Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

!happybth

149218_467212904189_658799189_5406641_8326870_n.jpg

Opublikowano

...kiedy odkryjemy, iż padł koń, na którym jedziemy, najlepszym wyjściem jest z niego zsiąść.

Jednakże w biznesie znane są również inne strategie.

Między innymi:

Kupno mocniejszego bata. !OKK

Zmiana jeźdźca.

Zapewnienia typu "Zawsze jeździliśmy w ten sposób na koniu."

Zwołanie komisji do zbadania konia.

Organizowanie delegacji mających na celu sprawdzenie, jak gdzie indziej jeździ się na martwych koniach.

Opracowanie standardów dotyczących jazdy na martwych koniach.

Zatrudnienie psychologa mającego przywrócić martwemu koniowi chęć do jazdy.

Szkolenie dla pracowników w celu podniesienia ich zdolności jeździeckich.

Analiza sytuacji martwych koni w dzisiejszym otoczeniu.

Zmiana norm, dzięki której koń nie zostanie uznany za martwego.

Zatrudnienie podwykonawców mających ujeżdżać martwego konia.

Zebranie wielu martwych koni w celu zwiększenia szybkości.

Ogłoszenie, że żaden koń nie jest zbyt martwy.

Przeznaczenie dodatkowych środków na zwiększenie wydajności konia.

Przeprowadzanie analizy rynku mającej wykazać, czy podwykonawcy mogą ujeżdżać tego konia taniej.

Kupno produktu mającego sprawić, że martwy koń będzie biegał szybciej.

Ogłoszenie, że koń jest teraz: lepszy, tańszy i szybszy.

Przeprowadzenie badań nad sposobami wykorzystania martwych koni.

Dostosowanie wymagań wydajności martwych koni.

Ogłoszenie, że przy produkcji tego konia, koszt był zmienną egzogeniczną.

Uznanie obecnego stanu konia za standard.

Awansowanie konia na stanowisko kierownicze.

  • Sympatycy
Opublikowano

KLIK

Najbardziej urzekło mnie stwierdzenie: "skórzana tapicerka, szyberdach,...podgrzewane fotele" :):);)

pzdr

Opublikowano
Najbardziej urzekło mnie stwierdzenie: "skórzana tapicerka, szyberdach,...podgrzewane fotele" :):);)

Oj tam, Oj tam. Tu się wyklepie, tam się popuka i za miesiąc będzie "Audi A8 salon po lifcie bezwypadkowy". Obecnie w opisie zamieniłbym "przyciemniane szyby" na "szyby lekko przydymione..." !happybth.

Opublikowano

opis autka musi byc zeby znalesc drugi tak sam w koncu ten ma dokumenty i kawalek ramy z numerami, prawdopodobnie to jest wazne w tym wszystkim

  • Administrator
Opublikowano

Reklama "kiedyś" !happybth

Patrząc przez pryzmat ostatnio wprowadzonych przepisów odnośnie palenia w miejscach publicznych, szczególnie ta reklama mnie urzekła... w końcu lekarz to jakiś autorytet !happybth

pub_vintage_009.jpg

Opublikowano
1290725206_by_Jerod_500.jpg
Opublikowano

Prawdziwa historyjka z życia:

Dwóch moich kolegów ostro popiło pewnego wieczoru ale z samego rana nabzdryngoleni

postanowili wybrać się na ryby.Wczesny ranek była gęsta mgła.Usiedli nad brzegiem rzeki i zarzucili wędki.W pewnej chwili jeden mówi do drugiego:

-Ty widziałeś?Po wodzie przejechał samochód.

-E tam nawalony jeszcze jesteś przewidziało Ci się!

Za chwile po wodzie przejechał autobus...

Okazało się ,że koledzy siedzieli nad brzegiem...ulicy.

Rzeka była kilkaset metrów dalej !piwko

Opublikowano

Dwie zakonnice jadą samochodem. Zabrakło im benzyny.

Jedna z sióstr postanowiła iść na stację benzynową i wzięła ze sobą jedyne naczynie, jakie było dostępne - nocnik.

Wróciła i z tego nocnika wlewa benzynę do baku.

Obok samochodem przejeżdżają dwaj księża.

Jeden mówi do drugiego:

- Siła ich wiary rzuca mnie na kolana...

  • Administrator
Opublikowano

Chwile dumalem gdzie to sie nadaje do wstawienia, ale jednak humor !happybth

czyli grunt to profesjonalna rozmowa klienta ze sprzedawca skutera

  • 2 tygodnie później...
Opublikowano

bez komentarza...

4998_1026_500_Motocyklisci.jpg

Opublikowano

ktoś precli nie czyta i takie o to skutki :rolleyes:

Opublikowano

Podczas dyskusji z uczniami Tusk zapytał:

- Co to jest tragedia? Czy ktoś mógłby podać przykład?

Dziewczynka z pierwszej ławki podniosła rękę:

- Gdyby mój przyjaciel, który mieszka na wsi, bawił się na polu i został rozjechany przez traktor - to byłaby tragedia.

- Nie. - odpowiada Klich - to byłby wypadek

Zgłasza się kolejne dziecko:

- Gdyby autobus, który odwozi 50 dzieci do szkoły, miał wypadek, w którym zginęliby wszyscy pasażerowie - to byłaby tragedia.

- Też nie - odpowiada tym razem Tusk - to byłaby wielka strata.

Czy ktoś ma inne pomysły?

W klasie cisza. Nikt nie chce się zgłosić.

Nagle odzywa się Jasiu:

- Gdyby samolot, w którym lecieli pan premier i pan minister został trafiony przez pocisk i rozpadł się na kawałki - to byłaby tragedia.

- Brawo! - woła Tusk - Możesz nam powiedzieć dlaczego uważasz, ze to była by tragedia?

Na to Jasiu:

- Dlatego, że to na pewno nie byłaby wielka strata i prawie na pewno nie byłby to wypadek...

  • Sympatycy
Opublikowano

- Baco, co robicie?

- Waham się... byłem wczoraj na weselu. Żonę zgwałcili, a mi w mordę dali.

- No i ...?

- Dziś są poprawiny, żona chce iść, a ja się waham!

Opublikowano
1292866151_by_TopBravura_500.jpg
Opublikowano

Ehhh, pozwolę sobie na małą niepoprawność polityczną (jak ktoś woli, to niech wstawi inną mniejszość - geja, Araba, czy kogo woli ;))

Z rozmowy kwalifikacyjnej do pracy w rozgłośni radiowej wychodzi Żyd, na dole czeka na niego kolega:

- I jak, jak, miałeś testy? Wszystko w porządku? Przyjęli Cię?

- N... n... no ttttakk, mmmmialem ttteeestty...

- No i?

- Nnnnieee pppprzyjeeeli ;) pieeeprzszszeeeeni aaaantysssemiiici

whist

Opublikowano

kopia z " motofanatyk"

Rozdział pierwszy

Taaak... teraz rozumiem... Naprawdę są nas tysiące. Ja teą mam RS 125 cm i uwielbiam te przyspieszenia. Mija 8 sekund licznik pokazuje magiczne 80km/h. Mija kolejne 7sekund już jest 120. Ale to mało! Pragnę wiecej!! W tym momencie ze świstem mija mnie czerwone Tico zapakowane rodziną do 3 pokolenia wstecz. Odkręcam manetkę do oporu i kładę się na baku!! Mija 20minut - obrotomierz dochodzi do czerownego pola i czas wrzucić ostatni 4 bieg - już jest 130km/h. Doganiam Tico i wyprzedzam na jedną długość mojej maszyny. Taaaaaak!!! Niemalże ekstaza. Czuję spełnienie. Wygralem kolejną walkę...

Powoli wytracam prędkość. Redukuję biegi i zjeżdżam na pobocze. Zdejmuję kask. Uważając aby nie przypalić mlodzieńczego zarostu zapalam ostatniego papierosa. Z politowaniem spoglądam na przejeżdżające obok auta. Wiem, że to ja jestem najszybszy. Oni też to wiedzą. Widzę to w ich wystraszonych spojrzeniach.

Słońce chyli się ku zachodowi. Zaciągam się po raz ostatni i wyrzucam peta. Zakładam kask i z cichym stuknięciem wrzucam bieg. Czas wracać do domu.... na obiad czeka ogórkowa a później trzeba odrobić pracę domową.

Rozdział drugi: Powrót do domu....

Jadę powoli. Zachodzące słońce rzuca przede mnie cień mnie i mojego motocykla. Jesteśmy spleceni w jedna calość..... stanowimy jedność. Czuje jak maszyna wierzga. Tylko czeka aż ruch mojego nadgarstka pozwoli jej wyrwać ku wolności stworzonej przez stado galopujących 13KM. Ale potrafię ja okiełznać. Mimo iż jest to bestia przy mnie jest potulna jak baranek.

Zatrzymuje sie na swiatłach. Nagle w lusterku powoli zbliża sie pojedyncze światełko. Adrenalina skacze do góry. Zwężają się źrenice i szczeki mocniej zaciskają. Czuje kolejna bitwę. Kolejna krew. No pasie obok

zatrzymuje sie mój nowy rywal....

Zza przyciemnionej szybki TIGERA nie widzę jego twarzy ale wiem ze patrzy na mnie. Powoli zwiększam obroty. On robi to samo. Jego stjuningowana yamaha aerox aż rwie sie do wyścigu. Ale ja jestem spokojny i opanowany. JESTEM MOTOCYKLISTĄ....

Przymrużam oczy i szarpie manetka gazu. Z wydechu od r1 zamontowanego pod zadupkiem mojej RSki dochodzi przeraźliwy ryk. Matki z przerażeniem wołają swoje pociechy, przechodnie pochowali sie w krzaki. Ulice opustoszały. I wreszcie gaśnie czerwone światło....

Puszczam sprzęgło i maszyna z jazgotem wyrywa do przodu. Idziemy równo - łeb w łeb. Mijają kolejne sekundy wyścigu 10,11,12,13,14,15,16... Pędzę już 70km/h. W tym momencie jego maszyna zaczyna słabnąć. Już wiem ze wygrałem. Pozwalam sobie na lekki uśmiech. Chcę jednak pokazać swoją dominację!! Mimo ze pogubiłem wszystkie naklejki jadę dalej. I wreszcie jest!!Apogeum - Bestia osiągnęła 90km/h w ruchu miejskim. Zwalniam, pozwalam mu sie dogonić. W geście triumfu daję na kolo. Przednia opona ochoczo odrywa sie od ziemi na wysokość 7cm!!! Kątem oka widzę idące ulica dwie gimnazjalistki. Uśmiecham sie do siebie ze świadomością że widziały mój trick.

W myslach mowie sobie ze:

Wtedy dopiero czuje, że żyje ! ! Jednak zdaje sobie sprawe, że czasem jeden zły ruch, jeden moment nieuwagi może sprawić, że już nikt nie uściśnie mi dłoni. Podejmując tą "grę" trzeba się liczyć z konsekwencjami i byś świadom co może się stać.

Taaakk. Wiem co czujesz. Ja jestem taki sam jak Ty. Musimy umówic sie kiedyś na wspólne latanie po mieście.

Jestem już w domu. Ogórkowa wystygła.... Ale to nie ważne. Liczy się tylko to że jestem motocyklistą i mam "szacunek ludzi ulicy".

Elo ziomale!!...

Rozdział III: Sobota...

Wstaję rano i przecieram zaspane oczy. Po wczorajszym dniu pozostał tylko rozmyty krajobraz widziany zza wizjera kasku. Tigery mają nie najlepszą wentylację więc wszystko widać jak przez mgłę. Właściwie to jest coś jeszcze.... . W środku czuję jeszcze uczucie euforii po ostatnim starciu - A może to ta ogórkowa??

Wiem, że dziś znów będę jeździł. Znów poczuję tą moc ukrytą w potężnym silniku. Na sama myśl o tym ogarnia mnie przyjemny dreszcz. Wiem, że dziś też zmierzę sie z kolejnym rywalem.

Powolnym krokiem schodzę go garażu i zapalam światło. Z mroku wyłaniają się znajome kształty wściekłej maszyny. Jeszcze nie rozbudziła się ze snu. Czeka wiernie na mnie abym dotknięciem przywrócił ją do życia....

Pozbawiona naklejek wygląda jeszcze lepiej. Boję się tylko czy nie spowoduje to drastycznego spadku mocy. Na szczęście mam kilka zapasowych. Przyklejam je naprędce i już jestem gotów do jazdy....

Siadam wygodnie w kanapie i kciukiem muskam przycisk startera. O Taaaak!! Znów czuję to wibracje. Serce zaczyna bić szybciej. Kilkakrotne szarpnięcie manetką informuje mnie, że nowe naklejki świetnie się sprawują i dodatkowo poprawiły nieco przebieg krzywej momentu obrotowego.

Wyjeżdżam na ulice. Czuję, że dzisiejszy dzień będzie tym, który mieszkańcy mojego miasta na długo zapamiętają...

Mam zamiar pojechać dziś na jakiś zatłoczony parking przy centrum handlowym i trochę potrikować. Wiem, że znów przyciągnę zazdrosne spojrzenia zwykłych śmiertelników. Są jak robactwo - niegodni mego widoku. Ale niech patrzą... Niech napawają sie widokiem prawdziwego motocyklisty...

Z rykiem silnika wjeżdżam na parking. Jest jeszcze wcześnie więc mało osób. Nie szkodzi - przyjadę za chwile jak będzie ich więcej. Jadę przeczekać na pobliską stację benzynową. Zatrzymuję się i otwieram wlew paliwa. Słyszałem, że unoszące się w powietrzu na stacji opary paliwa mogą skroplić się wprost do baku!! Niech Ci frajerzy tankują i płacą a ja i tak będę miał za darmo.

Mija 20 minut podczas których staram sie jak najbardziej wystawić na widok publiczny. Nie zdejmuję kasku gdyż wtedy wyglądam bardziej tajemniczo. Widzę po twarzach ludzi, że sie boją. Lękają sie zamaskowanej postaci. Przeraża ich to co nieznane...

Wreszcie jadę znów na parking. Już jest około 40 aut i kilka osób przechodzi od samochodu do wejścia do centrum. Idealnie.... Jest wśród nich rodzina ze znajomego Tico. Przemykają nieco szybciej niż pozostali. Są upokorzeni. Mają w pamięci wczorajsza porażkę. Rwę gaz aby przykuć uwagę. W podziemnym parkingu brzmienie wydechu potęguje wszechobecne echo. Ludzie z zaciekawieniem odwracają wzrok... Na to właśnie czekałem. Dzięki temu czuję, że żyję. Kocham tę grę. A w niej może być tylko jeden zwycięzca -JA.

Wyznaczyłem dziś sobie cel. W nocy nie moglem spać gdyż w głowie kołatała mi sie jedna myśl. Słyszałem wewnętrzny głos, który mówił mi, że:

moze po ogorkowej troche ciezszy bede i zatrzymam na przednim na swiatlach nareszcie.

Tak. Dziś to zrobię!!!

Rozpędzam się. Mijają kolejne minuty. Wreszcie licznik pokazuje już 37km/h. Na forum Bravo przeczytałem, że muszę mieć co najmniej 40km/h aby wszystko się udało. Niestety muszę odpuścić.... skończył się parking. Trzeba znaleźć inne miejsce.

Niestety nie ma u mnie w mieście innego Lidla (to tutaj kupiłem swój kask i motocyklowe sofixy). Postanawiam poćwiczyć w ruchu miejskim. Znajduję najdłuższą prostą w mieście. Dobrze ją znam. Jestem jej władcą!! Niepokonany o 6 klasy podstawówki. Na jej końcu jest to czego pragnę. Światła!! Właśnie tam to zrobię - Zrobię stopalla!!

Ruszam wściekle. Potężny moment obrotowy wynoszący niewyobrażalne 3,76Nm powoduje uślizg opony a mnie chce ściągnąć z maszyny. Cisnę jednak dalej nie zważając na ból szyi przeciwstawiającej sie rwącemu pędowi powietrza. Wiem, że liczy sie każdy metr rozpędu...

W samą porę osiągam upragnione 40km/h. Jestem przed samymi światłami. To już ten moment! Przechylam się mocno do przodu, naciskam klamkę hamulca i.... tylna opona zaczyna sie unosić. Cóż za uczucie!! Ogarnia mnie euforia. Robię prawie idealne stoppie!! Nieco tylko nizsze niz wczorajsza guma ale i tak przypadkowi gapie są w szoku. Nie potrafią pojąć, że zwykły człowiek może tak kpić z praw fizyki. Ale ja nie jestem zwykłym człowiekiem. Jestem motocyklista...

Emocje powoli opadają. Nadchodzi to długo oczekiwane wyciszenie. Patrzę tylko na przechodniów żelaznym wzrokiem. Przerażeni stoją przez chwilę w osłupieniu. Szybki ruch nadgarstka budzi ich z odrętwienia i jak najszybciej odchodzą skuleni.

Osiągnąłem swój cel. Dla tej chwili sie urodziłem i na nią czekałem przez cale 14lat. Stoję na szczycie świata.

Postanawiam przed powrotem do domu jeszcze zatrzymać się na starówce. O tej porze powinno tam być sporo ludzi, którzy mogliby na mnie patrzeć. Czas mija powoli. Wskazówki zegarka ospale lecz miarowo wskazują upływający czas. Zakładam kask i odpalam silnik. Pierwszy bieg wskakuje z cichym stuknięciem. Kolejne wchodzą już bezgłośnie.....

Rozdzial IV "Wakacyjne wojaże"

Wakacje trwają. Na liczniku mojej maszyny przybywają kolejne kilometry nawinięte na koło. W moim mieście pojawił sie nowy jeździec. Od czasu do czasu robimy wspólne ustawki i śmigamy po mieście albo trickujemy na parkingu przed Lidlem. Ja latam na mojej rsce a Piotrek "ileśtam" ma 11 letnie "Piaggio pollini mega-turbo-extra-wypas-120km/h-elektronik".

Dziś znów się spotykamy. Trochę pomajstrujemy przy maszynach a później pokarzemy się na mieście. Mamy do zrobienia kilka rzeczy. Chciałem wypolerować ramę od mojej bestyjki. Widziałem w poważnym filmie dokumentalnym - Torque - że poprawia to aerodynamikę maszyny i w rezultacie wzrasta predkość maxymalna. W głębi duszy mam nadzieję, że uda mi się przekroczyć granicę 123,2km/dobe.

Piotrek postanowił przerobić swój wydech na rasową przelotówkę. Niestety tata zabronił nam używać wiertarki i musimy skorzystcać z młotka i gwoździa. Zostawiamy maszyny na ulicy a sami idziemy po niezbędne rzeczy. Moglibśmy robić wszystko w garażu i wtedy nie musielibyśmy zasuwać 20m przez podwórko po każde potrzebne narzędzie ale wtedy sąsiedzi i przechodnie nie widzieliby, że znamy się na mechanice i potrafimy ulepszać nasze motocykle. Taaaaak...... Tjuning mechaniczny to jest to co kochamy. Uwielbiam, kiedy moja maszyna po każdej przeróbce staje się coraz zwinniejsza. Coraz bliższa ideałowi.... Po zrobieniu kilku dziur w wydechu Piaggio i kilku godzinach polerowania prace są zakończone. Obie maszyny stoją w popołudniowym słońcu a delikatny wiatr pieści ich kształty. trzeba przyznać, że tworzą razem piekną parę. Jakieś 30m od nas widzimy, ze idą dziewczyny. Postanawiamy szybko odpalić maszyny żeby móc trochę pogazować jak będą obok nas przechodziły. Kiedy nas mijają widzę, że kokieteryjnie na nas spogladają. Ale ja patrzę na nie kpiąco.... Mogę mieć takich setki. Taka maszyna jest przepustką do prawdziwego lachonarium.

Powoli wyjeżdżamy na ulice. Dotaczamy się w spacerowym tempie do najbliższych świateł i zajmujemy pole position. Na pasie obok stoi chłopak z naszego gimnazjum w swoim seicento sporting 700ccm. Uśmiechamy się do niego z politowaniem bo wiemy, że za chwię jego nadzieje na nawiązanie jakiejkolwiek walki spełzną na niczym a my odjedziemy z podniesionym kołem ku najbliższym światłom. Mimo tego, że wiem, że nie ma żadych szans to moje ciało reaguje podnieceniem i przyspieszonym biciem serca. Wbijam pierwszy bieg i dodaję gazu. Z rozdygotanym sercem czekam z zgaśnie czerwone światło. Czuję się trochę jak Rozzi czekający na start w królewskiej klasie. Jestem taki sam jak on. Obaj wybijamy się ponad przeciętność......

Wreszcie gaśnie czerwone...... Strzelam ze sprzęgła i tylne koło kreśli długą na 5cm krechę na asfalcie. Cholera!! To na pewno trochę mnie spowolni. Po kilku metrach wciąż jestem na prowadzeniu. Piter trochę został w tyle ale spodziewalem sie tego. Jego naklejki mocy mają mniejszą powierzchnię niż moje. Seiczento już skapitulowało....... ŻAŁOSNE. Znów czuję się panem świata!!Mogę przenosić góry i niszczyć narody!!! Veni Vidi Vici!!!!....... Cały wyscig trwał tylko kilkadziesiąt sekund ale tak naprawdę było to kilkadziesiąt sekund igrania ze śmiercią. Prędkości grubo ponad 47km/h to nie przelewki. Linia przerywana zmienia się w ciągłą i stojące przy drodze drzewa zlewają sie ze sobą. Serce bije jak oszalałe i ręce się pocą. Wtedy każdy błąd możesz przypłacić życiem. Jesteś skupiony do granic możliwości. Wzbijasz się na poziom nieosiągalny dla innych, zwykłych ludzi. A moja eReSa nie wybacza błedów. Wielu już się przekonało o jej mocy i nie doceniło potencjał tego modelu. Ale mnie zaczyna być mało. W mojej głowie rodzą sią plany kolejnych przeróbek maszyny.

Powoli zawracamy w stronę centrum . Wcześniej ustaliliśmy, że pojedziemy nad zalew bo w lato tam jest najwiecej ludzi i można się nieźle polansować. Może wyrwiemy jakieś lachony od nas ze szkoły. Kiedy zbliżamy się do zalewu zaczynamy wściekle rwać manetki gazu. Ważne jest żeby ludzie z daleka wiedzieli, że się zbliżamy. Zatrzymujemy się na parkingu. Przez chwilę nie gaszę motocykla żeby ludzie mogli zobaczyć moją niebieską żarówke, którą wczoraj kupiłem za 12,5 zł i zamontowałem w lampie. Na pewno nie moga wyjść z podziwu, że mam ksenony w mojej masznie. A niektórzy mówili, że się nie da. Głupcy!!

Cały czas stoimy przy motocyklach i rozmawiamy zwracając uwagę przechodniów spieszących na plaże. Odwracają wzrok patrząc zazdrośnie na nas i coś szepcą między sobą. Wiem, że to podziw. W glębi duszy uśmiecham się do siebie. Przed wakacjami poddałem moją bestię tjunningowi optycznemu. Oprócz niebieskiej źarówki, na moim zadupku w słoncu dumnie błyszczy naklejka od chondy cbr1000rr. Teraz wszyscy wiedzą, że mam lytra. Zamówiłem też na allegro więcej naklejek i teraz na kasku widnieje piękny napis AGV, który zakrywa poprzednie logo Tigera. Tak jest lepiej. Kask od razu przestał parować i stał się cichszy, co ma ogromne znaczenie przy prędkościach bliskich maxymalnej.

Dzisiejszą przejażdżke kończymy wcześnie bo musimy jeszcze zrobić kilka rzeczy przy maszynach. Ale postanowiliśmy, że drogę powrotną przejedziemy ostro.............

Ogromne przyspieszenia i szaleńcze hamowania to coś dla czego się urodziliśmy i dla czego żyjemy. Wy tego nie ztrozumiecie. Nie jesteście PRAWDZIWYMI MOTOCYKLISTAMI!! Spod każdych świateł ruszamy podrywając przednie koło. Prawie za każdym razem udaje się choć na chwilę oderwać je od ziemi. Każde zatrzymanie kończy się pięknym, 3centymetrowym stoppie. Pędząc ulicami z prędkością, ktorą wiekszość ludzi uznałaby za zabójczą widzimy rodiowóz zaparkowamy na poboczu. Ale nie odpuszczamy........ Tniemy powietrze niczym pocisk kalibru 9mm. Powietrze świszczy w uszach a ręce kurczowo walczą z wyrywającą się kierownicą. Policja nawet nie podejmuje pościgu. Wiedzą, że i tak nas nie dopadną. Na dwupasmówce widzimy jakieś 400 m przed nami auto. Postanawiam je upokorzyć........ Odkręcam na maxa i chowam się za owiewkę. Po 23 minutach je doganiam. Jadę już z predkością bliską maxymalnej i prawie łamię ograniczenie prędkości do 90. Pewnie bym przełamał tę barierę ale jadę nieco pod górke. Ale najważniejsze jest to, że jestem juz przy tym aucie. A przeciwnik to nie byle jaki - Lada Samara z 1988r 1.5 benzyna lexus-look. Uśmiecham się pod nosem bo czuję, że mam jeszcze trochę luzu w manecie gazu. Odkręcam do oporu i czuję jak potężne przyspieszenie katapultuje mnie po przodu. Na budziku widnieje już prawie 90km/h i powoli rośnie. 91..................92.................93.............94........... troche zgłodnialem ale nie odpuszczam. Nie mogę teraz o tym myśleć. Mam jeden cel. Mija kwadrans i prędkość dochodzi do 103 km/h. W tym momencie wysuwam się na prowadzenie i udaje mi się wjechać przed czerwony bolid ze stajni "toro-rosso". Mijając auto ze świstem powietrza, kątem oka uchwyciłem tylko zdumione spojrzenia jego pasażerów. Ale teraz to już nie ma znaczenia. Wiadomo kto jest zwycięzcą a kto pokonanym. Kilka dni temu spotkałem ich na parkingu.

Wreszcie jest mój zjazd..... Skręcam w stronę domu i wiem, że za kilka minut tam będę. Słońce rzuca przede mną cień. Czuję przez kierownicę delikatną strukturę asfaltu i wiem, że jestem w swoim żywiole. Jazda jest swoistym katharsis. Potrzebuję tego do życia jak powietrza. Parkuję na ulicy a kilka minut później podjeżdża Piotrek. Żegnamy sie krótkim "do zo ziom". Następnym razem pośmigamy za dwa tygodnie. Jutro wyjeżdżam na kolnię do Ciechanowa. Muszę poprosić mamę żeby mnie spakowała........

Odstawiam maszynę do garażu i gaszę światło. Promienie zachodzącego słońca oświetlają zadupek i tylne koło. Zamykam drzwi żegnając maszynę czułym: "Za 2 tygodnie wróce. Trzymaj się". Wchodząc do domu wyczuwam znajomy zapach ogórkowej........

  • Klubowicze
Opublikowano

w sumie nie wiem czy to powinno być w kąciku humoru :lol:

Zawsze słyszymy "zasady" od żeńskiej części społeczeństwa. Tu są zawarte zasady mężczyzn.

To są nasze zasady:

Zauważ.. wszystkie są oznaczone numerem "1" NIE BEZ POWODU!

1. Piersi są po to, by na nie patrzeć, dlatego na nie patrzymy. Nie próbujcie tego

zmieniać

1. Naucz się obsługiwać klapę od toalety. Jesteś duzą dziewczynką. Jeżeli jest

podniesiona, to sobie ją opuść. My potrzebujemy klapy podniesionej, wy

opuszczonej. Na pewno żaden z nas nie skarżył się że zostawiłaś ją opuszczoną.

1. Sobota = mecz. To jest jak pełnia księżyca albo przypływy i odpływy morza. Tak

po prostu jest

1. Zakupy NIE SĄ dyscypliną sportową. I NIE, nigdy nie zaczniemy uważać, że

jednak dyscypliną są.

1. Płacz to szantaż.

1. Mówicie otwarcie czego chciecie. Żeby była jasność:

* Ukryte aluzje NIE DZIAŁAJĄ!

* Półsłówka NIE DZIAŁAJĄ!

* Wzmianki NIE DZIAŁAJĄ! PO PROSTU POWIEDZ TO!

1. 'Tak' i 'nie' to doskonałe odpowiedzi na 99% naszych pytań

1. Przychodźcie do nas tylko z problemami które chcecie rozwiązać. My problemy

rozwiązujemy. Jeżeli chcesz współczucia, od tego właśnie masz koleżanki

1. Migrena trwająca siedemnaście miesięcy to problem. Idź do lekarza

1. Cokolwiek powiedzieliśmy 6 miesięcy temu NIE MOŻE BYĆ użyte jako argument w

kłótni. Tak naprawdę, wszystkie nasze komentarze po 7 dniach stają się

nieważne.

1. Jeżeli myślisz że jesteś gruba, to prawdopodobnie jesteś. Nie pytajcie nas

1. Jeżeli coś co powiedzieliśmy może zostać zinterpretowane na dwa sposoby, a

jeden z nich zasmuci cię lub wkurzy, mieliśmy na myśli tę drugą opcję

1. Możesz poprosić nas żeby coś zrobić albo powiedzieć, jak powinno się to robić.

Ale nie obydwie rzeczy na raz. Jeżeli wiesz jak zrobić to najlepiej, zrób to sama

1. Jeżeli to możliwe, powiedz to co musisz powiedzieć podczas reklam

1. Kolumb nie potrzebował mapy, my też nie potrzebujemy

1. WSZYSCY mężczyźni widzą tylko 16 kolorów (jak domyślna paleta Windowsa

95). Brzoskwiniowy, na przykład, to smak. Łososiowy to również smak. Nie mamy

bladego pojęcia czym jest 'amarant'

1. Jeżeli coś nas swędzi, to to drapiemy. Po prostu

1. Jeżeli pytamy, co jest nie tak, a wy mówicie "nic", będziemy zachowywać się

jakby wszystko było w porządku. Wiemy że kłamiecie, ale to po prostu nie jest

warte naszego zachodu

1. Jeżeli pytasz o coś na co wolałabyś nie znać odpowiedzi, oczekuj odpowiedzi

której nie chcesz usłyszeć

1. Jeżeli musimy gdzieś iść, to cokolwiek na siebie założysz jest w porządku,

naprawdę

1. Nie pytajcie nas o czym myślimy jeżeli nie jesteście gotowe na rozmowę na

tematy takie jak seks, piłka nożna, samochody

1. Masz wystarczająco dużo ubrań

1. Masz za dużo butów

1. Mamy dobrą figurę. Koło jest okrągłe, a koło to figura.

Dziękuję za przeczytanie tego. Tak, wiem, muszę spać dzisiaj na kanapie, ale facetów to naprawdę nie rusza - czują się jak na kempingu.

Prześlij to jak największej liczbie mężczyzn - aby ich rozbawić.

Prześlij to jak największej liczbie kobiet - aby je edukować.

Opublikowano

Krzyczac przez 8 lat, 7 miesiecy i 6 dni bylybys w stanie wyprodukowac tyle energi, aby wystarczyla on do ogrzania kubka kawy. (Czy to by sie oplacalo?)

Pierdzac nieprzerwania przez 6 lat i 7 miesiecy wyprodukowalbys tyle gazu aby zastapic nim bombe samochodowa. (To juz lepiej!)

Orgazm swini trwa ok. 30 minut!

(W przyszym zyciu warto byc swinia)

Uderzajac glowa w sciane, spalasz okolo 150 kalorii.

(Caly czas mysle o tej swini...)

Karaluch moze przezyc 9 dni bez glowy zanim zdechnie z glodu.

(Bleeeee...)

Niektore lwy parza sie do 50 razy na dzien. Jednak warto chyba byc swinia.

(Jakosc ponad iloscia?)

Slonie nie potrafia skakac.(I chyba nawet nie jest to takie zle.)

Uryna kota fosforyzuje w ciemnosci.

(Kto placi wlasciwie za takie bezsensowne badania?)

Oko strusia jest wieksze od jego mozgu.

(Nic nowego, znam tez takich ludzi.)

Rozgwiazdy nie maja mozgu.(Wielkie halo, takich ludzi tez spotkalem.)

Niedzwiedzie polarne sa leworeczne.(No i ...??)

Ludzie i delfiny sa jedynymi istotami cieszacymi sie z sexu.

(Zaraz, zaraz! A co ze swiniami???)

  • 2 tygodnie później...
  • Sympatycy
Opublikowano

Jajecznica studencka

Sposób przygotowania:

-otwórz lodówkę

-podrap się po jajkach

-zamknij lodówkę

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...