Klubowicze arturo-bb Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Klubowicze Opublikowano 29 Sierpnia 2013 A ja nie bo u mnie teraz ciemno jak u murzyna w d...e i :msn-cry: :msn-cry: tak że ściana wody z nieba leci
Sympatycy krys70 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Sympatycy Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Dziekuje za spotkanie ,pozdrawiam uczestnikow i nie tylko Milego wieczoru
Jaki 40 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Ja w pracy jestem jakieś zdjęcia bym pooglądał plis!!!
Sympatycy krys70 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Sympatycy Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Czesc Jacek. Musisz poczekac na powrot Antona do domu.
Jaki 40 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Cześć Krzysiu będę czekał na pewno . W końcu jestem w pracy ha ha ha
Miro71 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 dla zainteresowanych ...... Ekipa jadaca do Titisee-Neustadt dotarla na miejsce ;-)
Sympatycy robert1973 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Sympatycy Opublikowano 29 Sierpnia 2013 foootóf sie zachciewa Anton sie szykuje do zrobienia foto na pierwszym planie Ania- jedyna rodzynka Anton "kontroluje" parking Generalnie jak zwykle było miło i wesoło, jak kogoś nie było.... niech żałuje. Pozdro PS policji dużo moto średnio muzy brak( można było normalnie pogadać) pozdro dla ekipy z Titisee-Neustadt szerokości w czasie powrotu
zenon Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Ja też za spotkanko dziękuje pogadaliśmy i pośmialiśmy się-pozdrowionka dla Wszystkich
SEBA 500 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 I dziękujemy CI ANTON za kamizelki
Sympatycy robert1973 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Sympatycy Opublikowano 29 Sierpnia 2013 no ba!!! pewnie że Dziękujemy Ci Antonie za Wspaniałe Kamizelki
Sympatycy Anton Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Sympatycy Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Już! Ale jaja! Outlook mi wysiadł i dlatego tak późno Były ciacha - proszę nie mylić Chłopaki błyszczeli od nowych kamizelek odblaskowych! Jednak nasze rumaki, jak zawsze wzbudzały zainteresowanie! Chyba dodatkowo tym szykiem w raji! :) Zostałem zmuszony do odprowadzenia Grzesia, bo ze szczęścia (nowa kamizelka odblaskowa) nie za bardzo wiedział gdzie mieszka. LUDZISKA! - byście Wy wiedzieli jakie u niego są możliwości!??? Całego prosiaka możemy grillować i zeżreć! Ale mi z gęby kapie! OJJJJJ A dla (tylko) porządku dziennego - Miro - ja się z rozkazu wywiązałem (zdjęcia są) , a gdzie raport z "wycieczki" (PL)? Gadajcie sobie co chcecie, takich dwóch, jak nas trzech - NIE MA! Jestem SUPER zadowolony, że taką BANDĘ poznałem i wolno mi z Wami obcować. Dzięki.
Grześ Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Jak zawsze było super Anton dziękuję za kamizelkę i za odprowadzenie mnie do domu. A prosiaka możemy upiec mi trzy razy nie trzeba gadać.
Sympatycy Anton Opublikowano 29 Sierpnia 2013 Sympatycy Opublikowano 29 Sierpnia 2013 I za to!!! (SŁOWO) będę Cię trzymał! A może już niedługo
zenon Opublikowano 30 Sierpnia 2013 Opublikowano 30 Sierpnia 2013 Jestem za. Macie fantastyczny pomyśł. Anton Ty całą grupę rozweszelasz, tak trzymać wszyscy razem.
Miro71 Opublikowano 1 Września 2013 Opublikowano 1 Września 2013 Anton z raportem musisz jeszcze troche poczekac Joasia ma zadanie domowe NAPISAC WYPRACOWANIE mysle ze nie pozwoli sobie na dostanie 2-ki bo jak to zaczac nowy rok szkolny z taka ocena ..... Zaraz wrzuce pare zdjec .... https://picasaweb.google.com/106280804712707780702/Schwarzwald2013?authkey=Gv1sRgCN-z4Nfwi9jutgE PS.: Grupa w skladzie : Darek+Marzena, Pawel+Malgorzata, Joasia o godzinie 8:07 opuscili ziemie Schwarzwaldu ;-(
Sympatycy pawel883 Opublikowano 1 Września 2013 Sympatycy Opublikowano 1 Września 2013 i po 12-stu godzinach jest w domu.
Sympatycy Anton Opublikowano 1 Września 2013 Sympatycy Opublikowano 1 Września 2013 Oj Paweł! (?) - to króciutko ten wypad trwał! hihihihi Tylko 12 h Ale jak Cie spotkam, po ryju! Dziadka już nie biorą jak coś fajnego! Buuuuuu Pracował bym, e tam pracował - HAROWAŁ bym za friko jako tłumacz (by cza było). A moje serduszko jeszcze pracuje. OK - główka już nie, ale to przez te maki! Zazdroszczę Wam wypadu! Będę się musiał przeprowadzić bliżej Jastrzębia, albo Rybnika . A może mnie polubicie (?). Nikt mnie nie lubi, nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie bierze na wycieczki! Jaki ja jestem "biedny"! Mimo wszystko, MIRO! JESTEŚ WIELKI!! I tak trzymaj.
IMC_GREGOR Opublikowano 1 Września 2013 Opublikowano 1 Września 2013 Anton popraw rocznik w tym czerwonym bo sobie dodales 10 lat a przeciez jestes mlodszy duchem od niejednego 20 latka :)
Sympatycy Anton Opublikowano 2 Września 2013 Sympatycy Opublikowano 2 Września 2013 Dziękuję Poprawione W czwartek w Chudowie nie będę. Bieszczady wzywają
Klubowicze karton Opublikowano 2 Września 2013 Klubowicze Opublikowano 2 Września 2013 a ja sie na chwile urwie z imprezy bieszczackiej i śmigne na karmi w chudowie
Sympatycy krys70 Opublikowano 3 Września 2013 Sympatycy Opublikowano 3 Września 2013 Karton chyba tym szybowcem dolecisz
Klubowicze arturo-bb Opublikowano 3 Września 2013 Klubowicze Opublikowano 3 Września 2013 Jak spróbuje mojej cytrynówki a potem aroniówki to się Teleportuje jak w Star Treku
Klubowicze karton Opublikowano 4 Września 2013 Klubowicze Opublikowano 4 Września 2013 no i tak będzie
Klubowicze Joasia70 Opublikowano 11 Września 2013 Klubowicze Opublikowano 11 Września 2013 No i już minął ponad tydzień od powrotu od Miro. Trochę mi zeszło ale obiecałam napisać kilka słów więc pora się wywiązać z obietnicy Wyjazd planowany już był w zeszłym roku ale jak to bywa realizacja nastąpiła dopiero teraz. Wycieczka zaplanowana została na 4 dni : 1 dzień dojazd, 2 dni zwiedzania i 1 dzień powrót. Liczba osób 5 na 3 Burgmanach 650, a na miejscu jeszcze jeden Burgman . Godzina wyjazdu została demokratycznie ustalona na 8.30 - 26 września. Oprócz mojego małego spóźnienia ( za co jeszcze raz serdecznie przepraszam ale jakoś tak mi się dobrze rozmawiało z dziećmi w urlopowej atmosferze, że pomyliłam godziny na zegarze ) cała droga minęła bez przygód, ot spokojna jazda autostradą w słońcu z postojami co 170 - 180 km na tankowanie, kawę, kanapki ( dzięki Gosiu, że pomyślałaś i o mnie ) i rozmowy. Tu też wielki szacun dla Marzeny, która rzucona na głęboką wodę, bo wcześniej prawie nie jeździła na motocyklu, dzielnie zniosła te prawie 1100 km . Wprawdzie były plany żeby dziewczynę przymocować trytytkami do siedzenia ale wystarczyły tylko paski ;-) Ok. godz. 21.00 stanęliśmy na miejscu w Titisee-Neustadt witani przez Miro. Po szybkim rozpakowaniu się, zagarażowaniu skuterów, udaliśmy się na pyszną kolację do Mirka i jego rodziny - Magdy i Chantal. dwóch ślązaków po przejechaniu 1000 km zostawia skutery w garażu i zgodnie ruszają na wyżerkę: Nocne burgmaniaków rozmowy trwały długo, w trakcie których, pochłonięto m.in. "góry" pysznych skrzydełek, po których bielały później tylko kosteczki - szczególnie na jednym talerzu ;-) Piątkowy poranek powitał nas piękną pogodą a Mirek propozycją trasy nad jezioro Bodeńskie. Ponieważ był to piątek liczyliśmy na mniejsze korki i tłok turystów , jednak nie do końca się to udało i bliżej jeziora droga była zakorkowana ale nasze 4 skutery dzielnie pokonały takie drobne przeszkody. Pięknymi drogami przez rejon Hegau znajdujący się nad jeziorem bodeńskim w pobliżu szwajcarskiej granicy u podnóża Alp dojechaliśmy do punktu widokowego gdzie próbowaliśmy wypatrzeć jezioro skryte we mgle. Stąd udaliśmy się na samo jezioro, którego objazd zaczęliśmy w Uberlingen gdzie wypiliśmy pyszną kawę , spacerowaliśmy wsród kwiatów, okupowaliśmy murki a Paweł padał na kolana przed Burgmanami . Następnie głód i zapach bratwurstów skierował nas do Meersburg, gdzie pochłonęliśmy te pyszne buły z kiełbaską i musztardą ... mniam ... jeszcze teraz mi leci ślinka na wspomnienie ... a może to towarzystwo dodało smaku tej wyszukanej potrawie ;-) Meersburg to miasteczko jakich wiele nad jeziorem bodeńskim, piekne odnowione kamienice, sklepiki, kolorowe kwiaty i mimo tłumów turystów korzystających z ostatnich chwil wakacji miło się tam spacerowało. jak nam dobrze No a co po obiadku ? oczywiście deserek ... opis zaczyna przypominać wycieczkę kulinarną ... ale co mogło być lepszego niż lody w Lindau na wyspie ;-) po spacerze w porcie, znów omijając samochody jadące/stojące w korku, wróciliśmy do Neustadt na ... kolację na którą poszliśmy do małej restauracyjki w pobliżu naszego mieszkania i znów rozmowom i śmiechom nie było końca. Nie kończyła się też ilość jedzenia na talerzu, której nawet Paweł miał trudność sprostać tym bardziej, że Gocha dodawała mu kawałki mięska ze swojego talerza I kolejny poranek . I kolejne propozycje Mirka : Triberg a w nim najwyższy wodospad w Niemczech oraz muzeum zegarów z kukułką z największym zegarem tego typu na świecie. to byśmy zobaczyli gdybyśmy poszli "troszkę" dalej ale zobaczyliśmy tylko tyle, a wodospad "prześwitywał" tylko daleko, daleko między drzewami w okolicy oprócz głównego muzeum zegarów jest kilka mniejszych, które są całkiem dobrym sposobem zarabiania tej najwiekszej kukułki nie zobaczyliśmy ale ta mimo, że "kukanie" miała mało kukułcze też była całkiem duża Stąd piękną drogą z cudownymi widokami pojechaliśmy do St. Blasien gdzie zwiedziliśmy katedrę, która podobno jako jeden z nielicznych obiektów w trakcie wojny nie uległa zniszczeniu w trakcie bombardowania. humory dopisywały cały czas I znów drogą wśród wzgórz i lasów Schwarzwaldu , objeżdżając jezioro Titisee śmigamy ciesząc się piękną pogodą. Po odwiezieniu Marzeny do domu w Neustadt , żeby mogła zebrać siły przed kolejnym dniem jazdy , jedziemy jeszcze zwiedzić Titisee - część turystyczno-wypoczynkową miasta . Pełno tu sklepików z pamiątkami, specjałami regionu czy barów gdzie można zjeść cos dobrego. Po krótkim spacerze Mirek zaprowadził nas jeszcze pod skocznię narciarską - największą naturalną skocznię w Niemczech. Ciekawostką jest to, iż w celu zachowania możliwości organizowania Pucharu Świata , które było zagrożone ze względu na kłopoty ze śniegiem w tym rejonie, klub zmagazynował ok 400 ton śniegu w specjalnej budowli ze styropianu. I ostatni wieczór, pożegnanie z miłymi gospodarzami okraszone życzeniami urodzinowymi dla Mirka. I znów jedzenie i degustowanie zachwalanych najlepszych w mieście kebabów. Cóż z tego, że to była prawie północ. Niestety to co dobre szybko się kończy. Czas wracać do domu. poranne przygotowanie skuterów do drogi: Przed nami znów ponad 1000 km jazdy autostradą. Za nami przecudny czas i niezapomniane chwile i ból brzucha z przejedzenia i śmiechu. Opowieści Pawła te nowe o „krasnalku” i stare o „psie w budzie” do teraz wywołują uśmiech. Dzięki Mirek za gościnę i zaangażowanie w uprzyjemnianiu nam czasu. Dzięki Gocha i Marzena za fajne rozmowy. Dzięki chłopaki za przyprowadzanie i odprowadzanie mojego maleństwa.
Rekomendowane odpowiedzi