Marynarz Opublikowano 13 Listopada 2009 Opublikowano 13 Listopada 2009 No to Stapoz stawia !scooter !OK 1000 pękło
stapoz Opublikowano 13 Listopada 2009 Opublikowano 13 Listopada 2009 Proszę bardzo. Niech każdy się częstuje !scooter
szaman Opublikowano 16 Listopada 2009 Opublikowano 16 Listopada 2009 Przed ślubem: On: Hura! Nareszcie! Już się nie mogłem doczekać! Ona: Możesz ode mnie odejść? On: Nawet o tym nie myśl! Ona: Ty mnie kochasz? On: Oczywiście! Ona: Będziesz mnie zdradzać? On: Nie, skąd ci to przyszło do głowy? Ona: Będziesz mnie szanować? On: Będę! Ona: Będziesz mnie bić? On: W żadnym wypadku! Ona: Mogę ci ufać? P.S. Po przeczytaniu proszę przeczytać od dołu do góry
Marynarz Opublikowano 16 Listopada 2009 Opublikowano 16 Listopada 2009 ...o dyskryminacji kobiet... Polak - człowiek. Polka - taniec. Japończycy - ludzie. Japonki - klapki. Fin - człowiek. Finka - nóż. Ziemianin - człowiek. Ziemianka - taka chatka. Węgier - człowiek. Węgierka - śliwka. Graham - pisarz. Grahamka - bułka. Kanadyjczyk - człowiek. Kanadyjka - rodzaj kajaka. Rumun - człowiek. Rumunka - tirówka. Szwed - człowiek. Szwedka - kurtka. Filipińczyk - człowiek. Filipinka - gazeta. Hiszpan - człowiek. Hiszpanka - grypa. Amerykanin - człowiek. Amerykanka - mebel. Estończyk - człowiek. Estonka - internetowy pasożyt jedzący kartofle. Bawarczyk - pan w ósmym miesiącu ciąży, chlajacy namiętnie piwo, koniecznie w krótkich spodenkach na szelkach i kapeluszu z piórkiem - znaczy człowiek. Bawarka - herbata z mlekiem. ...i niech nikt odtąd nie mówi, że kobieta jest... człowiekiem...
magart Opublikowano 18 Listopada 2009 Opublikowano 18 Listopada 2009 Kowalski jak zwykle przyszedł spóźniony do pracy i zbiera standardowy ochrzan od szefa: - Był pan w wojsku, Kowalski? - Byłem. - I co tam panu mówił sierżant jak się pan spóźniał?! - Nic szczególnego... : Dzień dobry, panie majorze;... Dwóch przyjaciół wraca późnym wieczorem z pokera. Jeden skarży się drugiemu. - Wiesz, nigdy nie mogę oszukać żony. Gaszę silnik samochodu i wtaczam go do garażu, zdejmuję buty, skradam się na piętro, przebieram się w łazience. Ale ona zawsze się budzi wydziera na mnie, że tak późno wracam. - Masz złą technikę. Ja wjeżdżam na pełnym gazie do garażu, trzaskam drzwiami, tupię nogami, wpadam do pokoju, klepię ją w tyłek i mówię: "Co powiesz na numerek?". Zawsze udaje że śpi... Kobiety farbują włosy, stosują dopinki, mają implanty zębów, robią korekcję uszu i nosa, odsysają tłuszcz z bioder i pośladków, wprowadzają kolagen do warg, silikon do biustu, przyklejają sztuczne paznokcie i rzęsy... I wciąż narzekają, że tak trudno spotkać PRAWDZIWEGO mężczyznę!
magart Opublikowano 19 Listopada 2009 Opublikowano 19 Listopada 2009 Przychodzi facet do lekarza -Panie doktorze, strasznie bolą mnie bimbole. -Niech się pan rozbierze, obejrzymy (ogląda) -Hm ... nie wiem co to może być, trzeba będzie zrobić badanie krwi i moczu. Ma pan tu skierowanie do laboratorium, przyjdzie pan pojutrze z wynikami badań. Facet poszedł do tego laboratorium, zrobił badania, odebrał wyniki. Następnego dnia siedzi z kumplem w barze i opowiada mu jak go te bimbole bolą i że jutro idzie do lekarza z wynikami. Kumpel - jako że kiedyś trochę się interesował medycyną -- mówi : - Słuchaj, ja się na tym trochę znam, pokaż mi te wyniki z laboratorium, ja ci już dzisiaj powiem co ci jest. Obejrzał uważnie te karteluszki z laboratorium i mówi : - Uuuuu stary, masz przej****e ... Zobacz co ci tu napisali !!! - Co ? - AB - Co to znaczy ? - Amputować bimbole ... !!! Ale to jeszcze nie koniec złych wieści !!! - Patrz, tu dalej jest napisane Rh - - czyli co ? - Razem z h***m ... !!!
szaman Opublikowano 20 Listopada 2009 Opublikowano 20 Listopada 2009 Koleżanka blondynki dostała od niej fax. Za chwilę otrzymuje go po raz drugi, potem trzeci.... Po 20-tej kopii zdenerwowana dzwoni do blondynki na komórkę. - Czemu wysyłasz wciąż te samą kartkę? - Bo mi, kurwa, ciągle dołem wraca... Pani wsiada do samochodu na kursie nauki jazdy po raz pierwszy. Patrzy na pedały i z przerażeniem w oczach mówi do instruktora: - Boże, tu są trzy pedały a ja mam tylko dwie nogi... Dwie blondynki oglądają film porno. Nagle jedna się rozpłakała. - Aniu, dlaczego płaczesz? - Bo myślałam, że się z nią ożeni! - buuuuu... - Dlaczego blondynki kłócą się wsiadając na motor? - Bo każda chce siedzieć przy oknie. Rozbiły się dwie blondynki maluchem na drzewie. Wysiadają. Pierwsza, otwiera klapę z przodu i mówi: - Chyba zgubiłyśmy silnik... Druga otwiera tył i mówi: - Nie martw się, mamy zapasowy. Dyrektor do świeżo zatrudnionej sekretarki - blondynki: - Wysłała pani faks do Nowakowskiego? - Tak, panie dyrektorze. - To teraz proszę jeszcze wysłać do Nowaka. - Nie mamy więcej faksów... Szef do sprzątaczki blondynki: - Pani Jadziu, proszę posprzątać windę. - Na każdym piętrze? Święta. Dwie blondynki jada po choinkę. Wjeżdżają do lasu, wychodzą z samochodu. Po kilku godzinach brnięcia w śniegu jedna z nich mówi: - Wiesz, co? Zimno mi... Może weźmy pierwszą lepszą choinkę, nawet, jeśli będzie bez bombek?!
Gość Webik Opublikowano 21 Listopada 2009 Opublikowano 21 Listopada 2009 Pani pyta dzieci w szkole, kim chca zostac w przyszlosci. Prawnikiem - mówi Malgosia Lekarzem - mówi Zbysio Harleyowcem - wyrywa sie z ostatniej lawki Jasio!!! A co robi taki Harleyowiec? - pyta Pani Jak to co?? Jezdzi na Harleyu, pije piwo i posuwa panienki.... Jasiu, ale ty jestes na to za mlody!!! Ale ja juz jestem mlodym Harleyowcem - odpowiada Jasio. A co robi mlody Harleyowiec? Młody Harleyowiec jeździ na rowerze, pije oranżadę i się onanizuje...
Administrator Artix Opublikowano 24 Listopada 2009 Administrator Opublikowano 24 Listopada 2009 Zabawa dla mężczyzn z poczuciem humoru: Podejść do ładnej dziewczyny i powiedzieć: - Ma pani plamkę na swoim najpiękniejszym miejscu... -... a potem obserwować, gdzie będzie szukać. Zenek! Zadam ci zagadkę: Najlepszy przyjaciel człowieka? - Hmmm...Wyborowa? - Nie. - Absolut? - Nie! - Smirnoff? - Nie! - Finlandia? - Nie, ku**a! Na cztery litery, matole! - eee... Bols! - Kurna, człowieku... pies! PIES! - Pies?! - Tak, debilu, pies! - Aaaa, tego nie piłem... Pożar w drapaczu chmur. Zdesperowani i przerażeni ludzie stoją na dachu budynku i nie wiedząc co robić, chcą skakać bo lepsze to niż upiec się żywcem. Wtem nadlatuje Supermen i krzyczy "Rzucajcie ludzii a ja będę ich łapał i bezpiecznie odstawiał na ziemię!" Tak też zrobili. Leci jeden - supermen złapał go i postawił bezpiecznie na ziemi. Drugi - tak samo, trzeci - też. Wtem rzucają Murzyna. Leci, leci.. ****! na ziemie. SUpermen do ludzi "Ej! Spalonych nie rzucajcie!" Na osiedle wjeżdża nowe, czarne BMW 7 z przyciemnionymi szybami. Zatrzymuje się pod jednym z bloków. Z BMW wysiada dres, przypakowany koks. Łeb łysy, wysolarowany, złoty łańcuch na szyi i złota keta na przedramieniu. Podnosi głowę w kierunku balkonu na 2 piętrze i krzyczy: - Zaaaajeeebaaaaliiiii!! Cisza, więc krzyczy jeszcze raz: - Zaaaajeeebaaaaliiiiii!! Znowu nic... - Zaaaajeeebaaaaliiii!! W końcu na balkon wyskakuje szczuplutka, wysolarowana brunetka i krzyczy do dresa: Ile razy mam ci powtarzać idioto- Izaaabeeelaaa !!
Sympatycy szorstki Opublikowano 24 Listopada 2009 Sympatycy Opublikowano 24 Listopada 2009 Artix, "Izabela" rządzi ............................ Mężczyzna na plaży zachodzi do stanowiska ratowników. - Panowie ratownicy, nie macie przypadkiem zapałek? - Proszę, oto zapałki. Daj Pan papierosa, zapalimy. - Proszę bardzo - mężczyzna częstuje ratowników papierosami. Zapalają, przez chwilę delektują się aromatem tytoniu. - Jak leci, panowie? Jakie nastroje? - pyta. - No, tak sobie. Pracujemy pomalutku... - Lato w tym roku okropnie gorące, oddychać nie ma czym... - Strasznie. Spaliliśmy się przy tej robocie od tego cholernego słońca, upały, upały... Koszmar! - A płacą chociaż dobrze? - Żartujesz Pan? Ledwo można związać koniec z końcem... - Taa i te ceny złodziejskie... - Taa... Ciężko. Ale chłopaki, przyszedłem do Was w konkretnej sprawie. Przykro mi, ze i ja wam głowe zawracam, ale tam, gdzie ta zielona boja, teściowa mi sie topi... ................................... Po walce Adamka z Gołotą trener mówi do oszołomionego Gołoty: - Ale wystraszyłeś Adamka w 2 rundzie! - Czym? - Myślał, że Cie zabił...
magart Opublikowano 25 Listopada 2009 Opublikowano 25 Listopada 2009 Tusk i Kaczyński mają stłuczkę. Wysiadają z aut i Kaczyński mówi: - wiesz Donald to chyba jakiś znak ta stłuczka, może jednak się dogadamy. - No dobra, niech ci będzie. Możemy przedyskutować pewne tematy. - To co? Zgoda?. Politycy podają sobie ręce na zgodę. Kaczyński jednak wyciąga piersiówkę i mówi: - wypijmy za to - i podaje Tuskowi. Tusk pociąga łyczek, podaje Kaczyńskiemu, a ten zakręca butelkę i chowa do kieszeni. Na to Tusk: - Co ty, nie pijesz? - Nie, czekam na policję !
magart Opublikowano 26 Listopada 2009 Opublikowano 26 Listopada 2009 Przed porodówką stoi tatuś i drze się do ślubnej, wychylającej się oknem na czwartym piętrze: - Urodziło się? - Urodziło. - A co: chłopiec czy dziewczynka? - Chłopiec. - A do kogo podobny? Żona macha ręką: - Nie znasz... Blondynka do swojego chłopaka: - Słuchaj. Znamy się już bardzo długo. Może przedstawiłbyś mi swoją rodzinę? - Chciałbym, ale żona z dziećmi wyjechała *********************** Jasio, pisząc wypracowanie, pyta ojca: - Tato, jak się powinno pisać: Królowa Lodu, czy Królowa Loda? - To zależy, synu, czy chcesz żeby była postacią negatywną, czy Pozytywną Kolega dzwoni do kolegi: - Wpadaj do mnie, są dwie znajome, zabawimy się!! - Ładne??? - Wypijemy, będzie ok... **************** Mąż i żona jadą przez wieś samochodem. Nie odzywają się do siebie, bo są świeżo po kłótni. Nagle żona spostrzega stadko świń i pyta pogardliwie męża: - Twoja rodzina? - Tak, teściowie! ************* Koleś postanowił się żenić, idzie rozmawiać ze swoja matką: - Mamo, zakochałem się i będę się żenił, ona też mnie kocha i będzie nam wspaniale. - Eh, no dobrze, ale muszę ją poznać. - To ja ją przyprowadzę, ale przyprowadzę też dwie inne koleżanki a ty zgadniesz, która jest moją wybranką. - Niech i tak będzie. Następnego dnia typ przyprowadza trzy laski. Dziewczyny siadają na kanapie, naprzeciw nich staje mama kolesia, przypatruje się chwilkę - To ta ruda pośrodku. - Dokładnie. Skąd wiedziałaś? - Bo juz mnie wkurwia! *********** Skazali gościa na śmierć. Jednak był tak gruby, że się nie mieścił na krześle elektrycznym. Zarządzili dietę. Po tygodniu o chlebie i wodzie - koleś zamiast schudnąć, przytył 10 kilo. Na krzesło nijak się nie mieści. Zarządzili tylko wodę - znów przytył 10 kilogramów.. Postanowili nic mu nie dawać. Kolo zamiast chudnąć, poprawił się o10 kg. - Co jest, czemu nie chudniesz? - Jakoś k....a nie mam motywacji... **************** Spotyka się dwóch mężów: - Słyszałem, że twoja żona rozbiła twoje nowe Porsche. Stało jej się coś ? - Jeszcze nie, zamknęła się w łazience...
marcin62 Opublikowano 26 Listopada 2009 Opublikowano 26 Listopada 2009 stoją dwie blondynki a jedna do drugiej mówi - o benedytk szesnasty na co dróga odpowiada -a Kubica który??
magart Opublikowano 27 Listopada 2009 Opublikowano 27 Listopada 2009 Posiadam. Wróć. Moja żona posiada kota, rasy kotka, rasy czarnej, rasy ze schroniska, rasy małe kocie. Guzik by mnie to obchodziło gdyby nie fakt, że jest małe, że chodzi to to bez przerwy za mną i trzeszczy- a to na ręce, a to żreć, a to trzeszczy dla samego trzeszczenia zupełnie jak jej pani. Generalnie pogłaskać mogę, kopnąć jakąś rzecz która leży na ziemi żeby kot za nią biegał też, niech chowa się zdrowo do czasu aż raz zapomnę zamknąć terrarium i zajmie się nim mój wąż, reszta to nie mój problem. Ale do czasu. Staje się to moim problemem gdy moja współmałżonka udaje się w celach służbowych gdzieś tam na ileś tam. I spada na mnie karmienie wyprowadzanie i sprzątanie po tym całym tałatajstwie. Jako, że to zawsze lekko olewam i robię wszystko w ostatni dzień przed powrotem małżonki- nie nastręcza mi to wiele problemów. Kot jest od niedawna i od niedawna jest nowy zwyczaj- niezamykania łazienki, gdyż w niej znajduje się urządzenie zwane potocznie kuwetą, do którego kot robi to samo co ja w toalecie, czyli wchodzi i może spokojnie pomyśleć. Mnie jednak uczono całe życie zamykać te cholerne drzwi do łazienki za sobą, więc stale żona mi trzeszczała, że kot tam nie może wejść i „myśleć”. Ja jestem stary i się nie nauczę, poza tym mieszkam tu dłużej niż ten kot, sam dom stawiałem, moje drzwi, mój kibel, wyp*****ć więc. I postawiłem na swoim. Od jakiegoś czasu kot chodzi do toalety razem ze mną. Jak nie ma małżonki to musi zazwyczaj czyhać na mnie albo miauczeć coby przypomnieć, że trzeba mu łazienkę otworzyć, bo jak jest żona to ona ma już w biosie zaprogramowane- ja wychodzę i zamykam, ona idzie i otwiera, żeby kot mógł wejść- taka technologia po prostu. Czasem kot skacze na klamkę ale ma jeszcze zbyt małą wyporność i zwisa na niej bezradnie. Jednak jak moja żona będzie nadal go tak karmić- to w szybkim tempie będzie za każdym razem klamkę upie****ł- a wtedy wiadomo- wąż. Dobrze więc- uporządkuję- żona- delegacja, ja praca- wracam, wchodzę do domu, kot przy drzwiach do łazienki skwierczy, bo jak wychodziłem to zamknąłem za sobą. Ok, kotku mnie się też chce. Idziemy razem- ja toaletka, okienko uchylam, papierosik (bo żona będzie za trzy dni- więc spokojnie wywietrzę) kotek swoje, ja przez okienko spoglądam, jest cudnie. Kotek wskakuje na kaloryfer na parapecik i patrzymy razem przez okno. No cudnie. Kot skończył dawno, ja teraz, pet do muszli, spuszczam wodę, a ten mały sku****l jak nie śmignie i sru za tym petem z tego parapetu i do kibla. Zakręciło nim dwa razy i kota nie ma. Nawet nie zdążył miauknąć. No ja pie***ę. Nie ni ch**a to niemożliwe jest. Przecież nawet taki mały kot jest k****a za duży- żeby przejść tym syfonem. Ale słyszę tylko pizdut- oż k***a no to nie mogło mi się zdawać- coś ciężkiego poszło w pion. K***a wszyscy święci w trójcy jedyny Boże, ukazali mi się przed oczami. Kot k***a popłynął wprost w odmęty prawego dopływu królowej polskich rzek. Lecę k***a na dół do piwnicy- choć może powinienem od razu do schroniska- zanim wróci moja żona- nie ma wafla, znajdę jakiegoś małego czarnego sk***a z białą krawatką, nie było jej kilka dni może się nie połapie. Ale ch**j – najpierw do piwnicy- zbiegam po schodach, słucham coś drapie w rurze, pion kawałek płaskiej rury, miauczy- jest k***a, żyje i nie poleciał do sieci miejskiej. Nawet jak teraz zdechnie- to ch**j przynajmniej będę miał jego truchło i powiem, że kojfnął z przyczyn naturalnych albo tylko lekko nienaturalnych, bo przecież mi baba nie uwierzy za ch**a trefla, że kot sam wpadł do kibla. Ale na razie drapie i żyje. Znalazłem taki wziernik gdzie można zaglądnąć do tej rury i wołam. Kici kici. Ni ch**a, nie przyjdzie, wołam, wołam, a ten k***a głąb zamiast przyjść do mnie to k***a chce iść tam skąd przyszedł czyli do góry w pion. Ja go wołam a on do góry drapie. I udrapie, udrapie kilkanaście centymetrów i zjazd w dół. No poj****o i mnie, że tu stoję i jego (kota) Tak przez pół godziny. Prosiłem, wołałem, błagałem, groziłem, wabiłem żarciem- i ni ch**a- uparł się i nic tylko rurą do góry z powrotem do kibla. Za daleko, żeby włożyć rękę, grabie czy cokolwiek. Jedyna metoda- fight fire with fire- ogień zwalczaj ogniem. Zatkałem tą rurę przy wzierniku deszczułkami którymi używam na podpałkę do kominka, żeby kot nie popłynął już nigdzie dalej i z buta na górę do kibla- geberit i woda w dół- bombs gone. I bieg do piwnicy. Po drodze słyszę jak się przewala po rurach- podziałało. Wbiegam do piwnicy i k***a koniec świata. Nie ma moich deszczułek- no może z jedna, cała prowizoryczna tama poszła w ch**j i kota też nie słychać już. Ja pier***ę. K***a gdzie ta rura teraz idzie- coś mi świtnęło, że kanalizacja w ulicy, dom od ulicy ze 30 metrów- może nie wszystko stracone i gdzieś się zwierzak zatrzymał po drodze. Biegnę na ulicę, jest studzienka- mam nadzieję, że to od mojego domu. Ni cholery jej nie podniosę. Ciężka jak szlag i nie ma za co chwycić. Powrót do domu i pogrzebacz od kominka, tym może uda się to podważyć. Ni cholery- najpierw ugiąłem, potem złamałem żelastwo. Myśl auto stoi na ulicy- mam pas do holowania, może uda się to szarpnąć. Hak, pas, wsteczny- poszło aż zakurzyło. Po jaką cholerę takie te wieka robią ciężkie. Smród jak cholera ale złażę tam- ciemno jak w dupie, rura jest, wygląda, że idzie od mojego domu. Latarka. K***a mam w aucie, ch***wa ale może starczy. Włażę po raz drugi- smród mnie już nie zabije- przywykłem po chwili. Zaglądam i jest oczyska mu się tylko świecą. I znów ta sama bajka. Kici, kici, kici, a ten mały skurczybyk spierdziela w drugą stronę. No ja pier***ę. Szlag mnie trafi. Długo tu nie wysiedzę, jest zimno, śmierdzi a na dodatek ktoś mi zwali tą pokrywę na łeb i moje problemy się skończą jak nic. Nie chcesz po dobroci, to będzie po złości. Do domu, po brezent. Wyłożyłem dno studzienki tak by mi nie wpadł głębiej. Zużyłem wszystkie, taśmy samoprzylepne, plastry żeby nie wpadł do głównej nitki kanalizacyjnej. Zaglądam co chwilę do rury ale słyszę tylko miauczenie i nic nie widzę. Poszedł gdzieś wpizdu. Jeszcze tylko trójkąt, żeby nikt się w tą otwartą studzienkę nie wpier***ł bo na ulicy ciemno. Sąsiad k***a- ciekawski, widziałem żłoba jak patrzył przez okno, jak próbowałem pogrzebaczem podnieść wieko. Nie przyszedł pomóc a teraz ch**j złamany stoi i się dopytuje. Co mam mu k***a powiedzieć? Że przepycham kotem kanalizację? Idźżesz w ch**j pacanie. Powiedziałem mu w końcu, żeby poszedł do domu i pozatykał sobie też wszystkie otwory bo na początku osiedla była awaria i wszystkie ścieki się wracają i wybijają w domach- a ten baran się przestraszył, poleciał i przed swoim domem siłuje się z pokrywą. Niech ma za swoje. Wracając do kota- bo menda tam siedzi i nie chce wyjść. Mam wszystko gotowe- więc do domu, jedna wanna, druga wanna, koreczek i napuszczam wodę. Papierosik i czekam pod studzienką bo nuż mu się zmieni i wyjdzie dobrowolnie. K***a drugi sąsiad przyszedł- po pięciu minutach następny odmyka wieko, teoria samospełniającej się przepowiedni działa- k***a ludzie to są barany. Idę do domu, obie wanny pełne, ognia- spuszczam wodę z wanien i dokładam dwa spusty z dwóch spłuczek z domu. Nie ma ch***a to go musi wygonić albo utopić. Lecę na ulicę, woda wali na brezent aż huczy a tego sk***a dalej nie wylało z kąpielą. K***a mać- urwało się wszystko w pizdu i popłynęło, bo ileż to utrzyma tej wody. Brezent, taśmy, plastry, sznurki- w ch***j- jak się to gdzieś przytka to będę miał przej****e. Znowu do domu po drugi pogrzebacz bo trzeba zamknąć ten pier***y dekiel. Wchodzę- a ten sk****l kot tarza się w sypialni po łóżku. No ja pier***ę! Jak on k***a wyszedł- którędy? Ano k***a wziernikiem w piwnicy- zostawiłem otwarty. Ja k***a stoję i marznę a ten gnój tarza się w mojej pościeli. Zaj***e. Przerobię na pasztet. I jeszcze z radości włazi na mnie. K***a mać. Przynajmniej kuleje. Straty- zaj***e łazienki, w obu przelała się woda z wanien, zaj***a piwnica- bo zostawiłem otwarty wziernik i duża część wody poleciała na piwnicę. Pościel w sypialni do wyj***a, brezent z reklamą firmy- poszedł w ch**j, latarka- w ch**j, pogrzebacz w ch**j. Afera na ulicy jak ch**j.
Gość dragilla Opublikowano 27 Listopada 2009 Opublikowano 27 Listopada 2009 Yyyyy. tyle czytania... a gdzie jakiś morał, zakończenie? !happybth
szaman Opublikowano 27 Listopada 2009 Opublikowano 27 Listopada 2009 W klubie golfowym ktoś czyta gazetę. - Słuchajcie, tu piszą, że jakiś facet zabił swoją żonę kijem golfowym! Zapada cisza. W powietrzu wisi jedno oczywiste pytanie. W końcu jeden golfista nie wytrzymuje i pyta nieśmiało: - Piszą tam, ilu uderzeń potrzebował? Leci Amerykanin rosyjskimi liniami lotniczymi. Podchodzi do niego miła stewardessa i pyta: - Życzy pan sobie obiad? - A jaki jest wybór? - Tak lub nie. Wielbicielka składa życzenia znanemu aktorowi: - Sławy panu nie życzę, bo pan ma. Pieniędzy panu nie życzę, bo pan ma. Zdrowia panu nie życzę, bo pan ma. To życzę panu, żeby pana żona nie zdradzała. Przychodzi bezrobotny robotnik na budowę szukać pracy. Idzie do majstra, a ten pyta: - Co może pan robić? - Mogę kopać - odpowiada bezrobotny. - A co jeszcze może pan robić? - Mogę nie kopać... Obiad przy rodzinnym stole, syn do mamy: -mamo, nie lubię dziadka... - to odłóż i zjedz ziemniaki Przy kasie: - wystawić Panu "KP" ? - jak się Pani nie wstydzi... Przychodzi facet ze złotą rybką do onkologa. Wchodzi. Milczy. Onkolog również milczy. Patrzą na siebie pytająco. - Kicha. - wydusza z siebie wreszcie facet. - Słucham? - Kicha. - Jaka znowu kicha? - Rybka kicha. Chora jest znaczy się. - Panie, coś pan! Jak rybka może panu kichać? A w ogóle ja jestem onkologiem, czemu przynosi pan do mnie chorą rybkę? - Kolega pana zareklamował. Podobno raka pan wyleczył. W pokoju siedzi sobie dziadek i czyta gazetę. Akurat gdy otworzył stronę z nekrologami, do pokoju wpada wnuczek: - Jak tam dziadek, znowu na facebook'u siedzisz? W II-iej klasie pani zadała dzieciom napisanie wypracowania które miało zawierac słowa "zapewne" i "gdyż". Jedna dziewczynka napisała: "Zapewne jutro będą goście, gdyż mama ugotowała dużo zupy", druga: "Zapewne jutro będzie ładna pogoda, gdyż w nocy było dużo gwiazd". Nadeszła kolej na Jasia: "Idzie drogą stara Matysiakowa i niesie pod pachą New York Times'a" - A gdzie "zapewne" i "gdyż"?- pyta nauczycielka. - "Zapewne" idzie srać "gdyż" nie zna angielskiego..." - dokonczył Jasio. Spotyka się dwóch kolegów, ale niestety oboje byli niemowami. Nagle jeden wymigał drugiemu, że jutro idzie na tygodniową terapie, która ma pozwolić mu mówić. Ten drugi nie uwierzył i się rozstali. Po tygodniu spotykają się znów na mieście i jeden z nich mówi tak, jakby od dziecka nie miał z tym problemów. - Stary! Jak Ty to zrobiłeś? - wymiguje ten niedowiarek. - A prosto. Poszedłem do takiego ośrodka, o tam za rogiem. Zabuliłem siedem stów za każdy dzień i pyk już mówię – odpowiada wyleczony. Pogadali jeszcze chwilę i się rozeszli. Nazajutrz niemowa udaje się do poleconego zakładu wchodzi, ładne biureczko, fajna sekretarka, która po pobraniu opłaty wskazała na drzwi obok. Koleś wchodzi, trafia do korytarza, na końcu, którego są drzwi. Przechodzi przez nie, a tutaj nagle łapie go dwóch murzynów. Jeden przytrzymuje na krześle, a drugi zaczyna go posuwać swoim metrowym członkiem. - AAAAAAAAA! - wydziera się mężczyzna. - - Brawo! Dzisiaj A, jutro B, a za tydzień całym zdaniem! – odpowiada murzyn z uśmiechem. Wchodzi Jasiu do łazienki kiedy kapie się mama i pyta -mamo a co ty masz miedzy nogami? -szczoteczkę synku-odpowiedziała mama -łeeee... tata ma lepszą -O. A skąd wiesz -widziałem jak wczoraj sąsiadce zęby czyścił - Nauczycielka prosi Jasia: - Jasiu wytrzyj tablicę. - Nie. - Jasiu wytrzyj! - No dobra. Ale gdzie jest szmatka? - Poszukaj gdzieś w szafce. - Przez ten czas nauczycielka pyta dzieci: - Kochane dzieci co napisalibyście na moim grobie gdybym umarła? A Jasiu znalazł szmatę i mówi: - Tu leży ta szmata! Stacja benzynowa na peryferiach Lublina. Przy wjeździe na stację wisi baner reklamowy: "Kto kupi pełny bak paliwa, ma prawo uczestniczyć w loterii! Wygrana - bezpłatny seks!" Na stację podjeżdża polonez z dwoma mężczyznami. Tankują do pełna i po drodze do kasy spostrzegają baner reklamowy. Pytają kasjera o zasady loterii. - Reguły są bardzo proste - odpowiada sprzedawca. - Wybieram w umyśle jedną z cyfr - jeśli ktoś zgadnie co to za cyfra - wygrywa! Kierowca - Siedem! Pracownik stacji benzynowej: - Niestety, pomyślałem o cyfrze dwa. Proszę spróbować następnym razem. .... Po dwóch tygodniach: Kierowca - Pięć Sprzedawca: - Niestety, pomyślałem o szóstce. Proszę spróbować następnym razem. Mężczyzna odjeżdża i kręcąc głową zagaduje do pasażera: - Do du*y taka loteria! Nic nie można wygrać! Może on po prostu oszukuje? Pasażer: - Nie, skądże! On nie oszukuje! W zeszłym tygodniu moja żona dwa razy wygrała...
iQ! Opublikowano 28 Listopada 2009 Opublikowano 28 Listopada 2009 naprawdę ostry kebab piecze 2 razy...
iQ! Opublikowano 30 Listopada 2009 Opublikowano 30 Listopada 2009 Delegacja nauczycieli przychodzi na spotkanie z ministrem. - Panie ministrze, my w ogóle nie mamy pieniędzy! - Trudno... Wchodźcie...
STALONE Opublikowano 30 Listopada 2009 Opublikowano 30 Listopada 2009 Ja dopisze drugą część do jednego z dowcipów *magarta* Kolega dzwoni do kolegi: -wpadaj do mnie, sa dwie znajome,zabawimy się -ładne??? -wypijemy ,będzie ok... ... -kolega przyjeżdża staje w progu dżwi i wraca -dlaczego wychodzisz ?? -chłopie, nie masz tyle wódki
Administrator Artix Opublikowano 30 Listopada 2009 Administrator Opublikowano 30 Listopada 2009 Wróżby i senniki... Rozsypała się sól - będzie kłótnia. Rozsypał się cukier - na zgodę. Rozsypała się kokaina - będą wizje. Upadł widelec - ktoś przyjdzie. Upadło mydło - oczekuj nieoczekiwanego. Jaskółki nisko latają - będzie deszcz. Krowy nisko latają - rozsypała się kokaina. Pękło lustro- będzie nieszczęście. Pękł rozporek - będzie wstyd. Mniejszy lub większy... Pękła prezerwatywa - lepiej, żeby pękło lustro. Swędzi nos - będzie pijaństwo. Swędzi d*pa - mydło upadło...
Gość Mrozu Opublikowano 30 Listopada 2009 Opublikowano 30 Listopada 2009 Zdzwania się 2 kolegów. -Stary lecimy gdzieś na imprezę? -Nie dam rady, chory jestem. -Ale bardzo chory? -Właśnie ruch.m swoją siostrę. Jak bardzo to jest chore?
medipos Opublikowano 1 Grudnia 2009 Opublikowano 1 Grudnia 2009 Rozmowa aptekarki z klientem: - Witam, są prezerwatywy? - Nie ma. - No to dupa... Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że mężczyźni są płytcy. Ja na przykład, jak odłożę trochę pieniędzy, chcę zostać mecenasem sztuki. Sztuka niekoniecznie musi być ambitna, ale powinna nie być starsza niż 22 lata. Młody żonkoś, kilka miesięcy po ślubie, zaczął nabierać podejrzeń, że żona go zdradza z jego wcześniejszym rywalem. Któregoś ranka udał, że normalnie wychodzi do pracy. Wszedł jednak po cichu do szafy w sypialni, zostawił tylko małą szczelinę i cicho czeka. Po godzinie zauważył, jak nagie ciało żony ląduje w ich łóżku, a po niej wszedł rzeczywiście rywal! Chociaż mu oczy wychodziły na wierzch, widząc do czego jego żona jest zdolna w łóżku, siedział jak mysz pod miotłą. Po skończonej orgii, żona przechodząc obok szafy, potknęła się o dywanik i wpadła na szafę. Uderzenie spowodowało, że lekko uchylone drzwi otworzyły się, ukazując "podglądacza" w całej okazałości. Żona na ten widok zapiszczała z przerażenia głośniej niż podczas orgazmu. - Co ty tutaj głupku robisz? Miałeś być w pracy! Mąż na to spokojnie: - Kiedy opowiedziałem mamusi o moich podejrzeniach, to ona powiedziała: "Pamiętaj synku! Nigdy nie podejmuj nieprzemyślanych decyzji! Lepiej jest na spokojnie na wszystko spojrzeć z boku." Więc patrzę!
Gość qrdemol Opublikowano 1 Grudnia 2009 Opublikowano 1 Grudnia 2009 Dwie staruszki oglądają telewizję. Nagle jedna z nich mówi - O, Benedykt XVI ! Na co druga - A Kubica, który?
Klubowicze Profesor Opublikowano 2 Grudnia 2009 Klubowicze Opublikowano 2 Grudnia 2009 Przyszedł facet do lekarza Panie doktorze boli mnie żołądek A zgagę Pan ma? Nie mam - jestem kawalerem.
szaman Opublikowano 2 Grudnia 2009 Opublikowano 2 Grudnia 2009 Suzuki... Pierwszego dnia szkoły, przed rozpoczęciem lekcji, nauczycielka przedstawia nowego ucznia amerykańskiej klasie: - To jest Sakiro Suzuki z Japonii. Lekcja się zaczyna. Nauczycielka mówi :- Dobrze, zobaczymy jak sobie radzicie z historią. Kto mi powie, czyje to są słowa:"Dajcie mi wolność albo śmierć" W klasie cisza jak makiem zasiał, tylko Suzuki podnosi rękę i mówi: - Patrick Henry, 1775 w Filadelfii. - Bardzo dobrze Suzuki. A kto powiedział:"Państwo to ludzie, ludzie nie powinni więc ginąć" znowu wstaje Suzuki: - Abraham Lincoln, 1863 w Waszyngtonie. Nauczycielka spogląda na uczniów z wyrzutem i mówi: - Wstydźcie się. Suzuki jest Japończykiem i zna amerykańską historię lepiej od was! W klasie zapadła cisza i nagle słychać czyjś głośny szept: - Pocałuj mnie w dupę pieprzony Japończyku - Kto to powiedział? - krzyknęła nauczycielka, na co Suzuki podniósł rękę i bez czekania wyrecytował: - Generał McArthur, 1942 w Guadalcanal, oraz Lee Iacocca, 1982 na walnym zgromadzeniu w Chryslerze. W klasie zrobiło się jeszcze ciszej i tylko dało się usłyszeć cichy szept: - Rzygać mi się chce... - Kto to był? wrzasnęła nauczycielka, na co Suzuki szybko odpowiedział: - George Bush senior do japońskiego premiera Tanaki w 1991 podczas obiadu. Jeden z naprawdę już wkurzonych uczniów wstał i powiedział - Obciągnij mi druta! Na to nauczycielka zrezygnowanym tonem: - To już koniec. Kto tym razem? - Bill Clinton do Moniki Levinsky w 1997 roku w Gabinecie Owalnym w Białym Domu - odparł Suzuki bez drgnienia oka. Na to inny uczeń wstał i krzyknął: - Suzuki to kupa gówna! Na co Suzuki:- Valentino Rossi po Grand-Prix Brazylii formuły 1 w Rio de Janeiro w 2002 roku. Klasa już całkowicie popada w histerię, nauczycielka mdleje, gdy otwierają się drzwi i wchodzi dyrektor: - Cholera, takiego burdelu to ja jeszcze nie widziałem. Na co odpowiada Suzuki: - Premier Jarosław Kaczyński do wicepremiera Andrzeja Leppera na posiedzeniu komisji budżetowej w Warszawie w 2007 roku.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się