limmp1 Opublikowano 21 Lipca 2013 Opublikowano 21 Lipca 2013 Pewien facet miał 50-centymetrowy interes. Stwierdził że z tak dużym nie będzie chciała go żadna dziewczyna, więc musiał się z tym uporać. Poszedł to czarownicy, a ta powiedziała mu że ma iść do lasu, tam na środku lasu będzie kamień i na nim będzie siedziała żaba. Miał zadać jej takie pytanie, na które żabka odpowie "nie" i wtedy interes skróci się o 10 cm. Poszedł więc i pyta żabkę: - Żabko, dasz mi buzi? Żabka na to: - Nie! Ubyło 10 cm. Facet już wraca, ale stwierdził, że 40 cm to jeszcze za dużo, więc znów pyta: - Żabko, dasz mi buzi? - Nie! Teraz facet wraca z 30 cm. Pomyślał jednak, że 20 cm w zupełności wystarczy. Idzie więc jeszcze raz i pyta: - Żabko, dasz mi buzi? A żabka na to: - Nie, nie i jeszcze raz nie
limmp1 Opublikowano 25 Lipca 2013 Opublikowano 25 Lipca 2013 Poszła kobieta na rynek, a tam słyszy jak jeden z gości krzyczy: - Komary, komary, unikalne komary, jedyne 5 złotych sztuka! Zdziwiona podchodzi i pyta: - Panie, co pan tu za oszustwo ludziom wciska?! Komary po 5 złotych! Oszalałeś pan czy co? Facet ... rozwiń całośćna to: - Ależ proszę pani, to są specjalne, tresowane komary. Jak pani kupi takiego jednego, weźmie do domu, położy się i wypuści komara - to on zrobi pani tak dobrze, jak pani jeszcze przedtem nie miała... - Panie, żarty pan sobie robisz, tresowany komar tez coś! - Mowie pani, ze to szczera prawda, żaden kit. Zresztą jak się pani nie spodoba, to za komara zwracam pieniądze. Myśli kobieta, a co tam 5 złotych nie majątek, zobaczymy. Facet zapakował jej komara do słoika. Poszła kobieta do domu, rozebrała się wypuściła komara a ten uciekł i siadł na żyrandolu. Kobieta, cala napalona czeka, a tu nic! Wkurzona dzwoni do sprzedawcy. - Panie, co za kit! Miało być dobrze, a tu komar siedzi na żyrandolu i nic. Co to za tresowanie! - Niemożliwe, coś musiała pani zrobić nie tak, za 5 minut do pani przyjadę. Facet przyjeżdża i patrzy, faktycznie - kobieta leży na łóżku rozebrana, komar siedzi na żyrandolu... Gość zrezygnowany, zaczyna rozpinać spodnie i mówi groźnie do komara: - Ostatni raz ci pokazuje jak to się robi
Sympatycy AndrzejMyslowiceS Opublikowano 30 Lipca 2013 Sympatycy Opublikowano 30 Lipca 2013 Po co są świece w silniku spalinowym ? Po to żeby tłok w ciemności nie przypie.....ł w zawory .
hexdec Opublikowano 30 Lipca 2013 Opublikowano 30 Lipca 2013 Model idealnego partnerstwa http://www.joemonster.org/filmy/9271
Bulba Opublikowano 31 Lipca 2013 Opublikowano 31 Lipca 2013 Znalezione w sieci, autora brak: Rozdział pierwszy: Taaak... teraz rozumiem... Naprawdę są nas tysiące. Ja teą mam RS 125 cm i uwielbiam te przyspieszenia. Mija 8 sekund licznik pokazuje magiczne 80km/h. Mija kolejne 7sekund już jest 120. Ale to mało! Pragnę wiecej!! W tym momencie ze świstem mija mnie czerwone Tico zapakowane rodziną do 3 pokolenia wstecz. Odkręcam manetkę do oporu i kładę się na baku!! Mija 20minut - obrotomierz dochodzi do czerownego pola i czas wrzucić ostatni 4 bieg - już jest 130km/h. Doganiam Tico i wyprzedzam na jedną długość mojej maszyny. Taaaaaak!!! Niemalże ekstaza. Czuję spełnienie. Wygralem kolejną walkę... Powoli wytracam prędkość. Redukuję biegi i zjeżdżam na pobocze. Zdejmuję kask. Uważając aby nie przypalić mlodzieńczego zarostu zapalam ostatniego papierosa. Z politowaniem spoglądam na przejeżdżające obok auta. Wiem, że to ja jestem najszybszy. Oni też to wiedzą. Widzę to w ich wystraszonych spojrzeniach. Słońce chyli się ku zachodowi. Zaciągam się po raz ostatni i wyrzucam peta. Zakładam kask i z cichym stuknięciem wrzucam bieg. Czas wracać do domu.... na obiad czeka ogórkowa a później trzeba odrobić pracę domową. Rozdział drugi: Powrót do domu.... Jadę powoli. Zachodzące słońce rzuca przede mnie cień mnie i mojego motocykla. Jesteśmy spleceni w jedna calość..... stanowimy jedność. Czuje jak maszyna wierzga. Tylko czeka aż ruch mojego nadgarstka pozwoli jej wyrwać ku wolności stworzonej przez stado galopujących 13KM. Ale potrafię ja okiełznać. Mimo iż jest to bestia przy mnie jest potulna jak baranek. Zatrzymuje sie na swiatłach. Nagle w lusterku powoli zbliża sie pojedyncze światełko. Adrenalina skacze do góry. Zwężają się źrenice i szczeki mocniej zaciskają. Czuje kolejna bitwę. Kolejna krew. No pasie obok zatrzymuje sie mój nowy rywal.... Zza przyciemnionej szybki TIGERA nie widzę jego twarzy ale wiem ze patrzy na mnie. Powoli zwiększam obroty. On robi to samo. Jego stjuningowana yamaha aerox aż rwie sie do wyścigu. Ale ja jestem spokojny i opanowany. JESTEM MOTOCYKLISTĄ.... Przymrużam oczy i szarpie manetka gazu. Z wydechu od r1 zamontowanego pod zadupkiem mojej RSki dochodzi przeraźliwy ryk. Matki z przerażeniem wołają swoje pociechy, przechodnie pochowali sie w krzaki. Ulice opustoszały. I wreszcie gaśnie czerwone światło.... Puszczam sprzęgło i maszyna z jazgotem wyrywa do przodu. Idziemy równo - łeb w łeb. Mijają kolejne sekundy wyścigu 10,11,12,13,14,15,16... Pędzę już 70km/h. W tym momencie jego maszyna zaczyna słabnąć. Już wiem ze wygrałem. Pozwalam sobie na lekki uśmiech. Chcę jednak pokazać swoją dominację!! Mimo ze pogubiłem wszystkie naklejki jadę dalej. I wreszcie jest!!Apogeum - Bestia osiągnęła 90km/h w ruchu miejskim. Zwalniam, pozwalam mu sie dogonić. W geście triumfu daję na kolo. Przednia opona ochoczo odrywa sie od ziemi na wysokość 7cm!!! Kątem oka widzę idące ulica dwie gimnazjalistki. Uśmiecham sie do siebie ze świadomością że widziały mój trick. W myslach mowie sobie ze: Wtedy dopiero czuje, że żyje ! ! Jednak zdaje sobie sprawe, że czasem jeden zły ruch, jeden moment nieuwagi może sprawić, że już nikt nie uściśnie mi dłoni. Podejmując tą "grę" trzeba się liczyć z konsekwencjami i byś świadom co może się stać. Taaakk. Wiem co czujesz. Ja jestem taki sam jak Ty. Musimy umówic sie kiedyś na wspólne latanie po mieście. Jestem już w domu. Ogórkowa wystygła.... Ale to nie ważne. Liczy się tylko to że jestem motocyklistą i mam "szacunek ludzi ulicy". Elo ziomale!!... Rozdział III: Sobota... Wstaję rano i przecieram zaspane oczy. Po wczorajszym dniu pozostał tylko rozmyty krajobraz widziany zza wizjera kasku. Tigery mają nie najlepszą wentylację więc wszystko widać jak przez mgłę. Właściwie to jest coś jeszcze.... . W środku czuję jeszcze uczucie euforii po ostatnim starciu - A może to ta ogórkowa?? Wiem, że dziś znów będę jeździł. Znów poczuję tą moc ukrytą w potężnym silniku. Na sama myśl o tym ogarnia mnie przyjemny dreszcz. Wiem, że dziś też zmierzę sie z kolejnym rywalem. Powolnym krokiem schodzę go garażu i zapalam światło. Z mroku wyłaniają się znajome kształty wściekłej maszyny. Jeszcze nie rozbudziła się ze snu. Czeka wiernie na mnie abym dotknięciem przywrócił ją do życia.... Pozbawiona naklejek wygląda jeszcze lepiej. Boję się tylko czy nie spowoduje to drastycznego spadku mocy. Na szczęście mam kilka zapasowych. Przyklejam je naprędce i już jestem gotów do jazdy.... Siadam wygodnie w kanapie i kciukiem muskam przycisk startera. O Taaaak!! Znów czuję to wibracje. Serce zaczyna bić szybciej. Kilkakrotne szarpnięcie manetką informuje mnie, że nowe naklejki świetnie się sprawują i dodatkowo poprawiły nieco przebieg krzywej momentu obrotowego. Wyjeżdżam na ulice. Czuję, że dzisiejszy dzień będzie tym, który mieszkańcy mojego miasta na długo zapamiętają... Mam zamiar pojechać dziś na jakiś zatłoczony parking przy centrum handlowym i trochę potrikować. Wiem, że znów przyciągnę zazdrosne spojrzenia zwykłych śmiertelników. Są jak robactwo - niegodni mego widoku. Ale niech patrzą... Niech napawają sie widokiem prawdziwego motocyklisty... Z rykiem silnika wjeżdżam na parking. Jest jeszcze wcześnie więc mało osób. Nie szkodzi - przyjadę za chwile jak będzie ich więcej. Jadę przeczekać na pobliską stację benzynową. Zatrzymuję się i otwieram wlew paliwa. Słyszałem, że unoszące się w powietrzu na stacji opary paliwa mogą skroplić się wprost do baku!! Niech Ci frajerzy tankują i płacą a ja i tak będę miał za darmo. Mija 20 minut podczas których staram sie jak najbardziej wystawić na widok publiczny. Nie zdejmuję kasku gdyż wtedy wyglądam bardziej tajemniczo. Widzę po twarzach ludzi, że sie boją. Lękają sie zamaskowanej postaci. Przeraża ich to co nieznane... Wreszcie jadę znów na parking. Już jest około 40 aut i kilka osób przechodzi od samochodu do wejścia do centrum. Idealnie.... Jest wśród nich rodzina ze znajomego Tico. Przemykają nieco szybciej niż pozostali. Są upokorzeni. Mają w pamięci wczorajsza porażkę. Rwę gaz aby przykuć uwagę. W podziemnym parkingu brzmienie wydechu potęguje wszechobecne echo. Ludzie z zaciekawieniem odwracają wzrok... Na to właśnie czekałem. Dzięki temu czuję, że żyję. Kocham tę grę. A w niej może być tylko jeden zwycięzca -JA. Wyznaczyłem dziś sobie cel. W nocy nie moglem spać gdyż w głowie kołatała mi sie jedna myśl. Słyszałem wewnętrzny głos, który mówił mi, że: moze po ogorkowej troche ciezszy bede i zatrzymam na przednim na swiatlach nareszcie. Tak. Dziś to zrobię!!! Rozpędzam się. Mijają kolejne minuty. Wreszcie licznik pokazuje już 37km/h. Na forum Bravo przeczytałem, że muszę mieć co najmniej 40km/h aby wszystko się udało. Niestety muszę odpuścić.... skończył się parking. Trzeba znaleźć inne miejsce. Niestety nie ma u mnie w mieście innego Lidla (to tutaj kupiłem swój kask i motocyklowe sofixy). Postanawiam poćwiczyć w ruchu miejskim. Znajduję najdłuższą prostą w mieście. Dobrze ją znam. Jestem jej władcą!! Niepokonany o 6 klasy podstawówki. Na jej końcu jest to czego pragnę. Światła!! Właśnie tam to zrobię - Zrobię stopalla!! Ruszam wściekle. Potężny moment obrotowy wynoszący niewyobrażalne 3,76Nm powoduje uślizg opony a mnie chce ściągnąć z maszyny. Cisnę jednak dalej nie zważając na ból szyi przeciwstawiającej sie rwącemu pędowi powietrza. Wiem, że liczy sie każdy metr rozpędu... W samą porę osiągam upragnione 40km/h. Jestem przed samymi światłami. To już ten moment! Przechylam się mocno do przodu, naciskam klamkę hamulca i.... tylna opona zaczyna sie unosić. Cóż za uczucie!! Ogarnia mnie euforia. Robię prawie idealne stoppie!! Nieco tylko nizsze niz wczorajsza guma ale i tak przypadkowi gapie są w szoku. Nie potrafią pojąć, że zwykły człowiek może tak kpić z praw fizyki. Ale ja nie jestem zwykłym człowiekiem. Jestem motocyklista... Emocje powoli opadają. Nadchodzi to długo oczekiwane wyciszenie. Patrzę tylko na przechodniów żelaznym wzrokiem. Przerażeni stoją przez chwilę w osłupieniu. Szybki ruch nadgarstka budzi ich z odrętwienia i jak najszybciej odchodzą skuleni. Osiągnąłem swój cel. Dla tej chwili sie urodziłem i na nią czekałem przez cale 14lat. Stoję na szczycie świata. Postanawiam przed powrotem do domu jeszcze zatrzymać się na starówce. O tej porze powinno tam być sporo ludzi, którzy mogliby na mnie patrzeć. Czas mija powoli. Wskazówki zegarka ospale lecz miarowo wskazują upływający czas. Zakładam kask i odpalam silnik. Pierwszy bieg wskakuje z cichym stuknięciem. Kolejne wchodzą już bezgłośnie..... rozdzial IV "Wakacyjne wojaże" Wakacje trwają. Na liczniku mojej maszyny przybywają kolejne kilometry nawinięte na koło. W moim mieście pojawił sie nowy jeździec. Od czasu do czasu robimy wspólne ustawki i śmigamy po mieście albo trickujemy na parkingu przed Lidlem. Ja latam na mojej rsce a Piotrek "ileśtam" ma 11 letnie "Piaggio pollini mega-turbo-extra-wypas-120km/h-elektronik". Dziś znów się spotykamy. Trochę pomajstrujemy przy maszynach a później pokarzemy się na mieście. Mamy do zrobienia kilka rzeczy. Chciałem wypolerować ramę od mojej bestyjki. Widziałem w poważnym filmie dokumentalnym - Torque - że poprawia to aerodynamikę maszyny i w rezultacie wzrasta predkość maxymalna. W głębi duszy mam nadzieję, że uda mi się przekroczyć granicę 123,2km/dobe. Piotrek postanowił przerobić swój wydech na rasową przelotówkę. Niestety tata zabronił nam używać wiertarki i musimy skorzystcać z młotka i gwoździa. Zostawiamy maszyny na ulicy a sami idziemy po niezbędne rzeczy. Moglibśmy robić wszystko w garażu i wtedy nie musielibyśmy zasuwać 20m przez podwórko po każde potrzebne narzędzie ale wtedy sąsiedzi i przechodnie nie widzieliby, że znamy się na mechanice i potrafimy ulepszać nasze motocykle. Taaaaak...... Tjuning mechaniczny to jest to co kochamy. Uwielbiam, kiedy moja maszyna po każdej przeróbce staje się coraz zwinniejsza. Coraz bliższa ideałowi.... Po zrobieniu kilku dziur w wydechu Piaggio i kilku godzinach polerowania prace są zakończone. Obie maszyny stoją w popołudniowym słońcu a delikatny wiatr pieści ich kształty. trzeba przyznać, że tworzą razem piekną parę. Jakieś 30m od nas widzimy, ze idą dziewczyny. Postanawiamy szybko odpalić maszyny żeby móc trochę pogazować jak będą obok nas przechodziły. Kiedy nas mijają widzę, że kokieteryjnie na nas spogladają. Ale ja patrzę na nie kpiąco.... Mogę mieć takich setki. Taka maszyna jest przepustką do prawdziwego lachonarium. Powoli wyjeżdżamy na ulice. Dotaczamy się w spacerowym tempie do najbliższych świateł i zajmujemy pole position. Na pasie obok stoi chłopak z naszego gimnazjum w swoim seicento sporting 700ccm. Uśmiechamy się do niego z politowaniem bo wiemy, że za chwię jego nadzieje na nawiązanie jakiejkolwiek walki spełzną na niczym a my odjedziemy z podniesionym kołem ku najbliższym światłom. Mimo tego, że wiem, że nie ma żadych szans to moje ciało reaguje podnieceniem i przyspieszonym biciem serca. Wbijam pierwszy bieg i dodaję gazu. Z rozdygotanym sercem czekam z zgaśnie czerwone światło. Czuję się trochę jak Rozzi czekający na start w królewskiej klasie. Jestem taki sam jak on. Obaj wybijamy się ponad przeciętność...... Wreszcie gaśnie czerwone...... Strzelam ze sprzęgła i tylne koło kreśli długą na 5cm krechę na asfalcie. Cholera!! To na pewno trochę mnie spowolni. Po kilku metrach wciąż jestem na prowadzeniu. Piter trochę został w tyle ale spodziewalem sie tego. Jego naklejki mocy mają mniejszą powierzchnię niż moje. Seiczento już skapitulowało....... ŻAŁOSNE. Znów czuję się panem świata!!Mogę przenosić góry i niszczyć narody!!! Veni Vidi Vici!!!!....... Cały wyscig trwał tylko kilkadziesiąt sekund ale tak naprawdę było to kilkadziesiąt sekund igrania ze śmiercią. Prędkości grubo ponad 47km/h to nie przelewki. Linia przerywana zmienia się w ciągłą i stojące przy drodze drzewa zlewają sie ze sobą. Serce bije jak oszalałe i ręce się pocą. Wtedy każdy błąd możesz przypłacić życiem. Jesteś skupiony do granic możliwości. Wzbijasz się na poziom nieosiągalny dla innych, zwykłych ludzi. A moja eReSa nie wybacza błedów. Wielu już się przekonało o jej mocy i nie doceniło potencjał tego modelu. Ale mnie zaczyna być mało. W mojej głowie rodzą sią plany kolejnych przeróbek maszyny. Powoli zawracamy w stronę centrum . Wcześniej ustaliliśmy, że pojedziemy nad zalew bo w lato tam jest najwiecej ludzi i można się nieźle polansować. Może wyrwiemy jakieś lachony od nas ze szkoły. Kiedy zbliżamy się do zalewu zaczynamy wściekle rwać manetki gazu. Ważne jest żeby ludzie z daleka wiedzieli, że się zbliżamy. Zatrzymujemy się na parkingu. Przez chwilę nie gaszę motocykla żeby ludzie mogli zobaczyć moją niebieską żarówke, którą wczoraj kupiłem za 12,5 zł i zamontowałem w lampie. Na pewno nie moga wyjść z podziwu, że mam ksenony w mojej masznie. A niektórzy mówili, że się nie da. Głupcy!! Cały czas stoimy przy motocyklach i rozmawiamy zwracając uwagę przechodniów spieszących na plaże. Odwracają wzrok patrząc zazdrośnie na nas i coś szepcą między sobą. Wiem, że to podziw. W glębi duszy uśmiecham się do siebie. Przed wakacjami poddałem moją bestię tjunningowi optycznemu. Oprócz niebieskiej źarówki, na moim zadupku w słoncu dumnie błyszczy naklejka od chondy cbr1000rr. Teraz wszyscy wiedzą, że mam lytra. Zamówiłem też na allegro więcej naklejek i teraz na kasku widnieje piękny napis AGV, który zakrywa poprzednie logo Tigera. Tak jest lepiej. Kask od razu przestał parować i stał się cichszy, co ma ogromne znaczenie przy prędkościach bliskich maxymalnej. Dzisiejszą przejażdżke kończymy wcześnie bo musimy jeszcze zrobić kilka rzeczy przy maszynach. Ale postanowiliśmy, że drogę powrotną przejedziemy ostro............. Ogromne przyspieszenia i szaleńcze hamowania to coś dla czego się urodziliśmy i dla czego żyjemy. Wy tego nie ztrozumiecie. Nie jesteście PRAWDZIWYMI MOTOCYKLISTAMI!! Spod każdych świateł ruszamy podrywając przednie koło. Prawie za każdym razem udaje się choć na chwilę oderwać je od ziemi. Każde zatrzymanie kończy się pięknym, 3centymetrowym stoppie. Pędząc ulicami z prędkością, ktorą wiekszość ludzi uznałaby za zabójczą widzimy rodiowóz zaparkowamy na poboczu. Ale nie odpuszczamy........ Tniemy powietrze niczym pocisk kalibru 9mm. Powietrze świszczy w uszach a ręce kurczowo walczą z wyrywającą się kierownicą. Policja nawet nie podejmuje pościgu. Wiedzą, że i tak nas nie dopadną. Na dwupasmówce widzimy jakieś 400 m przed nami auto. Postanawiam je upokorzyć........ Odkręcam na maxa i chowam się za owiewkę. Po 23 minutach je doganiam. Jadę już z predkością bliską maxymalnej i prawie łamię ograniczenie prędkości do 90. Pewnie bym przełamał tę barierę ale jadę nieco pod górke. Ale najważniejsze jest to, że jestem juz przy tym aucie. A przeciwnik to nie byle jaki - Lada Samara z 1988r 1.5 benzyna lexus-look. Uśmiecham się pod nosem bo czuję, że mam jeszcze trochę luzu w manecie gazu. Odkręcam do oporu i czuję jak potężne przyspieszenie katapultuje mnie po przodu. Na budziku widnieje już prawie 90km/h i powoli rośnie. 91..................92.................93.............94........... troche zgłodnialem ale nie odpuszczam. Nie mogę teraz o tym myśleć. Mam jeden cel. Mija kwadrans i prędkość dochodzi do 103 km/h. W tym momencie wysuwam się na prowadzenie i udaje mi się wjechać przed czerwony bolid ze stajni "toro-rosso". Mijając auto ze świstem powietrza, kątem oka uchwyciłem tylko zdumione spojrzenia jego pasażerów. Ale teraz to już nie ma znaczenia. Wiadomo kto jest zwycięzcą a kto pokonanym. Kilka dni temu spotkałem ich na parkingu. Wreszcie jest mój zjazd..... Skręcam w stronę domu i wiem, że za kilka minut tam będę. Słońce rzuca przede mną cień. Czuję przez kierownicę delikatną strukturę asfaltu i wiem, że jestem w swoim żywiole. Jazda jest swoistym katharsis. Potrzebuję tego do życia jak powietrza. Parkuję na ulicy a kilka minut później podjeżdża Piotrek. Żegnamy sie krótkim "do zo ziom". Następnym razem pośmigamy za dwa tygodnie. Jutro wyjeżdżam na kolnię do Ciechanowa. Muszę poprosić mamę żeby mnie spakowała........ Odstawiam maszynę do garażu i gaszę światło. Promienie zachodzącego słońca oświetlają zadupek i tylne koło. Zamykam drzwi żegnając maszynę czułym: "Za 2 tygodnie wróce. Trzymaj się". Wchodząc do domu wyczuwam znajomy zapach ogórkowej........
Pan rypak Opublikowano 31 Lipca 2013 Opublikowano 31 Lipca 2013 Zupa ogórkowa z tego słynie, że najznakomiciej smakuje w Rynie! Ogórkowa spożywana na łonie natury, najbardziej przybliża cudowne Mazury! Nie wie nawet tego Geslerowa Ileż witamin zawiera ogórkowa! Marchew, pietrucha, ogórki kwaszone, Szczypta mazur, jeziorem Ryńskim zroszone. Nie hamburger, pizza, czy zwykła grochowa, Ale ogórkowa to Ryńska zupa narodowa! Więc polecamy RYŃSKĄ OGÓRKOWĄ Zdrową, cudowną i nad wyraz PRZEBOJOWĄ!! Po każdym wypadzie na 2oo ogórkowa dla ochłody.
kmodzele Opublikowano 2 Sierpnia 2013 Opublikowano 2 Sierpnia 2013 Oczywistym jest, że motocykliści pozdrawiają się mijając poprzez gest podniesienia dłoni. Przeważnie. Znamy jednak przypadki, kiedy 'inni' nie odmachują nam pomimo widocznego gestu z naszej strony. Oto powody, dla których 'inni' mogą nie chcieć nas pozdrowić. 1. właściciele Harleya nie machają, bo: - gwarancja wygasa wówczas, gdy pozdrowią użytkownika nie amerykańskiego produktu, - ciężkie skóry z tłustymi bolcami i frędzle uniemożliwiają podniesienie dłoni, - z zasady nie odmachują motocyklistom, którzy spłacili już dawno kredyty na swoje 2oo, - boją się wibracji kierownicy po choćby chwilowym jej puszczeniu, - podmuch powietrza może zdmuchnąć ich tatuaże, - z powodu wibracji ponowne złapanie kiery może zająć wieczność, - właśnie odkryli, że Honda ma ponad 60% udziałów w H-D, - od czasu przegranej aukcji komorniczej na H-D nienawidzą wszystkich, którzy w ogóle podnoszą rękę, - Rolex może zamoknąć, - ktoś może ukraść odpadającą klamkę, - używa ciągle 10 palców przeliczając stale rosnące wydatki na naprawę H-D, - właśnie polerują pokrywę filtra powietrza. 2. właściciele Goldwingów nie machają, bo: - zgodnie z instrukcją mogą puścić kierownicę wówczas, gdy motocykl nie porusza się, kluczyk jest wyjęty ze stacyjki, centralna nóżka opuszczona i wyłączone radio, - mają przycisk na desce rozdzielczej - automatyczne pozdrawianie, - właśnie zasnęli jadąc, - są za starzy i nie mają siły, - właśnie mają telekonferencję z brokerem z City, - właśnie układają płyty CD w schowku, - podniesiona ręka zakłóca fale odbiór fal TV, - odkładają kubek po kawie do zmywarki, - po machaniu nie mogą znaleźć kierownicy pośród przycisków, przełączników i dźwigni, - ciągle machają, ale nikt nie widzi zza owiewek 3. kierowcy superbików nie machają, bo: - sa tak pochyleni za owiewkę, że nie widzą nic poza zegarami, - podniesienie choćby palca zmieni aerodynamikę i obniży prędkość o 3 km/h, - właśnie zmodyfikowane super światła oślepiają ich samych, - właśnie robią wheelie i nie widzą drogi, - właśnie robią stoppie i nie widza drogi, - właśnie znów wyprzedzają, - właśnie osiągają prędkość światła i masa własna wzrasta tak, że nie mogą ruszyć choćby palcem, 4. enduro cross nie machają bo - łapy się od błota przykleiły do kiery - handbary uniemożliwiają podniesienie ręki - boi się że błoto spadające z rękawicy pod wpływem wiatru może zabić jadącego za nim - na goglach ma wodorosty i myśli że wciąż jedzie po bagnie i nie będzie żab pozdrawiał - przypomina sobie jak to pozdrawiając w lesie ziomka na enduro zahaczył o gałąź przy prędkości 100km/h i został na drzewie - jak pomacha to ręka mu się oczyści i ziomki nie uwierzą mu że przejechał 20m pod lustrem bagna - jest tak opatulony ochraniaczami że nie może się ruszyć - jest tak spocony po godzinie na torze że jak podniesie rękę to smród z pod pachy może udusić wszystkich w promieniu 10km - nie macha do innych (czystych i wyglądających jak ludzie a nie jak pies po tarzaniu się w gównie ) - nie lubi machać bo kojarzy mu się z odpędzaniem much po tym jak ziomek przed nim przejechał na swoim drz400 na kostkowej oponie 140 po krowim łajnie - nie podnosi reki, bo jadąc poboczem pokonuje kolejne zwalone drzewo . Ogólne rulez pozdrawiania: - nigdy nie pozdrawiasz kierowcy dwóch kółek z silnikiem < 250cc - to nie jest motocykl, - jeśli przez nieuwagę pozdrowisz kierowcę skutera tracisz twarz i szacunek do samego siebie, - jeden wyjątek - moto zabytkowe; zawsze pozdrawiasz zabytki z szacunkiem i podziwem bez względu na pojemność silnika i fakt, że objeżdżani są przez bardziej doświadczonych i lepszych technicznie riderów.
limmp1 Opublikowano 8 Sierpnia 2013 Opublikowano 8 Sierpnia 2013 W języku angielskim słowo cock znaczy kogut, ale może też oznaczać męskiego członka. W pewnej małej angielskiej mieścinie był sobie ksiądz, który oprócz obowiązków duszpasterskich, lubił hodowle drobiu. Któregoś jednak dnia księdzu zginął kogut. Ksiądz zmartwił się i doszedł do wniosku, że mu ukradziono koguta. Po niedzielnej mszy, kiedy wierni zbierali się już do wychodzenia, ksiądz ich powstrzymał: - Mam jeszcze jedną, bardzo wstydliwą sprawę do załatwienia,chciałbym spytać, kto z tu obecnych ma koguta? Wszyscy mężczyźni wstali. - Nie, nie, to nieporozumienie. Może spytam inaczej: - Kto ostatnio widział koguta? Wszystkie kobiety wstały. - Oj, nie, to też nie o to chodzi, może wyrażę się jeszcze jaśniej: - Kto ostatnio widział koguta, który do niego nie należy? Połowa kobiet wstała. - Parafianie - nie rozumiemy się, spytam, wprost:: - Kto widział ostatnio mojego koguta? Wstał chórek chłopięcy,ministranci i organista. _________________
limmp1 Opublikowano 11 Sierpnia 2013 Opublikowano 11 Sierpnia 2013 Dobry kumpel mówi do kumpla: - Leszek, muszę ci coś ci wyznać. - Tak? - Przespałem się z twoją żoną. - No i co z tego? - Rozwiedź się z nią! - Po co? - Słuchaj, całe osiedle z nią śpi. Rozwiedź się! - Po co? - Chłopie, pół miasta ją puka! Rozwiedź się!!! - Po co? - W kolejce się ustawiają, żeby ją pukać! Leszek, rozwiedź się! - Po co? Żeby w kolejce stać? Siedzi sobie dziewczyna na ławce w parku i przeklina. - O k***a jego mać! Idzie chłopak i to słyszy i mówi do niej: - Słuchaj, panna jesteś i nie pasuje, żebyś przeklinała jak szewc. - Siadaj koło mnie, to ci powiem dlaczego. Chłopak siadł i dziewczyna powiedziała mu do ucha. Chłopak zaczął przeklinać: - Do ch**a wafla! Niech k***s pogryzie! Usłyszała to przechodząca obok babcia i mówi do chłopaka, żeby nie przeklinał, bo to nieładne i niekulturalnie. On na to: - Niech babcia usiądzie przy mnie, to powiem babci o co chodzi. Babcia usiadła, chłopak powiedział jej do ucha i babcia zaczęła przeklinać: - O w p***ę! S*****olona dola... Usłyszał to dziadek, który przechodził obok. Mówi do babci: - Wstydziłaby się babcia taki przykład młodym dawać. A ona na to, aby dziadek usiadł koło niej, to mu powie dlaczego. Dziadek usiadł, a babcia mówi: - Ta ławka jest świeżo malowana. Wraca żona do domu, wchodzi z torbą zakupów do pokoju, wykłada mężowi piwo, zakąski... - A ty, kochanie, czemu meczu nie oglądasz? A może goloneczkę ci zrobić? - Mocno? - Nie bardzo... Reflektor, zderzak i maska
dr.big Opublikowano 13 Sierpnia 2013 Opublikowano 13 Sierpnia 2013 Hmmm, z forum Mercedesa ... -> Czym róźni się kierowca VW od kierowcy Mercedesa? Dla kierowcy Mercedesa Hektor to mityczny książe trojański Dla kierowcy VW Hektor to kawałek ziemi za domem
toMMasz Opublikowano 13 Sierpnia 2013 Opublikowano 13 Sierpnia 2013 - Dlaczego nie byliście w pracy? - Miałem zapalenie ucha środkowego... - Nie bujajcie, kapralu, przecież ucho jest tylko lewe i prawe. - Niektórzy z was używają słów, których nie rozumieją i potem ludzie się z nas śmieją, a o policji wciąż krążą dowcipy - mówi komisarz na odprawie. - Czy to alibi do mnie? - pyta jeden z podwładnych. Policjant w księgarni: - Proszę o cos głęboko intelektualnego, pobudzającego do myślenia. - Może Kafkę? - Dziękuję, już piłem. Na balu milicjantów: - Czemu pan tak się szybko kręci? Przecież to wolny taniec! - Oj, nie taki wolny! Na płycie jest wyraźnie napisane "33 obroty na minutę"! Idzie policjant się odlać. Po jakimś czasie wychodzi z krzaków cały obsikany. - Co się stało? - pyta się kumpel. - Wyjąłem nie tą pałę. Policjant rozkłada metr krawiecki na jezdni. Kolega pyta się, co robi: - Niektórzy przyjeżdżają do pracy metrem, ale jak do cholery to robią? Policjant zamknął się w komórce i przez kilka dni rozbierał swój nowo kupiony sa-mochód na części. Żona się pyta: - Po co to robisz? - Poprzedni właściciel powiedział mi, że włożył w niego 5 milionów!!
Sympatycy Anton Opublikowano 14 Sierpnia 2013 Sympatycy Opublikowano 14 Sierpnia 2013 Przychodzi mężczyzna do Poradni K i widząc kolejkę kobiet przed gabinetem lekarskim , pyta: - Przepraszam, czy tu przyjmuje ginekolog? - Tak,- odpowiadają mu gromadnie pacjentki. - Aha,-mężczyzna na to, i siada sobie na krzesełku. Siedzi tak parę minut, panie popatrują nań zdumione, wreszcie jedna odważna zagaja i mówi: - Proszę pana, pan się chyba pomylił że tu pan czeka, to gabinet ginekologiczny... - Nie, tu nie ma .żadnej pomyłki - rzecze mężczyzna, nieco zarumieniony. - Ależ...ginekolog to lekarz dla kobiet! - odpowiada odważna niewiasta. - Powtarzam, nie ma żadnej pomyłki - odpowiada lekko zirytowanym tonem mężczyzna! - Ginekolog spiralki zakłada?! To znaczy, że i zdejmuje...
Klubowicze Wrzonio Opublikowano 14 Sierpnia 2013 Klubowicze Opublikowano 14 Sierpnia 2013 Nowy słownik nowomowy Unii Europejskiej patomorfolog - lekarz ostatniego kontaktu antysemita - judeosceptyk, tylko bardziej zażarty arab - osoba z kulturowo uwarunkowanym ręcznikiem na głowie bałagan - przestrzeń zaaranżowana alternatywnie biedak - osobnik ekonomicznie nieprzystosowany dorosły - osoba, która przestała rosnąć na końcach i zaczęła rosnąć pośrodku denat - osoba bezterminowo dysfunkcyjna głuchoniemy - osoba ze wzmożoną werbalizacją ruchową ginekolog - lekarz, który szuka problemów tam, gdzie inni znajdują radość grubas - osoba zorientowana horyzontalnie haracz - dobrowolna opłata na rzecz lokalnego lobby baseballowego/footballowego jąkała - osoba z samopowtarzalną dysfunkcją płynności artykulacji ksiądz - człowiek, do którego wszyscy mówią ojcze, za wyjątkiem jego własnych dzieci, które mówią do niego wujku kac - suszenie po zalaniu komputer - urządzenie służące do rozwiązywania problemów, których bez niego w ogóle by nie było konsultant - ktoś, kto weźmie zegarek od twojej żony, powie ci która godzina, po czym każe zapłacić za informacje kurz - odwodnione błoto kurdupel - osobnik o obniżonym środku ciężkości, z krótszym czasem wędrówki impulsów nerwowych, wertykalnie zdegradowany leń - osoba motywacyjnie zubożona market - ring do walk zespołowych o wątpliwej wartości trofea zazwyczaj przeterminowane, układane na regałach, przez osobników obdarzonych ujemnym ilorazem inteligencji pijany - osobnik przestrzennie zagubiony szczerbaty - osoba o zwiększonej wydajności oddechowej Policjant zatrzymuje motocyklistę za przekroczenie prędkości.. - Poproszę prawo jazdy... - Niestety nie mam prawa jazdy, zabrano mi uprawnienia już 5 lat temu - Dowód rejestracyjny poproszę... - Nie mam. to nie jest mój motocykl. Jest kradziony. - Motocykl jest kradziony !!!??? - Dokładnie, ale prawdę mówiąc - chyba widziałem dowód rejestracyjny w tank-bag’u, jak wkładałem tam pistolet... - Ma pan pistolet w tank-bag’u!!!??? - No tak. Tam go włożyłem, po tym jak zastrzeliłem właściciela tego motocykla i jak po poćwiartowaniu schowałem ciało w kufrach - W kufrach jest CIAŁO !!!!!??? - No przecież mówię... W tym momencie policjant zawiadamia komendę, po 2 minutach antyterroryści otaczają motocykl, dowodzący akcja podchodzi do kierowcy - Prawo jazdy poproszę.. - Proszę bardzo - i kierowca pokazuje jak najbardziej ważne prawo jazdy - Czyj to motocykl - pyta komendant - Mój. Proszę oto dowód rejestracyjny - Proszę wolno otworzyć tank-bag’a i nie dotykać schowanej tam broni... - Proszę bardzo, ale nie ma tam żadnej broni - Proszę otworzyć kufry i pokazać ciało - No problem, ale jakie ciało ??!! - Zaraz - mówi kompletnie zdezorientowany policjant - kolega, który pana zatrzymał, powiedział, że nie ma pan prawa jazdy, dowodu rejestracyjnego, motocykl jest kradziony, w tank-bag’u jest broń a w kufrach ciało... - He he - odpowiedział kierowca - a może jeszcze panu powiedział, że przekroczyłem prędkość?Huh
toMMasz Opublikowano 14 Sierpnia 2013 Opublikowano 14 Sierpnia 2013 · Ostrożnie przyhamowałem, żeby ta kobieta upadła jak najdelikatniej. · Zatrąbiłam na pieszego, ale on tylko się na mnie gapił, więc go przejechałam. · Broniąc się przed uderzeniem zderzaka samochodu przede mną, uderzyłem przechodnia. · Ten pieszy strasznie latał po szosie, musiałem kilka razy wykręcać, zanim na niego wpadłem. · Źle osądziłem kobietę przechodzącą przez jezdnię. · Przechodzień uderzył mnie i wszedł pod mój wóz. · Kierowca, który przejechał człowieka: Podszedłem do leżącego pieszego i stwierdziłem, że jest bardziej pijany ode mnie. · Poszkodowany przeze mnie obywatel jest teraz w szpitalu i nie chowa urazy. Powiedział, że mogę korzystać z jego samochodu i wziąć jego żonę aż do czasu, kiedy wyjdzie ze szpitala. · Przechodzień nie miał żadnego pomysłu, którędy uciekać, więc go przejechałem. · Zobaczyłem wolno poruszającego się starszego pana o smutnej twarzy, jak odbił się od dachu mojego samochodu. · Motornicza tramwaju potrącona przez samochód podczas przestawiania zwrotnicy: Zostałam uderzona w tył mojej osoby i wywróciłam się na jezdnię. · Świadek potrącenia pieszego: Zobaczyłem, że w powietrzu na wysokości 2 do 3 metrów leci znany mi osobiście, mieszkaniec Orzechowa. · Potrąciłam tego mężczyznę, który przyznał, że to jego wina, ponieważ już poprzednio był poszkodowany. · Świadek potrącenia pieszego: Usłyszałem, jak Przemek krzyknął do głuchoniemego Tokarczuka: Stój! · Byłem pewien, że ten stary człowiek nie dotrze na drugą stronę ulicy, kiedy go stuknąłem. · Pytanie: Czy próbował pan dać ostrzeżenie? Odpowiedź ubezpieczonego: Tak, klaksonem. Pytanie: Czy druga strona próbowała dać ostrzeżenie? Odpowiedź ubezpieczonego: Tak. Zrobiła „muuu". · Tego byka chyba ugryzła osa, bo rzucił się na moje auto. · Na samochód wpadła krowa. Później dowiedziałam się, że była trochę przygłupia. · Ten pan jest bezstronnym świadkiem na moją korzyść. · Sprawca wypadku: To jest niemożliwe, żebym jechał na piątym biegu. Jechałem na pewno na czwartym albo na piątym biegu. · Powiedziałem policjantce, że nic mi nie jest, ale kiedy zdjąłem kapelusz, stwierdziłem, że mam pękniętą czaszkę.
Klubowicze Wrzonio Opublikowano 20 Sierpnia 2013 Klubowicze Opublikowano 20 Sierpnia 2013 Wszystkie choroby pochodzą od stresu. Z wyjątkiem wenerycznych, które wywodzą się z zadowolenia. * Przyjaciel to nie ten, który taszczy cię z baru. Ale ten, co czołga się razem z tobą! * Śniadanie na kacu jest jak przeszczep, może się nie przyjąć. * Blondynka żali się przyjaciółce: - Już trzy miesiące piję tę hennę, a włosy mi nie ciemnieją. * Zostać narkomanką, pijaczką i kurwą jest bardzo prosto. Wystarczy nie ukłonić się trzem babciom-emerytkom z bloku. * Sędzia na rozprawie rozwodowej. - Postanowiłem przyznać pańskiej żonie 2 tys zł miesięcznie. - Świetnie, Wysoki Sądzie - odpowiada mąż. Ja też od czasu do czasu dorzucę jej parę złotych od siebie. * Ogłoszenie: Młody, przystojny, dobrze ubezpieczony pan z wykształceniem wyższym i dobrymi manierami. Posiadam dwa najnowsze samochody, rodzinną posiadłość i willę na Karaibach. Nie szukam nic, ani nikogo... Chwalę się tylko... * Przychodzi facet do lekarza i mówi: - Panie doktorze wątroba mnie boli. - A czy pije pan wódkę???!!!!!! - Piję, panie doktorze, ale mi nie pomaga. * Facet wybrał się na ryby. Gdy wypłynął łodzią w morze, z wody wynurza się rekin i ze złowieszczym uśmiechem pyta: - Co, na rybki? - Na grzyby!! Jak Boga kocham że na grzyby!! * - Masz jakieś hobby? - Tak, lubię roślinki - A jakie? - Chmiel, tytoń, konopie... * Sekretarka mówi do prezesa: - Albo da mi pan podwyżkę, albo powiem wszystkim, że mi ją pan dał. * Sekretarka mówi do szefa: - Albo zacznie mi pan więcej płacić albo ja zacznę pisać pamiętniki! * Lekarz do pacjenta przed operacja: - Niech pan się nie martwi... Robiłem to już ze sto razy! Kiedyś musi się udać! * Pacjent do pacjenta: - Czyś ty zwariował? Uciekać z sali operacyjnej? Czego żeś się przestraszył? - Bo pielęgniarka mówiła: "Nie ma się czego bać, to prosta, rutynowa operacja" - No właśnie, a ty i tak uciekłeś. - Ale ona to mówiła do chirurga... * Rozmawia dwóch biznesmenów z zagranicy, - Wie pan, w Polsce najlepiej jest inwestować po cichu. - Dlaczego?- pyta drugi - Ponieważ trzeba uważać na misie PANDA. - Jak to na misie PANDA, a co to jest? - No nie wie pan? PAN DA to się załatwi. * Na przyjęciu chłopak pyta dziewczynę: - Czy mogę Cię prosić do walca? - Zgłupiałeś? To już nie miałeś czym przyjechać! * Pewnej niezamężnej kobiecie zadano pytanie: - Dlaczego nie ma pani męża? - A po co mi mąż: mam psa, który warczy, papugę, która przeklina i kocura, który włóczy się przez całe noce. * - Czy wie pan czym się różni pańska żona od mojej? - Nie. - A ja wiem... * Definicja czasoprzestrzeni - Na początku kobieta wymaga więcej czasu, a z czasem coraz więcej przestrzeni. * Córeczka pyta mamę: - Dlaczego wyszłaś za tatusia? - Ty dziecko też zaczynasz się dziwić? * Kobieta i mężczyzna, którzy wcześniej się nie znali, dostali miejsca w tym samym przedziale pociągu sypialnego. Początkowo byli tym nieco zakłopotani, ale w końcu udało im się zasnąć - kobieta na górnym, mężczyzna na dolnym łóżku. W środku nocy kobieta wychyla się ze swojego posłania budzi mężczyznę: - Przepraszam, że przeszkadzam, ale jest mi potwornie zimno. Czy mógłby mi pan podać jeden z tych zapasowych koców? Mężczyzna z błyskiem w oku odpowiada: - Mam lepszy pomysł, udawajmy, że jesteśmy mężem i żoną. - Dlaczego nie? - odparła zaintrygowana kobieta. - Świetnie, - ucieszył się mężczyzna - No, to weź sobie sama.
Sympatycy orzech Opublikowano 23 Sierpnia 2013 Sympatycy Opublikowano 23 Sierpnia 2013 Pięknego, słonecznego dnia gość wybrał się z żoną do Zoo. Żona, bardzo atrakcyjna kobieta - makijaż, letnia, różowa, kusa sukieneczka, spięta paseczkiem, rajstopki samonośne... Gdy szli pomiędzy klatkami małp, zobaczyli goryla, który na ich widok jakby oszalał, zaczął skakać po kratach, chrząkać, zwisać na jednej łapie, drugą waląc się w czaszkę, najwyraźniej niesamowicie podniecony. Mąż, zauważywszy to podniecenie małpy, zaproponował żonie, żeby podrażnić zwierzę jeszcze bardziej i zaczął podsuwać jej pomysły: obliż usta, zakręć tyłeczkiem... Żona wykonywała jego instrukcje, a goryl zaczął wydawać takie dźwięki, że chyba by zmarłego obudził. "Rozepnij pasek..." (goryl niema rozginał kraty z napięcia), "Unieś sukienkę nad rajstopy" (goryl kompletnie oszalał). Nagle facet złapał żonę za włosy, otworzył drzwi klatki, wrzucił żonę do środka, zatrzasnął drzwi i krzyknął z wyrzutem: - A teraz mu wytłumacz, że boli cię głowa!
Sympatycy Anton Opublikowano 11 Września 2013 Sympatycy Opublikowano 11 Września 2013 Do szkoły jazdy przychodzi trzęsący się staruszek: - Dzień dobry, chciałbym zrobić prawo jazdy na autobus.. - Eeee… dlaczego tak późno? - A bo byłem dzisiaj na badaniach u lekarza, żeby prawo jazdy na mojego malucha przedłużyć, a doktor powiedział, że w tym wieku to lepiej autobusem… *********************************** Przedszkolanka zwraca uwagę Krzysiowi: - Dlaczego używasz takich brzydkich słów? Kto cię ich nauczył? - Tatuś. - Tatuś? - Przecież ty nawet nie wiesz, co one znaczą. - A właśnie, że wiem! To znaczy, że maxiskuter tatusia nie chce zapalić.
Klubowicze PIN Opublikowano 12 Września 2013 Klubowicze Opublikowano 12 Września 2013 Przychodzi pracownik banku do pracy. Znajomy pyta : - Jak ci dzień minął ? - A grałem w meczu przeciwko reprezentacji Polski. - Jasne, i może jeszcze bramkę strzeliłeś ?
Leppe Opublikowano 18 Września 2013 Opublikowano 18 Września 2013 http://www.wiocha.pl...da-w-Szczecinku http://www.wiocha.pl/999318,Szybciej-nie-znaczy-lepiej http://www.wiocha.pl/999211,Mistrz--parkowania
Sympatycy Anton Opublikowano 19 Września 2013 Sympatycy Opublikowano 19 Września 2013 Nowe słowa hymnu polskiego: "Z ziemi polskiej do Polski" Ech - szkoda słów! Ale pośmiać się można
mkapilkr Opublikowano 26 Września 2013 Opublikowano 26 Września 2013 Pani zadaje Jasiowi pytanie: -Jest 5 ptaków, jeden został zastrzelony. Ile ptaków zostało? Jasiu odpowiada, że 1. Pani się pyta Jasia: -Dlaczego jeden, powinno zostać 4. -Ale 4 odleciały bo usłyszały huk strzału, a ten jeden nie żywy został. -Jasiu podoba mi się Twój tok myślenia. -Może ja zadam Pani teraz zagadkę: 3 dziewczyny siedzą na ławce i mają lody. Pierwsza gryzie tego loda, druga liże loda, a trzecia ssie. Która według Pani ma męża? -Sądzę Jasiu, że ta trzecia ma męża. -Nie. Ta, która ma obrączkę, ale podoba mi się Pani tok myślenia..
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się