RONIN Opublikowano 17 Sierpnia 2018 Opublikowano 17 Sierpnia 2018 Kiedy już nie chce się kolejny raz jechać na Bałkany zaczynamy szukać kolejne ciekawe kierunki. Padło na Gruzję a może nawet dalej. 1 dzień zaplanowany na dojazd do Krasnobrodu. W południe gdy już wszystko gotowe sprawdzam pogodę i jak nic ma padać w drodze. W Lublinie wręcz burze, decyzja przekładamy wyjazd na środę. W międzyczasie próbuje kolejny raz zrobić rezerwację na prom z Odessy. Jest jakiś błąd na stronie, dzwonię do Ukrferry ale oczywiście według nich jest ok. Okazuje się, że to wina Maca, na windowsie jest ok ale znowu cena się nie zgadza. Mija kilka godzin, eeeee jedziemy, tylko delikatna korekta trasy przez Kielce. Deszcz dopada nas za Kielcami, na szczęście tylko trochę mrzy, ale po zmroku to już mała przyjemność jechać jak kropi. Tom Tom kieruje jakimś skrótem, na którym dopada nas mgła, że nic nie widać. Na szczęście 18 km i wjeżdżamy na główną drogę, nauka jeżdżenie skrótami nie popłaca . Po 23ej dojeżdżamy na miejsce. 2 dzień i znowu ma padać. Przestało padać więc wyruszamy, po 15 km kurtka mokra, stajemy zatankować i zakładam przeciwdeszczówkę, moja druga połowa była mądrzejsza, ubrała ją już przed wyjazdem. Pół godziny i jesteśmy w Hrebennem. Boczkiem boczkiem przesuwamy się w kolejce do przodu. Okazuje się, że dogoniliśmy tych którzy stoją w kolejce od 2 godzin. System po ukraińskiej stronie padł. Mijają 2 godziny a kwatera zarezerwowana ponad 600 km. od granicy. Wreszcie ruszyli, przejeżdżamy granicę o 13. Do Lwowa droga całkiem ok. Co ten Zdun chce od ukraińskich dróg? Za Lwowem zaczynam rozumieć jego przestrogi. Jest coraz gorzej ale nie pada. Co jakiś czas roboty drogowe. Na każdym wahadle ustawiamy się na początku, jest szansa, że dojedziemy koło 21. Zatrzymuje nas policja ale to chyba z ciekawości, kilka pytań i jedziemy dalej. Nie pada ale przed Winnicą czarne chmury. W mieście łapie nas ulewa, wody po kostki na ulicach więc w butach mokro bo miasto zakorkowane. Przez deszcz nic nie widać więc zaliczam boleśnie kilka dziur, prędkość spada momentami poniżej 50 km/h a czas mija nieubłaganie. Ostatnie 60 km już bez deszczu ale dziury nie pozwalają dużo nadgonić. Do Umania dojeżdżamy po 22 czasu miejscowego. Kolyba complex za 66 zł spełnia nasze oczekiwania. 3 dzień to droga dwupasmowa do Odessy, prosta po horyzont, asfalt trochę lepszy, ale o naszych polskich autostradach można zapomnieć. Po trzech godzinach dojeżdżamy do biura Ukrferry, oczywiście trafiamy na przerwę , więc jest czas coś przekąsić pod marketem. Po przerwiemy przyjmuje mnie znany z różnych forów Vlad. Chciałem kupić bilet na już ale Pan uprzejmie mnie informuje, że prom wprawdzie wypływa za kilka godzin ale jest już po odprawie, czyli można kupić bilety ale na następny za 3 dni. Nauczka na przyszłość, że prom ładuje się zdecydowanie dłużej niż samolot, więc przybycie trzy godziny przed to zdecydowanie za późno. Cena też zdecydowanie wyższa niż w cenniku internetowym, ale i tak zaoszczędzamy jakieś 250 zł w porównaniu do internetowej rezerwacji. W spożywczym jest free wifi, rezerwujemy Admirał hotel ze śniadaniem blisko centrum. W hotelu zakładamy krótkie spodenki i na plażę. Wieczorem zwiedzanie słynnych schodów Patiomkina. Kręcimy się po centrum w poszukiwaniu miejscowego jedzenia. Po godzinnym spacerze wpada nam w oko restauracja pełna ludzi- Kumanets.com.ua . Nie mam porównania do innych ale naszym zdaniem to najlepszy wybór w Odessie, zresztą tripadvisor umieścił ją w pierwszej dziesiątce.
Sympatycy AndrzejMyslowiceS Opublikowano 17 Sierpnia 2018 Sympatycy Opublikowano 17 Sierpnia 2018 Super się zaczyna, czekam na ciąg dalszy.
RONIN Opublikowano 17 Sierpnia 2018 Autor Opublikowano 17 Sierpnia 2018 Wedle życzenia Andrzeju 4 dzień co by nie siedzieć w miejscu, robimy krótki wypad do Mołdawi. Rezerwacja pokoju za 20€ i w drogę. Granica już bez dużej kolejki jak zawsze boczkiem. Nawet nie pół godziny i już ruszamy dalej ale zaraz za spotykamy nadjeżdżający patrol policji z przeciwka, włączają koguta, nawrotka i za nami więc stajemy. Krótka rozmowa po rosyjsku i pokazują mi filmik z hondą w roli głównej, 107 km/h. Zaczynają od 78€ ale szybko kończymy negocjacje na 20$. To mój pierwszy mandat na skuterze. Jakieś dwadzieścia km dalej kolejna kontrola graniczna. Okazuje się, że Mołdawianie są bardzo podzieleni, cześć chce niepodległości, cześć do Rumunii, a cześć do Rosji i my właśnie przekraczamy granicę Naddniestrza. Dojeżdzamy do najbrzydszej stolicy Europy Kiszyniowa. Faktycznie jest brzydka, zaniedbana, betonowa. Na kwaterze zostawiamy rzeczy i szybka jazda żeby zdążyć do Cricovy, najsłynniejszej winnicy w Mołdawi gdzie swoje zbiory trzymają Putin, Merkel, stoją tam również wina Tuska . Niestety okazuje się, wycieczka z degustacją najszybciej możliwa w poniedziałek a my wtedy mam nadzieję będziemy na środku Morza Czarnego, ceny biletów też nie zachęcają, przejażdżka melexem po winnicy 900 lei bez degustacji to pewnie „wina Tuska”. Jedziemy coś zjeść do centrum i będziemy szukać tańszej mniejszej winnicy, może jutro się uda. W Kiszyniowie idziemy zjeść do La Placinte na placinke, placek z serem, ja dla odmiany wybieram pierogi z ziemniakami, surówka , pół litra wyciskanego soku, dwa wina a potem deser- naleśniki z wiśniami posypane czekoladą. Miało być na mały głód a człowiek nie ma siły odejść od stołu. Okazuje się że Ła Placinte to najlepsza sieciówka w Mołdawi również polecana przez Trip Advisor i to wszystko za mnie niż 60 zł. Taka kolacja rekompensuje zawód w winnicy.
antek771 Opublikowano 18 Sierpnia 2018 Opublikowano 18 Sierpnia 2018 Super, czekamy na dalsze relację.
RONIN Opublikowano 18 Sierpnia 2018 Autor Opublikowano 18 Sierpnia 2018 W drodze powrotnej na Ukrainę wchodzimy do małej rodzinnej winnicy ET CETERA przy samej granicy z Ukrainą. Założyło ją dwóch braci po powrocie z Ameryki. Oprowadzał nas młodszy brat opowiadając o całym procesie produkcji wina, do tego degustacja dla plecaczka i to za mniej niż połowę Cricovej. Z winiarni mamy 5 km do granicy na której jest mała kolejka, niestety przeciskając się zawadzam kufrem o zderzak Hondy CRV z Mołdawi nawet tego nie czując. Pan ma zdarty lakier na rancie a ja jestem lżejszy o 50€, coś pechowa jest ta Mołdawia, choć z drugiej strony mógł być to Rolls Royce którego minęliśmy kilka sekund wcześniej a mogłoby skończyć się zastawieniem hondy Pokój mamy zarezerwowany w Zatoce blisko morza. Na nieszczęście ta cześć Zatoki nie ma ulic tylko same numery, szukamy numeru 726 z jakieś pół godziny. Pomaga nam policja a później miły właściciel z numeru 721, choć też nie wie gdzie jest 726. Wreszcie udało się trafić a tu zonk, pani już wynajęła nasz pokój . Miły pan z 721 ma pełne obłożenie ale coś się znajduje u sąsiada, warunki słabe ale cena też niewygórowana 18$. Prysznic i wypad na główną promenadę kilka kilometrów wcześniej. Jutro prom więc będzie kilka dni przerwy
Julo Opublikowano 19 Sierpnia 2018 Opublikowano 19 Sierpnia 2018 Piękna wyprawa, życzę bezpiecznej i bezawaryjnej podróży.
RONIN Opublikowano 19 Sierpnia 2018 Autor Opublikowano 19 Sierpnia 2018 W biurze kazano na się stawić o 11, zapłaciliśmy za skuter i podjechaliśmy do pobliskiego portu. Oczywiście nie wiadomo kiedy prom przypłynie i ile będzie trwał rozładunek, po 3 godzinach zaczyna się odprawa czyli 5 różnych kontroli. 16.30 jesteśmy na promie i czekamy kiedy pozwolą nam wjechać maszynami. Pod biurem poznajemy trójkę warszawiaków na transalpach, w porcie Holendrów na suzuki. Okazuje się, że Holender to Polak, którego rodzice wyemigrowali, gdy był mały. Podróżna deseczka i mamy śniadanie na skuterze. Kolacja na promie na wypasie. Awaria najazdu spowodowała opóźnienie, tiry dopiero zaczynają wjeżdżać. Planowane wypłynięcie przesunięte na godzinę 7 rano. Dobrze, że nic nie rezerwowałem w Gruzji, jeżeli będzie wystarczająco czasu to najpierw kierujemy się do Tbilisi.
Sympatycy AndrzejMyslowiceS Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Sympatycy Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Ronin dlaczego nic nie piszesz?
RONIN Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Autor Opublikowano 22 Sierpnia 2018 Andrzej na promie nie ma internetu, a Morze Czarne to nie Zalew Sulejowski. Po dwóch dobach wpływamy do Batumi. Miasto jest bardzo interesujące, ale najpierw trzeba kupić ubezpieczenie. Mówili że w każdym banku, ale w bankach tylko ręce rozkładają, okazuje się, że zaraz po wyjechaniu z portu na nadmorskiej drodze jest TBC Insurance i tam najlepiej ubezpieczyć moto za 20 gel na 15 dni( to około 28 pln) przy okazji benzyna 95 2,30-2,59 gel i już się buzia cieszy. Ponieważ w Batumi pada stajemy na kebaba i pierożki gruzińskie z mięsem, do tego ajran cola i 4 małe baklawy a to wszystko również za 28 pln. Już kocham ten kraj. Po jedzeniu ponieważ zapowiadają deszcz przez cały dzień nad morzem rezerwujemy hotel w Tbilisi i w drogę. Stolica Gruzji jest piękna. No może oprócz zrujnowanych domów na starym mieście.
stefanekmac Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Super. Maciek, przytyjesz na wyjeździe jedząc tyle przysmaków ;-)
Klubowicze SlawoyAMD Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Klubowicze Opublikowano 23 Sierpnia 2018 11 godzin temu, RONIN napisał: Hehhe... Przypięli motocykl komuś do felgi Nie ma to, jak kreatywność
dr.big Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Opublikowano 23 Sierpnia 2018 To tylko możliwe złudzenie optyczne. Przypięty jest do klamry w podłożu.
Klubowicze SlawoyAMD Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Klubowicze Opublikowano 23 Sierpnia 2018 6 minut temu, dr.big napisał: To tylko możliwe złudzenie optyczne. Przypięty jest do klamry w podłożu. Cholernie realistyczne złudzenie ...
marcin62 Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Autobusy też przypięte jak i auto pod klamrę od motocykla.
RONIN Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Autor Opublikowano 23 Sierpnia 2018 Złudzenie optyczne, wszystkie pojazdy przypięte do podłoża. Dzisiaj krótka trasa do Kazbegi i takie widoczki. Chyba było dość wysoko bo temperatura spadła z 30 do 16 stopni. Nie była to Transfogaraska, ale widokowo moim zdanie jeszcze lepsza. Kazbegi Punkt widokowy nad Tbilisi. I jeszcze taki kwiatek z Tbilisi. Jeśli ktoś nie zauważył to podpowiem, chodzi o nazwę ulicy.
Klubowicze SlawoyAMD Opublikowano 24 Sierpnia 2018 Klubowicze Opublikowano 24 Sierpnia 2018 Śliczne widoki... A jak ze stanem dróg ogólnie?
Klazbi Opublikowano 24 Sierpnia 2018 Opublikowano 24 Sierpnia 2018 Gudauri znam zimą, znajduje sie na 2000-2100 mnpm. Polecam Kachetie, a dokładnie Singhagi, jakby co mam namiar na fajnego Gruzina z przyzwoitym noclegiem
RONIN Opublikowano 24 Sierpnia 2018 Autor Opublikowano 24 Sierpnia 2018 Drogi lepsze niż na Ukrainie, chyba że jedziesz z Batumi do Achalciche, 166 km zajmuje 4-5 godzin , a w Azerbejdżanie jeszcze lepsze, przynajmniej droga z Tbilisi do Baku. Prawie 400 km nudnej autostrady, dawno się tak nie nudziłem, dopiero około 100 km przed Baku ciekawsze widoki. Co ciekawe ani GoogleMaps ani Here Maps nie nawiguje w Azerbejdżanie. Można podejrzeć trasę ale nie ma możliwości wybrać opcję PROWADŹ. Myślałem że to problem z naszymi iphonami ale pan na kwaterze w Tbilisi miał ten sam problem.
RONIN Opublikowano 26 Sierpnia 2018 Autor Opublikowano 26 Sierpnia 2018 Wczorajsze zwiedzanie Baku. Targ, stere miasto i wulkany błotne. Stare miasto zadbane, a całe Baku robi ogromne wrażenie. Właśnie dowiedziałem się, że jeżdżąc nadmorską sześciopasmową ulicą jestem na torze formuły 1 Szkoda, że zdjęcia z targu nie mogą oddać zapachu przypraw i owoców. Dzisiaj od rana pożegnanie z Baku, krótki wypad do Yanar Dag obejrzeć płonące skały. Potem Gobustan i rysunki na skałach sprzed tysięcy lat i już jesteśmy w Seki na kwaterze.
smarciu Opublikowano 27 Sierpnia 2018 Opublikowano 27 Sierpnia 2018 Wycieczka rewelacja, dzięki za fotki, szerokości i proszę o kolejne newsy
stefanekmac Opublikowano 27 Sierpnia 2018 Opublikowano 27 Sierpnia 2018 Brak jednego...jak Gruzinki ? Daj jakiś opis i fotkę.
RONIN Opublikowano 27 Sierpnia 2018 Autor Opublikowano 27 Sierpnia 2018 Stefan musisz przyjechać i sam ocenić. Dzisiaj spacerek z Sheki do Tbilisi. W Sheki zwiedziliśmy Pałac Chanów. Zdecydowanie ciekawsza trasa u podnóży Kaukazu. Przy okazji zwiedziliśmy Sighnaghi. Motoryzacja dawnych republik radzieckich w pełnej krasie, na jakimś przyzakładowym parkingu widziałem ze 20 ład i nic poza tym. Wieczorem w Tbilisi spotkaliśmy się z motocyklistami z promu, niestety nie było Łukasza z Olgą. Mieli przewrotkę na kamienistej drodze w wysokim Kaukazie i Łukasz ma skręconą nogę w kostce. Odpoczywa w Kutaisi i za tydzień ma dotrzeć do Batumi na prom do Bułgarii. Jarek z Holandii był w Armenii i planuje wspólny powrót przez Turcję z drugim Transalpem. Wieczorem nie obyło się bez tradycyjnej gruzińskiej potrawy. Kolejny dzień i jesteśmy w Erywaniu, oskubanii na granicy na ubezpieczeniu za 36€ na 10 dni. Drogi porównywalne z Ukrainą. Jezioro Sevan- armeński kurort. I kilka zdjęć Erywań by night Patrząc ze wzgórza miasto wygląda szaro i biednie, ale zdarzają się takie sytuacje, dla niewtajemniczonych te czarne kwadratowe terenówki to nie są zwykle G500, ale bodajże 3xG65 Amg i jedna skromna G63 Amg Wyczytałem gdzieś, że w Armenii komunikacja miejska jest tania. Teraz już mnie to nie dziwi.
RONIN Opublikowano 29 Sierpnia 2018 Autor Opublikowano 29 Sierpnia 2018 Około 50 km od Erywania znajduje się monastyr Khor Virad, a z niego panorama na Ararat. Na szczycie nadal jest śnieg a my pocimy się w 32 stopniowym upale.
Valdek_Tychy Opublikowano 29 Sierpnia 2018 Opublikowano 29 Sierpnia 2018 aż się chce pojechać kiedy patrzę na zdjęcia,ciekawa relacja.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się