Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. falco Opublikowano 31 Maja 2024 Ta odpowiedź cieszy się zainteresowaniem. Opublikowano 31 Maja 2024 Ściema, kto mnie zna, ten wie, że dosłownie od kołyski (co znam z rodzinnych opowieści) psy nawiązywały ze mną niezwykle mocne więzi, więc gdy trochę odrosłem od Matki Ziemi zacząłem się nimi opiekować na tyle na ile umiałem i mogłem... Mój (przed)ostatni psijaciel - KJ z winy lecznicy gdzie źle oczyścili ranę został zaatakowany przez ścierwo rakowe ale mimo, to udało się przedłużyć Jego życie o 5 lat w komfortowych, choć ograniczonych ruchowo warunkach (miał amputowane 3/4 przedniej łapki)... Kolejna wyszukana przeze mnie dla mojej Rodzicielki psina - Łezka, tuż po adopcji zaczęła (dosłownie) płakać i kuleć, okazało się, że choć, to chodząca miłość, która mimo strasznych początków życia nie straciła ani krzty zaufania do ludzi przez tych samych skur...ch "ludzi" została... postrzelona!?!?!?!? Śrut utknął bardzo blisko nerwu, więc trzeba było szybko reagować, odpukać psinka śmiga aż iskry lecą spod krótkich, ale niezwykle szybkich łapek. Czasami, na szczęście tylko chwilowo kuleje ale już bez bólu, który miała wcześniej... Mój obecny psiak - Diabeł, mimo młodego wieku od samego początku miał problemy z łapami, gdy uratowałem Go ze schroniska gdzie aż 3 razy był zamykany za żelaznymi kratami, które chciał dosłownie przegryzać, kiedy do Niego dzień w dzień przez tydzień przyjeżdżałem (procedura adopcyjna). Ponieważ był bity, ma przetrącony ogon, z 1 "rodziny", która nie dała Mu nawet miski z wodą (!!!) został po roku interwencyjnie odebrany. Mimo tego, że ode mnie zjadłby z ręki cyjanek, to w przeciwieństwie do Łezki nie ma ani krzty zaufania do "ludzi", nie dziwię się, bo, to zwykłe mendy!!! Niestety w ostatnich miesiącach problemy z łapami bardzo się nasiliły, dodatkowo "poszło" kolano, więc musiał mieć specjalistyczną operację, 2 stawy są nieoperowalne a w przednim nadgarstku na razie nie wiadomo co się dzieje... Najbliższy miesiąc, to opieka 24/24, dosłownie w każdym momencie, nawet w nocy, by nie rozeszła się wielka rana po operacji i mechanicznie nie uszkodził ratowanego kolana. Musi być też wnoszony po schodach (najpierw 3, teraz 2 piętro), co też daje w kość, bo swoje waży a ja mam zakaz dźwigania... Oczywiście robię dla psiaków, co tylko mogę, ale fizycznie, psychicznie i oczywiście finansowo, to jest rzeźnia, zresztą dlatego też ratując KJ-a, wszystkie motocykle poszły na sprzedaż i choć nie żałuję ani grosza, to nie ma co ukrywać, że to nie jest łatwa sytuacja... Tym samym, obecny sezon motocyklowy na który z wytęsknieniem czekałem łącznie kilka lat skończył się, zanim tak naprawdę się zaczął, ale są priorytety i tyle... Na razie jestem wyłączony ze wszystkiego i to dosłownie, tak, więc korzystajcie póki możecie, bo nigdy nie wiadomo co będzie za chwilę... Na początek pobranie krwi i podane znieczulenie do badań... Na śpiocha jedzie na kilka prześwietleń robionych podobno 1 z najnowocześniejszych sprzętów w PL... Po głównej operacji w specjalnym nosidełku, które na razie musi wspomagać "działanie" łapki... Zdrowia dla Was i Waszych zwierzaków! 3
falco Opublikowano 24 Kwietnia Autor Opublikowano 24 Kwietnia Nie wiem czy kogokolwiek los mojego Diabła interesuje ale napiszę tylko, że mija rok od operacji a dłuuuga rehabilitacja za nami... Diabeł, choć już zawsze będzie miał problem przy wstawaniu i siadaniu, oraz zostanie na specjalnych lekach, to najważniejsze, że sobie świetnie radzi i jest absolutnie szczęśliwy! ;D Podczas chodzenia drobi jak Japonka, bo ma ograniczony zakres ruchu łapek ale czasem nawet kawałek po(d)biegnie, choć o skakaniu czy ukochanym pływaniu niestety musiał zapomnieć... Za każdym razem, gdy jesteśmy nad Jeziorką (a jesteśmy codziennie) zatrzymuje się w miejscach skąd rozbiegał się i lecąc w powietrzu dobre półtora metra pakował się z impetem do wody, obniża się, mruży wzrok, kładzie uszy i... patrzy na mnie, czekając na pozwolenie... Ech... Najważniejsze jednak, że ma inne frajdy, które równie mocno uwielbia! ;D O! Proszę... diabelskie szczęście. ;) 1
Kazekkazek Opublikowano 24 Kwietnia Opublikowano 24 Kwietnia Ogromny szacunek dla Ciebie👍 Oczywiście dużo zdrowia dla psiaka i jego Pana 😊 1
falco Opublikowano 25 Kwietnia Autor Opublikowano 25 Kwietnia Bardzo, bardzo, bardzo dziękuje(my)! 😎 Los zwierzaków jest mi niezwykle bliski dosłownie od kołyski, choć 1 spotkań nie mogę pamiętać, to od zawsze był przy mnie oddany psijaciel... 🐶 A ja, jako kumpel-przewodnik kiedy trzeba pomagam ile mogę a psiaki pomagają mi 24/24. 1
Testowy Opublikowano 25 Kwietnia Opublikowano 25 Kwietnia 23 godziny temu, falco napisał(a): Nie wiem czy kogokolwiek los mojego Diabła interesuje... Mnie interesuje, bo ja - tak samo jak Ty - kocham wszystkie psijaciele duże i małe :) I bardzo się cieszę, że Twój Diabeł może chodzić, choć z pewnymi, dotkliwymi z pewnością dla Was obu, ograniczniami... Wielki, wielki szacunek dla Ciebie. Dużo zdrowia dla Diabła i dla Ciebie. Cieszcie się swoją przyjaźnią :) 1
falco Opublikowano Piątek o 19:48 Autor Opublikowano Piątek o 19:48 Jeszcze raz baaardzo dziękuje(my). Hauuu... Czas Diabła.
Użytkownicy tommac Opublikowano Sobota o 17:21 Użytkownicy Opublikowano Sobota o 17:21 Wielki szacun. Ponad dwa lata temu u mojej 8 letniej owczarzycy wykryto wrodzonà wadę serca (dość późno, jak na psa który miał co roku kontrolne badania). Chodziłem z nią co miesiąc do kardiologa na echo serca - ja jeszcze nigdy nie byłem u kardiologa. Miesięczna kuracja to był nie mały koszt, no ale udało mi się przedłużyć jej źycie o 13 miesięcy. Trzymam kciuki i źyzczę sił i zdrowia Tobie i Diabłowi. 2
falco Opublikowano Niedziela o 17:06 Autor Opublikowano Niedziela o 17:06 Oczywiście nie o pochwały chodzi, bo my psiarze doskonale wiemy, że jak coś (tfu!) się dzieje, to inne rzeczy odstawiamy na boczny tor i zwyczajnie zajmujemy się (u)kochanymi futrzakami. Tym samym nie tylko dziękuję ale również przesyłam głębokie ukłony, bo doskonale wiem ile kosztuje leczenie nie tylko zdrowia, czasu ale także przyziemnych spraw, czyli pieniędzy... fuuury pieniędzy... Nie żałuję ani złotówki, bo poprzedniemu psijacielowi (KJ), który miał absolutnie niepowtarzalny charakter (wiem, że każdy tak mówi ale KJ naprawdę był niesamowity), to w garażu stałby duży turystyk w pełnym wyposażeniu... Jednak wszystko inne przestało mieć znaczenie i choć rakowe ścierwo zajęło prawie całą przednią łapę, co skończyło się amputacją 3/4 łapki, to po kilku ciężkich operacjach i również baaardzo długiej rehabilitacji (jeździłem do Łodzi na dorobienie specjalnej ortezy, ale nie chciał w niej chodzić) udało się komfortowo przedłużyć życie o... kilka lat!!! Choć na początku łapka była wielkości mojego 1 palca, to z czasem wszystko pięknie się zagoiło, nawet zarosło futerkiem a co najważniejsze, choć psina kicała już do końca życia, to nauczył się na nowo poruszać, nawet przytrzymując patyki, które niczym bóbr ogryzał do szpiku... ;) KJ po 1 z wielu operacji. KJ tuż przed odejściem...
Testowy Opublikowano Poniedziałek o 16:29 Opublikowano Poniedziałek o 16:29 I jak nie kochać takich wspaniałych futrzaków? Jak patrzą na nas tymi mądrymi oczyskami pełnymi uwielbienia... 1
Krzynio66 Opublikowano Poniedziałek o 17:59 Opublikowano Poniedziałek o 17:59 ja mam psa rasy akita inu to dopiero diabel
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się