Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Oszczędności


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Wiele osób użytkujących auta z silnikiem diesela kupuje "oszczędności" od kierowców ciężarówek.

A teraz pytania: Czy jest to legalne? a jeśli nie jest legalne, to jakie grożą konsekwencje?

pozdrawiam

Misiek_500V

Odnośnik do komentarza

Prawdopodobnie jest to paserstwo. "Zaoszczędzone" paliwo to nic innego jak kradzież. Nie mówię już o fałszowaniu kart drogowych i innej dokumentacji pojazdu z tym związanej.

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

Roni powinien się wypowiedzieć, zdaje się, że ma coś wspólnego z transportem drogowym !piwko

Moim zdaniem to nic innego jak okradanie pracodawcy przez kierowcę pojazdu, z którego pochodzi to paliwo.

Odnośnik do komentarza
Prawdopodobnie jest to paserstwo. "Zaoszczędzone" paliwo to nic innego jak kradzież. Nie mówię już o fałszowaniu kart drogowych i innej dokumentacji pojazdu z tym związanej.

Nie prawdopodobnie, a na pewno jest to kradzież paliwa, na które pieniążki łoży firma zatrudniająca kierowcę i będąca właścicielem samochodu/leasingująca samochód (wszak stacja paliw wystawia fakturę właśnie firmie transportowej). Aby ukryć taką sprzedaż fałszuje się właśnie ww. karty drogowe, ewentualnie oszukuje systemy zabezpieczeń, które mierzą poziom paliwa w zbiorniku i przesyłają do firmy razem z pozycją z GPSa.

Odnośnik do komentarza

Misiek 500V. Wyobraź sobie że jesteś właścicielem firmy przewozowej i na każdym kilometrze twoi kierowcy Cię oszukują. Taka jest moja odpowiedź na twoje pytanie.

Poddaję refleksji. J.D.

Odnośnik do komentarza

proponuje zapytać takiego oszczędnego kierowcy czy sprzedał by ci takie paliwo za 2,5 zł gdyby był właścicielem tej ciężarówki i pracował na własny rachunek.

Odnośnik do komentarza

To jest jak wynoszenie firmowych długopisów z pracy. Niby nie wolno, ale wiekszość to czasem zrobi.

Przypomina mi się historia znajomego kierowcy. Około 1,5 roku temu na parkingu przy nim kolega spuszczał paliwo (z kilkudniowego Mercedesa - wymienili im w firmie z 15 letnich Volvo). Wsiadają do swoich maszyn, chcą jechać, ale merc odmawia posłuszeństwa. Po około 30min zjawia się serwisant. Podłącza się bezprzewodowo do ciężarówki i zadaje pytanie:

-ile Pan ściągną?

-ja? ja nic

-no ile, przecież widze...

-około 15-20

-no mi tu 30 brakuje

Kierowca przyznał się do wszystkiego, ale serwisant wpisał w miejsce awarii błąd komputera i pakując się dał "dobrą" rade: "następnym razem na włączonym silniku, cieniutkim wężykiem"

Odnośnik do komentarza

To ja sie przyznam i bede ten zly, pare razy zdarzylo mi sie kupic oszczednosci i nie pietnuje kierowcow ktorzy potrafia jezdzic tak ze spala o X% mniej paliwa ktore wtedy uplynnia, bo moga jechac mniej ekonomiczniej tylko ze wdedy nie maja bonusa.

Odnośnik do komentarza

W zasadzie mają bonus : ich firma jest bardziej konkurencyjna bo tańsza. Ale tego kirowca już nie zawsze dostrzega.

Odnośnik do komentarza

Ta uczciwa firma może mieć na prawdę bonus i to proste rozwiązanie bo to stosowano już za czasów PRL - po prostu płacić za oszczędności .A druga sprawa jak mam uczciwie zapłacone to nie chce mi się nawet pomyśleć o okradaniu firmy . Ale w piątek to od rana krzyczę na CB - sprzedam oszczędności a ci wzorowi pracodawcy aż się gotują . Jak by płacili jak ludzie to by ich nie okradali .

Odnośnik do komentarza
(...) A druga sprawa jak mam uczciwie zapłacone to nie chce mi się nawet pomyśleć o okradaniu firmy . (...) Jak by płacili jak ludzie to by ich nie okradali .

A jak zapłacone nieuczciwie, to okradanie firmy przestaje być kradzieżą? To by znaczyło, że można okraść złodzieja, oszukać "krętacza", zabić mordercę...

Taki sposób myślenia nazywa się relatywizmem. Relatywizm nie ma jednak zastosowania ani w moralności, ani w etyce i co za tym idzie także nie jest stosowany w penalizacji. Kara za kradzież, w której poszkodowanym jest złodziej nie będzie niższa; sędzia nie uwolni od zarzutów oskarżonego o zabójstwo tylko dlatego, że ofiarą był morderca.

Kradzież to kradzież.

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy
Ale w piątek to od rana krzyczę na CB - sprzedam oszczędności a ci wzorowi pracodawcy aż się gotują . Jak by płacili jak ludzie to by ich nie okradali .

A może nie mogą płacić jak ludzie, bo ciągle ich ktoś okrada. !happybth

Odnośnik do komentarza
a ci wzorowi pracodawcy aż się gotują . Jak by płacili jak ludzie to by ich nie okradali .

Przepraszam, ale jeśli ktoś podpisuje UMOWĘ (o pracę, czy jakąkolwiek inną), to się UMAWIA na jakieś tam warunki. Nigdzie nie ma tam dopisku "a dodatkową premię spuszczę sobie sam z baku".

Chyba, że ktoś się ze swoim szefem umowi, że co zaoszczędzi, to jego. Ale nie sądzę, by ktoś o zdrowych zmysłach się zgodził, przynajmniej oficjalnie, bo jest to

1) oszukiwanie budżetu państwa

2) dawanie przyzwolenia i zielonego światła także na inne "malutkie" szwindle

Nie mam własnej firmy, nie chcę też udawać świętego Pawła, ale w głowie mi się nie mieści, by w ogóle w takich sprawach polemizować -jest to proste: kradzież i tyle.

Odnośnik do komentarza

Jak kierowca sprzeda oszczędności to Kradzież

A jak nazwać zjawisko jak pojazd przepala i kierowca z własnej pensji płaci za przepał. Z tego co wiem to każdy pojazd firmowy, użytkowany przez pracownika ma ustaloną jakąś normę spalania.

Dawno –dawno temu byłem w wojsku jako kierowca autobusu , jeździłem bardzo dużo , pojazd którym śmigałem był w stosunku do swojej normy spalania oszczędny .Jako młody nie doświadczony żołnierz przez kilka miesięcy wykazywałem oszczędności ( jednostka woj.) wypłacała mi kilka złotych do czasu aż ktoś wymyślili po co płacić lepiej obniżyć normę.

Jak dostałem nowy autobus to nigdy nie wykazałem oszczędności , lepiej było zapłacić za przepał aniżeli dostać złotówkę za oszczędność.

Odnośnik do komentarza
Jak dostałem nowy autobus to nigdy nie wykazałem oszczędności , lepiej było zapłacić za przepał aniżeli dostać złotówkę za oszczędność.

Czyli widocznie proporcja między oszczędnościami, przepałami, a wolnorynkową ceną lewego paliwa została przez pracodawcę (jeśli wojsko, to jakoś mnie to nie dziwi) źle ustawiona.

Oczywiście, że nie można karać kierowcy za najmnniejsze odchylenie od średniej, ale z drugiej strony firmy transportowe mają dziś wiele sposobów (GPS sprzężone z sondą) aby tego pilnować.

A przede wszystkim wszystko powinno być jasne od początku do końca - tam, gdzie pracodawca sam nie jest fair, i dopuszcza "szare" działanie, tam i pracownicy bardzo szybko zaczynają sobie "radzić".

Ryba psuje się od głowy- nie jest to usprawiedliwienie kradzieży pracowniczych, tylko swobodny komentarz, że dość często tak w firmach bywa.

Odnośnik do komentarza

Tylko ci co sprzedają to jak popisywali umowy to tez nie mieli podpisywane że ;za nadgodziny nie ma dodatku że żeby przeżyć trzeba przepracować 250 do 300 godzin . W tym momencie jak jadą a serducho w kieszeni nikt się im nie spyta co na to ich kardiolog . Sprawa jest oczywista sprzedaż oszczędności to kradzież i koniec tylko do kradzieży zazwyczaj zmuszają ich warunki pracy zagwarantowane przez pracodawców . Znam no stu kierowców z moich okolic i wszyscy gną tacho - ciekawe czy mają to w umowie .

Odnośnik do komentarza

I tu poniekąd przyznaję rację, albo "zasadność", choć chyba nikt mi do zatwierdzenia kradzieży prawa nie dawał. Jak wspomniałem "ryba psuje się od głowy".

Kierowcy powinni skorzystać w takiej sytuacji (jeśli nie mają płacone za nadgodziny odpowiednio) z Kodeksu Pracy.

Co do pracodawców - pamiętajmy, że jak wyłamie się pojedyncza firma transportowa z takiego "kieratu", to inne weszłyby na jej terytorium. Tak więc każdy się broni, jak umie. Musialaby być jakaś solidarność branżowa, a ta nie istnieje.

Niezależnie od tego uważam, że nie powinniśmy się w takie dysputy nt "sprawiedliej kradzieży w firmie" wdawać, bo w ten sposób usprawiedliwiamy policjanta z łapówy, bo "nikt mu nie mówił, jak szedł do służby, że będzie zarabiał mało", czy lekarza, który przed operacją Twojego ojca oczekuje koperty, bo "jakoś musi zarabiać na rodzinę, a na zachodzie lekarze zarabiają o wiele lepiej".

I na koniec: moja wypowiedź odnośnie kradzieży w firmie na początku miała charakter "bezwarunkowy". Jeśli zaczniemy dodawać warunki (bo "pracodawca nie płaci nadgodzin, bo wymaga jazdy powyżej limitów czasowych"), to zmienia się nieco moralny wydźwięk całej sprawy. Choć kradzież pozostaje kradzieżą, jak wspomniano wyżej.

Natomiast takie stawianie sprawy przypomina mi nieco konstrukcję:

- czy można zabić swojego szefa?

- no oczywiście, że nie

- a jeśli on zgwałcił i zabił moją córkę?

Nie mnie na takie zagadki odpowiadać, wypowiedziałem się jedynie w zakresie tego, że "oszczędności" są nielegalne. A czy jego przełożony robi wszystko legalnie - podaj tematycznie o jaki rodzaj wykroczenia Ci chodzi i możemy sie wtedy wspolnie zastanawiać.

PS Nie mam firmy transportowej, ani nie pracuję w branży !OKK

Odnośnik do komentarza

A więc podaje te podstawowe ; zatrudnienie pracownika tylko na najniższą a rozliczanie się poza listą ,brak urlopu ,kupowanie faktur na paliwo i części oraz na fikcyjne naprawy . Te praktyki to normalność w firmie transportowej .Nie wspominam o opóźnieniach w wypłatach lub wielodniowym oczekiwaniem za ładunkiem .

Odnośnik do komentarza

Nazywanie tego normalnością to nieporozumienie.

To nienormalność, tyle, że powszechna.

Ale to nie zmienia faktu, że nienormalność.

Pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza
A więc podaje te podstawowe ; zatrudnienie pracownika tylko na najniższą a rozliczanie się poza listą ,brak urlopu ,kupowanie  faktur na paliwo i części oraz na fikcyjne naprawy . Te praktyki to normalność w firmie transportowej .Nie wspominam o opóźnieniach w wypłatach lub wielodniowym oczekiwaniem za ładunkiem .

Musiałbym być idiotą, żeby stwierdzić, że to jest "zachowanie OK". Niewypłacanie wynagrodzenia - oprócz tego, że moralnie naganne - jest też prawnie karalne.

Inne wymienione lewe działania - również chyba nie spodziewasz się, że wystąpię z poparciem czegoś takiego (może z wyjątkiem czegoś, co mnie zdziwiło, czyli "wielodniowe oczekiwanie na ładunek", nie znam tematu).

Co nie znaczy, że w jakimś konkretnym przypadku kradnącego pracownika, czy łamiącego prawo pracodawcy nie znalazłbym w sobie zrozumienia, wiele zależy od okoliczności. Ale jakichś wartości na codzień trzeba się trzymać, a przynajmniej próbować.

Osobiście nie spotkałem się w swoim kilkunastoletnim życiu pracowniczym z takimi praktykami, co nie znaczy, że o nich nie słyszałem. Staram się działać na codzień tak, by wieczorem móc sobie spojrzeć w lusterko (i nie napluć). A usprawiedliwianie 'hurtem' kradzieży paliwa, czy niepłacenia pensji nie mieści się w moim prywatnym dekalogu.

Odnośnik do komentarza

I właśnie w tym wszystkim chodzi że jakby pracodawcy byli uczciwi nie tylko w stosunku do pracownika ale i jako podatnik to wtedy może skończyło by się z przywłaszczaniem rzeczy pracodawcy . Ale jak babcia uczyła - przykład idzie z gury .

Odnośnik do komentarza

Pełna lojalność względem US i państwa w ogóle byłaby możliwa, gdyby:

a.) podatki były jasne, niskie i proste (ha, ha :))

b.) nie było konkurencji między pracodawcami, czyli wszyscy naraz decydują o poniesieniu pewnych kosztów na rzecz pracowników, państwa czy kogotamjeszczekolwiek

c.) państwo wspiera w tym firmy blokując jednocześnie tańszych produktów zza granicy (cła zaporowe), co wspiera poczucie naszych lokalnych producentów, że mogą spokojnie podnieść ceny jeszcze bardziej

W następstwie powyższego świat staje się wspaniały, mamy w Polsce drogie, ale nasze produkty, które coraz mniej osób w kraju może kupić, bo są... za drogie. Jednocześnie coraz więcej firm zaczyna mieć strajki, bo związki zawodowe pod słusznym hasłem, że "wszystko drożeje" żądają podwyżek.

Firmy padają, a ludzie (rząd, pracodawcy, pracownicy) idą po rozum do głowy i uwalniają całość ponownie.

Takie wolne przemyślenia się mnie trzymają - oczywiście, że pracodawcy powinni przestrzegać prawa, ale pamiętajmy, że pracodawcy nie urodzili się na marsie, ani nie zostali zrzuceni desantem - to te samo społeczeństwo ich spłodziło. Te samo, które budowało domy z kradzionych pustaków, czy piasku z budowy nowej drogi, a które uczyło się sztuki oszukiwania w dużym stopniu jeszcze w czasie zaborów. Trzeba pracować nad moralnością pracodawców i pracowników cały czas, stopniowo, mam nadzieję, że za 2-3 dekady, powinno to przynieść efekty na poziomie Hiszpanii, czy Francji. O poziomie uczciwości społecznej na poziomie Skandynawii po prostu nie ma co na razie marzyć (gdyby można było, to by naszej dyskusji o "zasadności spuszczania paliwa" w ogóle nie było).

Z Twojej wypowiedzi wynika, że gdyby nie pracodawcy, to w tej Polsce żyłoby się już niemal fajnie, nie? :)

Sorki za prowokacyjne stwierdzenie, ale proszę Cię o nie zrzucanie całej winy za to, jak jest w Polsce na pracodawców - to grupa osób najciężej zapieprzających od początku kapitalizmu, a często i wcześniej, ludzi, którzy postawili całe swoje życie (często ryzykowali i rodziny, które się od nich odsuwały), na swoją firmę i tym żyją. Nie znaczy to, że nie można ich krytykować, ale po prostu:

- piętnować oszustów i krętaczy

- chwalić i wystawiać na piedestał tych, którzy robią sprawnie, dobrze, pomysłowo i do tego uczciwie.

Bo bez nich niestety ten kraj stanie w 2 dni. Państwowe molochy to wyrzucanie naszych, podatników, pieniędzy.

Potrzebni są i pracodawcy, i pracownicy i proponuję tym ugodowym stwierdzeneim zamknąć ten watek :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...