Cezy001 Opublikowano 14 Września 2009 Opublikowano 14 Września 2009 Czy ktoś z Was miał tego rodzaju zdarzenie? Czym to się kończy? Pytam, bo ilość bezpańskich psów jest całkiem spora i taka sytuacja jest niestety prawdopodobna.
Więcek Opublikowano 14 Września 2009 Opublikowano 14 Września 2009 Jeżeli chodzi o psa to nie miałem takiego zdarzenia, ale raz zdjąłem gołębia !OK i nic mi się nie stało, ponieważ dostał jakim kantem z plastików, więc i skuter został cały. Maiłem zdarzenie z kotem, nie wiem co z nim, ale trochę mnie zatrzęsło, ponieważ dostał się pod koło przednie. Przypuszczam, że wszystko zależy od tego jak się na zwierze bezpańskie trafi !OK i również od jego wielkości.
Szymek Opublikowano 14 Września 2009 Opublikowano 14 Września 2009 Wszystko zależy od prędkości i jaki jest duży piec. Znajomy miał taką sytuację jechał Dink'iem 150 i przy prędkości 80 km/h wjechał w psa, kundla średniej wielkości. Przedni widelec wygiął mu się no i oczywiscie przyglebił. Pies zginął na miejscu. A prawnie to każdy właściciel odpowiada za swojego zwierzaka w myśl Art 77kw i w takiej sytuacji to włascicel psa odpowiada za kolizję. Jeżeli jest to pies z gospodarstwa to spisuje się z OC rolników. W innym przypadku jeżeli nie ma indywidualnego ubezpieczenia za szkody - albo się dogadacie albo sprawa sądowa.
Gość stoney Opublikowano 14 Września 2009 Opublikowano 14 Września 2009 Wczoraj, praktycznie przed mieszkaniem, na Dickensa pies (coś a'la labrador) ze zwisającym kagańcem biegł w moją stronę. Na szczęście (dla mnie i plecaczka) wyprzedzał nas kierownik na enduro i to on stał się celem czworonoga. Z tego co zauważyłem, pies chciał sobie pobiegać... Najlepsza w tym zajściu była reakcja właściciela: około 60-cio letni meżczyzna, bez wiątpienia, był rozbawiony zajściem... z uśmiechem bawił się smyczą... Nie wiem, czy to bezstroska czy może złośliwość w stosunku do motocyklistów, z pewnością głupota i brak wyobraźni.
medipos Opublikowano 14 Września 2009 Opublikowano 14 Września 2009 Ja miałem lepszą "kolizję" .... jechałem sobie bardzo wolniutko ... i ... przestraszony gołąb poderwał się do lotu trafił z prawej strony squta w przednie koło i już pochwili miałem gołąbka na sobie !scooter( rozpiżyło go tak że delikatnie karcherem musiałem flaki z piórami wydłubywać z chłodnicy i spod dolnej osłony. ..... przerąbane
Gość homer84 Opublikowano 15 Września 2009 Opublikowano 15 Września 2009 Kilka dni temu miałem ostre hamowanie przed dwoma dzikami (w Warszawie... no Białołęce). Nasczęście jechałem powoli, bo nawierzchnia była mokra. @Więcek: bardzo nieładnie, ze się nie zatrzymałeś i nie usunąłeś truchła z jezdni. Nie mówiąc już o kwestiach etycznych - choć nie wiem w jaki sposób miałbyś np. rannego zwierzaka skuterem odwieść do weterynarza czy gdzieś - to pozostają jeszcze estetyczna - nie zostawiasz śmieci na drodze, nie zostawiaj tez zwłok i bezpieczeństwa. Twój pech, że Ty zabiłeś - Ty ochroń następnego motocyklistę przed poślizgiem na mięsku.
jacaplaca Opublikowano 15 Września 2009 Opublikowano 15 Września 2009 A we mnie trafił gołąb - a dokładnie oberwałem w głowę, jechałem około 60 km/h w centrum na Kruczej. Powiem wam, że od tego czasu baczniej przyglądam sie podfruwającym pticom. Głowa odbiła mi się o plecy i gdyby nie to, że się w ostatniej chwili schyliłem to trafił by centralnie pomiędzy oczy !V . Uważajcie na te zwieżątka latające bo można na prawdę pożądnie oberwać.
Administrator Artix Opublikowano 15 Września 2009 Administrator Opublikowano 15 Września 2009 Zaliczylem kiedys musniecie bazanta o kask, sila woli zjechalem na pobocze i i wtedy moglem spokojnie policzyc gwiazdy przed oczami !V bazant tez liczyl gwiazdy ale obaj po 15 min spokojnie oddalilismy sie w swoja strone
vindzior Opublikowano 15 Września 2009 Opublikowano 15 Września 2009 Ja 2 tyg temu uciekałem przed psem. udało się bez ślizgu, ale przy ostrym hamowaniu przodem (przed psem)podparłem się nogą by nie mieć wywrotki wydawało sie wszystko ok na drugi dzień kolano boli strasznie i tak cały czas do dziś !V .
Klubowicze Wrzonio Opublikowano 15 Września 2009 Klubowicze Opublikowano 15 Września 2009 Ja podobnie jak Artix miałem spotkanie z bażantem koło Wiązowny. Zrywał się do lotu z krzaków na poboczu W porę się zdążyłem uchylić i na szczęście prześlignął mi się po kasku. Wrażenie niemiłe. Z psem bernardynem było spotkanie gdy jechałem 4oo, wpadł mi prosto na boczną część zderzaka. Pies odbił się od auta i pobiegł dalej, ja myślałem najpierw, że tylko oślinił mi zdrzak ale potem się okazało, że mam do wymiany nadkole. Stach pomyśleć co by było jakbym jechał 2oo.
BurczybasS Opublikowano 16 Września 2009 Opublikowano 16 Września 2009 200 + pies = pewna gleba niestety
melmacie Opublikowano 16 Września 2009 Opublikowano 16 Września 2009 Ze psem nie; za duzy . Z ptaszyskiem tak. Zatrzymalem sie zabralem z drogi bo lezał jak na kreskowkach i troche posiedzielismy razem. Potem sobie polecial. Strat po mojej stronie nie bylo moze dlatego że udalo mi sie znacznie wyhamować. Pozdro
jack daniels Opublikowano 16 Września 2009 Opublikowano 16 Września 2009 Ja w poprzednim sezonie byłem zmuszony ratować się ostrym hamowaniem i ucieczką na pobocze z powodu nagle wybiegającej zza krzaków sarny. Całe szczęście że pobocze było dosyć szerokie i nie wylądowałem w przydrożnym rowie. Po całym zajściu i tak musiałem wyjarać 2 faje coby łapki przestały się telepać.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się