Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Tour de Pologne 15 - 26.07.18


WAL de MAR

Rekomendowane odpowiedzi

No niestety... Juz od Jastarni i pozniej opuszczajac Hel, zmoklem dosyc mocno.  Ale od poczatku. 

Ruszylem w niedziele po sniadaniu. Postanowilem odwiedzic paru znajomych i kolegow ze starych czasow. Nic wczesniej nie organizowalem , takze odwiedziny byly niezapowiedziane. Troche o maszynie, bo to dla mnie calkowicie nowe doswiadczenie... Od niedawna jezdze na BMW 1200 GS. Dlaczego nowe doswiadczenie? Wczesniej jezdzilem ( takze po polsce) na burgmanie 400. Tego nie musze opisywac, bo kazdy ten rodzaj pojazdu mniej wiecej zna... Motor wyzszy, ciezejszy, mocniejszy, szybszy, biegowiec i w ogole calkiem inaczej sie prowadzi. Ciezko z nim po miejscu krecic, tym bardziej z zaladowanymi walichami. Na trawie to juz wcale.

Ruszylem... Czekalem juz na ta wyprawe z niecierpliwieniem dosyc dlugo. Ochotnikow do jazdy nie bylo wiec pojechalem sam.

Pierwszy cel to Sarbinowo i nadzieja ze zastane tam kolege, ktorego znam juz 29 lat ale poraz ostatni widzialem 10 lat temu. Zabardzo nie chcialem jezdzic autostradami i pojechalem przez Swinoujscie. Tam na druga strone promem. Do Sarbinowa dojechalem bez problemu. Mialem szczescie, bo zastalem kolege...Krecil sie tam akurat. Prowadzi tam hotelik, doslownie przy samej plazy. Wjechalem na podworze i nie zciagajac kasku pytam o typa imieniem Roman... Ale cwaniak poznal mnie po glosie, takze niespodzianka sie nie do konca udala. Mimo wszystko zrobil duze oczy na moj widok. Byl wolny pokoj takze zakwaterowalem sie u niego. Pogoda nadal dopisywala. Gadu gadu i spacer plaza, doslownie 3 godziny , do nastepnej wioski Chlopy na swieza wedzona rybe i spowrotem wystarczylo zeby mi plecy spalic... Nastepnego dnia mala wycieczka w druga strone do latarni morskiej w Gaskach.

Po 2uch nocach czas jechac dalej... Cel Jastarnia. Niestety zaczelo sie chmurzyc i  mialem obawy ze bedzie padac. Ale nie bylo tak zle... Po drodze, juz nawet nie wiem co to byla za miejscowosc, zauwazylem Fort u Mariana. Nawet sie nie zastanawialem , tylko wjechalem do srodka zeby to pozwiedzac. 10 ZL wstep. U nas, w programie DMAX, - Steel Buddies, w PL (nie jestem pewny chyba na Diskovery) znana historia.  A Mariana, jego Fort i jak sie pozniej okazalo paru z zalogi Morlock Motors widzialem wlasnie w TV , wiec grzech tam nie zajzec i se nie zrobic zdjecia... 

Dlaczego do Jastarni? Tam mialem odwiedzic stara kolezanke, ktora tam ma rodzinny dom i tez wynajmuje pokoje. Kiedys jej juz wspomnialem ze latem tam zajade. Tak tak przyjedz , mowila... Zaraz na poczatku Jastarni... Znajdziesz. Pogoda sie juz popsula i zaczelo z leksza padac. Zatrzymalem sie na cpn-ie i dzwonie... Jestem! Niestety jej nie bylo, dopiero tydzien pozniej mala tam zajzec. Hmmm... Coz... Pech. W takim razie jade na Hel. W sumie dobrze bo tam wiecej do zwiedzania.  Wjechalem do wiochy, niestety juz mokry. Zaznaczam ze wciaz padalo... Objechalem to dookola... Kwatera znalezionana na szybko... Na szczescie 200 m od centrum. Bylem juz bardzo glodny, takze sila rzeczy musialem wyjsc. Na wszystko bylem przygotowany ale parasola nie mialem... Nawet w sklepach nic nie bylo. Wszystko wykupione... I jak widac na zdjeciach, lazilem w tym deszczu sam. Ale na drugi dzien pogoda sie zmienila i zrobilo sie bardzo goraco. Z "buta" wiec obeszlem wszystko co mozna bylo obejsc...No i do poczatku polski udalo mi sie w koncu dotrzec.

Nastepny cel to moje rodzinne miasteczko Krapkowice. Na poczatku mialem zamiar sie gdzies w centralnej polsce na noc zatrzymac, ale zdecydowalem jednak ze dam rade na raz. Sama podroz z polnocy na poludnie nie byla spektakularna, takze nie bylo co fotografowac. Ze wzgledu na to ze odcinek ten byl stosunkowo dlugi jechalem szybkimi trasami, Gdynia, Grudziadz, Lodz, Czestochowa. W Gdyni zmoklem znowu. Tym razem porzadnie. Nie bylo sie gdzie zatrzymac takze nie moglem zalozyc peleryny. Naszczescie byla to tylko jedna chmura ktora przeszla i jadac kiedys tam waschlem... Do Lodzi sie troche ciaglo. W Czestochowie zjechalem na wiochy i troche bladzilem. Moj TomTom juz nie jest swiezy i nawet po aktualizacjach nie znalazl wielu drog. W niedalekiej przyszlosci bede zmuszony zainwestowac w nowe urzadzenie... Byc morze nawet w oryginalna nawigacje firmy BMW do ktorej juz sa w motorze wszystkie uchwyty zainstalowane... Na miejscu zakwaterowalem sie, dla odmiany nie w hotelu tylko u cioci na wsi. Wszystko ladnie i pieknie... Ale te komary... Pojezdzilem troche po okolicy, miedzy innymi na Gorze sw Anny. Pogoda byla super i widoki tez np na nizine i miasto Zdzieszowice i jego dymiaca koksownie. Niedaleko Opola byla impreza typu Master Truck. Zastanawialem sie czy pojechac... Ale tak w dekiel grzalo i juz  w 2014 to widzialem, takze nie pojechalem.

Nastepny cel to Karpacz. Obralem droge na Nyse i Klodzko. Niestety droga przez Moszna byla z jakis tam powodow zamknieta. Zrobilem wiec male kolo przez Niemodlin. Po drodze mala przerwa przy Otmuchowskim zbiorniku. Pozniej Klodzka twierdza. Tam sie kiedys indziej przejade. Chyba warto to zwiedzic. W Karpaczu objechalem to juz tradycyjnie do okola no i w internecie znalazlem kwatere , nie daleko od centrum. Jeszcze wieczorem cza bylo wyjsc cos skonsumowac i oczywiscie browara sie napic... Nastepnego dnia wyprawa na Sniezke.  Najpierw jedna kolejka potem druga... Na tej drugiej niestety kolejka ludzi... Na co najmniej 1,5 godz zeby sie do kasy dostac. Ze wzgledu na to slonce, bylem bardzo tym czekaniem zachwycony... Potem marsz na szczyt. I jak na czlowieka, ktory tylko patrzy na sport w Tv, to juz maly wyczyn... Jeszcze dla hecy obralem se ta stroma sciezke... Wyssalem wszystkie butelki i z jezorem do pasa jakos tam sie doczolgalem... Ale warto bylo, pogoda i widok byly super. Czego ale nie wzialem pod uwage? Slonca w gorach. Niesmarowalem  sie i jak sie wieczorem okazalo, spalilem nos, uszy, czolo i karczycho... Powrot jednak, lagodna strona byl o wiele prostszy. Znow kolejka zeby zjechac i marsz do wodopoju... 

Z Karpacza, jadac juz na Hamburg, zboczylem troche z trasy zeby odwiedzic nastepnego dobrego znajomego i zatrzymalem sie na noc w Warneuchen kolo Berlina. Tam pomimo upalu zrobilismy ognisko, upieklismy kielbache no i obalilismy pare browarow. Zdjec tam nie robilem wiec nie mam sie czym pochwalic.

Takie wspomnienia z mojego wypadu. Kawal drogi i dupsko spuchniete... Motor spisal sie super. Co ale musze zmienic, to oprucz nawigacji wymienie szybe na wieksza. Orginalna jest smiechu warta. Cos z manetkami musze wymyslec. Orginalne raczki sa niewygodnie cienkie i twarde i prawa reka dretwiala czesto, byc moze od wibracji. Bez tempomata to nie wiem jak by bylo.

Nawet nie te opady ale upaly troche dawaly w kosc. Dzis roszada w ciuchach i jutro dalej na Holandie... Ale juz samochodem

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...