RONIN Opublikowano 7 Lipca 2013 Autor Opublikowano 7 Lipca 2013 Smarciu opis już się smaży, niestety po tak długim urlopie trzeba odrobić zaległości w pracy a nie chcę wstawiać na raty więc jak już skończę wypracowanie n/t podróży to wstawię, myślę że ogarnę się w przeciągu kilku dni, obecnie jestem na etapie opisu Macedonii.
RONIN Opublikowano 9 Lipca 2013 Autor Opublikowano 9 Lipca 2013 Tak jak obiecałem: Na pomysł wyjazdu wpadliśmy w zeszłym roku w wakacje po fali bankructw biur podróży w Polsce. Zaczęło się planowanie i długie przygotowania. Sprzęt: śpiwory, maty, namiot itp. Plan trasy cały czas ewaluował, miała być Szwajcaria, Francja, Monaco, Włochy, Chorwacja i Czarnogóra. Mijały miesiące, czerwiec zbliżał się wielkimi krokami, na początku maja zaplanowałem duży przegląd Skarabeusza, życie jednak jak zawsze zmieniło moje plany. W kwietniu na czwartkowym spocie pękła mi linka od gazu, lepiej teraz niż w trakcie podróży pomyślałem, wymienię i już nic gorszego nie może nam się przytrafić. Po rozebraniu skutera wszystko zostało sprawdzone. Od początku czerwca pogoda nam nie sprzyjała, całe dnie padało, więc przed samym wyjazdem zakupiliśmy odzież przeciwdeszczową i postanowiliśmy podążać w stronę słońca. Czechy zalane, więc 5 czerwca o 7 rano postanowiliśmy pojechać przez Słowację i Austrię na Węgry. Prawie 700 km. z czego ponad 500 km. w deszczu, więc nowy nabytek przeciwdeszczowy został przetestowany. Wieczorem dotarliśmy do miejscowości Buk słynącej z basenów termalnych. Niestety nie było czasu na sprawdzenie, zaraz po śniadaniu wyruszyliśmy na Słowenię w kierunku gór Triglav, pogoda była śliczna oczywiście do momentu zobaczenia gór. Mokry asfalt odebrał przyjemność z jazdy, za to widok śniegu na poboczu był bezcenny. Około 19 dojechaliśmy do Chorwacji i mostem wjechaliśmy na wyspę Krk. Kolejny dzień to już piękna słoneczna pogoda i trasa nr 8 wzdłuż brzegu do Makarskiej gdzie postanowiliśmy zanocować. Prędkości przelotowe 70-100 km/h i Apka pobiła rekord spalania 3,4 l/100km. Wystarczyło wjechać do miasteczka stanąć na światłach i zaraz obok znalazł się miły Pan na dużym Symie z propozycją noclegu, po krótkich targach zszedł do 20 euro na co przystaliśmy, ale ustaliliśmy, że już następne noclegi będą na polu namiotowym. Następny dzień to już krótsza trasa do pierwszego dłuższego postoju w Czarnogórze. Po drodze zwiedziliśmy Dubrovnik. Zatrzymaliśmy się 13 km. za Bar’em na małym polu przy samej plaży. http://www.campingut...com/indexgb.htm Zostaliśmy 3 dni, zrobiliśmy pierwsze pranie i pierwszy raz spaliłem się plaży. Ponieważ pogoda zaczęła się psuć postanowiliśmy wyruszyć dalej, po zasięgnięciu języka i upewnieniu się co nas może czekać skierowaliśmy się do Albanii. Okazało się, że nie taki wilk straszny jak go malują. Albania ma chyba nawet lepsze drogi niż my w Polsce. Było ciepło i coraz bardziej pochmurno gdy dotarliśmy do Tirany. Po wjechaniu głębiej w miasto zobaczyłem co to są prawdziwe korki i przekonałem się, że opowieści o przejeżdżających samochodach przez skrzyżowanie na czerwony świetle to tu normalka, jazda pod prąd również. Pomimo wszechobecnej biedy najpopularniejszą marką w Albanii jest Mercedes, jest ich tu większe zagęszczenie niż w samym Stuttgarcie. A myjni samochodowych jest prawie tyle co stacji benzynowych, na 1 kilometrze udało mi się raz doliczyć do 9. Po godzinie spoceni pomimo rad Krzysia Hołowczyca aby jechać pod prąd udało nam się opuścić stolicę i zaczęliśmy wspinać się w góry do miejscowości Elbasan. Droga do Macedonii to jedyne 290 km. niby mało, ale wieczorem gdy dotarliśmy nad jezioro orhidzkie w miejscowości Struga byłem wykończony. Zachęceni pyszną kolacją postanowiliśmy zostać tu jeszcze jeden dzień. Niestety deszcz przybył tu za nami, więc podążając za słońcem wyruszyliśmy do Grecji. 500 km. i pod wieczór dojechaliśmy na camping w Keramoti. Puste pole namiotowe, mało ludzi w knajpkach był wynikiem deszczowej pogody od kilku dni, więc postanowiliśmy rano wskoczyć na prom na wyspę Thassos. Ponieważ mieliśmy dużo czasu postanowiliśmy przed rozbiciem namiotu na campingu Golden Beach objechać wyspę. Piękne widoki, schowane zatoczki i mnóstwo zakrętów tak można w skrócie opisać wyspę. Po 18 znaleźliśmy camping i zaraz poszliśmy na plażę sprawdzić dlaczego nazywają ją Golden Beach? Uwierzcie mi mieli wystarczające powody ;-). Podróżujących po Grecji muszę ostrzec, że rzadko będą mogli płacić kartą bo grekom to się nie opłaca i że przed wjazdem na autostradę trzeba się zatankować bo przez 500 km. spotkaliśmy tylko jedną stację. Po 3 dniach spędzonych na plaży moja skóra musiała odpocząć od słońca pod ochroną kurtki, więc ruszyliśmy dalej na wschód do Turcji, ponieważ według prognozy w Bułgarii jeszcze padało. W Turcji na granicy nie udało się znaleźć celnika mówiącego po angielsku a słowo wiza brzmiało im całkowicie obco. Po 45 minutach prób nawiązania kontaktu i czterech kontrolach dokumentów udało się przejechać, wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to dopiero preludium do tego co miało nas czekać przy wyjeździe. Za to pogoda nas rozpieszczała, może nawet zbyt bardzo. Nocleg zaplanowaliśmy na campingu w pobliżu Silivri. http://www.semizkumm...com/aboutus.asp Warunki gorsze niż w Grecji, ale nic nas nie mogło zniechęcić przed wycieczką do Istambułu. Istambuł to ogromne miasto, chyba z pięć razy większe od stolicy Ankary. Przez miasto prowadzi autostrada o 3 a czasem nawet 6 pasach, pomimo tego wszędzie są korki, co przestało mnie dziwić gdy dowiedziałem się, że żyje tu około 15 mln. ludzi. W planie mieliśmy rejs po cieśninie Bosfor, zwiedzanie zabytków i wizytę na Grande Bazaar. Okazało się, że czasu starczyło tylko na punkt pierwszy i trzeci. Po 1,5 h rejsie zagłębiliśmy się w gąszczu uliczek chyba największego bazaru na świecie i spędziliśmy na nim czas do wieczora. Postanowiliśmy kupić trochę przypraw i herbatę, większych pamiątek nie było gdzie zmieścić. O 19 zaczęliśmy wracać na camping. Po wyjeździe z okolic bazaru okazało się, że cały Istambuł stoi w jednym wielkim korku. Teraz dopiero zobaczyłem prawdziwą szarańczę, samochodem raczej do rana bym nie wyjechał. O to, żeby stojąc nie umrzeć z pragnienia dbali mężczyźni spacerujący pomiędzy samochodami i sprzedający mineralkę i banany. Przeciskając się miedzy samochodami trzeba było być czujnym jak Tommy Lee Jones w ściganym, żeby nie dać się zabić. Minęła ponad godzina walki o życie zanim znaleźliśmy się na peryferiach miasta. Próbując uniknąć śmierci pod kołami taksówek, zorientowałem się dlaczego w wielu krajach są żółte, żeby kierowcy 200 z daleka widzieli zbliżające się niebezpieczeństwo. Ponieważ upały zaczęły nam doskwierać postanowiliśmy przemieścić się do słonecznej już Bułgarii na zaplanowany kilku dniowy odpoczynek na plaży. Bułgaria wygląda jakby zatrzymała się w rozwoju jakieś 25 lat temu, w dużych miastach dominuje wielka płyta. Drogi poza autostradami też jakby z poprzedniej epoki. Pod wieczór dojechaliśmy do Złotych Piasków, po szybkim rekonesansie okazało się, że to miejscowość hotelowa, taka mała Hurghada, po konsultacji z taksówkarzem pojechaliśmy do pobliskiego Kraneva i tu spędziliśmy kolejne 8 dni leżąc na plaży. Oczywiście po kilku dniach zaczęło mnie nosić, jedno spojrzenie na mapę i już jedziemy na plaże do Mamai (popularny kurort w Rumunii) przecież to tylko 300 km. w obie strony. Tutejsza plaża to już inny świat, wszechobecne kluby przy samym brzegu, głośna muzyka i brak wolnego miejsca na plaży. Z przyjemnością wróciliśmy do naszego bułgarskiego hoteliku i już wiedzieliśmy, że trzeba zmodyfikować trasę przez Rumunię ominąć wybrzeże i bezpośrednio w góry. Codzienna kontrola prognozy pogody w Rumunii nie dostarczała zbyt dobrych wieści, od dłuższego czasu w rumuńskich górach padało, w środę, gdy zostało nam już tylko pięć dni urlopu nie mieliśmy zbytnio wyjścia i wyruszyliśmy w kierunku trasy transfogaraskiej. Po drodze postanowiliśmy zwiedzić zamek Draculi i przenocować w miejscowości Bran. Od rana zwiedzanie zamku, kilka fotek i start na Węgry, rajd po Transfogaraskiej odkładamy na następny raz i w strugach deszczu wracamy do domu. Pogoda jest fatalna więc odpuszczamy sobie przejazd przez Bukareszt i kierujemy się na obwodnicę, co jest dużym błędem. Czytając obwodnica macie na myśli Berliner ring, niestety w tym przypadku „prawie” robi wielką różnicę. Dziurawa wąska a do tego zakorkowana ciężarówkami na całej długości. O 22 docieramy do granicy w miejscowości Bors i nocujemy w zajeździe po rumuńskiej stronie. Padało tak mocno, że woda przedostała się do sakw i wszystko mamy mokre. Niestety nie grzeją i nie mamy jak wysuszyć buty. Zostało nam jakieś 400 km. do polskiej granicy, na szczęście dzisiejsza prognoza nie sprawdziła się i mamy słoneczną pogodę, do obiadu buty są suche a my najedzeni, węgierskie jedzenie jest rewelacyjne, szybko zbliżamy się do Polski. I tu wycieczka niespodziewanie kończy się. W Presov na wolnych obrotach zaczyna palić się kontrolka ciśnienia oleju, stajemy na stacji kilka kilometrów za miastem. Po zatankowaniu skuter już nie odpala. Szybki telefon do rodziny z południa i po trzech godzinach jesteśmy już w Piwnicznej. Po 36 godzinach i przejechaniu 1400 km. wracamy z Skarabeuszem na przyczepie do domu. Podsumowując w 24 dni odwiedziliśmy 13 państw, przejechaliśmy 6450 km. (Apka ostatnie 450km. na przyczepie). Pomimo kłopotów z powrotem banan na twarzy a w głowie już plan na następny wyjazd… Więcej zdjęć: https://picasaweb.go...463093/Euro2013 Mapa trasy Pierwsza cz. https://maps.google.pl/maps?saddr=Ba%C5%82tycka,+Kutno,+%C5%82%C3%B3dzkie&daddr=buk+to:46.5592564,15.8472226+to:46.1747898,14.8041767+to:46.2527965,14.3861275+to:46.1284347,14.2080294+to:46.0672329,14.1848771+to:Krk,+Chorwacja+to:44.5252636,15.0726286+to:43.9445768,15.457278+to:43.7681833,15.7699449+to:43.5179632,16.2370983+to:Makarska,+Chorwacja+to:Bar,+Czarnog%C3%B3ra+to:Tirana,+Albania+to:Struga,+Macedonia+(BJRM)+to:Saloniki,+Grecja+to:Thassos,+Thasos,+Grecja+to:Silivri,+Turcja+to:Istambu%C5%82,+Turcja+to:Silivri,+Turcja+to:Kranevo,+Bu%C5%82garia+to:Mamaia,+Konstanca,+Constan%C8%9Ba,+Rumunia+to:Kranewo,+Bu%C5%82garia+to:Silistra,+Bu%C5%82garia&hl=pl&ie=UTF8&sll=44.001706,27.669067&sspn=0.537382,1.18927&geocode=FUIAHQMdyC8nASnncpqu5ZsbRzFD0rjTrLvrig%3BFUQF0wIdHcP_ACl9EecJXq9uRzEZutNEOzv9Lg%3BFRhwxgIdNs_xACnfs3v3aG5vRzFMqkJ0rVjm1Q%3BFUWSwAId0OThACnf8SsBfEdlRzHGJg5XAcSWug%3BFfzCwQIdz4PbAClD_35Hlrd6RzFOCKjz_-t7fA%3BFTLdvwIdHczYACnnA3XLh8R6RzFV9zI-aLiHmQ%3BFSDuvgIdrXHYACmdV8VCbtt6RzFztkh6yzAmTA%3BFTwSrwIda2beACnRBJ9yCXJjRzFqm2qA0Q0SJg%3BFc9mpwIddP3lAClPvljZKDJiRzGYbmJP-Uccjw%3BFYCKngId_tvrACkpeRInft9hRzFgt05TgSEbeQ%3BFXfZmwIdWKHwACnddAt96Nc0EzGXxd19GLuORw%3BFQsImAIdKsL3ACkXDY1PFmo1EzEgf23Pof1tkA%3BFVGclAIdVLoDASkj21KJbu5KEzGbpQBES0UiqQ%3BFbgaggId75cjASkHvJKx7nNOEzFGArHJyF9k8g%3BFcKrdgId-JsuASnbxfpwBDFQEzEgN2UQr5IABA%3BFetSdAIdtoY7ASnTN_nlPedQEzFEasgpgdCgag%3BFXYbbAIdXhteASnt4CgU9DioFDGpdNW4Fee6CQ%3BFcBTbQIdqmJ4ASkz3Tm-J-yuFDFPL3rVLqSvwQ%3BFV7VcgIdAlevASkB6b_E2z-1FDG2Vdo5_n9jbw%3BFdawcQIdQCe6ASlrCGgABKfKFDHQsAG8mP7M4Q%3BFV7VcgIdAlevASkB6b_E2z-1FDG2Vdo5_n9jbw%3BFfNdlQIdLQesASmDeImfFfykQDEAdw7NFKAACg%3BFXUlowIdur-0ASn97fEMnvq6QDG-cgfr9k-Gbw%3BFfNdlQIdLQesASmDeImfFfykQDEAdw7NFKAACg%3BFScjoQIddhCgASlRdL9T1-CvQDGQWb9pEqAABA&oq=silist&mra=ls&via=2,3,4,5,6,8,9,10,11&t=m&z=5 Druga cz. http://goo.gl/maps/USsQX
Administrator xmarcinx Opublikowano 10 Lipca 2013 Administrator Opublikowano 10 Lipca 2013 Podoba mi sie twoja wycieczka. Na pewno dlugo bedziecie wspominali miejsca, ktore odwiedziliscie. Mysle tez, ze tyle kilometrow w dwie osoby, na skuterze, w tylu sytuacjach, powoduje, ze inaczej patrzysz na swiat. Z wiekszym dystansem i spokojem do tego, co przynosi w drodze los. Raz przepiekne widoki i krete gorskie drogi a innym razem ulewny deszcz czy klopoty ze sprzetem. Wszystko to sklada sie na niezapomniana przygode, po ktora nie kazdy ma odwage siegnac.
tacim Opublikowano 16 Lipca 2013 Opublikowano 16 Lipca 2013 No teraz doczytałem, że Apka poddała się na koniec podróży. Jak dla mnie pełen szacun masz. Tyle kilometrów to autem strach jechać Piękne foty i podróż. GRATULACJE
RONIN Opublikowano 19 Lipca 2013 Autor Opublikowano 19 Lipca 2013 Ktoś mnie ostatnio spytał co z zabranych rzeczy okazało się zbędne? Była jedna rzecz której ani razu nie wyciągnąłem, podpinka do spodni i kurtki, bardziej praktyczny okazał się komplet przeciwdeszczowy.
Sympatycy AndrzejMyslowiceS Opublikowano 9 Sierpnia 2013 Sympatycy Opublikowano 9 Sierpnia 2013 Witejcie roztomili , w naszej wycieczce do Turcji z XMarcinemx dużo rzeczy okazało się niepotrzebnych . Też miałem podpinkę do spodni , nie- użyta oprócz tego mieliśmy namioty , materace , śpiwory , grill turystyczny jak pojechały tak wróciły . Ale jak głosi przysłowie "lepiej nosić niż się prosić" . Miałem płetwy z okularami pod wodę użyte raz , bardzo często używaliśmy sprzętu obozowego typu kuchenki , garnki , itp . Bardzo fajna ta wasza eskapada .
RONIN Opublikowano 7 Listopada 2013 Autor Opublikowano 7 Listopada 2013 W naszym wykonaniu namiot to podstawa, szczegóły trasy to był spontan, kierowaliśmy się prognozą pogody na najbliższe 24h, więc nigdy nie wiedzieliśmy gdzie będziemy spać.
Bobas Opublikowano 7 Listopada 2013 Opublikowano 7 Listopada 2013 Rewelacyjna relacja. Gratuluję odwagi i super wyjazdu
Sympatycy irasko Opublikowano 7 Listopada 2013 Sympatycy Opublikowano 7 Listopada 2013 Gratuluje wycieczki. Fantastyczne wakacje. Sam bym się z przyjemnością wybrał w taką trasę, ale moja żonka boi się takich długich tras. Bardziej woli się kręcić "wokół komina". Ale nie mówi nie..., więc jest szansa. Pozdrawiam i życzę kolejnych udanych wyjazdów.
skoli Opublikowano 8 Listopada 2013 Opublikowano 8 Listopada 2013 RONIN świetna wycieczka i super relacja .
Bobas Opublikowano 29 Grudnia 2013 Opublikowano 29 Grudnia 2013 Widać, że trzeba uprawiać tam na drodze wolną amerykankę.
upiór Opublikowano 29 Grudnia 2013 Opublikowano 29 Grudnia 2013 Brawo chłopaki . Super wycieczka i nie zapomniane wspomnienia . Fotki super .
krzysiu Opublikowano 29 Grudnia 2013 Opublikowano 29 Grudnia 2013 No no no szacunek to nie wypad na Bieszczady :-)
RONIN Opublikowano 29 Grudnia 2013 Autor Opublikowano 29 Grudnia 2013 Fakt warszawska szarańcza to przy tym pikuś.
jurczas Opublikowano 30 Grudnia 2013 Opublikowano 30 Grudnia 2013 Przeczytałem cały temat wcześniej tylko słyszałem to i owoSuper wycieczka wielki szacun za odwagę :-)
Piter223 Opublikowano 31 Grudnia 2013 Opublikowano 31 Grudnia 2013 Super sprawa - ja juz nie mogę się doczekać przyszłorocznej swojej w te rejony - z zaciekawieniem czytałem opis podróży....
stefanekmac Opublikowano 31 Grudnia 2013 Opublikowano 31 Grudnia 2013 Miło że wrzuciłeś film. Trochę opowiadałeś w Płocku o wycieczce. Gratuluję entuzjazmu do eskapad ,Tobie i pasażerce.
Dawid Wawa Opublikowano 1 Stycznia 2014 Opublikowano 1 Stycznia 2014 @RONIN: Słowa uznania w sprawie tej wyprawy. Z jednej strony szkoda że nie uczestniczyłem bo chciałbym taką trasę, a z drugiej strony trochę pech z tymi opadami deszczu. Trzy pytania ode mnie: 1. Jak Twoja pasażerka znosiła wielogodzinną podróż? Jakieś narzekanie było? Nie nudzilła się? Rozumiem że całą drogę Ty kierowałeś. 2. Z jaką prędkością przelotową jechaliście drogami dwupasmowymi (typu eksoresowe, autostrady)? Byliście raczej wyprzedzani, czy raczej wyprzedzaliście? A jak szybko.maksymalnie mkneliście? 3. Jakieś problemy ze skuterem po drodze? Widziałem na fotkach że skuter też był na przyczepce - czemu?
RONIN Opublikowano 1 Stycznia 2014 Autor Opublikowano 1 Stycznia 2014 David, zacznę od końca: Dlaczego na przyczepce, odpowiedź znajdziesz w ostatnim poście na stronie 6 (rozrząd) Prędkości przelotowe na drogach szybkiego ruchu około 120 km/h, niestety długo nie daję rady tak jechać, autostrady są nudne, po pół godzinie albo się zjeżdzało, albo zasypiasz. Prawie wszyscy cię wyprzedzają, żeby się nie nudzić muszę jechać 150-160 km/h a to na dłuższym odcinku pewnie zbyt dużo dla 500tki a i spalanie z pełnym obciążeniem rośnie dramatycznie. Max podczas tej wyprawy jechałem w Słowenii 150 km/h. A co do mojej drugiej połówki to jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, nie nudzi się, delektuje się widokami, nie gada za dużo, słucha szumu wiatru. Ponieważ planujemy kolejne wyprawy przed gwiazdką kupiła Gepetkę, resztę dopowiedz sobie sam. Podczas prawie miesięcznej podróży ciężko nie trafić na deszcz to tak samo pewne jak śmierć i podatki ;-).
Dawid Wawa Opublikowano 2 Stycznia 2014 Opublikowano 2 Stycznia 2014 Rozumiem. A coś więcej o tej awarii skutera? Bo nie wyłapałem takiego wątku lub wpisu, gdzie podzieliłeś się diagnozą tej Aprilii Scarabeo 500. Nie opłacało się naprawiać?
RONIN Opublikowano 2 Stycznia 2014 Autor Opublikowano 2 Stycznia 2014 Tu masz opisaną awarię http://www.forum.bur...__+aprilia +500 Skończyło się na wymianie silnika (udało mi się znaleźć rozbite Scarabeo z 2007r), przepustnicy i komputera. Potem trzeba było jeszcze trochę pojeździć żeby wszystko się od nowa zagrało. Ogólnie koszt całej naprawy przekroczył połowę wartości naprawionego skutera, więc gdybym to wiedział w lipcu to nie naprawiałbym skutera, ale jak to mówią mądry Polak po szkodzie.
Maxx Opublikowano 11 Marca 2014 Opublikowano 11 Marca 2014 Maxx Ja w tym roku wybieram sie (solo) do Chorwacji (bo tam jeszcze nie byłem), potem BiH , Czarnogóra, Rumunia (Transfogarska) i do Warszawy. A w lipcu chcę objechać co bardziej znane trasy alpejskie. Limitu czasu nie mam bo jestem emerytem i nic mnie nie goni.Będę jechał na DT300i. z 2012 roku. Pisz na temat. dr.big
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się