Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Tempomat motocyklowy/skuterowy


Barteq

Rekomendowane odpowiedzi

Obiecałem że podeślę swije rozwiązania na "prawdziwy tempomat", czyli taki który umożliwia "prawa w górę" ;-) i z utrzymaniem stałej prędkości.

Rozwiązania mam 2 - na zdjęciu zaznaczone strzałkami:

Tempomat01.JPG

Rozwiązanie 1:

Specjalny żółty (już chyba wszyscy na forum powinni wiedzieć, że żółte są szybsze - jakby ktoś nie wiedział to polecam archiwum/wyszukiwarkę) oring umożliwiający stałe utrzymanie szybkości.

Kosztuje toto furmankę pieniędzy (ze 20groszy?) i montuje się tak jak na rysunku poniżej:

Tempomat02.JPG?psid=1

Po lewej normalna jazda.

Po prawej - oring wchodzi w szparę między manetką i ciężarkiem i nie pozwala manetce na samoczynne odpuszczenie gazu. Oczywiście ręką można kręcić w górę i w dół.

Działa znakomicie. Można oring trzymać ma manetce tuż przy krańcu z prawej strony wtedy łatwo jest go zsunąć.

Średnicę oringu (koniecznie żółty) dobrać do szerokości posiadanej szpary ;-).

2-gie rozwiązanie to opatentowany przez sprytnego luda gadżet który pozwala na ustawienie prędkości minimalnej. Jak go zamontowałem to z "żółtego" praktycznie przestałem korzystać - jest dużo wygodniejszy.

Sposób działania:

W czasie normalnej jazdy ustrojstwo (co widać na zdjęciu) jest ustawione "do góry":

Tempomat03.JPG?psid=1

Wystarczy go nadusić wskazującym palcem - o tak:

Tempomat04.JPG?psid=1

I dzyndzel oprze się na klamce hamulca blokując położenie manetki i stałą prędkość:

Tempomat05.JPG?psid=1

Tu poniżej widać przykładowe 2 ustawienia - można zwrócić uwagę na kabel grzania manetki (trzyma się samo):

Tempomat06.JPG?psid=1

Manetka utrzymuje stałą prędkość, jednocześnie można przyśpieszyć, a po puszczeniu gazu skuter wraca do wcześniej ustalonej prędkości.

Jak odejmiemy gazu to ustrojstwo wraca do zera i przestaje trzymać prędkość.

Obsługa dużo łatwiejsza niż żółtej gumy, szczególnie w mieście - trzeba do tego dosłownie ułamek sekundy - po pewnym czasie staje się tak naturalne jak np. włączenie kierunkowskazu.

Polecam nawet wykonanie samodzielnie czegoś podobnego (kawałek elastycznego plastiku trzymający manetkę i opierający się na dzwigni sprzęgła - zdjęcia pokazują wszystko.

Jedno i drugie wchodzi pod mufki w okresie jesienno-zimowo-wiosennym.

PS.: Jakby ktoś żółtych oringów nie mógł znaleźć to są stosowane (podobno) w instalacjach gazowych (w cywilizowanych krajach).

A jak ktoś się uprze to oba gadżety można kupić na amazon.com:

http://www.amazon.co...g/dp/B00BQ1BL46

http://www.amazon.co...e/dp/B0055QOKC8

Ew. Mam jeszcze takie 2 do sprzedana po cenie zakupu (nowe nie używane), bo u mnie się to nie sprawdza (90% jazda po mieście):

http://www.amazon.co...e/dp/B000GZPH2U

http://www.amazon.co...e/dp/B001L9KI56

Odnośnik do komentarza
  • Odpowiedzi 61
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • arturo-bb

    8

  • ComoDo

    7

  • falco

    5

  • Saper

    3

  • Klubowicze

To co opisuje Tomek, według mnie jest niebezpieczne, bo samo nie odpuszcza gazu. Trzeba ręcznie odciągnąć manetkę. Ja bym nie ryzykował.

Jeśli chodzi o klasyczne "tempomaty motocyklowe" (w cudzysłowie), czyli tą dzwigienkę pod prawą część dłoni - są wersje szerokie (pod śródręcze) i wąskie (pod krawędź dłoni). Ja mam tą wąską wersję. Dodatkowo wygiąłem to trochę na ciepło, odchylając dźwigienkę jeszcze bardziej w prawo. Dzięki temu mogę bezpiecznie jeździć w mieście, bo dłoń mieści się obok dźwigienki, a w trasie trochę przesuwam dłoń, trochę przysuwam dźwigienkę, naciskam krawędzią dłoni, i nadgarstek się nie męczy. Uważam, że to optymalne rozwiązanie. Podkreślam, że nie wyobrażam sobie jazdy w trasie bez "tempomatu". Ale też bałbym się jeździć z takim "na stałe" jak opisuje Tomek.

Odnośnik do komentarza

Utrzymywanie stałej prędkości nie wymaga ściskania manetki. Wystarczy lekki nacisk, dłoń można "gimnastykować" bez większych problemów.

Montowanie czegokolwiek na manetce gazu zwiększa ryzyko wypadku. Zaciski są oczywiście najbardziej kontrowersyjne, ale te wystające dźwigienki też mogą sporo namieszać, szczególnie w skuterze i innych automatach. Wystarczy w korku zawadzić ręką (ktoś o tym pisał wyżej) i kłopoty gotowe.

Nie wiem co na to ubezpieczyciele, ale nie zdziwiłbym się gdyby odmówili wypłaty odszkodowania, po takich "udoskonaleniach".

A tak na marginesie. Jeżeli w podróży czujemy ból w prawej ręce, to pewnie reszta naszego organizmu też nie jest w najlepszej kondycji, więc warto się zatrzymać, i odpocząć.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś próbowałem tej "łyżki" na kierownicy... W moim przypadku tylko przeszkadza, nie lubię jakiś dziwnych tworów przyczepionych do manetki gazu. Jeżdżę czasami po kilkaset kilometrów bez tego i jestem bardziej zadowolony niż z tym.

PS. "Prawdziwy" i oryginalny tempomat np. w BMW LT gdzie użycie jego jest na dłuższych trasach nawet wskazane, bo jest zamontowany podobnie jak w samochodzie, to tak . Gdybym w skucie miał profesjonalny tempomat, to też przy przelotach autostradowach bym go używał. A ustrojstwa przyklejone do manetki niestety mi osobiście tylko przeszkadzają.

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

Zgadzam się z dr.Big. Nie za bardzo rozumiem Tych, którym ręka męczy się na manetce przepustnicy. Wygląda na to, że zbyt kurczowo trzymacie kierę...

Jakoś nigdy nie zmęczyła mi się ręka od trzymania przepustnicy w trasie. Co innego doopa ;)

Aaa, żeby nie było, próbowałem tego "liścia" na prawą część dłoni i nie przypasował mi ten gadżet, a nawe wzbudził obawy o możliwość niekontrolowanego użycia...

pzdr

Odnośnik do komentarza

Używałem chwilę tego liścia i parę razy w mieście skuter przez przypadek przyspieszył w niezamierzony przeze mnie sposób- pewnie jest to kwestia przyzwyczajenia dłoni, ale zaraz to zdjąłem bo wolałem nie ryzykować. Widzę sens tego urządzenia wyłącznie na autostradzie .

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Temat kiedyś u nas poruszany.

Pierwsza sprawa to błędny tytuł/nazewnictwo. To o czym piszemy można nazwać "wspomaganiem nadgarstka" czy "wsparciem rollgazu" ale nie ma to nic wspólnego ze słowem "tempomat".

Osobiście kupiłem coś takiego (gumowe - montaż i demontaż trwa 3 sekundy) z 10 lat temu do HD i przez lata przekładałem do kolejnych 2oo jakimi latałem w trasy... i tylko tu się przydaje. W mieście stosowanie tego jest raczej bez sensu.

Ostatnio moj gumex zaginął w czeluściach garażowych na jakieś kilka lat... i żyłem bez tego :)

Zgodzę się też, że jak ktoś nieogarnięty to owy gadżet może narobić bigosu.

Nie za bardzo rozumiem Tych, którym ręka męczy się na manetce przepustnicy.

Kiedyś prowadziliśmy dyskusje na ten temat na którymś zlocie. Konkluzja była taka... nie męczy się nadgarstek tylko tym co w zaciszu domu... się.... no właśnie :)

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

...

Ostatnio moj gumex zaginął w czeluściach garażowych na jakieś kilka lat... i żyłem bez tego :)

...

Czyli da się, jak się trochę poćwiczy... ;)

pzdr

Odnośnik do komentarza

Miałem okazję pojeździć z takim gadżetem na motocyklu i rozstałem się z nim bez żalu. Po prostu, nie musiałem i nadal nie muszę zaciskać ręki na manetce. Skutera używałem na krótkich dystansach, więc nie było sensu próbować, ale rzeczywiście w automacie bez możliwości wysprzęglenia napędu to proszenie się o duże kuku.

Odnośnik do komentarza

Przekopywania archiwum cd...

Chyba dekadę temu ktoś podrzucił mi temat "tempomatu" (przyjmijmy nazwę z przymrużeniem oka) a że lubię (nie)typowe rozwiązania z ciekawości kupiłem i testowałem. Tak się złożyło, że miałem od 3 różnych firm, więc mam własne porównanie...

1 "Łyżka" (krótka) od chinola za kilka złociszy - chłam - pękła przy 1 próbie wciśnięcia.

2 "Łyżka" (ciut dłuższa) od Oxforda, wtedy kilkanaście złociszy, teraz chyba 25-30zeta. Ogólnie Ok! jednak nie do końca pasował mi sam... hmm... kształt. ;)

3 "Patyk" (prosty i dłuższy) od Scotoilera, wtedy ok. 4 dyszki, teraz... nie znalazłem a szkoda, bo sprawdzał się (prawie) idealnie!. Nie nadaje się tylko gdy ktoś lubi kurtki z bardzo obszernym (szerokim) rękawem, bo można "zahaczyć". 

Zawsze będą zwolennicy i przeciwnicy różnych rozwiązań, w tym przypadku jestem niemal fanatycznym zwolennikiem, pamiętając tylko, że "tempomat", to genialne rozwiązanie stricte na trasę! Do miasta czy w teren się nie nadaje! Jednak "wyłączenie", to... 1 ruch - w dół - co zajmuje ułamek sekundy.

Tak jak nie trawię plastiku, tak "tempomat" jest "najdroższym" kawałkiem plastiku, który robi świetną robotę.

 

DEZERTER_MIKULICZE_2018.5.26-27 (35).JPG

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Z tym Oxfordem jeżdżę już 12 rok (ponad 150 tys km )

Nie wyobrażam sobie jazdy bez !!!!!!!

Dłoń nie musi ściskać manetki tylko prawie samym nadgarstkiem pracuję na manetce.

Używam non stop.

Dodatkowo na autostrady/expresówki stosuję taki "tempomat"

ccea8a5a0c83e9ad308b192cb5bccfc0.jpg

 

A tu film ( mam ten ze zdjęcia - żadnych gumek .Działa super )

 

 

 

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Ja bez tego skrzydełka nie wyobrażam sobie jazdy... Fakt, że na początku wymaga nieco przyzwyczajenia i uwagi przy machaniu łapami przy kierownicy, ale niedawno przeleciałem odcinek do Międzyzdrojów do Świnoujścia (około 15 kilometrów), Integrą kumpla (Janusza), bo prosił o sprawdzenie, czy wedle mnie wszystko chodzi OK... I wszystko chodziło bez zastrzeżeń, ale brak "skrzydełka", to był horror. Odzwyczaiłem się od zaciskania dłoni na rollgazie i nie mogę sobie wyobrazić, że mógłbym przejechać tak dziennie około 500 km (czy nawet 50-ciu)... Dwa paluszki na klameczce asekuracyjnie, a resztę bez wysiłkowo robi nasada nadgarstka... Jeżdżę tak od 2010 roku...

PS - Arturo mnie uprzedził 😄

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Ja od lat używam szerokiego Scotoilera i tak zostanie. W mieście i na trasie. Polecam

Odnośnik do komentarza

Mimo, że mam tempomat fabryczny w motocyklu, to nadal korzystam z "płetwy", do której przyzwyczaiłem się przez kilkanaście lat używania.

Odnośnik do komentarza

Ja poszedłem w drugą stronę, bo używałem „płetwy” przez kilka lat, a w tamtym sezonie zdjąłem i nie tęsknię za nią.

Korzystam z tego drugiego rozwiązania o którym wspomniał Artur.

Odnośnik do komentarza

Miałem okazję potestować ten model z filmu . Oczywiście nie ten sam ale z tą samą zasadą działania . Bardzo fajny wynalazek i prosty jak budowa cepa . Dobra rzecz na autostrady lub dalsze wypady ale nie mogłem się jakoś przyzwyczaić do używania tego w mieście I drogach o większym natężeniu ruchu gdzie trzeba było dynamicznie reagować na zmiany prędkości . Dodatkowo przy DCT i Drive by wire dość często zamiast używać łopatek zmiany biegu po przyspieszeniu odpuszczam delikatnie manetkę na co DCT reaguje zmianą biegu na wyższy bez potrzeby ciągnięcia na wyższych obrotach niż potrzeba . Przy ustawianiu prędkości też trzeba brać lekki naddatek na plus, bo ten wynalazek ma swoją bezwładność ,powodując delikatne cofnięcie się manetki po zablokowaniu o dźwignię hamulca . Plusem na pewno jest ustabilizowanie obrotów silnika co przy DBW (bardzo czuła manetka) ograniczało mi skoki prędkości obrotowej przy jeździe po większych nierównościach . Myślę, że to wszystko kwestia przetestowania samemu przez jakiś czas . Same opinie coś tam z grubsza powiedzą ale i tak każdy ma swoje własne odczucia i nie ma co się zbytnio sugerować zdaniem innych tylko po prostu spróbować samemu. Nie kosztuje to majątku więc w tym przypadku można zaryzykować zakup bądź ewentualnie pożyczyć od kogoś . Trzeba tylko pamiętać, że nie wystarczy puścić manetki żeby zwolnić ,bo można się niemiło zdziwić . Osobiście uważam , że wynalazek jest jak najbardziej przydatny , tani i spełnia swoją funkcję jednak po kilku dniach testowania zdemontowałem . Na chwilę obecną nie odczuwam potrzeby by tego używać co nie znaczy , że to się kiedyś nie zmieni. 

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze
39 minut temu, ComoDo napisał(a):

Dobra rzecz na autostrady lub dalsze wypady ale nie mogłem się jakoś przyzwyczaić do używania tego w mieście I drogach o większym natężeniu ruchu

Patyk TYLKO na Autostradach.

Łyżka non stop.

Odnośnik do komentarza
58 minut temu, arturo-bb napisał(a):

Patyk TYLKO na Autostradach.

Łyżka non stop.

Łyżki jeszcze nie miałem okazji testować ale jak będzie szansa to na pewno spróbuję . Czasem małe rzeczy potrafią zrobić wielka różnicę i zawsze warto samemu sprawdzić czy nam to będzie odpowiadać czy nie. Na chwilę obecną po głowie chodzi mi oliwiarka do łańcucha ale to już inny temat. 

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze
35 minut temu, ComoDo napisał(a):

Na chwilę obecną po głowie chodzi mi oliwiarka do łańcucha ale to już inny temat. 

No to of-topem, polecam Ci krajowy produkt marki Wilku... Użytkuję go intensywnie już od dobrych czterech sezonów i jest rewelacyjny oraz łatwy w montażu, przystosowany do zwykłego oleju przekładniowego (nie trzeba kupować tych niebieskich, drogich, "ekologicznych" wynalazków)...

Centralka-do-cennika.jpg

Odnośnik do komentarza

Odchodząc w stronę olejarki, to Wilku z którym się poznaliśmy robił dla mnie wiele olejarek. Jego konstrukcja od początku biła na głowę inne "renomowane" olejarki, choćby przez elektroniczny sterownik z zaprogramowanymi poziomami w zależności od warunków np. miasto, teren, autostrada, deszcz. Wtedy olejarka dozuje tyle ile potrzeba, ja dodatkowo zrobiłem podwójną dyszę aby smarować z 2 stron.

Polecam w ciemno, przy okazji można ode mnie pozdrowić! 😎

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za info . Pomyślę o tym . Podejrzewam że przy skuterze będzie trochę więcej zabawy ,żeby zamontować oliwiarkę  ale wychodzę z założenia, że nie ma rzeczy niemożliwych , czasem jest tylko więcej roboty . Tak czy owak przyglądnę się waszej propozycji . 

Odnośnik do komentarza

Kończąc temat olejarki dorzucę jeszcze, że zakładałem do różnych motocykli, także "ciaśniej" zabudowanych i wszędzie udało się ładnie wkomponować, więc i Ty dasz radę. Ważne, żeby podpiąć się pod uklad "po stacyjce", najczęściej korzystałem z zasilania tylnej postojowki. Do zrobienia podwójnej dyszy wykorzystałem odcinek, który Wilku daje w pakiecie zawsze z dużym zapasem. Olej zwykły przekładniowy ale odradzam Hipol, bo jest bardzo rzadki i podczas upałów leciał jak woda. 1 zbiorniczek ok. 150ml w zależności od warunków wystarcza na kilka tys km, więc koszty symboliczne. Przy napełnianiu wymagana cierpliwość, bo przekrój jest mały a olej gęsty, ważne jednak, by zalać do końca, aż zacznie kapać z dyszy. Można się wspomóc bardzo delikatnie sprężonym powietrzem ale zaznaczam bardzo delikatnie, bo puszczą łączenia, oczywiście tylko na włączonym elektrozaworze!!! Zbiorniczek, jeśli standardowy nie podejdzie, można zastąpić dowolnie dobranym, w zależności od potrzeb i miejsca, sprawdzają się np. na płyn hamulcowy. Dyszę (rurkę) na wahaczu wpuść z dużym zapasem w rurkę silikonową, dzięki temu, gdy uszkodzi się końcówka, co zawsze może się zdarzyć wystarczy kawałek wysunąć i jechać dalej. Końcówka musi dotykać zębatki, dzięki temu olej nie będzie leciał w powietrze, tylko zostanie zgarnięty na łańcuch. Mimo stosowania olejarki należy pamiętać, by co jakiś czas bardzo dokładnie umyć każde ogniwo łańcucha sprawdzając czy luźno chodzi góra/dół. 

Jest, to genialne rozwiązanie do łańcuchem pędzonych.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...