Klubowicze Wrzonio Opublikowano 2 Grudnia 2009 Klubowicze Opublikowano 2 Grudnia 2009 Wrzoniu Niestety się nie zgodzę z kolegą. Samochód asekuracyjny ma za zadanie nie tylko być i ładnie wyglądać ale także a może przede wszystkim zapewnić ochronę kursantowi w razie "czego". Instruktor jadący w samochodzie ma możliwość w miarę spokojnego obserwowania analizowania jazdy kursanta. CO może zrobić instruktor jadący na jednym motorze z tobą lub, o zgrozo na innym bike'u z innym kursantem. Nie jest przecież w stania ani na bieżąco komunikować sie z tobą ani CI pomóc w przypadku jakiegoś zonka. A lusterko w ręku to faktycznie jakaś masakra, gościu jest niezłym kamikaze !pomidor Niestety IMHO jest to sposób na obniżanie kosztów przez szkoły jazdy. A co do szkoły to polecam SARBO, też na Bemowie i bardzo w porządku !scooter Niestety się nie zgodzę z kolegą Jeździłem z instruktorem- plecakiem i za nic nie zamieniłbym tego na jazdę samemu. Instruktor był w kamizelce z napisem "Instruktor" co w połączeniu z dużą elką z tyłu motóra skutecznie temperowało zapędy okolicznych puszkarzy. Komunikacja werbalna nie nastręczała żadnych problemów- nie potrzebowałem intercomu i wyraźnie słyszałem polecenia instruktora mimo założonej kominiarki i kasku integrala. Nie do końca też rozumiem jaką "ochronę w razie czego" masz na myśli- jedyne co przychodzi mi do głowy to pilnowanie, żeby nikt nie wjechał Ci w tyłek- ale od tego są przecież lusterka i zdrowy rozsądek. IMHO instruktor jadący na jednym motocyklu z kursantem może więcej niż taki jadący w samochodzie. Prosty przykład: "zwolnij, na zakręcie leżą liście" (instruktor jadący za Tobą w puszcze widzi trochę mniej). Doświadczenie w jeździe z plecaczkiem zdobyte na kursie też ma swoją wartość. Nie wiem czy instruktor jadąc z tyłu za kursantem w samochodzie może na bieżąco korygować błędy kursanta i czy w ogóle je zauważa (np zmiane biegów czy wybieranie prawidłowego toru jazdy). Mój instruktor (Marcin) siedząc z tyłu podpowiadał mi jak zmieniać biegi, jak hamować silnikiem, a dodatkowo na bieżąco opieprzał za błędy (bezcenne !guns ). Nie było przy tym żadnego problemu z komunikacją werbalną lub gestami np za pomoca kolan wymuszając kierunek jazdy. Ale jest to trochę tak jak dyskusja o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad Wielkanocnymi, a kolega chciał wiedzieć gdzie najlepiej nauczyć się zdać egzamin.
ewave Opublikowano 2 Grudnia 2009 Opublikowano 2 Grudnia 2009 Niestety się nie zgodzę z kolegą Jeździłem z instruktorem- plecakiem i za nic nie zamieniłbym tego na jazdę samemu. Instruktor był w kamizelce z napisem "Instruktor" co w połączeniu z dużą elką z tyłu motóra skutecznie temperowało zapędy okolicznych puszkarzy. Komunikacja werbalna nie nastręczała żadnych problemów- nie potrzebowałem intercomu i wyraźnie słyszałem polecenia instruktora mimo założonej kominiarki i kasku integrala. Nie do końca też rozumiem jaką "ochronę w razie czego" masz na myśli- jedyne co przychodzi mi do głowy to pilnowanie, żeby nikt nie wjechał Ci w tyłek- ale od tego są przecież lusterka i zdrowy rozsądek. IMHO instruktor jadący na jednym motocyklu z kursantem może więcej niż taki jadący w samochodzie. Prosty przykład: "zwolnij, na zakręcie leżą liście" (instruktor jadący za Tobą w puszcze widzi trochę mniej). Doświadczenie w jeździe z plecaczkiem zdobyte na kursie też ma swoją wartość. A co zrobi ten cudowny instruktor jak zaliczycie glebę ?? Jedzie na dupie razem z tobą i modli się o to żeby jakaś puszka nie zrobiła z was mielonki. Właśnie wtedy samochód asekuracyjny osłania ci tyły. Nie ma ryzyka że ktoś jednak nie ma zdrowego rozsądku albo po prostu się zagapi i wjedzie ci w zadek. Na egzaminie i w zdecydowanie przeważającej ilości jazd "normalnych" jeździsz solo. Jazda z plecakiem uczy jednak innej techniki jazdy, innego zachowania. Także jednak się ze sobą zgodzę !kisss pozdro dla wszystkich wyuczonych i zaczynających
Gość Rebel Kari Opublikowano 2 Grudnia 2009 Opublikowano 2 Grudnia 2009 Ja potwierdzam pozytywne opinie na temat Tomka Kulika. Ekipa Tomka Ja także polecak Kulikowisko Tomka i samego Tomka jako instruktora !kisss Jest bardzo konkretny i jak dla mnie miał bardzo dobre podejście. Na egzaminie nie miałam najmniejszego problemu mimo, że zdawałam podczas ulewy Co do formy jazd na mieście z instruktorem - plecak, czy w samochodzie. Od początku nie brałam pod uwagę instruktora, który jedzie za mną w samochodzie. Siedząc za mną Tomek miał możliwość zareagowania jakbym czegoś nie zauważyła, był w stanie przytrzymać motocykl, który dla mnie był za ciężki i za wysoki, widział moje zachowania na motocyklu i na bieżąco starał się wyuczyć nawyków. Do tej pory jak sobie przypominam "Karina gazu, to najprostrza czynność" to się śmieję
Gość auksencjusz Opublikowano 2 Grudnia 2009 Opublikowano 2 Grudnia 2009 Wrzonio, osobiście uczyłem się w szkole IMOLA (u Marcina) i mam inne spostrzeżenia. Szkołę wybrałem bo było tanio i szybko (teoria w weekend - w rzeczywistości w ogóle nie uczestniczyłem w zajęciach, przyszedłem na badanie, dostałem materiały i do domu !kisss ). W ruchu ulicznym jeździłem bardzo mało - sumarycznie może 2 godziny, nie pamiętam w tej chwili. Jazda wyglądała w ten sposób: Pierwszy jechał Marcin z kursantem na moto, a za nimi ja (oczywiście też na motocyklu). Marcin (używając lusterka) sprawdzał co jakiś czas, czy jestem z tyłu. W drugą stronę zamieniliśmy się motocyklami. Instruktor w ogóle nie zwracał uwagi na technikę jazdy. Wkurzał się tylko za zbyt bliskie stawanie za poprzedzającym pojazdem i zbyt późne hamowanie. Na placu chwalili mnie za dobrą technikę jazdy, ale do głowy im nie przyszło, żeby nauczyć mnie jazdy po łuku, międzygazu, czy może wytłumaczyć zasady prowadzenia maszyny. Od razu zaznaczę, że Marcin jest ogólnie bardzo fajnym gościem i można sobie z nim na luzie pogadać, ale widać, że uczenie kursantów nie jest jego pasją i zwyczajnie mu wisi, co robią na placu, byle zdali egzamin. No i nie skomentuję tego, że jak jeździłem w szkole IMOLA, to moja CBF-ka miała 57 tysięcy przebiegu, a jak Marcin ją sprzedawał na allegro, to już znacznie mniej. To dotyczyło wszystkich motocykli z Imoli, jakie poszły przez allegro. Po kursie w IMOLA wziąłem dwie godziny przed egzaminem w PRO-MOTORZE. I mogę powiedzieć jedno - REWELACJA! Chłopaki z Promotora były zszokowane, że kursant po odbyciu kursu nie potrafi nic - nawet nie wie, że na motocykl wchodzimy od lewej strony. Skończyło się na tym, że to w Promotorze wytłumaczyli mi międzygaz, "trzymanie siły" na zakręcie, prawidłową postawę, fazy hamowania itd. Odradzam IMOLĘ i ogromnie polecam PROMOTOR. Naprawdę warto dopłacić. Aha, w Promotorze uczył mnie Piotrek Gadaj.
Sympatycy Kisiel Opublikowano 3 Grudnia 2009 Sympatycy Opublikowano 3 Grudnia 2009 Znam gości z Pro-Motora (podobnie jak Krzytro) i uważam że są warci każdych pieniędzy. Piotrek Gadaj fajny gość - chyba najbardziej doświadczony z całej ekipy uczącej do kategorii A. Jest tam jeszcze jeden człowiek orkiestra czyli Marek "konik" Godlewski ale on prowadzi najlepsze na kontynencie kursy doskonalenia techniki jazdy i z tego co wiem kursantów nie szkoli (choć czasem opie...la na placu jak widzi jakąś masakrę ) Generalnie uważam że na kurs do Pro-Motora warto przyjechać z najodleglejszego zakątka Warszawy a nawet spoza niej.
Klubowicze Wrzonio Opublikowano 3 Grudnia 2009 Klubowicze Opublikowano 3 Grudnia 2009 Wrzonio, osobiście uczyłem się w szkole IMOLA (u Marcina) i mam inne spostrzeżenia. Szkołę wybrałem bo było tanio i szybko (teoria w weekend - w rzeczywistości w ogóle nie uczestniczyłem w zajęciach, przyszedłem na badanie, dostałem materiały i do domu !kisss ).W ruchu ulicznym jeździłem bardzo mało - sumarycznie może 2 godziny, nie pamiętam w tej chwili. Jazda wyglądała w ten sposób: Pierwszy jechał Marcin z kursantem na moto, a za nimi ja (oczywiście też na motocyklu). Marcin (używając lusterka) sprawdzał co jakiś czas, czy jestem z tyłu. W drugą stronę zamieniliśmy się motocyklami. Instruktor w ogóle nie zwracał uwagi na technikę jazdy. Wkurzał się tylko za zbyt bliskie stawanie za poprzedzającym pojazdem i zbyt późne hamowanie. Na placu chwalili mnie za dobrą technikę jazdy, ale do głowy im nie przyszło, żeby nauczyć mnie jazdy po łuku, międzygazu, czy może wytłumaczyć zasady prowadzenia maszyny. Od razu zaznaczę, że Marcin jest ogólnie bardzo fajnym gościem i można sobie z nim na luzie pogadać, ale widać, że uczenie kursantów nie jest jego pasją i zwyczajnie mu wisi, co robią na placu, byle zdali egzamin. No i nie skomentuję tego, że jak jeździłem w szkole IMOLA, to moja CBF-ka miała 57 tysięcy przebiegu, a jak Marcin ją sprzedawał na allegro, to już znacznie mniej. To dotyczyło wszystkich motocykli z Imoli, jakie poszły przez allegro. Po kursie w IMOLA wziąłem dwie godziny przed egzaminem w PRO-MOTORZE. I mogę powiedzieć jedno - REWELACJA! Chłopaki z Promotora były zszokowane, że kursant po odbyciu kursu nie potrafi nic - nawet nie wie, że na motocykl wchodzimy od lewej strony. Skończyło się na tym, że to w Promotorze wytłumaczyli mi międzygaz, "trzymanie siły" na zakręcie, prawidłową postawę, fazy hamowania itd. Odradzam IMOLĘ i ogromnie polecam PROMOTOR. Naprawdę warto dopłacić. Aha, w Promotorze uczył mnie Piotrek Gadaj. Całkiem możliwe, że Marcin stracił zapał. Nie reklamuję tu Imoli, tylko dzielę sie moimi spostrzeżeniami. A o Promotorze dowiedziałem się znacznie później już po zdaniu egzaminu.
mecenas Opublikowano 3 Grudnia 2009 Opublikowano 3 Grudnia 2009 A co zrobi ten cudowny instruktor jak zaliczycie glebę ?? Jedzie na dupie razem z tobą i modli się o to żeby jakaś puszka nie zrobiła z was mielonki. Właśnie wtedy samochód asekuracyjny osłania ci tyły. Nie ma ryzyka że ktoś jednak nie ma zdrowego rozsądku albo po prostu się zagapi i wjedzie ci w zadek. Na egzaminie i w zdecydowanie przeważającej ilości jazd "normalnych" jeździsz solo. Jazda z plecakiem uczy jednak innej techniki jazdy, innego zachowania. Także jednak się ze sobą zgodzę pozdro dla wszystkich wyuczonych i zaczynających A co będzie mógł zrobić instruktor w puszcze jak ktoś jadący pasem obok postanowi zrobić z Ciebie mielonkę? W prawdziwym życiu i tak nie masz za sobą ochrony w puszce. Dyskusja na ten temat nie ma sensu bo jak napisał Wrzonio to jak dyskusja nad wyższością jednych świąt nad drugimi- każda metoda ma swoje plusy i minusy. Ja przedstawiłem po prostu swoją opinię i ja ją całkowicie podzielam
ewave Opublikowano 3 Grudnia 2009 Opublikowano 3 Grudnia 2009 A co będzie mógł zrobić instruktor w puszcze jak ktoś jadący pasem obok postanowi zrobić z Ciebie mielonkę? W prawdziwym życiu i tak nie masz za sobą ochrony w puszce. Dyskusja na ten temat nie ma sensu bo jak napisał Wrzonio to jak dyskusja nad wyższością jednych świąt nad drugimi- każda metoda ma swoje plusy i minusy. Ja przedstawiłem po prostu swoją opinię i ja ją całkowicie podzielam !kisss jak cię ktoś wali z boku to instruktor w samochodzie asekuracyjnym jest zaraz za tobą, masz kogoś kto udzieli ci pomocy. Jak cię ktoś wali z boku a instruktor siedzi z tobą to razem macie przećwierkane. a co do normalnego życia to powiem tak Jazda na kursie ma tyle z normalnym jeżdżeniem wspólnego co mongolski balet. Oczywiście jazda z instruktorem na plecak ma pewnie plusy. Bardziej przeraża mnie opisane jeżdżenie w dwa i instruktor , który ma w ręku lusterko. masakra panie dziejku masakra i znowu polecę SARBO z Bemowa.
Kaper Opublikowano 3 Grudnia 2009 Opublikowano 3 Grudnia 2009 Przyznam, że mnie się nie za bardzo chce wierzyć, że ktokolwiek stosuje tą metodę + magiczne zwierciadełko z ręki plecaka-instruktora. Ale jak wiadomo są na ziemi i niebie rzeczy, o których ... Swoją drogą ciekawe, czy nie regulują tego jakieś przepisy - wszak jest ich tyle i dotyczących takich bzdetów, że i to pewnie jest jakoś uregulowane. Pozdrawiam,
rpp Opublikowano 3 Grudnia 2009 Opublikowano 3 Grudnia 2009 Przyznam, że mnie się nie za bardzo chce wierzyć, że ktokolwiek stosuje tą metodę !scooter !scooter + magiczne zwierciadełko z ręki plecaka-instruktora. No to niestety musisz w to uwierzyć Przeczytaj parę postów wyżej wypowiedź auksencjusza - sam tak jeździł. Ja to widziałem osobiście (nie mam niestety fotki) i jestem w 100% pewny tego co piszę bo nie są to opowiadania "znajomy znajomego ..." Co do jazdy na moto z instruktorem - dla mnie miało to tylko jedną wadę - dodatkowy stres związany z odpowiedzialnością za zdrowie/życie gościa, który jedzie ze mną na 2oo (ale ja już swoje lata mam i może dlatego - jakbym był młodszy to pewnie bym nawet na to nie zwrócił uwagi). Ale poza tym to same zalety :-)
Klubowicze Wrzonio Opublikowano 3 Grudnia 2009 Klubowicze Opublikowano 3 Grudnia 2009 Co do jazdy na moto z instruktorem - dla mnie miało to tylko jedną wadę - dodatkowy stres związany z odpowiedzialnością za zdrowie/życie gościa, który jedzie ze mną na 2oo (ale ja już swoje lata mam i może dlatego - jakbym był młodszy to pewnie bym nawet na to nie zwrócił uwagi). Ale poza tym to same zalety :-) No rzeczywiście staruszek z Ciebie !scooter
rpp Opublikowano 3 Grudnia 2009 Opublikowano 3 Grudnia 2009 Wrzonio - no do emerytury to mi jeszcze trochę brakuje :-) więc tak źle to nie jest. Ale fakt, że 18tkę to już dosyć dawno skończyłem :-)
Kaper Opublikowano 3 Grudnia 2009 Opublikowano 3 Grudnia 2009 Nie, nie, oczywiście nie podważam wiarygodności. to "nie chce mi się wierzyć pewnie lepiej byłoby napisać - nie mieści mi się w głowie, nie mogę sobie wyobrazić itp. Ja miałem szansę korzystać zarówno z instruktora na plecach (mało), jak i z samochodu. Muszę powiedzieć, że oba rozwiązania mają swoje zalety i wg mnie warto je oba odpowiedzialnie stosować jako uzupełniające. W pierwszej fazie (i najlepiej na wielkim placu czy przy minimalnym ruchu) - plecak rulez. Wiadomo - bezpośrednia obserwacja + nasłuch itd. W dużym ruchu natomiast samochód z tyłu + radio (zasadniczo w jedną stronę, ale z opcją komunikowania się także w drugą) dawał mi dużo większe poczucie bezpieczeństwa. Być może ten element "starczej odpowiedzialności" za wiezionego za plecami gościa też miał znaczenie - jestem wpół drogi do emerytury !scooter Co nie zmienia sprawy, że szokują mnie też informacje takie jak ta Ronina026: Na MZ-tce 250 sie uczyłem z godzinke na placu a potem na trasie egzaminacyjnej 2 godziny. Także niewiele godzin wyjeździłem w praktyce. Egzamin zdałem. W Krośnie zdawalność na motor 99%. Chyba trzeba na czerwonym przejechać albo się przewrócić żeby nie zdać. Nawet przymykano oko na podpieranie się noga na placu manewrowym. No to !scooter po co wogóle ta zabawa. Inkasować wpłatę od kandydata, wydawać papierek i już. W społeczeństwie istotny procent stanowią osoby, które NIGDY nie powinny mieć prawa kierować czymkolwiek, co może uszkodzić inne osoby, czy mienie (tu ew. jestem skłonny odpuścić - ubezpieczenia, sądy itd.). Pozdrawiam,
marcin62 Opublikowano 3 Grudnia 2009 Opublikowano 3 Grudnia 2009 witam ja korzystałem z IMOLi.. z Marcinem też śmigałem ( przy EC Żerań). Jazdy miałem 1:1 czyli osobno z instruktorem obydwoje na motocyklach, i tak jak już tu wspomniano że instruktor jako plecak oraz instruktor z kumplem a ja osobno. Muszę stwierdzić że wszystkie te jazdy mają swoje same +. z instruktorem jako plecakiem iż dużo się człowiek dowiaduje potrzebnych informacji oraz błędy jakie popełnia, sam na sam kiedy instruktor trochę może pokazać a ja mogłem się poprzyglądać jak wykonywać niektóre manewry oby było bezpieczniej i łatwiej, oraz instruktor z kumplem a ja osobno - wtedy mogłem troszkę maszynę poznać (lepiej ) na których zdawało się egzamin. Dodatkowo jest in+ to, że jest sporo motocykli a każdy ma inne obroty i specyfikę pracy (zjeżdżony nowszy itp.) na egzaminie różny można trafić. Co do wspomnianego lusterka w ręku instruktora, to nie jest on taki głupi jak się chyba niektórym wydaje i nie puści on nikogo kto by nie miał podstawowego pojęcia o jeździe. Jeśli zabiera takiego delikwenta to ma już ostatnie godziny, albo dodatkowe Jedziesz sobie luźno, podjeżdżasz do niego a on cie mówi co nie tak robisz i po chwili niewiadomo kiedy znów robisz ten sam błąd bo on jedzie tak żeby sprawdzić czy przyjąłeś to do wiadomości.... i tak to jest !scooter , a jak nadal to siada do ciebie i ci już dokładnie powie jak to jest i o co biega. Dodam jeszcze że z plecakiem instruktorem inaczej się jeździ ale dużo info. Nie wyobrażam sobie jazd jedynie przed autem. Ogólnie bardzo polecam jeśli chodzi o jazdy na mieście. Normalni ludzie, życiowi. dobre terminy. Jeśli faktycznie się wykorzysta te wszystkie godziny i uzyskane informacje to egzamin murowany za 1razem zdany. Zdawałem ze znajomymi egzamin, zdaliśmy wszyscy bez problemów, kumple nigdy nie mieli doczynienia z motocyklami. Na 1godzinie jazd za głowę się łapałem co wyprawiają z motocyklem... tragedia. Po egzaminie egzaminator podszedł do naszej grupy i się pyta ile lat jeździliśmy bez prawka dobre.... Ze względu już na posiadane inne kat. prawa jazdy robiłem kurs teoretyczny tzw. weekendowy... !scooter
ptaku_1 Opublikowano 3 Grudnia 2009 Opublikowano 3 Grudnia 2009 Jak pisalem wczesniej robilem kurs w Pro-Motorze i jezdzilem z Robertem. Powiem szczerze ze jakos nie widze mozliwosci dobrze sie nauczyc jadac samemu, instruktor podpowiada pomaga zlorzyc sie w zakret itd. Jazda z plecakiem tez ma swoje plusy, jak zaczelem sam jezdzic to bylem w szoku ze moto moze tak lekko sie prowadzic. Dodam ze jezdzilem nie na 250cm tylko na 500cm i po przesiadce na egzaminacyjna YBF250 mialem wraznie ze jade rowerm !scooter
Barti Opublikowano 6 Grudnia 2009 Opublikowano 6 Grudnia 2009 Jesli wpadłbyś na szkole OSK ELITA to zdecydowanie nie polecam Ja miałem "przyjemność" uczenia się akurat w ośrodku na Górnośląskiej ale wiem ze ta szkoła ma wiele oddziałów w Warszawie. Jazda na moto odbywała sie tam zawsze za samochodem który prowadził kursant na kat. B. Na placu manewrowym motocyklista z reguły zostawał sam gdyz instruktor musiał smigac po mieście z kat B (niekoniecznie zawsze chciał miec "ogon"). Ja osobiscie mialem juz wcześniej styczność z motocyklami więc bardziej było to szlifowanie umiejętności i wyrobienia godzin ale jesli ktos jest zupelnie zielony to nie polecam. Pewnie niektórzy zaraz napiszą ze to nie w temacie bo chodziło o polecany osrodek. Tyle tylko że wtedy ośrodek o którym nic nienapisano tez potencjalnie byłby ok.
kaktus83 Opublikowano 31 Maja 2010 Opublikowano 31 Maja 2010 Witam. Nie będę zaczynał nowego tematu . Trzymajcie za mnie kciuki bo w środę o 8 rano zamierzam zalegalizować swoje pomykanie . Głupio się przyznać, ale od kilku lat udawało mi się jeździć bez, ale na dalsze trasy jednak jest to stres.
Kordian Opublikowano 31 Maja 2010 Opublikowano 31 Maja 2010 Witam. Nie będę zaczynał nowego tematu . Trzymajcie za mnie kciuki bo w środę o 8 rano zamierzam zalegalizować swoje pomykanie . Głupio się przyznać, ale od kilku lat udawało mi się jeździć bez, ale na dalsze trasy jednak jest to stres. No to trzymamy kciuki i powodzenia !!! na egzaminie.
ptaku_1 Opublikowano 31 Maja 2010 Opublikowano 31 Maja 2010 Trzymam kciuki, nie daj sie stresowi to bedzie wszytko ok. egzamin na A to betka.
Barti Opublikowano 31 Maja 2010 Opublikowano 31 Maja 2010 No to trzymamy kciuki żeby Ci się udało !scooter Trasy już wykułeś na pamięc?! !OKK
kaktus83 Opublikowano 31 Maja 2010 Opublikowano 31 Maja 2010 Trasy niestety nie wykułem na pamięć bo u nas w wordzie jest ich kilka takich samych jak na samochód, ale pocieszam się tym, że na B zdałem 2 tygodnie temu za 1 razem więc może nie będzie tak źle. Na kursie jeździłem suzuki gn 250 a na egzaminie jest yamaha ybr 250. Na co trzeba zwrócić uwagę, czy sprzęt jest podobny wg was ?
JacekGit Opublikowano 1 Czerwca 2010 Opublikowano 1 Czerwca 2010 Powodzenia. Ja mam egzamin w poniedziałek 7-go czerwca !scooter
magart Opublikowano 1 Czerwca 2010 Opublikowano 1 Czerwca 2010 To Panowie - "połamanie nóg" życzę !scooter
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się