Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Korsyka 2018


Julo

Rekomendowane odpowiedzi

Temat naszego wyjazdu na Korsykę pojawił się w lutym i od razu zabraliśmy się za dopinanie wszystkich szczegółów. Nie chcieliśmy jechać z bagażem zmartwień i niepewności, więc wiedzę na temat trasy przejazdu, noclegów, promu i zwiedzania czerpaliśmy garściami skąd tylko się dało.
Ustaliliśmy, ze pojedziemy w dwa motocykle. Ja z Justynką na BMW r1150rt i Darek z Karolinką na Yamaha fjr.
Termin naszego wyjazdu zaplanowaliśmy na 25 sierpnia i mi bliżej wyprawy tym bardziej ciśnienie nam rosło. Ostatnie zakupy, przegląd motocykli i wreszcie pakowanie kufrów.
Startujemy z samego rana i jak nazłość pogoda nas nie rozpieszcza bo od piątku cały czas pada deszcz. Ubieramy przeciwdeszczówki i w drogę. Na pierwszy trip obieramy  oddalony o 1000km Camping Groß-Seeham kilkanaście km za Monachium. Trasa przebiega nam bardzo spokojnie i po 12 godzinach jazdy meldujemy sie na miejscu. Rozkładamy namiociki, kolacyjka, łyk złotego bawarskiego trunku i kładziemy się spać.
Nastepnego dnia musimy dotrzeć do miejscowości Savona oddalonej o około 700km, skąd odpływa nasz prom na Korsykę. Odprawa kończy się o 22,00 więc nie ma zmiłuj, szybkie śniadanko, pakowanie namiotów i naprzód. Mijamy Niemcy, Austrię i docieramy do Włoch. Z trzy pasmowej spokojnej autostrady robią sie dwa całkowicie zakorkowane pasy ruchu. Tempo iście terenu zabudowanego 40-50 km/h więc wleczemy się co chwila zerkając nerwowo na nasze zegarki. Gdy juz droga zaczyna robić się co raz bardziej przejrzysta łapiemy prędkość i mkniemy do przodu. Po chwili oglądam się w lusterka i zdaję sobie sprawę, że coś jest nie tak, nie widzę w nich Darka!. Zatrzymuje się i jest tel. stoi 1,5km za nami z przebitą oponą. Po chwili konsultacji odpala motocykl wrzuca jedynkę i 1,5km podprowadza moto do najbliższego zjazdu. Przy bramkach pojawia sie autostradowe pogotowie techniczne i oznajmia nam, ze mimo niedzieli jego kolega otworzy zakład wulkanizacyjny i postara się naprawić koło. Darek dopycha motocykl jeszcze jakieś 100m i mamy wulkanizacje. Mechanik pakuje kołeczek , sprawdza szczelność i możemy jechać dalej. Na pytanie ile płacimy, uśmiecha się i życzy nam szerokości. Jest godzina 17, a do portu ponad 300km. wsiadamy na moto i jedziemy dalej. W Savonie meldujemy się o 21,30 i mamy info, ze odprawa przesunieta jest o 45min. Później tą informacje znajdujemy w sms na swoich tel. Teraz mając juz uczucie pełnego szczęścia zamawiamy pizze, kawe i czekamy w portowej restauracji. Odprawa przebiega błyskawicznie, motocykle jako pierwsze jeden za drugim udają się za pracownikiem obslugi. Stajemy tuz przy ścianach, pracownicy mocują moto pasami do podłogi, a my udajemy sie na górne pokłady gdzie mamy  zarezerwowane fotele sypialne. Przebieramy się, szybka toaleta i usypiamy jak dzieci. Nazajutrz budzi nas przyjemna melodyjka oznajmiajaca iż nasz rejs powoli dobiega końca. Szybka toaleta, ubieramy stroje i udajemy sie na górny pokład.
Jest godzina 6:00 słoneczko wynuża sie ze spokojnego morzna i swoimi osto czerwonymi promieniami oświetla ukazującą się Korsykę. Na brzegu pojawiamy się o godzinie 7:00 w miejscowości L'lle Rousse, ustawiamy nawi na nasz kemping i w drogę. Ale chwila, coś jest nie tak, zerkam na koło i mam kapcia!!!. Powietrza może z 0,5 bar, szybko na pobliską stację i ustalamy przyczynę. Jest dziura!!! pakujemy kołek, pompujemy, kontrola ciśnienia i jedziemy. Na kemping mamy tylko 20km, jest nad samym morzem, na miejscu sklepy, bary i wszystko czego nam potrzeba. Ten dzień postanawiamy spędzić na leniuchowaniu, po rozstawieniu namiotów udajemy się na plażę gdzie zażywamy słonecznych i morskich kąpieli.

Dzień następny to zaplanowany przejazd przepiękna trasą wzdłuż zachodniego wybrzeża do miejscowości Ajaccio. Droga jest wąska, kręta o słabej nawierzchni, ale raczej takiej się spodziewaliśmy. Po jednej stronie oglądamy lazurowy kolor morza, po drugiej przepiękne góry. Ich ukształtowanie i barwy zmieniają sie niczym film w kalejdoskopie. Raz są czerwone za chwilę czarne, białe, żółte lub porośnięte na zielono. Po drodze mijamy malutkie malownicze miejscowości, wyglądają tak, jakby czas zatrzymał się tu bardzo dawno temu. Budyneczki pełne kwiatów, porośnięte bluszczem z typowymi drewnianymi okiennicami, idealnie wpisują się w otaczający krajobraz. Trasa, która obraliśmy na dziś liczy ponad 170km w jedną stronę, widoki i ciekawe miejsca są tak cudowne, że co chwila się zatrzymujemy i robimy zdjęcia. Do Ajaccio docieramy o koło godz 16. parkujemy w centrum i udajemy się w kierunku restauracyjnych ogródków, bo wszyscy zrobili się mocno głodni. Wybieramy jeden z nich, zerkamy w kartę aż tu nagle kelner oznajmia nam, ze w całym mieście kuchnia ma przerwę do godz 19tej. No nic, pozostał nam sklep, kupujemy kilka gotowych kanapek, soki i udajemy się na zwiedzanie miasta. Ajaccio zwiedzamy zgodnie z wcześniej przyjętym scenariuszem zaliczając punk po punkcie koncząc tuż przed zmrokiem morską kąpielą na pobliskiej plaży. Jako drogę powrotną obieramy trasę w kierunku Bastii. To główna droga na Korsyce, jest szeroka z dobrym asfaltem i prowadzi nas przez wiele tutejszych miejscowości. Miasteczka mimo zmroku są tętniące życiem, wszędzie widać turystów, restauracje, oświetlone zabytki i piękną zabudowę. Na kemping docieramy około 23:00, złoty trunek na plaży i kładziemy sie do namiotów.

Dzień trzeci zaplanowaliśmy na zwiedzenie Bonifacio. Miasto jest położone na samym dole wyspy i trasa do niego wynosi 270km. Jednak, ze jest to nasz ostatni pełny dzień na Korsyce, odpuszczamy i podejmujemy decyzję, że spędzimy go na naszej plaży, a wieczorem pojedziemy do Calvi na spacer i kolację.

Dzień czwarty to dzień powrotu, pakowanie bagaży i 100km do Bastii gdzie o godz 9.30 mamy odprawę promową. Po drodze podziwiamy piękno wyspy, miasto Bastia i lądujemy na promie. O godz 18.00 dopływamy do Genua. Wsiadamy na moto i udajemy się na kemping do miejscowości Pawia. Na drugi dzień zwiedzamy starówkę, muzeum, bazylikę św Piotra i katedrę z 1488r. którą zaprojektował Leonardo da Vinci. Miasto jest przepiękne, niechce się z niego wyjeżdżać, ale mamy jeszcze w planie jez. Garda więc około 16.00 ruszamy w jego kierunku. Trasę obieramy drogami lokalnymi, tak aby nieco jeszcze pozwiedzać i nie płacić za autostrady. W okolicach Mediolanu na stacji paliw zauważyłem że schodzi mi z opony powietrze,  szybka analiza i juz wiem, przepuszcza wczesniej założony kołek. Pakujemy w nieszczelność drugi kołek i pomału jedziemy. Opona trzyma ciśnienie więc chyba damy radę, chodź w głowie mam cały czas myśl, że za chwilę może być źle. Po kilkunastu km zaczyna padać, wjeżdżamy w góry,  pada coraz bardziej,  samochodów mnóstwo robią się korki i zaczyna się robić zmrok. Zaglądam w nawi i widzę wczesniej nieduże jeziorko a nad nim kemping. Dojeżdżamy na miejsce, rozbijamy namioty, wszystko i wszyscy są cali mokrzy. Kazdy jest zły i puszczają nam nerwy, ale jakoś się uporaliśmy. Po rozłożeniu namiotów idziemy na kolację,  jest fajny klimat, tańce, pyszne jedzenie i złoty trunek, który rekompensuje nam trud założenia obozowiska. Nad ranem Darek oznajmia mi, ze wali resztę trasy na jednego strzała, jest 1500km do Łódzi i chce jechać. Ja upieram się na dwa razy, chcę przejechać Dolomity i zrobić jeszcze jeden nocleg na kempingu w Niemczech.  Tutaj się żegnamy, Darek jedzie z samego rana do łodzi, a my przez góry do granicy z Austrią. Ruszamy około 10.00, po kilkunastu km pogoda zaczyna się psuć, pada deszcz, wieje, robi się wgła. Trasa jest bardzo kręta i wąska, jest sporo aut i motocykli, zrobił się spory ruch. Mijamy po drodze przepiękne kurorty narciarskie, podziwiamy piękno Dolomitów i kierujemy się w kierunku Niemiec. Na kemping docieramy około godz 19.00 , caly czas w deszczu,  z ziębnięci i przemoczeni. Rozkladamy namiot, gorąca herbata, konserwa i kładziemy się spać. Rano pobudka o godz 7.00 pakujemy się kontrola opony i w droge, mamy do domu 1000km. Po około 30min jazdy zaczyna padać, ale juz mamy to gdzies, śmiejemy się, ze dawno nie padało, odliczamy km do domu. W okolicach Drezna w koncu robi się pogoda, ściągamy przeciwdeszczówki i jedziemy dalej. Na miejsce docieramy o godz 20,00 juz bez żadnych przygód, cali szczęśliwi, zdrowi, z ogromnym bagażem doświadczeń.
Całość trasy wyniosła 4100km.
Dziś na chłodno siedząc w domowym zaciszu juz zaczynam tęsknić za ostatnimi przygodami i powoli planuję coś na przyszły rok. A tym którzy mają w planach odwiedzenie Korsyki szczerze polecam.

20180825_201559.jpg

20180826_233021.jpg

20180827_002425.jpg

20180827_070103.jpg

20180828_145230.jpg

20180828_140232.jpg

20180829_121300.jpg

received_695439250820274.jpeg

20180830_120639.jpg

Odnośnik do komentarza

cześć chłopaki... :)

gratuluję wycieczki, Korsyka spoko.

nieśmiało się uśmiecham jak czytam te info o gumach... przypomina mi się pożegnanie w Czarnogórze jak pożyczaliście kołki na drogę powrotną... macie szczęście do kapci ;)

pozdrawiam i może do zobaczenia w przyszłości - bobbens

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Ciekawie opisana wycieczka. Bez dłużyzn. Wypad super tylko ta pogoda...

Odnośnik do komentarza

Fajna wycieczka , grunt że cało i zdrowo wróciliście, co do pogody następnym razem będzie lepiej.

Mam pytanie ogólnie do osób robiących wycieczki dalsze z namiotami : możecie podesłać mi nawet na PW (by tu nie zaśmiecać) jak wy sie pakujecie , bo co ogląda się zdjęcia z wypraw to motocykle prawie są gołe ( a trzeba zabrać namiot, jakieś spanie, kuchenkę itd).

Odnośnik do komentarza

Przejechaliśmy 1406km w 17godzin do Łodzi  w tym 4godziny padało...było ciężko ale wspomnienia z Korsyki zrekompensowały Nam podróż. Trasa Włochy-Wiedeń-Brno-Polska przepiękna tylko od Wiednia do granicy ARMAGEDON deszczowy. W Polsce jak ręką odjął. Są plany na przyszłość, że jeszcze tam wrócimy.... podsyłam kilka fotek..

 

20180830_181607.jpg

20180827_074755.jpg

20180831_133411.jpg

20180828_120843.jpg

20180828_195111.jpg

20180828_145349.jpg

20180828_172213.jpg

20180829_224901.jpg

20180827_174138.jpg

20180827_180645.jpg

20180827_192854.jpg

Odnośnik do komentarza

No fajne. 1400 km na jeden strzał ? w dodatku w deszczu ?  No nie źle :clapping: nawet takim sprzętami jak wasze duży szacunek. :)   Po drodze deszcz, ale na miejscu widać że pogoda  dopisała - czyli statystycznie było dobrze :D

A dlaczego niektóre zdjęcia (chyba te z przedniego aparatu telefonu) są odwrócone ? :)  Zamierzone ?  czy przypadek ?

Odnośnik do komentarza
28 minut temu, EndriuBis napisał:

No fajne. 1400 km na jeden strzał ? w dodatku w deszczu ?  No nie źle :clapping: nawet takim sprzętami jak wasze duży szacunek. :)   Po drodze deszcz, ale na miejscu widać że pogoda  dopisała - czyli statystycznie było dobrze :D

A dlaczego niektóre zdjęcia (chyba te z przedniego aparatu telefonu) są odwrócone ? :)  Zamierzone ?  czy przypadek ?

yyyy ja nie widzę żeby było któreś zdjęcie odwrócone ! może inaczej na telefonie widać a inaczej na kompie? nie wiem...

Całe Włochy były bez deszczu i w Austrii dokładnie we Wiedniu zaczęło padać a przestało na granicy Polskiej, tak więc nie było tak źle. Wspieraliśmy się z mężem nawzajem i jakoś wytrwaliśmy w tej podróży. Obowiązki wzywały.   

Pozdrawiam...

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze
2 godziny temu, Karcia napisał:

20180828_195111.jpg

20180828_145349.jpg

20180827_180645.jpg

 

Chyba o te fotki chodzi (patrz na napisy na koszulkach i kasku)... Tak to już jest w niektórych smartfonach, że "samojebki" wychodzą odwrócone... Mam tak samo w Huawei'u, ale można je odwracać w załączonych do oprogramowania aplikacjach...

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, EndriuBis napisał:

dokladnie o to mi chodziło :)

Aaaa to o  to chodziło, zawsze mi  tak wychodzą  robione z "patyczka" . Nie wiem nawet jaki program by to zmienił. Ale to i tak nieistotne, ważne że widoki cudowne....

Odnośnik do komentarza

Zdjęcia są przepiękne,  nawet przez chwilę nie myślałem inaczej :)  zapytałem tylko czemu .... ?  Nie wiedziałem że niektóre telefony tak mają :( 

ale.....   jak nie tajemnica napiszcie chociaż troszeczkę o kosztach.  Ceny benzyny, opłat za autostrady, czy nawet ceny promu można łatwo sprawdzić samemu, ale warto znać ceny noclegów na campingach no i czy za ceną idą warunki.   

Odnośnik do komentarza

Camping : od 20 do 27 Euro za 2osoby,namiot i motocykl. Generalnie w cenie ciepła woda 24h tylko np.brak mydła i papieru, w Niemczech 21 euro plus opłata za pryśnic. Różnie.

Prom w dwie strony 520zl (moze byc taniej, my z opcją fotela do spania a i tak były pustki ).

Paliwo i autostrady we Włoszech najdroższe , np.paliwo 1,69 do 1,80 euro zależy gdzie się zjechało nawet za 1,59 nam się udało. 

Nasz koszt z wszystkim 2osoby : prom, pamiątki (a duzo ich miałam np.magnes 3-4euro), jedzenie,campingi,paliwo,wifi (na Korsyce na polu 4godziny za 5euro) RAZEM  3752zł  za 8 dni.

Pozdrawiam Karcia. 

Odnośnik do komentarza

No pięknie :) co do 2,00 zł :D  dzięki za info, widziałem że kierunek nie jest tani, chociaż chyba jeszcze nie najdroższy.  

Dla porównania : Rumunia w lipcu br. . Przejechane około 2400 km w 8 dni,  spanie w pensjonatach wynajętych przez Booking, w tym 3 razy ze śniadaniem,  obiad co dziennie w  knajpie, brak opłat drogowych  - koszt na dwie osoby  zamknął się w 2000,00 zł.

Odnośnik do komentarza
  • Administrator
1 godzinę temu, Karcia napisał:

wifi (na Korsyce na polu 4godziny za 5euro)

Dla przypomnienia... UE, drogi roaming danych zniesiony ;)

Odnośnik do komentarza
47 minut temu, MariuszBurgi napisał:

Dla przypomnienia... UE, drogi roaming danych zniesiony ;)

Na promie włączyłam na 10minut moze 15 i zjadło mi 100zł . Do kazdego 1MB dodatkowa opłata...ja nie posiadam abonamentu więc dla mnie było drogo, nawet za rozmowę z Polski do mnie  ja ponosilam koszt. Na abonament jest inaczej. W przyszłym roku plany w inny kierunek i już bardziej zainteresuję się o ten internet u operatora...

Jeszcze kilka foteczek...

20180828_203816.jpg

20180828_120517.jpg

20180827_181946.jpg

20180827_205107.jpg

20180828_123929.jpg

20180828_130943.jpg

Odnośnik do komentarza
  • Administrator
13 minut temu, Karcia napisał:

W przyszłym roku plany w inny kierunek i już bardziej zainteresuję się o ten internet u operatora...

Na prepaid masz pakiety, które wcześniej wykupujesz. Np. w pomarańczowej sieci za 30 zł dostajesz prawie 2 GB danych w EU (KLIK). W fioletowej jest ciut drożej ale na podobnych zasadach.

Odnośnik do komentarza

Mariusz dziękuję za informację. Muszę się tym zainteresować, bo brak neta to katastrofa.... Pozdrawiam.

Dnia 4.09.2018 o 08:59, atat13 napisał:

Fajna wycieczka , grunt że cało i zdrowo wróciliście, co do pogody następnym razem będzie lepiej.

Mam pytanie ogólnie do osób robiących wycieczki dalsze z namiotami : możecie podesłać mi nawet na PW (by tu nie zaśmiecać) jak wy sie pakujecie , bo co ogląda się zdjęcia z wypraw to motocykle prawie są gołe ( a trzeba zabrać namiot, jakieś spanie, kuchenkę itd).

Namiot, 2 śpiwory, materac+pompka, koc na plażę, ręczniki te cienkie i szybko schnące z Decathlona (2 duze ręczniki to tyle zajmują co 1 koszulka), butla gazowa +nabój,kuchenne przybory co kto potrzebuje, buty ,ciuchy, art.kosmetyczne i higieniczne, trochę jedzenia od przypadku (konserwy,pasztet,ryż,kasza,gorący kubek,kawa ,herbata, wodę - co kto lubi). Kupiłam 2 worki wodoodporne 20l.na boczne kuferki rewelacja i dzieki nim mieliśmy centralny kufer do połowy pusty na kurtki do schowania przy zwiedzaniu a i zapiecie na kaski oraz zestaw do kołkowania opon (przydało się).

Mam nadzieję że pomogłam.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nic tylko pozazdrościć wrażeń.
Super relacja czytana na wdechu.

PS. Sobie zakołkowaliście, a Darek przedtem był zdany na łaskę wulkanizatora? To taka kara :))))))



Wysłane z iNokia 6210

Odnośnik do komentarza
Dnia 6.09.2018 o 19:22, bep napisał:

Nic tylko pozazdrościć wrażeń.
Super relacja czytana na wdechu.

PS. Sobie zakołkowaliście, a Darek przedtem był zdany na łaskę wulkanizatora? To taka kara :))))))



Wysłane z iNokia 6210

 

Wycieczka całkiem całkiem, widoki zapierające dech , ale zdecydowanie za krótko. Źle przemyślany prom powrotny zamiast na noc to my w dzień i straciliśmy przez to 1dzień zwiedzania. Teraz juz wiemy na przyszłość że prom to tylko w nocy. Wiemy też ,żeby zainteresować się co do pakietów internetowych.  Gdyby nie pas awaryjny we Włoszech to przez te korki nie zdążylibyśmy na prom, kocioł tam straszny. Jak ktoś nie chce przepłacać to warto zabrać kilka konserw bo ceny powalają. Piłam wodę z kranu bez żadnych sensacji czyli woda u Nich ok. Tam jest całkiem inne życie, mają na wszystko czas,siedzą w kafejkach , mieliśmy wrażenie że każdy się tam zna, a u Nas każdy gdzieś pędzi. Tam nikt nie chodził z alkoholem w ręku ani nikt nie włóczył się pijany . Waszystko grzecznie i kulturalnie. Na polu 22 i cisza totalna, żadnej imprezy przy namiotach, campingach, żadnych hałasów nic a nic..głucha cisza...

Odnośnik do komentarza
 
Na polu 22 i cisza totalna, żadnej imprezy przy namiotach, campingach, żadnych hałasów nic a nic..głucha cisza...



Kolejne cenne info :) z tym promem i korkami.

Abonamentowi z netem mają lepiej (w UE nawet 4 GB co miesiąc.) ale i tak trzeba było dokupić 2x500 MB (byliśmy w Bretanii), tylko takie promocyjne pakiety bardzo szybko się kończą, liczony jest chyba w dwie strony czyli pobieranie i wysyłanie bo dosłownie megabajty ginęły nam w oczach.

Dlatego chyba lepszą opcją jest zakup ichniejszego netu na kartę.

Prawda? Na samych kempingach kultura, zero burd, zero smutasów, zero agresji, zero niemiłych sytuacji ale wszyscy uśmiechnięci, wszyscy mili i pomocni przy rozstawiania namiotu, ustawiania przyczepy czy składaniu słynnych 2” które wiadomo z jakimi obawami i bólem serca się składa :)

Tam ludzie jeżdżą aby wypocząć, odsapnąć od zgiełku dnia codziennego. U nas chyba aby odreagować :) stąd te libacje do rana, z umpa umpa całymi dniami.



Wysłane z iNokia 6210
Odnośnik do komentarza
6 godzin temu, jurczas napisał:

szkoda że osobno wracaliście jakoś mi to tak nie pasowało.

 

Było wcześniej ustalane ,że my mamy czas do soboty. Są inne obowiązki. 

 

5 minut temu, bep napisał:

 

 


Kolejne cenne info :) z tym promem i korkami.

 

 

 

Z tym promem to jeszcze dodam,że w stronę Korsyki płyneliśmy w nocy. Było bardzo mało pasażerów, my dodatkowo wykupiliśmy fotele do spania (nie wygodne,mało rozkładające się) a okazało się że miejsc full pustych, albo wystarczylo mieć śpiwór czy materac i kłaść się gdzie się chce,nikt nikomu nie przeszkadzał. 

A kiedy płyneliśmy w dzień już nie było takich foteli tylko kto pierwszy ten lepszy w zajmowaniu ławek na pokładzie a reszta na podłogach się rozkładała. Barrrdzoo dużo pasażerów i prom w dzień to udręka... 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...