Moto-draka u Rypaka 13-14.07.2013 Dziadowa Kłoda

[smarciu]

W związku z odpuszczeniem wyjazdu do Łagowa z powodu niezbyt sprzyjącej pogody, namokniętej łąki na miejscu i braku noclegu postanowiliśmy jakoś sobie ułożyć życie na weekend i padło na wizytę u kolegi Rypaka (ktory notabene dowiedział się o wszystkim ostatni i nie miał czasu na przygotowania...). Na tę okolicznośc smarciu napisał rymowankę zachęcającą do wzięcia udziału:

"Cała Paka u Rypaka

przywież ze sobą czteropaka

Bo zamiast gnać w deszczu do Łagowa,

ekipa Rypaka odwiedzic jest gotowa,

więc nie bądź leszczu i na moto hyc

impreza będzie przednia jak nic

Weź ze soba żonę i psa

trala la la la "

Skład: Rypak, Papcioch, smarciu, plus koledzy Rypaka.

Trasa: łacznie ok. 300km.Dojazd i powrót Wrocław-Dziadowa Kłoda, plus odwiedzilismy pobliskie: Antonin, Nowa Wieś Książeca, Kobyla Góra, Syców, Międzybórz, Ostrzeszów.

Dzień 1:

dojazd na miejsce S8 i bokami, a na miejscu po wymianie prezentów (koszulki/nalepki) wsiedliśmy na koń i pojechalismy z wizytą do Pałacu w Antoninie. Niestety był zamkniety, więc tylko z zewnatrz obejrzeliśmy. Za to obok znajduje się wielce obiecująca "ścieżka przyrodniczo-dydaktyczna o nazwie WYDYMACZ". Obawiając się do czego ta ścieżka może doprowadzić, rozlokowaliśmy nasze tyłki na wygodnych siedzeniach i ruszyliśmy czym prędzej w drogę na festyn w Nowej Wsi Książęcej. Nagle rozpadało się i w strugach deszczu testując swoją pasję i cierpliwość do jazdy na 2oo, bo niektóryz z nas zostawili membrany w garażu, dotarliśmy na miejsce, gdzie okazało się, że będąc na moto mamy wjazd gratis Zobaczylismy wystawę bumbajów, terenówek, klasycznych aut amerykańskich: m.in. Corvette, Buick Riviera, Chevy Impala i inne.

Wieczorem po zmianie ciuchów na cywilne (i suche), Rypak rozpalił ognisko, przygotował dobrą strawa (karkóweczki, kiełbasy, kaszanki, ogóreczki, etc) i napoje, dodaliśmy do tego nocne Polaków rozmowy, śmiechów i chichów nie było końca

Następnie pojechaliśmy z wizytą do pubu Black and White w Sycowie. A to dzięki uprzejmości kolegi Marka, który zabrał nas swoim autem. Marek wykazał się bardzo dobrymi kontaktami z tamtejszą obsługą. Oczywiście tradycyjnie skosztowaliśmy zimnego piwa. Przyjemny lokal z dobrym jedzieniem (tak słyszeliśmy), czasemi mają tam muzykę na żywo, a na stałe wielkie akwarium.

Na powrócie jeszcze wskoczyliśmy na Dni Dziadowej Kłody, gdzie akurat minął nas koncert zespołu Universe, ale nie ominęły harce na parkiecie w zróżnicowanych rytmach W przerwie zasiliśmy baterie goframi z bitą śmietaną i dodatkami. Papcioch przewrócił swoją tackę z gofrem wprost do jednej z misek z konfiturami, ale miły pan uśmiechając i klnąc jednocześnie pod nosem wyciągnął spowrotem zawartość na gofra, więc mieliśmy trochę ekstra owoców, niezły ubaw i obrażoną stojącą za nami kolejkę

Dzień 2:

Po leniwym późnym poranku, wyśmienitym rosołku serwowanym przez Rypaka i drugim daniu, poprawionym w chwilę później smakowitym sernikiem z gorącą kawą przyszedł czas na moto przyjemności. Tym razem już przy bardziej sprzyjającej aurze, bo było trochę słońca i suchy asfalt zachęcający do winkowania. Druga część festynu, plus odwiedzenie strategicznych punktów w okolicy, min. opustoszałego kościółka zbudowaneo w całości z cegły (razem z dachem). Powrót na kolację do Rypaka i na koniec zaskakujacy przydział "wałówki" do domu.

Powrót najprostrzą drogą i rozpakowanie gratów ok. 21:30 zakończyły tą zajefajną weekendową moto-imprezę.

Wielkie podzięki Rypakowi za iście królewskie przyjęcie kolegów i współną zabawę. Napewno imprezę jeszcze nie raz powtórzymy, również chętnie w poszerzonym składzie. Pomimo zachęcającej rymowanki nie udało się przekonać żon, ani psa, ale i tak było fajnie, że tra la la!!!

Fotki tu:

[media=]

[/media]

[Pan rypak]

Ciekawy wątek dodałeś Smarciu hehhehe.

Co tu dodać?

Ciekawe męskie rozmowy o podpinaniu i zapinaniu(hehe),widok papciocha na parkiecie z moimi sąsiadkami to chyba bezcenne.

Niech żałują ci co nie byli bo takiej samej już nie będzie.

Dzięki za ciepłe słowa.