Sympatycy orzech Opublikowano 4 Lipca 2007 Sympatycy Opublikowano 4 Lipca 2007 Idzie Stirlitz przez las i widzi swiec? parę oczu za krzakiem. "Sowa" pomyslal Stirlitz. "Sam jestes sowa" pomyslal Borman. Stirlitz poszedl do lasu, ale ani borowików, ani podgrzybków, ani nawet opieniek nie bylo. - Pewnie nie sezon - pomyslal Stirlitz siadajac na zaspie. Stirlitz z Plejshnerem szli ulica i omawiali plan przyszlej operacji. Nagle padl strzal i Plejshner z jekiem osunal sie na ziemie. Stirlitz obejrzal sie w jedna strone - nikogo, potem w druga - tez nikogo. - Pewnie mi sie wydawalo - pomyslal. Szybkosciomierz samochodu Bormanna pokazywal 120 km/h. Obok szedl Stirlitz udajac ze nigdzie sie nie spieszy. Stirlitz wszedl do kawiarni Elefant. - To Stirlitz. Zaraz bedzie zadyma - powiedzial jeden z siedzacych przy stole. Stirlitz wypil kawe i wyszedl. - Nie - odpowiedzial drugi. - To nie on. - Jak to nie!? To Stirlitz!!! - krzyknal trzeci. Zaczela sie zadyma. Stirlitz na popijawie u Mullera mocno przeholowal. Nastepnego dnia, zeby rozwiac watpliwosci, wchodzi do gabinetu Mullera i pyta: - Sluchajcie, czy domysliliscie sie po wczorajszym, ze jestem sowieckim agentem? - Nie - przyznal Muller. Stirlitz odetchnal z ulga. Stirlitz sie zamyslil. Spodobalo mu sie to, wiec zamyslil sie jeszcze raz. Stirlitz szedl ulicami Berlina, cos jednak zdradzalo w nim szpiega: moze czapka-uszanka, moze walonki, a moze ciagnacy sie za nim spadochron? Muller, wygladajac przez okno, ujrzal podazajacego gdzies Strilitza. "Dokad on idzie?" - pomyslal Muller. "Nie twój zasrany interes" - pomyslal Stirlitz. Stirlitz, co jest lepsze: radio czy gazeta? -zapytal podejrzliwie Mueller. - Gazeta, w radio nie zawiniesz sledzia - odparl spokojnie Stirlitz Gestapo obstawilo wszystkie wyjscia, ale Stirlitz ich przechytrzyl. Uciekl przez wejscie. Stirlitz szedl przez Reichstag pijany w trzy dupy i w rozchelstanym mundurze. Dzis, 23 lutego, w dniu Armii Radzieckiej, chcial wygladac jak prawdziwy radziecki oficer. W dniu Swieta Majowego Stirlitz zalozyl czapke czerwonoarmisty, chwycil czerwony sztandar i przemaszerowal sie po korytarzach Biura Bezpieczenstwa Rzeszy spiewajac miedzynarodówke i inne rewolucyjne piesni. Jeszcze nigdy nie byl tak blisko wpadki. "Gratulujemy urodzenia syna" - przeczytal Stirlitz zaszyfrowana depesze. Rozczulil sie. Przeciez juz dwanascie lat mija, jak opuscil ojczyzne... - Stirlitz, ile jest dwa razy dwa? - zapytal Müller. Stirlitz wiedzial, wiedzial równiez ze Müller tez wie, ale nie wiedzial, czy Centrala wiedziala, wiec musial milczec. Stirlitz kopnieciem otworzyl drzwi i na palcach, cichutko zblizyl sie do czytajacego gazete Müllera. Wróciwszy do swego gabinetu Muller zauwazyl, jak Stirlitz w podejrzany sposób kreci sie w poblizu sejfu. - Co tu robicie Stirlitz? - srogo zapytal. - Czekam na tramwaj - odpowiedzial Stirlitz. - W porzadku! - rzucil Muller wychodzac. Na korytarzu pomyslal: - Jakiz u diabla moze byc tramwaj w moim gabinecie... Zawrócil. Ostroznie zajrzal do gabinetu. Ale Stirlitza nie bylo. - Widocznie juz odjechal - pomyslal Muller. Stirlitz wolnym krokiem zblizyl sie do lokalu kontaktowego. Zapukal umówione 127 razy. Nikt nie otworzyl. Po namysle wyszedl na ulice i spojrzal w okno. Tak, nie mylil sie. Na parapecie staly 63 zelazka - znak wpadki. Stirlitz spacerowal po dachu Kancelarii Rzeszy. Nagle poslizgnal sie, upadl i tylko cudem zahaczyl o wystajacy gzyms, unikajac upadku z duzej wysokosci. Nastepnego dnia cud posinial i obrzekl. Dom Stirlitza okrazyli gestapowcy. - Otwieraj! - krzyknal Muller - Stirlitza nie ma w domu! - powiedzial Stirlitz. Odjechali. W ten oto sprytny sposób Stirlitz juz piaty raz przechytrzyl gestapo. Stirlitz ukradkiem karmil niemieckie dzieci. Od ukradka dzieci puchly i umieraly. Stirlitz zobaczyl jak banda wyrostków pompuje kota benzyna. Kot wyrwal sie, przebiegl kilka metrów i upadl. - Widocznie benzyna sie skonczyla - pomyslal Stirlitz. Stirlitz z trudem otworzyl oczy i pomyslal: Jezeli jestem u nich to sie nazywam Standartenfurer Stirlitz, a jezeli u nas to pulkownik Isajew... Rozmyslania przerwal mu pochodzacy jakby z niebytu glos: - Ale sie wczoraj napiliscie towarzyszu Tichonow.
Sympatycy spinka Opublikowano 4 Lipca 2007 Sympatycy Opublikowano 4 Lipca 2007 Dwóch górali się kłóci, który jest silniejszy. Jeden mówi: -ja podniosę 100 kg -ja 200! -ja 500 -600! -700! Nagle jeden góral wpada do wody i krzyczy: - Ja tonę! Ja tonę! A drugi: - A ja dwie! W restauracji rodzina posila się promocyjnym obiadem. Zostaje sporo resztek i ojciec prosi kelnera: - Czy może pan nam zapakować te resztki? Wzieliby?my dla pieska... - Hurrra!!! - krzycz? dzieci. - Będziemy mieć pieska..!
Gość Driada Opublikowano 4 Lipca 2007 Opublikowano 4 Lipca 2007 Najnowsze badania wykazuj?, że trzech na dziesięciu Polaków żyje w stresie... Pozostałych siedmiu - w Londynie. Student medycyny odbywa staż w Pogotowiu Ratunkowym. Odbiera telefon, zgłoszenie do wypadku. Po chwili mkn? w karetce - on, pielęgniarka i oczywi?cie kierowca-sanitariusz. Stres, trema, wilgotne dłonie... W pewnej chwili kierowca kurczowo łapie się dłońmi za gardło, zaczyna charczeć i wybałuszać oczy. Pielęgniarka bez namysłu z całej siły wali go w głowę walizeczk? z medykamentami, po czym wszystko się uspokaja. Student ze zdziwienia nie może wypowiedzieć słowa... Po chwili sytuacja się powtarza: kurczowy chwyt za gardło, ochrypły glos, piana z ust, wychodz?ce z orbit oczy... Znów w ruch idzie walizka i znów kierowca zachowuje się normalnie. Student nie wytrzymuje: - Co się Panu stało!? Może jako? mogę pomoc? - Eeee..., nieee..., ja tylko tak się z siostra drażnię... no bo wczoraj jej m?ż się powiesił... Zbiera sobie facet w lesie grzyby, a tu zza krzaka wychodzi staruszka z dubeltówk?: - Czy pan, młody człowieku aby nie chciał mnie zgwałcić? - Sk?d! Co też babci do głowy przychodzi?! - A tu trzeba będzie...
Klubowicze Profesor Opublikowano 4 Lipca 2007 Klubowicze Opublikowano 4 Lipca 2007 Pani w klasie spytała - co to jest panika - Zosia - panika to jak jest wojna strzelaj? itd. - Krysia - panika to jest jak jest pożar czy inna klęska - Jasio - moja siostra co miesi?c robi w kalendarzu mazakiem czerwon? kropkę. w tym miesi?cu zapomniała - to była dopiero panika!!!!!!!!!!!
Misiek_500V Opublikowano 4 Lipca 2007 Opublikowano 4 Lipca 2007 skromnie ale tresciwie : http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=b1ef4b0b5c16eda8
Misiek_500V Opublikowano 6 Lipca 2007 Opublikowano 6 Lipca 2007 Hormony, sterydy? a może za dużo siłowni... podobno najwiekszy kot na swiecie....
Gość |wistak Opublikowano 10 Lipca 2007 Opublikowano 10 Lipca 2007 Para zakochanych siedzi w kinie w ostatnim rzędzie. On - My już tu ponad godzinę siedzimy, a ty mnie nawet nie pocałowała?? Ona - Przecież dopiero co ci lodzika zrobiłam !?!?! - Mi ???? ---------------------------------------------------------------------- Rozmowa dwóch kumpli: -A kochacie czasem się z żon? w tę drug? dziurkę? -No co ty- żeby w ci?że zaszła? ---------------------------------------------------------------------- Go?ć dowiedział się, że żona go zdradza. Wpada wcze?niej niż zwykle do domu, wbiega do sypialni, patrzy: a tu żona leży naga na łóżku, a nad niej znajduje się wielki, umię?niony murzyn. Facet widzi że w walce na pię?ci nie ma szans, wiec biegnie do kuchni i zrywa z wieszaka największa patelnię. Wpada do sypialni i z całej siły wali ni? murzyna w nerki. Murzyn obraca się, u?miecha szeroko i mówi: - Dzięki stary, już wszedł! ---------------------------------------------------------------------- - Panie doktorze, mam problem. Członek mi nie staje. Doktor uj?ł członka w dłoń i po chwili członek się naprężył. - Przecież staje! - No tak, ale nie mam wytrysku! Doktor poruszał trochę ręk? i wytrysk nast?pił. - No i czego Pan jeszcze chce? - Buzi. ---------------------------------------------------------------------- Młoda dziewczyna przychodzi do ginekologa i mówi: - Panie doktorze, już na wstępie pragnę podkre?lić, że jestem jeszcze dziewic? - To nic! - odpowiada lekarz - to się nawet dobrze składa bo ja jestem lekarzem pierwszego kontaktu! ---------------------------------------------------------------------- Na balkonie w bloku opala się piękna naga kobieta. Nagle z góry zjeżdża kartka na sznurku. Na kartce jest napisane: - Je?li chcesz sie ze mn? kochać poci?gnij 2 razy, je?li nie poci?gnij 50 razy z czego ostatnie 10 bardzo szybko. ---------------------------------------------------------------------- Niedzielny poranek. Budzi się dziewczyna u poznanego dzień wcze?niej na dyskotece chłopaka. Rozgl?da się po pokoju i mówi: - O, a mieszkanie też masz malutkie... ---------------------------------------------------------------------- Jakie s? rodzaje kobiet? 1. Rusałki - ten mnie rusał, tamten rusał. 2. Damy - temu damy, tamtemu damy. 3. Kotki - ten mnie miał, tamten miał. 4. Pobożne - najchętniej leż? krzyżem. 5. Dziecinne - co do r?czki, to do buzi. 6. Chemiczne - rozkładaj? się w temperaturze pokojowej. 7. Partyjne - przyjmuj? wszystkich członków. 8. Domatorki - byle komu, aby w domu. ---------------------------------------------------------------------- Przychodzi kobieta do lekarza i mówi: - Panie doktorze, mam wstydliwy i nieco dziwny problem. Otóż na wewnętrznej stronie ud pojawiły mi się ostatnio tajemnicze zielone koła. Lekarz kazał jej się rozebrać, obejrzał dokładnie opisane miejsce, po czym zapytał: - Ma pani kochanka Cygana? - Tak, sk?d pan wie? - zapytała zawstydzona nieco kobieta. - Proszę mu powiedzieć, że te kolczyki nie s? złote. ---------------------------------------------------------------------- Żona do męża: - Kochanie, rżniesz mnie jak zwykł? dziwkę, powiedziałby? chociaż ze dwa słówka... - Wyżej dupe! ---------------------------------------------------------------------- Ekstremalnie piękna babeczka rzuciła studia i postanowiła zostać bogata. Do?ć szybko znalazła sobie bogatego i napalonego siedemdziesieciopiecioletniego staruszka, planuj?c zerżn?ć go na ?mierć zaraz podczas nocy po?lubnej. Uroczysto?ci ?lubne i bankiet poszły doskonale, pomimo półwiecznej różnicy wieku. Podczas pierwszej nocy miesi?ca miodowego rozebrała sie i czekała rozkosznie w łóżku az małżonek wyjdzie z łazienki. Kiedy sie pojawił, nie miał na sobie nic za wyj?tkiem kondoma skrywaj?cego 30 centymetrowa erekcje. Niósł ze sob? zatyczki do uszu, a na nosie miał klamrę do bielizny. Przestraszona ze cos jest nie tak, zapytała: - A po co ci te gadżety?! Na to dziadek odpowiedział: - Sa dwie rzeczy, których nie mogę znie?ć. Kobiecego krzyku oraz smrodu palonej gumy! 98-letni staruszek przychodzi do lekarza na badania kontrolne. Lekarz pyta go o samopoczucie, na co staruszek odpowiada: - Nigdy nie czułem się lepiej. Mam 18-letni? narzeczon?. Jest w ci?ży i wkrótce będziemy mieć syna... Doktor my?li chwilę i mówi: - Niech pan pozwoli, że opowiem panu pewn? historię: Pewien my?liwy, który nigdy nie zapominał o sezonie my?liwskim, wyszedł raz z domu w takim po?piechu, że zamiast strzelby wzi?ł ze sob? parasol. Kiedy znalazł się w lesie, z krzaków wyszedł ogromny niedĽwiedĽ. My?liwy wyci?gn?ł parasol, wycelował w niedĽwiedzia i wypalił. I wie pan co stało się potem? - Nie - odpowiada staruszek. - NiedĽwiedĽ padł martwy jak kłoda. - Niemożliwe! - wykrzykn?ł staruszek. - Kto? inny musiał wystrzelić! - I do tego punktu wła?nie zmierzałem... Co to jest opera? - To jest takie co?, co się zaczyna o siódmej, a jak po trzech godzinach popatrzysz na zegarek, jest siódma dwadzie?cia. Rozmawiaj? Niemiec, Rosjanin i Polak o tym co kupi? żonom na gwiazdkę: Niemiec mówi: - Ja kupię swojej żonie Mercedesa i BMW. Jak jej się nie spodoba Mercedes, to Będzie miała BMW. Rosjanin mówi: - Ja kupię mojej futro z norek i z szynszyli. Jak jej się nie spodobaj? norki, to będzie miała z szynszyli. Polak: - A ja mojej kupię kapelusz i hu?tawkę. Jak jej się nie spodoba kapelusz, to niech się buja. Pyt: idzie sobie trzech posłów w długich płaszczach, po czym poznać, ze jeden z nich jest z Samoobrony? Odp: jeden ma płaszcz wpuszczony w spodnie. Komisja wojskowa: - Zawód ojca? - Ojciec nie żyje... - Ale kim był?! - GruĽlikiem... - Ale co robił?!! - Kaszlał... - Ale z czego żył?!!! Z tego sie przecież nie żyje! - Przecież mówię, ze nie żyje... Kierowca zatłoczonego autobusu ostro nim manewruje. Pasażerowie przewracaja sie, wal? głowami w szyby itp. Jeden z pasazerów: - Panie, k***a, ?winie pan wieziesz, czy co?! Na to kierowca: - A co? Ktos sie w ryj uderzyl? Przychodzi zajaczek do nowootwartego sklepu misia i mówi: - Misiu, poprosze pól kilo soli. - Wiesz zajaczku, nie mam jeszcze wagi... Nasypie ci na oko... - Do dupy se nasyp, debilu!!! - Nie chcesz mi chyba powiedziec, ze spalas z moim mezem? - Nie - Nie spalas? - Nie chce powiedziec... Sedzia przepytuje kobietę: - jaka przyczyna rozwodu ? - no.. - pije? - nie - narkotyki ? - nie - malo zarabia ? - nawet nie - bije ? - nie - nie dba o dzieci ? - dba - zdradza ? - nie, co też Wysoki Sad.. - nie zadowala pani jako kobiety ? - nie, z tym wszystko w porzadku - nie pomaga w domu ? - pomaga - no to gdzie przyczyna ? - Wysoki S?dzie.. on to wszystko robi.. ale.. jakby Wysoki S?d widział z JAKˇ MINˇ !!! Król lew chodzi po lesie i my?li sobie, że czas zbudować toaletę publiczn?, bo nie da się przej?ć... Zwołał zebranie zwierz?t, toaleta stanęła. Po tygodniu idzie i widzi, że w drzwiach jest dziura. Zwołał zebranie i pyta czyja to wina. Po chwili namysły wychodzi zaj?czek i mówi: - Po czę?ci to moja wina... - Jak to? - No, tak. Szedłem sobie, nagle z toalety wypadła misia łapa, wytarł sobie mn? tyłek i wyrzucił. Misio dostał naganę i lew kazał mu naprawić drzwi. Po dwóch tygodniach sytuacja się powtarza, tyle, że dziura jest już znacznie większa. Na zebraniu lisica mówi: - Bo po czę?ci to moja wina... Misio znów dostał burę i lew kazał mu naprawić toaletę. Po tygodniu po toalecie została tylko góra desek. Lew krzyczy: - Czyja to wina???? Na to wychodzi jeż i mówi: - Bo po czę?ci to moja wina... NiedĽwiedĽ i zaj?c dostali wezwanie do wojska. Przerażeni stwierdzili, że najlepiej byłoby kogo? zapytać, jak tam jest. Patrz?, biegnie mysz. NiedĽwiedĽ woła: - Hej mysz, jak jest w wojsku? - Jaka mysz?! To ja jeż na przepustce! Dwa wróble siedz? na gałęzi, a pod drzewem stoi krowa. Jeden wróbel mówi do drugiego: - Słuchaj założymy się o flaszkę wódki, że ja z rozpędu powalę tę krowę? - No dobra, jak chcesz. Wróbel pofrun?ł do góry rozpędził się i z wielkim łomotem powalił krowę na ziemię. Drugi, który siedział na gałęzi z wrażenia zaniemówił. Ale patrzy, że ten na dole skacze jeszcze po krowim brzuchu. Zaciekawiony pyta: - Hej stary, co robisz? A ten drugi odpowiada: - A jeszcze skubanej żebra połamię Po dłuższej kłótni żona staje się nagle ugodowa: - Wiesz co, nie kłóćmy się. Uznajmy, że obydwoje jeste?my winni. Zwłaszcza ty... Wnuczek mówi do dziadka: dziadku, Turcja popiera starania Polski o wej?cie do Unii Europejskiej!!!! Na to dziadek: - Mszcz? się chamy za odsiecz wiedeńska!!!!!! Wchodzi staruszek do konfesjonału i nawija: - Mam 92 lata. Mam wspaniał? żonę, która ma 70 lat. Mam dzieci, wnuki i prawnuki. Wczoraj podwoziłem samochodem trzy nastolatki, zatrzymali?my się w motelu i uprawiałem seks z wszystkimi trzema... - Czy żałujesz, synu, tego grzechu? - Jakiego grzechu? - Co z ciebie za katolik? - Jestem żydem... - To czemu mi to wszystko opowiadasz? - Wszystkim opowiadam! forum onet.pl : KLESZCZ ZAKOŃCZY KARIERĘ GWIAZDY BAYERNU. ZAPALENIE W LEWYM KOLANIE BASTIANA SCHWEINSTEIGERA, GWIAZDORA BAYERNU MONACHIUM I REPREZENTACJI NIEMIEC, ZOSTAŁO SPOWODOWANE UKˇSZENIEM PRZEZ KLESZCZA. - Wpisujmy miasta które potępiaj? nieodpowiedzialne zachowanie kleszcza. Mińsk Mazowiecki. - A ja się pytam: Gdzie byli rodzice tego kleszcza?! - Czy kto? wie, jakie s? losy kleszcza? - Jak dot?d nie odzyskał przytomno?ci, a rokowania s? niepewne. - Wołomin... Zastrzelimy kleszcza i cał? jego rodzinę! - Kielce! Ukrytym kleszczo-uk?szacz? mowimy nie! - Kara smierci dla tego kleszcza, kto za? - Radom przeciwko kleszczowi! Powiesić drania! - Zastanówmy się, dlaczego tak się stało? Otóż w dzisiejszym ?wiecie kleszcze nie maj? żadnych pozytywnych wzorców i autorytetów. Ja pytam, gdzie był wtedy Roman Giertych?!
Makrotek Opublikowano 10 Lipca 2007 Opublikowano 10 Lipca 2007 Polskim kierowcom coraz czę?ciej dokuczaj? korki. Powoduj? niepotrzebne przestoje, stratę czasu i nerwowo?ć.... A ileż pro?ciej byłoby zamykać jabole kapslem...
Gość |wistak Opublikowano 13 Lipca 2007 Opublikowano 13 Lipca 2007 Jarosław Kaczyński zgin?ł w tragicznym wypadku. Jest przyjęty w niebie przez |w. Piotra, który rzekł mu: - Witamy ! Ale najpierw musimy załatwić drobny problem... Tak rzadko widujemy tu premierów, że nie jeste?my pewni, co mamy z tob? zrobić. Szef chce, żeby? spędził jeden dzień w piekle i jeden dzień w niebie. Potem będziesz musiał wybrać miejsce, w którym będziesz chciał spędzić wieczno?ć. - Ależ ja już zdecydowałem, chcę zostać w niebie - Żałuję, ale mamy swój regulamin. |w. Piotr prowadzi Jarosława do windy, która wiezie go do piekła. Gdy drzwi otworzyły się, znalazł się na znakomitym, zielonym polu golfowym, słońce ?wieci na bezchmurnym niebie i jest łagodne 25°C. W dali rysuje się wspaniały pawilon klubowy. Przed budynkiem jest jego ojciec, ksi?dz Rydzyk i premier Jan Olszewski. Jest tu także znaczna czę?ć prawicy. Wszystkie te piękne postacie zabawiaj? się, szczę?liwi, ubrani elegancko, choć swobodnie (Dior, Versace, Armani, etc.). Pod?żaj? na jego spotkanie, ?ciskaj? go serdecznie i rozpoczynaj? się wspomnienia z przeszło?ci i homeryckie debaty (ha! ha!). Zagrali przyjacielsk? partię golfa, potem zjedli wystawny obiad z kawiorem i homarem. Diabeł oferuje także lody... - Wypij jeszcze Margheritę i wypocznij sobie, Jarku. - Och, no ... , nie mogę pić, złożyłem przysięgę. - E tam, mój drogi, tu jest piekło. Możesz je?ć i pić wszystko co chcesz bez obawy. Od tej chwili będzie tylko coraz lepiej! Kaczyński wypija swój koktajl i zaczyna nabierać przekonania, że diabeł jest całkiem sympatyczny. Jest grzeczny, opowiada niezłe kawały, lubi zabawne sytuacje itd. Bawili się tak dobrze, że nawet nie zauważyli kiedy min?ł im czas... W końcu nadeszła godzina odej?cia. Wszyscy przyjaciele u?cisnęli go i Kaczyński wsiadł do windy wiod?cej do nieba. |więty Piotr oczekiwał go przy wyj?ciu. - Teraz pora na wizytę w niebie - rzekł mu staruszek otwieraj?c drzwi do raju. Przez 24 godziny Kaczyński miał przebywać z Turowiczem, Giedrojciem, Szczepańskim, Kisielewskim, całym bractwem życzliwych ludzi, przechadzaj?cych się po Polach Elizejskich, rozprawiaj?cych na tematy znacznie ciekawsze niż pieni?dze i traktuj?cych się z kurtuazj?. Żadnego złego zagrania ani ?wińskiego kawału; żadnego zachwycaj?cego pawilonu klubowego, tylko zwykła jadłodajnia. Jako że ludzie ci nie należeli do bogaczy, nie znalazł tu nikogo dobrze znanego, nikt też w nim nie rozpoznał ważnej osobisto?ci ani kogo? wyj?tkowego. Gorzej! Jezus jest kim? w rodzaju hippisa, osob? nieodpowiedzialn?, która wci?ż mówi tylko o "wieczystym pokoju" i powtarza w nieskończono?ć komunały bez wyrazu : - "Wygnać przekupniów ze |wi?tyni", "Trudniej będzie bogaczowi wej?ć do mojego królestwa, niż wielbł?dowi przej?ć przez ucho igielne" itd. Gdy dzień skończył się, |więty Piotr wrócił ... - No, Jarosławie, teraz musisz wybrać. Kaczyński zastanowił się przez minutę i odrzekł : - Nigdy nie przypuszczałem, że dokonam podobnego wyboru. Ech, dobra. Stwierdzam, że niebo jest interesuj?ce ale jestem przekonany, że będę czuł się znacznie swobodniejszy w piekle, w?ród moich przyjaciół. |więty Piotr odprowadził go aż do windy i Jarosław Kaczyński zjechał znowu do piekła . Gdy drzwi otworzyły się, znalazł się w ?rodku wielkiej równiny, wypalonej i pustej, pokrytej toksycznymi wylewami i odpadkami przemysłowymi. Z przerażeniem dostrzegł wszystkich swoich przyjaciół na kolanach, powi?zanych wzajemnie łańcuchami, którzy zbierali ?mieci, aby je wrzucać do wielkich, czarnych worów. Stękali z bólu, zanosili skargi na swoje tortury; ręce i twarze mieli czarne od brudu. Diabeł zbliżył się, obejmuj?c go za ramiona swoj? włochat? i ?mierdz?c? łap?. - Nie rozumiem - bełkotał Kaczyński w stanie szoku- gdy byłem tu wczoraj, było pole golfowe i pawilon klubowy. Jedli?my kawior i homara i podpili?my sobie. Podskakiwali?my jak zaj?ce i bawili?my się ?wietnie... Teraz widzę tylko pustynię wypełnion? nieczysto?ciami i wszyscy maj? wygl?d żałosny. Diabeł spojrzał na niego, u?miechn?ł się i szepn?ł do ucha: - Wczoraj mieli?my tu kampanię wyborcz?; dzisiaj zagłosowałe? na nas!
michal_k Opublikowano 18 Lipca 2007 Opublikowano 18 Lipca 2007 Jak Rydzyk prezydenta przeprosił: -Halo czy to Jarosław Kaczyński? -Nie, Lech. -A to przepraszam... Edit: jeszcze jeden: Wilk i Czerwony kapturek leż? w łóżku, wilk ćmi papieroska, Kapturek ma moralnego kaca. - Sama zaczęła? - tłumaczy się wilk - tymi durnymi pytaniami, "a dlaczego masz takie wielkie to, dlaczego masz takie wielkie tamto"...
-=Dee Jay=- Opublikowano 22 Lipca 2007 Opublikowano 22 Lipca 2007 patrzcie na to ... ostatnio nawet mieli?my przykład opisanego zachowania ... ale nie wiedziałem, że jest pełna definicja TROLA klik
Gość Driada Opublikowano 23 Lipca 2007 Opublikowano 23 Lipca 2007 Przychodzi facet do sklepu i pyta: - Czy jest cukier w kostkach? - Nie. - To poproszę jak?? inn? tani? bombonierkę dla te?ciowej. Dwóch prawników weszło do baru. Zamówili po drinku, po czym wyci?gnęli z teczek po kanapce i zaczęli je?ć. Natychmiast pojawił się przed nimi wła?ciciel baru. - Panowie, bez przesady... Nie możecie tu je?ć swoich kanapek. Prawnicy wzruszyli ramionami i zamienili się kanapkami. Chorobliwie nie?miały chłopak dostrzegł przy barze piękn? dziewczynę. Przez godzinę zbierał się... Wreszcie podszedł do niej i zapytał cicho: - Czy możemy chwilę porozmawiać? Dziewczyna popatrzyła na niego i wrzasnęła: - Nie! Chcę się z Tob? przespać! Wszyscy w knajpie zamilkli i zaczęli im się przygl?dać. Przerażony chłopak wrócił chyłkiem do stolika. Po chwili dziewczyna podchodzi do niego i przeprasza: - Jestem studentk? psychologii i badam jak ludzie zachowuj? się w kłopotliwych sytuacjach. Na to chłopak ile sił w płucach: - Dwie stówy ci wystarcz??!
Andrysz Opublikowano 23 Lipca 2007 Opublikowano 23 Lipca 2007 Żona usłyszała w telewizji słowo "konsternacja" jednak nie wiedziała co to znaczy, więc spytała męża. M?z na to: słuchaj, wyobraĽ sobie tak? sytuację - wyjechała? w delegację, miała? byc poza domem tydzień czasu jednak niespodziewanie wcze?niej wracasz do domu i zastajesz mnie w łóżku z kochank? - wówczas nastepuje takie obustronne zmieszanie, ani ja ani ty nie bardzo wiemy co w tej chwili powiedzieć i to jest wła?nie konsternacja. Żona na to: acha, to jesli dobrze zrozumiałam, gdyby? ty był w delegacji i niespodziewanie wcze?niej wrócił do domu i zastał mnie w łóżku z kochankiem to też byłaby konsternacja. M?ż - nie moja droga - to to byłoby kure***o.
Klubowicze Profesor Opublikowano 26 Lipca 2007 Klubowicze Opublikowano 26 Lipca 2007 Para młoda po ?lubie udaje się do hotelu na noc po?lubn?. Pan młody ma problem z otwarciem drzwi pokoju Co się dzieje - pyta młoda żona - nie mogę trafić po ciemku - oj niedobrze mi to wróży!!!!!!
Misiek_500V Opublikowano 26 Lipca 2007 Opublikowano 26 Lipca 2007 jakby ktos jeszcze nie dotarl do tego :D:D http://www.joemonster.org/art/7632/Zabojcz...ty-z-forow-moto
drogowiec Opublikowano 29 Lipca 2007 Opublikowano 29 Lipca 2007 Jako, że sytuacja polityczna nam się nieco kaszani, podrzucę Wam pewne kanadyjskie rozwi?zanie.... OTO ONO Miłej lektury Pozdrówka
Gość Dzastin Opublikowano 30 Lipca 2007 Opublikowano 30 Lipca 2007 Pani zadała temat wypracowania : "Kim będziesz jak doro?niesz". Ja? napisał "Najpierw będę lekarzem,bo tata tak chce.Potem zostanę prawnikiem,jak mama chce. A na końcu zostanę kominiarzem,bo mi się też co? od życia należy.... Za siedmioma górami,za siedmioma lasami,za siedmioma dolinami mieszkała królewna ,która mówiła : O , MATKO JAK JA MAM WSZĘDZIE DALEKO Baca oprowadza turystów po Tatrach. - Tatry maj? dwa miliony lat i trzy miesi?ce. -Baco,sk?d wiecie to aż z tak? dokładno?ci?? - A był tu jeden profesor trzy miesi?ce temu i gadał ,że maj? dwa miliony. Baca mówi do grupy turystów:-Zbliżamy się do bardzo niebezpiecznego,miejsca.Wiele osób po?lizneło się tu i spadło w przepa?ć.Gdyby komu? z Państwa to sie przytrafiło,proszę zwrócić głowę w lewę stronę.Z lotu ptaka rozci?ga sie piękny widok na dolinę. Nad rzeczk? siedzi sobie szczur z chomikiem. Szczur narzeka: Nie ma sprawiedliwo?ci na swiecie....Popatrz ,Ty masz futerko,ja mam futerko... Ty masz cztery łapki,ja mam cztery łapki... Ty masz ogonek,ja mam ogonek... Ja mam dwa stercz?ce z?bki z przodu Ty też.... Tylko że Ciebie wszyscy głaszcz? i kochaj? ,a na mnie poluj? ,sypi? trutki i nasyłaj? koty.... Bo Ty, masz kiep?ciutkie public relations - klepie go po plecach chomik
Sympatycy orzech Opublikowano 31 Lipca 2007 Sympatycy Opublikowano 31 Lipca 2007 Przychodzi pacjent do doktora: - Panie doktorze czy można wyleczyć owsiki??? - A co? kaszl?? - Puk, puk! - Kto tam? - Ja do Jarka. - A ja kombajn. Kobieta w sklepie pyta sprzedawczynię: - Przepraszam, czy mogę przymierzyć tę sukienkę na wystawie? - Bardzo proszę, ale mamy też przymierzalnię. Facet domy?lił się, że żona go zdradza. Pewnego wieczoru zaczekał, aż wyjdzie z domu, po czym wskoczył do taksówki nakazał kierowcy j? ?ledzić. Chwilę póĽniej wszystko było jasne - żona pracowała w agencji towarzyskiej! Zszokowany facet mówi do taksówkarza: - Chcesz pan zarobić stówę? - Jasne! Co mam robić? - Wej?ć do agencji, zabrać moj? żonę, wsadzić j? do taksówki i zawieĽć nas oboje do domu. Taksówkarz zabrał się do pracy. Kilka minut póĽniej drzwi agencji otworzyły się z hukiem i pojawił się taksówkarz trzymaj?cy za włosy wij?c? się kobietę. Otworzył drzwi samochodu,wrzucił j? do ?rodka i powiedział: - Trzymaj pan j?! A facet krzykn?ł do taksówkarza: - To nie jest moja żona! - Wiem, k....a, to moja! Teraz idę po pańsk?! Dwóch 80-letnich staruszków spotyka się w parku. - Wiesz - mówi jeden - chyba moja żona umarła. - Dlaczego tak my?lisz? - drugi na to. - No niby z seksem jak dawniej, ale mieszkanie nieposprz?tane. Dentysta schyla się wła?nie nad pacjentem i ma zamiar rozpocz?ć borowanie, gdy nagle zastyga w bezruchu i pyta nieufnie: - Czy mi się to tylko wydaje, czy też trzyma pan rękę na moich j?drach? Pacjent spokojnym głosem: - To tylko taka mała asekuracja. Bo przecież nie chodzi o to,żeby?my sobie ból zadawali...Prawda, Panie Doktorze?
Misiek_500V Opublikowano 2 Sierpnia 2007 Opublikowano 2 Sierpnia 2007 Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, daj?c mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować. Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura: - No to ile dzi? zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę. - Jedn?, szefie. - Co? Jedn??! Nasi sprzedawcy maj? ?rednio od sze?ćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ci?gu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A wła?ciwie to ile pan utargował? - Trzysta osiemdziesi?t tysięcy dolarów. Szefa zatkało. - Trzy... sta osiem... dziesi?t tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?! - No, na pocz?tku sprzedałem mały haczyk na ryby... - Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesi?t tysięcy? - Potem przekonałem klienta żeby wzi?ł jeszcze ?redni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wzi?ć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienk?, ?redni? i grub?. Wdali?my się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzie?cia mil na północ. W zwi?zku z tym sprzedałem mu jeszcze porz?dn? wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie bior?, no i tak poszli?my wybrać łódĽ motorow?. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że do?ć małe aby odwieĽć łódĽ, w zwi?zku z czym sprzedałem mu przyczepę. - I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?! - Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z seksu to może pojechałby przynajmniej na ryby.. Bush otrzymał zaszyfrowan? depeszę o tre?ci: 370HSSV- 0773H i przekazał j? do rozszyfrowania CIA. CIA też nie wiedziała o co chodzi, wobec czego depeszę wysłano do Clintona. Ten, po zapoznaniu się z depesz?, powiedział: - Wystarczy przeczytać j? do góry nogami. jakie s? 4 największe kłamstwa studenta? 1. od jutra nie piję 2. od jutra się uczę 3. dziękuje, nie jestem głodny 4. ZGA| |WIATŁO NIC CI NIE ZROBIĘ Student umarł i poszedł do piekła. Diabeł pyta się: - Wybierasz piekło dla studentów czy zwyczajne? Student pamiętaj?c, ze za życia studenci zawsze mieli bardziej przeje*ane wybrał piekło zwyczajne. Cały dzień jadł, pił, palił i walił, ale wieczorem przyszedł diabeł z młotkiem i wbił mu gwóĽdĽ w dupę. Na drugi dzień impreza nonstopówka, ale wieczorem znów przyszedł diabeł i wbił mu gwóĽdĽ w dupsko. Na trzeci dzień student się [...] i poprosił diabła o przeniesienie do studenckiego piekła. Diabeł się zgodził. Mijały błogo dni impra impre poganiała, student zsiadał z lasek tylko na jedzenie, wóda strumieniami, przepalone płuco – jednym słowem jak w akademolach. A tu nagle w styczniu wchodzi diabeł do pokoju studenta z WIADREM GWOZDZI i ELEKTRYCZNA WBIJARKA. - Ej, diabeł, co jest, [...]!? Przecież się przeniosłem! Diabeł na to: - Sesja student, SESJA! Studenty się wybraly na egzamin. Czekaja pod drzwiami sali, nudzilo im się wiec zaczeli się bawic indeksami. Tak jak to się kiedys gralo monetami w podstawowce - czyj indeks zatrzyma się blizej sciany. Tylko ze jednemu to nie wyszlo zbyt dobrze, bo zamiast w sciane trafil indeksem pod drzwi, i do sali w ktorej siedzial egzaminator. Przerazil się okrutnie, ale za chwile indeks wylecial z powrotem. Otwiera, patrzy, a tu ocena z egzaminu: 4.0 Ucieszyl się, no wiec koledzy postanowili wrzucac dalej. Kolejny dostal 3.5, nastepny 3.0. W tym momencie zaczeli się zastanawiac... Kolejna ocena wydawala się dosyc jednoznaczna (2.5 nie wchodzilo w gre). Wreszcie jeden postanowil zaryzykowac. Wrzuca indeks... Czeka... Nagle otwieraja się drzwi, staje w nich egzaminator: - piatka za odwage! W klasie pierwszej, prowadzonej przez bardzo seksown? i młodziutk? nauczycielkę, w ostatniej ławce, tuż za Jasiem, zasiadł ja?nie pan dyrektor szkoły. Postanowił przeprowadzić wizytację na lekcji "naj?wieższej" w szkole nauczycielki. Pani, bardzo przejęta, odwróciła do klasy swe apetyczne, opięte krótk? spódniczk? po?ladki, pisz?c na tablicy: - "Ala ma kota." Nawrót i pytanie do klasy: - co ja napisałam? Martwota i przerażenie... Jedynie Ja? wyrywa się jak szalony. No...., no..., Jasiu? Pani, z ogromnym wahaniem, dobrze już znaj?c wyskoki tego łobuziaka, wezwała go do odpowiedzi. "ALE MA DUPĘ!" - Pała! Wybuchła pani, czerwona na twarzy z oburzenia. Jasio też w?ciekły, siadaj?c zwrócił się do tyłu, do dyrektora: - Jak nie umiesz czytac, to nie podpowiadaj. Ostrzeżenie przed nowym, wysoce niebezpiecznym wirusem Nazwa wirusa: praca. Co musisz zrobić? Załóż kurtkę, zabierz ze sob? dwóch kumpli i zamówcie w najbliższej knajpie po trzy piwa. Proces należy ten w kolejnych dniach należy powtórzyć, minimum 14-krotnie. Uwaga. Prze?lij tę informację do co najmniej pięciu innych twoich znajomych, ostrzegaj?c ich przed wirusem. Je?li dojdziesz do wniosku, że nie masz minimum 5 znajomych, oznacza że jeste? już zainfekowany i wirus przej?ł całkowit? kontrolę nad twoim życiem. Mam nadzieję, że ostrzeżenie nie przyszło za póĽno. Do spowiedzi przychodzi młoda kobieta i mówi księdzu: K: Wybacz mi ojcze, bo zgrzeszyłam. O: A co konkretnie zrobiła?, córko? K: Nazwalam pewnego mężczyznę skur**synem. O: A dlaczego go tak nazwała? K: Bo mnie pocałował. O: Tak jak ja całuję cię teraz? K: Tak. O: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka [...]. K: Ale ojcze, on dotkn?ł jeszcze mojej piersi! O: Tak jak ja dotykam jej teraz? K: Tak. O: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka [...]. K: Ale ojcze, on mnie rozebrał! O: Tak jak ja ciebie teraz? - spytał ksi?dz rozbieraj?c ja. K: Tak, ojcze. O: Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka [...]. K: Ale ojcze, on wsadził swoje wie-ojciec-co w moja wie-ojciec-co. O: Tak jak ja teraz? - spytał ksi?dz wsadzaj?c swoje wiecie-co w jej wiecie-co. K: Tak, taaaak, taaaaaaaaak, ojcze! O: [kilka minut póĽniej] Moje dziecko, to nie jest powód, by nazywać człowieka [...]. K: Ale ojcze, on miał AIDS! O: To skur**syn! Facet siedzi w pokoju, pije piwko, wcina orzeszki, ogl?da TV, a tu mu nagle baba zaczyna się drzeć do ucha, że to, że tamto. Odwraca się do niej i z u?miechem manifestacyjnie wpycha sobie orzeszki do ucha. Kobieta się wkurza i wychodzi, a on chce te orzeszki wyj?ć, ale się nie da. Woła żonę, drze się, wrzeszczy. W tym czasie przychodz? do domu jego córka i jej chłopak i pytaj?, co się dzieje. Więc mama odpowiada: - Jedziemy do szpitala, bo ojcu utkn?ł orzeszek w uchu. Na to chłopak dziewczyny odpowiada, że wie, jak sobie z tym poradzić. Wkłada dwa palce ojcu do nosa i każe mu dmuchać. I faktycznie, orzeszki wypadaj?! Mama jest wniebowzięta, że chłopak córki jest taki inteligentny i pyta go, kim chce zostać w przyszło?ci. Na to ojciec: - S?dz?c po zapachu jego palców, naszym zięciem... M?ż postanowił kupić prezent na rocznice ?lubu żonie, koniecznie chciał j? zaskoczyć czym? wyj?tkowym, myslał o jakim? domowym zwierzęciu. Poszedł więc do sklepu ze zwierzętami i ogl?da. Kot, pies za duży kłopot, ptak papuga zbyt pospolite, uwagę jego zwrócił kogucik w klatce. Spytał więc sprzedawcy co to za kogucik. - A to jest proszę pana kogucik stepuj?cy, może pan zobaczyć... o teraz. Kogucik zacz?ł stepować. M?ż zdecydował że żona na pewno będzie zachwycona. Wzi?ł więc ptaka. Kiedy podarował go żonie, rzeczywi?cie ta nie może się nacieszyć kogucikiem, a kogucik stepuje juz dwie godziny. Min?ł dzień kogucik nie przerwał ani na chwile. Zaniepokoiło to ich oboje, postanowili poczekać jeszcze co będzie dalej, w końcu mż? dzwoni do sklepu sk?d nabył kogucika: - Panie, co mam robić, kogucik stepuje bez przerwy trzy dni z rzędu i juz naprawdę zaczyna Ľle wygl?dać !!!! - Trzeba wył?czyć grzałkę pod klatka... Czterech żonatych mężczyzn w niedzielne przedpołudnie gra w golfa. Przy 3-cim dołku jeden z nich mówi: - Nie macie pojęcia co musiałem przej?ć, żeby dzisiaj z wami zagrać. Musiałem obiecać żonie, że w przyszły weekend pomaluję cały dom. Na to drugi: - To jeszcze nic, ja musiałem obiecać, że wykopię w ogródku basen... Trzeci:- I tak macie dobrze... ja będę musiał przej?ć całkowity remont kuchni... Czwarty z graczy nie odezwał się ani słowem, ale oczywi?cie pozostali nie dali mu spokoju: - A ty czemu nic nie mówisz? Nie musiałe? nic obiecać żonie żeby cię pu?ciła - Nie - odparł czwarty - ja po prostu nastawiłem budzik na 5:30 rano, gdy zadzwonił, to szturchn?łem żonę i spytałem: "Seksik czy golfik " W odpowiedzi usłyszałem: "Odpie*dol się, kije s? w szafie..." Zdania, które padły w s?dach: Pytanie: Kiedy s? Pana urodziny? Odpowiedz: 15 lipca. P: Którego roku? O: Każdego roku. P: Ta amnezja ogranicza całkowicie Pana zdolno?ć do zapamiętywania? O: Tak. P: W jaki sposób się ona objawia? O: Ja zapominam. P: Pan zapomina. Może nam Pan podać jaki? przykład czego?, co Pan zapomniał? P: Ile lat ma Pani syn, ten, który z Pani? mieszka? O: 38 albo 35, stale mi się myli. P: Jak długo on już z Pani? mieszka O: 45 lat. P: Jak zakończyło się Pani pierwsze małżeństwo? O: |mierci?. P: Czyja ?mierci?? P: Może Pani opisać ta osobę? O: On był ?redniego wzrostu i miał brodę. P: Czy to była kobieta, czy mężczyzna? P: Panie Doktorze, ilu autopsji dokonał Pan na zwłokach? O: Wszystkie moje autopsje dokonuje na zwłokach. P: Na wszystkie pytania musisz odpowiedzieć słownie, OK? Do której szkoły chodziłe?? O: Słownie. P: Przypomina sobie Pan, o której zacz?ł Pan autopsje? O: Autopsje zacz?łem o godzinie 8:30.? P: Czy Pan "X" był wtedy martwy? O: Nie, siedział na stole i dziwił się, dlaczego dokonuję na nim autopsji. P: Panie Doktorze, zanim rozpocz?ł Pan autopsje, zbadał Pan puls? O: Nie. P: Zmierzył Pan ci?nienie? O: Nie. P: sprawdził Pan oddech? O: Nie. P: A wiec jest możliwe, ze pacjent jeszcze żył, kiedy dokonywał Pan autopsji? O: Nie. P: Jak może być Pan tak pewny, Panie Doktorze? O: Ponieważ jego mózg stal w słoju na moim stole. P: Ale czy pomimo to, mogło być możliwe, ze pacjent był jeszcze przy życiu? O: Tak, było możliwe, że jeszcze żył i praktykował gdzie? jako adwokat. P: I co się stało potem? O: Powiedzał: musze cię zabić, bo mógłby? mnie rozpoznać. P: I zabił Pana? P: Jestem pewien, ze jest pan uczciwym i inteligentnym człowiekiem... O: Dziękuję. Gdyby nie obowi?zywała mnie przysięga, odwzajemniłbym komplement. P: Ile razy popełniał pan samobójstwo? O: Tak ze cztery razy. Pewien włamywacz planuje skok swojego życia. Realizuj?c swój perfekcyjny plan dostaje się noc? bez problemu na teren okazałego banku. Po chwili stoi przed pokaĽnym sejfem. Z dziecinn? łatwo?ci? otwiera go i znajduje w ?rodku... - 2 jogurty. Szok jest wielki, więc dla poprawy nastroju wtranżala je bez wahania. Bezzwłocznie udaje się do kolejnego sejfu licz?c, że tam się obłowi. Po jego otwarciu zaskoczenie jest spore ale wtórne - w ?rodku znajduje 12 jogurtów... Wchłaniając je zastanawia się gdzie może podziewać się ta cała kasa... Musi w trzecim sejfie, który stoi już po chwili otworem. Zawarto?ć: 30 jogurtów. Już nie głodny, ale z czystej chęci podreperowania własnego ego pochłania je wszystkie co do ostatniego. "Te cholerne banki też już nie s? tym czym były kiedy?" my?li sobie wkurzony włamywacz opuszczaj?c z pełnym brzuchem budynek banku. Na drugi dzień rano kupuje gazetę i czyta jej nagłówek: "Niecodzienne włamanie do Banku Spermy SA... Profesor pyta studenta na egzaminie: - Co to jest oszustwo? - Na przykład: gdyby pan profesor mnie oblał.. - Co?! - woła oburzony egzaminator. - Tak, bo według kodeksu karnego winnym oszustwa jest ten, kto korzystaj?c z nie?wiadomo?ci drugiej osoby wyrz?dza jej szkodę. Pięciu chirurgów konwersuje w trakcie przerwy na kawę: - Uwielbiam operować księgowych. Kiedy ich otwieram wszystko maja ponumerowane. - A ja wolę bibliotekarzy. Wszystko maj? w porz?dku alfabetycznym. - Kochani! Elektrycy, tylko i wył?cznie. W ?rodku maj? oznaczenia kolorystyczne. - E tam. Ja wolę prawników. Bez serca, bez kręgosłupa, a głowę i tyłek można między sob? wymieniać. - Co wy tam wiecie! Najlepsi s? inżynierowie. Zawsze rozumiej? kiedy pare czę?ci na koniec zostanie. Idzie Jasio z ojcem na spacer. Nagle ojciec potyka się i mówi pod nosem:"dupa". "Co powiedziałes tatusiu?"pyta Jasio. "Aaaa... powiedziałem.... dudus" odpowiada ojciec. "tatusiu, a co to jest dudus" pyta ciekawski bachor. "Aaa, wiesz synku dudus to takie zwierzatko" "Tato, a jak on wyglada?" "A, ma takie raczki i nóżki...." "Tatusiu, a cojedza dudusie?" "Mmm. Jedza warzywa owoce...." "A tato, a czy dudusie maja dzieci?" "Noo, tak" "To znaczy, że dudusie się rozmnażają?" "Tak" "A jak się nazywaja dzieci dudusia?" "Eee...dudusiatka." "A jak wygladaja dudusiatka?" "Też maja raczki i nóżki.... tak samo jak dorosłe" "A co jedza dudusiatka?" "Eeee..... mleczko pija..." "Tato, a gdzie mieszkaja dudusie?" "DUPA!!!! POWIEDZIAŁEM DUPA!!!" Siedzi sobie Jasio w ławce, pstryka długopisem i gło?no my?li: - Wchodzi, wychodzi, wchodzi, wychodzi i niby wszystko okej ale dzieci z tego nie będzie! Przychodzi nauczycielka i się pyta: - Co robisz Jasiu? - No proszę zobaczyć (tu znowu pstryka długopisem): wchodzi, wychodzi, wchodzi, wychodzi i niby wszystko okej ale dzieci z tego nie będzie! - Ależ Jasiu, o co Ci chodzi, o czym ty mówisz? - No bo proszę zobaczyć (tu znowu pstryka długopisem): wchodzi, wychodzi, wchodzi, wychodzi i niby wszystko okej ale dzieci z tego nie będzie (tu rozkręca długopis i wskazuj?c na sprężynę), bo w ?rodku spiralka! - Ty zobacz tygrys zaatakował tesciow?, co robimy ? - Nic, sam zaatakował niech sam się broni.
Gość Dzastin Opublikowano 3 Sierpnia 2007 Opublikowano 3 Sierpnia 2007 Spotyka się w knajpie dwóch górali, a ponieważ jeden z nich niedawno się ożenił, to drugi pyta się go jak mu poszło w noc po?lubna. - Ano, Stasiu, normalnie. Jak weszli?my do sypialni to się rozebrałem, żeby se psiakrew nie pomy?lała, że się jej wstydzę. Potem dałem jej w gębę, żeby sobie nie pomy?lała, że jej się boję. Na sam koniec sam się zaspokoiłem, żeby se psiakrew nie pomy?lała, że jej potrzebuję. Na drodze z Ko?cieliska do Zakopanego stoi góral i łapie okazję. Zatrzymuje się jakie? auto, baca wyci?ga ciupagę, i rzecze do kierowcy: - Łonanizuj się pan! Osłupiały kierowca posłusznie, acz niechętnie posłuchał rozkazu bacy, gdy skończył usłyszał znów t? sam? komendę: - Łonanizuj się pan! Cóż... wyboru wielkiego nie miał. Nie miał też wyboru gdy usłyszał kolejn? komendę: - Łonanizuj się pan! Gdy skończył, baca znów to samo: - Łonanizuj się pan! Próbował tedy biedny turysta po raz kolejny ale nic z tego nie wychodziło, głos bacy naglił jednak nieubłaganie: - Łonanizuj się pan! - Łonanizuj się pan! - Łonanizuj się pan! I kiedy baca już widział, że kierowca nie da już na prawdę rady spokojnym głosem rzekł do stoj?cej obok gaĽdziny: - Siadaj Maryna, pan cię do Zakopanego zawiezie! Turysta zaczepia bace w lesie: - Gdzie jest giewont? - Łot.. - turysta zdziwiony, ale pyta po angielsku: - Łer is giewont baco? - Łot.. - odpowiada baca - turysta swoje: - Łer is giewont? - - Łodpierdolzesie niewidzis ze leje!!! Zakopane, zakopane... ?piewa baca zakopuj?c te?ciow?. Te?ć wchodzi przez bramkę do ogródka i widzi w oknie domu smutnego zięcia. Te?ć pokazuje jeden kciuk "up", na co zięć z okna obydwa. Wtedy te?ć z pytaj?c? min? robi "węża" ręk?, a zięć odpowiada tak samo, ale dwuręcznie. Na co te?ć wali się w klatkę pię?ci?, a zięć masuje dłoni? po brzuchu i obydwaj znikaj?. Tłumaczenie poniżej: T: Mam flaszkę! ?: To mamy dwie! T: Żmija w domu? ?: S? obie T: To co, pijemy na klatce? ?: Nie, na ?mietniku! Idzie sobie turysta i w pewnym momencie zauważa Bacę i pyta: - Baco, co robicie? - A nic takiego, piore tylko kota. - Kota? Przecież kota się nie pierze. Na to Baca: - A co wy tam turysto wicie, kota się pierze. Za parę godzin turysta wraca z powrotem. Patrzy a kot leży nieżywy. I zwraca się do Bacy: - A nie mówiłem, że kota się nie pierze?! A Baca na to: - Pierze się, pierze, ale sie nie wykręco.
Sympatycy orzech Opublikowano 6 Sierpnia 2007 Sympatycy Opublikowano 6 Sierpnia 2007 Jedzie dwóch pedałów samochodem i nagle dochodzi do zderzenia. W ich samochód wjeżdża facet. Zdenerwowane pedały wychodz± z samochodu.A facet mówi: -Bardzo panów pszepraszam dam 100 zł i zapomnijmy o sprawie! -Henio dzwoń po policje odpowiedział jeden pedzio. -No dobra dam 200zł -Henio dzwoń po policje! -No to 300 zł -Henio dzwoń po policje !!! -No to h*j wam w dupe !!! -Henio zaczekaj pan chce się dogadać. Rozmowa dwóch dyrektorów: - Wiesz, ostatnio kupiłem sobie automatyczn? sekretarkę. No mowie ci, super! Wygl?da jak kobieta, i to taka, za która mężczyĽni się na plaży ogl?daj?, a ile potrafi! - No to pokaz to cudo. To ten go zaprosił do gabinetu. Wchodzi sekretarka, fakt, laska ze hej, no i pyta czego się napija. Jeden zażyczył sobie kawy drugi herbaty. No i za chwile patrz?, a ona nalewa z jednego palca kawę, z drugiego herbatę (miała wbudowany ekspres do kawy i herbaty). Dyrektor podyktował jej tekst - za chwilkę podł?czyła się do drukarki i miał wydruk. itd. Po pewnym czasie zadzwonił telefon, no i dyr wlasciciel sekretarki mowi do kumpla: - Wiesz, musze odebrac, a ty mozesz wyprobowac co jeszcze ona potrafi. Wyszedl, rozmawia przez telefon, nagle po paru minutach slyszy potworny wrzask. - Rany julek, zapomnialem mu powiedziec, ze ona ma w d*.*ie temperówke do olówków!!! Na pewnej farmie zaginęła kura wszystkie pozostałe zwierzzęta zaczeły jej szukać. Nagle kogut zobaczył t? kure opiekan? na rożnie i mówi sam do siebie -No tak solarium, karuzela a dzieci głodne. My?liwy wybrał się na biegun, aby upolować niedzwiedzia polarnego. Po kilku godzinnym oczekiwaniu wreszcie pojawia się niedzwiedz. My?liwy celuje kilka minut po czym strzela i nie trafia. Za chwile na ramieniu czuje łape, odwraca się i widzi misia do którego strzelał. Mi? mówi: - Wiesz, my tu mamy takie zasady, że jak kto? na nas poluje i nie trafia to my go gwałcimy. Co powiedział to zrobił. My?liwy się wkurzył, wrócił do domu, codziennie kilka godziń trenuje strzelanie. No ale min?ł rok, mysliwy znowu pojechał na biegun, ukrył się i czeka. Po kilku minutach pojawia się ten sam niedzwiedz. My?liwy celuje, celuje, strzelił - nie trafił. Po chwili czuje łape na rapieniu, odwraca się a tam stoi niedzwiedz, który mówi: - Wiesz stary zasady znasz, co ja ci będę tłumaczył. My?liwy się totalnie wkurwił. Wrócił do domu i cały czas trenował. Min?ł rok i znowu pojechał na biegun. Zaczaił się i po kilku minutach pojawił się niedzwiedz. My?liwy celuje, pół godziny strzela i nie trafia. Po chwili czuje łape na ramieniu, odwraca się a tam stoi niedzwiedz, który mówi: - Stary, ty tu chyba nie przyjezdzasz polować.
ortos Opublikowano 6 Sierpnia 2007 Opublikowano 6 Sierpnia 2007 Test na koncentracje panowie do boju pozdr... ortos
Sympatycy orzech Opublikowano 6 Sierpnia 2007 Sympatycy Opublikowano 6 Sierpnia 2007 Za 3 razem trafiłem ale nie było łatwo. Jakie? problemy ze skupieniem !vampire
Gość Gładzior Opublikowano 7 Sierpnia 2007 Opublikowano 7 Sierpnia 2007 Test na koncentracjepanowie do boju pozdr... ortos Bardzo łatwo rozwalić system !vampire Kawał ,który mnie unierochomił na kilka minut: Spotykaj? się dwa p?czki: -Cze?ć, co tam u ciebie? -Złożyłem papiery na studia. -I co dostałe? się? -Nie, przecież k*wa jestem p?czkiem!
Klubowicze Profesor Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Klubowicze Opublikowano 9 Sierpnia 2007 Koleżanka do koleżanki - wiesz ty co - mój narzeczony to mnie chce traktować jak psa!!!!! Jak to - na smyczy cie prowadza, każe szczekać? Nie - chce żebym mu była wierna!!!!!!!!!
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się