mowso Opublikowano 15 Września 2016 Opublikowano 15 Września 2016 Świetna relacja - aż sobie przerwę w pracy zrobiłem i kawusię i drożdżówkę przytuliłem czytając Co do LWG to ogólnie po zmianie na skuter widzę, że motocykliście skuterzystom rzadko odmachują, prawie tak jak właściciele BMW innym markom
Sympatycy robert1973 Opublikowano 15 Września 2016 Sympatycy Opublikowano 15 Września 2016 Nibiru trudno w to uwierzyć ale spałem na tym samym polu namiotowym koło Zosina a konkretniej w Kryłowie fajna relacja
Nibiru Opublikowano 15 Września 2016 Autor Opublikowano 15 Września 2016 robert1973, pole, a dokładnie wiata świetnie wyposażona, do tego pierwszy raz korzystałem z "toj-tojowego" prysznica. Właściciel mi mówił, że dzień wcześniej miał motocyklistów i też nocowali pod dachem. Wszystkie noclegi wyłapywałem z map Googla Dzień 8: szczeniaki, 50k, Piątek, Biskupin. Rano wreszcie widzę gdzie wylądowałem, w sumie to na polu namiotowym namiotu nie rozbiłem, tylko na działce właścicieli, na której znajduje się domek letniskowy, warsztat, traktor, auta, autobus, kajaki, buldożer... Składam się do wyjazdu, pojawiła się właścicielka i jak zaczęła mnie przepraszać za to, że wypuściła psy i zapomniała o mnie. Ja oczywiście nie obraziłem się za to, niegdyś miałem sznaucera olbrzyma, zatem temat wielkich psów znam doskonale. Właścicielka pokazała mi jeszcze 9 trzy tygodniowych skarbów...dziewięć szczeniaków, których rodzicami są te dwa owczarki, które odwiedziły mnie w nocy; Rambo i Dejzi Piesków było 11, ale matka odtrąciła dwójkę, aby wykarmić pozostałe towarzystwo. Dzisiejszym celem, jest środek Polski, w sumie ostatni wytyczony punkt wyprawy, zatem trasa na Piotrków Trybunalski i Stryków. Przy wyjeździe z Moszczenicy, niemałe wydarzenie: - Tak, tak, już 21 tysięcy razem. - mówi Majka. - A czy te 29 tysięcy od których zaczęliśmy znajomość było realnym przebiegiem? - zapytałem i odpowiedzi się nie doczekałem. Wjeżdżam do Piątku, zaczyna się niezły skwar, pierwsze co to tankuję i potem rozejrzę się za pomnikiem, który znajduje się na skwerze zaraz za "benzynacją". Obok pomnika znajduje się znak do innych punktów skrajnych: Przy wyjeździe z Piątku też znajduje się znak, podobno on jest realnym środkiem: Teraz kieruję się do Biskupina, mojej ukochanej osady, w której kręcili jeden z odcinków "Tajemnicy Sagali", jak również "Starą baśń", ciekawe czy to miejsce ma nadal taki magiczny klimat? Kilka zdjęć z drogi: Przed Biskupinem już zaczynają się niesamowite jeziora, ale niestety jedzie się ciężko, już muszę rozpiąć rękawy w kurtce, aby łapać jakieś powietrze. Panuje niesamowity upał. Docieram do parkingu przy osadzie, kierowniczka od razu kieruje mnie na bok, bardzo miłe było to że nie musiałem płacić za parking. Kilka zdjęć z osady (naprawdę bardzo dużo się tam zmieniło od mojej ostatniej wizyty około 7 lat temu). Jakoś nie czuję się dobrze, zmęczenie, do tego jak wspomniałem upał straszny, do tego jeszcze nie ogarnąłem miejsca na nocleg. A co do Biskupina, zmieniło się bardzo dużo, jest wiele rekonstrukcji chat, jest dużo do zobaczenia, na pewno w przyszłym roku tak się zorganizuję, aby móc odwiedzić to magiczne miejsce. Jeszcze ciekawostka, Leszek Biały, polecam zainteresować się tym tematem: Szukam kempingów w okolicy, znajduję pewien moloch we Wrześni, daleko nie jest, spokojnie przed zachodem słońca zajadę. Na trasie widać zaawansowane prace przy S5. Wjeżdżam do Wrześni, opadają zapory na przejeździe kolejowym, ale to nie przeszkodziło pewnemu idiocie w "passerati" dosłownie przeskoczyć przez przejazd... Stoję jako drugi przed szlabanem, nie wciskam się na pierwszego, bo zaraz będę skręcać, za to dwa ścigacze wbijają jako pierwsze przed szlaban. I oto taka sytuacja: jeden rozkłada kosę (silnik gaśnie) i idzie zadzwonić, mówi mi "Dzień dobry". Skończył, wsiada na moto, kosa nadal rozłożona, zapory w górę: jego kolega na drugim moto już robi odcinkę, a pierwszy moto nie chce odpalić, gość szybko go spycha na pobocze... to "se" pojechali Zajeżdżam na kemping, na recepcji czuć papierosami, do tego dwie rozgadane babcie, bardzo sympatycznie, dowiaduję się, że są specjalne boksy dla namiotów: W kuchni znalazłem: Wymyłem się, zjadłem, położyłem w namiocie wycieńczony i przez kolejne dwie godziny na ośrodku biesiada jakich mało, nagłośnienie jak na prawdziwej estradzie. Dystans: 415,2 km.
Nibiru Opublikowano 15 Września 2016 Autor Opublikowano 15 Września 2016 Dzień 9: powolny powrót przez Czechy. Dzień wcześniej piszę z kolegą z Wałbrzycha, że go odwiedzę, niestety nie ma go w mieście, mam dać znać jak będę przed Wałbrzychem, wtedy się zgadamy. Kieruję się na Gostyń i Rawicz. Trasa nieszczególnie piękna, jedyne co ciekawego widziałem to kilka osób chodzących na polu z wykrywaczami metali. Powoli zbliżam się do Dolnośląskiego. I już w na Dolnym Śląsku, w tle Karkonosze: Niestety nie dochodzi do spotkania w Wałbrzychu, muszę zmienić trasę, aby za szybko do domu nie wracać. Chcę biwakować na przełęczy Spalona koło Bystrzycy Kłodzkiej. Kieruję się na Kudowę-Zdrój, ale łatwiejszą trasą przez Czechy. Chciałem jechać "drogą stu zakrętów", ale byłem zatankowany pod korek, którego uszczelka nie jest szczelna i straciłbym trochę paliwa na zakrętach, powodując zagrożenie na drodze. Temat do ogarnięcia-muszę dorobić grubszą uszczelkę. Czechy są przepiękne, każdy na drodze pozdrawia, nawet kierownicy w odblaskowych kamizelkach na swoich zacnych 50 W Kudowie robię zakupy, mam już dosyć parówek, ale to już ostatni biwak, więc muszę dać radę. Obowiązkowy postój na tarasie widokowym przed Zieleńcem: No i zajeżdżam na Spaloną, jest tam schronisko. Wchodzę do środka, aby opłacić miejsce, na ladzie stoi laptop, a ogromną naklejką "Majesty". Bardzo miły gest na koniec objazdu kraju Rozbijam się za schroniskiem, są tam dwa psy, znam je trochę, nie raz odwiedzałem to miejsce latem i zimą. Spalona to piękne miejsce, tu uczyłem się jazdy na desce w zimie i się nauczyłem, kilka zdjęć okolicy: Jest to mój ostatni nocleg, do opisu został jeszcze jeden dzień. Dystans: 357,8 km.
Nibiru Opublikowano 15 Września 2016 Autor Opublikowano 15 Września 2016 Dzień 10: dzień ostatni. Plan na dziś to powrót do Trzebnicy przez Łagiewniki, Wrocław, Oleśnicę i Osolin. Odwiedzam znajomych w Łagiewnikach pod Wrocławiem: Odwiedzam rodziców, w domu latają dwa sznaucery: Odwiedzam w Oleśnicy kolegę z którym minąłem się pod Przemyślem: Na koniec, dosłownie ścigając się z zachodzącym słońcem odwiedzam bajorko w Osolinie: Wracam niestety do domu, uczucie straszne, że to już koniec na ten rok, kto jeździ ten na pewno wie o co chodzi... Stan licznika na koniec: 50963,2 km. Dystans ostatniego dnia: 266,1 km, Na tym trzeba zakończyć opis ten wyprawy, małe podsumowanie: - 10 dni poza domem, - 9 dni jazdy, - codziennie około 10 godzin na maszynie, - 4023,2 przejechanych kilometrów, - 17 tankowań za kwotę 513 zł. Poznałem wielu uprzejmych ludzi, byłem świadkiem jak na drodze ekspresowej auto kilka razy odbiło się od barierek ochronnych i pojechało dalej. Jeździłem drogami wszystkich możliwych klas. Widziałem masę przejechanych kotów i borsuków. Z awarii: żarząca się lewa lampa (odpadł kabel), brak klaksonu (zerwanie kabli i brak styku w przycisku), brak gaszenia przez stacyjkę (oberwanie dwóch kabli przy module), awaria regulatora napięcia (wymiana na inny), zgubiłem jedną śrubkę od boczku, raz odkręciła się śruba od obudowy postojówki, trzy razy zerwała mi się trytytka trzymający jeden plastik. Po powrocie natychmiast wymieniłem olej, zrobiłem przegląd: zero wycieków i ubytków, brak luzów w napędzie, wyczyściłem jak przed wyjazdem filterek przy przeciwtalerzu. Jeśli ktoś ma podobny pomysł, niech zbierze chęci i jedzie. Trzeba pozytywnie myśleć, zebrać fundusze na wyjazd i zniknąć na tydzień czasu Jeszcze muszę wymyć maszynę, jest z czego: Cała trasa mniej więcej wyglądała tak: Dziękuję za uwagę i do zobaczenia na trasie
dywelj Opublikowano 15 Września 2016 Opublikowano 15 Września 2016 "... tych pagórków z nakropkowanymi domami, .." masz zacięcie literackie. Bardzo miło się czytało, szacun za wyprawę. LwG
dziadzia Opublikowano 15 Września 2016 Opublikowano 15 Września 2016 Nibiru wielki szacun, coś wspaniałego i wyprawa i opis .
Michał wawa Opublikowano 15 Września 2016 Opublikowano 15 Września 2016 Świetna wycieczka i wyśmienity opis który czytało się z przyjemnością czekając na ciąg dalszy.... Dzięki
dejon Opublikowano 15 Września 2016 Opublikowano 15 Września 2016 Super wyprawa. POZDRAWIAM Napisane na Commodore C64..
djpj1 Opublikowano 15 Września 2016 Opublikowano 15 Września 2016 Szacunek za wyprawę i szacunek za bardzo ciekawe opisanie całej wycieczki.Pozdrawiam.
czemil Opublikowano 15 Września 2016 Opublikowano 15 Września 2016 Gratuluję, świetna wyprawa i genialna relacja. Same pozytywy.
Rkf Opublikowano 15 Września 2016 Opublikowano 15 Września 2016 Piękna wyprawa i relacja. Brawo Brawo Brawo!!! Pozdrawiam
franekbp Opublikowano 16 Września 2016 Opublikowano 16 Września 2016 Jeżeli przejeżdżałeś przez Białą Podlaskę przed 7 rano i wyjeżdżałeś w stronę Włodawy to mijaliśmy się na przejeździe kolejowym. Podobna Majesty (nawet taki sam kolor) jeździ po mieście i jeżeli nie była to tamta to musiałeś być Ty. Gdyby ta relacja była opisywana na bieżąco to chętnie bym się z Tobą spotkał. No ale i tak wielki szacun za wyprawę opis i zdjęcia. No i Tobie Majeczko też
Nibiru Opublikowano 16 Września 2016 Autor Opublikowano 16 Września 2016 52 minuty temu, franekbp napisał: Jeżeli przejeżdżałeś przez Białą Podlaskę przed 7 rano i wyjeżdżałeś w stronę Włodawy to mijaliśmy się na przejeździe kolejowym. Podobna Majesty (nawet taki sam kolor) jeździ po mieście i jeżeli nie była to tamta to musiałeś być Ty. Gdyby ta relacja była opisywana na bieżąco to chętnie bym się z Tobą spotkał. No ale i tak wielki szacun za wyprawę opis i zdjęcia. No i Tobie Majeczko też Niestety to nie byłem ja, o 7 rano byłem wtedy na Mazurach. Osobiście wolę nie robić relacji na bieżąco, nawet by nie było kiedy, wolę na spokojnie usiąść i wszystko porządnie ogarnąć. A i zapomniałem pochwalić się średnim spalaniem, w wyniku około 2,86. Najniższe zaś wyniosło 2,71. Myślę że nie jest źle jak na takie obładowanie. A, bagaż nie przeszkadzał w manewrowaniu na trasie, można powiedzieć że było bardziej stabilnie niż bez balastu Zauważyłem też plagę 50 na wsiach, brak świateł, kask za 30 zł, kamizelka odblaskowa, nie przestrzeganie znaków, z drugiej strony nie ma co się ludziom (dobrze odmieniam?) dziwić, mieszkają pośrodku niczego, a taki pojazd jak odpali to wszędzie dowiezie.
Sympatycy siemik Opublikowano 16 Września 2016 Sympatycy Opublikowano 16 Września 2016 Fajnie się czytało. Wielki szacun za wytrwałość w jeździe.
pawelneos Opublikowano 17 Września 2016 Opublikowano 17 Września 2016 Aby jak naj więcej takich wypraw i opisów . Super się czyta a Ty wiesz najlepiej co się czuje na takich wyprawach , więc też zawsze życzę szczęśliwych powrotów
Karoll Opublikowano 1 Października 2016 Opublikowano 1 Października 2016 piękna wyprawa . Pozdrawiam LWG.
RysioK Opublikowano 11 Października 2016 Opublikowano 11 Października 2016 Słowa uznania za ciekawy reportaż z objazdu po Polsce. Sposób jak to opisałeś i pokazałeś bardzo przyjemny, godny naśladowania.
Valdek_Tychy Opublikowano 11 Października 2016 Opublikowano 11 Października 2016 Zazdroszczę (w pozytywnym sensie) takiej wyprawy.
Pyrojad Opublikowano 10 Listopada 2016 Opublikowano 10 Listopada 2016 Września heh a za płotem za tymi krzakami mój domek widać Musiałem się odezwać, toć byłeś na moim jakby podwórku Ekstra wyprawa, dzięki.
cejot Opublikowano 17 Listopada 2016 Opublikowano 17 Listopada 2016 Bardzo fajnie opisane. Czytałem do północy. Twoje opisy przypomniały mi czasy sprzed kilku(nastu) lat i wyprawy kol. Mnicha na motorku Romet 125 z zupełnie innego forum - podobnie to opisywał - ehh miłe wspomnienia wracają.... PS. Ty naprawdę zjadałeś tyle parówek na jednym posiedzeniu ?!?
Nibiru Opublikowano 17 Listopada 2016 Autor Opublikowano 17 Listopada 2016 Parówki to mi zbrzydly, oprócz dwóch dni miałem je codziennie na zakończenie dnia. Posiłek generalnie miałem tylko rano przed startem i wieczorem na zakończenie. Taka ilość parówek czy innego miesiwa to dla mnie żaden problem Pamiętam jak na Helu kupiłem przepyszna makrele z małej wedzarni, potem organizm się trochę zbuntowal, ale tylko przez pół godziny Teraz wiem że trzeba zmienić system żywienia na takich wyprawach, a następna dopiero w 2018, zamierzam posmakować mięsa renifera
cejot Opublikowano 17 Listopada 2016 Opublikowano 17 Listopada 2016 No to masz ładny spust . W sumie żywiłeś się dość dobrze jak na taki wysiłek. Grunt to nie przejść na chińskie zupki bo może ci się to w przyszłości na zdrowiu odbić .... Moi znajomi niestety tak się żywili aby zaoszczędzić kasę ale mnie wydaje się, że na zdrowiu własnym nie ma co oszczędzać...
atat13 Opublikowano 27 Listopada 2016 Opublikowano 27 Listopada 2016 Jak czytałem twój opis wycieczki to aż mi się ciepło zrobiło (dziś u mnie wiatr, deszcz ze śniegiem padał i odczuwalna temperatura to była poniżej zera), poczułem ten deszcz , "wiatr" we włosach jak przemierzałeś kolejne kilometry. Bardzo przyjemnie się to czytało i zazdrościło równoznacznie takiej wyprawy. Pomysł naprawdę dobry na objechanie polski (dodam coś od siebie jak byłeś w Piaskach to mogłeś pojechać pod granicę z Rosją - prowadzi leśna droga ale moim zdaniem byś dojechał do pasa granicznego, a tej łódki to nie widziałem ) . Jeśli można wiedzieć to powiedz ile wyniosła Cię taka wyprawa 1000, 1500, 2000+ (koszt paliwa podałeś) ? Pozdrowienia i życzę takich kolejnych ciekawych wypraw.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się