Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Ukraina 2014...... czyli jesienna wyprawa Integrą


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Pomyślałem sobie że może fajnie by było pojechać na Ukrainę. Tyle tam się teraz dzieje....... a ja zawsze lubiłem być w miejscach gdzie jest ciekawie. Jedziemy w dwie osoby ja i Bicia /Bicia to moja żona/

DZIEŃ 1

Legionowo - Lwów - 430 km.

Wyjeżdżamy z Legionowa o 7,30 rano. Mieliśmy jechać tydzień wcześniej ale niestety na udało się.

Pogoda taka sobie. Mgła jak diabli. Około 10 wyszło wreszcie słońce i dalsza jazda jest już szybka i sprawna. Obiad w pięknym Zamościu i około godz. 13 meldujemy się na przejściu granicznym w Hrebennym. Odprawa o dziwo szybka i sprawna. Po polskiej stronie jedynie sprawdzenie paszportów, po ukraińskiej kontrola paszportowa, wystawienie kartoczku, następnie oddanie kartoczku, prośba o otworzenie kufrów /wszystko bardzo sympatycznie/ i po ok. 20 minutach śmigamy w stronę Lwowa. Droga jak na Ukrainę całkiem niezła. o godz. 15 meldujemy się w zarezerwowanym wcześniej Hotelu w starej części Lwowa. Przebieramy się w "cywilne" ciuchy i "idziemy w miasto" Do lwowskiej starówki dojeżdżamy tramwajem. Bilet 2 hrywnie /ok. 50 groszy/ . Lwów to wspaniałe miasto w którym na każdym kroku czuć Polskość. Starówka to perełka... szkoda tylko że dosyć mocno zaniedbana.

b6c3b4061372966cgen.jpg

Ukraina żyje wojną na wschodzie kraju. Wszyscy mówią tylko o tym. W parku przy Operze jest tzw. lwowski majdan. Tłum ludzi przez cały czas na przemian modli się, śpiewa, wiecuje. Można sobie postrzelać z wiatrówki do Putina itp, itd

Ceny są bardzo niskie. Benzyna 16 Hrywien, obiad w staromiejskiej knajpce z fajnym klimatem 250 hrywien. Do hotelu wracamy późnym wieczorem taksówką za 30 hr.

DZIEŃ 2

Lwów - Yanoshi - 320 km

Lwów rano powitał nas deszczem. Po śniadaniu nieco się rozpogodziło, przestało padać a więc w drogę. Szybko dojeżdżamy do miasteczka Stryj. Zwiedzamy go, wypijamy kawę i jedziemy do Truskawca. Truskawiec to przedwojenne polskie uzdrowisko . Jest mocno zapuszczone choć wszędzie widać jego dawną świetność. Następny punkt to Drohobycz. Piękne miasto ale tak jak wszystko na Ukrainie mocno zaniedbane. Stan bocznych dróg jest fatalny. Wracamy więc do głównej i jedziemy dalej. Kierunek Zakarpacie. Zaczyna padać deszcz. Wysoko w górach robi się potwornie zimno. Nie da się dalej jechać. Leje jak diabli. Zatrzymujemy się w karpackim schronisku na obiad i gorącą herbatę. Po godzinie deszcz przestaje padać a więc w drogę. Na jakiejś przełęczy zatrzymuje mnie milicjant. Ogląda dokumenty i każe iść do radiowozu. W środku siedzi drugi. Sprawa kończy się niezłą awanturą ale w końcu jedziemy dalej. Leje jak z cebra i jest potwornie zimno. Dojeżdżamy wreszcie do naszego pensjonatu w Yanoshi. Prowadzą go przesympatyczni Węgrzy. Na Zakarpaciu większość mieszkańców to Madziary. Wzbudzamy tutaj duże zainteresowanie. Kolacja kończy się dłuuuugim biesiadowaniem z gośćmi pensjonatu do późnej nocy.

DZIEŃ 3

Yanoshi - Satu Mare 90 km.

Wczorajszy dzień był mocno harcorowy. Dzisiejszy dzień jest zimny i pochmurny. Po śniadaniu podejmujemy z Bicią jedynie słuszną decyzję. Dalszą Ukrainę zostawiamy sobie na lepsze czasy i jedziemy szukać słońca i ciepła w Rumuni. Droga do granicy rumuńskiej to jakiś horror. Co tam horror, horror to mało powiedziane. W niektórych miejscach nie ma asfaltu. Wszędzie wielkie, głębokie dziury jak koło od burgmana. Wcześniej tylko raz w życiu, w Gruzji jechałem tak koszmarną drogą. Z wielkim trudem docieramy do granicy rumuńskiej. Totalny bałagan ale jakoś udało się przejechać.

798c8c91bffff6b9gen.jpg

Po drugiej stronie granicy inny świat. Droga równiutka jak stół. Ładnie , czysto i nawet wyszło słoneczko. Szybko dojeżdżamy do Satu Mare. Zwiedzamy miasto i odnajdujemy nasz hotel. 300 metrów od hotelu znajduje się termalny aquapark. Do wieczora w gorących basenach wygrzewamy obolałe kości. Jest super.

DZIEŃ 4

Satu Mare - Eger - 280 km.

Satu Mare jest fajne. Połowa jego mieszkańców to Węgrzy a druga połowa Rumuni. Nie ma żadnych antagonizmów. Mieszkańcy żyją sobie w pełnej zgodzie. Przy śniadaniu podejmujemy z Bicią decyzję że fajnie by było pogrzać jeszcze gnaty w termalnych źródłach. Jedziemy zatem na Węgry. Granica Rumuńsko-Węgierska to formalność. Na granicy kupuję za 8 euro 10 dniową winietę motocyklową na autostrady i w drogę. Na węgierskich autostradach max. prędkość to 130 km i trzeba się pilnować. Pod wiaduktami stoi policja z radarami. Meldujemy się w pięknym Egerze, znajdujemy nasz pensjonat i jedziemy do termalnego kąpieliska. Całodzienny bilet wstępu to 1900 forintów. / 1 euro = 300 forintów /. Pogoda jak drut. Słonecznie i dosyć ciepło. Wieczorem spacer i zwiedzanie Egeru.

e2dc416989457fb1gen.jpg

CDN

Opublikowano

Bardzo fajna wyprawa, gratuluje odwagi i czekamy na fotki :) .

Opublikowano

Bardzo fajna wyprawa, gratuluje odwagi i czekamy na fotki :) .

Wielkie dzięki.

Dzisiaj zostajemy w Egerze więc pewnie wieczorem ogarnę kilka fotek i wstawię

Opublikowano

Wow, dzieki za info, zdjecia prosimy :)

Opublikowano

Bardzo fajny pomysł . Szkoda , że nie wiedziałem wcześniej może bym się do Was przyłączył ? Na Ukrainie jeszcze nie byłem ?

Opublikowano

Fajny i odważny pomysł. Pełen szacunek :) Gratulacje!

Opublikowano

Smiało,czekamy niecierpliwie,piszcie więcej bo się rozzłościmy !

Opublikowano

Gratuluję pomysłu!

Pierwsze foto wywołało sentyment - byłem we Lwowie w 2011 klimat tamtejszego miejsca mi odpowiadał. Niestety nie było to na 2oo ale nieraz się nad takim wypadem zastanawiałem już jako "śmigacz" skuterowy.

Życzę udanej dalszej wyprawy i soczystej relacji z kolejnych miejsc.

Opublikowano

Witam.Wielki szacunek dla Was.Pozdrawiam.

Opublikowano

DZIEŃ 5

Eger

Wielkie dzięki Wszystkim za miłe słowa. :smile: :smile: :smile:

Wczoraj mieliśmy dzień wypoczynkowy. Połaziliśmy po Egerze. Miasto jest śliczne, bardzo zadbane. Pełne zabytków. Mieszkańcy sympatyczni. Następnie, aż do późnego wieczora byczyliśmy się w termalnych basenach. Wielką atrakcją basenów termalnych w Egerze jest Łaźnia Turecka. Aby korzystać z jej dobrodziejstwa trzeba dopłacić 1300 Ft. Wody w basenach łaźni tureckiej zawierają uwolniony radon. Dowiedziałem się że jest on zbawienny..... zwłaszcza dla facetów 50+ ;) nie zastanawiałem się nawet sekundy.......zobaczymy :D :D :D

Wieczorem kolacja w egerskiej knajpce, powrót do hotelu .....i po 5 minutach spałem jak zabity.

Dzisiaj w planach wyprawa w Góry Bukowe oraz zwiedzanie Miszkolca.

ps.

Więcej fotek wstawię po powrocie do domu. Tutejszy internet to dramat

DZIEŃ 6

Eger - Miszkolc - Eger - 225 km.

Wczorajszy dzień to zwiedzanie okolic Egeru. Dolina Pięknej Pani - to winiarskie zagłębie. Wszędzie pełno piwniczek gdzie można degustować lokalne wina. To tu wyrabia się słynny Egri Bikaver. Piwniczki otaczają niewielkie wzgórza. Fajne miejsce .Następnie jedziemy w Góry Matra. To najwyższe góry na Węgrzech. Najwyższy szczyt ma ponad 1000 m. Dookoła pełno urokliwych wsi i miasteczek. Po obiedzie jedziemy do Miszkolca. Omijam autostradę i jedziemy przez środek Gór Bukowych trasą "miliona zakrętów" Droga prawie pusta. Po drodze mija nas kilka grup motocyklowych. Pogoda doskonała. Świeci słońce jest sucho. Temperatura ok. 18 stopni. W Miszkolcu decydujemy się jednak zawitać na tamtejsze termalne baseny. To był strzał w 10. Kąpielisko znajduje się w podziemnych jaskiniach i korytarzach wypełnionych wodą termalną. Robi to niezłe wrażeni. Co pół godziny na dziesięć minut włączane są pompy i wtedy pływamy w "rwących górskich rzekach". Fajna zabawa. Długość jaskiń i korytarzy to ponoć ok. 700 metrów. Jesteśmy tam do zamknięcia i późnym wieczorem wracamy do Egeru.

CDN

Opublikowano

d426cae27468af93gen.jpg

Kąpielisko termalne Eger

646b2f13f9abdfa8gen.jpg

Przed naszym hotelem w Egerze

  • Klubowicze
Opublikowano

Gratuluję wspaniłej wyprawy, wielki szacunek dla Was i życzę miłej i bezpiecznej dalszej podróży :)

  • Klubowicze
Opublikowano

Świetnie :wink32:

W przyszłym roku planujemy Eger - Miszkolc po relacji jesteśmy nakręceni jeszcze bardziej.... :Jumpy:

Dzięki i bezpiecznej drogi :clapping:

Opublikowano

c764f7472d90a75dgen.jpg

Termalne jaskinie w Miszkolcu

7cd27255522ecc09gen.jpg

Jeden z koryarzy

67255f9b80223b50gen.jpg

Panorama Egeru

Opublikowano

Ehhh macie superowo:)

Opublikowano

Gratuluję, fajna wyprawa.

Opublikowano

DZIEŃ 7

Eger - Sirok - Parad - Gyongyos - Mezolpvesd - Tokaj - Bogacsi - Eger - ~170 km

Wczorajszy dzień to włóczęga po bliższych i dalszych okolicach Egeru. Tereny te to zupełnie inne Węgry. Wszędzie górki, pagórki na których jak okiem sięgnąć wszędzie widać winnice. W każdej wsi i miasteczku są piwnice gdzie można degustować i kupić lokalne wina, głównie Egri Bikaver. Węgrzy nie grilują, Węgrzy kociołkują. Powszechne są gospody gdzie w kociołkach gotują się smakowite gulasze, lecza i inne smakołyki. Jest tanio, wieeelka porcja kosztuje 1000-1200 Ft..Na Węgry powróciło lato. Jest słonecznie i ciepło. Po południu dotarliśmy do miasteczka Bogacsi gdzie jest oczywiście .....termalny aquapark. Na terenie jest camping. O dziwo pełen gości. Pełno Polaków, Niemców, Słowaków i Węgrów, Taniocha, całodzienny bilet zaledwie 1300 Ft.Wieczorem pożegnalna kolacja i nocne spacery po Egerze. Miasto w sobotni wieczór żyje do późnej nocy. Wszędzie pełno ludzi, otwarte sklepy i knajpki. Jutro powrót do Polski, ale bez ciśnienia. Gdzieś jeszcze po drodze zanocujemy, pewnie gdzieś na Słowacji.

CDN

Opublikowano

Fajny wypad, zachęcam do wyjazdu do lwowa warto jechać spędziłem tam wraz z Perłą tydzień na przełomie sierpnia i września 2014 r na 4oo, było bezpiecznie, hotele wysokiej klasy w cenach kwatery w górach. Lwów piękne miasto, przyjemne klimaty, trzeba tam pobyć kilka dni aby poczuć miasto i mieszkańców. W następnym roku wyjazd Kijów lub Odsessa. Ciekawa relacja, pozdrawiam naszych podróżników Bogarta58 i Bicię

Opublikowano

DZIEŃ 8

Eger - Zakopane - 260 km.

O godz. 10 żegnamy gościnny Eger i kierujemy się w stronę Polski. Jest piękna słoneczna niedziela. Jedziemy bardzo spokojnie podziwiając piękne krajobrazy. Na trasie bardzo dużo motocyklistów. W Słowackim Raju który uwielbiam zatrzymujemy się na obiad. Tam też rezerwuję nocleg w Zakopanem . Mijamy paskudny Poprad i przez Łysą Polanę dojeżdżamy do Zakopca. Zostawiamy klamoty w hotelu i już o 15,00 spacerujemy po Krupówkach. Jak zwykle wszędzie tłumy ludzi.

a2f5bf98723eec46gen.jpg

Lewitująca mniszka na Krupówkach

DZIEŃ 9

Zakopane - Legionowo 460 km.

Trasa przez Kraków-Kielce-Radom. Ten odcinek był chyba najbardziej męczący. Ok. godz. 18 cali i zdrowi docieramy do domu.

Opublikowano

Jesteście wspaniali,brawo !

Zapomniałbym zapytać czemu nie wstąpiliście do świetnych basenów Hajduszoboszlo ?

Opublikowano

Bogdan....BRAWO. Gratuluję wyprawy. Też słyszałem o tym Hajduszoboszlo, że jest wypas. Ale co się odwlecze to nieuciecze.

Rodzina pozdrawia :)

Opublikowano

Parę lat temu byliśmy w Hajduszoboszlo na spontanicznym wyjeździe letnim na ponad tydzień. Dawne 3 baseny rozbudowały się do Aqua Miasta, gdzie jest wszystko czego potrzeba do wypoczynku, polecam przejrzeć w internetach. Na miejscu był kłopot z noclegiem w środku sezonu i pan Laszlo wyprowadził się do Altanki w ogrodzie działkowym w ten sposób udostępniając nam swoje mieszkanie. Przemili ludzie. Z uśmiechem czytałem wasza relacje, szczególnie te dogadzanie sobie w termach różnorakich. Ten aspekt wyjazdu szczególnie doceniają niektóre pasażerki ;) i może być to warunek konieczny na przyszloroczne plany wyjazdowe. Gratuluje pomysłu, realizacji i bezpiecznego powrotu do domu :)

Opublikowano

Super wyprawa i relacja. Dzięki. Z przyjemnością przeczytałem i pooglądałem :)

Opublikowano

I ja z przyjemnością przeczytałem relacje i oglądałem zdjęcia z Waszej wyprawy.

Ps.Postaram się iść w wasze ślady w kolejnym roku,o ile urlop mi pozwoli.

Opublikowano

PODSUMOWANIE

Przejechany dystans - 2235 km

Na koniec kilka słów podsumowujących naszą przygodę...........

Pomimo, że trasa wyprawy pierwotnie miała przebiegać zupełnie inaczej to w sumie jesteśmy bardzo zadowoleni i wróciliśmy do domu w doskonałych nastrojach. Przez dziewięć dni przejechaliśmy ponad 2200 km., odwiedziliśmy cztery państwa podziwiając po drodze piękne krajobrazy. Poznaliśmy fajnych ludzi i nawiązaliśmy nowe znajomości.

eea1181fd20a1cdcgen.jpg

Lwów -Stare Miasto

f53b9a0533f222dagen.jpg

Lwów -Stare Miasto

68d6c3f1c0046646gen.jpg

Słynna "Czarna kamienica" na lwowskim Starym rynku

Na Ukrainie oprócz oczywiście Lwowa zachwyciliśmy się cudnymi górami. Ukraińskie Karpaty są imponujące. Są dzikie i o wiele wyższe niż sądziłem. Niestety, stan dróg w górach i na Zakarpaciu jest tragiczny.

545101a2b689a898gen.jpg

Droga dojazdowa do przejścia granicznego z Rumunią na ukraińskim Zakarpaciu :shock: :shock: :shock:

Uwielbiam Rumunię. To piękny kraj. Za każdym razem gdy tam jestem nie mogę się nadziwić jak Rumunia szybko zmienia się na plus.

Czas spędzony na Węgrzech to pełen luz, relaks i odpoczynek.

b9a5ed2832b42fc5gen.jpg

ac5c9aaca5dfd074gen.jpg

Baseny termalne w Miszkolcu

78e11998458e8c49gen.jpg

Kąpielisko termalne w Bogacsi

8126bd06f79c1de1.jpg

Kąpielisko termalne w Egerze

a07f17acf18d1305gen.jpg

50fb89da7553151fgen.jpg

Eger - sobotni wieczór

Na koniec kilka słów na temat Integry. Spisywała się rewelacyjnie. To moim zdaniem doskonały pojazd do takiej właśnie turystyki. Moja przestrzeń bagażowa to ponad 130 litrów. Nie ma więc problemów z zabraniem dużej ilości bagażu dla dwóch osób. Silnik daje radę w każdych warunkach. Długie strome podjazdy w górach czy szybka jazda na autostradzie to dla Integry bułka z masłem. Strome zjazdy i ostre górskie zakręty to przyjemność i frajda z hamowania silnikiem przy użyciu kciuka lewej ręki. Spalanie w granicach 4 litrów to też wielka zaleta w turystyce motocyklowej. Nie chodzi oczywiście o te kilka złotych ale o dystanse pomiędzy tankowaniami. Większa część naszej trasy to jazda w trybie D, który na trasie w zupełności wystarcza..... no i te 17 calowe koła.... moim zdaniem największy plus Integry w dłuższych wyjazdach turystycznych.

Czytałem na naszym forum opinie, jakoby Integra była właściwie pojazdem jednoosobowym. Nie jest to do końca prawda, o ile jest w tym stwierdzeniu w ogóle odrobina prawdy. Boczne kufry Integry mają specjalne "wybrania" na nogi pasażera. Powoduje to że pasażer siedzi bardzo stabilnie a w połączeniu z tylnym kufrem z oparciem pozycja jest wygodna. Tak przynajmniej twierdzi Bicia. B)

Integra ma też oczywiście kilka wad ale są to raczej drobne pierdoły.

.... no i to by było na tyle. Raz jeszcze dziękujmy za miłe komentarze a wszystkim planującym w przyszłości podobną trasę służę radami i sprawdzonymi namiarami. :smile: :smile: :smile:

ps.

Po raz kolejny przekonałem się że Bicia jest nie tylko piękną kobietą, ale także wspaniałym towarzyszem wypraw :D :D :cool:

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...