Skocz do zawartości
Forum Burgmania

I znów myk, myk - Alpy Francuskie i Kanion Verdon


Joasia70

Rekomendowane odpowiedzi

  • Klubowicze

Nareszcie przyszedł czas na mój urlop wyczekany.

Jak może niektórzy z Was pamiętają, podczas wyjazdu w Pireneje utknęłam w Avignionie przez co ominął mnie przejazd przez kanion Verdon i zahaczenie o Route des Grandes Alpes.

Pomyślałam, że trzeba to nadrobić ? 

Niestety troszkę daleka droga.

Pierwszy dzień - niedziela 18.08.2019

do Telfes im Stubai

To nudny dojazd autostradą w okolice Innsbrucka, Do Telfes im Stubai dojeżdżam koło 18.30 , byłoby szybciej gdyby nie kilka korków na autostradzie, ale wszystko w sumie planowo. Czas jeszcze na spacer po wsi i kolację.

Dzień drugi - poniedziałek 19.02.2019 

do Villeneuve, Aosta

Prawie tak samo nudny dojazd pod granicę Włosko/Francuską; przez Austrię autostradą, przez Szwajcarię boczkiem i przez przełęcz Malojpass, przez Włochy wzdłuż jeziora Como i jakoś tak drogami szybkiego ruchu. Rano popadało ale nie za długo ? 

DSC_0523.JPG

DSC01824.JPG

DSC01827.JPG

DSC01837.JPG

DSC_0531.JPG

DSC_0532.JPG

DSC_0534.JPG

DSC01848.JPG

DSC_0536.JPG

DSC01858.JPG

DSC01859.JPG

DSC01863.JPG

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Dzień trzeci - wtorek 20.08.2018

do Du Lauzet

I doczekałam się - zaczynam przejazd przez Alpy francuskie drogą wysokogórską.

Dzień zaczyna się całkiem pogodnie, niestety z godziny na godzinę jest co raz gorzej chmury, mgła deszcz.

Na razie jednak wjeżdżam poprzez Małą Przełęcz Św. Bernarda do Francji o wys. 2188 mnpm, o długości 48 km i z 48 wirażami. Na wierzchołku przełęczy znajduje sie kilka opuszczonych budynków granicznych. Wierzchołek spowity jest mgłą i tylko Święty wynurza się by pilnować przejezdnych. Za przełęczą skręcam w kierunku przełęczy du Meraillet o wys. 1605 m , miałam nadzieję, że uda mi się zobaczyć Monte Blanc ale niestety chmury i nadchodzący deszcz skutecznie to uniemożliwiły. Jeszcze chwila nad jeziorem Roselend i wracam na właściwą trasę .Dojeżdżam do Seez gdzie skręcam na drogę 902, którą prowadzi Route des Grandes Alpes.Kieruję się na przełęcz De L'Iseran, najwyższą przejezdną przełęcz Alp. Jej wysokość to 2770 mnpm, długość 74 km i tylko ? 28 zakrętów.Pogoda jest co raz gorsza, wiatrzysko i ostro siekący deszcz uniemożliwiają zobaczenie czegokolwiek a przede mną przecudnej urody Col du Galibier. Niestety nie jestem w stanie zobaczyć cokolwiek gdyż lewo widzę coś przed skuterem i najwięcej widać w tunelu pod przełęczą. Trudno, nie ma co walczyć z losem . Jeszcze jedno zdarzenie, które kończy się dla mnie całkiem przyjemnie i nastraja całkiem optymistycznie mimo otaczającej aury. Przed dojazdem do miejsca noclegu zaczyna nerwowo migać kontrolka paliwa ( to przez przełęcz Meraillet, której pierwotnie nie miałam w planach ) . Znajduję stację benzynową i zonk, nie można płacić w automacie kasą tylko kartą , a moja nie wiedzieć czemu nie chce współdziałać z urządzeniem, boję się, że do następnej już nie dojadę , zaczepiam pana tankującego przede mną ( a wszystko na migi bo francuzi mało gadają po angielsku o pięknym polskim języku nie wspominając ? ) czy nie użyczyłby karty a ja mu oddam kasę i o dziwo PAN nie zrobił żadnych problemów, z uśmiechem włożył swoja kartę do maszyny, zapytał, co chcę wlać ropę czy benzynę , wbił pin i nawet za bardzo nie patrzył ile tankuję , zainkasował 20 euro i powiedział "au revoir" . Cud po prostu ? . Dojeżdżam wreszcie do uroczego, o swojskim rodzinnym klimacie pensjonatu, tłum ludzi - turystów z buta łażących po tych wysokich górach, załapuję się na kolację i koniec dnia . Jeszcze sprawdzam prognozy pogody i pełna nadziei idę spać

DSC01866.JPG

DSC01868.JPG

DSC01870.JPG

DSC01872.JPG

DSC01873.JPG

DSC01875.JPG

DSC01877.JPG

DSC01880.JPG

DSC01883.JPG

DSC01884.JPG

DSC01887.JPG

DSC_0539.JPG

DSC_0540.JPG

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Czekam niecierpliwie na dalszą część. Powodzenia Asia.

Wysłane z mojego SM-G975F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

???

Jest moc!! jak się patrzy na te zdjęcia i czyta Twoje Joasiu wrażenia z podróży. Zazdroszczę Takiego urlopu (pomimo pogody - widoki są niesamowite), podziwiam Twoją Odwagę!! i jak inni czekam na dalszy ciąg relacji. W ten sposób i my "trochę" pojeździmy (palcem po mapie). Pozdrowienia - trzymaj się ciepło!

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Dzień czwarty - środa 21.08.2019

do Le Plan de Puget

Skoro świt, otwieram oczy i ... jest BOSKO, nad otaczającymi wioskę wierzchołkami gór błękitne niebo i ani jednej chmurki. Po śniadaniu ruszam jeszcze raz na Col du Galibier, wys. 2642 m długość 54 km. Widok ze szczytu rozpościera się na wszystkie strony świata, a daleko na horyzoncie pojawia się zaśnieżony Mont Blanc - dach Europy. Po zjechaniu ze szczytu ponownie przejeżdżam pod nim tunelem . Piękna przełęcz, warto było tu powrócić po wczorajszym przejeździe w deszczu.

Wracam na wyznaczoną na dzisiejszy dzień trasę, jeszcze raz przejeżdżam przez du Lazuret i kieruję się przez Braincon drogą alpejską w kierunku przełęczy d'Izoard o wys. 2360 m. Droga łagodnie raz opada by po chwili zacząć się wznosić, asfalt równiutki, ruch mały, uważać trzeba tylko na rowerzystów, którzy też chcą pokonać trasę Tour de France. Co i rusz na jezdni pojawiają się napisy dopingujące kolarzy, mignął mi też napis"Kwiato" . Zjeżdżam z przełęczy w kierunku południowy, droga wije się delikatnie w dół, prawo, lewo, prawo, lewo ? 

Przede mną wjazd na kolejną przełęcz, Col de Vars. Droga zmienia na chwilę swoje oblicze, wjeżdżam między skały i tunele skalne by szybko nabrać wysokości, bliżej szczytu znów przechodzi w górską , szeroką dolinę. Na szczycie tłum motocykli i samochodów, nie uświadczysz jednak żadnego miejsca do wypicia kawy czy kupienia naklejki.

Przede mna ostatnia przełecz tego dnia de la Cayolle, na granicy Alp Górnej Prowansji i Alp Nadmorskich. Wysokości2327 m, długość 62 km i 32 wiraże. Przejazd przez lasy iglaste dostarcza pięknych zapachów rozgrzanego igliwia. Ze skalistego wierzchołka roztaczają się piękne widoki. 

Już powoli kończy się zaplanowana na dziś trasa. Jeszcze przejazd wąwozem Daluis wyrzeźbionym przez wody rzeki Var w czerwonych skałach pelitu. Zatrzymuję się jeszcze przy moście de la Mariee - Panny Młodej, który był sceną nie jednego filmu, wybudowanym w 1927 r. i kończę dzień w gościnnym domu agroturystycznym . 

 

ps. 1. Arturas - ano siama ?

ps. 2 Arturrro - no też żałuję 

 

DSC01927.JPG

DSC01928.JPG

DSC01930.JPG

DSC01934.JPG

DSC01937.JPG

DSC01931.JPG

DSC01939.JPG

DSC01940.JPG

DSC01943.JPG

DSC01947.JPG

DSC01949.JPG

DSC01951.JPG

DSC01954.JPG

DSC01959.JPG

DSC01962.JPG

DSC01966.JPG

DSC01969.JPG

DSC01979.JPG

DSC01989.JPG

DSC01995.JPG

DSC02002.JPG

DSC02023.JPG

DSC02026.JPG

DSC02031.JPG

DSC02035.JPG

DSC02044.JPG

DSC02058.JPG

DSC02063.JPG

DSC02068.JPG

DSC02076.JPG

DSC02078.JPG

DSC02108.JPG

DSC02109.JPG

DSC02122.JPG

DSC02127.JPG

DSC02129.JPG

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Asia, na te Twoje coroczne myk, myk czekam z niecierpliwością. Jak zwykle opisy i zdjęcia niepowtarzalne. Dobrej pogody i fantastycznych doznań z tras życzę ?

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Wspomnienia wracają ?

Czekam z niecierpliwością na dalszą relację ? Życzymy pięknej pogody i cudownych widoków ?

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Dzień piąty - czwartek 22.08.2019

wokół Grand Canyon du Verdon

Punkt kulminacyjny mojego mykania. To prawie 200 km trasa widokowa wokół Wielkiego Kanionu Verdon i połączonego z nim jeziora Lac de Sainte-Croix ( plus dojazd ) Kanion Verdon został wyżłobiony w wapiennych skałach przez niewielką rzekę Verdon spływająca z Alp. Jest to drugi najgłębszy przełom rzeki w Europie, po kanionie Tary w Czarnogórze, mierzy 700 m. 

Wyruszam wcześnie rano, jeszcze mały ruch na drodze co pozwala cieszyć się drogą prowadzącą wzdłuż rzeki Var, tarasem częściowo utworzonym przez naturę a częściowo przez człowieka, co chwilę odruchowo schylam głowę przejeżdżając pod nawisami skalnymi. Po minięciu Castellane wjeżdżam na drogę Kanionu Verdon. Dojeżdżam do pierwszego punktu widokowego, z którego zauważam drogę biegnącą prawie na dno kanionu. Oczywiście zawracam ? na "dnie" okazuje się, że to początek drogi pieszej na samo dno kanionu. Niestety parking jest niewielki, nawet maleńki Burgman się nie mieści a jakieś miejsca parkingowe są dopiero na górze, z której właśnie zjechałam. Nie mam ochoty pokonywać tej trasy na piechotę. "Przytulam" się na chwilę do stojącego Harleya i wykonuję kilka fotek. Po powrocie na trasę mimo, że widoki z tego miejsca i z góry i z dołu są przecudne czuję pewien niedosyt, jak to to już, tyle "Wielkiego kanionu" ??? Tak szumnie opisywanego ? Ale ruszam dalej , w kierunku jeziora Saint-Croix północnym zboczem kanionu. Droga zachwyca, większość drogi to nowiutki asfalt, jeszcze nawet nie namalowali pasów. Trasa to raz się oddala, raz zbliża do kanionu. Za kolejnymi zakrętami pojawiają się kolejne punkty widokowe. Za miejscowością Moustiers-Ste-Marie skręcam w wąską drogę pnącą się nad jeziorem Sainte-Croix. Droga prowadzi aż do miejscowości o tej samej nazwie płaskowyżem, na którym rozpościerają się pola lawendy, niestety o tej porze roku już "skoszone" , ale i tak widok robi wrażenie. Od tego miejsca droga zawraca i podąża południowym skrajem kanionu. Po chwili zdaję sobie sprawę, że tym razem kanion jest tuż tuż. Dzieli od niego kilka centymetrów. Nie widać go tak od razu bo urwisko zasłaniają rosnące drzewa i krzaki ale wystarczy niewielki przesmyk między nimi i widać dziurę głęboką tak, że prawie nie widać dna, noooo to robi wrażenie ? zatrzymuję się co chwilę żeby pstrykać fotki bo co chwilę widzę coś piękniejszego, coś przykuwa wzrok, to jakaś skała, to maleńkie ludziki na dnie, to kawałek nurtu rzeki. Dojeżdżam do Pont de I'Artuby. I znów chwila dla fotoreportera ? 

Powoli kończy się mój objazd wokół Wielkiego Kanionu. Trasa łagodnie zaczyna opadać w dół "zewnętrznym" zboczem kanionu. Patrząc z oddali w tym kierunku nic nie wskazuje, że za tym łagodnym, zalesionym zboczem znajduje się taki cud natury. Mijam miasteczko Trigance. Podobno w 1990 r. zamieszkiwało je 120 osób a gęstość zaludnienia to 2 os/km2 . Jednak ilość turystów zatrzymujących się w drodze z i do Kanionu Verdon wydatnie te liczby zwiększa. 

Przed moim miejscem zamieszkania ( bo to nawet trudno nazwać wsią, kilka domów jest oddalonych od siebie po ok. pół km ) znajduje się miejscowość Entrevaux. Ponieważ mimo częstego zatrzymywania się na fotki i podziwianie widoków jest dopiero godzina 16 postanawiam się zatrzymać i pozwiedzać. Entrevaux zbudowano w XI w. na skale, którą opływa rzeka Var. Pod koniec XVII w. otoczona została murem, a wchodzi się do niej przez bramę i most zwodzony. Miasteczko zachowało średniowieczny charakter. Spacerując wąskimi uliczkami można podziwiać ukwiecone place, fontanny, stare kamienice. Najciekawsza atrakcja znajduje się jednak wysoko ponad miasteczkiem. To cytadela z XVII w. z której roztacza się wspaniały widok na miasteczko i całą dolinę. Na górę prowadzi ścieżka z centrum, po opłaceniu 3 euro, można się wspinać przez ok 20 min na wysokość ok 140 m ? . Po wejściu na górę umarłam ? ale było warto ? 

Koniec dnia i powrót do "domu". 

Jutro znów dłuższy odcinek do przejechania w okolice jeziora Garda.

 

DSC02133.JPG

DSC02134.JPG

DSC02143.JPG

DSC02147.JPG

DSC02148.JPG

DSC02150.JPG

DSC02154.JPG

DSC02156.JPG

DSC02167.JPG

DSC02168.JPG

DSC02175.JPG

DSC02178.JPG

DSC02185.JPG

DSC02188.JPG

DSC02197.JPG

DSC02199.JPG

DSC02205.JPG

DSC02206.JPG

DSC02210.JPG

DSC02214.JPG

DSC02222.JPG

DSC02228.JPG

DSC02238.JPG

DSC02243.JPG

IMG_20190822_131359.jpg

DSC02248.JPG

IMG_20190822_135336.jpg

DSC02251.JPG

DSC02260.JPG

DSC02262.JPG

DSC02283.JPG

DSC02287.JPG

DSC02291.JPG

DSC02296.JPG

DSC02293.JPG

DSC02306.JPG

DSC02311.JPG

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Dzień szósty - piątek 23.08.2019

nad jezioro Garda

Dzień dzisiejszy mieszany, najpierw cudne widoki, później jazda autostradą i na koniec chwila serpentyn.

Przede mną ponad 500 km - dojazd nad jezioro Garda. Czas opuścić to miłe miejsce gdzie nawet motocykle mają swoje schronienie. Ruszam więc skoro świt po 8.00. Początek trasy to przepiękny kanion Gorges du Cians. 25km drogi wydrążonej w czerwonych skałach przez rzekę Cians. Cudną drogą dojeżdżam na niewielką przełęcz de La Coullote na wysokości 1678 m skąd kieruję się w stronę terenów turystycznych Isola obleganych zarówno w lecie jak i w zimie. Mijam miasteczka przyklejone do zboczy. Droga na przełęcz Lombarde o wys. 2350 m, leżącą na granicy francusko-włoskiej zachęca do szybszej jazdy - równy, szeroki asfalt. Co ciekawe aż do okresu powojennego, po przekroczeniu wzgórza, droga kończyła się na wysokości obecnej Isola2000, nie pozwalając dotrzeć do Francji. Dzieje się tak, ponieważ do 1947 r. teren ten należał do Włoch. Po przyłączeniu tego obszaru do Francji Francuzi zrealizowali resztę drogi w 1971 r., otwierając w ten sposób komunikację drogową między Włochami a Francją. Na szczycie do dziś pozostały resztki konstrukcji wojskowych. Po przejechaniu granicy droga nagle się zwęża ale nadal asfalt pozostaje genialny - nówka sztuka ? . Początkowo droga wiedzie równiną leniwie wijąc się między skałami by po chwili nagle zacząć opadać w dół zawijając serpentynami raz w prawo raz w lewo. Jadąc trzeba bardzo uważać na pędzących rowerzystów . W tych przecudnych okolicznościach przyrody dojeżdżam do Cuneo, gdzie przychodzi mi pożegnać się chwilowo z górami. Obracam się jeszcze raz i widzę, że tam gdzie byłam przed chwilą leje deszcz ? ale miałam szczęście 

Teraz przede mną jakieś 350 km autostrady. 

Koło 17 dojeżdżam nad jezioro Garda. Tłumy, tłumy i jeszcze raz tłumy i 35 st.C 

Mój hotelik znajduje się jednak powyżej na zboczu. I dwie "niespodzianki" ? 

-wyznaczając trasę nie przypatrzyłam się dokładnie co ten mistrz kierownicy Hołowczyc wymyślił ? a on poprowadził mnie skrótem , kazał skręcić w lewo, skręciłam i nagle widzę znaczek "12%" i dróżkę tak wąską, że oprócz mojego Burgmana niewiele więcej się zmieści , wycofać się nie da i już muszę jakiś kilometr tym skrótem, modląc się żeby nic nie nadjechało z góry, jechać ... ale nikt inny nie wpadł na pomysł jazdy tym kawałkiem betonowego czegoś ? ... zdjęć nie miałam czym już robić bo obie ręce miałam mocno zajęte ? ( ale ja to lubię wynajdywać takie skróty ? )

- hotelik, który sobie znalazłam, jest "blisko" jeziora Garda ? blisko na mapie jak się patrzy w poziomie ? tak tuż, tuż ... ale blisko w rzeczywistości to jest ok 22 km krętą drogą pod górę, ostatnia wioseczka przyklejona do zbocza , samochody jak jechały przede mną to przed każdym zakrętem dawały sobie znać, że coś jedzie , tu jest tak daleko od cywilizacji, że nawet telefon nie łapie żadnego kontaktu ze światem ? ale cudnie jest, mają pyszne spagetti i piwo i wifi , pięć domów na krzyż i kościółek ? 

DSC02316.JPG

DSC02320.JPG

DSC02325.JPG

DSC02329.JPG

DSC02335.JPG

DSC02339.JPG

DSC02341.JPG

DSC02349.JPG

DSC02351.JPG

DSC02353.JPG

DSC02358.JPG

DSC02361.JPG

DSC02367.JPG

DSC02372.JPG

DSC02376.JPG

DSC02382.JPG

DSC02397.JPG

DSC02403.JPG

DSC02406.JPG

DSC02407.JPG

DSC02409.JPG

DSC02411.JPG

DSC02416.JPG

DSC02424.JPG

DSC02428.JPG

DSC02432.JPG

DSC02443.JPG

DSC02447.JPG

DSC02455.JPG

DSC02467.JPG

DSC02478.JPG

DSC02485.JPG

DSC02491.JPG

DSC02493.JPG

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Asia pocieszę Cię w Norwegii na czas zamknięcia tunelu na 24h można było objechać tunel skrótem i jako że nie miałem zamiaru stać i czekać aż otworzą tunel pojechałem skrótem nachylenie 42% silver z pasażerem nie dał rady ja solo też ledwo a sprzęgło błagało o litość. Udało się jakoś to pokonać ale drugi raz bym chyba nie wybrał tego skrótu :)
Śliczne widoki trzymam dalej mocno kciuki za Twoją wyprawę

Wysłane z mojego SM-G975F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Wspaniała podróż i przecudne widoki a do tego relacja przyjemna do czytania. Tak trzymaj!

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Dzień siódmy - sobota 24.08.2019

przez Grossgrocknerstrasse

Czas wracać do domu. Przede mną ponad 1000 km, które podzieliłam sobie na dwa dni dojazdu spokojnymi drogami. Dziś przejazd wzdłuż jeziora garda, potem dojazd do trasy Grossgrocknerstrasse. Ruszam wcześnie rano by powrócić nad jezioro Garda. Jeśli ktoś z Was będzie w tym rejonie gorąco polecam zjechanie z drogi biegnącej wokół  jeziora by wspiąć się na góry okalające jezioro, wąskie, kręte drogi prowadzą trasą raz pokazującą jezioro z góry innym razem wioski schowane  na zboczach. Rano oprócz mnie tymi drogami jadą rowerzyści i nieliczni motocykliści, którzy dopiero zaczynają się przygotowywać do wyjazdu przy licznych pensjonatach. Gdy jezioro pojawia się za kolejnym zakrętem, właśnie promienie słońca znalazły sobie miejsce między porannymi chmurami i oświetliło taflę wody. Widok był taki pełen spokoju a nad samym jeziorem ruch już jest duży, samochody jadą jeden za drugim. Cieszę się, że ten nocleg znalazłam tak "blisko" jeziora, w ciszy i spokoju. Nad jeziorem wieje mocny wiatr, widać, że to raj dla wszelkiej maści sportów wodnych. Żaglówki i serferzy szaleją na falach. Jeszcze szybka kawa i jezioro Gardę zostawiam za sobą. Droga do Trydentu to jak nasza "zakopianka" . Samochód za samochodem, na szczęście nie napotkałam na żaden korek i widoki całkiem miłe dla oka. Teraz chwila przejazdu autostradą, na moje nieszczęście przegapiam zjazd i dodatkowo kręcę się tam i  z powrotem tracąc pół godziny. Po 16.00 dojeżdżam do Lienz. rozglądając się po okolicznych górach zastanawiam się czy jechać przez Grossglockner czy przez łagodniejszą trasę Felbertauernpass z tunelem. Jedne doliny spowijają chmury deszczowe w innych widać, że deszcz już przeszedł i nieśmiało słońce próbuje zaświecić. Postanawiam zaryzykować przejazd przez Grossglocknera. Przyglądam się motocyklistom zjeżdżającym z góry część ma na sobie przeciwdeszczówki .Przy opłacie pytam panią w kasie jaka jest pogoda na górze, informuje mnie są chmury i wiatr ale nie pada. Ruszam w górę, rezygnuję z dojazdu nad lodowiec, byłam już tam kilka razy a pogoda jest zmienna. Ruszam dalej w górę a za mną chmury i mżawka. Jednak dzięki temu widoki też są piękne bo promienie słońca miejscami przedzierają się przez chmury. Dojeżdżam na szczyt. Rezygnuję jednak z wjazdu na Edelweisspitze i zaczynam zjazd do Fuchs. Po drodze mimo pogody mija mnie kilku motocyklistów i jeden samochód jeżdżących trasą tam i z powrotem kilka razy - chcą chyba 26 euro wykorzystać na maxa ? . A ja dojeżdżam do pensjonatu o wdzięcznej nazwie "Brunhilda" . I tak sobie pomyślałam - i to już ? kilka zakrętów w górę i kilka w dół ? jakiś mały ten "Gross" się zrobił i taki skomercjalizowany i taki drogi ? Na kolację trafiam do pensjonatu prowadzonego przez polaków. Miło usłyszeć nasz język po kilku dniach francuskiego, włoskiego i niemieckiego.

DSC02496.JPG

DSC02495.JPG

DSC02500.JPG

DSC02501.JPG

DSC02504.JPG

DSC02508.JPG

DSC02509.JPG

DSC02512.JPG

DSC02513.JPG

DSC02518.JPG

DSC02522.JPG

DSC02532.JPG

DSC02544.JPG

DSC02547.JPG

DSC02557.JPG

DSC02560.JPG

DSC02563.JPG

DSC02573.JPG

DSC02577.JPG

DSC02579.JPG

DSC02582.JPG

DSC02584.JPG

DSC02586.JPG

DSC02587.JPG

DSC02588.JPG

DSC02589.JPG

DSC02590.JPG

DSC02591.JPG

DSC02592.JPG

DSC02597.JPG

DSC02607.JPG

DSC02609.JPG

DSC02612.JPG

DSC02618.JPG

DSC02622.JPG

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...