Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Co sądzą Wasi bliscy o Waszym hobby?


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Moi z początku kręcili nosami,jeśli chodzi o posiadanie skuta czy motocykla (i dalej to robią),ale już na szczęście co raz mniej.

Opublikowano

Wszyscy moi bliscy i znajomi stwierdzili u mnie kryzys wieku średniego.

Mnie to nie rusza i mam to wszystko co mówią głęboko w d....... :) .

Opublikowano

U mnie w tym roku nastąpiła akceptacja mojej żonki a trwało to 4lata . Dziele miłość na trzy . Córa , żona i Integra :-) . Rodzice całe życie byli przeciwni . Rośnie mi kompanka . Córa aż się pali aby polatać ze mną :-)

Opublikowano

U mnie pełna akceptacja mojego hobby, żona nawet szuka czasem okazji do wspólnej przejażki (niestety dwójka dzieci nieczęsto na to pozwala). Jak weszła wiadoma ustawa to nawet zaczęła myśleć o czymś dla siebie. Teściowa trochę kręciła nosem, ale to bardziej z tytułu jazd z dzieckiem.

  • Sympatycy
Opublikowano

Początki były trudne, czemu się nie dziwię. Obawa bliskich, że mi się coś stanie była bardzo duża. Pewnie nadal jest, ale częściej spotykam się z tzw. przyzwoleniem, a nawet już były, krótkie bo krótkie, ale wspólne wyjazdy. :clapping:

Koledzy zazdroszczą i jeden za drugim robi prawko.

Opublikowano

Rodzina uważa mnie za rozsadnego faceta. Dlatego jak padł pomysł kupna burgmana to żona nie robiła problemu. Ale jak ją znam to pewnie w duchu się martwi

  • Sympatycy
Opublikowano

Dlatego jak padł pomysł kupna burgmana to żona nie robiła problemu. Ale jak ją znam to pewnie w duchu się martwi

Zazdroszczę. Ja musiałem moto kupić w tajemnicy, a gdy się już wydało, to powiedzieć, że kosztował 10 razy mniej, niż kosztował. Ponadto, mam zakaz jazdy w weekendy, które mam obowiązek spędzać tylko i wyłącznie z rodziną, broń Boże na przejażdżce skutem. Zatem mogę jeździć głównie w tygodniu, np do pracy i z powrotem, ale żeby się w ogóle przejechać gdzieś w sobotę, czy niedzielę z kolegami, muszę kłamać, że jadę do pracy. Inaczej awantura gotowa. Zatem nie mam absolutnie poparcia rodziny w moim hobby, szkoda.

Opublikowano

U mnie pełna akceptacja. Żona sporo też ze mną jeździ, mimo, że ten pierdzioch mój jest generalnie jednoosobowy, ale po mieście dajemy radę.

Nie mam problemów z wyjściem na kulanie, o każdej porze dnia i nocy o czym niektórzy na pewno wiedzą :)

Robię rocznie ok. 15-17 tys.km. Samochód stoi na kołkach przez większą cześć roku.

Opublikowano

Kiedy jako student, kupowałem pierwszy motocykl, rodzice nie byli mega zadowoleni, ale szybko się przyzwyczaili i wspierali mnie w moich podróżach :clap:

Żona była zawsze przychylna, chociaż sama nie jeździ :)

Teraz, po 32 latach, nikt z bliskich nie ma wątpliwości, że w domu musi być co najmniej kilka jednośladów :laughing:

  • Klubowicze
Opublikowano

Rodzice zawsze mówili, że najpierw sobie kup trumnę, później motocykl.... Teraz chyba zrozumieli mój pęd na 2oo... Żona zaszczepiona, choć po połamaniu łapy w czterech miejscach, nie było łatwo... No ale zgoniłem na Niemców, więc przeszło jakoś :)

Opublikowano

Mi dawniej żona mówiła że motor... nigdy a teraz sama mi podpowiada kup większy motor bo tak jej się na plecaczku spodobało że chce się jeździć w dalsze trasy :)

  • Klubowicze
Opublikowano

U mnie na początku był wielki opór ze strony drugiej połowy. Nie mówiąc już o rodzicach - tu była kompletna "czarna wizja" i zdecydowany sprzeciw.

Ale nie ma to jak dar przekonywania + Burgman 650 :).

Obecnie moja żona sama posiada kat. A jako plecaczek nie ma żadnych oporów.

Syn od początku pokochał jazdę na 2oo i zdarza się przy dłuższych trasach, iż zasypia podczas jazdy. :)

Opublikowano

U mnie jest tak:

Moja żonka mawia "jak się na tym połamiesz to ja Ciebie odwiedzać w szpitalu nie będę", albo "znowu idziesz do garażu?!" chociaż najczęściej jest to jednak "jedź ostrożnie" i "daj znać jak dojedziesz" :)

A tak poważnie, to

  • Sympatycy
Opublikowano

W moim przypadku jest podobnie,, jak dojedziesz to zadzwoń ale podejrzewam", że szczęśliwsza by była gdybym przestał jeździć.

  • Użytkownicy+
Opublikowano

Zazdroszczę. Ja musiałem moto kupić w tajemnicy, ......

Do tej pory myślałem że jestem odosobniony w kupowaniu Burka w tajemnicy przed rodziną :)

Pierwszy motocykl MZ ETZ dostałem od ojca na 18 urodziny. Ojciec sam kiedyś dużo jeździł i nie widział w tym nic złego. Z żoną dawno, dawno temu jeździliśmy sporo po Polsce i w tedy nie miała nic przeciwko, ale potem przyszła proza życia. Pojawiły się dzieci i trzeba było zamienić motocykl na samochód, chociaż pamiętam że podjąłem próbę „ratowania” motocykla.

Dokupiłem wózek boczny do Jawy – którą wtedy jeździłem. :)

Potem bardzo długo nic, głównie z powodu ograniczonych środków, a dużych potrzeb. W końcu stwierdziłem że dość i po mimo braku zrozumienia rodziny w ubiegłym roku kupiłem skuter, który miał być pewnym zamiennikiem turystycznego motocykla, na który mnie nie stać.

Po półtora roku jest znaczna poprawa. :) Żona przeprosiła się z motocyklem i dała się namówić na kilka wspólnych wypadów za miasto.

Syn zrobił prawo jazdy A2 (a jak mówiłem mu kilka lat wcześniej jak robił B, aby też zrobił A to nie widział takiej potrzeby), wspólnym wysiłkiem kupiliśmy chińską 250 i w miarę wolnego czasu jeździmy razem.

Jedynie córa nie chce się dać namówić na przejażdżkę Burgmanem. Ponoć jest "obciachowy" :(

Mimo wszystko przyszły sezon zapowiada się bardzo optymistycznie.

Opublikowano

U mnie zawsze było wszystko w porządku, żona jest przychylna i wspiera mnie w wielu moich zainteresowaniach, zawsze mówi jak potrzebujesz to sobie kup lub zmień. Co do motoru, to chętnie jeździ ze mną na wycieczki. Jak jadę sam to często dzwoni jak dłużej nie wracam.

W rodzinie jest więcej 2oo, syn jeździ na suzuki hayabusa i tu ja często mówię - tylko jedź ostrożnie.

Opublikowano

U mnie na szczęście zarówno ze strony żony jak i dorosłego już syna pełna akceptacja a czasami nawet mam wrażenie że i duma z tego że mąż i ojciec śmiga na motocyklach :smile:

Opublikowano

U mnie też pełna akceptacja, pomimo niedawnego wypadku. Żona co prawda tylko raz ze mną jechała i więcej nie chce, po prostu ją to w ogóle nie "kręci", ale nie próbuje mnie powstrzymywać, gdy deklaruję, że po wyzdrowieniu wracam na moto. Kochana jest :)

Zresztą straszę ją trochę, że facet w okolicach 40'tki musi mieć jakieś hobby. Jeden ma moto, inny młodsze... ;-)

Opublikowano

Żonka prócz tego, że się boi o mnie to ok, mówię, co chce kupić z gadżetów itp i nie ma problemu :)

Rodzina moja nie wie, za bardzo panikarze ;), rodzina żony wie, ale jakoś zlewa to :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...