Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Alpy, Dolomity, Lazurowe wybrzeże 24.06 - 7.07.2019


Sobier

Rekomendowane odpowiedzi

No cóż ....  ?  jazda na Włocha, albo jak to mówi moja lepsza połowa "na zdrapkę" niesie za są wiele różnego rodzaju ryzyka. Przypalone rączki są jednym z nich ?  smaruj chłopie, smaruj bo skórka będzie schodzić ?   a nie było polecieć do Skandynawii ? Leje non stop, a dzień zaje...cie długi ? 

ale i tak Wam zazdroszczę.  Zdjęcia prze piękne  ? ?

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

To samo było w Chorwacji... 10 kun (6zł), za pół litra wody, czyli tyle co benzyna do baku...

8 godzin temu, ik26 napisał:

Jako że również planuje wyjazd w te rejony a jest to mój pierwszy wyjazd to prośba. Jakbyście mogli podajcie dokładne adresy noclegów z cenami.

W sezonie ceny bywają chore i to nie tylko w Austrii, czy (szczególnie) we Włoszech... Jak chcesz taniej, musisz bookować kwatery już zimą albo wczesną wiosną. Teraz już można znaleźć coś względnie taniego, ale poniżej 30 Euro za dobę, trudno osiągalne, raczej bliżej 50-ciu Eu. W zeszłym sezonie płaciłem we Włoszech 21 euro za dobę na polu namiotowym, a w tym roku w Chorwacji w Puli (Arena Stoja Campsite), zapłaciłem 112 kun, czyli 68 zł za pole namiotowe! W Czechach przelotowo (zamknięte pole) koło Frymburka znalazłem pokój na Booking.com, jako ostatnie miejsce, za 36 Euro i to była okazja, więc jeśli jedziesz na żywioł, weź poprawkę na wcześniejsze poszukiwania noclegu... Jak będziesz leciał na Stelvio przez kawałek Szwajcarii, wyłącz już sporo przed granicą transmisję danych w telefonie. Mi nawigacja pobrała 12 kb danych (uaktualnienia stanu dróg) i kosztowało to 101 zł... Zostaje ci ściągnięcie map offline, lub jechanie na znaki... 1GB ściągnięty w Szwajcarii kosztuje 27 tysięcy złotych...

Odnośnik do komentarza

Dzięki . Właśnie o takie praktyczne porady mi chodzi. Planuje przede wszystkim spać na polach kempingowych pod namiotem w Grossglockner, Bormio albo Bergamo, nad jeziorem Garda ,w Savonie., w okolicach Nicei.Jakby ktoś miał sprawdzone kempingi oprócz Grossglockner (jedyny-chyba)to będę wdzięczny. 

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Koło  Grosglockner spałem  w Kaprun. To niedaleko , a  pole kosztowało 16 eu za dobę. Kiedy leciałem nad jeioro Garda, bazę  wypadową zrobiłem  sobie na campingu Cane in Fiore (21 eu za dobę). Nad samym jeziorem ceny z kosmosu.

Odnośnik do komentarza

Bormio do Chiomonte

Jeszcze kilka słów o Passo Stelvio. Jest to święty Grall, Jasna Góra, Mekka dla motocyklistów. Czy słusznie? Moim zdaniem nie. Te słynne agrafki nie są tak naprawdę interesujące dla lubiących ostrą jazdę motocyklistów. Ostre zakręty, tzw. "agrafki", zmuszają do redukcji do 2-go biegu, ograniczona widoczność i duży ruch samochodowo-motocyklowo-rowerowy powodują, że zakręty zbiera się na kwadratowo, głównie walcząc o przetrwanie, a nie czerpiąc przyjemność z jazdy. Zatem można zaliczyć Stelvio i już je raczej omijać. No chyba, że ktoś wybiera się do Bormio. Ma wtedy jeszcze do wyboru Gavie, z dużo gorszą nawierzchnią. Zatem subiektywnie, nie polecam.
W hotelu pomieszkiwaliśmy z jakąś amatorską grupą kolarską z Anglii. Rano wpakowali sprzęt i prowiant na samochody serwisowe, sami wsiedli na rowery i ruszyli zdobywać Stelvio. Taki sam obrazek widzieliśmy przy każdym hotelu w okolicy. Bormio jest chyba centrum kolarskim. Mówi o tym nie tylko duża ilość sklepów rowerowych, ale nawet pomnik przedstawiający rower, na jednym z rond.
Z Bormio ruszyliśmy w kierunku Sondrio, główną drogą dojazdową do Bormio. Tylko dzięki temu, że w jej skład wchodzi kilka tuneli, o łącznej długości ponad 12km, jest to jedyna opcja dojazdu do Bormio zimą. Czyli pewnie od października do czerwca (Stelvio otworzyli bodajże 12.06, Fabia była zamknięta jak ruszałem w tę podróż, czyli 24.06). Dzień już na samym początku zapowiadał się upalny. O godzinie 10:00 termometry w motocyklach pokazywaly już 30*C. Z Sondrio ruszyliśmy w kierunku Como, jadąc wzdłuż jeziora o tej samej nazwie. Wikipedia podpowiada, że długość jeziora, to ok. 51km. Obstawiam, że mogliśmy zrobić co najmniej 35km wzdłuż jego linii brzegowej. W południe było już tak gorąco, że postanowiliśmy zatrzymać się na kawę, licząc na to, że trafi się nam klimatyzowany bar. Niestety źle wybraliśmy. W środku było gorąco, na zewnątrz, w cieniu niewiele chłodniej, s nadzieję dawał tylko barowy basen, ale ciężko byłoby nam z niego skorzystać, będąc w pełnym stroju motocyklowym. Nasza kąpiel mogłaby się spotkać z brakiem zrozumienia. Chociaż..? No, w każdym razie nie skorzystaliśmy, dopiliśmy latte macciato i ruszyliśmy dalej. Maciek postanowił rozstać się z kurtką i ruszyć w stroju "na Włocha". Trochę mu zazdrościłem, ale że u mnie odporność na wysokie temperatury jest wyższa od odporności na (ewentualne) ścieranie, kurtka pozostała na grzbiecie. Drugi powód był taki, że w bukłaku nadal miałem z pół litra wody, którą się nawadniałem podczas jazdy. My ruszyliśmy dalej, a temperatura ruszyła w górę skali. Z "przyjemnych" 32-34*C szybko zrobiło się 37-39, bo skończyły się nam góry, które dostarczały chociaż trochę cienia. Zaczęła się równina i jazda przez miasteczka, z niezliczoną ilością rond. Słowem - najnudniejszy odcinek naszej tegorocznej wyprawy.
Hektolitry słonego potu, z którym już dawno przestała sobie radzić balaclawa, spływającego kaskadą do oczu, to nic przyjemnego. Brwi nie stanowią dla takiej ilości żadnej, realnej bariery. Wpadasz zatem szybko na (wydawałoby się) genialny pomysł i podnosisz szybkę. I to jest duży błąd. Co prawda pot przestaje płynąć, czoło i twarz natychmiast wysychają, ale to samo dzieje się z oczami! Już po chwili słyszysz skrobanie i zdajesz sobie sprawę, że to powieki z wielkim trudem starają się poruszać po gałkach. Mając zatem wybór pomiędzy utopieniem się we własnym sosie a zapaleniem spojówek, zaciskam zeby i opuszczam szybę.
Za chwile widzę na termometrze 42*C. To jest nasze dzisiejsze maksimum. Tak wita nas autostrada pod Turynem. Przywitała nas jeszcze dwoma ciekawostkami: ceną paliwa i wody. Na stacji litr E95 kosztuje dokładnie tyle, co pół litra wody (!), czyli 1.95E Ceny przejazdu autostradą też zresztą mają bandyckie, chyba nawet droższe od Kulczyka.
Zjeżdżamy z autostrady w miejscowości Susa, musimy zrobić zakupy. Po raz pierwszy, na wyprawie "alpejskiej" mamy niedobór wody. Zazwyczaj leje się z nieba i wpada za kołnierz. Nigdy natomiast nie brakuje nam jej do picia. E tym roku jest inaczej, dziennie wypijamy ok. 3l wody, do tego kawy, energetyki i 2 piwa wieczorem.
Przed chwilą wrócił Maciek z zakupami z Carrefoura. Za 2 litrowe wody i 4 energetyki zapłacił mniej niż ja za 0.5l wody i energetyka. Omijajcie autostrady!
Po 19 dojeżdżamy do hotelu, który stanie się naszym noclegiem na najbliższe 3 dni. Jesteśmy w miejscowości Chiomonte, gdzie diabeł mówi dobranoc. Jeden kościół, jedna pizzeria, jedna restauracja i jeden bar, to cała infrastruktura wioski. Średnia wieku mieszkańców to jakieś 70+
Tyle dobrego, że chociaż pizzę robią wyśmienitą. Zwiedzenie miejscowości, czyli przejście jej "od znaku, do znaku" zajęło nam raptem pół godziny. Wracamy do hotelu, po dzisiejszym dniu jesteśmy wykończeni.427aa3626ea04fc03d610acc84d33d99.jpg8975da40278ae41f06d93bb1a5c82d8d.jpg9e0765a95058684d249faf989a4eb6b5.jpgecc9faefa9b115ca7d9fc1d77cd03551.jpga278476617ab68623064dd81b5f50812.jpg5d0db2cecb602bac4b46eb947afad7a5.jpg2803cc4222e8bfdfa959401f69a5b915.jpge679ae6d76980001baeffe30e2ee5fdd.jpgea0decda730dd97690e1ca3290035df7.jpg95daaece1860889c99a19c4fc31bd39e.jpg8b7825bf09931981d29220e52c986636.jpge7321789159520712c4c49ab7b3d5ce5.jpg9ec8233c764ceca659935857330040c6.jpgbb599e6867a83398c5bf5e075141e1df.jpgd34cb43ffb473d1e0f21bc709f229a5a.jpga567d7c91e7f1221f6e2ce60a9196556.jpg4757296e2917ac95a1dde9633beee26a.jpgcad07d7d650ccc110a56769a3a4b76dd.jpgdfeb559e98a700109fc11d85041565a2.jpg55520bc04ac81e4e7cf1333efcb6ff63.jpg8ee0b5a408e654a5a1656e63dedf6458.jpg

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, SlawoyAMD napisał:

Koło  Grosglockner spałem  w Kaprun. To niedaleko , a  pole kosztowało 16 eu za dobę. Kiedy leciałem nad jeioro Garda, bazę  wypadową zrobiłem  sobie na campingu Cane in Fiore (21 eu za dobę). Nad samym jeziorem ceny z kosmosu.

Dzięki za konkretne info odnośnie Gardy też podobnie planowalem , trochę dalej od głównych szlaków . 

Odnośnik do komentarza
  • Administrator
11 godzin temu, Sysgone napisał:

[...]Hektolitry słonego potu, z którym już dawno przestała sobie radzić balaclawa, spływającego kaskadą do oczu, to nic przyjemnego. Brwi nie stanowią dla takiej ilości żadnej, realnej bariery. Wpadasz zatem szybko na (wydawałoby się) genialny pomysł i podnosisz szybkę. I to jest duży błąd. Co prawda pot przestaje płynąć, czoło i twarz natychmiast wysychają, ale to samo dzieje się z oczami! Już po chwili słyszysz skrobanie i zdajesz sobie sprawę, że to powieki z wielkim trudem starają się poruszać po gałkach. Mając zatem wybór pomiędzy utopieniem się we własnym sosie a zapaleniem spojówek, zaciskam zeby i opuszczam szybę.
Za chwile widzę na termometrze 42*C. 

Kilka razy w życiu miałem okazję jechać na 2oo w podobnych warunkach i powtórzę za Tobą... To faktycznie nic przyjemnego.

W jednej relacji czytam o podróży w kilkudniowej pompie i temp poniżej 10 st.C. U Was extremalne upały. Jedno jest pewne - takie wyprawy pamięta się latami ?

Życzę Wam dalszego udanego tripu i temperatur jakie dziś są w Wawie (23 st.C).

Odnośnik do komentarza

Chiomonte - Val d'Iseran - Medeline - Chiomonte (345km)
Hotelik jest klimatyczny, ale musimy porozmawiać z proboszczem, bo naparza dzwonami co pół godziny. Rano tankowanie we Włoszech i lecimy zdobywać francuskie przełęcze. Pogoda znów daje nam sygnał, że będzie dzisiaj ciepło. Zaczyna się dość niewinnie, od 31*C o godzinie 9:00. Kierujemy się na Col de L'Iseran. Temperatura wraz ze wzrostem wysokości spada, aby na szczycie przełęczy osiągnąć bardzo przyjemne 19.5*C. Droga po stronie włoskiej jest zdecydowanie lepszej jakości. Wylany świeży asfalt zachęca do zamykania opon. Ruch na trasie dość duży, z przewagą motocykli. Mijamy po drodze ciężarówkę wiozącą duży, betonowy element. Jest tak długa, że zakręty zbiera jak furmanka. Parę zakrętów dalej korek, wszyscy stoją, a na początku widzimy wóz strażacki. Przeciskamy się na początek i w tym momencie puszczają ruch z naszej strony. Dwa zakręty dalej dowiadujemy się, co jest przyczyną korka - bliźniacza ciężarówka "zgubiła" swój ładunek. Na szczęście nikomu chyba nic się nie stało. Nie można tego samego powiedzieć o uczestnikach wypadku, którego skutki zobaczyliśmy obok zapory, na górze jednej z przełęczy. Pomoc drogowa wciągała właśnie na lawetę samochód z mocno rozbitym przodem i przednią szybą. Moim zdaniem niestety drugim pojazdem mógł być motocykl ?
Opuszczamy Włochy i wjeżdżamy do Francji. Natychmiast zmienia się nawierzchnia, asfalt jest mocno zużyty, spękania wypełnione są "żmijami" ze smoły, która, jak pamiętamy z poprzednich wyjazdów, jest strasznie śliska podczas deszczu. Na szczęście na horyzoncie nie ma nawet jednej chmurki.
Dojeżdżamy do miejscowości Lanslebourg-Mont Cenis. Chcemy tu kupić wodę na dzisiejszy dzień. Mimo przejechania miasteczka w tę i z powrotem, nie udało nam się znaleźć żadnego sklepu spożywczego. Próba zaciągnięcia języka wśród tubylców również kończy się niepowodzeniem. Jak słyszą angielski, robią obrażoną minę i nic nie rozumieją lub udają. Skutecznie. W końcu namierzyliśmy Carrefour, niestety zamknięty do 11 lipca. W akcie desperacji skierowaliśmy się do "fromagerie", czyli sklepu z nabiałem, ale na 2 kroki przed wejściem zapach serów był tak silny, że nie zdecydowaliśmy się na przekroczenie progu. Za to zobaczyliśmy mężczyznę myjącego cysternę po mleku. Zapytany o sklep spożywczy skierował nas do sąsiedniej miejscowości. Jej nazwa będzie się kojarzyć motocyklistom: Termignon(i)
Wpadliśmy do sklepu praktycznie w ostatniej chwili przed południową przerwą. Bo tu od 12:30 do 15:30 życie zamiera, sjesta. Szybkie zakupy i można lecieć dalej, kierunek Col de L'Iseran. Zatrzymujemy się na szczycie na obowiązkową kawę. W międzyczasie podjeżdżają na szczyt Francuzi grupą Caterhamów. Jeden z nich zatrzymuje się przed tablicą z nazwą przełęczy. Korzystam z okazji i robię mu zdjęcie. Komplementuję samochód i przy okazji proponuję również swoje usługi fotografa kierowcy. Chętnie korzysta i w ramach rewanżu zachęca nas z Maćkiem do zrobienia sobie zdjęcia z jego samochodem. Skwapliwie korzystamy z okazji.
Po kawie i zakupie naklejki okolicznościowej, zjeżdżamy w kierunku Val d'Isere. To słynny narciarski ośrodek, latem oblegany przez cyklistów. Stamtąd kierujemy się na Col de la Madeleine. Zatrzymujemy się kilka kilometrów przed szczytem, na parkingu, z którego rozciąga się widok na panoramę gór. Szczególnie jedna z nich przyciąga moją uwagę. Majaczy w oddali, lekko osamotniona, pokryta śniegiem... Od razu skojarzyła mi się z Samotną Górą -Erebornem. Próbowałem namierzyć ją na mapie, ale nijak nic mi nie pasowało. Miałem co prawda swój typ, ale nie byłem go pewien, więc nie chciałem wyjść na dyletanta. Wiedząc, że nie da mi to spokoju, zrobiłem jej zdjęcie, licząc, że na spokojnie, z hotelu uda mi się ustalić jej nazwę. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy na górę. Na szczycie przełęczy znajduje się pomnik z jej danymi. Robiąc sobie przy nim zdjęcia, zauważyłem tablice informacyjne z rozrysowanymi okolicznymi szczytami. Była tam też "moją" góra. Instynkt mnie nie zawiódł. Patrzyliśmy na dach Europy! Mont Blanc liczy sobie 4808 m n.p.m. I nawet z takiej odległości robi piorunujące wrażenie. Spełniony mogłem już spokojnie zjechać na dół. Obraliśmy kierunek na Termignon, by znów odwiedzić "nasz" sklep. Wpadliśmy do niego na 3 minuty przed zamknięciem. Mamy farta ?
Stamtąd szybki powrót do Chiomonte (znów ten świeży asfalt) i podjazd prosto do pizzerii. Dzisiaj duży ruch, musimy długo czekać na zamówienie, więc dostajemy w gratisie od szefa kuchni jakiś rodzaj placka ziemniaczanego, cienki, chrupiący a co najważniejsze, bardzo smaczny. Po kolacji wracamy do hotelu. Dzisiaj już nigdzie nie wychodzimy.
Ps. We Francji jest tańsze paliwo niż we Włoszech (1.45 vs. 1.60)

Odnośnik do komentarza

Zapomniałem wczoraj wspomnieć o ciekawych drzewach, które mijaliśmy na początku Col de L'Iseran. Z daleka wyglądały jak obsypane kwieciem wiśnie. Gdy podjechaliśmy bliżej, szczęki opadły nam na ziemię. Całe drzewa były opatulone pajęczynami! Wyglądało to tak, jakby gdzieś w pobliżu urzędowała Scheloba. Poczuliśmy lekki niepokój i ciary na plecach. Gdy jednak zaczęliśmy się bliżej przyglądać, zauważyliśmy całą masę małych gąsienic, które kręciły się w kanałach tych pajęczyn. Może ktoś ma pomysł, co to właściwie było?d541dd90f0a0345199a2791c40a2ee63.jpg25a466f99d8aa41f767e36028a561a50.jpg90f37fe8a9d6e1fffebac40ceec4f756.jpg0cfb7b941076709b787d20fe96415a24.jpgef0a27c2820a6a4c5346dfaad680679e.jpg6f18749d36a59cc382f418332bd0142c.jpg

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

Te gąsienice są to larwy namiotnika czeremszaczka. Ich przysmakiem (a zarazem wyłącznym pokarmem!) są liście czeremchy, które zjadają, aby się przepoczwarczyć i przemienić w drobne, srebrzystobiałe motyle.

Odnośnik do komentarza

Ponieważ wczoraj udało nam się zrobić pętlę, na którą mieliśmy przeznaczone dwa dni, więc dzisiaj poszliśmy na żywioł i pozwoliliśmy nawigacji decydować. Padło na początek na Col de Granon (2413 m n.p.m.)
Miejsce odwiedzane głównie przez cyklistów i paralotniarzy. Nawierzchnia prowadzącą na górę sprawia, że poczułem się jak drink Jamesa Bonda. Wstrząśnięty, ale nie zmieszany. Chyba duże, płaskie stoki na tej przełęczy powodują szybkie nagrzanie się powietrza i stworzenie kominów termicznych, z których tak chętnie korzystają paralotniarze. Widzieliśmy jak jeden z nich zawisł nad szczytem na kilka minut, a później wzbił się do góry, praktycznie nie zmieniając pozycji. Jakby korzystał z windy.
Przełęcz jest ślepa, więc musimy zjechać tą samą drogą, którą dostaliśmy się na szczyt. Obieramy kierunek na Grenoble, ale musimy się jeszcze zatankować. Próba zapłaty kartą kończy się niepowodzeniem. Niektóre dystrybutory próbują zablokować na karcie 100-150E, co jest lekką głupotą w naszym przypadku, gdy tankujemy się za max. 20-25E. Na szczęście część dystrybutorów jest "analogowa" i można zapłacić w kasie.
Wydawało mi się, że jeździmy dość "grubo". Ale to, co wyprawiają Włosi, podnosi włosy na głowie. Ograniczenia prędkości, ciągłe linie, zakaz wyprzedzania w tunelach... To wszystko to tylko sugestie, z którymi niekoniecznie trzeba się zgadzać. Po kilku kilometrach żwawej jazdy z grupą kilkunastu maszyn, którą nas doszła, odpuściliśmy dla własnego bezpieczeństwa. Za daleko do domu i mandaty w Euro skutecznie nas wyhamowały.
Pochmurny poranek zapowiadał deszczowy dzień. Ciężkie, nisko wiszące chmury sugerowały możliwe opady deszczu. A ja, stary i głupi im uwierzyłem. O ile na przełęczy było bardzo komfortowo, +25*C, o tyle w miasteczku, na dole, termometry pokazują już +33*C A pewnie za chwilę będzie jeszcze ciekawiej.
Nowe przełęcze wbite w nawigację, wybrany tryb wyznaczania trasy krętej i powoli ruszamy. Na pierwszy ogień idzie przełęcz Col du Galibier. Wysoko położona, w malowniczej okolicy, że szczytem leżącym nad tunelem, dzięki czemu można na górę wjechać od obu końców tunelu, albo nie wjeżdżać w ogóle. Maciek wjechał przejeżdżając tunel a ja skręciłem przed tunelem. Spotkaliśmy się na górze :-)
Oprócz nas, na szczycie było ze 20 motocykli i kilkanaście samochodów. Najdziwniejsze jednak było to, jakich maszyn było najwięcej. W Austrii królują BMW R1200GS, we Włoszech jest ich mniej, ale nadal jest to więcej niż połowa a tam..? 90%(!) to były choppery! Poruszały się całymi kilkunastoosobowymi grupami. Nawet udało się nam zaobserwować grupę złożona z samych kobiet. Ki czort, czyżby Francuzi uważali, że "armatury" lepiej nadają się w góry od maszyn typu GS? Sprawa wyjaśniła się kilkanaście kilometrów dalej, w miasteczku Valloire, na przełęczy Col du Telegraphe, która będzie nota bene częścią 18 etapu Tour de France. Miasto zostało opanowane przez harleyowców. Chyba nie skłamę, jeśli napiszę, że mogło tam być koło tysiąca maszyn. Później, ma postoju znajduję informację, że odbywa się tam 3-dniowy event (https://www.punta-bagna-valloire.com/pages/programme-officiel.html)
Armatury mijały nas przez cały dzień.
Kolejną przełęczą, którą dzisiaj zwiedziliśmy była Col du Mollard, 1638m n.p.m. zakończona ośrodkiem narciarskim. To również była "ślepa" trasa, zatem pokonaliśmy ją w obie strony. Stamtąd wracaliśmy znaną już nam trasą, przez Termignon i Susę. Było szybko jak na nas. Ale daleko nam do rozjezdzonych tubylców. Jeden z nich wyprzedził nas na początku 50-cio kilometrowej trasy. A później mijał z powrotem, gdy pokonywaliśmy czterdziesty kilometr. Czyli on w tym samym czasie zrobił 60! Kask "93", sportowy, litrowy motocykl i pościerane slidery pokazują, że to grubszy zawodnik.
Po trasie dojechaliśmy 2 kolesi na Yamahach FZ-6. Mimo, że starali się, jak mogli, nie byli w stanie nam uciec. Maciek tak się nakręcił, że zaczął krzesać iskry centralką na zakrętach. W końcu skorzystał z okazji i wyprzedził obu zawodników. Ja poleciałem za nim chwilę później. Jeszcze tylko przez kilkanaście sekund widziałem ich światła w lusterkach.
Na obiado-kolację zajechaliśmy do zaprzyjaźnionej pizzerii. Teraz odpoczywamy na dziedzińcu hotelu.f514145a797919c46ed7737a8a4b9429.jpg14047c877e5f5b38d8f67d1e3458544c.jpgc4377b300cbafb9849d3fa16ab1cdda6.jpge2100bfb74806a6e4447366d5e27423c.jpg97d3e2525e503ef503693911ff92bf0a.jpg296e085b76ce91a634a53122f4492c1b.jpgf1233374f47de374480fc83bd0cec982.jpga9ba2863e31454f063f5a8f0aed29e1c.jpgdf9030d7832207db96ffe913d480286f.jpg0c829f57c0ece8667c1e7a1a7129bed1.jpg429a0dd351090cf743bddd6278184275.jpgd2810a2ff198cb2d197cad915f6479ed.jpgd7c5dabbce7b81c3f9050e2d91ac479a.jpg24130d212d0b54ff205e2d918984bc88.jpg76b812fabdcf8228d4b8b6c080635cd6.jpg1acf5fc39d1b7bad0d5ca5fe5a24bad1.jpg20b533573493519591c25c193a4044e5.jpg0f4ebfd0b8b74177f264aaa5036d8d57.jpg2eb85eb0164ec9daa04a9224de3ae2b0.jpge11660e4c5aa314cea6b9dd490d9a6e1.jpg47026bfcf39fd2bbed30fd92b20039bc.jpgc153eb795be5507cbe20f39579b994d7.jpg7f17ee0e5fd3eda7c7b9aa66dff2d5b9.jpg375598ab8efb038684f58100114b76f9.jpgd9c0750d6a8afd2f5042ce61cc2e4427.jpgcc88140a1b43deb50f34d4d0b7f3eb4b.jpg3a63d2bffe583143bc179d5ac80c2d7a.jpg321afbe31406f5e238d2cbc39feb6e13.jpga1061b0e4954689ab6e334e4e8131ffc.jpgb075bc76907b5c5be71d931819af1f1c.jpg5fab2e580c5cadea0d257339e40be792.jpgb1bba837c71cbfe5a4095a83735ce1e9.jpg396246a5440d7c90fc17ac73624fefdd.jpg5b7abc9a8aabaee5a7144adfc10dee7b.jpg319996cd507c8a37728a3d65e98342e1.jpgcc0c9c5fe948a87d4891133d0d1c8824.jpgc344875cb42e85494ac834a1a8f0249b.jpg37f6dd0f62cb2c2f041c242fde406b5e.jpg2cf7cad4235f8ee68d538c6a2c76fe87.jpg5837d2dd950fa8c9180ad38d7d651d8d.jpg40df88f3d72eeb85e9bc9ed6e66bbe69.jpg0541f108d474077c0c55474851ef94cc.jpg

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

Opuszczamy przytulny hotelik, który był naszym noclegiem przez ostatnie 3 noce. Pożegnaliśmy się z sympatycznym właścicielem i ruszyliśmy w kierunku Monaco. Ale też nie najkrótszą drogą, tylko przez tyle przełęczy, przez ile nam tylko czas pozwoli. Po drodze dojeżdżają nas i wyprzedzają bez większego wysiłku małe grupki na ścigaczach. Wszelka próba siedzenia im na ogonie mija się z sensem. Mają mocniejsze maszyny, znają trasę i mają większe doświadczenie w ostrym winklowaniu. Za to my z taką samą łatwością dochodzimy grupy na Harleyach, które wracają do domów z imprezy.

Szkoda, że nie było jak zrobić zdjęcia, bo[mention=13278]mariusz[/mention] miałby idealne do pokazania, jak NIE należy siedzieć na motocyklu: wyprostowane ręce, stopy na kaczkę a kolana tak szeroko, że stają się najszerszym elementem motocykla. Chyba chodzi im o chłodzenie nabiału rozgrzanego od silnika? Przyglądając im się przez jakiś czas, odkrywam, czemu nie zawsze odmachują. Po prostu puszczenie kierownicy spowoduje natychmiastową destabilizację zestawu motocykl-motocyklista.

W pewnym momencie minęliśmy włoską grupę T-Max ASD, liczącą ponad 30 szt.

Skierowaliśmy się na Col de Vars, przełęcz ze szczytem na granicy Alp wysokich i Alp Górnej Prowansji. Na szczycie zaliczyliśmy obowiązkową kawę i chwilę odpoczęliśmy na leżakach. Nie za długo jednak, bo nadciągnęły chmury deszczowe, a w oddali słychać było burzę. Udało się nam dojechać do Col de la Cayolle, krętą trasę, prowadzącą wzdłuż rzeki. Tam dopada nas deszcz, a później burza. To chyba przełęcz mści się na nas za chwilę odpoczynku na górze.

Pierwsze krople deszczu ściągają wszystkie ścigacze do barów. A te, które nie zdążyły, pochowały się grupami pod przydrożnymi drzewami. Na trasie zostali tylko podróżnicy, tacy jak my. Deszcz szybko przechodzi w burzę. Przecinające jezdnię strumienie wody zaczynają nanosić duże ilości żwirku. Robi się coraz mniej przyjemnie. Jedziemy w takim deszczu jeszcze z 20km. W pewnym momencie przejeżdżamy przez tunel i cud - po drugiej stronie jest suchy asfalt. To oznacza, że trzeba będzie częściej zerkać w lusterka :-)

No, ale nie za długo, wpadliśmy w kolejną burzę. Stada ścigaczy znów w popłochu zjechały na pobocza. Na szczęście deszcz padał tylko przez kilkanaście minut. W pewnym momencie dojechaliśmy do znaku informującego, że znajduje się przed nami 17 tuneli. I istotnie tyle ich było. Część z nich tylko jednokierunkowa, ruch w przeciwną stronę był kierowany dookoła skał. Same skały też były ciekawe - czerwone.

Stamtąd kierujemy się do Nicei. Temperatura skacze do 36*C, ciuchy schną w oczach. Dzięki nawigacji, dwa razy przekraczaliśmy rzekę Var mostem Napoleona, wzdłuż której jechaliśmy z gór. A przy okazji również i port. Na szczęście przejazd przez port był darmowy dla rowerów i (w domyśle) dla motocykli. Woleliśmy się nie pytać, czy mamy rację. Z Nicei szybki skok i jesteśmy w Monaco. Operator rzetelnie uprzedził, że koszty połączeń mogą nas zabić, więc na wszelki wypadek włączyliśmy w telefonach tryb samolotowy. Po kilkunastu minutach kręcenia się po mieście, udało nam się w końcu znaleźć miejsce startu F1! Postanowiliśmy to uczcić kolejną kawą, niestety nie chcieli nas wpuścić do baru, drogę zagrodził nam napis 'VIP only' i czarnoskóry kelner. W środku siedział mężczyzna, którego Maciek zidentyfikował jako francuskiego tenisistę, nie mógł sobie tylko przypomnieć nazwiska. Nie, to nie. Prosić się nie będziemy. Odpalamy maszyny i ruszamy do pobliskiej miejscowości Ventimiglia, w której mamy dzisiaj zarezerwowany nocleg. Docieramy do hotelu ok. 21. Szybki prysznic i ruszamy na miasto, w poszukiwaniu obiadu. Po drodze udaje się nam zamoczyć nogi w morzu. Woda jest bardzo ciepła. Na kolację standardowo - pizza. A później powrót do hotelu. Idziemy spać, jest 0:10.

13678315cd47ce164c0e0acebdad4fee.jpgf0918792f8e5d91860e9e2b1e5d4c9f7.jpg8cf4f8b95b015c7e5a39e2bf4eaf32ab.jpgdbbcba49a620db6821bf49f4517a9cd2.jpgfc582238dd944aa3350ca0f92f0e1362.jpgc6f72a445cc0540ab0f35eb01c6d2d44.jpg7e68da49ebe670c7c379774fc7b87864.jpgb1169cf84e241cb63e25be348fef2d9a.jpgc637905e20f7fb377171f307f7bce72f.jpg01ca52cf61f7e26ed3560f9dcb695a33.jpg80a43ae75b602f44a2c3983bd3f0a5cc.jpgb92169fdac65a6696d01ed3dd891ad44.jpg98ee1bdab931c3a5b9513a564f2a26d3.jpga8da74a48b16120b687e4b040a8095e7.jpg3c5ba8c69c3a46beb98c79577f581edc.jpg1130eab2d1a1c589c935eaa0e1bba793.jpg72f8b75a2e97ce3b042ad3d3cdef037c.jpg86b5c21bedce44ab58fbb55dcea1079c.jpg8cfbc42ec1762c592635c9f477455278.jpg58d1ce4d93cc260b48b37bdab31ed34c.jpgb6f6a9f101b1f26f6df0e0a0e0a9b7b5.jpg895ceda788512b01cdc204e5029c40d0.jpga3d824088560c4f5376c3b06b02e8701.jpg2a41102e8e518ef850bcda7c0d75ef3c.jpgb49f1be505a332b84cf620684ade815b.jpgd0b6c2e5dac63ec432d3d7e550d45761.jpg7074ab96c24a1ac5b4546baf35c9f9b9.jpga3967b2f097b354e8c81dff0b8b55270.jpg30000575832d26fefdcb5cc3ea1a073b.jpge2cd968d940c4eed2154d9a5224c5c8a.jpg9661186fefde01de50238533800da16d.jpg0fdf085a1f579f50672afb6c9b96d7fd.jpgb51f306196770fa92e01f9922f3ec18a.jpg8a6dfc199151caac5f25197bc8f661e4.jpg246d55640e5abc51ed3de65a2f7ae89f.jpg

 

Wysłane z mojego ALE-L21 przy użyciu Tapatalka

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Maciej, a gdzie jakieś fajne fotki, wiesz jakie

Tu nie mogę


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Elo Brat.

Może jakieś fotki tylnej opony zapodasz czy już zamknięta i tych podnóżków zdartych.?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...