Skocz do zawartości
Forum Burgmania

JAK PRZEKONAĆ?


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie! nie odzywałem się sporo czasu, bo to praca bo obowiązki i inne temu podobne, ale chiałbym Was prosić o pomoc i to całkiem serio serio. 16 marca 2012 zaliczyłem wypadek na moto. Pierwszy na moto oficjalny. Było pogotowie, policja itp. Cud boski że miałem tylko potłuczone prawe udo i lewe kolano i przesunięte kręgi bowiem w ostatniej chwili wyskoczyłem z motocykla i zrobiłem przewrót przez prawe ramię po masce seata ibizy który mnie trafił z prawej strony wymuszając pierwszeństwo. Dobrze że jechałem ok 40 w porywach 50. Jest jego wina będzie jakieś odszkodowanie ale C O Z TEGO!!!! Cała moja familia od Matki przez Ojca przez Narzeczoną na reszcie zakończywszy mówi KONIEC Z MOTOCYKLAMI BO MOGŁEM SIĘ ZABIĆ ITP.ITD. Dodam że argumenty typu że może mnie to spotkać w pociągu ( typu Szczekociny ) , na rowerze na przejściu i że to pasja to wogóle nie działają. Midnight poszedł do sprzedaży nie wspomnę o tym co przeżyłem sprzedając go. Misioo czy Tomcio mogą potwiedzić jak kochałem moją yamachę...ech... pomóżcie co powiedzieć nawet w powolnym procesie tłumaczenia. Jak przekonać z powrotem do 2 kółek swoich najbliższych...sami wiecie że padam..ostatnio spodobało mi się jeżdzenie rowerem....jejku...przecież nie przeżucę się na numizamtykę albo nie zostanę filatelistą....pozdrawiam i czekam na porady wasz zasmucony BiG Z !wchair ( a jak odklejali suszarką ksywę z baku ?? !placz1 )

Odnośnik do komentarza

Możesz próbować "na prawdopodobieństwo" - jest nikłe, że spotka cię to po raz kolejny.

Możesz próbować "na opatrzność" - ktoś nad tobą czuwa, skoro możesz dalej normalnie funkcjonować.

Możesz też próbować "na umowę" - niech każdy z rodziny też zrezygnuje ze swej największej pasji, choćby to było palenie fajek, chodzenie do fryzjera czy pieczenie placków... :)

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

Życzę wytrwałości w bitwie o zgodę na zkup kolejnego !scooter . !sciana

Musisz drążyć temat codziennie - może dla świętego spokoju rodzina, najbliżsi powiedzą, że są na TAK !tut

Życzę Ci tego szczerze !YES

Odnośnik do komentarza

Po pierwsze:

Obawiam się, że nie przekonasz już Rodziny do "prawdziwego" motocykla.

Próbuj przekonać do maxi argumentując, że to bezpieczniejsze niż rower. Jak Ci się uda... trudno, będzesz wyglądał, jak to kiedys ładnie ująłes, "jak bez jednego jaja" :)

Po drugie:

Jestes już dorosły od dłuższego czasu, naprawdę musisz przekonywać mamę i tatę? Skup się na dziewczynie ;)

Po trzecie:

Z tą miłoscią do Twojego moto to różnie bywało. Zdrady były chyba dosć częste, o ile dobrze pamiętam... w zasadzie już chyba nawet był plan zamiany? ;)

Po czwarte i najważniejsze:

Na szczęscie nic Ci się nie stało...Trzymaj się!

PS

Co z tą umową? Nic jeszcze nie dostałem. Pisz na PW.

Odnośnik do komentarza

To ciężka sprawa, nigdy nie przekonasz rodziny, zawsze będą się bali o Ciebie. Wiem co mówię, bo mam podobne doświadczenia. Jeżeli naprawdę kochasz jednoślady, to brak takiego będzie powodował depresję, będziesz gasł w oczach, stracisz ochotę do pracy, stracisz ochotę na spacery, a z czasem może nawet na seks. Przeglądaj godzinami ogłoszenia z moto lub skutami. W ogóle nie poruszaj tematu zakupu. Spróbuj zaaranżować gadkę przez telefon z kumplem, że niby nikt Cię nie słyszy, popłacz się, mów mu, że doskonale rozumiesz całą rodzinę, ale czujesz, że powoli umierasz, i takie tam. Aż przyjdzie moment, że po kolei, wszyscy Cię będą prosić, byś sobie poszukał jakiegoś 2oo, tylko będą Cię błagać byś uważał.

U mnie zadziałało!

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Po prostu kup nastepny motocykl. Przez 30 lat z hakiem jazdy na moto mialem 3 stluczki, najbardziej zabolala mnie ta na tydzien przed wyjazdem na zlot na Bialorus gdzie przy mnie dzieciakowi ktory we mnie wjechal zabrali prawko (tydzien od uzyskania prawka 4 wypadek) gosc rozbil mi Burgmana i musialem jechac C1 i kombinowac z kim moja Gosia pojedzie bo "kiosk" jednoosobowy to bylo najwieksze zmartwienie. U mnie juz nikt nie mowi ze jazda jest niebezpieczna bo wiedza ze mnie nie przekonaja zebym zrezygnowal, teraz juz tylko slysze "jak musisz to kup" :) Mimo ze jezdze tyle lat i zrobilem na moto ponad 500 tys km to tez nie przewidzialem tych 3 sytuacji bo to w glowie sie nie miesci jak ludzie moga sie zachowac na drodze. Statystycznie wyszlo mi 1 stłuczka na 166 tys km :) choc 2 mialem co 30 tys :) Przypadki na drodze sie zdarzaja bez wzgledu czy idziesz chodnikiem czy jedziesz motocyklem czy jedziesz czolgiem. Jak masz pecha to i piorun cie zabije a jak masz szczescie to trafi cie 2 razy wstaniesz i odejdziesz lekko wku***ny. Takie zycie. Grunt to nie pozwolic zeby ktos decydowal o tym co sprawia ci frajde. A jak kupisz to bedesz jezdzic dalej :)

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Myślę, że mocnym "za" jest fakt, że już wiesz jak twardy jest asfalt, jak bardzo bolą kości, zdarte naskórki i siniaki. Dzięki temu będziesz na drodze bardziej czujny, bardziej uważny i zaczniesz przewidywać to, co nieprzewidywalne... mówiąc krótko: zdobyłeś jakieś "doświadczenie", które może okazać się dla Ciebie bezcenne....... a to z kolei możesz użyć jako argument aby przekonać rodzinę do akceptacji (ciągłości) twojego hobby.

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Po pierwsze rodzice - jeśli jesteś już niezależny finansowo to możesz sam decydować, czy wolisz kupić motocykl czy wrotki i jak chciałbyś spędzać wolny czas. I nie będzie to z twojej strony brak szacunku w stosunku do nich - bo nie na tym szacunek polega, aby spełniać CZYJEŚ oczekiwania.

Po drugie narzeczona - jeśli nie rozumie ona twojej pasji, jeśli nie chce jej z Tobą dzielić, albo co gorsza w ogóle jej nie akceptuje, to zerwij zaręczyny, bo będziesz tak miał całe życie, a nawet jeszcze gorzej.

Ewentualnie jak bardzo Ci zależy to spróbuj ją wziąć do kina na film: "Closer to the edge" (tylko nie wiem czemu we Wrocławiu aktualnie nie grają...) - niech zobaczy, co to prawdziwy strach - a Ty nie jesteś zawodnikiem TT, żeby trzeba się było o Ciebie martwić.

Odnośnik do komentarza

Niestety, muszę zareagować!

Karolino, Twoje pomysły na rozwiązanie sytuacji Biga Z, są rodem z piaskownicy. Nie ma w tym uczuć i kompromisu, tylko tupanie nóżkami «Bo ja tak chcę». Tak nie można traktować najbliższych. «Bo ja jestem niezależny finansowo». Co to za tekst do rodziców, którzy się martwią, że mogą być świadkami pogrzebu własnego dziecka, może jedynego. A zrywanie z narzeczoną, bo ona nie chce, by Big Z jeździł na 2oo. Czy w naszym życiu ważniejsze są nasze zainteresowania (rama, dwa kółka z silnikiem), czy może tworzenie, utrzymywanie ciepła i miłości w kontaktach z najbliższymi. Big Z zadał pytanie: Jak przekonać rodzinę, a nie, jak sobie rozpierdzielić życie. Nie pytał, jak najłatwiej i głęboko zranić rodziców. Bierzesz pod uwagę, że jest możliwość, iż Big Z, za 5, 10 lat odstawi dwa kółka. Że jego fascynacja motocyklami przeminie. I co wtedy? Z kim będzie rozmawiał? Kogo przytuli, na kim się oprze?

Szukamy bardzo trudnego rozwiązania, szukamy jakiegoś kompromisu. Karolino, to nie jest jazda na motorku, to jest życie. Ten problem Cię przerósł.

Odnośnik do komentarza

Bardzo trudny temat. No i trochę mało danych - nie znamy stosunków rodzinnych Autora wątku.

Fajnie jak się jest decydentem w rdzinie, Wtedy robimy co uważamy za właściwe, a reszta chcąc nie chcąc akceptuje. Karolina chyba jest zwolenniczką / doświadczyła takiego układu. Ja też mam podobnie. Robię i już (w niektórych kwestiach przynajmniej).

Ale wracajac do tematu, podsuwam kolejny argument. Może trafony w tym wypadku:

jednoślad z silnikiem jest po prostu jedynym rozwiązaniem komunikacyjnym. Ja gdybym nie miał motocykla, nie dałbym rady ogarnąć oboweiazków zawodowych i rodzinnych, Zamieniłbym je na siedzenie w aucie w korku. Choćbym miał 5 wypadków i dalej bym powłóczył nogami i widział jednym okiem, kupiłbym szósty pojazd, Może argument "Muszę jeździc motocyklem, bo nie zarobię na chleb dla Was, bo nie zdążę zawieźć dziecka tu i tam, bo nie zdążę zrobić zakupów itd" będzie przekonujący?

A jeśli 2oo to TYLKO rozrywka i sposób na spędzanie wolnego czasu, i nikomu w rodzinei się to hobby nie podoba, to może ... jednak zmienić hobby? Doprawdy 2oo i filatelistyka, to nie jedyne zajęcia jakimi można się zająć.

Współczuję kolizji i cierpień.

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Nie zgadzam się z twoim ostatnim postem Flyman. Ludzie, którzy twierdzą, że lepiej nie jeździć motocyklem, bo to niebezpieczne - nie zmienią tak po prostu zdania. Nie dadzą się przekonać, choćby nie wiem jak sensownych użyć argumentów. Tak samo działa to w każdym środowisku - w większości przypadków jak ktoś ma swoją własną rację, to nie będzie chciał słuchać tego co ktoś inny ma do powiedzenia. Mało jest osób które zapytają o radę, przyznają rację komuś innemu. Zazwyczaj każdy chce, aby jego opinia była na wierzchu - nie jest w stanie dopuścić do siebie myśli, że może się mylić.

Dlaczego rodzice i narzeczona nie uszanują uczuć kolegi BIG-Z? On sam pisze, że "kochał" tamten motocykl. Może tylko nadużywa wielkich słów, może wcale aż tak mu nie zależy - wtedy rzeczywiście niech sobie znajdzie inne hobby jeśli potrafi, bo to najprostsza droga. Od dzieciństwa jesteśmy poddawani presji, rodzice za nas decydują "dla naszego dobra" - nie możemy być sobą, tylko musimy grać narzucone nam role, bo inaczej wymusza się to na nas psychicznym szantażem.

Kompromis jak najbardziej może próbować znaleźć z narzeczoną - będzie to świetna okazja, aby sprawdzić, na ile będą w stanie się dogadać w przyszłym życiu. A może ona nie zgodzi się na kompromis? Warto to sprawdzić. Żeby nie miał później jak moi znajomi, którzy sami się z siebie śmieją: "tacy z nas wielcy motocykliści na swoich chopperach, że aby pójść pojeździć wypychamy motocykl z garażu i odpalamy za zakrętem, żeby żona nie słyszała..."

Twój scenariusz, jakoby BIG-Z za kilka lat nie miał z kim rozmawiać, bo postanowił być sobą, a nie spełniać czyjeś oczekiwania, zamieniłabym na taki, że za te kilka lat będzie mógł robić w wolnym czasie to co jak twierdzi kocha i będą go otaczać ludzie, szanujący jego zdanie - oby to byli również rodzice. Rodzice od swoich dzieci wiele mogą się nauczyć.

Można argumentować, przekonywać, ale czekanie, aż sami powiedzą: "kup sobie motocykl", choć w twoim przypadku się sprawdziło, może sprawić, że BIG-Z nigdy się nie doczeka... Czy jest gotów podjąć takie ryzyko? Najlepiej niech sam się wypowie, co jest dla niego najważniejsze. My tu sobie dyskutujemy, ale na forum ciężko odgadnąć na podstawie kilku napisanych zdań, co autor posta tak dokładnie miał na myśli. Mojego posta też można było odczytać : zrobić swoje na zasadzie "nie będę się tłumaczyć", ale to nie znaczy, że dosłownie to miałam na myśli i że nie jestem uczuciowa ani skłonna do kompromisu. Wręcz przeciwnie - mam rodzinę, a mój syn nie rozwiązuje konfliktów, tupiąc nogą w piaskownicy (kosztowało mnie to oczywiście dużo pracy - to informacja dla tych, którzy myślą, że dziecko jest jakie jest, bo taki ma charakter itp. P.S.sama kiedyś tak myślałam...). Ale nikogo nie zamierzam do niczego przekonywać, nie o to chodzi - po prostu napisałam, jak ja widzę tą sytuację. Niech BIG-Z sam sobie wybierze, jaka opcja jest dla niego najlepsza. Tak jak napisał Kmodzele: my " nie znamy stosunków rodzinnych Autora wątku "

Powodzenia, BIG-Z!

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

Czas, czas, czas... Niech opadną emocje... Trudno się dziwić reakcji najbliższych, że mówisz o powrocie na 2oo zaraz po wypadku gdy w społeczeństwie króluje stereotyp dawców nerek... Wycisz temat na jakiś czas, wracaj do zdrowia a potem zabierz rodzinę do Żywca - niech zobaczą co tracisz....

Odnośnik do komentarza

Karolino, zrobiłaś mi wielką przyjemność ostatnim postem. Bardzo się cieszę, że się myliłem. Gdzieś, tam w środku, miałem nadzieję, że temat spłycasz poprzez oszczędność w słowach.

Jest już parę dobrych rad dla Big Z, pozostaje mu teraz poczytać, pomyśleć i...

Niech BIG-Z sam sobie wybierze, jaka opcja jest dla niego najlepsza.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

"U mnie zadziałało!

Powodzenia."

Jestes niemozliwy Grzeniu... !w00t Az sie poplakalem ze smiechu jak to czytalem... Modl sie,zeby Twoja polowica tego nie wyczytala!!! :clapping: ...bo inaczej bedą !bicz (tylko nie wiem czy to dla Ciebie kara czy nagropda !w00t )

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Flyman, pewnie że pisząc pierwszego posta o północy zrobiłam to maksymalnie skrótowo. Ale dobrze, że już mnie zrozumiałeś. :clapping:

Zapomniałam jeszcze o jednej radzie dla BIG-Z. Pomódl się, żeby dali się przekonać. U mnie to zadziałało (choć w całkiem innej sprawie) - ale ja wierzę w moc modlitwy... :clapping:

Odnośnik do komentarza

Kochani jak czytam wasze wpisy to !vampire to jestem przerażony. Prosze o troche empatii ! Wyobraźcie sobie taką sytuacje (oby nigdy nie miała miejsca) że po Waszych namowach i argumentach Big-Z kupuje moto i pech - ma kolejnego dzwona - co powiecie jego rodzinie ? Jak wasze sumienia ? Tą decyzje może podjąć tylko i wyłącznie zainteresowany we własnym sumieniu - koniec kropka uważam że nikt nie powiniem brać za niego odpowiedzialności !sciana

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Lucek, jakich namowach? ;)

Chłopak prosi o rade jakich użyć argumentów w rozmowie i to wszystko. ;)

My możemy coś sugerować ale to do niego należy ostatnie słowo i wybór tego, co zrobi zarówno w temacie moto jak i całego swojego życia.

Odnośnik do komentarza

Na początku bardzo dziękuję Wam za zaangażowanie, szczere i otwarte podejście do tematu. Cierpliwie śledziłem Wasze odpowiedzi i jak widać nawet na tym etapie odnoszenia się do tematu powstały różnice zdań. Potwierdza to złożoność problemu jakim są szeroko rozumiane dwa kółka. Co do stosunków rodzinnych to jest to raczej ( wbrew pozorom ) temat drugorzędny, nie zapędzając się broń Boże w jakieś ponoszenie odpowiedzialności za podejmowanie dezycji czy coś tam whist Jedno jest pewne, że to od Was otrzymałem najbardziej obiektywne i rzeczowe podejście, odniesienie się do tego problemu. Bo problem jest, i to nie tyle z braku posiadania dwóch kółek, ale umiejscowienia tego w kontekście rodziny itp. Tak naprawdę każda Wasza odpowiedź wniosła coś do mojego myślenia i wcześniej czy później będę chciał wykorzystać przedstawione przez Was sugestie, bo niektóre są bardzo mocne i konkretne. Teraz uspokoję temat, ale nie mogę za bardzo ponieważ powiedzą mi najbliżsi że jak już tyle wytrzymałem to po co wracać. Decyzję oczywiście podejmę sam !OKK, może rzeczywiście trzeba powrócić do maxi?....zobaczymy czas pokaże..narazie trzeba się modlić żeby uzbierać na październik na wesele i ogarnąć się finansowo:), a resztę czas pokaże. Na dziś stwierdzam jednoznacznie, że łatwo nie odpuszczę...w końcu kropla drąży skałę. !scooter

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Miałem podobny problem. Żona, gdy kupiłem moto przestała sie odzywać. Potem, już gdy jej mowa powróciła, dogadywała, że niebezpieczne, że złe i niedobre etc. Miałem dość. Sprzedałem motor. Zacząłem pytania typu: a może skuterek ? No i się zgodziła. Dobrze, że nie znała się na różnicach pojemności. !kisss . Xciting od tego czasu wyprowadza mnie na spacer.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...