magart Opublikowano 2 Września 2009 Opublikowano 2 Września 2009 Jadę sobie dzisiaj rano do pracy popularnym "prymasem tysiąclecia" (oczywiście w towarzystwie tłumu 4oo) a tu na wysokości Powązek na zakrętach ni zgruchy ni z pietruchy mija mnie coś o pojemności 125-150 cm (wyglądał jak mała "szlifierka"). Myślę sobie - nieźle ten ktoś kozaczy w takim korku, oby się nie przeliczył. Nie przejechałem kilometra, a tu na wysokości kładki przy Czorsztyńskiej samochody migacz w prawo i wszyscy ze skrajnego lewego i środkowego zjeżdżają na prawy skrajny pas. Znaczy się - ktoś ma "fajny" poranek. Dojeżdżam do kładki - a tu na glebie leży kozak, a raczej kozaczka, która mnie mijała chwilę wcześniej. Miała bliskie spotkanie z taryfiarzem - na szczęście skończyło się na połamanych plastikach moto i potłuczeniach "kozaczki" (o własnych siłach schodziła z drogi). Kurcze dziwię się kierowcom 2oo, że z taką bezmyślnością śmigają pomiędzy 4oo. Życzę wszystkim szerokości.
monk Opublikowano 2 Września 2009 Opublikowano 2 Września 2009 dziś jechałem tą samą trasą (7.30-8.00) i.. musiałem ustąpić miejsca na międzypasie właśnie "małej szlifierce", bo tak mi siedział na ogonie, jakby szukał mojej rejestracji z przodu. A kilka chwil potem zniknął za linią horyzontu. Co kto lubi.. Jak mnie nachodzi ochota na przyspieszenie o te 5-15 km, zawsze sobie powtarzam, że przecież jadę, a samochodem bym stał. Spodobały mi się czyjeś słowa: Lepiej być później na tym świecie niż wcześniej na tamtym.
dr.big Opublikowano 2 Września 2009 Opublikowano 2 Września 2009 Trzeba sie zawsze z tym liczyc jadac w korku . To ze o wlasnych silach schodzila z drogi o niczym nie swiadczy, ja zaraz po wypadku chcialem isc lutowac sprawce w samochodzie, tylko ze ... nie moglem zrobic ani kroku... Nie czulem bolu, ani zadnego dyskomfortu... dopiero jak spojrzalem na noge... to zrozumialem dlaczgo nie moge zrobic kroku... noga kilkakrotnie zlamana, a przez czerwone juz spodnie przebijaly sie lekko kosci . W szoku powypadkowym mozna naprawde wiele... Czasami podobne wypadki maja rozne zakonczenie. Czytalem tu wczoraj o wypadku kolegi dla ktorego organizowana jest zbiorka krwi. Predkosc 40- 50 km/h i takie powazne obrazenia... Przed oczami staje mi moj dojazd na Burgmanie 2007, punkt wyjscia podobny (predkosc ok. 50km/h i nagle odbijajacy w lewo z wyprzedzaniej kolumny samochod, oczywiscie bez kierunkowskazu ), tylko ze u mnie skonczylo sie szczesliwie jedynie na potluczeniach...
stapoz Opublikowano 3 Września 2009 Opublikowano 3 Września 2009 Ostatnio słyszę coraz więcej o taryfiarzach zajeżdżających drogę - oni naprawdę mają coś w sobie, że muszą co chwila zmieniać pas niezależnie czy to ma sens czy nie...
adi-000 Opublikowano 3 Września 2009 Opublikowano 3 Września 2009 Zaobserwowałem że coraz więcej ludzi jadąc autem zjedzie na bok motocykliście, a taryfiarze - przeciwnie zawsze utrudniają jak mogą. Widać jeżeli oni stoją w korku, to i ja mogę sobie postać. !scooter
Administrator 𝕄𝕒𝕣𝕚𝕦𝕤𝕫𝔹𝕦𝕣𝕘𝕚 Opublikowano 3 Września 2009 Administrator Opublikowano 3 Września 2009 Może tak, wykonując każdą "dziwną" akcje na drodze musimy się liczyć z ewentualnymi konsekwencjami. Warto zwracać uwagę, że w wielu sytuacjach jesteśmy niewidzialni i kierowca 4oo mimo tego, że będzie winny to jednak my będziemy połamani. Już kiedyś wspominałem o tym- jadąc jednośladem właczajmy sobie program niewidzialności... tzn. to, że my innych widzimy nie znaczy, że sami jesteśmy widzialni. Może jest to metoda trochę na wyrost ale uwierzcie- wiele razy uratowała mi tyłek.
bemol77 Opublikowano 8 Września 2009 Opublikowano 8 Września 2009 Może tak, wykonując każdą "dziwną" akcje na drodze musimy się liczyć z ewentualnymi konsekwencjami. Warto zwracać uwagę, że w wielu sytuacjach jesteśmy niewidzialni i kierowca 4oo mimo tego, że będzie winny to jednak my będziemy połamani.Już kiedyś wspominałem o tym- jadąc jednośladem właczajmy sobie program niewidzialności... tzn. to, że my innych widzimy nie znaczy, że sami jesteśmy widzialni. Może jest to metoda trochę na wyrost ale uwierzcie- wiele razy uratowała mi tyłek. I tu nasuwa się pytanie: jeżdzić w kamizelkach czy nie? Ja wolę być widoczny !sciana
Sympatycy orzech Opublikowano 9 Września 2009 Sympatycy Opublikowano 9 Września 2009 I tu nasuwa się pytanie: jeżdzić w kamizelkach czy nie? Ja wolę być widoczny !sciana Co do kamizelek temat omawiany był już bardzo szeroko, poszukaj a będziesz miał czytania na parę godzin.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się