Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Przebieżka o poranku


GrzechoCnik

Rekomendowane odpowiedzi

  • Klubowicze

Tak właściwie to nie biegałem tylko jechałem. Nie chciało mi się wracać do Wawy w niedzielę to w poniedziałek trza było z samego rańca. Wyjechałem przed wschodem słońca i zrobiłem 200km z międzytankowaniem, ale bez hotdoga czy gorącej kawy. Muszę przyznać, że coś mi w piątek mówiło przed wyjazdem do Świdnika, żeby wziąć ze sobą kominiarkę i podbródek do kasku. I dzięki temu twarz mi nie zlodowaciała i chyba nie załapałem kataru. Kurtka się sprawdziła po raz kolejny. Pod spodem miałem tshirta i bluzę niezbyt grubą. No i musiałem pozamykać wywietrzniki. Jak w lecie to nie czuć, że są otwarte a jak temeratura niska to od razu dają o sobie znać.

Dobrze że miałem po drodze tankowanie to na spodnie (bez podpinki) założyłem dodatkowo ortaliony. Niby spodnie nie przewiewały, ale dodatkowa warstwa izolacyjna się przydała.

O kominiarce nie trzeba pisać, że się przydaje przy takich temperaturach, ale na nią zawiązałem jeszcze chustę na szyję, bo coś mi zawiewało pod kołnierz.

W butach podwójne skrpety, więc było ciepło.

I wszystko by było w porządku, gdyby nie rękawice. W poprzednie chłodne okresy brałem dodatkowe rękawiczki bawełniane pod te motocyklowe, ale teraz nie wziąłem i paluszki mi trochę zmarzły.

Dość o ubraniu, teraz o wrażeniach. Jechałem ze słońcem, więc wschód widziałem tylko w postaci odbić w szybie skutera oraz w zmieniającej się kolorystyce otoczenia. Cień, mój własny, ostro zarysowany na asfalcie coraz bardziej się skracał. Ściany lasów były ciemnozielone, jeszcze nie ubarwione w jesienne kolory. Łąki zamglone. Na dodatek miejscami na wysokości około 6m wisiała taka cienka warstwa mgły. Ponad nią "niebo błękitne nade mną..." - taka miła odmiana pod deszczowych dniach.

Co do mgły, to złapała mnie w jednym miejscu w bardzo niespotykany sposób. Otóż w powietrzu nie było jej specjalnie widać, ale osadziła się na przedniej szybie, deflektorze i szybce kasku i to tak gęsto, że szyby były jak mleko. Żeby jechać dalej musiałem otworzyć szybę kasku i wychylić głowę w bok skutera. Tak skręcony jechałem ze 2-3km aż pod wpływem słońca i pędu mgła była łaskawa się odczepić.

Przejazd był całkiem spokojny, jak na poniedziałkowy poranek. Przeważnie na tej trasie jest o tej porze więcej 4oo udających się do stolicy. Przy okazji znowu odczułem zalety 2oo omijając stojących w korkach do Kołbieli, przy remontowanym moście w Rudce (Otwock), czy już w Wawie (wypadek na moście Siekierkowskim spowodował korek prawie do Marsa).

Do roboty przyjechałem na znośną godzinę i od razu zrobiłem sobie gorącą kawę. Jak to piszę to mi się już palce trochę rozgrzały i trafiam w klawisze.

Fotek nie robiłem bo to był przejazd do roboty a nie wycieczka, więc się nie zatrzymywałem. Ale polecam od czasu do czasu taki przejaz o wschodzie słońca, zwłaszcza jesienią. Wrażenia niezapomniane.

pzdr

Odnośnik do komentarza

Relacja z porannego przejazdu do pracy - typowy przykład tego, jak można zrobić coś z niczego whist

Bardzo ładny opis a chwilami nawet poetycki. Od razu widać, że skuter dla Ciebie nie jest jedynie środkiem transportu.

Moim zdaniem właśnie o to chodzi, super, tak trzymać!

!scooter

Odnośnik do komentarza

Ja w poniedziałek wyjechałem z domu o godz 15:00 z mlodszą córką !placz1

kręciliśmy się po okolicy do godziny 18:45 w międzyczasie spotkanie z Kordianem :blink:

Potem odwiozłem córę do domu i jazda dotankować Burka :lol:

Jeszcze odprowadzanie Kordiana kilka kilometrów i do pracy na godz 20:00

Wspaniały dzień na jazdę, chociaż obie podpinki założone wszystkie wentylatory zamknięte, dodatkowo kalesony i ciepła bluza pod spód i się nie spociłem :D

Ale przejażdżka BEZCENNA !!!!! !placz1

Jutro też mi się taka szykuje, o tej samej porze :o

Oby tylko pogoda się nie popsuła !placz1

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

No i pogoda się popsuła nieznacznie :P

Ale Kordian był twardy i wrócił nowym sprzętem do Radomia

Na szczęście szczęśliwie :):P

Jedno co mnie bardzo cieszyło, to jego widok na dużej, jednej z największych maszyn jeśli chodzi o Maxi SW 600

:)

Ja za to nie wsiadłem dzisiaj na Burka :(

Szkoda

Ale dzień był dzisiaj tak krótki :P i zaganiany :)

Odnośnik do komentarza
  • 2 lata później...
  • Klubowicze

Dzisiaj przeleciałem 17-tkę z samego rana :nono: Ale to nie to o czym myślicie :mad2:

Po prostu przejechałem drogą krajową nr 17 od Świdnika do Wawy.

Wstałem, patrzę na termometr a tu 4stC. To znaczy, że przy gruncie będzie około 2.

Rzut oka na wprost a tu białość widzę. No to wesoło się zaczyna.

Wyciągnąłem YaMajkę z garażu, założyłem jej mufki, coby jej manetki nie zmarzły po drodze.

Następnie zastanowiłem się chwilę na tą mgłą i zdjąłem deflektor.

I dobrze zrobiłem, bo już po kilkuset metrach jazdy szyba była cała oblepioną tą białą mazią.

Żeby tylko szyba. Szybka w kasku też. I wcale nie pomagał pinlock, bo tak gęste mleko oblewało go z obu stron.

Ale jechać trzeba. Przebijam się przez remonty drogi wylotowej ze Świdnika na 17tkę. Asfalt zerwany na kilku odcinkach i jedzie się po ubitej glinie.

Dobrze, że nic dużego nie padało bo byłaby masakra. Dojazdówkę nam robią od/do nowo budowanej obwodnicy Lublina i remonty są rozległe.

Wyjazd jak zwykle obstawiony jest długim korkiem, ale pomykam bokiem prawie do samego wylotu.

No właśnie - prawie. Zobaczyłem że przed skrętem (zwężonym barierkami drogowymi) plączą się jacyś panowie w odblaskowych kamizelkach i na dodatek w białych czapkach.

No to ustawiłem się 4 auta od nich i patrzę co robią. A oni korzystając ze zwężenia podchodzą do każdego kierującego i nastawiają mu taki alkomat do dmuchania z odległości.

No przecież nie będę się pchał poza kolejnością, bo mnie posądzą, że się chcę wymigać. Stoję więc grzecznie i podjeżdżam powoli.

Coraz bliżej, moja kolej, kiwam panu na dzień dobry głową. A tu niespodzianka - poakuje żeby jechać dalej.

A już myślałem że zobaczę jak działa to urządzonko i się nie udało :down:

No cóż i tak miałem świadomość że nic by nie wykazało, bo po sobotnich imieninach u sąsiadów :drunk: to w niedzielę pełna abstynencja.

Od Świdnika do Lublina to jeden wielki korek, obstawiony drogowymi słupkami uniemożliwiającymi wyprzedzanie na zawężonym pasie (wiadomo, roboty...).

Snują się te samochody, jakby drogi we mgle nie widziały, a wystarczy patrzeć się tylko na światła tego z przodu - i wjechać mu do garażu :eek:

Tak źle nie było. Wyskoczyłem za Lublin i wjechałem na ... Drogę Mleczną.

Niestety nie na bezchmurnym, gwiaździstym niebie, ale na mokrym zamglonym asfalcie.

I jak tu jechać? A przede mną jeszcze prawie 200km. Wbiłem YaMajce ostrogi w boki (delikatnie, żeby lakieru nie zarysować) i gazu.

Trzeba przyznać, że autka trochę rzadziej ustępowały mi drogi niż zazwyczaj. Pewnie dlatego, ze na poboczu pieszych by nie było widać.

No pewnie że nie widać. Bo z lewej strony to tylko widziałem migającą linię przerywaną, pośrodku jezdni a z prawej rzadziej migające słupki kilometrowe.

Tak właściwie to widoczność była taka od słupka do słupka, ale tylko widoczne były 4oo z przeciwmgielnymi.

Resztę zauważało się na 50m przed. Dojeżdżając do różnych skrzyżowań migałem długimi, żeby ci z boku przez przypadek nie ładowali się przede mnie.

A tu przy jednym takim skrzyżowaniu znowu stoją niebiescy. Co oni sobie upodobali taką słabą widoczność? Trudno zgadnąć.

Ci zajęci byli jakimś delikwentem więc przemknąłem niepostrzeżenie i ciut szybciej niż było wolno.

Właściwie jazda Mleczną Drogą polegała na doganianiu sznurka 4oo jadącego za ciężarówką lub autobusem i bojącego się go wyprzedzić z powodu mgły.

Następnie była chwila gimnastyki i wytrzeszczu oczu w mleko i kilka myków, żeby wyprzedzić towarzystwo i można był na luzie jechać dalej.

Tak na luzie to znowu nie, bo trzeba było pilnować tej przerywanej linii, żeby się gdzieś nie zapodziała.

A tu jak na złość znowu remonty i zdarli wierzchnią warstwę razem z poziomym oznakowaniem.

Jadę, wypatruję świateł z naprzeciwka i zastanawiam się czy przypadkiem ten TIR nie jedzie trochę ukosem, tak bardziej w moją stronę?

Całe szczęście jakoś wszyscy na tym kilkukilometrowym odcinku jechali równolegle do brzegu szosy.

Można pomykać dalej. Na obwodnicy Garwolina (S17) można trochę szybciej i o dziwo samochodów nie ma, tylko jakiś merc mnie wyprzedził.

Trzeba uważać żeby nie zasnąć, tak tu równo i hipnotycznie migająca linia przerywana.

Chyba zapomniałem zamknąć wywietrzniki w kurtce, bo przy tej prędkości zaczęła mi się mgła wdzierać do środka i trochę wilgoci z chłodem się wepchało.

Ale nie zamykam ich żeby nie stracić czujności.

Mercedesa doganiam i wyprzedzam 5 km po końcu S17, czyli normalka.

I tak właśnie dotarłem do Wawy. Śpieszę do roboty, a tu jakiś rajdowiec gazuje swoim autkiem slalomem między innymi.

Ustąpić trzeba bo przetrąci. Daleko nie zajechał bo właśnie zaczął się koreczek.

Przede mną jedzie motonita na krosie, a tamten mu zajeżdża drogę i nie chce przepuścić.

Jakoś się moto przemknęło i kolej na mnie, a ten jak na złość mi specjalnie zajeżdża drogę przybliżając się maksymalnie do samochodu z lewej.

Nie wytrzymałem i obtrąbiłem go. Całe szczęście lewy pas jakoś szybciej ruszył i mogłem gościa ominąć.

Tak oto tak ... dojechałem do roboty z kieszeniami pełnymi mleka (mgielnego).

Odnośnik do komentarza

Wczoraj u mnie to samo ,mleko ,a jechać trza.

Przejechałem 60 km we mgle miejscami tak gęstej jak śmietana 30% i nikomu nie polecam.

Szyba po prostu biała nic nie widać, wizjer w kasku również,więć jechałem z otwatrym.

Głowa nieco pochylona ,oczy nieco powyżej górnej krawędzi szyby( wyżej dostawałem wiatrem i mgłą prosto w ryło,a niżej zero widoczności)

Kilka sytuacji drogowych spowodowało ,że mało się (pik!) nie posrałem ze strachu.Szczytowa prędkośc 60km/h.Temperatura 4-6 w plusie.

Jednym słowem --gówno nie jazda,zero przyjemnośći.

Ale podobno" twardym trzeba być, nie mientkim"

P.s. Podziwiam GrzechoCnik'a za przebyty dystans w takich warunkach.

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

-gówno nie jazda,zero przyjemnośći.

Ale podobno" twardym trzeba być, nie mientkim"

He, he! dopiero przeczytałem ten wątek, bo tytuł mnie zmylił. Myślałem, że to o bieganiu, a nie o jechaniu.

No... Normalka trasa. Ja mam trochę bliżej, bo tylko 120 km. Ale za to gorzej, bo noszę okulary, więc podniesienie szyby w kasku powoduje tylko osiadanie mgły na kolejnej warstwie szkła. Po zamknięciu szyby okulary też parują od oddechu (przy wolniejszej jeździe).

Jasne, że przyjemność z jazdy nieporównywalnie niższa, niż w letnich luksusowych warunkach. Ale żeby zaraz zero przyjemności...?

Tylko bez przesady! Jak mróz ściśnie lub śnieg spadnie, to nie trzeba być twardym, lecz rozsądnym.

No właśnie - ten śnieg na weekend :clapping: Nie chcę jeszcze odstawiać skutera! !placz1

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Oj tam! Oj tam! Jaki śnieg? Gdzie? Co? Na Kasprowym?

Ja się tego weekendu nie obawiam, bo tym razem będę miał inspekcję żony w Wawie, więc nie jadę w trasę.

Za to w środę po pracy mus gonić, bo cmentarze czekają.

A w poniedziałek rano, po długim weekendzie kolejna przebieżka.

Ciekawe jak będzie?

Odnośnik do komentarza

Za to w środę po pracy mus gonić, bo cmentarze czekają.

No to zabrzmiało dwuznacznie, jak hasło na bilbordzie kampanii "Bezpieczne Święta"... :)

Ja tam już wolę 5 stopni i sucho niż 10 stopni i mgłę (a propos zmiany pogody na przestrzeni tego tygodnia).

Odnośnik do komentarza

He, he! dopiero przeczytałem ten wątek, bo tytuł mnie zmylił. Myślałem, że to o bieganiu, a nie o jechaniu.

Jasne, że przyjemność z jazdy nieporównywalnie niższa, niż w letnich luksusowych warunkach. Ale żeby zaraz zero przyjemności...?

OK. Jeśli jesteś sado-maso to offffszem ,polecam jazdę we mgle:)

Ja póki co ...., dziękuję. Wolę zdejmować czyste spodnie po podróży.

Odnośnik do komentarza

Tak właściwie to nie biegałem tylko jechałem...

Dzisiaj przeleciałem 17-tkę z samego rana :o Ale to nie to o czym myślicie :)...

Generalnie gdy widzę posty typu "epopeja" , z lenistwa je omijam.

Nie wiedząc czemu twoje przeczytałem i to dwa rozdziały.

I tak jak napisał flyman pod pierwszą częścią , czuć było w moim pokoju poranny chłód.

GrzechoCnik czekam na twój opis styczniowej podróży na trasie Świdnik-Warszawa.

Siądę przy kominku i z przyjemnością ją przeczytam. oklaski.gif

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Podziwiam Was za tę jazdę w takiej temperaturze.

Mój rekord to ciągła jazda 130 km w temperaturze -1.

Nie miałem jednak wyjścia, bo kupiłem skuta i musiałem nim dojechać do domu.

Mimo to mile to wspominam :clapping: .

Emocje rozgrzewały mnie wtedy na maksa.

Odnośnik do komentarza

Szacun za jazdę w takich temperaturach,my któregoś sezonu w styczniu przy słonecznej pogodzie pojechaliśmy przegrzać skuterki a na powrocie snieg tak padał że 10km na godzinę się jechało to dobiero była adrenalina,a kierowcy w puszkach patrzyli jak na bałwany śnieżne

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj wypuściłem się w trasę Warszawa - Płońsk - Warszawa. Jakieś 130 km przy temperaturze ~ 5*C. Gdyby nie marznąca końcówka kciuka prawej ręki, byłoby całkiem przyzwoicie.

Odnośnik do komentarza

Zainspirowany wcześniejszymi wpisami i chęcią odwiedzenia DOBREGO serwisu odstawiłem 2 weekendy temu skuter do Lublina. Trasa Piaseczno-Lublin w sobotnie popołudnie przy 11-15 stopniach była czystą przyjemnością (a przy okazji dla mnie nowym doświadczeniem, bo jak dotychczas tylko Piaseczno-Warszawa jeździłem).

Dziś w nocy zrobiłem kurs powrotny. Wyjeżdżając z Lublina do Piaseczna miałem 4 stopnie, dość mieszane uczucia (czy nie za zimno, i czy nie za ciemno), i świeżo zakupione mufki w bagażniku ('trzeba tfardym być a nie mientkim'). Dobry humor dopisywał, pogoda też fajna, ale ze względu na słabą widoczność (w nocy trudno się ogląda krajobraz) zdecydowałem jechać mniej ciekawą ale szybszą trasą przez obwodnicę Garwolina zamiast przez "malownicze" Puławy i Kozienice. Już na samym początku trasy zauważyłem żółtą budkę fotograficzną, a że właśnie trwa konkurs na zdjęcie do forumowego kalendarza postanowiłem sobie pstryknąć fotkę. Nawet nie zdążyłem pomyśleć czy wszystkie warunki regulaminu zostaną spełnione. Ładnie się wyprostowałem, usmiechnąłem, dodałem gazu, błysnęło na żółto i wygraną w kolejnym miesiącu mam w kieszeni. :P. Jeżeli tylko dostanę zdjęcie to możecie nawet nie startować w konkursie :P Po przejechaniu jakichś 30km stwierdziłem że zamiast (albo obok) 'tfardym' wypadałoby też być niegłupim, więc zatrzymałem się na najbliższej stacji benzynowej w celu wyciągnięcia mufek z bagażnika i zamontowania ich zgrabiałymi rękoma tam gdzie ich miejsce czyli na kierownicy (wystarczająco już sobie udowodniłem, że to był dobry zakup). Mufki się sprawdziły: kolejne niecałe 2h w temperaturze 4-6 stopni i zero problemu z zimnymi rękami. Optycznie mnie to rozwiązanie nie zachwyca, ale na pewno nie można mu odmówić praktyczności. Po zamontowaniu mufek dalsza podróż przebiegła już bez przygód. :-/

Naprawdę polecam - nie taki diabeł straszny. 4 stopnie to wcale nie tak zimno.

Odnośnik do komentarza

Naprawdę polecam - nie taki diabeł straszny. 4 stopnie to wcale nie tak zimno.

4 stopnie to 4 stopnie....

MP3 z wysoką i szeroką turystyczną szybą zapewnia jednak jedną z najlepszych ochron przed warunkami atmosferycznymi wśród wszystkich skuterów, z jakimi miałem do czynienia. Moim zdaniem lepszą nawet niż, z całym szacunkiem, Burgman 650.

Nie wspominając nawet o Tmax'ie 530, na którym jeździłem ostatnio przy 10 stopniach i zmarzłem jak cholera.

Inna sprawa, że ciepłolubny raczej jestem.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...