Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Przebieżka o poranku


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Odświeżę temat żeby drugiego nie zakładać. Będzie to tym razem krótka relacja z przejazdu Warszawa - Świdnik przed Wielkanocą czyli 2015-04-02.

A więc zaczęło się od tego, że ze 2 tygodnie wcześniej wyciągnąłem YaMajkę spod zimowej pierzyny i jeździłem nią codziennie na fabrykę w znośnych temperaturach 15 -> 5 stC. Ponieważ Wielkanoc zaczęła się zbliżać to wziąłem sobie urlop na Wielki Piątek i postanowiłem w czwartek po robocie udać się moją YaMajką z Wawy do rodziny do Świdnika. Pogoda na serwisach była prawie zgodna, czyli 5-6 stC i możliwe lekkie opady deszczu - więc spoko.

Ubrałem się należycie jak na chłodną pogodę przystało, deflektor zapiąłem i nawet mufki YaMajce założyłem, żeby jej w manetki nie było zimno :)

Wyruszyłem około g.16. Temperatura w Wawie fajna, bo 9stC ze średnim zachmurzeniem. Od rana nic nie padało więc zadowolony z takiego układu wyruszyłem z bananem pod nosem.

Jazda przyjemna, w szczególności, że przy wyłączonym moście Łazienkowskim na Siekierkowskim był większy zator, który omijałem z iście skuterową zręcznością. Wiatr był umiarkowany chociaż miał chwilowe zrywy i trzeba było trochę pobalansować ciałem, żeby nie zahaczyć o 4oo.

I tak przyjemnie było przez pierwsze ok 100km.

Już na obwodnicy Garwolina zaczęło trochę kropić, ale ponieważ nie były to duże opady i na dodatek przelotne, zwłaszcza, że ja też je przelatywałem to nie ubierałem się w ortaliony. No cóż, czasami lata się i w deszczu - nie zawsze jest idealnie. Temperatura spadła do 3stC i jezdnia była mokra więc wzmogłem czujność kierowania maszyną. Całe szczęście jeżdżę cały czas na kostkowych oponach Heidenau K66 (wzór jak zimowy), więc moja psyche spokojnie reagowała na zmianę na asfalcie. Zdjąłem deflektor, bo skroplony deszczyk z niego jakoś nie chce spływać i jadę dalej.

Minąłem Żyrzyn i wjechałem na S17 w kierunku na Lublin. Przede mną 50km a tu drobny deszczyk zaczyna lekko wirować padając - czyli to już deszcz ze śniegiem.

Temperatura spadła do 1stC i w miarę zbliżania się do Lublina w opadzie było coraz więcej śniegu a mniej deszczu.

Wzmożyłem ostrożność jazdy i trzymam się dzielnie, ale łapki zaczęły mi chłodnieć bo pomimo mufek i zimowych rękawic prędkość i temperatura robi swoje. Dobrze że reszta korpusu była dobrze okryta i ocieplona. Miajały mnie osobówki, które wycieraczkami zgarniały padający śnieg z przednich szyb a ja przecierałem tylko od czasu do czasu szybę kasku taką gumową wycieraczką, któą mam zakładaną na palec lewej ręki. Za często się nie dawało, bo trzeba było tą rękę wyciągnąć z mufki a potem ją tam wsadzić, trafiając grubą rękawicą w zasklepioną wiatrem wąską szczelinę.

Śnieg, już regularny, zaczął mi się odkładać na przedniej szybie. Na dodatek temperatura spadła do 0stC. żeby nie wlec się za TIRami to starałem się je wyprzedzać w miarę możliwości. Droga w sumie szeroka, bo to S-ka więc ustawiałem się skrajnie po lewo na lewym pasie i....

... i tak TIRy waliły we mnie burzą zawirowań śniegu i wzbitą z asfaltu przechłodzoną wodą. Całe szczęście jechałem na skuterze a nie na moto. Szyba i obudowa zbierały to wszystko na siebie - głowę schylałem trochę niżej żeby na kask mi za dużo nie leciało. Na mojej turystycznej szybie odkładała się coraz to grubsza warstwa lodu z przechłodzonej wody. Na jej częściach osłaniających manetki warstwa lodu wydłużała się stopniowo poza obrys szyby by pod koniec wystawać ponad 15cm poza nią - tworzyła taki lodowy handbar. Łapy mi marzły coraz bardziej - dlaczego nie założyłem bawełnianych rękawiczek pod spód?

Im bliżej Lublina tym więcej TIRów i osobówek. Każde wzbija ścianę przechłodzonego pyłu wodnego. Osadza się on lodem na szybie YaMajki i dodatkowo coraz częściej musiałem odgarniać narośnięty lód z szyby kasku. Dobrze że założyłem kominiarkę z osłoniętym nosem, bo pewnie zaczął by mi w międzyczasie odpadać z zimna. Oprócz palców rąk reszta trzyma się dobrze. Śnieg wali z nieba w najlepsze, dobrze że asfalt trochę ogrzany i rozjeżdżony, więc nie tworzy się warstwa śnieżna - przecież moja YaMajka to nie skuter śnieżny. A żona zapewniała mnie około g.16 że na wschodzie pogoda ładna i bez opadów.

Wreszcie zjeżdżam z S17 na Świdnik i dojeżdżam do garażu. Zgrabiałymi łapami wyciągam aparat z kieszeni kurtki (zawsze tam go wożę) i pstrykam pamiątkową fotkę skutera.

YPjazdaSniegowa20150402.jpg

Co prawda nie widać już tych nawisów lodowych nad mufkami bo odpadły na wertepach dojazdowych do garażu a i warstwa lodu na szybie trochę zjechała na dół - ale fakt się uwiecznił. Myślałem , że zadzwonię do żonki, żeby przyszła pod garaż i cyknęła mi zdjęcie w całości, ale niestety guzik od słuchawek BT mi tak zamarzł że nie dał się wcisnąć i nie uruchomiłem połączenia komórkowego.

Wstawiłem skuter do garażu i udałem się na zasłużoną gorącą herbatkę do domu.

Wniosek z tej opowiastki jest taki: kwiecień-plecień ...więc lepiej ubrać się jak na zimową pogodę.

A wszystkim czytającym życzę mniej lodowej a bardziej słonecznej Wielkanocy w domowym ciepełku.

  • 2 tygodnie później...
  • Klubowicze
Opublikowano

Grzesiu, jako jeden z "tfardzieli" kiedyś przemroziłem sobie palce u dłoni. Stawy mam po tym, jak nienaoliwione i bolą. Teraz, jak zimno, obowiązkowo: grzane manetki + mufki. Dopiero z tym nie "mienknę" :) A mufki mam Tucano-Urbano, cieplejsze od Kobi. :lightbulb:

W okresie przejściowym pogodowo (wczesna wiosna i późna jesień) jednak trzymam w Warszawie i 2oo i 4oo, i jeśli jest lipna pogoda, to po słoiki ;) jadę 4oo.

Grzesiu, dbaj o zdrowie! :msn-cry:

Opublikowano

Życzę wiele wiele zdrowia,bo to jest dla nas najcenniejsze.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...