dziadzia Opublikowano 3 Lipca 2019 Opublikowano 3 Lipca 2019 Ha ha góra z górą się nie zejdą, ale Grupa Zachodniopomorska z Globtroterem nawet nad Gardą się spotkają
Klubowicze SlawoyAMD Opublikowano 3 Lipca 2019 Klubowicze Opublikowano 3 Lipca 2019 I to gdzie... Na dziale alkoholowym ?
Sympatycy Robsson Opublikowano 3 Lipca 2019 Sympatycy Opublikowano 3 Lipca 2019 22 godziny temu, Sobier napisał: Może jakiś spocik ? Gdzie wy jesteście teraz? Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk Maćku, dziś i jutro Riva del Garda. Jutro jedziemy dookoła Gardy i zaczynamy od strony wschodniej. Dziadzia cóż za miła niespodzianka. Zaskoczyłeś nas niesamowicie ?
Klubowicze SzymonSeptic Opublikowano 3 Lipca 2019 Klubowicze Opublikowano 3 Lipca 2019 2 godziny temu, SlawoyAMD napisał: I to gdzie... Na dziale alkoholowym ? Buahahah to się Poloki w Italii spotkały , wiadomo gdzie ? Pozdrowienia Panowie ,miłej wyprawy . Tshirty okazjonalne - mistrzostwo świata ?
Rzelu Opublikowano 7 Lipca 2019 Opublikowano 7 Lipca 2019 Czy Wyprawa zakończyła się na alkoholowym? Czasami tak bywa...
Sobier Opublikowano 7 Lipca 2019 Opublikowano 7 Lipca 2019 Na to wyglada że takWysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Rzelu Opublikowano 9 Lipca 2019 Opublikowano 9 Lipca 2019 Wróciliście chociaż? Nawet budowanie napięcia ma swoje granice. Zaczynam podejrzewać aresztowania za burdy po pijanemu.
Klubowicze ArtCho Opublikowano 10 Lipca 2019 Autor Klubowicze Opublikowano 10 Lipca 2019 Jesteśmy w domu cali i zdrowi. Nikt nie złamał nogi, nikomu nic nie odpadło, nie było żadnego wycieku z żadnej pompy. No nuda. Myślę, że jeden obraz jest wart 1000 słów. Robsson kręcił jak najęty, a więc pewnie będzie film. Jak się ogarniemy. Ja przejechałem 3050 km, chłopaki o około dwieście więcej. Bieda-czoper radził sobie, choć na drogach górskich przeważały padaki typu GS. Tak palił mój Silver. To w czerwonym kółku, to po autostradzie: 120-140 (a czasem szybciej).
Rzelu Opublikowano 11 Lipca 2019 Opublikowano 11 Lipca 2019 Ostatnie zdjęcie idealnie podkreśla harmonię relacji z wyprawy. 1
dziadzia Opublikowano 11 Lipca 2019 Opublikowano 11 Lipca 2019 21 godzin temu, ArtCho napisał: Nikt nie złamał nogi, nikomu nic nie odpadło, nie było żadnego wycieku z żadnej pompy. No nuda. Och wy łobuzy jedne, ja wam zadam bobu na majówce w Pogorzelicy ? 21 godzin temu, ArtCho napisał: Jesteśmy w domu cali i zdrowi. Artur I to jest najlepsza wiadomość ?
Klubowicze ArtCho Opublikowano 11 Lipca 2019 Autor Klubowicze Opublikowano 11 Lipca 2019 2 godziny temu, Rzelu napisał: Ostatnie zdjęcie idealnie podkreśla harmonię relacji z wyprawy. Rzelu, każda relacja jest taka sama: tu byliśmy, dzień pierwszy, dzień, drugi itd. Nuda. 51 minut temu, dziadzia napisał: Och wy łobuzy jedne, ja wam zadam bobu na majówce w Pogorzelicy ? ?
Rzelu Opublikowano 11 Lipca 2019 Opublikowano 11 Lipca 2019 Na razie można odnieść wrażenie że wyprawa w Alpy trwała 3 dni - a resztę tygodnia spędziliście w Alpejskiej Izbie Wytrzeźwień...
Klubowicze ArtCho Opublikowano 12 Lipca 2019 Autor Klubowicze Opublikowano 12 Lipca 2019 W jednym z pensjonatów powiesiliśmy kurtki. Będąc w górach, często widzieliśmy góry. Czasem padał deszcz, więc skrylismy się na stacji benzynowej. Tu nie doczekaliśmy się śmigłowca, choć czekaliśmy prawie 4 godziny Podczas śniadania jedliśmy. Albisano. Rzeczywiście nad Gardą. Jakieś 400m. Poplywalismy w jeziorze. Czasem musieliśmy się skryć w skałach. A tu alpejski ośrodek wczasowy we Włoszech, z piękną i stylową architekturą Nie dość, że senza parapetti, to strasznie curvada W Pfunds nie dało się niewiedzieć gdzie jesteśmy Samotny bieda-czoper No i oczywiście spożywanie alkoholu. Codziennie. A potem uzupełnienia płynów. Chcieliśmy tu przenocować, ale było zamknięte, a konduktor nie był rozmowny W Dreznie trafiliśmy na remont A elektrownia w Szwarcepumpe jak stała, tak stoi Niestety nie mamy żadnego zdjęcia z izby wytrzeźwień.
Sympatycy KriSSo Opublikowano 12 Lipca 2019 Sympatycy Opublikowano 12 Lipca 2019 Piękne jest to zdjęcie, na którym chmury wnikają do kominów .
Klubowicze ArtCho Opublikowano 12 Lipca 2019 Autor Klubowicze Opublikowano 12 Lipca 2019 Tak tak. Bo jak sama nazwa wskazuje: Szwarcepumpe (Schwarzepumpe), te kominy wciągają chmury, następnie czarne pompy pompują je do generatorów i robi się prąd. Tzw. elektrownia ekologiczna. Tylko, że niestety, jak wciągną wszystkie chmury, to robi się dziura ozonowa. No i trzeba poczekać aż na nowo wypełni się ozonem. Kiedy to nastąpi, pojawiają się chmury, są znowu wciągane i proces się powtarza. Tak przy okazji stad wzięła się nazwa regionu: dolna Łużyca Mówią tu językiem podobnym do polskiego
Sympatycy PawełJW Opublikowano 12 Lipca 2019 Sympatycy Opublikowano 12 Lipca 2019 ArtCho super opisana wycieczka, krótko i na temat???? popłakałem się ze śmiechu, BRAWO!!! 1
Sympatycy Robsson Opublikowano 12 Lipca 2019 Sympatycy Opublikowano 12 Lipca 2019 Krótki opis z mojego punktu widzenia, choć Artura streszczenie wymiata i nie bardzo jest co dodać to ja chociaż doposiłkuję się kilkoma zdjęciami z mojej mydelniczki. 1 dzień – 970km – wyruszyliśmy (Ja, Qba-synek, romano77) o godzinie 8.00 na prom, po przejechaniu ok 120 km spotkaliśmy się przed przejściem granicznym w Kołbaskowie z ArtCho. Po zatankowaniu rumaków i bieda – czopera ? ruszyliśmy w odchłań przygody. No i tu trzeba by zakończyć opis dnia pierwszego, gdyż przelot autostradą do Eggstätt to nuda i nic poza tym ale muszę dopisać, że po drodze mieliśmy wątpliwą przyjemność wyprzedzania ciężarówki (TIR’a) , której w tym czasie wystrzeliła opona. Huk niesamowity, obłok białego dymu i szczątki rozerwanej opony lecące w każdą stronę „lekko” nas wystraszyły. Pomyślałem, że to przypadek, który zdarza się niezwykle rzadko, jednak po przejechaniu kilku kilometrów na poboczu stała inna ciężarówka z rozerwaną oponą ? no i od tej pory podczas wyprzedzania już nie było tak miło. Prawdopodobnie oprócz złego stanu ogumienia tych ciężarówek na efekt rozerwania opon mogła mieć wpływ temperatura, która sięgała ok 330C (?) Po ostatnich kilometrach w deszczu dotarliśmy ok godz. 22 do hotelu zamkniętego na amen. Całe szczęście czujne oko Artura dostrzegło informację gdzie schowane są dla nas klucze J Potem szybkie piwerko, przekąska i ajciu. 2 dzień – 260km – po śniadanku krótki spacerek i ruszamy z Eggstätt. Już gęby uchachane bo widok zaczyna być zachwycający. Przemierzamy przez Tyrol – austriackie, kręte boczne drogi dają frajdę z turystycznej jazdy. Pogoda nieco dokuczliwa bo temperatura sięga ponad 300C. Omijamy Innsbruck, tradycyjnie już zmierzając do Schwaz gdzie tankujemy nasze kucyki. Dalej bocznymi drogami docieramy do Fortu Fortezza, który to „zbudowany w latach 1833–1838 w celu „zabezpieczenia przed bombami” poprzez przyjęcie pomysłowych rozwiązań w najdrobniejszych szczegółach, miał stanowić nieprzekraczalną barierę dla każdej armii, ale nigdy nie doznał żadnego ataku, a następnie przekształcił się w katedrę na pustyni” W miarę szybko (a jednak za późno) jesteśmy w Santa Cristina, lecimy na zaplanowany wjazd na Sass Pordoi ale okazuje się , że wyciąg czynny do godziny 17.00 – mówi się trudno , wjazd przekładamy na dzień następny a dalszą część dnia wykorzystujemy na wspaniałe winkielki Passo Sella. Wieczór spędzamy w knajpce… 3 dzień – 230km – ciśniemy na Sass Pordoi – no takich widoków to jeszcze nie widziałem ? Koszt wjazdu w systemie wte i wewte to 19 € ale warto było. Po zachwytach panoramą Gór udajemy się na objazd masywu Sella i niespiesznie zmierzamy w stronę Riva del Garda. Tuż przed Corvarą dopada nas deszczyk, który przemienia się w ulewę i gradobicie. Na szczęście jesteśmy już na stacji paliw i schronieni przed sporymi kulkami gradu oczekujemy na poprawę pogody. Ruszamy dalej podziwiając cudowne widoki. Przed przyjazdem na miejsce zaopatrujemy się w przydrożnym markecie i tu NIESODZIANKA – spotykamy Jacka (Dziadzia) z małżonką ? , cóż za miły zbieg okoliczności, aż raźniej na duszy ? Przed 19-tą logujemy się w hotelu i… wiadomo ? 4 dzień – 220km – Po obfitym śniadanku przy hotelowym basenie czas na okrążenie Gardy. Podjarani zmianą klimatu z typowo górskiego na bardziej chyba taki śródziemnomorski z nutką gór jedziemy (wleczemy się) podziwiając przecudne miasteczka położone nad Jeziorem. Zachwycamy się kolorem wody i łapiemy promienie słońca poruszając się przed siebie na Włocha. Artur prowadzi nas znanymi sobie ścieżkami i odwiedzamy położone na wzgórzu Albisano, gdzie spędzamy kilka chwil napawając oczy panoramą Jeziora. Wsłuchując się w hałasujące odgłosy Cykad schładzamy się w lokalnej knajpce mrożoną kawą Jesteśmy w połowie drogi, wjeżdżamy do Sirmione (ale miejscówka ? ). Prześliczna miejscowość położona na wyspie w południowej części Gardy. Było tak ciepło, że postanowiliśmy się schodzić ale tym razem krystalicznie czystą wodą z Gardy. Ta boja to nasz nawigator Arturek ? Pomału kończymy objazd ale została wisienka na torcie w postaci wjazdu na Strada della Forra, niestety ta magiczna droga przedzierająca się w wąwozie utworzonym przez rzekę Brasa okazała się mokra ? - zaczął padać deszczyk, nie był uciążliwy ale nie pozwolił na pełny podziw i robienie pamiątkowych fotek. Tylko parę zdjęć z tunelów Wracamy do hotelu i po kąpieli idziemy do knajpki. Tam już z daleka nas witają ? chyba opłaciło się dać większy napiwek wiedząc, że wrócimy tam następnego dnia. 5 dzień – 270km – Opuszczamy Riva del Garda. Dziś w planie wjazd na Stelvio i przelot przez szwajcarską przełęcz Umbrailpass do austriackiego Pfunds. Mijamy Molveno, ładne jeziorko Lago di Molveno, Passo del Tonale – Pomnik/krypta 847 poległych żołnierzy włoskich Żeby nieco skrócić trasę a przy tym napawać się dziewiczymi widokami natury skręcamy z głównej drogi na Strada Provincjale 81 z Monno do Vernuga. Trasa nie była dziewicza ? pełno motocyklistów i rowerzystów a zakrętów „milion” ? Dojeżdżamy do Bormio w pełnym słoneczku, robimy pamiątkowe foty, idziemy na kawulca i jazda dalej. Przejeżdżamy przez Curon Venosta i docieramy do Pfunds. Idziemy na kolacyjkę Pogoda dziś ponownie dopisała, widoczność rewelka, ani jednej chmurki czy jakiejś dziwnej mgły przysłaniającej widoki. Mega udany dzień. Idziemy spać 6 dzień – 360km – Pomału Góry stają się górami. Lecimy do Eggenfelden. W drodze na nocleg kierujemy się na bajeczną drogę pomiędzy Tarrenz a Elmen. Jak w ubiegłym roku tak i tym razem zatrzymujemy się na kawusi w przydrożnej knajpie „Hanten Rock Saloon” w Elmen Jedziemy dalej czując, że przygoda dobiega końca ? Do pensjonatu przyjeżdżamy ok 18-tej. Mamy sporo czasu na spacer do miasteczka na sprawdzonego sznycla z browarkiem. Na miejscu przed snem przyjmujemy jeszcze „krople nasenne” bo przecież następnego dnia trzeba być w formie ? 7 dzień – 430km – ostatni nocleg przed nami, kierunek Drezno. Startujemy przed deszczem, więc szykujemy się , że dziś nie będzie sucho i ciepło i nie było. W drodze zatrzymujemy się na szybkie zwiedzanie w Karlowych Warach Gdzieś po drodze w okolicach niemieckiego Wolkenstein zatrzymujemy się na kawę u konduktora 8 dzień – 510km – I nastąpił ten dzień ? trzeba wracać. Korzystając z noclegu pod Dreznem udajemy się do centrum nacieszyć oko zabytkami Saksonii. Zamiast na Północ jeszcze choć na chwilę w przeciwnym kierunku. Pojechaliśmy do Pirny, wypiliśmy po kawce i pożegnaliśmy się z Arturem. Artur kominy oglądał sam a my żwawo do domu. 3250km i parę ełrusiów pękło.
Rzelu Opublikowano 13 Lipca 2019 Opublikowano 13 Lipca 2019 Piękne relacje. Wreszcie. Czy w tym tirolskim łóżku zmieściliście się we czterech?
dziadzia Opublikowano 13 Lipca 2019 Opublikowano 13 Lipca 2019 ArtCho i Robsson relacja z wypadu pierwsza klasa !!!
Sympatycy Urbi Opublikowano 13 Lipca 2019 Sympatycy Opublikowano 13 Lipca 2019 Artur i Robert, wspaniała relacja i niesamowite zdjęcia bajecznych miejsc - używając Krzysiowego określenia - PETARDA !!!
Klubowicze ArtCho Opublikowano 13 Lipca 2019 Autor Klubowicze Opublikowano 13 Lipca 2019 6 godzin temu, Rzelu napisał: Czy w tym tirolskim łóżku zmieściliście się we czterech? Tak. Na waleta. Qba, ja i Robsson. A Roman na ukos. Bo trochę dłuższy. ?
dziadzia Opublikowano 13 Lipca 2019 Opublikowano 13 Lipca 2019 5 minut temu, ArtCho napisał: Tak. Na waleta. Qba, ja i Robsson. A Roman na ukos. Bo trochę dłuższy. ? ???????
Rzelu Opublikowano 13 Lipca 2019 Opublikowano 13 Lipca 2019 Bardzo mnie rozczarowaliście. W całej relacji ani jednej armaty, chociaż malutkiej. Nie mam tam po co jechać. Wyobrażałem sobie Tyrol zupełnie inaczej
Sympatycy Robsson Opublikowano 14 Lipca 2019 Sympatycy Opublikowano 14 Lipca 2019 13 godzin temu, Rzelu napisał: Bardzo mnie rozczarowaliście. W całej relacji ani jednej armaty, chociaż malutkiej. Nie mam tam po co jechać. Wyobrażałem sobie Tyrol zupełnie inaczej Jak to??? Nie oglądałeś zdjęć ? W drugim dniu jest fotka malutkiej armatki. Także ten, można jechać ?
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się