Rafcio Opublikowano 24 Października 2015 Opublikowano 24 Października 2015 Witajcie Burgmaniacy! Chciałem podzielić się z wami relacją z mojej wycieczki na Korsykę, którą odbyłem w czerwcu br. Jest to moja pierwsza realacja z podróży, dlatego proszę o wyrozumiałość dla popełnionych błędów językowych. Czas wycieczki: tydzień Uczestnicy: ja i moja Integra 700 Cel: objechać Korsykę dookoła. Dzień 1 06.06.2015 Kraków opuszczam ok. godz. 6 rano i udaję się do Cieszyna. Wjeżdżam do Czech i korzystając z autostrad zmierzam do Mikulowa. Tam przejeżdżam na austriacką stronę. Kierunek Wiedeń. Docieram do Wiednia i okazuje się, że stolica Austrii remontami stoi. Przejazd przez cały Wiedeń to przeciskanie się w korkach, od wjazdu do wyjazdu z miasta. Mimo, że to była sobota jechałem przez miasto ponad godzinę. Wyjechałem z Wiednia i jadę w kierunku Włoch. Po kilku godzinach jazdy jestem w słoneczej Itali. Docieram na kemping w miejscowości Gemona del Friuli położonej u podnóża Alp w okolicach Słowenii. Dzień 2 07.06.2015 Celem na dziś jest dotarcie na zachodnie wybrzeże Włoch do Livorno, gdzie zakupię bilet na prom na 08.06.2015. Pobudka wcześnie rano i ok. godz. 6 opuszczam kemping. Wpisuję do nawigacji Liv... nawigacja sama podpowiada, akceptuję wybór,trasa szybka bez autostrad, podgląd trasy: na północ, potem na zachód i na południe. OK! jadę. Automapa wprowadza mnie w Alpy, robi się coraz bardziej stromo, zakręty jak na Stelvio, dziwne taka droga nad morze Pan Hołowczyc na pewno wie co robi, ufam mu. Jako, że jest to niedziela, to stacje beznynowe są samoobsługowe. Do automatu wkłada się pieniążek, wybiera dystrybutor i tankuję. Maszyna nie wydaje reszty. Mam banknot 100 Euro, a paliwa potrzebuję za ok. 17 Euro. Wjeżdżam na stację, gdzie zatrzymali się niemieccy motocykliści na cruiserach. Niestety, żaden nie ma rozmienić 100E. Jadę dalej. Nagle bar przy drodze. Wpadam na pomysł, że kupię colę i zapłacę stówą. Tak zrobiłem, jest kasa na paliwko Tankuję na najbliższej stacji i jadę dalej. Nawigacja prowadzi mnie do Bolzano, stamtąd do Merano. Parę kilometrów za Bolzano nawigacja pada. Wszystko się wyłącza mimo, że była cały czas ładowana, nie daje się reanimować. Staję na poboczu, mapy w rękę i....o #$!wa(czyt. o rety!) jadę w przeciwną stronę , zmiast na południe kraju to zmierzam na północ. Zawracam , no cóż 150km i 3 godz. jazdy poszło... Jadę do Trento, potem do Verony. W okolicach Trento temperatura wynosi w cieniu 38 st. C i tak się utrzymuje przez całą drogę. Jestem w Veronie, skąd chcę jechać do Modeny, ale nie ma żadnych drogowskazów. Zaczepiam parę młodych osób i pytam o drogę . Nie są za bardzo zorientowani jak trafić na drogę nr 22 do Modeny, wskazują mi jedynie kierunek w którym jest Modena. Nic, jadę na azymut. Po przejechaniu kilometra jest drogowskaz "Modena droga 22". Po kolejnych kilku kilometrach drogowskazy znikają. Wstępuję do mijanej dużej galerii handlowej na posiłek i pytam o wskazówki. Niestety z marnym rezultatem. Postanawiam wyjechać z miasta i sprawdzić na mapie jak daleko jestem od drogi 22. Okazuje się, że tylko jakieś 2 km. Docieram do właściwej drogi, potem do Modeny. Stamtąd górską drogą przez Abetone dojeżdżam do Pizy i wreszcie ok. godz. 21, po 15 godz. jazdy jestem na kempingu w Calambrone obok Livorno . Idę c.d.n (jeśli w ogóle kogoś zainteresowałem)
Klubowicze Piootr Opublikowano 24 Października 2015 Klubowicze Opublikowano 24 Października 2015 Rafcio, będzie Spotkanie Podróżników w styczniu 2016 w Warszawie. Klep miejscówkę i przygotowywuj prezentację - zapraszamy !
Klubowicze arturas Opublikowano 24 Października 2015 Klubowicze Opublikowano 24 Października 2015 No ładnie To dopiero niespodzianka. Zapraszamy do udziału w Spotkaniu. Parę km przejechałeś w swoim wypadzie.
Marcus Opublikowano 24 Października 2015 Opublikowano 24 Października 2015 Ekhm .... czuję jakby niedosyt .
Sobier Opublikowano 24 Października 2015 Opublikowano 24 Października 2015 Juz nie mogę się doczekać opowieści okraszonych fotkami z kolejnych dni wyprawy. Przyjeżdżaj na spotkanie podróżników.
Klubowicze Ewik Opublikowano 25 Października 2015 Klubowicze Opublikowano 25 Października 2015 Ciekawy początek relacji z wyprawy, czekam na ciąg dalszy
Trenex Opublikowano 25 Października 2015 Opublikowano 25 Października 2015 Nawigacja pewnie się przegrzala w takim słońcu, widoki piękne trasa ciekawa, czekamy na resztę opowieści.
Klubowicze Joasia70 Opublikowano 25 Października 2015 Klubowicze Opublikowano 25 Października 2015 Fajnie się czyta, daj trochę więcej fotek
Sympatycy Miętus Opublikowano 25 Października 2015 Sympatycy Opublikowano 25 Października 2015 Ciekawa relacja, kontynuuj kolego ...
Sympatycy irasko Opublikowano 25 Października 2015 Sympatycy Opublikowano 25 Października 2015 Czekamy, czekamy.....
jot23 Opublikowano 25 Października 2015 Opublikowano 25 Października 2015 Za przerwanie tej relacji nalezy się sroga kara-chyba zaslużyłeś na awarię navi.
Nibiru Opublikowano 25 Października 2015 Opublikowano 25 Października 2015 Nie jednemu marzy się taka podróż, łap kolego dobre słowo na zachętę i kontynuuj opowieść :-)
Sysgone Opublikowano 25 Października 2015 Opublikowano 25 Października 2015 Też się "dopisuję" do wątku i czekam na więcej :-)
Wójek Biedak Opublikowano 25 Października 2015 Opublikowano 25 Października 2015 Pisz Kolego,pisz... By było łatwiej, proponuję opowieść w odcinkach Codziennie opisz jeden dzień wycieczki. Pozdrawiam.
Rafcio Opublikowano 25 Października 2015 Autor Opublikowano 25 Października 2015 Dzięki za motywację. Planuję codziennie wrzucać 1 dzień podróży. Jutro postaram się opublikować Dzień 3. Myślę, że będziecie zadowoleni. Jak wrzucić film z youtube?
Bulba Opublikowano 26 Października 2015 Opublikowano 26 Października 2015 Trzecia ikonka od lewej "Special BBCode" "Media" Wklejasz link I z htpps`a wytnij "s"
Rafcio Opublikowano 26 Października 2015 Autor Opublikowano 26 Października 2015 Dziękuję bardzo. Działa! Literka "s" przeszkadzała i wyświetlał mi się tylko link na podglądzie posta. Korsyka c.d. Dzień 3 08.06.2015 Wstaję ok. godz. 5-tej, szybkie śniadanie, pakowanie i wyruszam do portu w Livorno. W dniu wczorajszym nie byłem po bilet na prom. Przełożyłem to na dziś przed wypłynięciem promu o godz. 8:00. Po drodze w głowie kołacze się myśl: "Czy uda się kupić bilet?" Parę minut po 6-tej jestem w porcie. Idę do kasy operatora MOBY i zajmuję 5-te miejsce w kolejce. Kilka minut czekania i już rozmawiam z panią w okienku. Podaję dow. osobisty, rejestracyjny oraz nr tel. kom.i płacę. Jest... udało się mam bilet i to w dobrej cenie na kurs Livorno-Bastia i z powrotem. Trochę się bałem, ale teraz z okladki biletu spoglądają na mnie uśmiechnięte postacie z kreskówek Worner Bross: królik Bags i kaczor Daffy ( z resztą tacy sami jak na burtach statku). Wychodzę z budynku, siadam na skuterek i ustawiam się nieśmiało obok kolejki samochodów do zaokrętowania. Marynarz, który sprawdza bilety zauważa mnie i woła abym podjechał do niego, co czynię. Skanuje kod z biletu i na szybie Hondzi ląduje naklejka z danymi rejsu. Odjeżdżam i znów nieśmiało staję obok samochodów czekających na wjazd na prom. Nagle słyszę, że ktoś gwiżdże, obracam się, a to ten sam marynarz pokazuje mi gestami abym jechał dalej do załogi statku. Podjeżdżam do załogantów wpuszczających samochody na statek, oni natychmiast zatrzymują wjeżdżające auta. Czułem się jak karetka na sygnale "samochody stop, motocyklista jest uprzywilejowany". Powoli po trapie dostaję się do wnętrza promu jak przez ogromną paszczę wieloryba. Marynarze każą jechać mi na górny pokład , który jest jakieś 10 m ponad dolnym . Prowadzi do niego stalowy trap nachylony pod bardzo stromym kątem. O ranny, jak bym na tym trapie zatrzymał skuter to pewnie zsunąłbym się na dół. Spokojnie acz pewnie odkręcam manetkę i jestem na górze. Tam inni marynarze wskazują mi abym zajął miejcse przy burcie, przywiązują Integrę sznurkiem do burty, aby zabezpieczyć ją przed ewentualnym upadkiem w trakcie rejsu. Skuterek zaokrętowany i ja też Prom wykonany jest ze satli polakierowanej farbą olejną, co sprawia, że pokłady są bardzo śliskie i znajdują się na nich takie żółte wypusty jak doniczki, do których cumuje się samochody. O wypadek nietrudno, o czym boleśnie przekaonał się pewien Niemiec, który podczas manewrów na pokładzie położył się ze swoim BMW K1600. Dwóch marynarzy stawiało motocykl na koła. Wchodzę na najwyższy pokład i wydostaję się na zewnątrz. Czekając na odpłynięcie promu robię kilka fotek. Twierdza w Livorno Płyną towary z Chin Wybija godz. 8:00, odpływamy. (przepraszam za jakość filmików, nie posiadam kamerki. Kręciłem starym aparatem) Rozkładam leżak i zażywam kąpieli słonecznych. Przez najbliższe 4 godz. nie będę jechał, tylko płynął. Przepływamy obok Elby i Capraii. Po 4-ech godz. rejsu ukazuje się Korsyka. Zmierzamy do portu w głównym mieście handlowym i przemysłowym na Korsyce - Bastii. Opuszczam prom i port kierując się na zachodnie wybrzeże. Celem jest miasto Calvi. Po wyjeździe z Bastii dorga trochę wije się, aby potem przejść w szeroką z dużą ilością długich prostych i łagodnych łuków. Nawierzchnia doskonała. Po godzinie jazdy pokonałem wyspę ze wschodu na zachód i dotarłem do morza. Zaczynają się widoczki Docieram do Calvi. Zatrzymuję się w marinie skąd widać górującą nad zatoką cytadelę z koszarami 2-go Półku Powietrznodesantowego Legii Cudzoziemskiej. Zmierzam w kierunku cytadeli wąską drogą pnącą się w górę. Po obu stronach drogi sklepy, kafejki i restauracje, oraz kwitnące drzewa, z których unosi się przepiękny zapach. Docieram na górę, jednak nie decyduję się na zwiedzanie cytadeli. Planuję dojechać do zatoki Sagone i tam znaleźć kemping. Odległość do pokonania od Calvi to ok 130km, czyli tak 2,5 godz. jazdy. Niestety zaraz za miastem nawirzchnia staje się dramatyczna . Chyba był to asfalt, ale dziura na dziurze setki razy łatana. Moja prędkość waha się w przedziale 10-15 km/h . Odcinek 30 km pokonuję w 3 godz. Po koszmarnych 30 km znów zaczyna się raj motocyklowy. Droga pełna zakrętów, brak odcinków prostych tylko huśtanie się z prawej na lewą. Nawierzchnia rewelacyjnie przyczepna. W słonicu mieni się jak papier ścierny, można sobie na dużo pozowlić i to wszystko udekorowane wspaniałymi widokami. Tak docieram do miasta Porto położonego przy kamienistej zatoce, nad którą wznosi się wieża obserwacyjna wybudowana przez Genueńczyków w XVI wieku. Postanawiam zostać tu na noc. Znajduję kemping w odległosci ok. 200m od kamienistej plaży. Melduję się, rozstawiam namiot, zakładam kapielówki: czas przywitać się z morzem! Na szerokiej plaży długości przeszło 200m jest tylko garstka osób. Woda jest wspaniała, nie zimna, lecz przyjemnie chłodząca i bardzo czysta. Odpływam trochę od brzegu. Postnawiam sprawdzić jak jest głęboko . Robię to w taki sposób: prostuję sie na baczność i pikuję do dna, aby odbić się ku powierzchni. Nie tym razem. Prostuję się i... nic dryfuję jak wielki spławik, woda sięga mi tuż pod usta, nie opadam na dno. Kilka prób i za każdym razem to samo. Tradycyjnie da się zanurkować. Myslałem, że jest to kwestia zasolenia, lecz woda wcale nie była bardzo słona( w lipcu byłem z rodzinką w Chorwacji, gdzie woda była tak słona aż szczypała w oczy i metoda schodzenia do dna działała). Nie wiem o co chodzi. Wracam na kemping. Kolacyjka i do spania. c.d.n...
Bulba Opublikowano 26 Października 2015 Opublikowano 26 Października 2015 Nie tym razem. Prostuję się i... nic dryfuję jak wielki spławik, woda sięga mi tuż pod usta, nie opadam na dno. Kilka prób i za każdym razem to samo. Tradycyjnie da się zanurkować. Myslałem, że jest to kwestia zasolenia, lecz woda wcale nie była bardzo słona( w lipcu byłem z rodzinką w Chorwacji, gdzie woda była tak słona aż szczypała w oczy i metoda schodzenia do dna działała). Nie wiem o co chodzi. Od siedzenia tyle godzin na kozie poprostu zakleszczyl Ci sie "zawor" odpowietrzajacy Sory musialem Przyjmujac ze zasolenie bylo identyczne to jedynym wytlumaczeniem jest temperatura wody. W Chorwacji musiala byc duzo cieplejsza.
Rafcio Opublikowano 26 Października 2015 Autor Opublikowano 26 Października 2015 Jednak stawiałbym na cieplejszą wodę w Chorwacji:)
maliniak Opublikowano 27 Października 2015 Opublikowano 27 Października 2015 Super relacja , bardzo ciekawie to wszystko się czyta
jot23 Opublikowano 27 Października 2015 Opublikowano 27 Października 2015 No i krytyka podziałała-świetnie piszesz,dawaj szczegóły np. czy spotkałeś ciekawe osoby,jakieś zakupy,ruch drogowy ....itd..
Rafcio Opublikowano 27 Października 2015 Autor Opublikowano 27 Października 2015 c.d. Dzień 4 09.06.2015 Tradycyjnie wczesna pobudka. Jem śnaidanie. Podchodzi do mnie młoda pani i zadaje pytanie: - czy bieże pan udział w dzisiejszym etapie rajdu? - że jak ścigać się na skuterku? Pani popatrzyła na mój namiot i zaczęła sie śmiać. Okazało się, że na kempingu stacjonowali rónież zawodnicy kolarskiego rajdu Korsyki. Spali jak ja w namiotach z Decathlon, stąd pomyłka. Przeprosiła za zamieszanie i oddaliła się. Cel na dziś: przejazd przez miasta Ajaccio i Bonifacio - miasto na klifach. Korsyka budzi się. Droga wiedzie wśród skał, zakręty zaciśniają się. W południowo-zachodniej części wyspy droga oddala się od morza. Ok. godz. 9-tej wjeżdżam do Ajaccio. Temperatura w cieniu 33C i oczywiście korki. Mijam port kierując się do centrum. W Ajaccio urodził się Napoleon Bonaparte, którmu poświęcono pomnik, osadzony na wysokim piramidalnym cokole, skąd spokojnie obserwuje miasto. Z uwagi na szybko rosnącą temp. nie szukałem domu narodzin Napoleona. Chcialem jak najszybciej opuścić miasto i ochłonąć trochę w trasie. Ajaccio nie jest dużym miastem, ruch uliczny jest gęsty. Bardzo dużo skuterów... i to jakich! Co drugi to T-MAX. Zatrzymałem się na małym pargingu dla motocykli przed kawiarenką. Było na nim 7 skuterów: moja Integra i 6 T-MAX`ów. Wyjeżdżam z centrum, kierując się do Bonifaccio. Drogowskazy na Korsyce są dwujęzyczne: po francusku i w Corsu - rdzennym języku opartym na łacinie. Droga oddaliła sie od morza, nadal jest kręta, ale pojawiają się też odcinki proste. Docieram do Bonifacio (Bunifazziu) miasta najbardziej wysuniętego na południe. Wjeżdżam od strony mariny, skąd widać starówkę na wysokim klifie. Na przeciwko portu są parkingi dla samochodów. Postanawiam jechać w górę do starego miasta i tam się zatrzymać. Znajduję duży parking motocyklowy. Czas na zwiedzanie. Upał niemiłosierny, ja w czarnym "garniturku" - oj będzie kiepsko! Zauważam w pobliżu mojego skuterka BMW GS na szwajcarskich numerach, na którym znajdują się kurtki i kaski z interkomami pasażerów. Obok inne motocykle też przystrojone odzieżą. Moje ubrania lądują na kanapie, kask na lusterku, buty na podestach. W krótkich spodenkach, klapkach i koszulce to można zwiedzać. Myslę, że nikt się nie pokusi na spocone ciuchy. Podczas przebierania zauważam, że mieszkańcy, turyści przechadzają się wzdłuż parkingu i spogladają na tablice rejestracyjne motocykli z ciekawości skąd pochodzą. Nagle podchodzi starszy mężczyzna patrzy na moją blaszkę i krzyczy: -Polako, Polako!!! Okazało się, że pan wiele lat temu był w Krakowie. Spaceruję wąskimi uliczkami starówki. Na południowym krańcu klifu znajduje się cmentarz marynarski. Ciała nie są chowane do ziemi, tylko w takich rodzinnych kapliczkach ustawionych jedna przy drugiej co tworzy uliczki. Nad drzwiami każdej znajduje się tabliczka z nazwiskiem rodziny. Pusta kapliczka z miejscem na trumny. Z południowego klifu widać Sardynię (te słabo widoczne góry za mgłą). Schodzę w dół do mariny. Pora jechać dalej. Zostawiam urokliwe Bonifaccio i kieruję się na wschodnie wybrzeże. Wschodnia część wyspy do wysokości Bastii jest kontrastem dla zachodniego wybrzeża. Nie ma skał, brzeg jest bardzo łagodny. Plaże są piaszczyste, zakręty prostują się przeobrażając w szeroką drogę z kilku kilometrowymi prostymi. Chce dojechać do kampingu na terenie winnic. Skręcam z drogi głównej na szutrową prowadzącą na kemping. Droga jest zastawiona przez samochód osobowy, z którego wychodzi pani i informuje mnie, że kemping jest nieczynny. Sugeruje abym wrócił się do miasteczka Aleria i zatrzymał na kempingu tuż przy plaży. Wracam. Docieram do Alerii, nigdzie nie mogę znaleźć żadnego drogowskazu kierującego na kemping. Nagle na jednym z domów zauważam strzałkę z napisem "morze". Jadę w kierunku, który wskazuje i po ok. 3 km dojeżdżam wprost na kemping. Melduję się w recepcji i dostaję miejscówkę w odległości 10m od plaży. Obiekt położony jest w lesie i w mojej ocenie jest luksusowy. Znajduje się tam: basen, obok restauracja, ogromny dmuchany zamek do skakania dla dzieci, plac zabaw, korty tenisowe, darmowe WIFI na całym terenie i pewnie jeszcze jakieś inne rozrywki usytuowane w innej części kempingu. Las jest iglasty, w którym występują też takie dziwne drzewa zrzucające kore jak węże skórę. Jest bardzo czysto, łazienki dla tych co nie przyjechali kamperem jest lodówka Rozbijam namiot, organizuje się. Siup do morza troszkę popływać i zrelaksować się po całym dniu wrażeń. Kolację spożywam w ekskluzywnej restauracji z widokiem na morze Dzień sie kończy idę spać. c.d.n...
marycha Opublikowano 27 Października 2015 Opublikowano 27 Października 2015 super opowiadanie, czekam na ciąg dalszy fajnie by było, jak na koniec opowieści podsumowałbys wyjazd, tj kilometry, czas i fundusze pomoże to może innym, któtym chodzi po głowie taki wyjazd w podjęciu decyzji
Pan rypak Opublikowano 27 Października 2015 Opublikowano 27 Października 2015 Restauracja na wypasie,lubię takie klimaty-fajna relacja i ciekawie opowiedziana przygoda na 2oo.
Sobier Opublikowano 27 Października 2015 Opublikowano 27 Października 2015 Ajaccio nie jest dużym miastem, ruch uliczny jest gęsty. Bardzo dużo skuterów... i to jakich! Co drugi to T-MAX. Zatrzymałem się na małym pargingu dla motocykli przed kawiarenką. Było na nim 7 skuterów: moja Integra i 6 T-MAX`ów. No ba nie ma się co dziwić, w końcu to najlepszy skuter na świcie . Widoki po prostu Super. Naprawdę bardzo fajna wyprawa. Wielki szacun za odwagę
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się