Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Jeżdzenie po mieście - koniec wakacji


wabbit

Rekomendowane odpowiedzi

Koniec wakacji oznacza powrót korków. W związku z tym po 2 dniach w zagęszczeniu podzielę się z wami spostrzeżeniami z odcinka trasy AK od Bemowa do DW. Zachodniego. Są tam 3 szerokie pasy wydawać by się mogło, że nic tylko śmigać pomiędzy samochodami w korku.

Niestety:

- jak wszyscy stoją równo robiąc przejazd dla śmigających jednośladem zawsze znajdzie się jakiś taksówkarz który będzie wystawał. I tego nie rozumiem w końcu to są zawodowcy i powinni jeździć najlepiej. Z mojej statystyki wynika że na 10 taksówkarzy 6 blokuje przejazd.

- ciężarówki : o ile zawodowi kierowcy ciężkich TIRów pomyślą o zostawieniu miejsc o tyle podwarszawskie gruchoty ciężarowe blokują - a mają miejsce, nawet trąbienie 5 motocyklistów stojących jeden za drugim im nie przeszkadza - zdarzenie z poranka:)

- grzech jednośladowców. Jak jeden jedzie lewą stroną pasa i samochody grzecznie zjeżdżają na prawo to inny jednośladowiec próbuje przeciskać się prawą stroną.

A jakie są wasze wrażenia?

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Wczoraj akurat wracałem autem grota. I tak

-auta ładnie ustępują miejsca, ale jak piszesz zawsze się znajdzie jakiś co trzyma się prawej strony na lewym pasie na złość

-z ciężarówkami nie zwróciłem uwagi

-po prawym pasie jeździło bardzo mało moto, 90% między lewym a środkowym

-niektóre motongi trochę za szybko jechały :ph34r:

Odnośnik do komentarza
Koniec wakacji oznacza powrót korków.

Niom, dziś na Wale Miedzeszyńskim różowo nie było :) Korek z 5km, nerwy itp. atrakcje.

Jechaliśmy we dwa jednoślady (jeszcze jakaś zuzia na otwockich blachach). Rzeczywiście, tylko nasze ukochane złotówy nie zjeżdżają, poza tym dało się żyć.

Pozdrowienia

Marcin S.

Odnośnik do komentarza

generalnie ciaśniej niż zwykle, ale najbardziej upierdliwi są kierownicy 4oo, którzy jeszcze myślami są na urlopie i nie mogą się zdecydować jak zachować się na ulicy - ale jeszcze kilka dni i wszyscy się dotrą - grunt to nie dać się zwariować

Odnośnik do komentarza

Dziś trasa LAzurowa - Górczewska - Centrum - ciasno nawet bardzo. Raczej zjeżdżają choć były wakacyjne "oporniki".

Przez niedokończone remonty sytuacja jest taka że stoję w ciasnym korku a zaraz za rozkopanym kawałkiem 3 puste pasy (AL Solidarności) ....

Ale wyraźnie widać że wakacje się skończyły.

Jako ciekawostka - wczoraj wieczorem serwer ZTM prawie nie odpowiadał :) - uczniaki wyszukiwali połączenia do szkół ?

Odnośnik do komentarza

złotówy (większość) to zawodowcy, a każdy zawodowiec wie, by obserwować drogę przed sobą, bo z nienacka, niespodziewanie, bez uprzedzenia może pojawić się luka na zderzak...

wczoraj jechałem prawym pasem przez 3 skrzyżowanie Górczewską za Tico, którego to kierownik jechał lewym kołem po linii... może z Irlandii był wrócił :)

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Wszyscy macie rację, ale tak jeździli i przed i w czasie wakacji, teraz tylko trochę jest ich więcej. Za miesiąc to dopiero się zacznie jak wrócą z wakacji studenci i przybędzie (jak podają statystyki) ok 20000 aut. :)

Odnośnik do komentarza

-Modlińska od dwóch dni stoi, jakby na niej otworzyli komis samochodowy. Ale da się przejechać.

-Bardzo dużo, ale to bardzo dużo kobiet rozmawia w korkach przez komórki. Co się pewnie przekłada na wyczerpanie ich (nie)wielowątkowości. Bardzo rzadko spotykam się wzrokiem w ich lusterkach. Ale zdarza się.

-Potwierdzam regułę z taksiarzami. Nawet zrodziła mi się myśl filozoficzna:

"gdy widzisz w swoim lusterku jeden reflektor jadąc na międzypasie, to może być motocyklista. Lub taksówka."

Generalnie im więcej samochodów stoi tym lepiej (bezpieczniej) mi się bryka.

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

Koniec wakacji i zawsze jest gorzej, a od października katastrofa, zaczyna sie rok akademicki. Ja natomiast narzekam na dojazd do pracy w Piastowie. Od poniedziałku sznur ciężarówek z piachem jedzie Połczyńską i wszyscy skręcają w Broniszach do Konotopy. Kurde, dojeżdżam o 15 - 30 minut później. Chyba Artix w tych utrudnieniach maczał palce :) . Ale nic, trzeba jakoś wytrzymać a w nagrodę niedługo będę śmigał autostradą. whist

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

"Ale nic, trzeba jakoś wytrzymać a w nagrodę niedługo będę śmigał autostradą. " - Grzesiu, zważywszy na Twoje siwe skronie, to ja bym nie był takim optymistą... :)

Odnośnik do komentarza

„Stolico”- Koledzy wyrazy współczucia !happybth macie korki? po prostu jest zbyt dużo mieszkańców i pojazdów w tym mieście. 3Miasto nareszcie robi się luźniejsze, turyści wyjechali uroczystości na Westerplatte zakończone emoty35-fala.gifWszystko wraca do normy. :) !happybth !happybth

Odnośnik do komentarza

Do tego jeszcze dochadza mlodociani posiadacze tesco-skuterow ktorymi dojezdzaja do szkol.

Nie to zebym nie lubil naszych mlodszych kolegow. ale b. czesto niestety nie znaja przepisow (nie mowie o ograniczeniach bo i tak zazwyczaj maja blokady ale np. pierwszenstwo, wyprzedzanie na pasach itp.)

Odnośnik do komentarza

We Wrocławiu zrobiło sie także znacznie "ciaśniej" a do tego wielkie remonty i przebudowy :) . Jest jednak coś optymistycznego - da się zauważyć naprawdę szybkie tempo prac przy budowie dwóch obwodnic tak tak dwóch za jednym razem !happybth jest nadzieja że wkrótce zostanie wyprowadzony tranzyt z centrum miasta i będzie lepiej. Trzeba przyznać że naprawdę dużo się robi we Wrocławiu w temacie remontów i budowy nowych dróg !happybth niestety tylko cierpliwości trochę brakuje !happybth

Odnośnik do komentarza

Ja zauważyłem inną prawidłowość - zawsze drogę zastawia mi ( i tu przepraszam wszystkie INNE panie) kobieta za kierownicą. :) Na prawdę Połczyńska i Kasprzaka są rano zakorkowane i zawsze stoję ponieważ jakaś Pani właśnie poprawia makijaż stojąc lewym kołem, bądź prawym na środkowym pasie. reszta jest do zniesienia.

Odnośnik do komentarza
Do tego jeszcze dochadza mlodociani posiadacze tesco-skuterow ktorymi dojezdzaja do szkol.

Nie to zebym nie lubil naszych mlodszych kolegow. ale b. czesto niestety nie znaja przepisow (nie mowie o ograniczeniach bo i tak zazwyczaj maja blokady ale np. pierwszenstwo, wyprzedzanie na pasach itp.)

Ja śledze przepisy na bierząco (jestem młody i mam czas oraz nerwy na to, a poza tym za pół roku już prawko) i sam często łamie przepisy. Najczęsciej jest to prędkość (ok 70-80km/h na wylocie z miasta - norma mimo, że jeszcze miasto), ale też zdarza się jazda pod prąd (od domu w ten sposób do drogi głównej mam z 50-60m, a przepisowo na około 500m), przekraczanie podwójnej ciągłej (zjeżdzam czasem na lewy przy skręcie w lewo by ktoś za mną nie musiał zwalniać) i inne tego typu. Zawsze przy tych (jak i przepisowych) manewrach upewniam się 2 razy, że poza mandatem mi, ani nikomu z otoczenia nie może stać się krzywda.

Ale wracając do sedna, które chciałem powiedzieć na początku. Nie raz jeżdziłem z jakimś kolegą i manewry których się dopuszczał podwyższały u mnie adrenaline (wyprzedzanie prawą gdzie gość mimo braku kierunku ewidentnie skręcał, dobrze, że po spojrzał w prawe lusterko - on przejechał, ja nie ryzykowałem). Jak po zatrzymaniu zwracałem jemu i na to uwagę to patrzał się na mnie jak idiote albo odpowiadał np (wg podanego przykładu) widziałem, ale nie miał kierunku to jechałem (na liczniku wtedy ok 60km/h). Wg mnie większość młodych w pewnym stopniu zna przepisy, ale albo uważa, że przepisy są po to by je łamać, albo nie umie ich zastosować w praktyce.

A tak wracając do tematu korków. Jak ja bardzo chciałbym się przejechać po warszawskich korkach. U mnie w mieście jest jedna główna na której ruch odbywa się w sznurku, ale płynie (ok 40km/h), a w godzinach szczytu zwalnia do ok 20km/h bo każdy specjalnie robi odstępy by innym było łatwiej się włączyć. Dzięki temu przez miasto bardzo łatwo przejechać (nikt nikogo nie wyprzedza, a auta jadą cały czas dlatego też nie widać nerwowych kierowców).

Mimo, że w ciągu ostatnich 2 tygodni na mojej 50 zrobiłem 800km (głównie na trasach 50-150km w jedna strone) to nie zajechałem do Zielonej Góry oddalonej o jedyne 30km by zobaczyć jak to jest przecisnąć sie w korku :)

Ale się rozpisałem...

Odnośnik do komentarza
„Stolico”- Koledzy  wyrazy współczucia  !OKK    macie korki?  po prostu jest  zbyt dużo mieszkańców i pojazdów w tym mieście.

A może po prostu za dużo jest ludzi na świecie?

Moje przemyślenia z ostatnich dwóch dni spędzonych w siodle X-Maksa są takie, że ludzie są... bardzo ograniczeni. Większość nawet nie wpadnie na to, że istnieje alternatywa dla samochodu, i to nie jedna. Nie wiedzą, że można inaczej. Owszem, widzą na drodze jednoślady mijające ich w korku, ale nawet im do głowy nie przyjdzie, że sami mogliby wprowadzić jakieś urozmaicenie do swojego, często bardzo monotonnego, życia: dom-praca-dom, a po drodze zakupy. Są też świadomi istnienia komunikacji zbiorowej, ale najczęściej kojarzy im się ona z rachitycznym, telepiącym się autobusem, który też stoi w korkach (sporadycznie występujące buspasy to półśrodek, bardzo prymitywny i daleki od doskonałości, ale to temat może na inny wątek) i na który trzeba czekać na przystanku (złe doświadczenie boli całe życie - jak ktoś za wczesnej młodości zmuszony był jeździć autobusem do szkoły i marzył, żeby się wreszcie od niego uniezależnić; nie każdy wpadł na to, że można dojeżdżać rowerem). Przyznam szczerze, że też długo miałem uraz do zbiorkomu za sprawą autobusów miejskich. Aż dane mi było pomieszkać w mieście, gdzie jest kilka(naście) linii metra i pociągów na(d)ziemnych. Przekonałem się, że jazda środkami komunikacji zbiorowej nie musi oznaczać utrapienia, ba, może sprawiać przyjemność, o oszczędności czasu nie wspominając. Zrozumiałem, że transport zbiorowy, jeśli ma być wydajny, musi swoje kosztować (założę się, że gdyby po wybudowaniu drugiej/trzeciej linii metra w Warszawie karta miejska podrożała z 70 do 170 czy 270 zł, to zaraz by się podniosło larum, że to zdzierstwo i że jak tak można, a samochodziarze mieliby kolejny argument przeciw zaniechaniu jazdy autem po mieście). W Tokio poznałem też system Park/Bike&Ride: dojeżdża się rowerem do najbliższej stacji (niektórzy dojeżdżają skuterami, ale raczej nie maksi), a dalej po szynach. Superrozwiązanie, jak ktoś nie mieszka tuż przy kolejce, a ceni sobie komfort. Gdy potem, po powrocie na łono ojczyzny, próbowałem wdrażać ów system w Warszawie, ludzie pukali się w czoło (były to czasy, gdy o systemie "Parkuj i jedź" mało kto wiedział, a o parkingach, takich jakie mamy obecnie przy Wilanowskiej czy na Marymoncie, nikt nawet nie śmiał marzyć; rower [w późniejszym czasie skuter] przypinało się do jakiejś poręczy czy słupa w nadziei, że będzie na nas czekał po powrocie; niektórzy parkowali samochody na dziko, często na chodniku lub trawniku, ryzykując mandat i/lub odholowanie; o "przyjaznym państwie/mieście" w tamtych czasach też się nie słyszało). Podczas ostatniej dłuższej bytności w Kraju Kwitnącej Wiśni (tym razem w Fukuoce) utwierdziłem się w przekonaniu, że transport zbiorowy (także pomiędzy miastami - mam tu na myśli Shinkansen) ma przyszłość, pod warunkiem że jest sensownie zorganizowany oraz - przede wszystkim! - jest konkurencyjny dla własnego toczydła. Fajnie jest mieć własny pojazd (albo kilka), ale jeszcze fajniej jest być od niego (nich) niezależnym - wiem to z autopsji.

Albo weźmy taki Bangkok, niegdyś uchodzący za światową stolicę korków, a dziś mogący się poszczycić jednym z najlepiej rozwiniętych systemów transportowych na świecie: metro (jedna linia, podobnie jak u nas), "podniebny" pociąg BTS (dwie linie doskonale się uzupełniające, a do tego świetnie zgrane z metrem oraz statkiem, o którym zaraz będzie mowa; my niby mamy SKM-kę, ale przydałoby się jeszcze coś m.in. wzdłuż Wisłostrady; inna sprawa, że jest sporo torów kolejowych z niezrozumiałych dla mnie przyczyn niewykorzystywanych) oraz transport wodny (rzeka Chao Phraya oraz pomniejsze kanały). Do tego dochodzą trzykołowe tuk-tuki oraz taksówki motocyklowe (przydałyby się i u nas).

A wracając do naszych rodzimych realiów, to przedwczoraj (01.09) miałem okazję poobserwować sobie ludzików przykutych do katamaranowego fotela tkwiących w korkach, które tworzyły się na Śródziemnomorskiej i Bonifacego (rozbudowa Wilanowskiej; zawsze omijam zator, jadąc rowerem lub skuterem; gdybym nie chciał/nie mógł jechać ani jednym, ani drugim, tobym po prostu zaniechał jazdy). Powtórzę się, ale większość warszawiaków (nieważne, rdzennych czy przyjezdnych) nie wie, że można inaczej. Że w ostateczności można zostać w domu, robiąc dobrze sobie i innym.

Wczoraj (02.09) też jakoś więcej się przeciskałem między puszkami niż w lipcu czy sierpniu. Miałem do obskoczenia m.in. okolice Stadionu Narodowego będącego w budowie oraz Fort Wola. Gdybym nie był skuterzystą, a rowerem miał za daleko, to w pierwsze miejsce spokojnie mogłem pojechać SKM-ką (stacja Warszawa Stadion), a w drugie nie pojechać w ogóle.

OK, czasem gdzieś trzeba podjechać samochodem (taksówką). Np. na lotnisko. Tylko znowu wracamy do punktu wyjścia. W Fukuoce na lotnisko krajowe/międzynarodowe dojeżdża metro (kilkanaście minut od centrum), na podtokijską Naritę też się da sprawnie dojechać pociągiem, tylko u nas ciągle nie możemy się doczekać linii kolejowej, która miałaby dogodne połączenie z metrem i jechała na Okęcie. Przebąkują coś o przeniesieniu lotniska do Modlina, tylko niech najpierw poprowadzą tam szybki (nie tylko z nazwy) pociąg. Bo nie wyobrażam sobie wyścigów taksówkami po zakorkowanej Wisłostradzie w godzinach szczytu, a potem jeszcze hen daleko poza Warszawę.

Mój przyjaciel (Polak, na stałe zamieszkały w Kioto, encyklopedyczny paper driver) tłumaczy tę chorą sytuację oraz pęd Polaków do posiadania samochodu, choćby najbardziej lichego, i chęć jeżdżenia nim zawsze i wszędzie, w ten sposób, że dawniej na wsi każdy musiał mieć wóz (pierwotnie bryczkę konną), żeby mieć czym pojechać w pole, bo nie było konkurencyjnej alternatywy, a potem wiejskie nawyki przeniesiono do miasta: potrzebny był samochód, żeby dojechać do pracy, jeżeli nie chciało się kisić w śmierdzącym autobusie, który nie wiadomo czy i kiedy przyjedzie. Poza tym zawsze imponował nam amerykański styl życia, który docierał do nas najczęściej w mocno zniekształconej formie na VHS i który chcieliśmy naśladować, mniej lub bardziej nieudolnie (z Zachodu też często kopiowaliśmy najgorsze wzorce zamiast tych lepszych).

Wiecie, dlaczego wielu rodaków opuszcza ojczyznę? Niekoniecznie z powodu wyższej stopy życiowej na obczyźnie. W dzisiejszych czasach, w dobie Internetu można siedząc w Polsce osiągać zarobki, którymi nie pogardziłby szanujący się mieszkaniec Europy Zachodniej. Tylko niektórzy jeszcze cenią sobie komfort...

Kurczę, rozpisałem się trochę. A można było wszystko sprowadzić do stwierdzenia, że szczytem debilizmu jest pchanie się dzień w dzień samochodem do zakorkowanego miasta, zwłaszcza gdy wiadomo, że na danych odcinkach są przebudowy i wynikające z nich utrudnienia w ruchu. I nie mówcie mi, że każdy codziennie wozi skrzynki z ciężkimi narzędziami itp., bo prawda jest taka, że większość ludzi wozi powietrze. Kiedyś usiłowano propagować carpooling (mniejsze zło), ale w Polsce chyba nigdy się nie przyjmie.

PS Mają chyba wprowadzić jakieś ograniczenia w parkowaniu w ścisłym centrum Warszawy. Ponoć będzie można zostawiać samochód maksymalnie na dwie godziny. Nie wiem, czy tędy droga. Jestem zwolennikiem (re)edukowania i przekonywania za pomocą argumentów. Jeżeli jednak nie da się w inny sposób ograniczyć liczby samochodów zalewających stołeczne ulice i parkingi, to może rzeczywiście jest to jedyne słuszne rozwiązanie. Tak czy siak, uważam, że odbierając coś ludziom, należy dawać im coś w zamian, np. sprawną sieć komunikacji publicznej (metro i jemu podobne; fajne są te nowe szybko- i cichobieżne tramwaje, niech tylko ich trasy przebiegają bezkolizyjnie względem ruchu kołowego). Pod tym względem kuleje np. Wilanów: nie ma tu nawet tramwaju (a mógłby kursować jak nie wzdłuż Wiertniczej/Powsińskiej, to wzdłuż Sobieskiego [wystarczy odrobina dobrej woli i pomyślunku; OK, trochę kasy też się przyda] - wielu mieszkańców tej dzielnicy być może zostawiłoby samochody w garażach/na parkingach).

Odnośnik do komentarza
  • Administrator
Ale nic, trzeba jakoś wytrzymać a w nagrodę niedługo będę śmigał autostradą. !OKK

Juz blizej jak dalej, jeszcze 2 lata z malym hakiem, wykonawcy wybrani :lol: bedzie mozna na spoty do Lodzi jezdzic :D Smoku jestes strasznym pesymista.

Olsen, ja wlasnie zima kiedy konczyl sie sezon motocyklowy jezdzilem SKM i co ... i zamienilem ja na auto, bo SKM spozniala sie bardzo czesto i nie chodzi mi tu o opoznienia 1 czy 2 minutowe, tylko takie do 30 min. Do tego jak juz przyjechala to nie wchodzilem do niej tylko sie wciskalem bo byla tak upchana ze nastepny oddech lapalem na nastepnej stacji. To ja dziekuje za taka komunikacje i zamienilem ja na auto na czas zimowy. Biorac pod uwage ze torami jest blizej to 6,5 km do centrum jechalem 20 min do tego dojscie na stacje i ze stacji okazywalo sie ze cala podroz zajmowala mi 40 min, co w porownaniu z 50 min jadac asfaltem 10 km spowodowalo moja niechec do komunikacji zbiorowej. To tego czas zawsze oscylowal w okolicach 40-50 min a SKM 40 min do 1,5 h.

Odnośnik do komentarza
Moje przemyślenia z ostatnich dwóch dni spędzonych w siodle X-Maksa są takie, że ludzie są... bardzo ograniczeni.

zawsze omijam zator, jadąc rowerem lub skuterem; gdybym nie chciał/nie mógł jechać ani jednym, ani drugim, tobym po prostu zaniechał jazdy). Powtórzę się, ale większość warszawiaków (nieważne, rdzennych czy przyjezdnych) nie wie, że można inaczej. Że w ostateczności można zostać w domu, robiąc dobrze sobie i innym.

Miałem do obskoczenia m.in. okolice Stadionu Narodowego będącego w budowie oraz Fort Wola. Gdybym nie był skuterzystą, a rowerem miał za daleko, to w pierwsze miejsce spokojnie mogłem pojechać SKM-ką (stacja Warszawa Stadion), a w drugie nie pojechać w ogóle.

A można było wszystko sprowadzić do stwierdzenia, że szczytem debilizmu jest pchanie się dzień w dzień samochodem do zakorkowanego miasta, zwłaszcza gdy wiadomo, że na danych odcinkach są przebudowy i wynikające z nich utrudnienia w ruchu.

Tak czy siak, uważam, że odbierając coś ludziom, należy dawać im coś w zamian, np. sprawną sieć komunikacji publicznej

Olsen przesadzasz. Z Twojej wypowiedzi wynika, że ten kto jedzie do centrum W-wy autem to ograniczony debil !scooter

Jak tylko mogę jadę do miasta skuterem, niestety co raz częściej używam auta, mając 2 małych dzieci jest to nieuniknione.

Ostatnie zdanie jest sensowne - zanim nastąpią ograniczenia ruchu samochodowego musi być coś w zamian.Chyba sam przyznasz z własnego doświadczenia, że komunikacja zbiorowa W-wy to namiastka tego co można spotkać w innych lepiej rozwiniętych miastach.

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy
Albo weźmy taki Bangkok,

Biorąc pod uwagę klimat, infrastrukturę drogową i kanały, dodać należałoby

jeszcze to, że większość ulic jest tam jednokierunkowa, dużo głównych ulic jest np. z sześcioma pasami w jedną stronę i jednym pasem w "drugą" stronę tylko dla autobusów.

A poza tym bardzo popularne "jednośladowe" taksówki nie sądzę aby sprawdziły

się u nas jesienią/zimą/wiosną.

Konkluzja - nie ma co porównywać.

Wracając do Warszawki, ciekawie prezentuje się teraz tzw. węzeł Płowiecka/Marsa.

Polecam w wolnej chwili w godzinach szczytu... !OKK

Jeśli chodzi o taksówki to nie zwróciłem na to uwagi, znacznie częściej blokują mi

przejazd Lejdis w SUV-ie gadające przez komórę !scooter

pzdr

Odnośnik do komentarza

Na tym węźle (gdy działają światła !scooter ) teraz jest nie gorzej niż przed remontem.

Naprawdę trudno jest pogodzić budowę z ruchem pojazdów. Ja to rozumię. Co do zbiorkomu w Warszawie to nie jest on taki zły. Oczywiście mógłby być lepszy. Ale to wina infrastruktury drogowej. Najlepiej by mieć więcej linii metra, tramwajów czy kolei. Jeśli tego nie ma to sens jest w buspasach. Skoro się zachwycamy rozwiązaniami w innych krajach to musimy to zrozumieć. Oczywiście życie dla posiadaczy samochodów będzie gorsze. Ja osobiście poza sezonem korzystam ze zbiorkomu i nie jest źle. Niestety przeciętny lub nie daj Boże nowobogacki Polak gardzi takim środkiem transportu i najlepiej by wjechał autem do biurowca. Taki osobnik zawsze będzie gardził komunikacją miejską. A fakt jest taki że ona się poprawia i taka jest przyszłość każdej aglomeracji. Kolejne buspasy są w przygotowaniu. Masakra dla aut na trasie łazienkowskiej i Puławskiej gwarantowana.

Odnośnik do komentarza

Olsen uwazam ze Twoje porownania sa zupelnie nietrafione. To co powiedzieli poprzednicy - inny klimat, inna infrastruktura.

Chociaz musze sie zgodzic z tym, iz w naszym kraju ciagle mamy doczynienia z sytuacja w ktorej posiadanie auta wyznacza status spoleczny.

Niestety ale komunikacja w Warszawie jest tragiczna jezeli chodzi o dojazdy z peryferii do centrum, tudziez na drugi koniec miasta. Jezeli chodzi o samo centrum to mysle iz nie jest najgozej. Wiem o tym dobrze, gdyz mieszkam na Bialolece - zielonej - a pracuje na Okeciu. Dojazd komunikacja zajmuje mi 1,5 h do nawet 2 h z kilkoma przesiadkami. Dlatego tez jezdze skuterem tak dlugo jak to jest mozliwe - pogoda. Potem przesiadam sie w auto. Tu mam jednak ta przewage ze moge jechac do pracy na 6 i wyjsc o 14, lub o 19, wiec unikam korkow. Czasami jednak mam sytuacje gdy musze wsiasc w samochod i jechac w godzinach szczytu, aby po cos podjechac po drodze, albo gdy zabieram 1.5 roczne dziecko. I chociaz stoje wtedy w korkach, to niemam innego wyjscia. Wiekszosc ludzi ktorzy jada ze mna Trasa Torunska to mieszkancy Marek, Zabek, Legionowa, Nowego Dworu, Serocka itp, itd. I nie dziwi mnie ze wybieraja samochod zamiast komunikacji, ktora jest niestety tragiczna - przepelniona, niepunktualna, rzadko kursuje.

Inna sprawa to duza ilosc samochodow sluzbowych. Skoro auto jest za darmo i paliwo tez, to jezdzi sie nim wszedzie i zawsze. A przesiadka do komunikacji i dojazd nia gdziekolwiek to dla takich ludzi mission impossible niestety.

Co do stulu jazdy i nazwijmy to "blokowania" przejazdu dla jednosladow to zgodze sie iz w sporej mierze sa to taksowki, ale moim zdaniem prym wioda paniusie, ktore nie patrza w lusterka - no chyba ze sie maluja - i notorycznie rozmawiaja przez komorki.

Moim zdaniem jest i tak lepiej jezeli chodzi o jazde w symbiozie 4oo i 2oo niz to bylo kilka lat temu !scooter

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

Jako mieszkaniec okolic Warszawy muszę się zgodzić z Markotkiem. Dojeżdzałem z Legionowa na Okęcie i podróż komunikacją miejską była faktycznie koszmarem, a samochodem jeszcze gorzej. To właśnie skłoniło mnie do przesiadki na skuter.

Rozumiem jednak tych dla których 4oo zostają jedynym rozsądnym pomysłem na dostanie się w niektóre rejony Warszawy.

Jeżeli chodzi o poruszanie sie 2oo po mieście i jazdę w korkach, to moim zdaniem jest coraz lepiej, choć jeszcze trochę czasu potrzeba na pełne oswojenie się kierowców katamaranów z widokiem np. !scooter przejeżdzajacego między stojącymi w korku samochodami.

Z moich spostrzeżeń wynika, że często przyczyną żółwiego tempa są źle wyregulowane światła. Jako ilustrację mogę podać przykład zjazdu z Prymasa Tysiaclecia od strony zachodniego w Górczewską. Zwykle w tzw. "trudnych" godzinach korek jest tam na wszystkich pasach, zdażyło mi się jechać tym skrzyżowaniem prze wyłączonych światłach i o dziwo ruch odbywał się prawie płynnie.

Odnośnik do komentarza

Z tego co mi wiadomo to w centrum Warszawy za ciężką kasę założono "inteligentny" system sterowania ruchem.

Od jego założenia zmieniło się tylko to, że korki w centrum się zwiększyły.

Odnośnik do komentarza

A mnie najbardziej denerwuja kierownicy puszek, ktorzy patrza w lusterko, widza jednoslad, a i tak nie zrobia miejsca, tylko dalej specjalnie jada tak, aby 2oo nie mogly przjechac. To jest w mysl zasady: Ja nie moge jechac bo jest giga korek, to dlaczego on ma jechac !scooter

I to jest najgorszy typ ludzi....

Odnośnik do komentarza

Swoich 2oo jeszcze nie mam (chociaż zbliżam się do momentu zakupu coraz szybciej) ale wczoraj śmigałem w ramach jazdy testowej po Połczyńskiej i okolicach.

Ludziki widząc przepychający się skuter raczej reagowali pozytywnie. Łącznie z definitywnym zjeżdżaniem na bok jak gość stał przed światłami - żeby zrobić mi miejsce.

Jeżdżąc do tej pory 4oo sam też staram się ustępować jeśli tylko warunki na to pozwalają.

Jedyne co mnie masakrycznie irytuje to właściciele 50-tek którzy przepychają się na wąskich uliczkach żeby zająć pole position a stoi raptem 5-6 samochodów i wszyscy przejadą na światłach. Za skrzyżowaniem delikwent często nawet nie osiąga 50km/h a wyprzedzić się go nie da bo z przeciwka sznurek samochodów.

Zawsze zastanawiam się po co tak robi? Przyspieszy o max. 30 sekund a zirytuje kilka osób z których na pewno trafi się ktoś kto później będzie blokował wszystkie 2oo bez względu na to czy są od niego szybsze czy nie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...