Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Nasze plany mini-wypraw


ArtCho

Rekomendowane odpowiedzi

  • Klubowicze

Ja tez biorę koszulkę, ale ja mam granatową... Przeciwdeszczowkę też biorę, ale podobnie jak w Przysusze biorę lekkie buty, krótkie spodenki do chodzenia (do przebrania).

Mapy gotowe, dowód osobisty, woda i napoje. Jutro kanapki :)

Aparat też, dwie naładowane bakterie :D

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

POWODZENIA

Życzę, żeby Was nie dopadła taka aura jak w tej chwili, w drodze...

P.S.

Przepraszam za offtopic, ale w związku z koszulkami, proponuję bezwzględnie aby następną serię koszulek zamówić TYLKO w jednym kolorze

Odnośnik do komentarza

koszulke biorę (biała lub czarna) i zestaw lekkich ciuchów co by nie grzać klejnotów jak w Sandomierzu :)

kapok oczywiście spakowany, ojro w portfelu.

No i zrobiłem w końcu uchwyt na GPS (Samsung S3)

20140709_204449%255B1%255D.jpg

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

No pogodę macie świetną... Ja na sobotę dopiero zbieram się do wyciągania skrzyni :( Masakra bez moto w takie słoneczko :msn-cry:

Odnośnik do komentarza

No ja dzisiaj tylko Swinoujście bez przeprawy i Międzyzdroje, Rugia okazała się za daleko ;) ... Jutro pewnie Kołobrzeg, no i mam chęć "skontrolować" co to za swieże nabrzeża wybudowali w Mrzeżynie, ale wszystko palcem po wodzie pisane...

Odnośnik do komentarza

Rozstaliśmy się zmęczeni ale zadowoleni o 23.50 na BP na Lubieszynie.

Długo by wymieniać atrakcje dnia: backfish, piwo, kawa, sernik...

Zdążyliśmy na ostatni prom, i w drodze powrotnej trzeba się było ubrać "na cebulkę".

Pod wpływem niemieckiej E95 mój Burgman zaczął wydawać niepokojące innych dźwięki i strzelać w rurę, ale z drugiej strony w drodze powrotnej udało mi się go rozpędzić do prawie 150 km/h. Po prostu za dużo benzyny w benzynie - nie to co w Polsce...

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

W domku o północy. :)

Dzięki za bardzo miłą wycieczkę. Prawie wszystkie punkty programu zrealizowane. Nie udało się jedynie dojechać do Arkony (Putgarten, ostatnie miejsce, gdzie dozwolony jest wjazd, a pociąg już nie odjeżdżał... 18.00 - za późno dla Niemców...).

Trochę statystyki - mój licznik pokazał 586,5 km z domu do domu. Zegarek pokazał 16 godzin - wyjazd o 08.00, powrót o północy. W budżecie prawie się zmieściłem: tankowanie w Polsce + 2x w NRD, zostało prawie pół baku - można powiedzieć, że budżet właściwie oceniony. A i rybka z piwkiem (bezalkoholowym!) oraz kawka z ciachem - mniam!

Zdjęcia są tu: https://www.dropbox....Rk0Q7xWAsPdm0ba (jeszcze się synchronizują, ale rano powinny już być).

Dzięki dla Pana Hrabiego za pomoc w wymianie żarówki! Gratulacje dla największego twardziela Kowala - nawet na plaży dla nudystów twardo w pełnym rynsztunku! ;) (megatekstylny!)

Relacja - później.

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Piękne zdjęcia... Zazdraszczam. Od dwóch lat się wybieram na Rugię i dojechać nie mogę, bo zawsze coś wyskoczy...

Odnośnik do komentarza

wspaniała wycieczka Artur!!!! Wielkie dzięki za przewodnictwo :)

właśnie pakuję się na Łagów. odezwę się w poniedziałek.

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Artur od nas wielkie dzięki za pomysł i realizacje bez ciebie jakoś by chyba fajnie by nie wyszło, a tak jak zwykle SUPER.

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

getene5u.jpg

Właściwie nie ma co pisać :)

Zebrała się silna grupa: Marek z Zosią, Azjon, Rzelu, Kowal, ja no i miłą niespodziankę zrobił nam Hrabia.

Wyjechaliśmy z Lubieszyna w 6 maszyn ok. 9.30 i już o 10.30 byliśmy na stacji benzynowej w Stralsundzie. Droga - nudy, autostrada, 120-130 km/h monotonnej jazdy. Ciekawe jest to, że na odcinku prawie 150 km tylko jeden samochód wpieprzył nam się w grupę. Zgadnijcie z jakiego był kraju ;)

W Stralsundzie napełniliśmy zbiorniki w 2oo i zbiorniki w naszych ciałach i w drogę. Najpierw przez majestatyczny most łączący Rugię ze stałym lądem, a chwilę potem malownicza trasa Deutsche Allee przez Garz do Putbus, gdzie zrobiliśmy przerwę na oglądanie jeleni w parku pałacowym i krótki spacer po okrągłym centrum. Stamtąd krótki skok nad wodę, oczywiście malowniczą trasą. Potem przystanek przy domu postawionym do góry nogami i Lauaterbach - malowniczy porcik z piękną parokilometrową uliczką wzdłuż zalewu (hmmm, czy to zalew?). Z Lauterbach podjechaliśmy znów do Deutsche Allee, skok w bok do Gross Stresow (piękna osada tuż nad wodą) i kościółek w Lancken Granitz. Wnętrze ozdobione twarzami niczym u Jasia Fasoli, ale organy zbudowane w Stettinie. Właśnie akurat ktoś sobie ćwiczył. Z tyłu Rzelu namierzył wierzbę z horroru.

Kolejny punkt programu, to Sellin: kurort cesarski z ciekawym molo. Tam zdecydowaliśmy się przeistoczyć w polskich turystów nadmorskich, czyli krótkie spodenki, klapki, czarne skarpetki i co kto tam miał. Tylko Kowal się wyłamał: trwał w pełnym rynsztunku (i tak mu zostało na zawsze :) ). Kilka fotek, spacer i poważne dyskusje co zjeść na obiad. Powstały dwie frakcje: rybna i kebabowa.

Zdecydowałem, że pojedziemy do Binz na sprawdzonego kebaba. Pojechaliśmy oczywiście "na śródziemnomorsko". Stwierdziliśmy, że może się nie wywrócimy. I tak się stało. Kebab był przyrządzanych w miejscu duszonym, parnym i w dodatku była kolejka. W związku z tym frakcja rybna opuściła lokal w poszukiwaniu rybki. Co działo się w grupie kebabowej - nie wiem. Wiem, że grupa rybna spożyła smaczny backfisch z piwkiem bezalkoholowym. I w dodatku obsłużony przez polską kelnerkę :)

Z Binz do Prory, hitlerowskiego ośrodka wypoczynkowego o długości 4,5 km, przygotowanego na 20.000 kuracjuszy. Zostało jeszcze z tego dużo, a Niemcy stopniowo rewitalizują to miejsce. Ponieważ są nawet rynny, powstał pomysł, żeby tu kiedyś przyjechać z narzędziami...

Prora, to rownież plaża, gdzie wielu wczasowiczów korzysta z uroków naturyzmu. Naturalne panie jakoś lepiej wyglądają niż naturalni panowie... A Kowal twardo, w pełnym rynsztunku! ;)

Z Prory skok do Sassnitz. Tam atrakcją był okręt podwodny i jedna grupa poszła go zwiedzać. Podczas gdy druga grupa zdecydowała się obejrzeć niecodzienną budowlę: podwieszany pomost, będący kładką z klifu, gdzie jest miasto, do terminala promów pasażerskich.

Choć niektórzy twierdzili, ze dłużej niż zapowiadane 30 minut, po pół godzinie dotarliśmy do Putgarten, ostatniego miejsca, gdzie można dojechać w okolice przylądka Arkona. Niestety było za późno, żeby kolejką dojechać do Arkony... Dodam, że było to o 18.05. U nas taka kolejka jezdziłaby do nocy. Cóż - co kraj, to obyczaj. Za to spożylismy pyszną kawę z ciachem, a niektórzy do tego z frytkami. I kelnerka mówiła po Polsku, tak że jak doszło do złożenia zamówienia nie było tak, że jeden patrzy na drugiego... ;)

Tam też zapadła decyzja, żeby spróbować wymienić żarówkę w moim skuterze. Zauważyliśmy to rano, a pomysł, żebym w drodze powrotnej jechał pomiędzy innymi, uznałem za słaby. Zwłaszcza, że zanosiło się na powrót po ciemku. Bałem się, że trzeba będzie rozebrać całą czachę. Okazało się, że wymiana była banalnie prosta...

Z Putgarten drogami polnymi ;) przez Wiek, z powrotem do głównej drogi. Po drodze stanęliśmy pod pałacem w Ralswiek. Tam w sezonie organizowane są przedstawienia plenerowe: jakaś walka morska (z okrętami na wodzie) oraz inne ciekawe rzeczy z - na oko średniowiecza. Chwilę poobserwowalismy z oddali, bo na pełne uczestnictwo nie bardzo mieliśmy czas (i pieniądze ;) ). Podszedł do nas jakiś pan w wieku raczej starszym i spytał jakimi motorami przyjechaliśmy, bo on jeździ harleyem. Chyba był zdziwiony, że my jeździmy grossrollerami :D

Ruszyliśmy w stronę promu, gdyż dla urozmaicenia wybrałem tę drogę. Po drodze jeszcze krótkie tankowanko i... prom nam odpłynął. Byliśmy ok. 21.20. Wprawdzie wisi tablica, że pływa od 8 do 21.40, ale pytanie czy zrobi jeszcze jedną nawrotkę, czy tylko wróci. Zrobił nawrotkę...

Później znowu półtora godziny nudów na autostradzie, ale tym razem po ciemku (jak dobrze, że udało się zmienić żarówkę!). Podczas krótkiego postoju fizjologicznego Azjon chciał stłuc reflektor Kowala, bo mu raził w lusterka :)

Około 23.45 na BP w Lubieszynie rozwiązaliśmy wycieczkę po prawie 600 km i 16 godzinach w siodle. Moim zdaniem warto było! Już ostrzę pazurki na kolejną. Ale to dopiero na początku sierpnia. Jeszcze nie wiem dokąd.

I jeszcze jedno: szkoda, że wspópomysłodawca - Urbi - z nami nie zdołał pojechać. Muszę powiedzieć, że kilkakrotnie go wspominaliśmy w kontekście tego, że już witał się z gąską... (Urbi, to stąd ta czkawka).

Kowal, Hrabia - czekamy na zdjęcia i filmy!

Odnośnik do komentarza

Dziękuję wszystkim za wspaniałą wycieczkę i miłą atmosferę,Arturowi za prowadzenie i znajomość tematu, trochę trudno się odnaleźć po powrocie...Myślę, że powrócę na Rugię jeszcze nie raz.

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

Myślę że nasza następna mini wyprawa powinna być u nas (okolica Kołobrzegu?)

Kiedyś z propozycją wycieczki w okolicach kołobrzegu wyszedł kolega wolf78:

Napisany 05 luty 2014 - 01:30

Propozycja nr 1

http://wikimapia.org...iej-w-Podborsku

obiekt 3001 dobrowo stara baza z czasów zimnej wojny, 20 km od bialogardu 42 od kolobrzegu. JEstem w stanie zalatwic zwiedzanie obiektu (wnętrza) plus ogarnąć miejsce na grila ognisko nad pobliskim srodlesnym jeziorkiem. Oprowadze tez chętnych po okolicznych bunkrach plus Obozie Lotników ALianckich . Jeśli byli by chętni jestem w stanie przygotować obozowisko pod namioty plus urządzić wspólne kociołkowanie czy inne pieczenie zwierza.Wszystko legal ze strony Lp na terenie tym bylem przez kilka lat lesniczym wiec znam tam każdy skrawek terenu. Slabo mi idzie wklejanie fotek ale jutro moge wkleic foty z ogarnietej przezemnie integracji z zaprzyjazniną ekipą 4×4 w tym wlasnie miejscu. sory za byki w dzien posta edytuje.

Skontaktuje sie z kolegą i spróbuje ustalić szczegóły...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...