magart Opublikowano 5 Listopada 2009 Opublikowano 5 Listopada 2009 Kupno "klasyka" - starego samochodu o sporym przebiegu. Pytanie kupującego: -Bierze olej? Odpowiedź sprzedającego: - A co ma, k...., dawać? Facet kupuje auto: - Oj, ale widzę, że tutaj na przednim błotniku jest spory ubytek... - No tak, wie pan, mnie się też to nie podoba, ale za to ma hak! Ogłoszenie z autokomisu podaje, że auto jest bezwypadkowe. Na miejscu okazuje się, że samochód nie ma przednich kół (wyrwane) i jest ogólnie zmasakrowany "na froncie" Kupujący: - Miał być bezwypadkowy...? - No, jest. - Jak jest, przecież koła wyrwane, poobijany... - Mówię panu, że jest bezwypadkowy, wypadek to jest jak są ofiary, a tu nikt nie ucierpiał, tylko stłuczka była... Polak wchodzi do niemieckiego Autohausu: - Macie jakieś auta? Sprzedawca - Niemiec odwraca się i robiąc szeroki gest ręką mówi: - Bitte... -A nie, jak bite to nie...
iQ! Opublikowano 5 Listopada 2009 Opublikowano 5 Listopada 2009 Zagadka: Jaki jest największy ptak nielot na trzy litery? . . . . . . . . . . Mój
Sympatycy orzech Opublikowano 5 Listopada 2009 Sympatycy Opublikowano 5 Listopada 2009 Nowy ksiądz był spięty, bo miał prowadzić swoją pierwszą mszę w parafii. Postanowił dodać do świętej wody kilka kropelek wódki, żeby się rozluźnić, l tak się stało. Czuł się wspaniale. Gdy po mszy wrócił do pokoju znalazł list: "Drogi Bracie, następnym razem dodaj kropelki wódki do wody, a nie kropelki wody do wódki. A teraz słuchaj i zapamiętaj: - Msza trwa godzinę, a nie dwie połówki po 45 minut; - Jest 10 przykazań, a nie 12; - Jest 12 apostołów, a nie 10; - Krzyż trzeba nazwać po imieniu, a nie to "duże T"; - Na krzyżu jest Jezus, a nie Che Guevara; - Jezusa ukrzyżowali, a nie zaj**ali i to Żydzi, a nie Indianie; - Nie wolno na Judasza mówić "ten sk**wysyn"; - Ci co zgrzeszyli idą do piekła, a nie w pizdu; - Inicjatywa, aby ludzie klaskali była imponująca, ale tańczyć makarenę i robić pociąg to przesada; - Opłatki są dla wiernych, a nie jako deser do wina; - Poza tym Maria Magdalena była jawnogrzesznicą, a nie k**wą; - Kain nie ciągnął kabla, tylko zabił Abla; - Na początku mówi się "Niech będzie pochwalony", a nie "k**wa mać"; - A na koniec mówi się "Bóg zapłać", a nie "ciao"; - Po zakończeniu kazania schodzi się z ambony po schodach, a nie zjeżdża po poręczy. - Ten obok w "czerwonej sukni", to nie był transwestyta. To byłem ja, Biskup. Amen!"
Marynarz Opublikowano 5 Listopada 2009 Opublikowano 5 Listopada 2009 - To skandal - pomyślał polityk - żebym zarabiał ledwie dziesięć tysięcy miesięcznie na rękę. Dobrze chociaż, że ręce mam dwie... *************************************************************** Na targu: - Przepraszam, czy ta ryba jest świeża? - Oczywiście. - A dlaczego ma zamknięte oczy? - Bo śpi, nie widzisz pan? - To dlaczego tak śmierdzi? - A pan się kontrolujesz jak śpisz? *************************************************************** Lekarz w szpitalu psychiatrycznym bada trzech swoich pacjentów. - Ile jest dwa razy dwa? - pyta pierwszego. - Pięć tysięcy - pada odpowiedź. - Ile jest dwa razy dwa? - pyta drugiego. - Piątek - odpowiada chory. - Ile jest dwa razy dwa? - pyta zupełnie zrezygnowany trzeciego pacjenta. - Cztery. - Świetnie! - wykrzykuje uradowany lekarz. - Proszę powiedzieć, w jaki sposób uzyskał pan ten wynik? - To proste - odpowiada chory. - Podzieliłem pięć tysięcy przez piątek. *************************************************************** Wiadomości w skrócie : pogoda - upał; polityka - gnój; kultura - nuda; sport - wstyd.... *************************************************************** W dyskotece chłopak pyta dziewczynę stojącą przy ścianie: - Masz wolny następny taniec? Ona odpowiada: - Tak! Tak! On na to z uśmiechem: - To potrzymasz mi colę *************************************************************** Wytoczyli Grecy pod mury oblężonej Troi gigantycznego drewnianego konia, w którym ukrył się cały oddział napastników. Trojanie przepchnęli go przez bramę miasta i natychmiast rozpalili wokół niego wielkie ognisko. Grekom w środu zrobiło się gorąco. - Pali się! Pali się! - wykrzyknęli uradowani obrońcy. Tak pojawił się pierwszy w świecie Firewall przeciw trojańskim koniom... *************************************************************** Umarł stary, zapalony Quake´owiec. Idzie do nieba, a tam św. Piotr zatrzymuje go i mówi: - Choć byłeś dobry przez całe życie, byłeś dobrym ojcem i mężem, to nie mogę cię wpuścić do nieba. - A dlaczego? - Bo kiedy zasiadałeś za kompem, stawałeś się bezlitosnym mordercą. Zabijałeś, paliłeś, burzyłeś co się dało. - No to co mam zrobić? - Niestety muszę wysłać cię do piekła, ale za to, że byłeś dobry, to spełnię twoje 3 życzenia, zanim tam pójdziesz. Quake'owiec zgodził się. I wyraził dwa swoje życzenia: 1. God Mode. 2. Give All. - A trzecie życzenie? - Nie trzeba. Zrzucaj mnie na dół. ***************************************************************
magart Opublikowano 6 Listopada 2009 Opublikowano 6 Listopada 2009 Karen straciła męża prawie cztery lata temu i nadal go opłakiwała. Jej córka namawiała ją ciągle, by wróciła do świata i zaczęła normalnie żyć. W końcu Karen zgodziła się wyjść z kimś na randkę. Córka natychmiast zorganizowała jej faceta, żeby tylko matka się nie rozmyśliła. Poznali się i po sześciu tygodniach facet zaproponował Karen wspólny weekend. Pierwszej nocy rozebrali się oboje. Karen stanęła przed nim naga, z wyjątkiem pary czarnych koronkowych majtek, których nie zdjęła. On nagi, jak go Pan Bóg stworzył. Spojrzał na nią i spytał: - Dlaczego masz na sobie czarne majtki? Ona odpowiedziała: - Możesz pieścić moje piersi, możesz dotykać każdą część mego ciała, ale tam, na dole ciągle nosze żałobę. Facet zrozumiał, że tej nocy nic z tego nie będzie. Następnej nocy przerabiają ten sam scenariusz. Ona staje przed nim w czarnych majtkach a on jest ubrany tylko we własną skórę... z tym wyjątkiem, ze założył czarną prezerwatywę. Karen spojrzała na niego i pyta: - Po co Ci ta czarna prezerwatywa? Facet odpowiada: - Chce złożyć moje najgłębsze kondolencje. Pewna francuska gazeta ogłosiła konkurs z następującym pytaniem dla panów: Siedzisz w eleganckiej restauracji z bardzo piękną kobietą. Masz pilną potrzebę wyjścia do toalety (na "sekundkę"), w jaki sposób powiesz o tym towarzyszce w najbardziej kulturalny sposób? Wygrała odpowiedź: - "Bardzo panią przepraszam, ale muszę wyjść na chwilę, by pomóc przyjacielowi, z którym zapoznam Panią nieco później" Tato, mogę spróbować skoków na bungee? - Lepiej nie synku, o ile sobie przypominam, od samiuśkiego początku prześladowały cię wypadki z gumą. Lekcja w szkole muzycznej. - Dziś będziemy omawiać utwory Beethovena. Ale żeby było ciekawiej to jedno z was namaluje na tablicy obrazek, a reszta będzie zgadywać, jaki to utwór Beethovena. Do tablicy podchodzi Marysia i rysuje wielki księżyc. Dzieci krzyczą: Wiemy, wiemy - to "Sonata księżycowa". - Brawo!! - mówi pani. Następnie do tablicy podchodzi Zosia i rysuje wielki pastorał. Dzieci krzyczą - wiemy, wiemy - to "Symfonia pastoralna". - Świetnie!! - mówi pani. Następnie do tablicy podchodzi Jasio i maluje wielkieeeeeeego penisa. W klasie cisza. Pani: Jasiu, co to ma znaczyć? Przecież to nie ma nic wspólnego z utworami Beethovena. Na to Jasio z pretensją w glosie: - "Dla Elizy"?! Pub. Facet pyta sąsiada: -Przepraszam. Czy mogę Panu postawić drinka? Taki Pan przystojny. -Oh, jaki Pan sympatyczny. Jest Pan gejem? -Nie, a Pan? -Też nie. -Szkoda. -No, szkoda... Do fotografa aktów właśnie przyszła modelka. Ponieważ była mroźna zima uprzejmy fotograf zaprosił najpierw uroczą niewiastę na filiżankę gorącej herbaty. W czasie miłej pogawędki fotograf zauważył przez okno, że właśnie wraca jego żona. Trochę zmieszany mówi do modelki: - Proszę, niech się pani szybko rozbierze, bo właśnie moja żona wraca i jeszcze sobie coś niepotrzebnie pomyśli. List z wakacji Jasia: Jest pięknie. Świetnie wypoczywam. Bądźcie spokojni i nie martwcie się o mnie. P.S. Co to jest epidemia? Ulicami Londynu spacerowała pewna dystyngowana Pani ze swoim małym, ślicznym pudelkiem. Ubrana była bardzo gustownie, modnie lecz w sposób stonowany i nie krzykliwy. Nawet obroża pieska dopasowana była do kostiumu owej Pani. Poruszała się z gracją, a jej wygląd świadczył o manierach najwyższych lotów. Gdy tak spacerowała na jej drodze pojawił się pewien dystyngowany Pan. Typowy Anglik, ubrany równie gustownie i poruszający się z nie mniejszą gracją. Wtem piesek dystyngowanej Pani zaczął swoim cieniutkim głosem szczekać na dystyngowanego Pana. Owy Pan odsunął się nieznacznie od Pani zasłaniając się z lekka laską, którą zawsze zabierał na spacery. Wtedy odezwała się właścicielka pudelka swoim ciepłym i spokojnym głosem, obdarzając Pana uśmiechem: - Proszę się nie obawiać, mój Pimpuś nie gryzie. Dystyngowany Pan słysząc ciepły głos dystyngowanej Pani, odpowiedział: - A ch*j go wie;?? Na lekcji Pani pyta dzieci: - Jak spędziłyście rocznicę Rewolucji Październikowej? Dzieci: - U mnie na obiad były pierogi ruskie. - U mnie był barszcz ukraiński. Pytanie dochodzi do Jasia: Ty jak? - Proszę Pani... wraz z moim Tatą bawiliśmy się w Ruskich żołnierzy! Pani: - Wspaniale Jasiu! Na czym ta zabawa polegała? - Poszliśmy do sąsiadki, ojciec ją zgwałcił, a ja jej rąbnąłem zegarek! Dworzec kolejowy, do informacji podchodzi podróżny i pyta: - O której odjeżdża pociąg do Warszawy? - Nie wiem - Jak to pani nie wie, przecież tutaj jest informacja, zatem powinna mnie pani poinformować... - Więc pana informuję, że nie wiem. Wiezie taksówkarz młodą kobietę. Na zakończenie kursu okazuje się, że ta zapomniała pieniędzy. Kierowca zdenerwowany ostro zawraca i jedzie do lasu na piękną zieloną łączkę. Zatrzymuje się, otwiera bagażnik, wyciąga koc i kładzie na trawie. Przestraszona kobieta mówi: - Ale proszę pana, ja panu oddam te pieniądze, z nawiązką, mam w domu, naprawdę proszę mi nic nie robić, mam dzieci i kochającego męża... - prawie płacze! Kierowca na to: - Guzik mnie to obchodzi! Ja mam czterdzieści królików, rwij trawę! Wędkarz telefonuje do kolegi: - Wpadnij do mnie jutro rano, pojedziemy na ryby. - Ale ja nie potrafię łowić! - odpowiada ten drugi. - Co w tym trudnego? Nalewasz i pijesz. Spotyka się dwóch przyjaciół. Jeden z nich jest od niedawna żonaty. - Dlaczego nie chodzisz już na ryby? - Żona mi nie pozwala. - Spróbuj zrobić tak jak ja. W piątek przygotowuję sobie sprzęt wędkarski i chowam go w piwnicy. W sobotę rano, kiedy wstaję z łóżka, odkrywam kołdrę i patrzę na cielsko mojej żony, i mówię: - I to ma być moja żona? Taki hipopotam? Wtedy zaczyna się awantura, ona wygania mnie z domu, a ja zabieram sprzęt z piwnicy i idę nad rzekę. Wieczorem wracam do domu z rybami, żona jest zadowolona i godzimy się do następnej soboty... Spróbuj tej metody! Świeżo upieczony małżonek przygotował wszystko za radą przyjaciela. Wstaje rano w sobotę, odkrywa kołdrę, pod którą śpi naga małżonka i mówi: - A do diabła z rybami! - Kochany, podobają ci się moje włosy? - Przepiękne, słoneczko, przecudne wręcz, a w dzisiejszej zupie to po prostu majstersztyk... Blondynka rozpoczęła pracę jako szkolny psycholog. Zaraz pierwszego dnia zauważyła chłopca, który nie biegał po boisku razem z innymi chłopcami tylko stał samotnie. Podeszła więc do niego i pyta: - Dobrze się czujesz? - Dobrze. - To dlaczego nie biegasz razem z innymi chłopcami? - Bo jestem bramkarzem. Znany psychiatra został zaproszony na konferencję organizowaną przez Narodową Ligę Kobiet. Po prelekcji jedna z organizatorek podeszła i zapytała: - Proszę mi powiedzieć doktorze w jaki sposób rozpoznaje pan chorobę psychiczną u osoby zachowującej się normalnie? - Nic prostszego. Zadaje się łatwe pytanie na które każdy powinien odpowiedzieć. Jeśli nie, należy taką osobę natychmiast odizolować. - Jakie to pytanie? - Kapitan Cook odbył trzy wyprawy wokół ziemi i umarł w trakcie jednej z nich. Która to była? Kobieta zamarła i zaczęła się śmiać zażenowana: - Wie pan co doktorze? Nie mógłby pan zadać mi innego pytania? Musze się przyznać, iż nigdy nie byłam zbyt dobra z historii. Egzaltowana turystka mówi do górala: - Ależ pan musi być szczęśliwy... patrzy pan na zaśnieżone górskie szczyty z obłokami, widuje pan zachodzące słońce wypijające czar niknącego tajemniczego dnia... - Oj widywałem ja, widywałem - przerywa góral - ale już teraz nie piję. Facet zobaczył na ulicy kobietę z idealnymi piersiami. Podbiegł do niej i spytał się: - Czy dasz mi jedną ugryźć za stówę? - Wal się pan! - To może za tysiąc? - Nie jestem dziwką! - A za 10.000 zł? Kobieta pomyślała sobie, że to spora sumka i warto ją zdobyć. - Dobrze, ale nie tu. Poszli w ciemny zaułek, gdzie kobieta rozebrała się od pasa w górę pokazując najpiękniejsze piersi na świecie. Facet zaczął je lizać, pieścić, ssać i całować, ale nie gryzł. W końcu zniecierpliwiona kobieta powiedziała: - To ugryzie pan czy nie?! - Nie, trochę drogo... - Dzień dobry. - A, dzień dobry, brał sąsiad udział w seksie grupowym? - Nooo, nie. - No to szybciutko do domciu, szybciutko. U seksuologa pacjent skarży się, że w trakcie stosunku słyszy gwizdy. - Hm....., a ile ma pan lat? - 49. - To co pan chciał słyszeć - oklaski? No to w temacie: Młode małżenstwo u ginekologa dowiaduje się, że będą mieli dziecko. Młody żonkos pyta: - Panie doktorze a jak z "tymi" sprawami w czasie ciąży można czy nie? Lekarz: - W pierwszym trymestrze można bez obaw, normalnie po bożemu, w drugim trymestrze proponuje na pieska - od tyłu bo bezpiecznie dla przyszłej mamusi, a w trzecim trymestrze to tylko i wyłącznie na wilka. - A można wiedzieć panie doktorze jak to jest na wilka? - Leżysz pan koło nory i wyjesz! Przychodzi mąż do domu patrzy, a tu żona podłogę myje, a tyłek ma wypięty do góry. Długo nie myśląc, podbiega, łapie za spódnice podwija, majtki w dół i posuwa. Zrobił, co swoje, a żona odwraca głowę i mówi: - Jesteś taki sam poj..ny jak chłopaki w robocie. Wieśniak przeczuwający ze leży na łożu śmierci wzywa lekarza. -Panie doktorze, czy jest mi pan w stanie jeszcze pomóc? - Niestety... nie - odpowiada lekarz. - W takim razie proszę chociaż spełnić moja ostatnia prośbę -prosi wieśniak. - Proszę powiedzieć wszystkim, ze zmarłem na AIDS . - Dlaczego? - dziwi się lekarz. - Po pierwsze - będę pierwszy we wsi. - Po drugie - nikt nie ruszy mojej baby. - Po trzecie - ci którzy ja mieli, powiesza się sami ... Pewnej nocy mały chłopiec przyłapał rodziców podczas seksu i zapytał: - Tato, co robisz mamie? Ojciec na to: - Synku, wkładam malutkie dziecko w mamę. Niedługo będziesz miał braciszka. Następnego dnia ojciec wraca z pracy i patrzy, a jego syn siedzi na ganku i płacze. Ojciec siada obok niego i pyta, co się stało. Chłopiec na to: - Wiesz tato, wczoraj w nocy włożyłeś mojego malutkiego brata w mamę, a dziś rano przyszedł mleczarz i go zjadł.
monk Opublikowano 6 Listopada 2009 Opublikowano 6 Listopada 2009 Trzech facetów chwali sie swoim lenistwem. Pierwszy mówi: - Pewnego razu szedłem ulicą, patrzę, a tam leży banknot 200 złotych, ale nie chciało mi się schylać i poszedłem dalej... - To jeszcze nic - odzywa sie drugi - była wczoraj u mnie świetna laska, miała na mnie ochotę i już leżałem na niej, ale wolałem poczekać na trzęsienie ziemi... - To wiecie co - mówi trzeci - niedawno byłem na świetnej komedii, wszyscy się śmiali, tylko ja płakałem. Usiadłem sobie na jajkach i nie chciało mi się wstać... Przychodzi stara baba do lekarza i pyta: - Panie doktorze, co mam zrobić z tą chorobą? - Niech pani stosuje okłady błotne. - Ale czy to na pewno pomoże? - Nie, ale pozwoli pani przyzwyczaić się do ziemi. Żona odwiedza męża w więzieniu i rozmawiają: - Dlaczego nie byłaś na ostatnich odwiedzinach? - Źle się czułam i poszłam do lekarza. - Bajki opowiadasz! Gadaj! Z kim byłaś? - To niesprawiedliwe że mnie podejrzewasz. Przez 5 lat twojego siedzenia tutaj nie dałam ci do tego żadnego powodu... - No dobrze. I co powiedział lekarz? - Że chyba jestem w ciąży. - A ty co się tak uśmiechasz? Przecież wczoraj stłuczkę miałeś! - Mhm. - Zderzak połamany. - Ta. - Reflektor rozbity. - Uhm. - Teściowa głową w deskę przyłożyła. - O, to to!
Administrator Artix Opublikowano 6 Listopada 2009 Administrator Opublikowano 6 Listopada 2009 INCYDENT NA LOTNISKU W MOSKWIE ****************************** Poniedziałek Porwaliśmy samolot na lotnisku w Moskwie, pasażerowie jako zakładnicy. Żądamy miliona dolarów i lotu do Meksyku. Wtorek. Czekamy na reakcję władz. Napiliśmy się z pilotami. Pasażerowie wyciągnęli zapasy. Napiliśmy się z pasażerami. Piloci napili się z pasażerami. Środa Przyjechał mediator. Przywiózł wódkę. Napiliśmy się z mediatorem, pilotami i pasażerami. Mediator prosił, żebyśmy wypuścili połowę pasażerów. Wypuściliśmy, a co tam. Czwartek Pasażerowie wrócili z zapasami wódki. Balanga do rana. Wypuściliśmy drugą połowę pasażerów i pilotów. Piątek Druga połowa pasażerów i piloci wrócili z gorzałą. Przyprowadzili masę znajomych. Impreza do rana. Sobota Do samolotu wpadł SPECNAZ. Z wódką. Balanga do poniedziałku. Poniedziałek Do samolotu pakują się coraz to nowi ludzie z gorzałą. Jest milicja, są desantowcy, strażacy, nawet jacyś marynarze. Wtorek Nie mamy sił. Chcemy się poddać i uwolnić samolot. SPECNAZ się nie zgadza. Do pilotów przyleciała na imprezę rodzina z Władywostoku. Z wódką. Środa Pertraktujemy. Pasażerowie zgadzają się nas wypuścić, jeśli załatwimy wódkę. Profesorowi matematyki nawalił kran więc wezwał hydraulika. Ten nienapracował się wiele i już po 10 min. pracy powiedział: - zrobione! należy się 200zł. - 200zł ???? :roll: - Dlaczego tak dużo? Ja ze swojej skromnej pensji nie mogę panu tyle zapłacić... - No wie pan dojazd, robocizna, materiały.... , ale mam dla pana propozycję. Zatrudnij sie pan u nas jako hydraulik i będziesz pan zarabiał dużo więcej niż na uczelni i w ogóle się nie napracujesz tylko jest jedna kwestia. Jak bedziesz się pan zatrudniał to powiedz pan, że masz skończone 7 klas podstawówki, bo na wykształconych to tak dziwnie patrzą. Profesor tak też zrobił. Sytuacja materialna poprawiła mu się, miał też czas, no i fundusze na dokończenie swoich badań na uczelni. Żyło mu się świetnie. Aż po jakimś czasie przyszedł szef i mówi: - Chłopaki! Czasy się zmieniają i pomyślałem o waszym wykształceniu. Zorganizujemy kurs, cobyście mogli 8 klasę zaliczyć. Wszyscy udali się na pierwszą lekcje matematyki. Pani zaproponowała małą powtórkę i wzięła do tablicy profesora. Kazała mu napisać wzór na pole koła. Ten zestresowany zapomniał, więc rozpoczął wyprowadzać wzór na tablicy aż w końcu otrzymał wynik "-pi*r^2". Przypomniało mu się, ale zdziwiło go skąd ten minus? Nie dał za wygraną i znowu zaczął wyprowadzać wzór i znowu ten sam wynik. Zrezygnowany spogląda na klasę, a tam wszyscy podpowiadają: - Zmień granicę całkowania!!!!! W pewnej wsi żył sobie młynarz. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, ale młynarz był bardzo jurny. Zaliczał po kolei wszystkie kobiety w okolicy. Mieszkańcom wsi nic to nie przeszkadzało. Aż w końcu któregoś dnia młynarz przeleciał córkę sołtysa. Tego już było za wiele. Wieśniacy zebrali się na naradę -jak tu młynarza ukarać. Ale sprawa była bardzo delikatna, wiadomo młynarz był tylko jeden w okolicy. Jeszcze gotów się obrazić i wynieść z wioski. Bez niego zaś będzie ciężko. Tak wiec uradzili, ze kara powinna być na tyle delikatna by młynarza nie urazić. Pyta wiec sołtys: - Ma ktoś jakieś propozycje? Zapada głucha cisza. W końcu podnosi się do góry wielka, włochata łapa. - Słuchamy kowalu. - To może młynarzowi wpier.... - Nie kowalu, młynarz wtedy na pewno odejdzie od nas, A ze jest tylko jeden młynarz to będzie ciężko. Musimy znaleźć inny sposób. Znów zapada cisza i znów w gore wędruje ta sama łapa kowala: - To może wpier... stolarzom. Ich jest dwóch. Po katastrofie dużego promu wycieczkowego na rozrzuconych po oceanie bezludnych wysepkach wylądowali nieliczni rozbitkowie. Los podzielił ich tak, że na kolejnych wyspach wylądowali: - Dwóch Włochów i jedna Włoszka - Dwóch Francuzów i jedna Francuzka - Dwóch Niemców i jedna Niemka - Dwóch Greków i jedna Greczynka - Dwóch Anglików i jedna Angielka - Dwóch Bułgarów i jedna Bułgarka - Dwóch Japończyków i jedna Japonka - Dwóch Chińczyków i jedna Chinka - Dwóch Amerykanów i jedna Amerykanka - Dwóch Irlandczyków i jedna Irlandka Miesiąc później zaszły na tych wysepkach następujące wydarzenia: - Jeden Włoch zabił drugiego w walce o Włoszkę. - Dwaj Francuzi i Francuzka żyją szczęśliwie i tworzą menage-a-trois. - Dwaj Niemcy wyznaczyli sobie dokładny plan naprzemiennych wizyt u Niemki i przestrzegają go dokładnie. - Dwaj Grecy śpią ze sobą, a Greczynka gotuje i sprząta. - Dwaj Anglicy czekają, aż ktoś ich przedstawi Angielce. - Dwaj Bułgarzy popatrzyli na Bułgarkę, potem popatrzyli na bezkresny ocean, popatrzyli znowu na Bułgarkę, weszli do wody i zaczęli płynąć przed siebie. - Dwaj Japończycy wysłali faks do Tokio i czekają na instrukcje. - Dwaj Chińczycy otworzyli aptekę, restaurację, pralnię i zapłodnili Chinkę, żeby dostarczyła im pracowników. - Dwaj Amerykanie zastanawiają się nad popełnieniem samobójstwa, ponieważ Amerykanka ciągle skarży się na swoje ciało, mówi o prawdziwej naturze feminizmu, o tym, jak może robić wszystko, co oni mogą robić, skarży się na potrzebę spełnienia, równy podział obowiązków domowych, jak palmy i piasek sprawiają, że wygląda grubo, jak jej ostatni chłopak szanował jej zdanie i traktował ją lepiej niż oni to robią, jak poprawiają się jej kontakty z matką, jakie sa podatki i że nie pada. - Dwaj Irlandczycy podzielili wyspę na cześć północną i południową i zbudowali gorzelnie. Nie pamiętają, co to seks, bo po paru pierwszych litrach kokosowej whisky wszędzie robi się mglisto. Ale są szczęśliwi, bo przynajmniej Anglicy nie mogą się dobrze bawić. Hiphopowiec złowił złota rybkę. Oczywiście miał życzenie, itp. W końcu rybka mówi: - Ok, twoje życzenie spełni się. - Kiedy ? - pyta hiphopowiec - W nocy, gdy zaśniesz, wszystko się spełni. Kiedy już spał, obudziło go stukanie do drzwi. Otwiera drzwi i widzi płonący krzyż na placu przed domem i sześć zakapturzonych, ubranych na biało osób. Przywódca grupy podszedł do niego, z lina w ręku i pyta : - To ty chłopcze chciałeś bujać się jak czarni ?! Trzech ledwo żywych rozbitków dryfuje w szalupie na środku oceanu. Żar leje się z nieba, a oni nie maja ani wody pitnej, ani jedzenia. Jeden z nich próbuje coś złowić. Po wielu staraniach udaje mu się coś złapać. Wyciąga haczyk z wody, patrzy a tam złota rybka. - Wypuść mnie, a spełnię twoje trzy życzenia - rzekła rybka. Marynarz patrzy przekrwionymi oczami, niedowierza, ale mruczy - Piwa bym się napił... Pyk! I już ma w ręku butelką pysznego browca. Pije, koledzy patrzą przełykając ślinę. A rybka pyta o drugie życzenie. - Rybko! Jeszcze skrzyneczkę piwka dla mnie i dla kolegów! Pyk! I już przed nimi stoi skrzynka zimnego browca. Koledzy zachwyceni piją, a rybka pyta o trzecie życzenie. - Rybko! Spraw, aby cały ten ocean wokół zamienił się w dobrze schłodzone piwo. Pyk! I rzeczywiście - już po chwili unosili się na falach złocistego trunku. Rozbitek dumny z siebie, spogląda na kumpli, a ci klną na czym świat stoi. - Coś ty ch... narobił! Teraz już na pewno utoniemy! - Czemu??!!!?? Zobaczcie ile mamy piwa! - Tak, ale Teraz k... musimy szczać do łódki!!!
pisklak Opublikowano 8 Listopada 2009 Opublikowano 8 Listopada 2009 http://bikepics.com/pictures/1824898/ Pozdr. Pisklak
Glub Opublikowano 8 Listopada 2009 Opublikowano 8 Listopada 2009 oho:D chyba ktoś też czyta precle !scooter
Administrator Artix Opublikowano 8 Listopada 2009 Administrator Opublikowano 8 Listopada 2009 Jak to sie dzieje, że kursor sie rusza jak ty poruszasz myszką? Nigdy sie nad tym nie zastanawiales ? Żeby to sprawdzic kliknij na ponizszy link. Poruszajac kursorem w szkle powiekszajacym W SRODKU zobaczysz to czego nie widac golym okiem. Wejdz na link kursor w srodek i poruszaj nim w lewo ,prawo, dol, gore i nawet na chwile zatrzymaj ...................... Zobaczysz jakie bedzie twoje zdziwienie !!!!!!!!!!!!!!!!!!! http://2006.1-click.jp/ Są zawody kto najdłużej wytrzyma w wodzie. Pierwszy pan wytrzymał 1 min. i wszyscy ludzie go pytają jak pan to zrobił? A on odpowiedział: - ''Trening, trening i jeszcze raz trening". Następny pan wytrzymał 2 min. i znowu wszyscy ludzie go pytają jak pan to zrobił? A on odpowiedział: - ''Trening,trening i jeszcze raz trening". Następny pan wytrzymał 3 min i wszyscy ludzie go pytają jak pan to zrobił? A on na to: - Trening..... Następny pan przyszedł, wchodzi do wody, 1 min. nic, 2 min. nic, 3 min. nic, po 4 minucie wychodzi ledwo oddycha więc lekarze szybko podbiegli ale na szczęście nic się nie stało, wszyscy ludzie pytają jak on to zrobił? A on na to: - Gdzieś musiałem gaciami zahaczyć! Idzie miś przez las i spotyka zajączka. - Zając gdzie idziesz? - Na imprezę - Zając weź mnie ze sobą.... - ni ch**a znowu zaczniesz rozróbę i mnie pobijesz - zając obiecuje, że cię nie pobije, ale weź mnie ze sobą - no dobra jak obiecujesz... Zając wstaje rano patrzy do strumyczka i widzi podbite oko, szramę na policzku itd. - misiek ty ch**u, obiecałeś, że mnie nie pobijesz - zając, jak się upiłeś i zacząłeś wyzywać moją babkę, matkę, ciotkę to wytrzymałem, jak zacząłeś na mnie pluć i bić mnie to wytrzymałem, ale jak wszedłeś mi do domu nasrałeś na łóżko, wbiłeś w gówno kredki i powiedziałeś, ze jeżyk śpi z nami to nerwy mi puściły
szaman Opublikowano 9 Listopada 2009 Opublikowano 9 Listopada 2009 Firma Whirlpool chciała zdobyć ukraiński rynek, a w związku z tym, że reklama to klucz do sukcesu, amerykańscy specjaliści od reklam zaprosili do siebie, aby pokazać jak się robi reklamę - ukraińskich filmowców. Zaprosili ich do kina i puścili film. Na pierwszym kadrze widać super nowoczesny wieżowiec, dalej kamera zagląda do jakiegoś pokoju całego białego, w którym na środku stoi piękna nowa pralka Whirlpool. Kolejna scena przedstawia jak do tego pokoju wchodzi wyluzowany Amerykanin pięknej budowy ciała - rozbiera się do naga i ubrania wkłada do pralki, następnie do tegoż pokoju wchodzi piękna kobieta, która również się rozbiera - nastawiają program prania i na tej pralce bara - bara... Ostania klatka przedstawia napis: "PRANIE Z WHIRLPOOL TO CZYSTA PRZYJEMNOŚĆ" Amerykanie zadowoleni z siebie, że taką fajną reklamę zrobili, mówią do Ukraińców: "Teraz wasza kolej. Zrobicie reklamę na bazie tego, ale z uwzględnieniem tradycji waszego kraju, żeby było u was zrozumiale." Za kilka miesięcy przychodzi zaproszenie dla amerykańskich specjalistów na projekcje reklamy do Lwowa: Pierwszy kadr przedstawia z lotu ptaka Dniestr i stepy wokół rzeki. Następnie kamera zbliża się i u wód Dniestru pokazuje Maszę, która schylona, kijanką pierze bieliznę. Następny kadr pokazuje jadącą sotnię Kozaków brzegiem rzeki. Kolejne ujęcia pokazują radość kozaków, którzy zobaczyli Maszę, następne kadry przedstawiają, jak każdy po kolei i na różne sposoby zabiera się za przerażone dziewczę... Ostatni kadr filmu przedstawia ogromny napis: "JEBALI, JEBIOT I BUDUT JEBAT, POKA NIE POKUPISZ PRALNOJ MASZINY WHIRLPOOL".
magart Opublikowano 10 Listopada 2009 Opublikowano 10 Listopada 2009 Teściowa do zięcia: - Dziś w radiu puścili przebój mojej młodości! - "Bogurodzicę"?! Rżewski tańczy z damą na balu, w pewnej chwili dama pyta kokieteryjnie: - Nie sądzi pan, poruczniku, że mam zbyt głęboki dekolt? Rżewski zapuszcza tak zachęcony żurawia: - Pani ma włosy na piersiach, madam? - Co też pan, poruczniku! - wykrzyknęła dama przerażona. - W takim razie za głęboki ONA: Co tak siedzisz? ON: Jak siedzę? ONA: Taki znudzony. Dawniej się ze mna nie nudziłes. ON: Nie jestem znudzony. Czytam gazetę. ONA: Dawniej w moim towarzystwie nie czytałes gazety. ON: Od czasu jak jestesmy małżeństwem, stale jestem w twoim towarzystwie, kiedys przecież muszę przeczytać gazetę. ONA: Już Ci się nie podoba, że jestesmy małżeństwem? Dawniej byłes szczęsliwy z tego powodu. ON: Zlituj się, wcale nie powiedziałem, że mi się nie podoba. ONA: Dawniej nie miałes zwyczaju zarzucać mi kłamstwa. ON: Nie zarzucam Ci kłamstwa. Czego Ty chcesz ode mnie? ONA: Nic nie chcę od Ciebie. Chcę tylko, żebys mnie traktował jak dawniej. ON: Dobrze, postaram się. ONA: Dawniej nie musiałes się starać. ON: Moja droga, daj mi spokój. ONA: Mogę Ci dać spokój. Tylko ciekawa jestem, czy dawniej tez bys się tak do mnie odezwał. ON: - milczy - ONA: Już nawet nie raczysz odpowiedzieć. Dawniej sprawiała Ci przyjemnosć każda rozmowa ze mna. Może nie? No, powiedz, nie? ON: Tak. ONA: Ach, więc przyznajesz się nareszcie! ON: Do czego się przyznaję, na miłość boską? ONA: Do czego? Do tego, ze się zmieniłes w stosunku do mnie. ON: O czym Ty mówisz? ONA: Na szczęscie sam się przyznałes, tylko dlaczego? Powiedz mi szczerze, dlaczego jestes inny niż dawniej? ON: Przestań się mnie czepiać. Czego Ty chcesz ode mnie? ONA: Tylko tego, żebys był taki jak dawniej. (chwila ciszy) Ach, więc nie możesz już być dla mnie taki jak dawniej? Dobrze. Tylko żeby pózniej nie było na mnie. Ty sam tego chciałes. ON: Czego chciałem? Co Ty wygadujesz? ONA: No sam przed chwila powiedziałes, że mnie już nie kochasz. Bardzo się cieszę, że sam zaczałes te rozmowę. Przynajmniej będę wiedziała. Już nie będę się łudzić, że kiedykolwiek będziesz znów taki jak dawniej. ON: Słuchaj, gadasz takie bzdury,że mnie zaczynasz wk...ć. Opanuj sie, bo mnie szlag trafi, i daj mi przeczytać gazetę! ONA: A kochasz mnie jeszcze? Tak jak dawniej? I jestes dla mnie znów taki jak dawniej? I przepraszasz mnie za wszystko, co powiedziałes bez zastanowienia? Biedny! Przykro Ci, że doprowadziłes do tego, żebym pomyslała, że już nie jestes taki jak dawniej. No, to dobrze. Już się nie gniewam. Co tak siedzisz? ON: Jak siedzę?
Komar Opublikowano 10 Listopada 2009 Opublikowano 10 Listopada 2009 Ola ma kota, kot ma kanarka, kanarek ma H5N1. Myśliwy pokazuje koledze swoje trofea wiszące na ścianie. Kolega zachwycony pyta się: - A co to za kobieta tam na ścianie!? - Ta?? To moja teściowa, do ostatniej chwili myślała że robię jej zdjęcie. Byłem na mszy: Kobieta obok mnie zapaliła papierosa. Jak to zobaczyłem to aż mi piwo z ręki wypadło.
Patryk92 Opublikowano 10 Listopada 2009 Opublikowano 10 Listopada 2009 Rozmowy pilotów - autentyczne podobno Rozmowy wieza-pilot DC-1- mial bardzo daleka droge hamowania po wyladowaniu z powodu nieco za duzej predkosci przy podejsciu. Wieza San Jose: "American 751 skrec w prawo na koncu pasa, jesli sie uda. Jesli nie, znajdz wyjazd "Guadeloupe" na autostrade nr 101 i skrec na swiatlach w prawo, zeby zawrócic na lotnisko. American 702: Wieza, American 702 przelaczamy sie na Odloty. Jeszcze jedno: po tym, jak sie podnieslismy widzielismy jakies martwe zwierze na koncu pasa. Wieza: Continental 635, macie pozwolenie na start, przejdzcie na Odloty na 124,7. Slyszeliscie co mówil American 702?? Continental 635: "Continental 635, pozwolenie na start odebrane, slyszelismy American 702 i juz zawiadomilismy nasza firme cateringowa. wieza: Halo, lot 56, jezeli mnie slyszysz, zamachaj skrzydlami... pilot: OK, wieza, jezeli mnie slyszysz, zamachaj wieza!? Majacy wyjatkowo duzo pracy kontroler skierowal 727 z wiatrem do zrobienia okrazenia nad lotniskiem. 727 zaoponowal: Czy ty wiesz, ze zrobienie okrazenia tym samolotem kosztuje nas dwa tysiace dolarów?? kontroler odpowiedzial bez zastanowienia: Zrozumialem i poprosze za cztery tysiace!? Niemieccy kontrolerzy lotu na lotnisku we Frankfurcie naleza do niecierpliwych. Nie tylko oczekuja, ze bedziesz wiedzial, gdzie jest twoja bramka, ale równiez, jak tam dojechac, bez zadnej pomocy z ich strony. Tak wiec z pewnym rozbawieniem sluchalismy (my w Pan Am 747) ponizszej wymiany zdan miedzy kontrola naziemna lotniska frankfurckiego a samolotem British Airways 747 Speedbird 206 Speedbird 206: "Dzien dobry, Frankfurt, Speedbird 206 wyjechal z pasa ladowania. Ground: Guten Morgen. Podjedz do swojej bramki. Wielki British Airways 747 wjechal na glówny podjazd i zatrzymal sie. Kontrola naziemna: Speedbird, wiesz gdzie masz jechac?" Speedbird 206: Chwile, Kontrola, szukam mojej bramki. Kontrola (z arogancka niecierpliwoscia): "Speedbird 206, co, nigdy nie byles we Frankfurcie!?" Speedbird 206 (z zimnym spokojem): A tak, bylem, w 1944. W innym Boeingu, ale tylko zeby cos zrzucic. Nie zatrzymywalem sie tutaj Mechanik z Pan Am 727 czekajac na pozwolenie na start w Monachium, uslyszal co ponizej: Lufthansa (po niemiecku): Kontrola, podajcie czas pozwolenia na start. Kontrola (po angielsku): Jezeli chcesz odpowiedzi, musisz pytac po angielsku. Lufthansa (po angielsku): Jestem Niemcem, w niemieckim samolocie, w Niemczech. Dlaczego mam mówic po angielsku? Nierozpoznany glos (z pieknym brytyjskim akcentem): Bo przegraliscie te cholerna wojne! pilot do wiezy: Moge prosic o podanie czasu, tak z grubsza?? wieza: Jest wtorek, prosze pana Pilot helikoptera do kontroli podejscia: "Tak, jestem 3000 stóp nad namiarem Cubla." drugi glos na tej samej czestotliwosci: "NIE! Nie mozesz! Ja tez jestem na tej samej wysokosci nad tym samym namiarem!" Krótka przerwa, po czym odzywa sie glos pierwszego pilota (bardzo glosno): "Ty idioto! Ty jestes moim drugim pilotem!" Pilot: Wieza, co robi wiatr? Wieza: Wieje. (smiechy w tle) Samolot linii SABENA zatrzymuje sie za samolotem KLM-u na zatloczonej drodze podjazdowej, w oczekiwaniu na start. SABENA do KLM na czestotliwosci kontroli: "KLM, czwarty w kolejce na start, zglos sie na 3030" Po paru minutach SABENA wola znowu: "KLM, trzeci w kolejce na start, zglos sie na 3030" Znów brak odpowiedzi, wiec SABENA wola kontrole: "Wieza, powiedzcie maszynie KLM przed SABENA 123, zeby sie do nas zglosili na 3030" I wtedy wlacza sie zaloga KLM-u: "Wieza, powiedz SABENie, ze profesjonalisci z KLM Holenderskie Linie Lotnicze nie wchodza na prywatne kanaly, podczas gdy powinni byc na nasluchu wiezy." SABENA odpowiada na to: "Dobra wieza, nie ma sprawy, tylko powiedz tym profesjonalistom z KLMu, ze nie zdjeli szpilek blokujacych podwozie (chwila ciszy) KLM: "Wieza, KLM 123 prosi o pozwolenie na powrót do bramki." BOAC (mówiac jezykiem angielskim z akcentem z ekskluzywnej szkoly prywatnej): Heathrow Centre, tu British Airways Speedbird lot 723 Heathrow Centre: British Airways Speedbird lot 723, tu Heathrow Centre, slucham? BOAC: Heathrow Centre, British Airways Speedbird lot 723 chce przekazac wiadomosc HC: British Airways Speedbird lot 723, Heathrow Centre gotowy do przyjecia wiadomosci BOAC: Heathrow Centre, British Airways Speedbird lot 723, podaje wiadomosc: Mayday, Mayday, Mayday... Wieza: "Airline XXX, wyglada na to, ze macie otwarte drzwi przedzialu bagazowego" kapitan (po szybkim sprawdzeniu kontrolek): "A, dzieki wieza, ale patrzycie na nasze drzwi od APU*" Wieza: "OK, Airline XXX, macie pozwolenie na start" Kapitan: "Pozwolenie na start, Airline XXX" wieza (podczas, gdy samolot koluje do startu): "Airline XXX, eee.... wyglada, ze twoje APU gubi bagaz." *APU, czyli Auxiliary Power Unit (jednostka zasilania pomocniczego) - pomocniczy silnik dostarczajacy moc elektryczna, hydrauliczna lub/i pneumatyczna. uslyszane na czestotliwosci BNA (lotnisko w Nashville, Tennessee): czlonek zalogi: "Zaraz! Daliscie nam takie wskazanie altimetru, jakbysmy byli 15 stóp pod ziemnia!" wieza: "No to peryskop do góry i kolowac do rampy!" wieza: "... a tak dla informacji, byles troche na lewo od linii centralnej podczas podejscia." Speedbird: "Jak najbardziej. A mój drugi pilot byl troche na prawo." Lady Radar Controller: "Can I turn you on at 7 miles?" Airline Captain: "Madam, you can try." Cessna 152: "Mój poziom lotu trzy tysiace siedemset (370 tys. stóp)." kontroler: "W takim razie skontaktuj sie z centrum kosmicznym w Houston." pilot-uczen: "Zgubilem sie; jestem nad jakims jeziorem i lece na wschód" kontroler: "Zrób wielokrotnie skret o 90 stopni, to bede mógl cie znalezc na radarze" (krótka przerwa...) kontroler: "No dobra. To jezioro to Ocean Atlantycki. Proponuje natychmiast skrecic na zachód..." ATC: "N123YZ, say altitude." N123YZ: "ALTITUDE!" ATC: "N123YZ, say airspeed." N123YZ: "AIRSPEED!" ATC: "N123YZ, say cancel IFR*." N123YZ: "Eight thousand feet, one hundred fifty knots indicated!" * odmowa pozwolenia na ladowanie z pomoca instrumentów, czyli trzeba siadac "na oko" kontrola lotów lotniska O'Hare (Chicago): "USA 212, pozwolenie na podejscie do 32 lewy, utrzymaj predkosc 250 wezlów (* ok. 463 km/h)" USA212: "Przyjalem. Jak dlugo mam utrzymac te predkosc?" kontroler: "Jak potrafisz, to az do rekawa" USA212: "No dobra, ale lepiej uprzedz kontrole naziemna" kontroler: "USA353, zglos sie na czestotliwosci 135,60, Cleveland Center." przerwa kontroler: "USA353, zglos sie na czestotliwosci 135,60, Cleveland Center!" przerwa kontroler: "USA353 jestes jak moja zona, nigdy nie sluchasz!" pilot: "Center, tu USA553, moze gdybys nie mylil imienia swojej zony, to by lepiej reagowala!" wieza (w Stuttgarcie): "Lufthansa 5680, zredukuj do 170 wezlów" pilot: "Jak we Frankfurcie. Jest tylko albo 210, albo 170... no, ale my jestesmy elastyczni." wieza: "Lufthansa 5680, my tez jestesmy elastyczni. Zredukuj do 173,5 wezla." wieza: "HPO wznies sie cztery tysiace do szesciu tysiecy i utrzymaj." pilot: "HPO wznosi sie na poziom 100." wieza: "HPO, na poziom 60 i utrzymaj!" pilot: "No, ale cztery plus szesc to dziesiec, no nie"" wieza: "Ty nie dodawaj, tylko sie wznos!" Pierwszy lot wahadlowca. Prom kosmiczny Columbus na orbicie nad Hiszpania: Columbus: Wieza Saragossa, tu Columbus. Czy mnie slyszysz" wieza Saragossa: Slysze was bardzo wyraznie. Jaki jest wasz sygnal wywolawczy" Columbus: COLUMBUS wieza Saragossa: .....A na jakiej jestescie wysokosci" Columbus: jeden zero zero zero zero zero zero zero..... wieza: Delta 351, obiekt na godzinie 10, odleglosc 6 mil! Delta 351: Podaj to inaczej! Mamy zegarki cyfrowe! Ta wymiana zdan miala miejsce zaraz po wojskowym pokazie lotniczym. kotroler do F-117 (mysliwiec typu stealth): "Przed toba F-16, na godzinie drugiej, 13 mil, w strone poludniowa, wznosi sie przez 6000" pilot F-117: "Przyjalem, znajde." kontroler do F-16: "Przed toba F-117, na godzinie drugiej, 12 mil, przeciwny kierunek, poziom 5" pilot F-16: "Przyjalem, znajde..." pilot F-117 (natychmiast i monotonnie): A gówno. Nieznany oficer sygnalowy do pilota marynarki po jego szóstym nieudanym podejsciu do ladowania na lotniskowcu: "Tutaj musisz wyladowac, synu. Tu jest jedzenie." ZALOGA DO PASAZERÓW Podczas "godzin szczytu" na lotnisku w Houston, jeden z lotów byl opózniony z powodów technicznych. Poniewaz bramka bylo potrzebna dla nastepnego wylotu, samolot zostal odholowany i ustawiony tak, aby ekipa techniczna mogla przy nim pracowac. Pasazerom przekazano numer nowej bramki, która okazala sie byc spory kawalek dalej. Wszyscy przeszli do nowej bramki i tam dowiedzieli sie, ze wyznaczono kolejna, trzecia juz bramke. Po chwili zamieszania pasazerowie weszli na poklad i wlasnie siadali, gdy stewardessa oglosila przez glosniki: "Przepraszamy za klopoty zwiazane ze zmiana bramki w ostatniej chwili. Ten lot jest to Waszyngtonu, DC. Jezeli ktos z Panstwa nie zamierzal leciec do Waszyngtonu, DC, powinien teraz wysiasc." I wtedy bardzo zmieszany i czerwony na twarzy pilot wyszedl z kokpitu, ciagnac za soba swoje torby. "Przepraszam" powiedzial "pomylilem samoloty." Po wyladowaniu nowego Boeinga 777 linii United Airlines w jego locie prezentacyjnym, stewardessa wypowiedziala zwyczajowe: "Prosimy o pozostanie na swoich miejscach z zapietymi pasami bezpieczenstwa, az samolot zatrzyma sie, a kapitan wylaczy nakaz zapiecia pasów. Jak nam wiadomo, zadnemu pasazerowi nie udalo sie jeszcze przegonic samolotu w drodze do bramki, wiec naprawde mozecie dac sobie spokój." Kapitan przez interkom do pasazerów: "Prosze Panstwa, nasz start sie nieco opózni. Niestety, maszyna, która niszczy Panstwa bagaze sie zepsula i nasza obsluga naziemna musi niszczyc bagaz recznie." Pilot do pasazerów lotu widokowego po twardym ladowaniu: "Wybaczcie to twarde ladowanie, ale wlasnie przygotowuje sie do pracy w duzych liniach lotniczych. Nastepnym razem postaram sie zgubic wasze bagaze." "Panie i Panowie, tu mówi kapitan. W imieniu naszej zalogi i linii Alaska Airlines chcielismy podziekowac Panstwu za dzisiejszy lot. Zblizamy sie do Los Angeles i prosimy o umieszczenie bagazy pod fotelem przed Panstwem oraz zlozenie stolików i foteli." " pauza " "A, jeszcze jedno " przypomniano mi, zebym Panstwa poinformowal, ze kiedy zejdziecie z pokladu i przejdziecie do hali odbioru bagazu, mozecie zauwazyc tony jemioly wiszace przy bramkach naszej konkurencji. Prosze sie nie dziwic " jest tam po to, aby przypomniec Panstwu, ze korzystajac z uslug naszej konkurencji mozecie pocalowac swój bagaz na pozegnanie..." Pilot: "No ludzie, wlasnie wznieslismy sie na poziom lotu, wiec wylaczam znak nakazu zapiecia pasów. Mozecie swobodnie poruszac sie po kabinie pasazerskiej, ale prosze zostancie w samolocie az do wyladowania... na zewnatrz jest raczej chlodno, a jezeli przejdziecie na skrzydla, to moze to wplynac na sposób lotu". Po wyladowaniu: "Dziekujemy za wybranie Delta Business Express. Mamy nadzieje, ze jestescie tak samo zadowoleni z dolozenia do naszego biznesu, jak my jestesmy zadowoleni z zabrania was na przejazdzke." Gdy samolot wyladowal i wlasnie hamowal na lotnisku Washington National, pojedynczy glos zawolal przez glosniki: Prrr! kurde, prrr! Po wyjatkowo twardym ladowaniu podczas burzy z piorunami w Memphis, steward linii Northwest zaanonsowal: "Bardzo prosze uwazac, kiedy bedziecie Panstwo otwierali skrytki na bagaz podreczny, bo po takim ladowaniu, tam sie wszystko w cholere przetasowalo." Pracownik linii Southwest Airlines: "Witamy na pokladzie lotu linii Southwest z X do Y. Aby zapiac pasy, prosze wsunac metalowa czesc do sprzaczki i mocno zacisnac. Ten pas bezpieczenstwa dziala jak kazdy inny, a jezeli nie wiecie jak sie zaklada pas bezpieczenstwa, nie powinniscie wychodzic z domu bez opieki. W wypadku naglej utraty hermetycznosci, maski tlenowe zsuna sie z sufitu. Wtedy prosze przestac krzyczec, zlapac maske, nalozyc na twarz. Jezeli podrózujecie z malym dzieckiem, najpierw nalózcie swoja maske, a dopiero potem nalózcie maske dziecku. Jezeli podrózujecie z dwojgiem dzieci, zdecydujcie, które kochacie bardziej." "Wasze fotele moga byc uzyte jako podreczne pontony, i w przypadku awaryjnego ladowania w morzu prosimy je sobie zabrac z najlepszymi zyczeniami." "Przed wyjsciem z samolotu prosimy sprawdzic, czy zabrali Panstwo bagaz. To, czego Panstwo zapomna, zostanie rozdzielone po równo posród zalogi. Prosimy nie zostawiac dzieci ani malzonków." "Ostatni wychodzacy sprzata samolot!" Pilot akurat w tym rejsie wyladowal wyjatkowo twardo, uderzajac samolotem jak mlotem o podloze. Ta linia lotnicza wymagala, aby pierwszy oficer stal w drzwiach i zegnal pasazerów usmiechem i slowami: "Dziekujemy za lot liniami XYZ". Ciezko mu bylo patrzec w oczy pasazerów chwile po tym kiepskim ladowaniu, zastanawiajac sie który z gosci wyskoczy z jakims zlosliwym komentarzem. W koncu wszyscy wyszli za wyjatkiem starszej pani, wspierajacej sie na lasce. Powiedziala: "Synku, czy moge zadac pytanie?". "Alez oczywiscie" odpowiedzial pilot "o co chodzi"" Starsza pani na to: "My wyladowalismy czy zostalismy zestrzeleni?" Wieża: Żeby uniknąć hałasu, odchylcie kurs o 45 stopni w prawo. Pilot: Jaki hałas możemy zrobić na wysokości 35000 stóp? Wieża: Taki, kiedy wasz 707 uderzy w tego 727, którego macie przed sobą.. Wieża: Jesteście Airbus 320 czy 340? Pilot: Oczywiście, że Airbus 340. Wieża: W takim razie niech pan będzie łaskaw włączyć przed startem pozostałe dwa silniki. Pilot: Dzień dobry Bratysławo. Wieża: Dzień dobry. Dla informacji - mówi Wiedeń. Pilot: Wiedeń? Wieża: Tak. Pilot: Ale dlaczego, my chcieliśmy do Bratysławy. Wieża: OK, w takim razie przerwijcie lądowanie i skręćcie w lewo... Pilot Alitalia, któremu piorun wyłączył pół kokpitu: "Skoro wszystko wysiadło, nic już nie działa, wysokościomierz nic nie pokazuje...." Po pięciu minutach nadawania odzywa się pilot innego samolotu: "Zamknij się, umieraj jak mężczyzna..." Pilot: Mamy mało paliwa. Pilnie prosimy instrukcje... Wieża: Jaka jest wasza pozycja? Nie ma was na radarze! Pilot: Stoimy na pasie nr 2 i już całą wieczność czekamy na cysternę. Pilot: Prosimy o pozwolenie na start. Wieża: Sorry, ale nie mamy waszego planu lotu. Dokąd lecicie? Pilot: Do Saltzburga, jak w każdy poniedziałek... Wieża: DZISIAJ JEST WTOREK Pilot: No to super, czyli mamy wolne... Wieża: Wasza wysokość i pozycja? Pilot: Mam 180 cm wzrostu i siedzę z przodu po lewej... Wieża: Macie dość paliwa czy nie? Pilot: Tak. Wieża: Tak, co? Pilot: Tak, proszę pana. Wieża: Podajcie oczekiwany czas przylotu. Pilot: Wtorek by pasował.... Kiedy w Anglii wprowadzono Concordy na linie transatlantyckie, wymyślono hasło mające chwalić prędkość samolotu. Brzmiało ono: "Breakfast in London, lunch in New York". Natychmiast w formie graffitti pojawiło się uzupełnienie: "Luggage in Bangkok." Opóźniony start samolotu VIP'a Ala Gore'a z lotniska ALB w piątkowy wieczór wkurzył cały ruch lotniczy na Północnym Zachodzie. Po kolejnej zmianie informacji o oczekiwaniu na lądowanie, kontroler zapytał: - "Commuter 5678, wytrzymasz jeszcze jakieś pół godziny?". Na co uzyskał odpowiedź: - "Tak, oczywiście, nie mam problemu z paliwem. Ale muszę przestrzec, że już połowa moich pasażerów przeszła do obozu Republikanów." Kontroler lotu: "Cessna G-ABCD podaj zamierzenia?" Cessna: "Zdobyć zawodową licencję pilota i licencję lotów na instrumentach." Kontroler lotu: "Miałem na myśli następne pięć minut, nie pięć lat." Kandydat na pilota marynarki lecąc na instrumentach, zagubiony, sfrustrowany, niechcący włącza radio zamiast interkomu, kiedy chciał powiedzieć swojemu instruktorowi, że jego orientacja w sytuacji opadła poniżej optimum: Uczeń (nadając w świat): "Sir, wszystko mi się po......ło." Wieża w Whiting: "Samolot używający przekleństw, zidentyfikować się." Instruktor (po krótkiej przerwie): "Mój uczeń powiedział, że mu się po......ło, a nie, że jest głupi." Kontroler lotu: "Widoczność pionowa zero." Pilot: "W stopach czy w metrach?" Wieża: "Cessna N1234, uwaga na turbulencję śladową za UA 737". Cessna: "Wieża San Jose, Cessna jest przed 737." (dłuższa przerwa) Wieża: "UA 737, uwaga na turbulencję śladową za Cessną 172." Pilot-uczeń zgubił się podczas samodzielnego lotu w terenie. Podczas próby zlokalizowania samolotu na radarze kontroler lotów zapytał: -"Jaka była twoja ostatnia znana pozycja?" Pilot-uczeń odpowiedział na to: -"Kiedy ustawiono mnie do startu..." Samolot: "Radar, jesteśmy szykiem dwóch A10, właśnie nad wami i, eee.. tego.., ...zapomnieliśmy jaki mieliśmy sygnał wywoławczy." Radar: "Żaden problem, przydzielimy wam tymczasowe sygnały: Głupek Jeden i Głupek Dwa." Wieża na Monachium II: "LH 8610 pozwolenie na start." Pilot (LH 8610): "Ale my jeszcze nie wylądowaliśmy!" Wieża: "Dobra, a niby to kto stoi na pasie 26?" Pilot (LH 8801): "LH 8801." Wieża: "OK, to w takim razie wy macie pozwolenie na start!" Pilot małej awionetki: "Hm, kontrola, potwierdźcie, że chcecie, żebym kołował przed 747." Kontrola lotów: "Taa, będzie dobrze. Nie jest głodny..." Rzecz dzieje się w piękny letni słoneczny dzień, opodal lotniska Billund, w Danii. Kontrola Billund: "Szybowce 82 i D5, podajcie pozycję i wysokość?" Pilot 82: "Nad jeziorem, 6400 stóp." Pilot D5: "Ta sama pozycja, ta sama wysokość." Kontrola (zimnym, suchym głosem): "To mam wyjąć raport o kolizji?" Facet, o którym będzie mowa, był świetnym pilotem, ale nie bardzo potrafił uspokoić pasażerów. Pewnego razu samolot lądujący przed nim rozwalił sobie oponę podczas lądowania, a jej gumowe szczątki rozleciały się po całym pasie. Polecono mu poczekać aż pas zostanie sprzątnięty. A, oto jego ogłoszenie do pasażerów: "Panie i panowie, obawiam się, że będziemy mieli niewielkie opóźnienie w przylocie. Na dole zamknięto lotnisko do chwili, gdy to, co zostało z ostatniego samolotu, który tam wylądował, zostanie usunięte." Kontrola: "Piper N444D, uwaga samolot, na godzinie drugiej, 500 stóp poniżej." Piper N444D: "Hm, widzimy jakieś zbliżające się do nas światełko..." Kontrola: "Przypatrzcie się, za tym światełkiem jest pewnie samolot." Pilot: "W jakiej jesteśmy odległości od innego samolotu?" Kontrola: "Trzy mile." Pilot: "Nam to nie wygląda na trzy mile!" Kontroler: "Jesteście półtorej mili od niego, a on od was półtorej mili... razem trzy mile." Pilot małego samolotu pocztowego miał dość swobodne podejście do przepisowego słownictwa, prawdopodobnie z powodu znudzenia rutynowymi, nocnymi lotami. Każdego dnia o 2:15 w nocy lądował na małym lotnisku wywołując je: - "Dzień dobry lotnisko Jones, zgadnij kto?" Kontroler lotów też był znudzony, ale nalegał na zachowanie prawidłowej terminologii i pouczał tego pilota codziennie jak prawidłowo korzystać z radia. Lekcje nie przynosiły rezultatu i pilot kontynuował swoje codzienne pytania "zgadnij kto?". Tak było też pewnej nocy, gdy w radiu zabrzmiało: - "Dzień dobry lotnisko Jones, zgadnij kto?" Kontroler, tym razem dobrze przygotowany, wygasił wszystkie światła na lotnisku i odpowiedział: - "Tu lotnisko Jones, zgadnij GDZIE!" Od tej chwili komunikacja radiowa przebiegała najzupełniej prawidłowo... Podczas długodystansowego lotu, świeżo upieczony pilot zaczął rozglądać się za jakimś lotniskiem, gdzie mógłby uzupełnić paliwo. Ponieważ miał go coraz mniej, wkrótce zaczął szukać także zwykłych stacji benzynowych z możliwością wylądowania i po pewnym czasie wypatrzył stację benzynową umiejscowioną tuż przy prostym odcinku autostrady, bez żadnych dodatkowych przeszkód na bokach. Gdy podkołował do pomp, starszy człowiek okupujący fotel tuż przy drzwiach wyglądał na zupełnie niewzruszonego tym widokiem. W końcu młody pilot nie wytrzymał i zapytał: - "Jak sądzę, nie miewacie tu wielu samolotów, na tej stacji?" - "Nie" odpowiedział staruszek, patrząc na horyzont podczas pompowania paliwa do baku. "Zakładam, że większość z nich tankuje o tam.." - kontynuował pokazując palcem - "na tym lotnisku po drugiej stronie autostrady"...
Komar Opublikowano 10 Listopada 2009 Opublikowano 10 Listopada 2009 Czym się różni kaczka od teściowej????? Kaczka zasra całe podwórko, a teściowa całe życie.
Piro Opublikowano 10 Listopada 2009 Opublikowano 10 Listopada 2009 Kolejka w sklepie stoi matka z dzieckiem dziecko cały czas marudzi -mamo mamo pić mi się chce -cicho siedź -mamo mamo kup mi coś do picia -zamknij się bo na fajki mi nie starczy do matki podchodzi jakiś facet ze sklepu - Wie pani ja znam taki świetny sposób niech pani kupi dziecku arbuza to i się naje i napije Matka na to - To może zwal se pan konia kolanami to i po***hasz i potańczysz!!!!
magart Opublikowano 12 Listopada 2009 Opublikowano 12 Listopada 2009 Powracającego późnym wieczorem do domu męża wita żona z wałkiem. - Ty łajdaku, masz na twarzy szminkę! - To nie szminka, to krew. Potrącił mnie samochód. - No... masz szczęście. Mąż leży w łóżku z żoną i się zastanawia jak by tu jej dociąć. W końcu mówi: - Jesteś jak kryształ. - Ze względu na czystość? - Nie, ze wszystkich stron rżnięta. Ona myśli i w końcu: - A ty jesteś jak lis. - Ze względu na spryt? - Nie. Miękka kita! Ona do męża: - Wiesz? Dzisiaj mi się poszczęściło! Idę obok zsypu na śmieci, patrzę a tam para pantofelków stoi. A jakie piękne! Przymierzam - mój rozmiar! Mąż: - Taaa... Poszczęściło Ci się. Po paru dniach żona znowu mówi: - Słuchaj, idę do domu, a u nas na podjeździe, na żywopłocie, futro z norek wisi. Przymierzam - mój rozmiar! Mąż kręci głową z podziwem: - Szczęściara z Ciebie. A ja - popatrz - nie wiem czemu, ale szczęścia nie mam. Wyobraź sobie, wkładam wczoraj rękę pod poduszkę, wyciągam bokserki, przymierzam - i k...a nie mój rozmiar!! Żona mówi do męża: - Ale Ty jesteś pierdoła... - Jesteś taki pierdoła, ze większego na świecie nie ma... - Wszystko, za co byś się nie wziął, zaraz chrzanisz. - Gdybyś wystartował w konkursie na największego pierdołe, zająłbyś drugie miejsce! - Dlaczego drugie? - Bo taka jesteś pierdoła!
szaman Opublikowano 12 Listopada 2009 Opublikowano 12 Listopada 2009 Stefan siedząc do późna w pracy zaczął wspominać stare hipisowskie czasy, kiedy to codziennie były nowe panienki, narkotyki. Postanowił po 20 latach nie palenia marihuany w końcu zapalić, przypomnieć sobie wspaniale dobre czasy. Odwiedził dzielnice, na której mieszkał za młodu, i sprawdził czy diler Heniek jeszcze żyje i sprzedaje. Okazało sie, ze Heniek całkiem jeszcze dobrze prosperuje. - Witaj Heniu, nic sie nie zmieniłeś... - Stefan, kopę lat... - Potrzebuje jakieś fajne jointy, bo ze 20 lat nie paliłem, a chciałbym przypomnieć sobie jak to jest... - Słuchaj Stefan, sprzedam Ci, ale pod jednym warunkiem... musisz ten towar palić samemu i najlepiej w zamkniętym pomieszczeniu. - Dobra stary niech tak będzie - odparł Stefan i pożegnawszy sie pomknął szybciorem do domu. Wpada do chałupy, cisza jak makiem zasiał, stara chrapie jak niedźwiedź, dzieciaki tak samo, wiec postanowił zamknąć sie w kibelku. Usiadł na sedesie, wypakował towar, nabił lufkę, zaciąga sie... otwiera oczy, patrzy ciemno. Wypuszcza dym - jasno.... - Kurde, ale sprzęcicho się pozmieniało - pomyślał zdumiony Stefan. Po szybkim namyśleniu, drugiego macha pociągnął. Otwiera oczy, ciemno... wypuszcza - jasno... Podjarany myśli sobie, ze jeszcze raz nic nie zaszkodzi. Zaciąga się - ciemno.... wypuszcza dym - jasno..... W tym momencie piekielnie silne walenie do drzwi kibelka... - Stefan co Ty tam robisz? - krzyczy strasznie wkurzona zona. Stefan wszystko wrzucił do sedesu i spuścił wodę i podenerwowany odpowiada: - Gole sie kochanie! - Stefan, ku**a! … Trzy dni?
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się