Skocz do zawartości
Forum Burgmania

4023km przez Polskę z Majesty 125.


Nibiru

Rekomendowane odpowiedzi

Świetna relacja - aż sobie przerwę w pracy zrobiłem i kawusię i drożdżówkę przytuliłem czytając :) 

Co do LWG to ogólnie po zmianie na skuter widzę, że motocykliście skuterzystom rzadko odmachują, prawie tak jak właściciele BMW innym markom :)

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

Nibiru trudno w to uwierzyć ale spałem na tym samym polu namiotowym koło Zosina a konkretniej w Kryłowie :) fajna relacja

Odnośnik do komentarza

robert1973, pole, a dokładnie wiata świetnie wyposażona, do tego pierwszy raz korzystałem z "toj-tojowego" prysznica. Właściciel mi mówił, że dzień wcześniej miał motocyklistów i też nocowali pod dachem. Wszystkie noclegi wyłapywałem z map Googla :)

Dzień 8: szczeniaki, 50k, Piątek, Biskupin.

Rano wreszcie widzę gdzie wylądowałem, w sumie to na polu namiotowym namiotu nie rozbiłem, tylko na działce właścicieli, na której znajduje się domek letniskowy, warsztat, traktor, auta, autobus, kajaki, buldożer...

1zuYTp2XTh7QatZUDaG-rQcb5s_oQHjj3KwFvrVS

Składam się do wyjazdu, pojawiła się właścicielka i jak zaczęła mnie przepraszać za to, że wypuściła psy i zapomniała o mnie. Ja oczywiście nie obraziłem się za to, niegdyś miałem sznaucera olbrzyma, zatem temat wielkich psów znam doskonale. Właścicielka pokazała mi jeszcze 9 trzy tygodniowych skarbów...dziewięć szczeniaków, których rodzicami są te dwa owczarki, które odwiedziły mnie w nocy; Rambo i Dejzi :) Piesków było 11, ale matka odtrąciła dwójkę, aby wykarmić pozostałe towarzystwo.

Dzisiejszym celem, jest środek Polski, w sumie ostatni wytyczony punkt wyprawy, zatem trasa na Piotrków Trybunalski i Stryków. Przy wyjeździe z Moszczenicy, niemałe wydarzenie:

IjMD8CmsL7HwW6hsz-1tsN92lE4bRmWZIRWhh-xI

- Tak, tak, już 21 tysięcy razem. - mówi Majka.
- A czy te 29 tysięcy od których zaczęliśmy znajomość było realnym przebiegiem? - zapytałem i odpowiedzi się nie doczekałem.

Wjeżdżam do Piątku, zaczyna się niezły skwar, pierwsze co to tankuję i potem rozejrzę się za pomnikiem, który znajduje się na skwerze zaraz za "benzynacją".

FulMgB7OrLu5pPiDeNv2McnjHxLu5Em-8EnjyQPN

Obok pomnika znajduje się znak do innych punktów skrajnych:
RJM4_3dUvgCYXOHAw5sRNlsjzn6T2eZbkD8MYt-k

Przy wyjeździe z Piątku też znajduje się znak, podobno on jest realnym środkiem:

hKJ-pKT5c1u9Xql52SA3Ir9uV5uho02UzrLCg2_B

Teraz kieruję się do Biskupina, mojej ukochanej osady, w której kręcili jeden z odcinków "Tajemnicy Sagali", jak również "Starą baśń", ciekawe czy to miejsce ma nadal taki magiczny klimat?

Kilka zdjęć z drogi:

3c9Kv1QuJXNdQcz6HqeSsyNL3nh8kjty_bEg1_xs
WBeU0-ExrL019JW-qjMP5DVaV9wnAxl0LLM5RFZB

Przed Biskupinem już zaczynają się niesamowite jeziora, ale niestety jedzie się ciężko, już muszę rozpiąć rękawy w kurtce, aby łapać jakieś powietrze. Panuje niesamowity upał. Docieram do parkingu przy osadzie, kierowniczka od razu kieruje mnie na bok, bardzo miłe było to że nie musiałem płacić za parking. Kilka zdjęć z osady (naprawdę bardzo dużo się tam zmieniło od mojej ostatniej wizyty około 7 lat temu).
Drp0cVk4hlRRETnACSEHlDLFoOCQfVFE0M1uSCeY

gzxEqnuWI6OZ6TdLDwIFAW0AdB0OEeL5hZA997iq
9aS0v-qnjBSd4koNv9oJek0eDj4Q1WjzfZm7RN8N
kLa4xjROvCIFDL7VxiGeNfoTqhI3mMyUdx_kw-9C
tjyTZAVlnarbMbPzcDIKQ3A6GtybJt7TDJDmL_l1
HtSia-LQNckPGuv-KLGbPd4Sby4m2qxI-gsD1DyA
IeBtEwEMWuDT9G0iTDPUYTo4l--DOwaUXqITa90f
9LaJ32PA7mff1rScB98jmd_E5Pz42AwS4Q7jR-9B
WZU__E3_TJnwiyX4cnkWpFtOMWpWLLPXQXg_ePU8

Jakoś nie czuję się dobrze, zmęczenie, do tego jak wspomniałem upał straszny, do tego jeszcze nie ogarnąłem miejsca na nocleg. A co do Biskupina, zmieniło się bardzo dużo, jest wiele rekonstrukcji chat, jest dużo do zobaczenia, na pewno w przyszłym roku tak się zorganizuję, aby móc odwiedzić to magiczne miejsce.

Jeszcze ciekawostka, Leszek Biały, polecam zainteresować się tym tematem:

MDTvBU8duq_Y1UaVUQzjic2P0g1QFe9EjF0OB5g8
akSyhqnWfMAw4cpouLavz_eGunt8GPxRL7BVg32z

Szukam kempingów w okolicy, znajduję pewien moloch we Wrześni, daleko nie jest, spokojnie przed zachodem słońca zajadę. Na trasie widać zaawansowane prace przy S5. Wjeżdżam do Wrześni, opadają zapory na przejeździe kolejowym, ale to nie przeszkodziło pewnemu idiocie w "passerati" dosłownie przeskoczyć przez przejazd... Stoję jako drugi przed szlabanem, nie wciskam się na pierwszego, bo zaraz będę skręcać, za to dwa ścigacze wbijają jako pierwsze przed szlaban. I oto taka sytuacja: jeden rozkłada kosę (silnik gaśnie) i idzie zadzwonić, mówi mi "Dzień dobry". Skończył, wsiada na moto, kosa nadal rozłożona, zapory w górę: jego kolega na drugim moto już robi odcinkę, a pierwszy moto nie chce odpalić, gość szybko go spycha na pobocze... to "se" pojechali ;)

Zajeżdżam na kemping, na recepcji czuć papierosami, do tego dwie rozgadane babcie, bardzo sympatycznie, dowiaduję się, że są specjalne boksy dla namiotów:

3rq5UwjQL8gEtjuGOJwF0Be29zfKhNz-eQVPJt_Z

W kuchni znalazłem:

8rAsu0AZNHinGp2i0HxTOGgcdjB20mu50mgMRboc

Wymyłem się, zjadłem, położyłem w namiocie wycieńczony i przez kolejne dwie godziny na ośrodku biesiada jakich mało, nagłośnienie jak na prawdziwej estradzie.

Dystans: 415,2 km.

Odnośnik do komentarza

Dzień 9: powolny powrót przez Czechy.

Dzień wcześniej piszę z kolegą z Wałbrzycha, że go odwiedzę, niestety nie ma go w mieście, mam dać znać jak będę przed Wałbrzychem, wtedy się zgadamy. Kieruję się na Gostyń i Rawicz. Trasa nieszczególnie piękna, jedyne co ciekawego widziałem to kilka osób chodzących na polu z wykrywaczami metali. Powoli zbliżam się do Dolnośląskiego.

x_tb4zDv2j1u6lYPgXX3LzEUc0q-_klUyaaSBFQr

I już w na Dolnym Śląsku, w tle Karkonosze:

ppfHjQDmN_6slLtjNALlJ3w1gAGJutMGR_BDBejf

Niestety nie dochodzi do spotkania w Wałbrzychu, muszę zmienić trasę, aby za szybko do domu nie wracać. Chcę biwakować na przełęczy Spalona koło Bystrzycy Kłodzkiej. Kieruję się na Kudowę-Zdrój, ale łatwiejszą trasą przez Czechy. Chciałem jechać "drogą stu zakrętów", ale byłem zatankowany pod korek, którego uszczelka nie jest szczelna i straciłbym trochę paliwa na zakrętach, powodując zagrożenie na drodze. Temat do ogarnięcia-muszę dorobić grubszą uszczelkę.

OgQmP4mQ1dCCqBI639XLOgN9X4Agd85zv2bVOwRo

Czechy są przepiękne, każdy na drodze pozdrawia, nawet kierownicy w odblaskowych kamizelkach na swoich zacnych 50 :)

ouIwRUBlIuX4yTOQqjeEYTJxUtCGIih_aqAyitlZ

W Kudowie robię zakupy, mam już dosyć parówek, ale to już ostatni biwak, więc muszę dać radę.
Obowiązkowy postój na tarasie widokowym przed Zieleńcem:

xjaZ1Oa6Ti5JPpeAOni85V1SIdUZy_UJQUoKlTBq

No i zajeżdżam na Spaloną, jest tam schronisko. Wchodzę do środka, aby opłacić miejsce, na ladzie stoi laptop, a ogromną naklejką "Majesty". Bardzo miły gest na koniec objazdu kraju :)
Rozbijam się za schroniskiem, są tam dwa psy, znam je trochę, nie raz odwiedzałem to miejsce latem i zimą.

liVhIPm1MrYlf1FqSlf39lMzX8DsX6uWxr3tRYWq
q9PYXZtMA-LdP6Bl3vTzi-EVYriUTzoMkvSEmffr
0KtlyrDRF0k9TVpZuyuirgoXkfyfkFyyAK-wVxye

Spalona to piękne miejsce, tu uczyłem się jazdy na desce w zimie i się nauczyłem, kilka zdjęć okolicy:

LfVRhPGDyfU7MkWBtjuo-S6VyTilxlB5G0iIGQan
-3GLJp_N32N3gqy0o8mW1yjg3HVlgjIfbRYzg33l
p9_2nYfmS7sIm9AzpsFw48uua9chd-5kw8Y2NDfN
nc9cbEC6sxqerum9nDif_YzJkygqtIQjf6yM5UQ-
0Yio9CeVTHrzmxUhoLFlvw1s8cY8qKMGAZhMmot0

Jest to mój ostatni nocleg, do opisu został jeszcze jeden dzień.

Dystans: 357,8 km.

Odnośnik do komentarza

Dzień 10: dzień ostatni.

Plan na dziś to powrót do Trzebnicy przez Łagiewniki, Wrocław, Oleśnicę i Osolin.
VVIwLVnQ7Rdt13CXviqkN9sz011pGCg-_FyaQk_c

Odwiedzam znajomych w Łagiewnikach pod Wrocławiem:

kRDK-ocC5ChOUA9Szk0Jdha9Jj3RzPFO_dd4PNUW

Odwiedzam rodziców, w domu latają dwa sznaucery:

cHjL05Ppi4L1wJbDuL_u1Zhl5qiPGMu36tVRNkHc

Odwiedzam w Oleśnicy kolegę z którym minąłem się pod Przemyślem:

MCGihweOrUPT4z1oNfdyjLPFT0QOFTJt40f5_RXz

Na koniec, dosłownie ścigając się z zachodzącym słońcem odwiedzam bajorko w Osolinie:

scDPpJY-Z4tOTRGCFMEJtw8PdZu9L-VUV0An71KL

Wracam niestety do domu, uczucie straszne, że to już koniec na ten rok, kto jeździ ten na pewno wie o co chodzi...
Stan licznika na koniec: 50963,2 km.

f2y7o_HkoSw5IFnHKm9PfnQ59wUIYlnSgA7P3i6Q
Dystans ostatniego dnia: 266,1 km,

Na tym trzeba zakończyć opis ten wyprawy, małe podsumowanie:

- 10 dni poza domem,
- 9 dni jazdy,
- codziennie około 10 godzin na maszynie,
- 4023,2 przejechanych kilometrów,
- 17 tankowań za kwotę 513 zł.

Poznałem wielu uprzejmych ludzi, byłem świadkiem jak na drodze ekspresowej auto kilka razy odbiło się od barierek ochronnych i pojechało dalej. Jeździłem drogami wszystkich możliwych klas. Widziałem masę przejechanych kotów i borsuków. Z awarii: żarząca się lewa lampa (odpadł kabel), brak klaksonu (zerwanie kabli i brak styku w przycisku), brak gaszenia przez stacyjkę (oberwanie dwóch kabli przy module), awaria regulatora napięcia (wymiana na inny), zgubiłem jedną śrubkę od boczku, raz odkręciła się śruba od obudowy postojówki, trzy razy zerwała mi się trytytka trzymający jeden plastik. Po powrocie natychmiast wymieniłem olej, zrobiłem przegląd: zero wycieków i ubytków, brak luzów w napędzie, wyczyściłem jak przed wyjazdem filterek przy przeciwtalerzu.

Jeśli ktoś ma podobny pomysł, niech zbierze chęci i jedzie. Trzeba pozytywnie myśleć, zebrać fundusze na wyjazd i zniknąć na tydzień czasu ;)

Jeszcze muszę wymyć maszynę, jest z czego:

jug5aRl2dW546Gs5rHvrEjUXwVSy797kKE-gPwlP

Cała trasa mniej więcej wyglądała tak:

CTilNdhSfB3sxOlWnOF_XOXWDnhZTmOYYoEYWhVn

Dziękuję za uwagę i do zobaczenia na trasie :)

Odnośnik do komentarza

Jeżeli przejeżdżałeś przez Białą Podlaskę przed 7 rano i wyjeżdżałeś w stronę Włodawy to mijaliśmy się na przejeździe kolejowym. Podobna Majesty (nawet taki sam kolor) jeździ po mieście i jeżeli nie była to tamta to musiałeś być Ty. Gdyby ta relacja była opisywana na bieżąco to chętnie bym się z Tobą spotkał. No ale i tak wielki szacun za wyprawę opis i zdjęcia. No i Tobie Majeczko też :P

Odnośnik do komentarza
52 minuty temu, franekbp napisał:

Jeżeli przejeżdżałeś przez Białą Podlaskę przed 7 rano i wyjeżdżałeś w stronę Włodawy to mijaliśmy się na przejeździe kolejowym. Podobna Majesty (nawet taki sam kolor) jeździ po mieście i jeżeli nie była to tamta to musiałeś być Ty. Gdyby ta relacja była opisywana na bieżąco to chętnie bym się z Tobą spotkał. No ale i tak wielki szacun za wyprawę opis i zdjęcia. No i Tobie Majeczko też :P

Niestety to nie byłem ja, o 7 rano byłem wtedy na Mazurach. Osobiście wolę nie robić relacji na bieżąco, nawet by nie było kiedy, wolę na spokojnie usiąść i wszystko porządnie ogarnąć. A i zapomniałem pochwalić się średnim spalaniem, w wyniku około 2,86. Najniższe zaś wyniosło 2,71. Myślę że nie jest źle jak na takie obładowanie. A, bagaż nie przeszkadzał w manewrowaniu na trasie, można powiedzieć że było bardziej stabilnie niż bez balastu :)

Zauważyłem też plagę 50 na wsiach, brak świateł, kask za 30 zł, kamizelka odblaskowa, nie przestrzeganie znaków, z drugiej strony nie ma co się ludziom (dobrze odmieniam?) dziwić, mieszkają pośrodku niczego, a taki pojazd jak odpali to wszędzie dowiezie. 

Odnośnik do komentarza

Aby jak naj więcej takich wypraw i opisów  . Super się czyta  a Ty wiesz najlepiej co się czuje na takich wyprawach , więc  też zawsze życzę szczęśliwych powrotów

Odnośnik do komentarza

Bardzo fajnie opisane. Czytałem do północy. Twoje opisy przypomniały mi czasy sprzed kilku(nastu) lat i wyprawy kol. Mnicha na motorku Romet 125 z zupełnie innego forum - podobnie to opisywał - ehh miłe wspomnienia wracają....

PS. Ty naprawdę zjadałeś tyle parówek na jednym posiedzeniu ?!? :)

Odnośnik do komentarza

Parówki to mi zbrzydly, oprócz dwóch dni miałem je codziennie na zakończenie dnia. Posiłek generalnie miałem tylko rano przed startem i wieczorem na zakończenie. Taka ilość parówek czy innego miesiwa to dla mnie żaden problem :)  Pamiętam jak na Helu kupiłem przepyszna makrele z małej wedzarni, potem organizm się trochę zbuntowal, ale tylko przez pół godziny ;) Teraz wiem że trzeba zmienić system żywienia na takich wyprawach, a następna dopiero w 2018, zamierzam posmakować mięsa renifera :)

Odnośnik do komentarza

No to masz ładny spust :rolleyes:. W sumie żywiłeś się dość dobrze jak na taki wysiłek. Grunt to nie przejść na chińskie zupki bo może ci się to w przyszłości na zdrowiu odbić .... Moi znajomi niestety tak się żywili aby zaoszczędzić kasę ale mnie wydaje się, że na zdrowiu własnym nie ma co oszczędzać...

Odnośnik do komentarza

Jak czytałem twój opis wycieczki to aż mi się ciepło zrobiło (dziś u mnie wiatr, deszcz ze śniegiem padał i odczuwalna temperatura to była poniżej zera), poczułem ten deszcz , "wiatr" we włosach jak przemierzałeś kolejne kilometry. Bardzo przyjemnie się to czytało i zazdrościło równoznacznie takiej wyprawy. Pomysł naprawdę dobry na objechanie polski (dodam coś od siebie jak byłeś w Piaskach to mogłeś pojechać pod granicę z Rosją - prowadzi leśna droga ale moim zdaniem byś dojechał do pasa granicznego, a tej łódki to nie widziałem :() . Jeśli można wiedzieć to powiedz ile wyniosła Cię taka wyprawa 1000, 1500,  2000+ (koszt paliwa podałeś) ?

Pozdrowienia i życzę takich kolejnych ciekawych wypraw.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...