Bobas Opublikowano 31 Sierpnia 2011 Opublikowano 31 Sierpnia 2011 To ja Cie prosze... Opinia nie moja (bo ja to niestety robie), ale kogos kto jezdzi o wiele dluzej i lepiej ode mnie oraz uczy. Ale niech kazdy zostanie przy swoim zdaniu. Ja sie ze swoim nie narzucam. Nie chcę pyskować, ale na biegowcu hamuje się właśnie silnikiem. Silnik to uwielbia w przeciwieństwie do skrzyni biegów. Jak będziesz redukować biegi w dół z wysprzęglaniem ( przygazówka ) to skrzynka też nie będzie obrażona i wytrzyma wiele lat !OKK Przejeździłem kilka sezonów na Trampku i powiem, że osłona przed wodą w czasie deszczu w porównaniu ze skuterem pozostawia wiele do życzenia, ale jak to mówią KAŻDA POTWORA MA SWEGO ADORATORA Pozdrawiam oczywiście wszystkich zwolenników biegowców.
Sent Opublikowano 31 Sierpnia 2011 Opublikowano 31 Sierpnia 2011 Nie chcę pyskować, ale na biegowcu hamuje się właśnie silnikiem. Silnik to uwielbia w przeciwieństwie do skrzyni biegów. Jak będziesz redukować biegi w dół z wysprzęglaniem ( przygazówka ) to skrzynka też nie będzie obrażona i wytrzyma wiele lat !OKK Dokładnie, ja sobie nawet nie wyobrażam jadąc Pan European żebym nie hamował silnikiem !sciana Szybko bym komuś w kufer załadował !pomidor Może chodziło o to, że jedziemy na 5 biegu i hamujemy silnikiem a potem sprzęgło i łubudubu 4 biegi w dół ? Bo nie rozumiem. A co do Transalpa. Bierz! Ja mam ten sam silnik, 91 102 km (dzisiaj jakoś po przejażdżce zapamiętałem) mam przebiegu i silnik jak dzwon !OK
T-Rex Opublikowano 31 Sierpnia 2011 Opublikowano 31 Sierpnia 2011 T-rex... nie wiem jakim automatem jeździłeś ale przejedź się 4oo klasy premium i wtedy pogadamy... Pierwszy automat z jakim miałem do czynienia to auto mojego ojca x-lat temu. Mercedes 190. Przerzucanie biegów trwało wieki. Trochę lat upłynęło i mój automat w audi - też nie nowym, ale jest o niebo lepszy od tamtego. Ale nie czuję go i tyle. Wciskam gaz a on raz idzie, raz wyje na tych samych obrotach jak w skuterze, a autko powoli przyspiesza, a innym razem zrzuci bieg i idzie ładnie. Nic nie szarpie i wszystko wygląda bajka, ale ta loteria mnie dobija. Nigdy nie wiem co sobie ta elektronika wybierze. Przy ruszaniu owszem zawsze jest jedynka, ale wciskając energicznie gaz raz ruszy energicznie, a raz wrzuci dwójkę i muszę wbić pedał w podłogę żeby zrzucił. Czas mija, a na mnie z boku jadą inne auta i się boję tym jeździć. Do spokojnej jazdy jest zarąbisty. Być może mam ostry styl jazdy i źle dobrałem autko Ale przy hamowaniu i w aucie i w skuterze brakuje mi hamowania silnikiem. W aucie praktycznie go nie ma. W skuterze nie jest najgorzej, ale jadąc za klasycznym motorem, muszę używać dodatkowo hamulca. Wolę go używać jak najmniej. Ucienta malutko Ci pali ten motor. Ja zainteresowałem się V-Strom-em i Varadero. Przeraziło mnie spalanie w tym drugim. Nie ukrywam, że porównuję spalanie ze skuterami
Bobas Opublikowano 1 Września 2011 Opublikowano 1 Września 2011 Ucienta malutko Ci pali ten motor. Ja zainteresowałem się V-Strom-em i Varadero. Przeraziło mnie spalanie w tym drugim. Nie ukrywam, że porównuję spalanie ze skuterami Jakiś czas temu śmigałem jeden sezon na Varadero. Nie wiem, czy dasz temu wiarę, ale przy prędkości do 100 km/h spalał poniżej 5 l. Był to model na gaźniku. Słyszałem jednak, że przy maksymalnym obciążeniu i i prędkości na autostradzie ponad 200 km/h Varadero potrafiło spalić kilkanaście litrów/ 100 km.
stapoz Opublikowano 1 Września 2011 Autor Opublikowano 1 Września 2011 Z Varadero jest ten problem, że jest 125 (hehe) albo 1000. Nawet gdybym się odważył na 1000 to ceny są zniewalające - 20 tys za 2005r (średnio). Za tą cenę mam VStroma z 2009 z ABS
T-Rex Opublikowano 1 Września 2011 Opublikowano 1 Września 2011 Jakiś czas temu śmigałem jeden sezon na Varadero. Nie wiem, czy dasz temu wiarę, ale przy prędkości do 100 km/h spalał poniżej 5 l. Był to model na gaźniku. Słyszałem jednak, że przy maksymalnym obciążeniu i i prędkości na autostradzie ponad 200 km/h Varadero potrafiło spalić kilkanaście litrów/ 100 km. Jak na gaźnikowca 5l to dobry wynik. Na forach internetowych ludzie pisali, że nie mogli osiągnąć takiego wyniku. Z Varadero jest ten problem, że jest 125 (hehe) albo 1000. Nawet gdybym się odważył na 1000 to ceny są zniewalające - 20 tys za 2005r (średnio). Za tą cenę mam VStroma z 2009 z ABS Przez to jest taki popularny !OK
Sent Opublikowano 1 Września 2011 Opublikowano 1 Września 2011 Z Varadero jest ten problem, że jest 125 (hehe) albo 1000. Bo by sobie samobója strzelili !pomidor Patrząc na oznaczenia modelowe: XL 125 Varadero, XL 650 Transalp i XL 1000 Varadero i odpowiedź jest jasna !YES
Olsen Opublikowano 1 Września 2011 Opublikowano 1 Września 2011 Swego czasu powoziłem skuterem 50 cm³ (Peugeot SV) i motocyklem 600 cm³ (Suzuki Bandit). Myślę, że równie ciekawe - jeśli nie ciekawsze - rozwiązanie mogłoby stanowić posiadanie jakiejś 125 w automacie (np. Yamaha Cygnus) na miasto i niepogodę oraz większego motocykla do turystyki oraz szeroko pojętej rekreacji. Dlaczego prędko nie wrócę do poprzedniego układu (skuter + motocykl)? Dlatego że nie chce mi się dziś jeździć tak często i tak daleko jak kiedyś (trasa w góry czy nad morze 2 razy w roku itp.), sama prędkość też już jakby mniej mnie kręci. A do spokojnego turlania się w promieniu 100-200 km od domu skuter 250 cm³ w zupełności wystarcza. I często jest wygodniejszy/praktyczniejszy, np. przy dojazdach do klientów czy do klubu nocnego (w obu przypadkach liczy się pakowność - nie lata się z wszystkimi klamotami i nie przypina pająkiem, tylko chowa pod kanapą - oraz możliwość komfortowej jazdy w "cywilnych" spodniach, jak jest chłodniej [ocieplane portki - nie mylić z turystycznymi wyposażonymi w protektory - zakładam na dżinsy, tylko jak jest naprawdę zimno]; plus parę innych zalet).
kleofas Opublikowano 1 Września 2011 Opublikowano 1 Września 2011 moje panie i panowie. prawdziwa przyjemnosc z jazdy jest wtedy gdy ktos sie czuje na swoim miejscu w odpowiedniej predkosci i w odpowiednim miejscu. dywagacje co jest lepsze nie jest na miejscu. Jak by byla kasa to bym mial ciagnik siodlowy vaipera v-max czy inne itd. a tak jak nima miedzi to ---- na kompromisie sie siedzi , jeden lubi roze a drugi jak mu nogi smierdza oooooooooo
Kaper Opublikowano 6 Września 2011 Opublikowano 6 Września 2011 Wracając do głównego tematu i pytania w podtemacie. Wg mnie "da się". Jednak musisz niestety sam sprawdzić jak to jest u Ciebie. Kilka lat temu byłem w takiej sytuacji - i skuter (50tka) i golas (600) na zmianę. Nigdy (dokładnie nigdy) mi się nie pomyliło po przesiadaniu manual-automat-manual. Natomiast u mnie (podkreślam - uważam, że to cecha osobnicza i trzeba sprawdzić samemu) w 4oo bywało, że przy przesiadce automat->manual hamowałem aż do zgaśnięcia silnika a w drugą stronę (automat->manual) pod koniec hamowania wciskałem "sprzęgło" jeśli się zamyśliłem a nie "podwinąłem lewej nogi". Czyli u mnie w moto przesiadki były bezproblemowe, a w aucie już z (niewielkimi) kłopotami. Drugi główny fragment pytania: V-strom wg mnie bardzo dobry pomysł (znowu sprawa indywidualna) - ja na nim dobrze wyglądam i dobrze się czuję. dwójka V nawet ze standardowym tłumikiem brzmi nieźle, a charakterystyka silnika mi bardzo odpowiada. Nie wiem jak na dłuższym dystansie ale po 250km siodło było jak dla mnie OK. Mi przydałaby się wyższa szyba lub deflektor. Jeśli "endurowość" ma służyć pokonywaniu polskich dróg, to jest pod tym względem znakomity. Pewnie przy nadmiarze "miedzi" i miejsca garażowego może (pewnie?) bym się zastanawiał czy nie dokupić dodatkowo Vstroma, a tak zostaje spory kombiak manual + miejsko-podmiejska 250tka + rowery (tu miedzi i miejsca starczyło i mam w kolejności intensywności ekspolatacji: mieszczucha, szosówkę, MTB, i tandem) PS. w rowerach hamulce mam "po rowerowemu" i też nie jest to żaden problem - świadomie używam przodu i tyłu. Pozdrawiam,
przemas Opublikowano 6 Września 2011 Opublikowano 6 Września 2011 Choć motocyklami zdarza mi się jeździć sporadycznie to podobnie jak Kaper nie mam problemów przy przesiadkach skuter-motocykl-skuter. Myślę, że wynika to głównie z zupełnie innej pozycji za sterami (choćby obecność baku między nogami), która podświadomie uruchamia inną motorykę obsługi pojazdu... Dla porównania w przypadku samochodu (tu praktycznie jeżdżę teraz na zmianę, raz automatem raz manualem) przez jakiś czas występowały u mnie potknięcia w stylu deptania podłogi (automat) czy próby uruchomienia na biegu, bez sprzęgła (manual). Ale tu pozycja za kierownicą jest niemal identyczna. Oczywiście każdy z nas może mieć inaczej. Polecam sprawdzić swój poziom "adaptowalności" na jazdach próbnych w salonie.
stapoz Opublikowano 6 Września 2011 Autor Opublikowano 6 Września 2011 przy przesiadce automat->manual hamowałem aż do zgaśnięcia silnika Mam to samo. Jeżdżę od dawna automatami, przy przesiadce na manual nie ma problemu ale często właśnie ten problem się pojawia... A co do motocykla, to faktycznie Transalp jest poręczniejszy (mniejszy) od V-Stroma ale komfort jazdy na drodze dużo niższy (wibracje silnika, kierownicy) szczególnie przy przyspieszaniu. No i widoczność Suzuki jest lepsza. Dwie duże, wysoko umieszczone lampy sprawiają, że kierowcy z daleka lepiej go dostrzegają...
Kaper Opublikowano 7 Września 2011 Opublikowano 7 Września 2011 ... przy przesiadkach skuter-motocykl-skuter. Myślę, że wynika to głównie z zupełnie innej pozycji za sterami (choćby obecność baku między nogami), która podświadomie uruchamia inną motorykę obsługi pojazdu... ... To brzmi bardzo rozsądnie i objaśnia również brak problemu z odwrotnym ustawieniem klamek hamulców w rowerze. Pozdrawiam,
alessandro Opublikowano 15 Września 2011 Opublikowano 15 Września 2011 Bardzo interesująca dyskusja. Śledzę z wypiekami Mam pytanie: czy ktoś z Was jeździ 200 non stop? Tzn kiedy jest sucho i 0 st. C, albo kiedy jest śnieg, albo kiedy od tygodnia leje jak z cebra? Zastanawiam się czy użytkowanie np. DL650, czy Versysa miałoby w takim przypadku sens? Powiedzmy: miasto i trasa do 100km. Dlaczego pytam: bo z jednej strony maxi mają lepszą ochronę przed wiatrem i deszczem, wiadomo. Ale są niższe i jazda w śniegu czy błocie, czy wodzie w koleinach wydawałaby mi się bezpieczniejsza i przyjemniejsza na czymś wysokim typu Versys czy V-Strom. Co myślicie?
monk Opublikowano 15 Września 2011 Opublikowano 15 Września 2011 Wszystko zależy od samego kierownika, jego psychiki i umiejętności. A sprzęt zostawiłbym na sam koniec. Kilka osób z tego forum powie Ci, że oczywiście się da, bo sami tak śmigają. Ale znajdą się i tacy, którzy powiedzą, że się nie da, bo tak nie śmigają. Wnioski wyciągnij sam
Sympatycy orzech Opublikowano 15 Września 2011 Sympatycy Opublikowano 15 Września 2011 Mam pytanie: czy ktoś z Was jeździ 200 non stop? Tzn kiedy jest sucho i 0 st. C, albo kiedy jest śnieg, albo kiedy od tygodnia leje jak z cebra? Co myślicie? Kiedyś tak jeździłem przez 3 sezony, śnieg, woda - nic nie stawało na przeszkodzie. Zmądrzałem i już jeżdżę tylko latem.
T-Rex Opublikowano 15 Września 2011 Opublikowano 15 Września 2011 Orzech zmarzłeś czy co? Bo ja w pierwszy rok dostałem po dupsku porządnie. Skończyło się szpitalem, ale za rok z nowym pokładem sił spróbowałem i jakoś poszło. Dopiero śnieg mnie powstrzymał i tu odpowiedź dla alessandro. Nie bardzo się da na śniegu. Przecież wszyscy mamy letnie opony. Poza tym zimą nie jest jednak przyjemnie. Ja mam blisko do pracy, więc czemu nie. Ale tylko i wyłącznie skuterem, bo ten broni od wiatru i wody. Woda to jaki już muszę, czyli wracam z pracy. Jak pada nie wsiadam, bo co to za radocha Wolę w pracy też zostawić sprzęt, niż jechać w deszcz. Deszcz zimą lub późną jesienią jest baaardzo nieprzyjemny. Ale jak jest sucho, to czemu nie Tylko trzeba kupić porządne rękawice z takim czymś na palcu. Tym czymś ścierasz szron z wizjera w kasku Podgrzewane manetki, siedzenia. Możesz też zapiąć ochraniacz na nogi. Nie wiem jak ten pokrowiec się fachowo nazywa No i dojeżdżasz, wchodzisz do pomieszczenia i możesz w tych ciuchach siedzieć z godzinę Taki człowiek zmarznięty jest hehehe
kaktus83 Opublikowano 15 Września 2011 Opublikowano 15 Września 2011 Kilka lat temu ( 2003-2005 ) dojeżdżałem do pracy praktycznie tylko skuterem. Czy to lato, zima, deszcz i śnieg. Bywało że i w mrozie -15 się jechało . Ale było to spowodowane tym, że nie miałem za bardzo wyboru - jeżeli wybrałbym autobus to musiałbym 20 minut iść na przystanek. A autobus którym musiałbym jechać i tak jechał prawie godzine wcześniej niż musiałem stawić się w pracy. Więc wolałem jednak pospać a później pomęczyć się trochę w śniegu na skuterze ( w tamtym czasie to była jeszcze 50tka ). Jednak od czasu gdy kupiłem samochód to do roboty w deszczowe dni i zimę wolę jednak śmigać 400 . Skuter jedynie na suchą pogodę, choć niekoniecznie ciepłą. W deszczu nie lubię jeździć bo później trzeba myć sprzęta a ja wolę jak mój się ładnie świeci
alessandro Opublikowano 16 Września 2011 Opublikowano 16 Września 2011 Dzięki za odpowiedzi. Wynika z tego, że deszcz/śnieg - zdecydowanie skuter. Żaden biegacz się nie odezwał więc wnioskuję, że motocyklem nikt o zdrowych zmysłach przy 0st czy w deszczową jesień - nie jeździ...
dr.big Opublikowano 16 Września 2011 Opublikowano 16 Września 2011 Paaarę lat temu przejeździłem zimę skuterem z prostej przyczyny, tam gdzie musiałem dojeżdżać, samochodem trwało to ok. godziny, skuterem 20 minut. Dodatkowo, samochodem szukałem miejsca parkingowego czasami 20 minut, skuter "porzucałem" przed samym wejściem. Ile czasu dziennie udawało się oszczędzić, łatwo policzyć. Jako, że jeździłem skutem nawet przy ok. -12°C, to nie wyobrażam sobie jazdy bez osłon od wiatru w taki mróz, tak więc moto odpadało... PS. Jazdę w opady śniegowe sobie odpuszczałem...
spike Opublikowano 16 Września 2011 Opublikowano 16 Września 2011 Jechałem dwa razy w deszczu na R1200R (naked) co prawda deszcz złapał mnie w trasie po nagłej zmianie pogody przy temp ponad +25 st C, ale i tak było bardzo nieprzyjemnie. Byłem dosłownie cały mokry. Poprzednio na B650 jechałem też w deszczu i miałem mokry kask, górę kurtki i spodnie lekko od zewnętrznej strony, reszta sucha. Burgman lepiej chronił też od chlapiących wodą samochodach przy przejeżdżaniu przez kałuże. Generalnie jak jest poniżej +10 st C i nie jest totalnie sucho nie wsiadam na moto niezależnie czy był to skuter czy teraz biegowiec. Podejrzewam, że jak jest zimno i pada deszcz, a jedziemy bez żadnej ochrony przed deszczem to musi być już konkretnie niefajnie. Poza tym zdrowie ma się tylko jedno. Jeszcze jedno - nie wsiadam na moto bez ABS. Nigdy nie wiadomo kiedy wjedziemy na mokry odcinek drogi, na którym trzeba będzie np awaryjnie hamować.
Administrator Artix Opublikowano 16 Września 2011 Administrator Opublikowano 16 Września 2011 Skuterem przejezdzilem jedna pelna zime, no w sniezyce to sie kiepsko jezdzilo bo snieg oblepial szybe w kasku i pletwy na zewnatrz wiec to walka o zycie a nie frajda, do tego w skuter po zimie trzeba bylo mocno zainwestowac zeby wygladal jak przed zima, wiec odpuscilem. Dzis jezdze bez wzgledu na temperature ale do pierwszych opadow sniegu, potem skuter idzie na urlop. Biegowcem jezdzilem jeden okres jesienno - wiosenny i uwalone nogi po kolana syfem z drogi jakos zniechecily mnie do tego pomyslu. Do tego z racji wszelkich oslon na skuterze jest zdecydowanie cieplej i mozna ganiac w duzo nizszych temperaturach, plus kocyk na nogi co na biegowcu jakos sobie nie wyobrazam. Wszystko oczywiscie zalezy tez od dystansu jaki musimy pokonac im dluzszy to nie ma juz znaczenia na czym zmarzniemy na biegowcu tylko zmarzniemy szybciej ot cala filozofia jazdy w niskich temperaturach. A co wkurza najbardziej, mnie kiedy zamarza mi szybka w kasku od srodka
stapoz Opublikowano 16 Września 2011 Autor Opublikowano 16 Września 2011 Jeśli chodzi o jazde w deszczu to jedynym problemem jest dla mnie śliska nawieżchnia (szczególnie pasy). Jedzie się 50% wolniej, każdy zakręt z duszą na ramieniu, podobnie jak hamowanie. Kilka razy miałem podbramkowe sytuacje - ostatni podczas ruszania, gdy wjechałem na pasy rzuciło tyłem i ledwo się wybroniłem. AA500 ma zarąbisty moment i każde ostrzejsze ruszanie w deszczu (nawet na czystym, mokrym asfalcie) to niebezpieczeństwo uślizgu. Sam deszcz nie robi na mnie żadnego wrażenia (wszystko mam nie przemakalne)
adamos Opublikowano 16 Września 2011 Opublikowano 16 Września 2011 Mam pytanie: czy ktoś z Was jeździ 200 non stop? Tzn kiedy jest sucho i 0 st. C, albo kiedy jest śnieg, albo kiedy od tygodnia leje jak z cebra? Dla mnie przeszkodą jest tylko zalegający na ulicach śnieg. Jeżeli go nie ma jeżdżę bez względu na temperaturę. Deszcz nie stanowi żadnej przeszkody.
Klubowicze Jack Opublikowano 18 Września 2011 Klubowicze Opublikowano 18 Września 2011 Jeżdżę skuterem oraz wędkuję. Zawsze powtarzam, że i na jedno i na drugie nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie. Tak więc odpowiednie ubranie, motokocyk, mufki, "kondon" itp. załatwiają sprawę temperatury i deszczu. Oczywiście w złych warunkach mało kto będzie jeździł dla przyjemności, myślę raczej o jeździe z konieczności. Zawsze trzeba miarkować, czy lepiej nam się opłaci zmarznąć, zmoknąć lub ryzykować na ślizgawicy, ale dojechać szybciej, czy posiedzieć sobie w ciepłym aucie/autobusie w korku. Temperatura to mniejszy problem, niż deszcz, bo łatwiej ubrać się ciepło, niż nieprzemakalnie. Nie można zapominać o kwestiach bezpieczeństwa. Jazda w ulewnym deszczu, po śniegu lub oblodzonej jezdni, nie jest bezpieczna! Pamiętacie na początku lutego tego roku? Był jeden trochę cieplejszy, suchy weekend. Wtedy wielu z nas zrobiło sobie "rozpoczęcie sezonu". Bura suka zima Bo jeździć się chce! 1
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się