Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Petersburg - Murmańsk - Nordkapp - Lofoty


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Dla mnie relacja wyprawy jest "the main event of the year"!!!

Zanim zasnę czytam pelna relacje z wyprawy - jak najlepsza książkę.

Potem śnie że też jadę....

Budzę sie i sprawdzam co nowego.

Powodzenia i czekam na dalsze relacje.

:clapping:

  • Odpowiedzi 100
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

  • xmarcinx

    21

  • AndrzejMyslowiceS

    10

  • Pan rypak

    6

  • robert1973

    4

  • Administrator
Opublikowano

Mirek wraca teraz najkrótszą drogą do Sztokhlomu. Do kumpla na chwilę.

Ja jestem za Alta na Campingu. Na Nordkapp był taki wiatr, że połamał mi namiot. Musiałem wcześniej szukać noclegu, żeby prowizorycznie naprawić namiot.

ytapezyh.jpg

Opublikowano

Gratulacje Panowie za realizacje Waszych planów :clapping: zazdraszczam,widać było to wzruszenie na filmiku Marcinie.

A przygód widać nie brakuje,powodzenia i czekamy na więcej.

Opublikowano

Andrzej już dawno w domu, Mirek wraca najkrótszą drogą, a tobie Marcin jeszcze mało :-0

Co tam jeszcze planujesz wędrowcze ?

  • Administrator
Opublikowano

Kto dziś jadł śniadanie z lepszym widokiem, ręka do góry.

uju7yty3.jpg

A tak na poważnie, to dziś robię dzień wolny.

Mam fajny kemping za jedyne 50 zł/dzień ze wszystkim co mi potrzeba, a nawet zasięgiem wifi do namiotu. Ze wspaniałym widokiem na jakiś fiord, oraz ławeczkami i stołem obok namiotu. Ludzi bardzo mało.

Przez kilka ostatnich nocy spaliśmy bardzo krótko i ten dzień będzie jak znalazł na regenerację. Ruszę w piątek rano. Na Nordkapp i po drodze spotkaliśmy i rozmawialiśmy z kilkoma polakami jadącymi tam na rowerach. Dojazd zajmuje 18-20 dni i też muszą robić przerwy na regeneracje. Fajnie jest pytać kiedy wrócą lub kiedy będą w jakimś miejscu. Oni operują pojęciem tygodnia jako jednostki miary. Na przykład: w Tromso będę w pierwszym tygodniu sierpnia, a do domu chcę wrócić w połowie września. Śmieszne dla nas.

  • Klubowicze
Opublikowano

W takich okolicznościach przyrody śniadanie musi smakować wyjątkowo :clapping:

  • Administrator
Opublikowano

W takich okolicznościach przyrody śniadanie musi smakować wyjątkowo :clapping:

No właśnie. Na śniadanie był schab ze śliwką w sosie własnym. A co.

Jeszcze filmik jak opuszczaliśmy NK.

[media=]

[/media]

Myślę, czy jechać jutro do Tromso i starać się kupić namiot, czy nie. Nie mam przemyślanego tematu i nie chcę kupować pod presją. Wydaje mi się, że prowizoryczne naprawienie pękniętego stelaża, przy pomocy drutów od elektrod spawalniczych oraz srebrnej taśmy klejącej, pozwoli wytrzymać konstrukcji i oprzeć się naporowi wiatru jaki panuje na tych wysokościach. Niestety, jest to usztywnione na stałe i 2 rurek nie da się złożyć, więc cały stelaż muszę na motocyklu wieźć na zewnątrz. Co sądzicie?

Opublikowano

T6 alu puściło i "się rozpadło" :o ? Ja bym na spokojnie w domu poszukał i kupił porządny namiot, a nie na "łapu- capu" decydował się na zakup. Ale sam będziesz wiedział najlepiej, bo znasz całą sytuację...

PS. "Panzertape" dobre na wszystkie naprawy :) ...

Edit: Teraz spojrzałem na fotkę namiotu... I już wiesz, dlaczego ludzie płacą więcej za porządny stelarz ;) ... Swoją drogą na taką wyprawę jechać z włóknem szklanym ;) ?

  • Klubowicze
Opublikowano

Brawo chłopaki. Szacun.

Pierwszy skuter Burgamanii na Nordkapp fiu fiu.

I to nie jakaś tam Zacna czy nie wiadomo jaki T-max,SUZUKI i to AN 650 :clapping:

  • Administrator
Opublikowano

I to nie jakaś tam Zacna czy nie wiadomo jaki T-max,SUZUKI i to AN 650 :clapping:

I to na gaz !

Opublikowano

I to na gaz !

Dojechał na gazie ale dlatego że szpec od skrzyni był na miejscu :clapping:

  • Klubowicze
Opublikowano

Jednak się okazało, że pierwszym skuterem z Burgmanii na Nordkapp była zacna marka prowadzona przez Artixa.

Ale Wasz wyczyn i tak jest godny szacunku..

Opublikowano

No Panowie wielki szacun

  • Administrator
Opublikowano

Dziś krótko, bo to był dzień spokojnej jazdy. Płynąłem czterema promami, łącznie trzy godziny. Jestem na kempingu na wyspie chyba Andenes a przynajmniej koło takiego miasta.

Fotki z jazdy

tudaveqy.jpg

dema7eda.jpg

5a5e4u8y.jpg

dyreta3y.jpg

e8e9e7u4.jpg

epary8an.jpg

6adunuva.jpg

jyqe5emu.jpg

nytunegu.jpg

  • Sympatycy
Opublikowano

Cześć Marcin , gdzie jesteś wędrowcze , nic nie piszesz od dwóch dni ?

  • Sympatycy
Opublikowano

Cześć Marcin , gdzie jesteś wędrowcze , nic nie piszesz od dwóch dni ?

Adnrzej możesz śledzić on-line miejsce pobytu- bez problemów :). Marcin podał link w pierwszym poście i widać na mapie gdzie obecnie się znajduje, zamieszczam link poniżej : http://share.findmespot.com/shared/faces/viewspots.jsp?glId=0ZidtJ0khffYdxZ0JNGT9XPGtXmg6zc6D

  • Administrator
Opublikowano

(Z opóźnieniem)

Dzisiejsza noc spedzilem u Ojcow Cystersow. Zrealizowalem wazny punkt mojej wyprawy. Nie umiem wytlumaczyc dlaczego zalezalo mi aby tak sie stalo. Byli nieco zaskoczeni, gdyz zwyczajowo kto chce przyjechac ten sie zapowiada telefoniczne. Moze z tego powodu poczatkowo nie bylo pewne czy znajdzie sie dla mnie miejsce. Ale znalazlo sie i to bardzo przyzwoite. Krotko mowiac spedzilem tam niezwykle przyjemnie czas. Okolica jest piekna, a usytuowane kosciola i zabudowan konweniuje z natura.

W poludnie wyruszylem do Moskenes i o 14 zaokretowalem sie na prom do Bodo. Z promu posze te slowa. Internet jest tak slaby, ze nie moge zalaczy zadnych zdjec.

u7amy7yb.jpg

ybe2abyq.jpg

u4ageven.jpg

uje2ahur.jpg

userynas.jpg

ny7e2any.jpg

5e9egydy.jpg

6yta7e5e.jpg

Internet był tak słaby, że nic się nie udało wysłać. Dopłynąłem do Bodo i spokojnie zacząłem podróż w dół. Planowałem spędzić wieczór na jakimś miłym kampingu. Moja droga jednak skręciła w góry ku granicy ze Szwecją. Nieźle wysoko wjechałem bo skończyły się drzewa, zaczęły kosodrzewiny, zrobiło się zimno i musiałem założyć podpinkę. Nie było też już kempingów. Jechałem sobie ze dwie godziny, a krajobraz coraz dzikszy. Ruch praktycznie zerowy. Jeden samochód na 10 minut. Na horyzoncie niestety burza. Postanowiłem na dziko rozbić namiot gdzieś koło jeziora. Ale dojechałem do miejsca, w którym burza była niedawno a do tego zaczęły się odcinki bez asfaltu, a jedynie z rozmokłym po burzy żwirem. Zajechałem w kilka miejsc, ale stały tam głębokie kałuże i namiotu nie chciałem tam rozbijać. Aż w końcu wjechałem w drogę, na początku obiecującą ale później już mniej. Kilkaset metrów musiałem jechać w wodzie po silnik, modląc się, żeby się nie wywalić w tym grzęzawisku, bo kaplica. O zawróceniu też nie było mowy. O dziwo Garmin widział tę leśną dróżkę, i prowadziła ona do tej główniejszej drogi. Kiedy już byłem na końcu, w sumie na łatwym odcinku, wywinąłem orła. Nieco się tym przejąłem, bo i ciemno i północ blisko, ruch żaden, a ja w leśnej mokrej drodze, atakowany przez miliard komarów. Próbowałem dźwignąć maszynę ale bez powodzenia. Wypatrzyłem dom za kilkaset metrów i tam poszedłem, był jednak pusty, zamieszkały wypielęgnowany, ale nikogo nie było. Skoro doszedłem do tego domu to miałem blisko do drogi. Zebrałem myśli ustaliłem plan, a ponieważ w ciągu 15 minut przejechały dwa samochody, ale żaden nie zatrzymał się na mój znak, wróciłem do leżącego zwierza, zdjąłem cały ekwipunek i ślizgając się w błocie postawiłem sprzęt. W trakcie rozpadał się deszcz, komary były tak gęste, że nie widziałem ziemi. Wszystko robiłem w ubraniu i kominiarce. Zmokłem na wskroś od zewnątrz i spociłem się tak samo od wewnątrz. Zapakowałem z powrotem ekwipunek. Ten oczywiście te był nieco mokry. Wyjechałem spokojnie na drogę i jadąc organizowałem sobie plan na najbliższą godzinę. Było po 23 byłem w środku nie wiem czego. Było miasteczko za kilkanaście km i były tam dwa hotele oraz po drodze dwa kampingi. Nie chciałem spać w tym stanie pod namiotem. Niestety na obu kempingach nie było domków wolnych. Jeden hotel nie istniał w rzeczywistości a drugi był już nie czynny. Recepcja zamknięta a goście najwidoczniej mieli klucze do wejścia, ja się już nie dostałem. Deszcz wali na całego, ja mokry jak kura, zakładać na to przeciw deszczówki nie ma sensu. Za chwilę północ. No nic mówię, stanie tu niczego nie zmieni. Efektem ubocznym wywrotki była adrenalina, i to spowodowało, że nie byłem zmęczony ani śpiący. Skoro tak, ruszam dalej. Nic tu po mnie, to miejsce już nic mi nie zaoferuje. Może po drodze coś znajdę. Ruszyłem dalej, ale moja droga prowadziła z asfaltu na szuter. No trudno pomyślałem, mam przeznaczony do tego motocykl, więc jadę. Było nieźle, droga szutrowa, ale twarda i bez błota. Zrobiła się pierwsza w nocy, adrenalina zeszła i poczułem zmęczenie. Jak zwykle w takich wypadkach, daję sobie 30 minut na bycie w śpiworze. Deszcz ustał, zrobiło się ciepło i zrobiła się mgła. Zjeżdżając z jakiejś góry dostrzegłem wielkie jezioro. Noc była bardzo jasna. Jadę i widzę, że to mgła a nie jezioro. Wjechałem w to. Żywej duszy od godziny, pojedyncze domy co kilka kilometrów. Wybrałem jakieś wklęśnięcie w drzewach, jakby polanę, obadałem podłoże i zacząłem rozbijać obóz. Komarów atak ciąg dalszy. Około 1:30 leżałem już w namiocie. Napisałem do żony sms, walnąłem kielicha na uspokojenie, puściłem kilka kawałków ze Spotify na sen, i tak oto zakończyłem ten niepozornie zaczęty dzień.

u2uvuje4.jpg

etabe8yp.jpg

4ahedupa.jpg

a2a9azu7.jpg

ru2y3e3u.jpg

Opublikowano

Marcinie,

Słowa nie wyrażą podziwu dla takiego hartu ducha.

Uważaj na siebie!

Opublikowano

3kciuki i nie puszczam Marcinie dopóki nie wrócisz do domu.

Ps,to jest prawdziwa męska wyprawa.

  • Klubowicze
Opublikowano

Marcinie super wyprawa a relacja pierwsza klasa

O.Cysters na zdjęciu to mój dobry znajomy

Opublikowano

Harpagan nie turysta-w uznaniu wysiłków czytam relacje na stojąco-a motor jak znosi przewrotki?

Opublikowano

Jestem pełen podziwu dla twojej zawziętości i odwagi gratulacje. Wracaj szczęśliwie.

  • Klubowicze
Opublikowano

Harpagan nie turysta-w uznaniu wysiłków czytam relacje na stojąco-a motor jak znosi przewrotki?

Jestem pełen podziwu dla twojej zawziętości i odwagi gratulacje. Wracaj szczęśliwie.

A czy w tym podziwie pomyśleliście co by było gdyby motocykl wywalił się nie 2 km tylko 50 od jakiegokolwiek domostwa i np. przygniótł mu nogę lub złamał?

Moi znajomi co śmigają często właśnie Off-road czy to Afryka czy np. Mongolia zawsze min. w dwa motocykle.

Bo w razie nieszczęścia zawsze jest ten drugi co pomoże lub pojedzie po pomoc.

Samotne wyjazdy są ekscytujące ale poza szlakami uczęszczanymi przez ludzi bardzo niebezpieczne

Opublikowano

Najlepiej dwa, a jeśli samotnie to nie na BMW GS 1200, jest to motocykl stanowczo za ciężki na samotne wyprawy w teren, mimo porządnego marketingu firmy BMW, która stara się wszystkim na około wmówić, że produkuje terenowy motocykl, który waży z bagażami i kierowcą prawie pół tony.

Znacznie lepiej sprawdza się w dojeżdżaniu do banku, niż w terenie, co zresztą widać na polskich ulicach.

  • Klubowicze
Opublikowano

Panowie nie siejcie defetyzmu

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...