Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Tydzień w siodle czyli Je ne parle pas français


Rafcio

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim Burgmaniakom!

pogoda za oknem nie nastraja do jazdy na dwóch kółkach, dlatego na jesienne wieczory proponuję opowieść z mojej wiosennej wycieczki.

Uczestnicy: ja i moja Honda.

Z początkiem czerwca miałem wybrać tydzień zaległego urlopu, więc postanowiłem spędzić wolne dni w siodle. Żona wyraziła zgodę na moją nieobecność, więc spakowałem kufry, wymieniłem pieniądze i w drogę.

04.06.2016r o godz. 6:00 opuszczam Kraków i kieruję się na południe. docieram do Cieszyna i korzystając z autostrad oddaję się nudnemu przelotowi przez Czechy. Meta na dziś to historyczne miasto Norynberga, które w czasie średniowiecza było jednym z największych miast Środkowej Europy. Zatrzymuję się u mojego brata. Rozpakowanie i idziemy troszkę pochodzić po centrum.

6544396_005.jpg

6544398_006.jpg

6544394_007.jpg

6544393_009.jpg

6544395_011.jpg

6544397_012.jpg

Wczesnym rankiem 05.06.2016r odjeżdżam z Norynbergi. Wbijam się na autostradę i gnam na zachód. Autostrada była zalana we mgle i praktycznie pusta, po kilkudziesięciu kilometrach mgła zanikła. Aby trochę urozmaicić monotonną jazdę, rozpędziłem osiołka i wskazówka prędkościomierza dotarła do 210 km/h, wolniutko przesuwała się dalej. Nagle zaświtało mi w głowie, że przecież mam trzy kufry, a na miejscu pasażera namiot i śpiwór, nie chcąc zbierać gratów z jezdni, zwolniłem do bezpiecznych 130 km/h (taką prędkość sugeruje producent kufrów). Zatrzymuję się na stacji, aby uzupełnić paliwo. Obchodząc motocykl zauważam, że poprzeczka sprzęgająca boczne stelaże kufrów odkręciła się z prawej strony i zwisa ok. 1 cm nad tylną oponą. Trzymała się tylko na ostatnim gwincie nakrętki przy lewym stelażu. Zdjąłem poprzeczkę, schowałem do kufra i w drogę  Docieram do Francji, na autostradzie pojawiają się ograniczenia prędkości do 100, potem 70, 50, 30 aż do 10 km/h, autostrada zwęża się do jednego pasa i obok drogi znajduje się posterunek policji. Przy posterunku przechadzają się uzbrojeni funkcjonariusze, nie zatrzymują mnie i mogę znów się rozpędzać. Dojeżdżam do miasta Miluza, trochę błądzę po centrum i jadę dalej na zachód, aby dotrzeć na kemping w uzdrowiskowym mieście Vichy.

Za Miluzą napotykam charakterystyczny znak informujący o kontroli prędkości przy użyciu fotoradaru. Za znakiem ograniczenie do 70 km/h, a za nim skrzyżowanie. Na odcinku między ograniczeniem a skrzyżowaniem nie było żadnego urządzenia rejestrującego. Pomyślałem, że ten znak może dotyczy też urządzeń przenośnych. Za skrzyżowaniem ograniczenie do normalnej prędkości 90 km/h. Rozpędziłem się trochę ponad 100, zakręt w prawo w takiej małej dolince i w szczycie zakrętu, w krzakach - fotoradar. Hamowanie, ale niestety w lusterku zobaczyłem błysk lampy.

Korzystam z żółtych dróg, które na wschodzie wiodą przez pola, i tereny zalesione. Mają doskonałą przyczepność, są praktycznie proste, rzadko lekkie łuki. Co klika kilometrów jakaś mała mieścina.

Moja podróż była w okresie, gdy krajowa telewizja informowała o strajkach francuzów przeciw wydłużeniu tygodnia pracy z 35 do 48 godz. tygodniowo.

W związku z czym, jak informowano, drogi były blokowane, a na stacjach benzynowych deficyt paliw przez brak dostaw.

Na szczęście na wszystkich stacjach, na których tankowałem było paliwo i żadnych blokad dróg nie doświadczyłem; choć raz ciśnienie mi podskoczyło.

Jadę przez pola, na horyzoncie widzę rondo wokół którego chodzi mnóstwo ludzi i stoją jakieś samochody:

- o kurcze, blokada! - pomyślałem.

Przejeżdżając przez to skrzyżowanie okazało się, że samochody są zaparkowane na poboczu ronda i na pobliskim polu. Ludzie przechodzą przez drogę od swych pojazdów na drugą stronę, ponieważ tam jest coś w rodzaju giełdy.

Obok wielkich silosów ze zbożem ustawione były stragany z regionalnymi przysmakami i różnymi starociami na sprzedaż.

Ok. godz. 18-tej melduję się na kempingu ,który nie kosztuje dużo, ale jest tam mnóstwo komarów, co pewnie stanowi wynik wielodniowych opadów deszczu. Jest ich pełno, nie da się na chwilę stanąć bez ruchu, bo od razu chmara moskitów zacięcie atakuje.

Na kempingu znajduje się basen, ale niestety zamknięty

Szybka kolacja w ciągłym ruchu, aby komary nie zdążyły mnie obleźć, i  zamykam się w namiocie (przynajmniej w nim byłem sam).

cdn...

Odnośnik do komentarza

Dawaj Rafcio,czekamy na więcej.

Ps,spodziewam się,że podasz dużo cennych informacji dla kierowników którzy wybierają się w tym samym kierunku.

Odnośnik do komentarza

Niestety zdjęć nie mam zbyt dużo, ponieważ robiłem je telefonem i większość jest fatalnej jakości.

06.06.2016 we wczesnych godzinach rannych żegnam Vichy i zmierzam na południe.

Zmiana krajobrazów: drogi nadal przyczepne, ale pokręcone. Głównie prowadzą przez lasy. Przejeżdżam przez małe wioski wąskimi jezdniami. Niejednokrotnie mam wrażenie, że jadę komuś przez gospodarstwo - tak prowadzi Automapa.

 

6542221_023.jpg

6542220_024.jpg

 

6542222_026.jpg

Po ok. 2 godzinach jazdy wydaje mi się, że kręcę się w kółko. Jadę tylko po nawigacji nie kontrolując trasy z mapą.

Z czasem pojawiają się ekspresówki i jazda nabiera większego tempa.

Docieram do Albi, gdzie zatrzymuję się w przydrożnym McDonaldzie (tu już rosną palmy).

W restauracji narobiłem sobie trochę wstydu. Otóż: zamówiłem posiłek, odebrałem tacę z jedzeniem w jednej ręce trzymając kask. Rozejrzałem się po sali i stwierdziłem:

- nie ma wolnych miejsc, idę na zewnątrz.

Zbliżając się do drzwi kubek z Colą przewrócił się na tacy i spadł na podłogę opróżniając swoją zawartość na wycieraczkę przed drzwiami. Pozbierałem to co zostało z napoju i dotarłem do stolika.

Na szczęście po chwili zjawił się pan z obsługi z nowym kubkiem Coli.

Po posiłku odjechałem z Albi i wjechałem na autostradę A68 do Tuluzy. Trochę mnie to zdziwiło, ponieważ nawigacja była ustawiona na drogi nieodpłatne i bez autostrad.

Ujechałem kilka kilometrów nigdzie nie widząc bramek.

- może jest bezpłatna - pomyślałem.

Rzut oka na wskaźnik paliwa uświadomił mi, że trzeba gdzieś zatankować. Przy autostradzie nie widziałem stacji benzynowych, natomiast zobaczyłem znak, że trzeba zjechać z autostrady aby dostać się na stację L`eclerc.

Zjechałem, na wylocie było rondko, na którym dwa auta zderzyły się, więc ostrożnie skierowałem się do najbliższej miejscowości, ok. 10 km. Na miejscu był hipermaket L`eclerc i znak z cenami paliw, ale stacji nigdzie nie widać.

Odpuściłem sobie L`eclerc i wyruszyłem poszukać innej stacji jadąc w głąb miejscowości. Po ok. 2 km była stacja ESSO niestety zamknięta, więc wracam do L`eclerc aby znaleźć stację.

Zatrzymuję się przed hipermarketem, chwilę kręcę się po parkingu w poszukiwaniu stacji, lecz bez  rezultatu. Wchodzę do marketu, do najbliższego sklepu typu Tabak, gdzie pani mówiąca po angielsku wyjaśnia mi, że stacja jest na tyłach sklepu, ale płatność tylko kartą kredytową.

Jak chcę zapłacić gotówką, to muszę się wrócić do autostrady. Przejechać nad nią i tam jest druga stacja L`eclerc, która przyjmuje gotówkę.

Podążam za wskazówkami i docieram do stacji. Przy dystrybutorze znajduje się automat, lecz instrukcja obsługi w jedynym słusznym jeżyku - francuskim. Zaczepiam napotkanego kierowcę, ale mnie nie rozumie, natomiast wskazuje abym udał się do kasy.

Tak też robię. Tam kasjer tłumaczy mi jak to działa: najpierw płacę mu, potem tankuję, jeżeli przepłaciłem to wracam do niego po resztę. Kwota 20E wystarczyła mi akurat do pełna.

Wracam na autostradę. Po kilkudziesięciu kilometrach autostrada kończy się bramkami. Zbliżając się do bramek widzę wjazdy oznaczone małą literą "t", do których podjeżdżają TIR`y i bramki ze znakami  zakazu wjazdu samochodów osobowych z rowerami na dachu oraz motocykli.

Podjeżdżam więc do bramki "t", za mną ustawia się TIR. Przed opuszczonym szlabanem jest automat ze szczeliną na kartę kredytową i zielony przyciski. Do szczeliny chcę włożyć moją kartę bankomatową, ale nie mogę jej wsunąć, szczelina jest zablokowana.

Na automacie jest jeszcze jeden czerwony przycisk i obok niego głośniczek, pewnie do wezwania pomocy. Korzystam z czerwonego guziczka.

Z głośniczka słychać automatyczną zapowiedź w jedynym słusznym języku - francuskim. Słuchając zauważam, że pod szczeliną na karty są przekreślone znaczki Master Card i Maestro. Mam kartę Master Card. Po chwili odzywa się "żywa" pani i przedstawiam jej problem z kartą.

Pani mówi abym wsunął kartę "teraz !", tak też robię. Kartę przyjęło, po chwili zwróciło i szlaban otworzył się. W Polsce okazało się, że kosztowało mnie to 4,54 zł, czyli pewnie 1E.

W planie mam omijanie płatnych dróg, więc muszę gdzieś wjechać do Tuluzy. Przejeżdżam obok najbliższego zjazdu i dosłownie 20m za nim Automapa każe zjechać właśnie tym zjazdem. Cóż, jadę dalej autostradą, może nie będzie to jakiś duży koszt. Za Tuluzą widać już Pireneje.

 

6542246_029.jpg

Autostrada dociera do miejscowości Pamiers i przechodzi w drogę ekspresową.

Nad Pirenejami zbierają się ciemne chmury. Całe rzesze motocyklistów jadą z naprzeciwka, ale nikt w tym samym kierunku co ja. Po kilku kilometrach zaczyna padać. Ubieram przeciw deszczówkę i jadę dalej.

Docieram do miejscowości Ax-Les-Thermes, gdzie jest oberwanie chmury. Nie da się jechać, ponieważ przez deszcz nic nie widać. W mieście, wszystkie witryny sklepów, każde zadaszenie było oblepione motocyklistami chroniącymii się przed deszczem. Schowałem się pod drzewem. Po ok. 20 min deszcz ustępuje i można kontynuować jazdę.2 km dalej jest sucho i w ogóle nie padało.

 

6542247_032.jpg

 

Dojeżdżam do miejscowaości l`Hospitalet pres l`Andorre gdzie zatrzymuję się na przydrożnym kempingu.

Podczas rozbijania namiotu pojawiają się pierwsze krople deszczu. Przeradza się to potem w burzę z bardzo obfitymi opadami, które trwają całą noc.

 

6553739_036.jpg

Odnośnik do komentarza
20 godzin temu, Rafcio napisał:

Zbliżając się do drzwi kubek z Colą przewrócił się na tacy i spadł na podłogę opróżniając swoją zawartość na wycieraczkę przed drzwiami. Pozbierałem to co zostało z napoju i dotarłem do stolika.

No, to masz szczęście ;-) Jak czytałem, że niesiesz kask...napięcie rosło...  sądziłem, że wlało Ci się do kasku ;-)

Odnośnik do komentarza

Niewiele brakowało abym miał kask wypełniony napojem. Na szczęście kubek odbił się od kasku i obrócił w przeciwną stronę lecąc na podłogę. Kubek upadając wydał taki dźwięk "plask" i wszyscy nagle patrzą na mnie. Przez chwilę byłem sławny:bag:

 

07.06.2016r o poranku jest słonecznie ale trochę chłodno.

6570067_038.jpg

Pakuję się i wyruszam do Andorry

6570066_041.jpg

6570070_042.jpg

Przejeżdżam Andorę z północy na południe. Zatrzymuję się w mieście Andora La Vella, aby kupić jakieś pamiątki. Docieram do granicy z Hiszpanią, która wygląda jak wielka hala magazynowa. Pojazdy powoli przejeżdżają przez nią pod czujnym okiem celników. Niektórych zatrzymują na szczegółową kontrolę. Bez problemu wjeżdżam do Hiszpanii i kieruję się na zachód do miasteczka Puigcerda, które graniczy z Francją.

6570069_043.jpg

6570068_044.jpg

W centrum miasteczka przejeżdżam przez wąski mostek na końcu, którego stoi grupa policjantów. Jadę przez mostek wolniutko, mam podniesioną szybę w kasku. Jeden z policjantów bardzo uważnie przygląda mi się, gdy jestem ok. 5m przed nim wskazuje ręką abym przejeżdżał. Znów jestem we Francji.

6570065_046.jpg

Postanawiam odwiedzić dwa wąwozy. W pierwszej kolejności St. George

Doga do wąwozu jest wąska i cały czas prowadzi przez las, wzdłuż rzeki Aude. Często podmoknięta, trzeba zachować ostrożność.

Wąwóz jest tuż przed miejscowością Axat, na końcu której znajduje się małe rondko z parkingiem po prawej stronie. Na owym parkingu stały dwa samochody dostawcze na polskich rejestracjach.

Zatrzymałem się na chwilę. Z samochodu dostawczego z lubelską rejestracją podszedł do mnie ok. 60 letni mężczyzna i zaczęliśmy rozmawiać: o podróżach (pan z żoną zwiedzają Francję tym dostawczakiem), o motocyklach i na inne tematy. Tak z chwili odpoczynku zrobiła się godzina. Pożegnałem się i pognałem w kierunku kolejnego wąwozu Gorges de Galamus.

 

6570071_049.jpg

6570078_051.jpg

6570547_048.jpg

Przed wąwozem znajduje się parking. Na jego końcu zauważam strzałkę z napisem ERMITAGE. Słowo to skojarzyło mi się z wystawą, więc postanowiłem pójść za strzałką aby zobaczyć eksponaty. Szedłem wąską, skalistą i bardzo stromą ścieżką w dół wąwozu. Następnie wchodziło się trochę do góry i ścieżka kończyła się w ERMITAGE`u, nie wystawie, a pustelni św. Antoniego (na zdjęciu jest to budynek na tle skały). We wnętrzu znajduje się mały bufet i sklep z pamiątkami. W tylnej części pustelni jest brama skrywająca wejście do groty, w której jest kaplica.

6570075_052.jpg

 

Wracam na parking i przejeżdżam wąwozem. Droga wiedzie - jak wyczytałem - półkami skalnymi wykutymi w 1884r.

Z wąwozu wąskimi i krętymi drogami docieram do Limoux. Tam wstępuję do McDonald`s na kanapkę, trochę odpocząć od upału i znaleźć jakiś kemping. Wychodząc z restauracji wkładam rękę do kieszeni gdzie zawsze chowam kluczyk od motoru. Nie ma go tam. No ładnie, zgubiłem klucz. Ciśnienie mi podskoczyło, ale na szczęście znalazł się, o tu:

6570076_055.jpg

Docieram na kemping. W recepcji pani mówiła w jedynym słusznym języku - francuskim. Jakoś daliśmy radę zameldować mnie i po kilku minutach rozkładałem namiot. Kemping był tuż przy rzece Aude. Rozbijanie namiotu w upale bardzo wzmogło moje pragnienie.

Wybrałem się na spacer do centrum miasta po jakieś napoje. W sklepiku zakupiłem półtora litrową Coca-Colę i wodę mineralną.

Po wyjściu ze sklepu od razu opróżniłem pół butelki Coli. Wróciłem na kemping, zrobiłem sobie kolację. Jem kanapki patrząc na stojącą na przeciw Coca-Colę i…. jakież było moje zdziwienie:

6570072_056.jpg

6570077_057.jpg

Tylko skład napoju był napisany po francusku. Pewnie taki ukłon w stronę polskich kibiców na EURO 2016.

cdn...

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza

Relacja fajna, tylko filmy (przynajmniej u mnie) się przycinają.   A ta honda, którą podróżowałeś to raczej niej jest Integra ze stopki ?

Czy udało Ci się ustalić jak to w końcu było z tymi Francuzami i kto kogo uczył jeść nożem i widelcem :D 

Odnośnik do komentarza

Integra czekała w garażu na nowego właściciela, nie chcąc zwiększać przebiegu pojechałem inną Hondą. Nie ustaliłem kto, kogo uczył jak jeść. Jadłem łyżką i rękami.:D

Nazajutrz rano 08.06.2016 pakując się do drogi wpadam na pomysł aby pojechać nad Morze Śródziemne, i tak po ok. 1,5 godz. jazdy jestem w Valras-Plage. Przejeżdżam przez centrum i zatrzymuję się przy promenadzie. Krótki spacer, chwila odpoczynku i dalej w drogę.

6569480_062.jpg

6569479_058.jpg

Z Valras-Plage udaję się na północ bezpłatną autostradą A75. Droga wiedzie przez Masyw Centralny i obfituje w tunele oraz serpentyny, na których prędkość została graniczona do 70 km/h.

Docieram do Millau

6569579_067.jpg

Chwilę przechadzam się po centrum.

6578641_071.jpg

6578649_072.jpg

6578638_073.jpg

6569578_075.jpg

6578646_076.jpg

Opuszczając Millau jadę zobaczyć słynny cud inżynierii budownictwa drogowego - Viaduct Millau.

6578643_077.jpg

6578647_078.jpg

Wracam na autostradę A75 i gnam w kierunku Clermont-Ferrand.

Będąc w okolicy Clermont-Ferrand znajduję kemping w miasteczku Orcet, na którym zostaję na noc. Bardzo miła pani w recepcji dokonuje meldunku, widząc moje polskie obywatelstwo mówi, że jej nazwisko to Lewiński, ale nie potrafi powiedzieć ani jednego słowa w naszym języku. Nazwisko ma po dziadku - Polaku, który wyemigrował do Francji w czasie II Wojny Światowej.

Kemping posiada stosowne urządzenia do zapewnienia relaksu po upalnym dniu jazdy.

6569580_082.jpg

6569581_084.jpg

Zrelaksowany jadę do Clermont-Ferrand na kolację, oraz zrobić zakupy na śniadanie. Trochę błądzę, ponieważ w nawigacji słowo "shop" nie zawsze oznacza sklep spożywczy. W końcu docieram do hipermarketu Inter Marche, gdzie uzupełniam zapasy. Wracając lekki stres, ponieważ poziom baterii w telefonie z nawigacją jest poniżej 10%. Telefon cały czas podłączony do gniazdka, ale dziwnym trafem nie ładuje się, a prądu ubywa.   Na szczęście dałem radę wrócić na kemping ( w podróży korzystam z dwóch nawigacji: fatalnego Larka z Auto Mapą i nawigacji w telefonie, której używam do znajdowania sklepów, kempingów i gdzie można coś zjeść).

cdn...

Odnośnik do komentarza

Rano 09.06.2016 opuszczam Orcet i zmierzam na północ. Telefon znów się ładuje z gniazdka i wszystko działa. Celem na dziś jest Strasbourg. Jadę wąskimi krętymi drogami, które prowadzą przez wioski i lasy. Nagle nawigacja Lark wyłącza się i nie można jej ponownie uruchomić. Zatrzymuję się w najbliższej miejscowości i wyciągam atlas. Od kliku godzin jechałem tylko po nawigacji i nawet nie wiedziałem na której stronie otworzyć atlas i gdzie szukać mojej pozycji. Ruszam dalej i na szczęście po kilku próbach nawigacja ożywa. W okolicy Miluzy wjeżdżam na autostradę A35, której koszt to 1,60E. Za bramkami jest parking. Postanowiłem zatrzymać się na nim.

Niestety wjazd na parking był obstawiony przez polskie TIR`y i omyłkowo zjechałem z autostrady. Aby na nią wrócić musiałem ponownie przejechać przez bramki i znów 1,60E.

Przed samym Strasbourgiem okropne korki na autostradzie. Dobrze, że motocyklem można korzystać z szerokiego pobocza.

Docieram na kemping, który jest dość mocno obłożony kamperami. Rozkładając namiot nawiązuje rozmowę z Francuzem, z Carcassonne. Pan podróżuje kamperem z przyczepką, na której ma motocykl (Kawasaki, chyba Zephyr). Trochę porozmawialiśmy o podróżach. Opowiedziałem mu o swojej, gdzie byłem, co widziałem.

W zamian rozmówca podzielił się swoimi planami podróży, w których chciał odwiedzić m.in.  Kraków, następnie udać się na Litwę i Łotwę.

 

10.06.2016 Wczesnym rankiem oddalam się z kempingu do centrum Strasbourga. Trochę kręcę się po dzielnicy "Mała Francja" przypominającej Holandię architekturą budynków, przeplataną siecią kanałów.

6578500_091.jpg

Docieram do Katedry Najświętrzej Marii Panny wzniesionej w latach 1176 do 1439, która w swej architekturze łączy wpływy kultur Francji i Niemiec.

6622462_093.jpg

6622463_097.jpg

6622464_100.jpg

Po krótkim spacerze oddalam się od świątyni będącej inspiracją dla m.in. Jana Wolfganga Goethego i szukam siedziby Parlamentu Europejskiego. W czasie mojego pobytu w Strasbourgu wiele dróg było zamkniętych,  a centrum patrolowali żołnierze.

Przez to trochę błądziłem ale po ok. godzinie dotarłem do dzielnicy europejskiej. 

6578504_109.jpg

6578503_110.jpg

Gmach Parlamentu Europejskiego znajduje się w sąsiedztwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i Rady Europy. Budynek nawiązuje do tradycji europejskiej i pozaeuropejskiej. Składa się sali obrad, która pomieści 752 posłów, kilkunastu sal konferencyjnych i przeszło 1100 biur poselskich.

Nie zabrakło także polskich akcentów: centralny dziedziniec od 2009r nosi imię Bronisława Geremka.

Dwanaście razy do roku odbywają się tu debaty i głosowania plenarne zamykające kolejne etapy prac nad prawem europejskim.

 

 godzinach wczesno południowych opuszczam Strasbourg i zmierzam do Norynbergii.

Na miejscu odwiedzam restaurację Taiską z pysznym kurczakiem w cieście a następnie włóczę się uliczkami starówki.

6622466_112.jpg

6578502_113.jpg

Rzut oka na zamek.

6622472_114.jpg

6622469_116.jpg

6622473_118.jpg

6622471_117.jpg

Zamek składa się z części cesarskiej - Kaiseburg, burgrabiego - Burggrafenburg i miejskiej - Stadtburg.

W średniowieczu przebywali tam praktycznie wszyscy cesarze Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. W czasie II Wojny Światowej został mocno uszkodzony, ale starannie odrestaurowany.

Podobno w podziemiach był przechowywany ołtarz Wita Stwosza, skradziony z Krakowa w okresie okupacji.

 

po 7 dniach podróży, 11.06.2016 przez Czechy i Kotlinę Kłodzką wracam do domu.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...