Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Ile kilometrow jednego dnia?


dr.big

Ile kilometrow udalo Ci sie zrobic jednego dnia?  

201 użytkowników zagłosowało

Nie masz uprawnień do głosowania w tej ankiecie lub wyświetlania jej wyników. Aby zagłosować w tej ankiecie, prosimy się zalogować lub zarejestrować.

Rekomendowane odpowiedzi

I co - teraz będziemy się ścigać kto zrobi więcej za jednym razem?

Ja odpadam - chcę przeżyć..... jak chcecie to się bawcie... wiem nawet kiedy to się skończy (albo raczej nie chcę wiedzieć).

Co miał na celu ten temat - popisy czy ostrzeżenie dla "młodych"?

Odnośnik do komentarza

Jestem pod wrażeniem. Leszek, nie chodzi o wyścigi, zapytałem ile można zrobić i co doskwiera komu, po to żeby mieć porównanie do Transalpa. Tam też wszyscy równo twierdzą że po ok. 600km to już tyłka nie czuć i można jechać ile się chce. Pewnie zależy od tyłka :) Mam teraz porównanie. Ale cudów nie ma, jak cię coś nie rozboli to sen cię zmorzy. Wielki szacunek dla wszystkich. Czuję że tak z 500km to bym jednym ciągiem zrobił, ale 1000-1300 to już chyba nie te lata. Ale najważniejsze że można zrobić dużo thumbup1.gif.

Odnośnik do komentarza

Nie przesadzajmy, nie chodzi tu o "wyscigi", a jedynie o opisanie swoich doswiadczen. Przejechalem kiedys te 1250 km i musze przyznac, ze byly o wiele mniej meczace od np. 800 km przejechanych po Polsce na Mazury. Wszystko zalezy od jakosci drog, natezenia ruchu... Czasami przejechanie 500km jest gorsze od 1500km po dobrych drogach. Zainteresowanym polecam droge Slubice- Wawa (A2) w roboczy dzien, bez korzystania z odcinkow platnej autostrady :) ... a pozniej przelot tych 500 km autostrada z 2-3 pasami ruchu...

A i niebezpieczenstwo wypadku jest niewspolmiernie wyzsze na zatloczonej dziurawce...

Dodatkowo, jadac np. w krajach skandynawskich, ani razu nie zdarzylo mi sie, aby ciezarowka z tych krajow w ostrym zakrecie chocby najechala na linie oddzielajaca pasy ruchu, o jakosci drog nie wspomne. To wszystko pozwala zrobic wieksza ilosc kilometrow, bez potrzeby walki i narazania sie na bycie ofiara wypadku.

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

Ja myślałem,że chodzi o najdłuższy odcinek bez zsiadania ze sprzętu...

I to byłoby coś, a nie, że 1000 czy 7000 z przerwami. Ja w każdym

razie po 100 - 150 km bez odrywania d...y od siedzenia, przestaję

odczuwać przyjemność z jazdy i wolę się zatrzymać na chwilę.

Także, max. jednorazowo (bez zatrzymywania się) przejechałem 170 km.

pzdr

BTW: Monk, widziałem tę florę na kasku na zdjęciu - masakra !sciana

Skrobniesz jakąś relacyjkę tutaj ?

Odnośnik do komentarza

gkrz, bigu, - mam nadzieję że nasze dyskusje będą tylko spisem własnych doświadczeń a nie spowodują fali bicia rekordów :)

Jasne jest że wszystko zależy od trasy, pogody, samopoczucia itp itd. (mmm - te skandynawskie drogi - kwintesencja jazdy motorem - za szybko nie pojedziesz - bo mandacik nie wiadomo kiedy i skąd, możesz delektować się widokami i doskonałością nawierzchni...)

Odnośnik do komentarza

Ja myślałem,że chodzi o najdłuższy odcinek bez zsiadania ze sprzętu...

I to byłoby coś, a nie, że 1000 czy 7000 z przerwami. Ja w każdym

razie po 100 - 150 km bez odrywania d...y od siedzenia, przestaję

odczuwać przyjemność z jazdy i wolę się zatrzymać na chwilę.

Także, max. jednorazowo (bez zatrzymywania się) przejechałem 170 km.

pzdr

BTW: Monk, widziałem tę florę na kasku na zdjęciu - masakra !sciana

Skrobniesz jakąś relacyjkę tutaj ?

W sumie, bez zsiadania ze sprzętu, to byśmy porównywali baki naszych maszyn, a nie doświadczenie kierowników :)

A co recenzji, cały czas smaruję, pozostało mi jeszcze 2.5 dnia z 9ciu. Niestety idzie mi to jak krew z nosa.. cóż, jestem umysłem lekko ścisłym, nie humanistycznym.. !placz1

Odnośnik do komentarza

Ja podobnie jak grzegorz76 najdłuższa trasa Warszawa-Budapeszt coś pomiędzy 750 a 800km z plecaczkiem. Wyjazd z W-wy o 15 a na miejscu byłem o 1 w nocy, więc 10 godzin z trzema lub czterema krótkimi przystankami. Jechałem w nocy przez góry, więc adrenalina była taka, że nic mnie nie bolało !OKK

Odnośnik do komentarza

gkrz, bigu, - mam nadzieję że nasze dyskusje będą tylko spisem własnych doświadczeń a nie spowodują fali bicia rekordów ;)

(...)

Chyba nie musimy sie tym przejmowac, zreszta juz pare lat temu zalozylem podobny temat: KLIK i nie bylo "scigania sie" :) .

Jednodniowe przejazdy raczej nie sa grozne :) . Cieplo wspominam przejechanie niecalych 8 tkm w 6 dni :) ... Na wiecej czasu nie moglem sobie pozwolic.

A wszystko to na waskiej kanapie Suzuki DR800 :D .

Odnośnik do komentarza

Pokonywanie ponad 1000 km w jeden dzien jednosladem to brak rozwagi i osobiscie uwazam ze jest niebezpieczne oraz malo przyjemne a wlasnie dla przyjemnosci kupilem skutera nie po to zeby sie zabic lub zrobic krzywde komus niewinnemu.

Raz zdarzylo mi sie przejechac Maxi 670 km z Elku do Oławy za sprawa kupna Hondy Helix co bylo droga przez meke bo po nocy spedzonej w pociagu z 2 przesiadkami i pozniej z zona po naszych drogach powrot Helka w upale , deszczu,burzy i wietrze ktory chcial urwac nam glowy byl traumatycznym przezyciem ktorego nie zapomne do konca zycia !

Opady byly tak duze ze czulem jak bym plywal zaglowka co skutkowalo zalewaniem sie swiecy i brakiem mocy ,strzelaniem z wydechu ogniem na metr,przymusowe postoje na przystankach autobusowych celem osuszenia swiecy i zeby tego bylo malo zona ze zmeczenia usypiala mi na tylnym siedzeniu (gdyby to nie byla Helka to na bank by spadla)

Powiem ze to wszystko odbywalo sie w ciemnosciach bo zastala nas noc a wiekszosc drogi przez lasy i tak do 4 nad ranem! Nikomu nie zycze takich pomyslow nawet gy sie jest tak zdeterminowanym jak ja by posiasc kolejna zabawke ,,duzego chlopca,,.

robix

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Pisałem już o takim przelocie w tym temacie.

800 km jednym ciągiem z krótkimi przerwami na tankowania. Można więcej... tylko po co?

Odnośnik do komentarza

gkrz, bigu, - mam nadzieję że nasze dyskusje będą tylko spisem własnych doświadczeń a nie spowodują fali bicia rekordów :)

Mnie się wydaje, że źle odebrałeś intencje zakładającego temat. Oczywiście znajdzie się ktoś, kto lubi rywalizować i spory przebieg, będzie go obligował do bycia twardzielem. Tak samo jak przy 4oo.

Ja nigdy nie jechałem nigdzie daleko i chętnie czytam, ale zwracam głównie uwagę, jak skończył się taki maraton od strony późniejszego samopoczucia. Bolące nadgarstki i nie tylko, spanie dobę itp. To już poważne przemęczenie i dla mnie to lekcja. Gdybym poczuł się znużony jazdą, to nie myślałbym w sposób: jeszcze jeden kilometr i może jeszcze jeden. Tylko spać i na następny dzień cieszyć się z dalszej jazdy.

Taką lekcję wyciągam czytając Wasze wpisy i fajnie, że chwalicie się konsekwencjami długiej jazdy whist

Odnośnik do komentarza

Trzeba dodac ze zrobienie 1000km ,,za miedza,, po dobrych drogach lub autostradach to owszem jest duzo ale da sie przezyc ,natomiast jazda po nocy spedzonej w pociagu ,kupno sprzeta i zwiazane z tym emocje oraz 36 stopniowy upal potrafia zabic.

Teraz po latach wspominamy to jako ,,wyprawe po zlote runo,,:) cokolwiek to znaczy i smiejemy sie z przygod ktore temu towarzyszyly (wtedy w ciemnym lesie na gasnacym silniku w ulewnym deszczu robilem pod siebie-a raczej ciezko mnie wystraszyc).

Z innej strony jak przypomne sobie jazde motocyklem (Suzuki GSX 600 F ,,pszczola,,) z zona do Antwerpii przez Hannower nie zrobilo to na nas wiekszego wrazenia ale predkosci na autostradach byly od 160 do max mozliwosci tego motocykla w 2 osoby czyli 230 kmh co pozwala na tego typu wyczyny znacznie latwiej.

Ps. Nie da sie ukryc ze sie starzeje i to co kiedys wydawalo mi sie ,,kozactwem,, = normalnym zachowaniem teraz uwazam za niebezpieczne a Ci co mnie znaja nie moga uwierzyc ze kupilem skutera o pojemnosci 125 po tym wszystkim czym jezdzilem w zyciu.

robix

Odnośnik do komentarza

Mój rekord to jakieś 750 km.

Nie bolało mnie nic,ale byłem ogólnie znużony i wszystko mnie wkur......, bo prawie przez całą drogę padał deszcz :)

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

380 kilometrów w drodze do Malborka i tyle samo z powrotem z dwoma małymi przerwani na tankowanie, siusiu i kawę...

Odnośnik do komentarza

Wprawdzie nie moja, ale za to ekstremalna przygoda związana z pewnym zakładem.

Zadanie: Wyruszyć z mieściny położonej w północno wschodniej Polsce, dojechać do Pragi Czeskiej i wysłać widokówkę na adres kumpla. Powrót do miejsca wyjazdu w ciągu 24h.

Stawka zakładu: skrzynka wódki.

Sprzęt: Właśnie odpalona Jawa 250 model 353, rocznik 1961, w owym czasie dokładnie 40-to letnia.

Skurkowana popsuła się w powrotnej drodze pod Warszawą. whist

Odnośnik do komentarza

po 100 - 150 km bez odrywania d...y od siedzenia, przestaję

odczuwać przyjemność z jazdy i wolę się zatrzymać na chwilę.

Także, max. jednorazowo (bez zatrzymywania się) przejechałem 170 km.

A ja wstaję raz na jakiś czas i jadę na stojaka - można przy tym drzeć radośnie ryja, sprawdzając wcześniej, czy się plecaczkowi wyłączyło zestaw :D

A bez zatrzymywania na maxi to z grubsza każdy do 200, więcej w większości baki nie pozwalają...

Odnośnik do komentarza

Cześć!

Odpowiadając na pytanie ..."Ile jednym ciągiem bez przerwy..., oczywiście z przerwą na tankowanie i siusiu"

25-10-2008, Yamaha Majesty DX YP-250, trasa: Łeba - 3Miasto - Warszawa - Roztoka (2-3 przystanki) ~ 500 km, Zakończenie sezonu Burgmani 2008. Powrót po 2-3 godzinnym przystanku przy ognisku w Roztoce: Roztoka - Toruń - Bydgoszcz ~ 250 km . Wychodzi jakieś 750 kaemów jednorazowo. Czasem przy temp. - 2 st. C na A1.

Następnego dnia, długo po napełnieniu... oraz odparowaniu zbiorników wyrównawczych :-) powrót do Łeby ~ ok. 280 km.

Pozdrawiam i życzę szerokości.

Agnus

Odnośnik do komentarza

Mnie jak mnie ale synkowi trafił się przebieg 450km jako plecaczkowi. Przerwy na siku, tankowanie i łyk płynów. Może nie jest to jakiś wyczyn, ale on ma 7 lat. Pierwszą połowę drogi panikował i byłem skłonny zawrócić, ale po powrocie poleciał do mamy i mówił jak ekstra było. Jazda wyglądała tak, że jak mnie trzymał w pasie, to pozwalałem sobie na szybszą jazdę. Jak zdrętwiał i chciał się oprzeć, to klepał mnie i wtedy zwalniałem. Jak łapał mnie znowu w pasie to przyspieszałem.

Ogólnie był dzielny, bo wcześniej po 20km narzekał, że strasznie nogi ma bardzo zdrętwiałe.

Ja nie odczułem zmęczenia.

Rośnie nowe pokolenie i trzeba jakoś zaszczepiać pasję :D

Odnośnik do komentarza

Moj najdluzszy przjazd dzienny to Wrocław - Baile Miercurea Sibiului w Rumuni - około 1200km i nastepnego dnia jeszcze 800km, wszystko powtorzone w drodze powrotnej

Innym razem 950km tez dwa razy.

Oba wypady z plecaczkiem.

Dla mnie osobiscie dalekie wypady sa ok. Tak jak koledzy pisali wszystko zalezy od drogi, pogody itp.

Grunt to dobry plan przed startem.

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Najdluzszy przelot prawie 2000 km

najdluzszy czas 42 h choc dystans wyszedl marny - kierunek nordcap poprostu tak wyszlo bez specjalnego bicia rekordu

wszystko zalezy od drogi

najdluzszy dystans w 2 tyg 10,3 tys km

nigdy nie mialem w zamiarze bicia jakis rekordow poprostu zycie czasem zmusza

choc w kategorii pchanie skutera po skonczeniu sie paliwa do najblizszej stacji to raczej nikt mnie nie pobije w00t.gif

Odnośnik do komentarza

A na to pytanie, Ci odpowiem jak będę wracał z Marl na jeden rzut !winkiss , ale to tylko 1000 km i to chyba nie całe.

Jak dam radę to się w tym temacie pojawię. :(

Więc tak, z Marl do domu miałem 1050 km, powiem szczerze, narzekałem tylko na ból prawego nadgarstka a tak poza tym bezproblemowo, oczywiście jakieś kilku minutowe postoje na przywrócenie krążenia krwi w czterech literach. !winkiss

jazda oczywiście bez żadnych wyścigów, wariactwa. Denerwujące tylko te tankowania. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

To też przyłączę się do tego. Mój mąż przejechał 50ccm Kymco nocą ale w lato Zabrze-Łomża i troszkę na wieś 540km tylko tankowanie i siusiu. Jechał 12godz. Za kilka dni spowrotem Grajewo-Zabrze 570km też tylko tankowanie i siusiu. Ale był zadowolony jazdą w dzień, w nocy nie bardzo, ale nie chciało mu się do rana czekać i bałam się, że przez Wa-wę bedzie mu trudnow ruchu. Do tego zbytnio trasy nie znał na kartce miał rozpisane jak jechać, na co sie kierować. W Wa-wie to na stacji jak pytał o droge czy dobrze jedzie to jak usłyszeli skąd jedzie na takim czymś to w ;) byli i :P , że :crazy: Jechał do mnie !kiss Na przepisach ruchu drogowego jeszcze za bardzo sie nie znał, nie miał jeszcze prawka tylko wiedział: ustąp i stop oraz droga z pierwszeństwem i bez mandatu się obyło :D:hug::inlove:

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

I ja dzięki wyjazdowi do Marl dołączam się do osobników z przejechanym ponad 1000km jednym ciągiem...

Trasa Marl-Trzebinia, 1100km w 12,5H (około) po drodze przystanki na tankowanie, obiad i reszta tylko jazda...

Dupsztal bolał mnie za każdym razem po przejechaniu 90-100km od postoju i tak do 180-200km dawał się we znaki, aż stawaliśmy na kolejne tankowanie... Mimo wszystko po dojechaniu do domu nic mnie nie bolało, nie bylem zmęczony i gdyby nie późna godzina (21.40, więc patrząc na innych to wręcz młoda :D ) to mógłbym swobodnie drugi 1000km walnąć od ręki...

Wiele ratuje jazda autostradami... Myślę, że jazda 1000km bez przerwy drogami powiatowymi byłoby napewno dużo większym wyzwaniem... Ale na szczęście nie musiałem tego jeszcze doświadczać.

Tymczasem... !TAZ

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...