Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Bałkany 2018


KapitanGrat

Rekomendowane odpowiedzi

Dzień 1.

Zasadniczo to na wakacyjne plany plan był trochę inny. Ale urlop zamiast końcem czerwca odbieram końcem maja. Przetasowanie w garażu. W tym roku inaczej. Poleci Malaguti. W sumie nie robiłem nim takich tras. W sumie to jedna tylko była... Jedź do kamieniołomu mówili... Nie będzie offa mówili... Pakowanie na szybko. Wylot przesunięty z rana na południe. Przynajmniej obiad na trasie odpadnie...

SAM_7819.JPG

Z Zywiecczyzny na słowację kilka minut drogi i jestem na Słowacji. Tak sobie myślę o tych z Gdańska jak jadą... Całą Polskę muszą zjechać... A. Słowacja. E77 przez całą Słowację na Węgry. Zjechałem tam tuzin razy tą drogę. Ale zawsze się mi podoba. Urozmaicona i gram i dolinami. Tylko lecieć.

Bez tytułu2.jpg

250km i Węgry. Winietka na pierwszej stacji paliw. Fajne to mają. Szybko i sprawnie się kupuje na stacji paliw. Wbijają numer rejestracyjny do systemu i można lecieć. 

Bez tytułu22.jpg

Gdzieś na SAM_7823.JPGobwodnicy Budapesztu. Tony śmieci na MOPach. Może po prostu za dużo turystów. ;-) No i pół dnia jazdy minęło. Tylko gdzieś 100 km przed granicą z Serbią trzeba zjechać z autostrady i poszukać noclegu w chaszczach. Problemem się okazuje nieprzystosowanie nawigacji do skutera. Zbierając się na szybko nie udało się wszczepić ręcznego Garmina do kierownicy. Czy to w Hondzie Transalp czy w CZ350 kiera miała rurę i uchwyt rowerowy załatwiał sprawę. A tutaj kupa plastików. Więc nawigacja jedzie w kieszeni i na wyszukiwanie miejsca na nocleg trzeba się zatrzymać i wyjąć z kieszeni...

Nocleg będzie na wlocie na jakieś pastwisko. Może jak z rana wcześnie wstanę to jeszcze krów nie będzie... 

 

Dzień 2.

Poranek na autostradzie M5. Węgry. E75. Tniemy. 90-100km/h. Wskazówka obrotomierza.... eeee... Nie ten moto. Nie ma wskazówki obrotomierza. I dobrze. Bo klauzula sumienia nie pozwala kręcić sprzętów wyżej niż 3ooo obr/min. No ale tutaj CVT się samo kręci nie wiadomo ile... Na czym stanęlo? Aaaa... Dzień drugi. Ze 100 km do granicy z Serbią. Sielanka. Autostrada. Czasem się tira myknie. Ciekawe ile aut będzie na granicy. No bo tam nie ma UE... JEB! No bo tam nie ma UE... JEB! No bo tam nie ma UE!@!!!! JEB SKLEROZA! Ja pinkole NIE MAM ZIELONEJ KARTY. No czasem tak jest. Zapomina się o najważniejszym. Wiedziałem że czegoś na bank zapomnę, nie przewidzę. Ale takiej ważnej podstawowej rzeczy???? Bo to przyzwyczajenie. Po europie unijnej nie trzeba potwierdzenia ubezpiecznia w postaci Zielonej Karty. No ale kilka państw się ostało co inne przepisy. Na zegarach 90km/h. No to co? Po wyjeździe? Nie dojadę do Grecji przez Serbie/Czarnogórę/Albanię. Wyjazd szlak trafił? No można ciąć z lewej przez Bułgarię i Rumunię. Plan awaryjny szybko się pojawił. No albo olać Grecje i ciąć w prawo na Chorwację.... No skleroza.... No załamka... No lądujemy na MOPie. Trzeba usiąść na krawężniku i pomyśleć... No skleroza... Skleroza...

 

Dzień 2. Cz1.

Dobrze się śpi w namiocie. Wstaje się dotlenionym. Będzie 6 rano. Trzeba szybko zwijać namiot. Bo na mój gust śpie na wlocie na pastwisko krów. Okoliczne gówna sugerują że z rana tędy ktoś będzie pędził krowy. Będzie szybkie zwijanie namiotu.

SAM_7829.JPG

Prognozy okazują się poprawne. Pojawia się traktor, psy i krowy. Rolnik trochę zdziwiony. Ale witam się z uśmiechem na ustach. Nie dogadujemy się. Ja po Polsku, on po Węgiersku. Ale uśmiech występuje w obu językach. Mówię tylko BELGRAD i pokazuje kierunek południowy. Gość zrozumiał. Krowy też. Zwijam się.

SAM_7832.JPG

Trochę szutru z rana na dolocie do dolotu do autostrady. Nie jest to stary Transalp. Bo by na kostce poszedł 80km/h. Ehhh... By poszedł...  Dobra... Na autostradę... Na południe... Do granicy 150km... Lajcik no nie.... Taki miły poranek... Dzień na bank będzie bardzo miły.... (hahaha ironiczny chór w tle)...

Bez tytułu.jpg

 

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Super wycieczka się zapowiada... Przydałby się choć taki mały wstęp rozpoczynający relację, bo tak wskoczyłem na temat, rozglądam się, czy przypadkiem nie jest to kolejna strona relacji... Uwielbiam wypady z namiotem, więc z niecierpliwością czekam na kolejne opisy i zdjęcia. Szerokości !OK

Odnośnik do komentarza

Pozdrawiam i szerokości. Ja też uwielbiam wypady z namiotem. Ale bałbym się na dziko nocować. Jakbyś śmigał na Chorwację to  noclegi na dziko nie przejdą. Czekam na dalsze relacje.

Odnośnik do komentarza

Dzięki za uporządkowanie :) cały weekend szukałem tego "pierwszego dnia"  :D  trochę problemów autor ma z literówką, ale rozumiem że opis jest na gorąco i nie jest to aż takie istotne. Czekam na dalszą relacje.

Odnośnik do komentarza

Dzień 2. Cz.2 

 

Siadam na węgierskim  MOPIe przy autostradzie, wyciągam kuchenkę gazową i zupkę chińczyka. Sklerotyk sklerotyk jak można pojechać bez zielonej karty. Ale spokojnie. Jest poranek. Coś się wymyśli. Odpalam internet w telefonie i czytam. Ok. Do serbii mogę wjechać na polskim ubezpieczeniu. Czarnogóra 15 euro można kupić na granicy. Do Albanii 50E. Trochę lipa. No ale dobra. Można zmienić plan. Do Czarnogóry się kupi ubezpieczenie, a powrót wybrzeżem Chorwacji - oni są w UE. Po drodze kawałek Bośni i Hercegowiny ale można machnąć bokiem promem. No to na sprzęt i na granicę...

 

Po drodze na autostradzie wpadam jeszcze na pomysł genialny. Zjeźdzam na duże miasto Szeged. A gdyby tak znależść jakiegoś agenta ubezpieczeniowego i ubezpieczyć moto węgierskim ubezpieczeniem na krótki czas i może by wystawili zieloną kartę? Pomysł nie jest zły... Tylko jak w wielkim mieście znależść ubezpieczalnie?

Wlotówka na Szeged z autostrady. Zaczyna się miasto... No i widzę na poboczu skuterzystę na Burgmanie... No przecie na bank miejscowy to musi mieć tu gdzieś ubezpieczony skuter!!! Cała Stop!!!

Gość nic nie kuma w obcych językach ;-) Nie ma szans się dogadać. Ale migowo żeby jechać za nim. Prowadzi mnie kilkaset metrów... Budynki... Budynek obsługi i sprzedaży winiet na autostradę. Nie chodzi mi o winietę ale idziemy pogadać... Okazuje się że babka w okienku perfekt angielski. Tłumaczę co i jak. Węgier załapuje o co chodzi. :-) No to mam dalej lecieć za nim do centrum do ubezpieczalni... :-)

Bez tytułu.png

Miasto. Zgiełk. Skutery mkną. Burgman 400 mi ucieka :-D Panie ja jestem na wczasach a nie na wyścigach ;-)   W centrum ubezpieczalnia Alianz. Klima w budnynku fajowo :-) Wszytsko fajnie profesionalnie. Miło sympatycznie. Śmiechy. Lipa nie da rady. Konsultacje telefoniczne. System nie przyjmie bo sprzęt nie ma węgierskich tablic :-)  Ludzie mili ale niestety :-)  Kolega z Burgmana mnie odprowadza do rogatek miasta. Cyk zdjęcie. Miły gościu na drogę chce mi coś dać. Czyli to co ma pod ręką w skuterze. Apteczkę. Mam. Dziękuję. Rękawice. Mam trzy pary dziękuję :-) Wapno w szklanych ampułkach :-D Nie mam, dziękuję! 

SAM_7833.JPG

Na Serbię! Czyli będzie Serbia + Czarnogóra + Chorwacja. Przed granicą zastanawiam się czy nie zadzwonić na infolinię PZU. Może oni jakoś zieloną kartę ogarną?? Ale pewnie godzinę bym słuchał infolinii i muzyczki... Chyba żeby zadzwonić do agenta? Przecie numer moze bedzie na polisie OC? Dzwonię. "Halo! Bo Wie Pani ja tu stoje przed Granicą Serbską... No mówię Pani... Pani wyśle skan??? To ja tam przyjade z winem... :-D"  22 maja 10:30 na pocztę ląduje skan zielonej karty. Jak nie przejdzie na granicy Czarnogórzyńskiej to najwyżej 15euro wydatek...

Odnośnik do komentarza

Serbia.

Pierwsze miasto. Subotnica. Po pierwsze kantor. Trzeba troche hajsu. Euro na dinary. Po drugie. Jakiś punkt ksero aby mi wydrukowali z internetu moją kopie zielonej karty. Trochę się nachodziłem po centrum ale znalazłem. Sam druk to też nie sielanka bo trzeba z mojego maila wysłać na mail punktu ksero. No ceny przesyłu internetu w roamingu mordercze- ale ogarnąłem jakoś bo dostałem  na chwilę telefon babki z punktu ksero i z jej komórki poszedł mail. Dobra. Druk jest. Może to gdzieś będą honorować...

SAM_7835.JPG

W serbi masa fajnych gratów. Już się mi zaczyna podobać. Widać przyjażń z Rosją bo pojawiają się nowe i stare modele Ład :-D No i oczywiście wszechobecne Zastawy i Yugo :-D

SAM_7840.JPG

Lecim na Nowy Sad. Autostrada. Upał. MOPy raczej bardzo skromne. Mało cienia i zwykłe toj-toje. Na obwodnicy Nowego Sadu trochę się gubię bo zamiast tzrech zjazdów zrobili jedną łącznice i przelatuje za miasto. A w planie była już jazda krajówkami. No tak. Nawigacja w kieszeni a mapa trochę nieaktualna. Dobra. Kilkanaście km dalej będzie zjazd to ucieknę na lokalne drogi.

Bez tytułu2.png

A lokalna droga w dechę. To się nazywa pomysł na ekonomiczne budowanie dróg. Daj asfalt tylko na jeden pas na środek a reszta w tłuczeń i szuterek :-) 

Nie powiem, kilometrzy szły fajnie. Krajowa droga 21. Zatrzymały mnie dopiero chmury burzowe na jakiejś wiosce. Kropi deszczyk to przerwa. Znalazłem zadaszenie pod nieczynnym sklepem. Sklep oczywiście tylko wydawał się nieczynny. Ale właściel miły zrobił mi nawet herbaty. No i se gadamy. Z Serbem się jakoś dogadasz. No ale deszcz nie przechodzi - no to kurtka i spodnie przeciwdeszczowe i w drogę! Wg gościa, w górach za Valijewem jest wioska - pensjonaty i kempingi. Tam spokojnie dotrę na wieczór i znajdę nocleg.

No leje. Kałuże. Dobrze że nie piździ. Najwyraźniej od wody pada prędkościomierz. Awaria. No ale skuter jedzie. Woda gdzieś podeszła w czujkę? Ki czort? Może jak wyjdzie słońce to się naprawi? Godzina późna. Prędkości spadają. Zakręty i zakręty. Deszcz kropi. Dotarłem na wieczor. Divcibare. Jakiś kurort. Ale gościu, tu prestiż wszędzie. No ale zapytam w przydrożnym hotelu o nocleg. Brak miejsca - wycieczki szkolne. Obok pytam w pensjonacie. Brak miejsc ale zadzwonią do sąsiadów. 50euro. Osz! Dobrzy! :-) Deszcz kropi a ja zawracam. No nic. Po ciemku rozbiję namiot gdzieś pod lasem. Lasów tutaj dużo tylko nie mam Hondy Transalp więc nie wjadę na kostce w dowolną leśną drogę niczym czołg. Dobrze że kilka kilometrów wcześciej upatrzyłem obok drogi miejscówkę na nocleg... Wracamy... Ciemno... Kropi deszcz... Kilka zakrętów i stawianie namiotu...

 

Odnośnik do komentarza

Dzień 3.

Wczesny poranek. W namiocie trochę piździ. No tak. Góry. Jestem wysoko. Śpiwór letni... Oj zatęskniło się za puchowym śpiworem do -5st. No ale został w domu. Nasłuch. Nie leje. Wyglądam z namiotu. Chmury. Mgły. Trochę pokropuje. No dobra szybka ewakuacja zanim nic więcej nie pada. Ale miejscówka na nocleg piękna. 

SAM_7856.JPG

 

Brakuje kostek na oponie aby z rana odkręcać manetkę ;-) Dlaczego ja sprzedałem Transalpa ;-) 

 

SAM_7857.JPG

 

Dobra. Pakowanie i na asfalt. Spodnie i kurtka przeciwdeszczowa. I lecim. Kupa zakrętow. Ślisko. Kamienie. Piasek na drodze. No ale kilometry pomału lecą. Całe szczęście że chmury z każdym kilometrem się otwierają. Z każdym kiloemtrem więcej i więcej. Aż do błękitnego nieba. I aż do Użić...

Użice. Miasto jak miasto. Otoczone górami. Bloki z betonu. Straszy stara obwodnica.  Na wylocie z miasta ostry podjazd pod górkę. Singiel tnie i wyprzedza ciężarówki dymiące niemiłosiernie. Łzy się cisną od oczu. Ale nie, nie od dymu. Nie od spalin. Od wspomnień... Od wspomnień. Byłem kiedyś w Użicach. Na samą myśl mnie przechodzą ciarki. Ech... Kiedyś to były czasy.... Ech... Kiedyś do były wyprawy. Toast za stare wyprawy! Toast za te pozytywne wspomnienia co cisną nam łzy do oczu! Wiraż za wirażem... Lewym pasem... Ciężarówki zostają w tyle...

Bez tytułu.jpgWyżyna mocno się zmieniła. Przeprojektowali drogę. Po prostowali zakręty. Wybudowali wiadukty. Stara droga tylko straszy kamieniami i zarasta.

SAM_7871.JPG

 

SAM_7873.JPG

 

Z czasem zapomną o niej. Na hale wkracza turystyka. WIelkie pensjonaty i ośrodki narciarskie. A kiedyś? Zielone pola po horyzont...

SAM_7864.JPG

Odnośnik do komentarza

Priejolie. Malutka mieścina. Ludzi w centrum jak mrówków. Zakupy. No i może coś zjem. Obok sklepików fast-food. Dwie babki ale ciężko nam się dogadać. Staje na tym że daję kasę i mówię żeby tylko było dobre. Wg mojego rozumowania mam dostać hamburgera... A dostaję:

SAM_7883.JPG

Ale i tak było dobre. Widoki pierwsza klasa bo motoryzacja tam jest wyjątkowo fajna :-)

 

SAM_7885.JPG

Analiza mapy. Zmiana planu. Zamiast na południe będzie odbicie na zachód do granicy z Czarnogórą. Dlaczego? Na południu ciemne chmury a dodatkowo na zachodzie jest mniejsze przejście graniczne. Może przyoszczędzę 15E na nieposiadaniu zielonej karty. No i co? Granica mała. Raptem kilka samochodów do kontroli. Sprawdzają paszport i dowód rejestracyjny. Nie pytają o żadne ubezpieczenie. Czyli co? No to lecim! Czarnogóra!

 

SAM_7893.JPG

Atrakcja. Most na rzece Tara. Inaczej to sobie wyobrażałem. Bo kanion rzeki jest gigantyczny. I most z  daleka wygląda na maleńki, tyci, tyci. 

 

A z bliska? Z bliska? Z bliska turystów jak mrówków ;-) Most pierwsza klasa. Na swoje lata dobrze się trzyma, a jak go wybudowali to ludzie musieli być w szkoku.

 

Atrakcja. Durmitor. Wszytsko fajnie tylko chmury. Ciężkie. Będzie deszcz... Idzie... Kwestia czasu. Plan był przeciąć Durmitor słynną wąską szosą turystyczną. Lecę. Poezja. 

 

Tylko wicher się wzmaga. Kropi deszcz. Słabo będzie z widokami. Spotykam węgrów w terenówce. Informują mnie że droga jest ślepa bo wyżej jest śnieg i dopiero przekopują pługiem wirnikowym. No nic. Trzeba ubrać przeciwdeszczowce i zawrócić w deszcz...

 

Deszcz aż do Niksic. Pinlock w kasku robi robotę. Kurtka i spodnie trzymają. Woda nigdzie nie podchodzi. Grzane manetki. Pełna osłona butów. Suchutko. Koniec maja. Pogoda ma prawo być kapryśna... Kapryśna do tego stopnia że obok drogi pełno białego.... Gradu! Musiał przejść niedawno... Bo jeszcze lodowaty!

Bez tytułur.jpg

SAM_7897.JPG

SAM_7899.JPG

SAM_7903.JPG

SAM_7924.JPG

SAM_7927.JPG

SAM_7934.JPG

SAM_7941.JPG

SAM_7944.JPG

SAM_7955.JPG

SAM_7960.JPG

SAM_7967.JPG

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze
18 minut temu, dr.big napisał:

Pierwsze pytanie, czy to "live" ;) ?

Co nie znaczy, że zamilkł i czy wszystko w porządku :D Ale fakt, gdzieś mi umknęło wprowadzenie i zamieszczenie materiału na raty, kompletnie utwierdziło w relacji na żywo :P 

Odnośnik do komentarza

Świetna, świetna relacja. Zazdroszczę wyprawy

Wysłane z mojego LIFETAB_S1034X przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

No to może ciąg dalszy?

SAM_7970.JPG

Późne popołudnie. Generalnie do  zatoki Kotorskiej nie ma daleko. Nocleg by wypadł gdzieś w haszczach i na rano zjechać do cywilizacji i szukać kempingu nad morzem. No ale teren górzysty. Droga szybko leci. No i co. Chcąc nie chcąc ląduje pod wieczór nad morzem. 

SAM_7974.JPG

 

zjazd kotr.png

 

No to teraz nie pozsotaje nic jak tylko znależść nocleg na jakimś kempingu. Najlepiej pierwszy lepszy zanim jeszcze wszytsko czynne. No i od razu pierwszy lepszy kemping - Naluka Auto Kamp. No gitara. Wbijam na recepcję. Fajnie będzie spanie. Na  recepcji gość jakiś dziwny. Zamiast się cieszyć z klienta to mnie odsyła abym jechał na anstępny kemping kilometr dalej. Że tam będę bardziej zadowolony bo jest tam lepiej i dużo taniej. Jakiś dziwny gość. Czuję się delikatnie wyproszony. No dobra. Zbieram j jadę obczaić ten inny kemping. To inne miejsce okazuje się zwykłym nieogrodzonym polem biwakowym. Zawracam i wracam do gościa. Oczywiście przyjmuje mnie na kemping. Jest miły i uczynny ale między wierszami widać że nie lubi motocyklistów. Wieczór. CIemna noc nie jadę szukać innego lokum, zostanę na jedną noc. 

Sam kemping fajny. Pełno kamperów z różnych części europy. Czysto. Cicho. Właściciel dwa razy robi mi inspekcję jak rozbijam namiot. Gdyby miał metr to by zmierzył czy skuter mieści się w wyznaczonej parceli. 

 

 

Dzień 4.

Zatoka Kotorska. Plan był szukać innego kempingu. Ale szkoda  czasu na to. Tylko z uwagi na upierdliwego właściciela? No to Plan. Graty zostają na kempingu a ja w planie mam poszwędać się po Kotorze i wyjechać skuterem na najwyższą górę w okolicy. Lovcen. Czyli na lekko.

 

 

Zatoka fajna. Góry i morze. Fajne :-) To jest co co lubię.

 

Widoczki jak z widokówek.

 

Poranny Kotor jeszcze bez turystów. Szukam czegoś na wzór kafejki internetowej aby przewrócić do życia grajka mp3 do kasku. Ale bezskutecznie. Nic takiego nie znajduję. 

 

Parking dla skuterów bezpośrednio pod starówką ;-)

 

No to co? Podjazd z zera na Lovocen. Górka ma chyba coś 1700m ;-)  Więc zasadniczo będzie ostro pod górę.

 

 

Droga przemalownicza. Wąska. Setki zakrętów, serpentyny. Przepaście. 

 

I co chwilę przerwa na fajne zdjęcie. 

 

 

Tyle że im wyżej, tym zimniej!  Miejscami przewalają się chmury z mgłami. Temperatura znacznie spadła a jak bez kurtki tylko w bluzie bo kto by brał ciężkie manele jak to taki kawałek drogi. W połowie drogi rezygnuję. Jest za zimno. Mgły. Chmury. Powrót na Kotor. 

 

I o ile szczyty spowite mgłami i chmurami, to na dole w centrum słonecznie i upalnie! Więc robię to co inni turyści. Wspinam się niekończońącymi się schodami na Twierdzę Kotor. Podejście ostre. Ani w Tatrach ;-)  

 

Widoki na miasto bajeczne :-)

 

 

 

Relacja zawieira lokowanie produktu :-)

 

 

I najlepiej bo jeszcze trzeba zejść na dół :-)

SAM_7984.JPG

SAM_7996.JPG

SAM_7998.JPG

SAM_8000.JPG

SAM_8008.JPG

SAM_8022.JPG

SAM_8031.JPG

SAM_8055.JPG

SAM_8058.JPG

SAM_8099.JPG

SAM_8108.JPG

zjazd kotr.png

Odnośnik do komentarza

Kurczę. Po zamieszczeniu posta i edycji nie ma możliwości edytowania i przestawiania zdjęć przez co relacja sie wydaje haotyczna. Niech ktoś po zamieszczeniu mojego posta napisze post DALEJ abym mógł zamieścić post ze zdjęciami w tekscie :-) No taka wada skryptu forum ;-)

 

Generalnie jestem w Czarnogórze bez zielonej karty i bez ich ubezpieczenia. Lipa trochę. Bo chciałem wjechać do Albanii. No więc plan awaryjny zawierał jazdę już do domu. Skręcić na CHorwację i wracać Chorwacją do góry do PL wzdłuż wybrzeża. W Chorwacji respektują nasze ubezpieczenie więc luz. Wieczorem na kempingu prowadzę rozmowy z PL bo jest wifi. W sumie mogę spróbować wjechać do Albanii. Wg internetów 50euro za ich ubezpieczenie tylko wykupić na granicy. Powiedzmy że to będzie "podatek od sklerozy". No to ok. 50Euro gdzieś w budżecie znajdę... Więc jutro w stronę Albanii...

Dzień 5. CHyba. ;-)

Pakuję graty na kempingu. I cyk na prom co skraca zatokę Kotorską.

SAM_8203.JPG

 

No i lecę na południe... A gdyby tak dziś sprobować tą górę Lovcen? Wczoraj mgły. Dziś rano wygląda ok. W sumie na moturze cały szpej. Ale dajemy do góry! Jeszcze raz próba!

zjazd kotr.png

Zakręt za zakrętem. Im wyżej tym droga ciekawsza.

zjazd kotrr.jpg

Remontują na całego.

zjazd kotrrgds.jpg

Malaguti idzie jak rasowe enduro :-D  Droga to miejscami offroad! Ale to jest to co lubię :-D

 

 

A góra fajna. Pewnie w szczycie sezonu problem z zaparkowaniem na szczycie ;-) Co chwilę jacyś motocykliści. Widać popularny kierunek ;-)

SAM_8230.JPGSAM_8228.JPG

 

Dobra. Do Budvy. Trzeba inną drogą zjechać do morza... Daleko nie ma. Wydaje mi się że jechałem tą drogą w 2005r. Ale od tamtego c zasu drogę przeprojektowano, poszerzono. Innym śladem wiedzie. Wyraźnie nowocześniejsza. Tyle że jadąc w dół prawą stroną nie zrobi zdjęcia. Brak zatoczek. I jak tu cyknąć fotkę. Zatrzymuję się i bezpiecznie czekam aż nie będzie żadnego auta z dołu i z góry. I cyk na drugą stronę drogi.

 

SAM_8232.JPG

 

SAM_8235.JPG

SAM_8240.JPG

Budva się rozbudowała. Urosła. Nic nie pamiętam. Niby kilkanaście lat. A wszytsko się zmienia...

 

Z Budvy.

Fajne sprzęty.SAM_8271.JPG

SAM_8254.JPG

SAM_8245.JPG

 

SAM_8247.JPG

SAM_8262.JPG

SAM_8276.JPG

Odnośnik do komentarza
13 godzin temu, KapitanGrat napisał:

... Niech ktoś po zamieszczeniu mojego posta napisze post DALEJ abym mógł zamieścić post ze zdjęciami w tekscie :-) No taka wada skryptu forum ;-

Fajna relacja no to DALEJ :)  :D 

Odnośnik do komentarza

Czyli będzie Albania. Nie mam zielonej karty. Ale najwyżej zapłace to 50 Euro na granicy. Wczasy w końcu raz w roku...

zjazd kotr.png

Skuter idzie. Generalnie ok. Tylko od drugiego dnia nie mam licznika. Licznik cały czas wskazuje zero. Mógłbym odczytywać prędkość z nawigacji. Ale nawigacja ręczna Garmina siedzi w plecaku albo w kieszeni i tylko na przerwach służy do korekty kursu. A tak to jak za starych czasów - pomięta mapa przyczepiona miedzy nogami do kokpitu. Przekraczanie prędkości mnie nie dotyczy bo ja jestem kierowcą typu emeryt i na wczasach delektuje się jazdą w malowniczych sceneriach a nie odkrecaniem manetki...

 

Albanię pamiętam z 2005r. To był kawałek Afryki w Europie. Pamiętam jak dziś... MSZ nawet ostrzegał aby tam nie pić wody niebutelkowanej bo bakterie i zarazy...

Małe przejście graniczne. W 2005r były tu dwa baraki. Teraz duże nowoczesne hale. Poszli do przodu. Pamiętam. Tu się kończył asfalt i do Szkoder jechało się po kamieniach i tłuczniu... A teraz asfalt i cywilizacja...  Korek do granicy mały. Stoję grzecznie z samochodami bo idzie kolejka dość sprawnie. Ale z daleka pogranicznik mnie woła i kieruje do bocznych rogatek do przejścia pieszego. Papiery. Stempel. Nikt się nie pyta o zieloną kartę. Uśmiechy. Kask na głowę. Rura! Bo jeszcze się im przypomni!!! :-D

SAM_8282.JPG

Szkodra. Pierwsze miasto. Jestem w szoku jak ALbania się zmieniła przez 13 lat. Powinni być dawani jako przykład w książkach o ekonomii. Zrobili taki przeskok cywilzacyjny że szok. Normalnie europa. 13 lat temu tu był sajgon. Brud. Kurz. Ubustwo. Tony śmieci. Drewniany most na rzece przypominał średniowiecze...

SAM_8286.JPG

Moto zostawian w centrum i z buta idę szukać kantoru. Bo z relacji na necie piszą że czasem jest problem z bankomatami, a terminale płatnicze to żadkość. Kantor jest. Hajs jest. Luz. 

 

Albańczycy wiedzą co dobre. Stare i nowe klony Hondy Cup. Bajka! Mistrzostwo!

SAM_8289.JPG

Jeszcze tylko podjazd pod Twierdze i można coś pozwiedzać. Kostka brukowa śliska, ciężko manewrować.

zjazd kotrrgds.jpg

Twierdza to kupa murów ale widoki fenomenalne.

SAM_8318.JPGSAM_8296.JPG

SAM_8298.JPG

 

SAM_8301.JPG

SAM_8312.JPG

 

 

 

 

Zachowane domostwa typu "bezpiecznego". Jak wciągniesz schody to nikt CI sie nie dobije do drzwi bo ich nie ma. Nikt łatwo Cie nie napadnie i nikt CIe nie okradnie. Dom Twój Twoją Twierdzą.

SAM_8293.JPG

 

Albania śliczna. Dobra. Trzeba wyczaić gdzieś nocleg. To lecim dalej!!!!

 

 

One są wszędzie!!!!! :-D

SAM_8308.JPG

Odnośnik do komentarza

Albania zmienia się z roku na rok, ale nadal przejeżdżając przez peryferia Tirany mam wrażenie, że jestem w Afrycewhist. Rozumiem, że jest to już relacja po wyprawie, bo mamy już listopad.

Odnośnik do komentarza

obra. Lecimy!

Nocleg. Analiza mapy i nawigacji. Ponoć są jakieś kempingi w miejscowości Sengjin. Fajna chińska nazwa ;-) Daleko nie ma to raz da tam zajadę. Dojazd do wioski - kurortu trochę straszy ale w końcu to Albania. Po drodze widać czynny kemping. Ale we świat daleko do morza - i to chyba jakaś dodoatkowa działalność przy obiektach sportowych. Nie no, mi sie marzy kemping przy plaży ;-)

Wjazd do kurortu to plac budowy. Budują ale chyba w niektórych apartamentowcach brakuje inwestorów na dokończenie...

SAM_8355.JPG

Mieścina rozpoczyna sezon. Bo gdzieniegdzie widać turystów. Ja wg sugestii nawigacji jadę szukać kempingu na południe. Mieścina szybko się kończy. prawej strony blaże, iglaste drzewa i morze. Gdyby nie śmieci i gruz to by była bajka. Zatrzymuję się przy czymś co wygląda jak kemping. Jakiś bar na plaży i kilka camperów. Bar wygląda na zamknięty wiec nocują nielegalnie? Jadę jeszcze  dalej.  Docieram do ruin kepingu. Opuszczone waląca się infrastruktura i zarośnięte wszytko krzakami. Czyli nie ma tu noclegu w cywilzowanym miejscu. Wracam w stronę miasta. Jeszcze zatrzymuję się aby z apytać ludzi czy tu jest jakiś kemping. Robią coś przy drodze. Remontują mały bar. No i od słowa do słowa wychodzi że mogę nocować koło tego baru, bo ogrodzone, trawka, drzewka, stoliki. Turystów zero bo sezon zacznie się dopiero. No i gitara. Ludzie przemili.  Rozbiłem namiot, poczęstowali kolacją. Bajer. Nocleg prawie  że na plaży ;-) Na noc tylko zaciągam siatkę od morza, tak jak właściel wytłumaczył. Miejsce bezpieczne - obiekt nawet chroniony ;-) Tylko nie wiem, czy przezemnie czy przez ochrone jakąś ;-)  Idę jeszcze na plażę nocą. Genralnie jestem sam. WIdzę jeszcze jakiegoś wana co parkuje na noc w lasku obok. Do tego jacyś biegacze biegają nocą po plaży. Wakacje :-) 

 

SAM_8349.JPG

SAM_8329.JPG

SAM_8335.JPG

 

 

 

 

Dobry sen będzie! Szum fal! Sielanka... Co się może zdarzyć w nocy....  Wczasy... Sielanka... Albania...

SAM_8337.JPG

Środek nocy. Szum fal i  ciche trzaski w tle. Buczy coś i huczy w przytłumiony sposób. Wyjśc z namiotu? Co wydaje taki dzwięk? Ogień ogniska? Wychodzę z namiotu. Widzę dużą łunę od ognia. Na oko z 100-200m ode mnie. Na moje oko ktoś zapalił hałdę śmieci. Wiatr niesie smug iskier. Pytanie. CO robić. Ale widzę ludzie tam podjechali samochodami jacyś. Będą dzwonić po straż czy czekać aż się spali? CI z tego wana co nocowali bliżej chyba się zmyli. Wracam do namiotu. snop iskier mniejszy - może nic tu nie doleci... 

 

Rano ja pakuję graty, docierają właściciele. No był pożar obok, ale nie wiem co sie paliło. Jeszcze dostaje sniadanie. Gość nie chciał przyjmować kasy, ale dałem jego żonie za samo jedzenie przynajmniej ;-)  Fajnie było no to do Tirany. A co się paliło nocą? Jadąc drogą widzę zgliszcza baru - tego mijanego wcześniej co kilka kamperów nocowało obok niego. Zostały zgliszcza a wszystkie campery zniknęły... ;-)  

SAM_8348.JPG

Do Tirany.

Albańskie autostrady i ekspresówki to jest mistrzostwo. W gruncie rzeczy dobre bo tanio sie to buduje. No i poprostu dzwinie to wygląda jak domy stoją bezpośrednio przy autostradzie. No i często można spotkać motoroowery jadące pod prąd. Albo wóz konny z zaprzęgiem. Ot tak zwykła droga ekspresowa ;-)

zjazd kotr.png

zjazd kotrsdf.jpg

 

Tirana miasto jak miasto. Zgiełk. Tłok.

SAM_8366.JPG

Jakaś manifestacja się szykuje :-)

SAM_8370.JPG

 

 

SAM_8359.JPG

Same fajne sprzęty :-) Klasyka :-)

SAM_8360.JPG

Ale duże miasta to nie dla mnie. Szybka ewakuajcja - jedziem dalej :-)

SAM_8382.JPG

 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...