Skocz do zawartości
Forum Burgmania

"Wdowa po motocykliście"


Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zastanawiam się, czy dostajecie od swych kobiet reprymendy jak należy jeździć, czego nie należy robić albo co z Wami zrobią jak traficie do szpitala w przypadku dzwona na maxi?

Ostatnio usłyszałem parę gorzkich słów od swojej i pytam, czy macie podobnie...

Opublikowano

Babeczki zawsze to mówią facetom, ale niech sobie mówią taka ich rola, byle nie za często;) Choć o dziwo jakoś niewiasty polubiły mój skuterek, może gdyby to była R1 to by się jakoś krzywiły, gdybym mówił że chcę nauczyć się latać na przednim i tylnym kole;)

Opublikowano

Dobry temat :msn-wink: . Moja lepsza połowa, jeśli ma okazję i są znajomi to mi często przypomina o mojej malborskiej przygodzie. Nie mam z tym problemu. Koledzy w pracy i ci od moto, jak tylko mogą to też dowalą do pieca. Taki ten świat już jest. Zresztą, trzeba umieć ocenić sytuację i wyciągać wnioski. Wiele się zmieniło.

  • Klubowicze
Opublikowano

Myślę, że moja Pierwsza Żona należy do rzadkiego gatunku który jednak co jakiś czas występuje w naturze (gatunek endemiczny?).

Ona wie ile frajdy sprawiają mi 200 i mam jej akceptację. Zapewne dlatego że sama też lubi poczuć wiatr we włosach.

Po mojej zeszłorocznej glebie, padło oczywiście pytanie; będziesz jeszcze jeździł? Ale po odpowiedzi twierdzącej nie słyszałem już żadnych komentarzy.

Nawet jeżeli jedziemy razem i przytrafi się trochę mocniej odkręcić manetkę to nie "zaciąga ręcznego".

Czego i Wam życzę a Ewie dziękuję!

Opublikowano

Moja żona jest chyba wyjątkową, wie, że jeżdżę ostrożnie i dzięki temu nie słyszę żadnych reprymend i groźb. Sama jeździ ze mną, a przy kupnie ma bardziej odważne pomysły niż ja, to chyba zaufanie bo ostatnio wybrała Gilerę GP 800 ;-).

Opublikowano

Moja żona nic nie marudzi i nawet czasami lubi się przejechać. Za to mama o przy każdej okazji jak tylko zobaczy że wsiadam na 200 olaboga.....

Opublikowano

Mojej Ani przeszło marudzenie kilka lat temu. Widziała jaka to dla mnie ważna pasja i przestała mamrotać. Mistrzynią w tym jest za to moja teściowa, która przy każdej okazji jak mnie widzi na moto to chyba w ramach protestu trzyma sie za swoje mocno wystajace czoło :clapping:

  • Klubowicze
Opublikowano

U mnie z kolei było tak :

Po 20 latach wzięła mnie chęć posiadania znowu 2oo. i tak ni z gruchy ni z pietruchy zobaczyłem pewnego razu przypadkiem u kolegi Bartheeza Maxi .

Postanowiłem że muszę jakoś zrealizować marzenie - ale nieee ! - przecież jest jeszcze jedna poważna przeszkoda ! Ona ,ona - broń niezwyciężona , tak tak nasza druga połowa .

No to dawaj robię podchody . !flower

- Czy wiesz moja Kryniu że jesteś najpiękniejsza , najmądrzejsza , i naj naj .

- Eee ty mnie tu nie słodź tylko mów co już nabroiłeś !

- Nic - tylko tak sobie pomyślałem że chciałbym mieć motocykl !placz2

- Nigdy ! masz dzieci na wychowaniu ! Mnie na utrzymaniu ! Nigdy !

- ale to takie hobby kochanie !scooter

- Nigdy !- jak kupisz to składam wniosek o rozwód !

Ja pierdziu ! co tu wykombinować ? Maxi upatrzone ,kasa odłożona , ale brakuje jeszcze tego najważniejszego bodźca - zgody tej Krzykliwej .

Mam ,mam ! Kupuję maxi - pokażę córkom (nastolatkom ),powiem że jest wypożyczony ,powożę Je wokół komina a one swoją radość przeleją na Mamusię (w końcu są jej najukochańsze ).

Tak jak pomyślałem to i tak uczyniłem

Jaka zadyma była ! Myślałem że mnie z domu wydziedziczy ! :ranting:

2 tyg. w domu były niemcy ! Potem pojechała na saksy za Odrę na 2 miechy , a potem to już jakoś musiała zaakceptować .

Po jakimś czasie zaproponowałem przejażdżkę po okolicy i tak to się jakoś jej spodobało że w tym roku nawet byliśmy razem 2oo na wczasach gdzie zrobiliśmy ok 2000 km.

A więc? Nie ma tego złego co by dobrze się skończyło . Jest 2oo w domu , jest kochana żoneczka w domu, nie ma pozwu o rozwód ,jest miło swojsko i przyjemnie. Jaki morał z tego ?

Do kobiety podchodzimy jak do konia - czyli spokojnie z uczuciem i z taktem . Aaaa i z kostką cukru ! :clapping: w razie spazmy :mad2: -wkładamy pod język .

Pozdrawiam tych co mają bądź będą mieli podobny problem . !OK

  • Klubowicze
Opublikowano

Ja też kiedyś słyszałem jacy to szaleńcy jeżdżą na 2oo. Ale obecnie temat mogę powiedzieć że jest nieaktualny bo... łyknęła bakcyla i sama zrobiła kategorię A i śmiga razem ze mną na drugim maxi. Ma nawet za sobą swój pierwszy i to dość poważny szlif. :-)

Opublikowano

Campto

ubiegłeś mnie !

myślałem że tylko moja jest taka jakaś inna :clapping:

ubiegły sezon jeździła na majce YP250 a od lutego ma burka 400 K4

w poniedziałek było 6 stopni ale nie przeszkadzało to w jeżdżeniu :ranting:

marzy o ścigaczu ...

Opublikowano

No ja sama jeżdżę, ale z kolei moja mama nie może się pogodzić z moją pasją skuterową. Jej tekst to - Jak ty możesz się tak narażać, matka dzieciom? DObrze, że nie wie, że jedno z dzieci wożę do szkoły na... skuterze.

  • Sympatycy
Opublikowano

U mnie też było śmiesznie. Był rok 2009. Grzecznie jak w związku partnerskim przystało, zapytałem? Czy mogę kupić maxi ?

I tu przebiegłość kobiet mnie ubiegła.

Możesz pod warunkiem że weźmiesz ze mną ślub. Hmm decyzja trudna. Ale czego nie robi się dla radości ?

Swojej.

Myślę ? Czterdziestka na karku, dwójka kochanych dzieci, związek wzorowy, czemu nie ? Każdy będzie szczęśliwy z podjętej prze ze mnie decyzji. I tak stałem się nieszczęśliwym posiadaczem Xcitinga500. Teraz już żona, wcale nie chciała ze mną jeździć. Dopiero po zmianie na ( wiadomo co?) zasiadła z radością na tylnym miejscu. Tak się wprawiła w te moje hobby że teraz przy 130 pyta czemu tak się ciągnę. Ehh ta moja Edzia.

Opublikowano

hehe, temat rzeka, jak nie całe morze :) Skracając przydługawą historię, to przyjeżdzałem do mojej wybranki 50tką pod samo okienko, później zrobiłem A, a teraz stoi 5setka w garażu obok jej autka i mają się dobrze zarówno my, jak i maszyny. Oczywiście pasażerkę obowiązkowo trzeba było "uzbroić" w ciuchy, galanterię, kapelusz motocyklowy i inne graty, wiadomo. Ta inwestycja, jak na razie się sprawdza, bo te kilka weekendów w roku śmigamy razem. A jak jadę sam to mówi mi, żebym w pojedynkę jeździł tak, jakbym miał ją na tylnej kanapie. Muszę przyznać, że ten argument skutecznie studzi ułańską fantazję. Ponieważ, już na 50tce zaliczyłem pierwsze szlify, to nie było żadnego marudzenia w temacie wydatków zwiększających bezpieczeństwo, czy utrzymanie maxi w należytym stanie. I jeszcze jedno: w tym roku rozwalił się na amen nasz wspólny kolega, rozmawiałem z tytułową tego wątku i powiem wam, że nikomu nie życzę takich przeżyć. Szerokości wszystkim i jak najwięcej przyjemności z jazdy.

EDIT: właśnie dziewcze zadzwonilo, że pojawiły się dwie gazety motocyklowe z grudnia i za chwilę bądę je miał w domu :)

A kobieta, która kupuje swojemu mężczyźnie motocyklowe gazety* jest nie tylko mądra, ale i piękna. Jak mawia mój serdeczny kolega.

*lub, jak kto woli piwo.

Opublikowano

Moja druga połówka bardzo chętnie wciela sie rola plecaka, nawet "teściowa też chętnie siada na tylnim siedzeniu, ale matka suszy mi głowę.

  • Użytkownicy
Opublikowano

Jak widzę różne są drogi dojścia mężczyzny do celu. Ja wymyśliłem, że na kolejne 18 urodziny żony (po ponad 20 latach spędzonych razem) podaruje jej burka. Były kwiaty, uroczysta oprawa, szukanie prezentu i zbieranie szczęki z podłogi po znalezieniu prezentu. To nic, że żona nie ma kategorii A. Burek został sprezentowany wraz z osobistym kierowcą w mojej skromnej postaci. No i z dwoma kaskami. Tylko że po pierwszym szoku było stwierdzenie: .. to sobie fajny prezent kupiłeś, a co masz dla mnie? Ale teraz mam fajny temat na prezenty, bo wyposażenie na moto do niekończąca się historia i powolutku kompletujemy sobie całe wyposażenie, począwszy od kasków do butów. A wspólne wycieczki sprawiają nam wiele frajdy. Tylko niestety nasza praca nie pozwala nam na częste i dłuższe wyprawy. Ale plany na przyszły rok są bardziej ambitne.. Żona zaakceptowała moje hobby i tylko jest czasem przed wyjazdem "tylko proszę Cię, uważaj", podyktowane troską o mnie. Jako że burka zakupiłem w tym roku i raczej wiekowego (z 2001 roku ) bo po pierwsze finanse, po drugie trza się nauczyć, a jak mówią górale - jak sie nie wywrócisz to się nie nauczysz to pomalutku żonę trzeba przyzwyczaić do myśli, że sprzęt będzie wymagał wymiany na nowszy. I tu temat na nowy wątek - może na nowego Maxsyma?

Opublikowano

U kolegi w garażu niszczał mój pierwszy burek. Trzy lata przechodziłem obok zawsze zerkając zalotnie.

Kolega rzuca hasło: pytaj mojej mamy, bo to po ojcu zostało.

Na drugi dzień idę pytać i wracam z kluczykami i umową w garści.

Zaczynają się podchody i badanie sytuacji. Po dwóch tygodniach(burek już po serwisie przygotowany do sezonu )wykorzystuję święta i kluczyki kładę sobie pod choinkę. Żona zaskoczona kwituje:a kiedy znajdziesz na to czas.

A czas się znalazł, w pierwszym sezonie przejechane 11000 km, żona najpierw sporadycznie, a z czasem śmielej zaczyna jeździć ze mną, Dzieci zachwycone.

Finał:Wymiana skutera po dwóch sezonach na większy i przede wszystkim wygodniejszy dla żony i sporo nowych, pozytywnie zakręconych znajomych.

Kochana Kasia jednak często przypomina o ostrożnej jeździe.

Opublikowano

U mnie było tak, że dowoziłem dzieciaka do przedszkola i żonę do pracy, bo ona pracowała 300m od przedszkola, a poźniej spokojnie godzina w korku i już byłem w pracy. Ale się przeprowadziliśmy i już nie było po drodze ( dla mnie ), więc żona musiała zacząć wozić syna. Ale początkujący kierowca + kombi średnio do siebie pasują. Co prawda uszkodzeń żadnych na obu nie stwierdziłem, ale ile się nasłuchałem o parkowaniu, za długiej masce, zbyt niskim siedzeniu, za długim tyle, braku czujników parkowania etc., to moje. Krótko mówiąc - dla niej samochód za duży. Zaproponowałem, że dostanie ukochaną Yariskę, ale za to ja kupuję sobie skuter. Na tak postawioną sprawę nie było silnych i teraz ona nie marudzi a i mnie nie przekonuje, że 2oo to zuo i trzeba się go bać. Zresztą, w międzyczasie zmieniła pracę, a syn poszedł do szkoły i znów to ja mam "po drodze", wożę go już 2 rok na skuterze, słońce czy deszcz i nie protestuje. Wie, że na 2oo jeżdzę ostrożniej niż na 4oo, a tam jeżdzę wyjątkowo ostrożnie :)

A co do samego hobby, to jej kiedyś powiedziałem, że chyba lepiej, jak wydaję kasę na 2oo i spotykam się z kumplami, niż jakbym miał chodzić non stop nasiapany, czy na panienki... Przyznała mi rację w 100% ;-)

  • Sympatycy
Opublikowano

Z kolei u mnie to trwało ze dwa lata zanim przekonałem żonę do zakupu. Argumentów na NIE jak u większości naszych żon tyło ze 100. A to za małe dzieci, a kto rodzinę utrzyma, a to kredyt na samochód :), a jak na wakacje pojedziemy jak tylko dwa miejsca......no i stało się. Kupiłem !! Pomyślałem, że 250 na początek będzie odpowiednia dla mnie, żeby się przyzwyczaić do jazdy, no i łatwiej będzie oswoić rodzinę do 2oo w domu. Po kilku dniach przychodzi żona po pracy i pyta się mnie:

- jaką masz pojemność tej Yamahy?

Zachwycony takim pytaniem, zacieram ręce, że łapie bakcyle, bo chce już o tym rozmawiać odpowiadam:

- 250

a tu śmich ze strony żony

- u mnie w pracy kolega jeździ burgmanem 400, a koleżanka ma aprille 500, a ty na takim maleństwie.

No i nie miałem wyjścia, trzeba było zacząć powoli szukać czegoś większego. Po dwóch sezonach zmieniłem na 400. Jeszcze w tym samym roku co kupiłem 250 cm wsiadła ze mną kilka razy na skuter. Wyjazdy po Warszawie na tzw. kawę, Trasy się boi jak również prędkości. Czas może to zmieni.

Może dobrze, że mamy takie " połówki " które nas trochę hamują, a nam jest do kogo wracać.

  • Klubowicze
Opublikowano

A ja miałem tak: rok temu byliśmy nawakacjach we Włoszech w Osti, Żona zachciała też do Rzymu (mieszkała tam pół roku kilkanaście lat wcześniej), ja na to, że ok ale wypożyczę skuter (krok 1), bo Rzym to skutery itd., no to się zgodziła i tak śmigałem sobie kilka godzin w dzień i w nocy 125-ką (tam tak można z kat. B ) po wiecznym mieście.

Jak wróciliśmy do kraju, to akurat się złożyło, że kolega sprzedawał 50-tkę Peugeot'a Vivacity, no to skorzystałem z okazji i go kupiłem (krok 2), Źona nie protestowała (bo to tylko mały skuterek) tylko małe skrzywienie brwi.

W lutym 2013 obroniłem mgr (nie... nie jestem taki młody :( , ale dopiero teraz do tego dojrzałem), Żona mówi, że z tej okazji podaruje mi x-boxa, a ja na to, że już mam swój wymażony prezent - tj. kurs i prawko kat. A, "tylko prawko, wcale nie chcę motocykla" (krok 3).

W trakcie kursu na prawko zastanawiałem się nad zakupem v-stroma, Żona na to że moto = rozwód. Potem były negocjacje i wyszło, że mogę zmienić swoją 50-tkę na większy skuter (ale tylko skuter - bo to nie motocykl) i to był krok 4.

Po zrobieniu prawka nabyłem w drodze kupna KRÓLA (tylko skuter :) wg Żony).

Teraz czeka mnie krok 5 czyli namówienie Żony na plecaczka (na razie mówi, że nigdy w źyciu).

Ps. Piszę Żona z dużej lit., bo Ona jest i tak ważniejsza od skuta i gdyby nie zaakceptowała mojej decyzji (pasji) to bym jeździł wozem lub rowerem, a tak pomimo Jej obaw i dzięki Jej akceptacji mogę śmigać tak jak chcę moim wymarzonym "skuterkiem". I oby tak dalej :)

Opublikowano

O mojej Małżonce można dużo róznych rzeczy powiedzieć. Ale jedną zaletę ma pewną: nie dyskutuje z moimi decyzjami. Jeśli decyduję, że coś trzeba zrobić / kupić - robimy i kupujemy (robię i kupuję).

Inna rzecz, że decyzje podejmuję z głową, biorąc pod uwagę potrzeby i oczekiwania całej rodziny oraz nasze możliwości :-). Ale większości zakupów nie omawiam. Są akceptowane i już.

Faktycznie z początku raz czy dwa coś i Małżonka i Mama zamarudziły. Szybko się wszyscy przyzwyczaili i w ogóle nie ma tematu. Nawet jak się wyłożyłem, żadnego kwękania w domu nie było, równei dobrze mogłem sie potknąc na schodach. I co, miałbym do domu wchodzić przez balkon?

Moto kupiłem niedługo przed śmiercią mojej Mamy. Już ledwo chodząca - jednak pofatygowała się na parking i wczłapała na siedzisko. Z uśmiechem. W końcu sama miała prawo jazdy uprawniajace do prowadzenia moto i drzewiej nawet ciut jeździła. Moja Małżonka raz się ze mną przejechała z pracy do domu, chyba dla ciekawości. Nie bawi Jej to. To nie jej przestrzeń. A przede wszystkim nie ma okazji. Zajmuje się Dziećmi, samych nie zostawiamy, a opiekunki nie mamy,

Skutera używam po prostu do jeżdżenia, a jeżdżę dużo do pracy i w róznych sprawach po mieście. Nie tylko ja chcę jak najwięcej czasu spędzać w domu, inni członkowie rodziny (póki co) też wolą, jak tata / mąż jest w domu i w przerwie pomiędzy robotami, choć chwilę zagada, pobawi się z dziećmi. Więc chyba lepiej, jak przejadę przez korki i jestem, a nie siedzę gdzieś po drodze przez 40 minut w 4oo. Pragmatyzm; moto jest szybsze przy dojazdach praca - dom.

Podchody? Taktyka? Układy? Dąsy??To nie tu. Po prostu kupiłem i jeżdżę.

  • Klubowicze
Opublikowano

nawet "teściowa też chętnie siada na tylnim siedzeniu, ale matka suszy mi głowę.

Uuuu -!!

Kolego widzę że masz albo miałeś większy problem z przekonaniem do 2oo . Czyli nie połówka a teściowa gra tu pierwsze skrzypce .Noo no - teściowa na tylnym siedzeniu !!?? . No chyba że prawie niczym z wyglądu nie różni się od córki . A mamie się nie dziwię . Każda matka dba o swoje dziecko nawet jak jest już dorosłe - poprostu instynkt macieżyński . :) :) !OK

Opublikowano

Moja Pani przez ostatnie trzydzieści lat przywykła do moich wariactw. Kiedyś jak odkleiłem się od skałki i trochę się połamałem zrobiła mi piekiełko. Jak połamałem sobie nogi na desce sporo gadała. Po połamaniu żeber na puckim molo podczas ślizgu i zwrotu coś tam jeszcze mamrotała. Po tygodniowej śpiaczce po wypadku samochodowym była już cisza. Ta cisza trwa pomimo dwóch ślizgów na moto, czy innych drobnych incydentów. Mam nadzieję, że tak zostanie, a mam jeszcze kilka planów łącznie z base jumpingiem :-)

Pozdrawiam.

PJS

Opublikowano

W końcu od tego są te nasze żony, matki i kochanki :notworthy: żeby nam mówić, przypominać i "gderać" do znudzenia: "Jedź ostrożnie", "nie jedź za szybko", "uważaj na drodze", itp. itd. Może trochę to i męczące ale z drugiej strony bardzo miłe, no i chyba odnosi swój skutek bo nie raz dźwięczą mi te słowa w uszach...

Opublikowano

to widzę, że u mnie tzn. żony wszystko w normie, gadanie po dzwonie było, przy zakupie skuta było i standardowo mówi: wolniej, ostrożnie ....itd. w minionym tygodniu dostałem "całkowity zakaz jazdy na skuterze do wiosny, ponieważ jest już za zimno!!" -nawet ta troska miła :notworthy: ale jeszcze do garażu muszę go odstawić -30km.

  • Sympatycy
Opublikowano

Moja żonka nigdy specjalnie mi nie truła na temat jednośladów ponieważ wie, że jeżdżę od dzieciaka, mam doświadczenie i wyobraźnię ale ostatnio jak mi się rozwaliło kolano podczas pieszej wycieczki to mocno się uaktywniła mówiąc, widzisz motorki ci wychodzą. No cóż takie są kobietki i dlatego są fajne.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...