Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Ku przestrodze!!! Uważajmy!! Zwierz?tka na drodze!


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Witam po długiej 3-4 dniowej nieobecno?ci!

Zacznę od pocz?tku.

W swoim życiu u?mierciłem nie?wiadomie jednego kota. Co do drugiego nie jestem pewien (na odchodne pokiwał tylko głow? w lewo i w prawo kilka razy !TAZ ). Zdarzenie miało miejsce ok. 30 lat temu: szybko?ć (Maluch) ok. 50-60 km/h drog? prowadz?c? między jedn? wiosk? a drug? oddalon? od siebie ok. 500 m. Płoty z lewej, płoty z prawej. Nagle dwa koty przebiegaj?ce szosę z prawej na lew?...

Bum, bum... i zanim się obejrzałem, było już po fakcie dokonanym :lol:

Uwielbiam zwierzęta ma?ci wszelakiej (oprócz stworów lataj?cych, szczególnie tych, które maj? instynkty samobójcze, tzn. pchaj?cych się w ?wiatła reflektora). Gdybym usilnie chciał oszczędzić ich żywot... pewnie już dawno nie byłoby mnie w?ród Was.

Czasy współczesne. (wczoraj):

Jadę ?rodeczkiem szosy wraz ze swoj? Małżonk? na kolejn? rocznicę ?mierci mojej Te?ciowej (Majeczk? DX 250 of kozz). Lajcik, nikogo z przodu, nikogo z tyłu. Szosa w?ska, ale dwa katamarany spokojnie się zmieszcz?.

UWAGA!!!: KRZAKI z lewej i z prawej. Na liczniku ok. 70-90.

Nagle, dosłownie ułamek sekundy (nawet nie zd?żyłem zareagować) jakie? 5-10 m przed szybk? widzę co? całkiem sporego, br?zowego, na czterech nóżkach przebiegło z prawej na lew?...!!!

Serce zatrzepotało... zwolniłem... i dojechałem bez przygód na miejsce przeznaczenia.

Mimo iż jestem "niedowiarkiem" podziękowałem za opatrzno?ć... Te?ciowej.

Wracaj?c 2 h póĽniej (60 km/h) byłem bogatszy o... kolejne, życiowe do?wiadczenie. Po drodze Małżonka opowiedziała mi cał? historię: WTEDY zd?żyła jedynie dostrzec, że jaki? zwierzak czai się do skoku przez drogę (samobójco-zabójca jaki?), ale nie zd?żyła nawet mnie szturchn?ć (co ma w zwyczaju, je?li co? jest nie OK na drodze.) ;) Jakie? dziwne, kobiece, przewraĽliwienie. WTEDY, pewnie i tak byłoby już za póĽno. :(

Bogatszy o kolejne życiowe do?wiadczenie...

Życzę wszystkim szczę?liwego dotarcia do celu podróży i powrotu do miejsca startu.

Gość 7mandaryn
Opublikowano

Hejka,

Nie wiem czy nie przekraczam 'prawa' forum bo nawi?zuj?c do historii Agnusa zacznę od histotryjki nieskuterowej ale czytaj?c j? przypomniało mi się jak ładnych parę lat temu, jechałem sobie 400 jak?? prawie osiedlow? uliczk?, spokojnie, 40-50 km/h, pełen chilloucik - zimny łokietek, aksamitna muza z gło?ników (no i oczywi?cie zalotne spojrzenia dziewcz?t okolicznych... ;) ) aż tu nagle spod krzaczka przy ulicy wyskakuje prosto pod koło kot - widziałem go tylko przez ułamek sekundy- nawet nie zd?żyłem położyć nogi na hamulcu (taki byłem rozlużniony) i zaraz, natychmiast czuję i słysze chrupot miażdżonych ko?ci pod przednim kołem. Trochę się spi?łem ale wszystko zadziało się tak szybko i niespodziewanie, że pojechałem spokojnie dalej, choć już wcale nie taki rozluĽniony, ale po 200 metrach zawróciłem i wracam po kota, by mu jako? pomóc - weterynarz czy co? takiego my?lę. Była już szarówka, no i ujechałem tak kilka metrów i patrzę a w widocznym z daleka miejscu zdarzenia na ulicy majaczy nieruchomy ciemny kształt a OBOK niego w ?wietle moich reflektorów ?wieci para kocich oczu :(;);) !TAZ - nie było już sensu pozjeżdżać bliżej.

Przez następne 2 tygodnie miałem takiego kaca, że hej. :lol: Fatalne przeżycie, nikomu nie życzę, choć na moto nie skończyłoby się pewnie aż tak Ľle, co najwyżej moj? gleb?.

Opublikowano

Tylko niech wam przypadkiem nawet na my?l nie przyjdzie ryzykowanie życia swojego i innych współuczestników ruchu w celu ratowania życia sier?ciucha.

Niestety znam przypadek damy, która w ramach ratowania kotka zaparkowała swoje auto w rowerzy?cie.

  • Klubowicze
Opublikowano

nawiazujac do tematu,moje spotkanie z futrzakiem o wadze ok 45 kilo[taki maly piesek]kosztowalo naprawe klienta samochodu na moj koszt.bo zwiezatko nie bylo ubezpieczone.zwiezatko przezylo ,samochod prawie do kasacji.pozdrawiam

  • Klubowicze
Opublikowano
Tylko niech wam przypadkiem nawet na my?l nie przyjdzie ryzykowanie życia swojego i innych współuczestników ruchu w celu ratowania życia sier?ciucha.

Niestety znam przypadek damy, która w ramach ratowania kotka zaparkowała swoje auto w rowerzy?cie.

moje zdanie jest podobne , a poza tym nie lubię kotów bo długo się gotuj? i Ľle się obieraj? :lol:

ps.

jest wiele przypadków że z powodu gwałtownego hamowania z powodu jakiego? futrzaka na drodze cierpieli ludzie .

Opublikowano

A ja bardzo lubię koty i staram się jeĽdzić tak, żeby żaden kot, lis, pies, DZIECKO nie zaskoczyło mnie i nie wyskoczyło pod koła niezależnie czy 2oo czy 4oo.

Na tym forum "usłyszałem" stwierdzenie o którym pamiętam przed każdym wyjazdem:

- "jedĽ tak jakby każdy chciał cię zabić".

jest wiele przypadków że z powodu gwałtownego hamowania z powodu jakiego? futrzaka na drodze cierpieli ludzie .

Wtedy jest już z reguły za póĽno na hamowanie. Jest wiele przypadków, że jak już kierowca zauważy zwierzaka przy drodze to nawet nie zdejmie nogi z gazu.

Opublikowano

Całe szczę?cie nigdy nie zabiłem żadnego kręgowca, udawało mi się omijac nawet jaszczurki, żaby, ale ja jeżdżę powoli. W Tatrach zatrzymałem kiedy? skuter na ?rodku szosy (mało uczęszczanej) i zrzuciłem żmiję na pobocze.

Stosunek kierowców do zwierz?t jest raczej obojętny., a nawet bandycki. A o udzieleniu pomocy potr?conemu zwierzęciu to nawet nie ma co marzyć.

Ja jeżdżę w dużej odległo?ci za pojazdami m.in. z tego powodu, ale to kończy się zawsze wciskaniem się innych kierowców w wolna przestrzeń, więc co tu mówić o hamowaniu na widok zwierzęcia.

Kierowcy nie rozumiej?, że potr?cone zwierzę się męczy dokładnie tak samo jak człowiek. Ale ktoby się tam przejmował. |wiadomo?ć ludzi jest znikoma w tym względzie.

Kiedy?, wracaj?c z pracy rowerem, zobaczyłem leż?cego na ulicy wróbla. Chciałem położyć go na poboczu by go nie rozjechały inne pojazdy, ale okazało się, że ptak żyje więc go zabrałem do domu i umie?ciłem w klatce, żeby go mój kotek nie skrzywdził. Chciałem go nakarmić, ale chyba nie chciał je?ć. Doszedł do siebie i po 2 godzinach wypu?ciłem go tam gdzie go znalazłem. Być może był uderzony przez samochód, albo doznał udaru cieplnego. Gdy go pu?ciłem poleciał sobie.

Opublikowano
Tylko niech wam przypadkiem nawet na my?l nie przyjdzie ryzykowanie życia swojego i innych współuczestników ruchu w celu ratowania życia sier?ciucha.

Niestety znam przypadek damy, która w ramach ratowania kotka zaparkowała swoje auto w rowerzy?cie.

Cze?ć!

Na samym pocz?tku: proszę, nie miej mi tego za złe.

Nie chcę wywoływać kolejnej "War of the Worlds"... chociaż warto obejrzeć ten film i wyobrazić sobie, jacy to jeste?my mali i nieudaczni.

Proszę, pomy?l, zanim napiszesz tekst w w/w stylu.

Zastanów się, czym my, ludzie różnimy się w wieku np. 2-4 lat od zwierzęcia-"futrzaka", które przebiega przez ulicę. Mózg zapewne w tym wieku mamy trochę większy ale co z tego, je?li w pobliżu nas nie byłoby do?wiadczonej matki albo ojca, którzy ochroni? nas przed nieuchronn? ?mierci??

Odno?nie tej damy: może miała większy szacunek dla "sier?ciucha" przebiegaj?cego drogę niż dla rowerzysty jad?cego np. wężykiem? Może kompletnie przestała my?leć i wybrała w/g siebie mniejsze zło? Może w ogóle nie miała jakiejkolwiek szansy i... stało się to co stać się musiało?

Raczej na pewno Cię tam nie było, więc nie mów że "znasz przypadek". Pewnie gdzie? usłyszałe? lub przeczytałe?...

Tylko niech wam przypadkiem nawet na my?l nie przyjdzie ryzykowanie życia swojego i innych współuczestników ruchu w celu ratowania życia sier?ciucha.

Niestety znam przypadek damy, która w ramach ratowania kotka zaparkowała swoje auto w rowerzy?cie.

moje zdanie jest podobne , a poza tym nie lubię kotów bo długo się gotuj? i Ľle się obieraj? !scooter

ps.

jest wiele przypadków że z powodu gwałtownego hamowania z powodu jakiego? futrzaka na drodze cierpieli ludzie .

Cze?ć!

I o czym to ?wiadczy?

O tym, że "futrzaki" s? zbyt powolne, bo nie maj? odpowiednich bucików ze specjaln? podeszw?, ze specjalnie dobranej mieszanki gumowej, że nie do końca znaj? się na przepisach ruchu drogowego, że nikt im nie wpakował do łba jak maj? przechodzić przez jezdnię po której zapie........ jakie? dziwne stwory z szybko?ci? ponadprzeciętn??!?!

Przypomina mi się pewna scena, bodajże z filmu "Dawno temu w trawie"...

Opublikowano

Jasne, że mnie tam nie było, ja miałem tylko raz pecha trafić na kotka, ale w zwi?zku, że cenię swoje życie dosyć wysoko i z tym, że w aucie wiozłem swoj? mamę i żonę w ci?ży to przyłomotałem w biedne zwierz?tko nie szarpi?c kierownic? i nie dotykaj?c hamulców.

Ale ciebie tam z kolei nie było, więc od razu dodam, że jechałem przepisowe 90km/h poza terenem zabudowanym, na poboczach rosły całkiem spore topole, z tyłu zbliżało się auto szykuj?ce się do wyprzedzania, a z naprzeciwka leciały dwa samochody. Kotek wyleciał z krzaczków kilka metrów przed samochód.

Co do przypadku - na szczę?cie mnie tam nie było, a dziewucha rowerzysty nie zabiła, bo poszłaby siedzieć i na szczę?cie mnie tam nie było, bo musiałbym klienta zbierać.

Sceny filmowe mi się nie przypominaj? wogóle, raczej sceny z oddziału ratunkowego.

A co do rozwoju prenatalnego, okresu niemowlęcego itp itd. to b?dĽ spokojny wiem o co chodzi i nie musisz tu pierdół pisać. Sprawa jest prosta, jak drut. Wybieraj życie kotka, czy życie pieszego, swoich dzieci itp. Taki jeszcze jeden nieistotny szczegół. Za kotka nie groż? żadne sankcje, a za spowodowanie wypadku drogowego lub katastrofy w ruchu l?dowym.

A tak zupełnie B.T.W.

Życzę ci, aby? jad?c skuterem nigdy nie spotkał na drodze zwierzaka, a tym bardziej wrażliwej osoby, która swoim samochodem będzie próbowała takiego zwierzaka omin?ć.

Wtedy też kto? będzie mógł napisać, że kto? jechał skuterem wężykiem lub 300km/h na jednym kole.

A co do damy - jakie my?leć? Większo?ć ludzi jeĽdzi autami na tzw. autopilocie, a ich reakcje nie s? wywołane przemy?leniami, tylko s? niestety odruchowe. To był przykład Ľle wyrobionego odruchu.

  • Sympatycy
Opublikowano

Przeraża mnie popadanie dzisiejszego ?wiata w mięczactwo.

Przypominam, że od milionów lat ?wiat jest urz?dzony tak a nie inaczej - generalnie mało w tym porz?dku miejsca na współczucie.

Ranne zwierze otrzymuje niezwłocznie pomoc od drapieżnika - tak jest, było i pewnie będzie.

Co do tematu:

Bliżej mi do podej?cia Geniego.

Jeżeli wyminięcie lub zahamowanie przed zwierzęciem nie spowoduje najmniejszego ryzyka dla wszystkich wokół należy to oczywi?cie zrobić ale je?li nie mamy pewno?ci lub z jakiego? powodu nie jeste?my pewni konsekwencji należy z tego zrezygnować (chyba, że jest to żubr !scooter)

Odno?nie tej damy: może miała większy szacunek dla "sier?ciucha" przebiegaj?cego drogę niż dla rowerzysty jad?cego np. wężykiem?

Hmm, skoro tak piszesz to jest również ryzyko że tak my?lisz a to już niepokoj?ce !scooter

Opublikowano

Nie piszę pierdół. Rozważam jedynie możliwe przypadki, dlatego 3 x użyłem słowa "może".

Odno?nie tej damy: może miała większy szacunek dla "sier?ciucha" przebiegaj?cego drogę niż dla rowerzysty jad?cego np. wężykiem? Może kompletnie przestała my?leć i wybrała w/g siebie mniejsze zło? Może w ogóle nie miała jakiejkolwiek szansy i... stało się to co stać się musiało?

Można by pewnie jeszcze dopisać kilka innych wariantów, tylko po co?

Wiem jedno. Na pewno instynkt przetrwania w takich przypadkach decyduje o naszej reakcji i wielko?ć zwierzaka rzeczywi?cie ma znaczenie... Oczywistym jest też, że chronić będziemy życie nasze i innych ludzi... pod warunkiem, że będziemy mieli czas na analizę i planowe działanie. Jednak,w większo?ci przypadków rzeczy dziej? się tak szybko, że niewiele możemy już zdziałać. !scooter

Opublikowano

Wg mnie to jest cecha osobnicza. Jedni uciekaja i mijaj? robi?c sobie (lub komu?) krzywdę większ? niż mogłoby być, a inni zachowuja kierunek próbuj?c hamować jak to tylko możliwe.

Ja wiem po kilku takich razach, że walę centralnie jak nie mogę nic zrobić hamuj?c ( kot przede mn? tir za mn? - jednego kota mniej)

Swoj? drog? kedy? liczyłem ilo?ć takich płaskich kotów i psów i jest na korzysć kotów. Poluj?cy drapieżnik nie patrzy na boki i to go gubi.

Miękkich kotów..!!! (na kanapie oczywiscie..!scooter )

  • Sympatycy
Opublikowano

Geni , Kisiel :) - popieram w 100%

Gość Fistaszek
Opublikowano

Miałem raz przypadek, że lis wybiegł mi w noc na drogę, która biegła przez las. Zauważyłem odblask jego oczu i drugiego czaj?cego się w krzakach. Zd?żyłem odhamować i omin?ć pierwszego, drugi już nie wyskoczył na jezdnie.

Moim zdaniem ważne jest mieć na uwadze dzikie zwierzęta i być ostrożnym. Wiadomo że nie zawsze unikniemy kolizji z futrzakami i innymi zwierzakami :) Wtedy trzeba zrobić to co uważa się za najlepsze rozwi?zanie dla nas i dla nich. Je?li nie da rady omin?ć, to niestety nie ma co narażać kogokolwiek na drodze, czy naszych najbliższych. Ale zawsze trzeba sie zatrzymać i sprawdzić czy może da się udzielić jakiej? pomocy biednemu zwierzakowi, a jak nie to ?ci?gn?ć go z jezdni. Gdy zostawisz rozjechane zwierze na jezdni nie do?ć, że stanowić będzie potencjalne zagrożenie dla innych uczestników ruchu, to jeszcze nie jest to w porz?dku :)

Pozdrawiam i życzę jak najmniej takich mało przyjemnych przygód ze zwierzakami

Opublikowano
Nie polecam próby rozjechania dzika...

Z dwojga złego lepiej skasować pojazd o dzika niż o przydrożne drzewo.

Opublikowano

Wszyscy kierowcy uważaj? się za wspaniałych, ale gdy jadę w dużej odległo?ci za poprzedzaj?cym mnie pojazdem (20-30 m) natychmiast wciska mi sie taki 'superkierowca', a nierozumie on, dlaczego utrzymuję taki dystans, również ze względu na zwierzęta. I gdyby kierowcy mieli rozumy to spodziewaliby się gwałtownych reakcji niektórych wrażliwszych kierowców (takich jak np. ja), a ja nie musiałbym się bać, że co? mi się stanie gdy np. popełnię bl?d (niekoniecznie z powodu zwierzęcia).

Zwierzęta też chc? żyć, a dzięki ludziom jest ich coraz mniej.

Jad?c przez las można zachować większ? ostrożno?ć i patrzeć również na pobocza.

Ale szacunek dla innych to w tym kraju raczej rzadko?ć. Kisiel - mnie przeraża wła?nie brak 'mięczactwa' czyli empatii. Sam widziałem jaki jest stosunek kierowców do zwierz?t. Z przyjemno?ci? przypieprzył bym takim cegłówami w ich wspaniałe samochody.

Opublikowano

Jadac ciezarowym samochodem 40 ton w pewnym momencie wybiegly mi przed maske 2 koty i oczywiscie pierwsza reakcja jaka zrobilem to proba ich ominiecia (pomyslna ) jednak auto wpadlo w tor kolizyjny z drzewem i o maly wlos by tak sie stalo jak bym jechal troche szybciej, cudem je wyprowadzilem (po wszystkim nogi jak z waty)od tamtej pory zwalniam jak widze zwierzaki i trabie ale nie probuje za wszelka cene ich ominac bo wole zeby 2 a nawet 10 kotow stracilo zycie jak ja swoje przez nie.

Opublikowano
Nie polecam próby rozjechania dzika...

Z dwojga złego lepiej skasować pojazd o dzika niż o przydrożne drzewo.

Gorzej jeżeli życie zafunduje nam taki wielopak i dzik i rów i drzewo, niemożliwe ? to dodajmy jeszcze dachowanie. Przeżyłem co? takiego, przy prędko?ci 80km/h. i chyba następnym razem próba ominięcia będzie lepszym rozwi?zaniem.

Choć nie powiem, steki z dzika były pyszne, a za kasę z odszkodowania opłacę studia i jeszcze zostanie, to jednak nie polecam.

Opublikowano

Witam! Ja miałem bliskie spotkanie z sarn? pod Kozienicami,nie na tyle bliskie,żeby kuku było,ale mało brakowało.Wtedy zrozumiałem,że wszystkie znaki ostrzegawcze trzeba respektować,bo wcze?niej uważałem,że zwierzyny w lasach coraz mniej i mnie takie spotkanie się nie zdarzy.Drugie spotkanie o mniej dramatycznym przebiegu miało miejsce w Warszawie na ul. Przewodowej.Byłem mocno zdziwiony widz?c przebiegaj?c? sarnę w "biały" dzień,aż sie zatrzymałem i sprawdziłem,czy nie mam złudzeń :P aptecznych.Szerokiego asfalta!!!!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...