Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

W ubiegły czwartek Plebania oraz Abach nawiedzili moje skromne progi w drodze "na Berlin". Po staropolskiej biesiadzie i jako-tako przespanej nocy dołączyłem do tegoż zacnego grona i wyruszyliśmy na zachód. Pogoda a'la sauna: gęsta mgła i ok 20 st.C. Na szczęście w okolicach Koszalina ukazało się nam błękitne niebo i słonko, które temperaturę uczyniło nieco wyższą - termometr mojej Majeczki informował o 27 stopniach powyżej zera. Jednym słowem uroczo.

Na wysokości Szczecina pożegnałem Zlotowiczów, odbiłem na Police (nie mylić z Policją - o tej później), wypiłem dobrą kawkę u mojej siostry i po południu wyruszyłem w drogę powrotną do Darłówka. Drogę wyjątkowo bogatą w wydarzenia, więc po kolei: od północnego zachodu zaczęły nadciągać ciężkie burzowe chmury, wydawało się, że zdążę przed nimi, ale na wszelki wypadek wpiąłem pod kurtkę membranę. Po przejechaniu kilkuset metrów dostałem się w strugi deszczu i porywisty wiatr - jednym słowem burza co się zowie. Pomyślałem - ratuj się chłopie, ale jak to na czteropasmówce nie ma gdzie się zatrzymać. Do lasu nie miałem ochoty wjeżdżać - pioruny tłukły jak oszalałe, na drogę zaczęły spadać gałęzie, asfaltem płynęła już rzeka a do najbliższego dachu (stacji Shela) 6 km. To było wyjątkowo długie 6 kilometrów - spodnie nasyciły się H2O, podobnie kurtka, o rękawicach nie wspomnę (letnie bez mankietów). A membrana wytrzymała ten intensywny, ale krótkotrwały napór wody.

Jest Shell. Zamknięty. Nie ma prądu - wlazłem do środka rozsuwając drzwi "siłom i godnościom osobistom", ale zanim znalazłem się w pomieszczeniu postawiłem Majeczkę pod dachem. Opuściłem ręce z kierownicy - z rękawów wylała mi się woda. Cóż było robić - trzeba ściągnąć zalane ciuchy, pod siedzeniem czekał na mnie suchy polarek i "gumiaki" przeciwdeszczowe. W pozbawionym oświetlenia WuCecie odziałem się w polarek, kamizelę i "folię", a na zad naciągnąłem jedynie "foliaki". Trochę spadały, ale jakoś je namówiłem do współpracy. Kurtka i spodnie z protektorami pod siedzenie marsz.

Ruszyłem bo w międzyczasie nawałnica postanowiła zalać Stargard Szczeciński i inne okoliczne miejscowości (o czym dowiedziałem się z radia). Droga z czarnej zrobiła się zielona - usłana listowiem z przydrożnych drzew. Wody miejscami po kostki (Nowogard), ale nie pękamy... Najgorsze jeszcze przed nami :).

Tuż przed Koszalinem asfalt jeszcze mokry, zaczyna się korek wjazdowy, ruch gęstnieje. Jedziemy "skokami" do przodu. I w czasie takiego jednego "skoku" chwila mojej nieuwagi: zerknąłem chyba w lusterko i na termometr, a jak podniosłem wzrok zobaczyłem gwałtownie zbliżające się światła STOP poprzedzającej mnie Vectry.

Klamki, uślizg tyłu w prawo i na lewym boku z ukosa ładuję się pod zderzak Vectry. Trzask łamanych plastików i smutny widok - przód skutera pod autem. Wstaję, jestem cały. Lewa nogawka moich "foliaków" trzepocze nieco na wietrze. Jakieś otarcie na lewej nodze pod kolanem... Zbieram się, zbieram Majkę (biedula) i zmykamy na pobocze żeby nie tamować ruchu. Widok dość smutny - ja OK, a Majka ma zmielony dziób: lampa, szyba, zegary, prawa część czachy... Ale koło, lagi, nawet błotnik - nie tknięte. Okazało się, że "poszły się bujać" tylko (i aż) plastiki. Żaden z elementów metalowych (nawet mocowania) nie oberwał.

Ale ja wyglądałem zdecydowanie korzystniej. Z nieco potłuczoną lewą nogą i rozerwaną na niej folią nie było tak źle. Kurtka (folia) ma dwa przetarcia ok. 1 cm. Prawie nówka (się wyklepie). Spodnie też nie noszą żadnych innych śladów bliskiego kontaktu z asfaltem. A protektory... pod siedzeniem.

Facet, którego "dziabnąłem" okazał się bardzo przyzwoity - nie "cholerował", nie narzekał, nawet mnie pocieszał. W między czasie taśmą MakGajwera naprawiłem swoje portki i tak poczekałem na Assistance, który zawiózł mnie moją jasnomiętową do serwisu. Tam "na oko" stwierdziliśmy, że od szkody całkowitej pewnie się nie wywiniemy.

No i z jednej strony cieszę się, że na siniakach się skończyło, a z drugiej - jak teraz żyć? Bez jednoślada? W sezonie? Z planami na Rajd Katyński? Tak się nie da. Już się rozglądam za... no zobaczymy co się wykluje.

Opublikowano

Najwazniejsze ze Tobie sie nic nie stalo,troche niesprzyjajace okolicznosci przyrody

do wymiany :)

Opublikowano

Dobrze, że jesteś cały!

Ciebie też wyklepią, gratulując twardości i nowego zakupu :) ( po plecach oczywiście )

  • Sympatycy
Opublikowano

Trzymaj się chłopie już teraz wiesz że moc jest z tobą. Pozdrawiam

Opublikowano

Faktycznie wystarczyła tylko sekunda nieuwagi i "masz ci babo placek".

Siniaki się wygoją (dobrze, że nie więcej). Od duszy jesteś specjalistą, więc mam nadzieję, że to zdarzenie wpłynie na nią budująco a nie destruktywnie.

Tylko sprzętu trochę szkoda, bo z tym będzie trochę zachodu.

Wytrwałości i zdrowotności życzę.

  • Administrator
Opublikowano

Majki zal oczywiscie, ale grunt zes caly i ktos tam czuwal nad toba. Generalnie plastiki szybciej sie goja niz rany na ciele a tych na szczescie brak. Glowa do gory moze poprostu czas na zmiane skutera przed nowa wyprawa. Zycze zdrowia, a skuter no coz rzecz nabyta.

Opublikowano

Wielokrotnie już padało na forum, ale to zdanie jest i będzie zawsze prawdziwe:

Najważniejsze, że Tobie nic się nie stało - sprzęt rzecz nabyta i odnawialna!

  • Klubowicze
Opublikowano

Bogu dziękować, że Ty Marku jesteś cały, to najważniejsze, a czytając relację, widzę, że humor Cię nie opuszcza (tak trzymać!). Skuterek będzie lepszy. Wszystkiego dobrego i powodzenia w poszukiwaniach. !sciana

  • Sympatycy
Opublikowano

EMKa, widzę że "czarna seria" trwa w najlepsze. Dobrze, że Tobie się nic nie stało, choć sprzęta na pewno szkoda.

Pisząc o "czarnej serii" mam na myśli kilka ostatnich informacji od forumowiczów i zdarzenie z ostatniego czwartku, kiedy to chwila nieuwagi kierowcy dostawczego Peugota sprawiła, że mój "czerwony rumak" uderzony w tył wyrwał mi się spod siedzenia i przewrócił na prawy bok !sciana .

Wszystko to na małym niezbyt ruchliwym skrzyżowaniu podczas czekania na możliwość skrętu w lewo.

Skutek: zmasakrowana tylna lampa, popękany i podrapane plastiki pod lampą, pogięta tablica rejestracynja i tabliczka z nickiem, przeszlifowany dość konkretnie prawy bok, stres i konieczność borykania się z uzbezpieczycielem.

Było gorąco, dystans miał być króciutki, więc zrezygnowałem z tradycyjnego ubierania się w te okropne ciuchy motocyklowe. Nic mi się nie stało ale sygnał był dość czytelny - nigdy nie wiesz kiedy ktoś się zagapi i nie wyhamuje :lol:.

Opublikowano

Nie przejmuj sie, najwazniejsze, ze nic sie Tobie nie stalo !sciana . Reszta to tylko material ...

PS. Podobne oberwanie chmury przezylem w drodze z Warki, 10-15 cm wody na tafli autostrady, 2 stacje w ktorych nie bylo pradu, no i 2,5km slimaczym tempem zaraz za TIRem w sladzie zostawionym przez jego opony...

Opublikowano

Jak pisali poprzednicy najwazniejsze ze wam nic sie nie stalo i ze trzeba miec oczy do okolo glowy.

@Arecki ten dostawczak zaatakowal Cie u nas na podworku?

Opublikowano

Mareczku dowiedziałem się o tym w Berlinie tak, jak wszyscy uczestnicy tej imprezy, którzy się zasmucili i współczucie okazali

Cały i zdrowy to najważniejsze, dzięki Bogu, że tylko małe siniaki.

Majka to tylko !sciana i na pewno będzie następny i to o wiele lepszy

  • Klubowicze
Opublikowano

Marku - skut rzecz nabyta. Najważniejsze jest że Ty jesteś cały.

  • Sympatycy
Opublikowano

Zdrowia bo ono najważniejsze.

Szkoda jasnomiętowej, taki orginalny kolor. !OKK

Opublikowano

Podobno nic nie dzieje się bez przyczyny. Zakładam więc, że jakaś młoda atrakcyjna Majka próbuje się do Ciebie zbliżyć :D

Głowa do góry, musi być dobrze !OKK

  • Administrator
Opublikowano

Otrzymaliśmy tą niemiłą informację na zlocie w Berlinie i bardzo nas zasmuciła !OKK

Odrazu też wiedzieliśmy, że nic Ci się nie stało... i to było najważniejsze.

Siniaki się wygoją a sprzęt będzie nowy. Głowa do góry :D

Opublikowano

@Emek: nie tak dawno bo 18 marca mialem podobne zdarzenie, jednak szkody byly mniejsze (mniej wazne), ale wlasciciel 4oo nie okazal sie tak wyrozumialy i chce jeszcze sobie na mnie zarobic (sprawa trafila do Sadu Grodzkiego)

szczegóły:

http://www.burgmania.net/forum/index.php?act=ST&f=2&t=10169

najwazniejsze, ze Tobie sie nic nie stalo, plastyki wymienisz i juz niedlugo bedziesz smigal swoja MayEczka.... -)

3maj sie

Opublikowano

eMKa - a może raz na Katyński pojedź jako ... plecaczek? Może czasem trzeba przećwiczyć tę pozycję?

I jak zwykle w takich opisach, także tu, brakuje mi słów o biednym kierowcy auta, które ni stąd ni zowąd dostało skuter w d..ę. ;) Troche może przeczulony jestem, bo moje auta dostały już 11 trafień w pupsko. Za żadnym razem nie było w tym mojej winy.

Choć to nudny banał, powtórzę: dobrze żeś (prawie) cało z tego wyszedł. Człowiek nabiera doświadczeń, jest coraz lepszy. A skuter (nawet tak cudny), to tylko rzecz nabyta, o której po wielu latach się ledwo pamięta.

To chyba nie jest/był Twój pierwszy 2oo?

  • Sympatycy
Opublikowano

eMKa - szkoda majki, dobrze, że Ty cały i zdrowy. 3m się ;)

  • Sympatycy
Opublikowano
... Troche może przeczulony jestem, bo moje auta dostały już 11 trafień w pupsko. Za żadnym razem nie było w tym mojej winy...

Sorry kmodzele, że znowu padło na Ciebie ;) ale nie jest to wycieczka osobista

Jeżdżę samochodami małymi i dużymi ponad 25 lat, rocznie robię nie mniej niż 40kkm i nigdy nikt mi nie wjechał w kufer - przypadek, szczęście - wątpię.

Trzy razy (jeżeli czegoś nie pominąłem) natomiast wjechałem komuś w kufer.

Za każdym razem wina wg. litery kodeksu drogowego była moja lecz zawsze miało to związek z dziwnymi i sztubackimi manewrami jakiegoś uczestnika ruchu (nie zawsze tego w którego wjechałem - za co przepraszam !TAZ )

Reszta do refleksji.

  • Sympatycy
Opublikowano

Siniaki sie zagoją,skuta naprawisz, lub zmienisz na coś innego i znowu będziesz mógł się cieszyć jazdą na ;)

Zdrówka życze !TAZ

Opublikowano

Co tu dużo pisać, najważniejsze że jesteś cały. A skuter coż będzie inny... może nawet lepszy ;)

Opublikowano

Grunt, że nic się poważnego nie stało ;)

Z tego co czytam, akcja miała miejsce w piątek (jeśli tak to trafiłeś na to

bo to przeszło aż nad Łobez).

A co do !sciana : Kupimy spray'a i będziemy malować. A jak nie to weźmiemy z mojego skuta ;)

  • Klubowicze
Opublikowano

Dobrze że Tobie prawie nic się nie stało , a może czas już iśc za przykładem Krzytro i zmienic sprzęt na an650 ? !sciana

Opublikowano

Dzięki za słowa otuchy.Na Was zawsze można liczyć. Zatem - nie damy się!

Arecki - solidaryzuję się z Tobą, to smutna wieść. Zwłaszcza, że teraz jazda Majeczką daje tyle przyjemności... Wspieram Cię towarzyszu niedoli! !sciana

Kmodzele piszesz: I jak zwykle w takich opisach, także tu, brakuje mi słów o biednym kierowcy auta, które ni stąd ni zowąd dostało skuter w d..ę.

Nie wiem czepiasz się, czy zwady szukasz? I to jakoś nie pierwszy raz...

Najpierw przeczytaj ze zrozumieniem mój tekst, a potem uruchamiaj wątpliwą krytykę.

Monk, ona się nie próbuje zbliżyć - to jest przemoc w rodzinie. Jestem przez nią otłuczony. Ale już wybaczyłem, bo jak się gniewać na taką miłą Majeczkę ;)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...