Gość bartaspl Opublikowano 4 Czerwca 2011 Opublikowano 4 Czerwca 2011 Cześć wszystkim! Jestem amatorem. Dopiero zaczynam, wiem że nie wiele umiem. Prawko B mam od 13 lat i ogólnie od 12 bez dzwona, a trochę jeżdzę. W poniedziałek kupiłem Burgmana 400 swój pierwszy poważny jednoślad. Zrobiłem nim do tej pory ok.300 km. Większość po mieście, trochę w trasie i po zadupiach, w deszcz i burzę, przedzierałem się przez spore korki, zaliczyłem pierwszą glebę (przy parkowaniu sic! nie będę o tym pisał bo wstyd Wrażenia? Jestem dość przerażony tym z jaką łatwością można się na nim wywalić, ale miałem to od poczatku nie po dzisiejszym "parkowaniu". Przykładowo: uskok wzdłuż drogi - chybotanie, korki - ledwo się mieszczę i ogólnie jazda "na styk" z dużą dawką zaufania do innych kierowców i własnej szybkiej reakcji, deszcz i noc - makabra ogólnie, włączanie się do ruchu z leciutko odkręconym gazem - poślizg tylnego koła, białe strzałki na jezdni - podobnie, silny podmuch wiatru gdy wyprzedza mnie samochód - zmiana toru jazdy o 1m bliżej auta. Nie zaliczyłem jeszcze piachu, oleju na jezdni, czy kolein pełnych wody (jakoś je ominąłem), ale jazda dostarcza mi i tak sporo stresu, a przyjemność mam tylko jak startuję ze świateł (to jest mega fajne !w00t ), jadę sam po pustej drodze z dobrą nawierzchnią, albo wolno kruzuje po zadupiach (sady, wioski, widoczki) podziwiając okolice (to chyba najlepsze). Czy na początku to jest normalne, że tak się boję i że widzę tyle niebezpieczeństw? Nie wiem, może ja się do tego nie nadaję, może to dlatego że pochowałem trzech kumpli którzy zginęli na bike'ach, może ten motor jest za mocny (ale raczej za długi i za ciężki i może za nisko ma środek ciężkości). Dziewczyna moja jest przerażona, rodzice podobnie. Nie to,że jestem tchórzem. W sumie to pływam na jachtach po morzu, latam na paralotni, nurkuję czasem, śmigam na MTB, parę razy w roku chodzę po górach no i snowboard off track zawsze Coś jest nie tak z tym jednośladem chyba... Albo ja mam jakąś paranoję, albo naprawdę łatwo o rozwałkę i trzeba brać to pod uwagę. To co wiem na pewno to to,że od paru dni bardziej doceniam każdą chwilę życia, każdy moment Ci co jeżdzą mówią mi,że każdy tak ma i muszę więcej pojeździć, reszta tylko prosi bym uważał. Wszyscy mówią,że skuter mega zajebisty !V . No dobry jest, ale czy nie za duży? Moja luba oświadczyła,że jeździć ze mną nie będzie, a że słowa dotrzymuje to wiem, że drugie siedzenie będzie się marnować. W sumie jakbym miał teraz zaliczyć dzwona to ehhh słabo by było. Mam całkiem klawe życie A skuter? Miał mi pomóc przezyciężyć korki i dać opcję wyjazdu parę razy w roku bo uwielbiam podróże. Na pewno w weekend długi czerwcowy skoczymy z kumplem w Bieszczady, zawsze chciałem zrobić Nord kapp (kiedyś rowerem się nie udało więc może na Burgmanie?) Kurde czy tylko to wszystko jest warte tego ryzyka? Doradźcie mi, napiszcie co myślicie. Wiem,że temat jak na pierwszy post mocno niepoprawny "politycznie" na forum fanów maxi-skuterów, ale przeciez nie o politykę tu chodzi. Mam się przesiąść na mniejszą 125tkę wielkości zwykłego skutera czy nie? Czekając na odpowiedzi życzę udanego, pogodnego weekendu:) i szerokości !scooter pozdro!
gkrz Opublikowano 4 Czerwca 2011 Opublikowano 4 Czerwca 2011 Ja na początku nie mogłem spać. Miałem podobnie. Moja Apka jest jeszcze większa od twojego Burka. Już mi zrobiła parę siniaków na nodze jak ją próbowałem piszczelem postawić do pionu, nadciągnęła mi rękę tak że czuję już z miesiąc. Zgadza się jestem mały 170/80. Mnie też denerwuje ta niestabilność na nierównościach przy małej prędkości. Bez przerwy trzeba ruszać kierownicą. Skutery są inaczej zbudowane niż moto. W skuterze masz silnik pod siedzeniem, tył jest cięższy i jak wjeżdżasz na krawężnik to poniewiera tobą jak pies flakiem. W moto jest silnik bardziej z przodu, więc jest większy nacisk na przód i może troche lepiej się manewruje. 300 km, to trochę mało żeby wydać osąd. Pojeździj trochę, bez szaleństw, spokojnie. Nie pakuj się między samochody, po co ci stres, jak bardzo ci się spieszy to sobie wyjedź 5min. wcześniej. Skuter to nie enduro. Nadaje się tylko na równe drogi. Mnie też denerwuję to " lylanie " na boki i dlatego staram się wybierać takie traski coby nie było za dużo dziur. Na równym zaś czuję się na nim jak na żyroskopie, szybkie skręty kierownicą, a on jak przyklejony do asfaltu. Ogólnie fajnie jest. Nie kupisz sprzętu uniwersalnego. Na dalsze trasy w nieznane tereny najleprzy byłby jakiś typowy moto-turystyk np. Transalp, czy Duevil, a do miasta jakaś lekka 250-tka. I ja do tego postanowiłem dążyć. A, jeszcze jedno, może za mało do niego mówisz :) Nie zniechęcaj się, po woli się przyzwyczaisz i będzie super.Pozdrawiam.
kropi Opublikowano 4 Czerwca 2011 Opublikowano 4 Czerwca 2011 Hej. Burgerem jeżdżę dopiero od tygodnia, wcześniej była 50 Kymco i cruiser Kawasaki VN 800. Mam trochę inne odczucia - akurat na Burku jeździ mi się najlepiej - jeśli chodzi o łatwość prowadzenia, manewrowania może Kymkacz był lepszy (mniejszy, lżejszy) ale zdecydowanie za słaby na moje 95 kg i 186 wzrostu. Pamiętam natomiast początki jazdy Kawką, no to była trochę walka... Moto w sumie nie największe, dość dobrze wyważone, z niezłym kopem i wygodne, a mimo to dopiero po ponad tysiącu km mogłem powiedzieć, że jeździ mi się w miarę komfortowo. Jeśli Burgi wydaje ci się za duży - bo to jest spore sprzęcicho - to może trzeba spróbować czegoś mniejszego, np. t-maxa 250? Albo Burgera 200? Mnie akurat pasuje ten rozmiar, ładnie wybiera nierówności, na koleiny nie ma mocnych, każdy jednoślad źle to znosi. Poczytaj sobie o technice jazdy, o przeciwskręcie (jadąc "normalnie" Burek trochę wali się w zakręt, przy przeciwskręcie to zjawisko nie występuje, idzie jak po sznureczku, wychyla się lepiej niż Kawka!), jeśli po 2 tysiącach nadal Ci nie będzie pasował to zmień na coś mniejszego, w końcu po co się męczyć? BTW w salonie Liberty w Łodzi mają wypożyczalnię motocykli, można sobie wziąć na 2 godzinki albo i na cały dzień wybrany model i pośmigać, koszt 50 zł plus paliwo.
st1545 Opublikowano 4 Czerwca 2011 Opublikowano 4 Czerwca 2011 Jestem amatorem. Dopiero zaczynam, wiem że nie wiele umiem. [...] Jestem dość przerażony [...] ogólnie jazda "na styk" z dużą dawką zaufania do innych kierowców i własnej szybkiej reakcji, [...] Czy na początku to jest normalne, że tak się boję i że widzę tyle niebezpieczeństw? Nie wiem, może ja się do tego nie nadaję, [...] Mam się przesiąść na mniejszą 125tkę wielkości zwykłego skutera czy nie? Cześć. Podoba mi się Twój post - przyznaję, że czytam to forum właśnie dlatego, że jak rzadko które pozwala popatrzeć na sprawę z dwóch zupełnie odmiennych stron, obu całkowicie różnych od moich doświadczeń. Część pisze o urokach jazdy na maxi - inni, nowi, o zwykłych codziennych problemach z oswajaniem mocy. Mnie żadna z tych przyjemności nie była dana, więc nie mogę Cię za bardzo pocieszyć. Owszem, zaliczyłem szok związany z pierwszą glebą - ale na Kijłeju Hurricane'ie, skuterze tak lekkim, że właściwie to sam się podniósł. Zdarzało mi się też, w pierwszych tygodniach jazdy na swoim pierwszym Elyseo, złapać za głowę: co ja robię, za szybko, za ostro, za blisko było! - ale cóż to była za ostrość, jak w 50cc zerwać przyczepność gazem można tylko na piachu. Potem, po roku, zrobiłem "A". Swoją drogą - jak Tobie szło na kursie? Jeśli robiłeś go dawno (razem z "B") to może warto trochę powtórzyć, pojeździć po mieście z kimś lub za kimś? Ogólnie - pojedź sobie na plac i poćwicz precyzyjne panowanie nad torem jazdy jednośladu. Slalomy, ósemki, powolną jazdę po kresce itp., wszystko z reguloaminowym kręceniem głową i kierunkowskazami. Nie wiem ile - z 10 godzin i chyba powinno być ok, przynajmniej w mieście w korkach. Na prostej to sobie na pewno poradzisz. Aha, ja bym sprzętu na Twoim miejscu nie zmieniał. Domyślam się, że taka "porażka" byłaby jednak niepolityczna ze względów rodzinnych (-; ale nie o to chodzi - duża liczba użytkowników tego forum świadczy o tym, że 400-tkę każdy może ogarnąć. Pamiętaj oczywiście o tym, że ryzyko poważnego wypadku _rośnie_ wraz z doświadczeniem (statystyka jest nieubłagana!). pozdrawiam, tomek
robix Opublikowano 4 Czerwca 2011 Opublikowano 4 Czerwca 2011 To jest przyklad na to ,ze nalezy stopniowo dozowac ,,emocje,, tzn kupowac sprzet do wlasnych umiejetnosci i potrzeb. Burger 400 do malych nie nalezy ale jesli ma sie juz odpowiednie doswiadczenie to jest dziecinnie prosty w prowadzeniu jak zreszta wiekszosc MAXI pod warunkiem ze sa sprawne i maja opony w super stanie (male kola) w przeciwnym razie jazda jest utrapieniem a tor jazdy i znaczne pochylenia mocno utrudnione. Przytocze tu swoje doswiadczenia po zmianie opon na nowe po zakupie Burgmana 400 K1 : To co sie stalo jest ciezkie do opisania poniewaz prowadzenie skutera od tego momentu to inna bajka tak jakby jechalo sie po szynach a moto zdawalo sie lzejsze o 50 kg. Najwiekszym zaskoczeniem bylo pokonywanie zakretow ktore od tej pory brane byly typowo ,,na kolano,, tak jak to czynilem jezdzac motocyklemi -czysta przyjemnosc. Ps. Na korki wybiera sie pojazd o znacznie mniejszych gabarytach i wadze ale do tego trzeba dorosnac lub zostac o tym poinformowanym przed zakupem. robix
Gość bartaspl Opublikowano 4 Czerwca 2011 Opublikowano 4 Czerwca 2011 Hej! Dziękuje Wam WSZYSTKIM za odpowiedzi, każda coś wniosła i dała powody do przemyśleń więc liczę na kolejne. Robix przeczytałem mnóstwo testów, wpisów na forach i opinii zanim zdecydowałem się na Burgmana 400, wiele osób zachwalało go dlatego, że jest idealny do miasta i na trasę. A szukanie rozpocząłem od Vespy 125, która wydawała mi się "pierdziawką" potem Burk 250, 200 i 400 - sugerując się m.in głosami na forum. St1545 to prawda prawko robiłem w 1998 więc spooooorą przerwę mam. Przeciwskrętu na przykłąd uczyłem się z forów internetowych bo na kursie nikt mi o tym nie mówił. Jadę na plac i wykupię parę lekcji doskonalących jazdę - po co mam miesiacami dochodzić do tego co ktoś może mi przekazać w praę godzin. Kropi i Gkrz ja jestem znacznie mniejszy, mam 172cm przy 77kg i Burgi przy parkowaniu na przykład czy przedzieraniu się przez rzędy aut wydaje mi się ciut za ciężki. Burgman to kurcze jak chopper na miasto, zwłaszcza jadąc z nogami do przodu A co do rezygnacji z jazdy w korkach to szybciej zmienię skuter. W poniedziałek na przykład pokonuję 12km autem w 1h30', a skuterem w 30' także wyjechanie 5 minut wcześniej nie załatwia sprawy to nie ten rząd wielkości. Dobra ruszam w trasę za miasto, zrobię następne 300km i mam nadzieję będzie git! Pozdrawiam!
gkrz Opublikowano 4 Czerwca 2011 Opublikowano 4 Czerwca 2011 Tylko pamiętaj o tym co powiedział st1545 Pamiętaj oczywiście o tym, że ryzyko poważnego wypadku _rośnie_ wraz z doświadczeniem (statystyka jest nieubłagana!).
T-Rex Opublikowano 4 Czerwca 2011 Opublikowano 4 Czerwca 2011 Bartaspl rozbawił mnie trochę Twój wpis. Odczułem jakbyś się żegnał z tym światem. Coś chyba rzuciłeś się na zbyt głęboką wodę. Zaczyna się od lekkiej maszyny. Każdy z nas przeżył wrażenia, które opisałeś. Na ciężkim motocyklu jest dodatkowy strach. Szczególnie przy prostych manewrach. Też nie należę do herosów i pierwszy mały skuterek był dla mnie ciężki. Po jakimś czasie stał się lekki jak rower. To chyba naturalne, bo nasze ciało przestaje dźwigać i jakby oszukuje. Idzie na łatwiznę wyrabiając sobie odruchy. Po prostu czujesz na co możesz sobie pozwolić. Potem większa maszyna i znowu to samo. Znów trzeba się przyzwyczajać ale na pewno nie tyle, co kupując od razu ciężki sprzęt. Kumple kupili sobie od razu duże maszyny i podobnie jak Ty powywracali się. Też przy prostych manewrach. Czyli wtedy gdy pojazd nie ma stabilności i dźwigamy Ja swojego nie wywaliłem, ale tylko dlatego, że mniejszy pokazał mi, co może się stać. Tamtego dźwignąłem jak leciał. Tego bym nie zdołał. Pamiętam więc czego się nauczyłem przy małym. Co do przygód na drogach, to niestety mamy małe koła. Jadąc motorem z dużymi kołami możesz nie poczuć dziury, na której nasze skutery wyczyniają dziwne rzeczy. Pasy i co gorsza wyskrobany maszyną asfalt potrafią przyprawić o palpitację. Koleiny, dziurska itp. Ogólnie drogi mamy w fatalnym stanie. Strach jest tym większy im większy skuter, bo cięższy i szybszy. Na lżejszym łatwiej to opanować. Potem nabierasz wprawy i wiesz co trzeba robić, żeby to ominąć, pochylić się itp. Przychodzi czas na duży 400 to nie jest uniwersalna maszyna do miasta i na trasę. Do miasta trochę za duży i mało zrywny. Ale jeśli dajesz radę to git Najważniejsze czy jesteś zadowolony, bo z Twojego wpisu nie wiadomo?
robix Opublikowano 5 Czerwca 2011 Opublikowano 5 Czerwca 2011 bartaspl >>> Jak sam widzisz sugerowanie sie czyims zdaniem nie poplaca a w naszym pieknym kraju modna jest megalomania wiec jesli moto nie ma 1000cm3 to jest ,,pierdziawka,, (dla mnie to bzdura). Bedac wlascicielem wielu jednosladow oraz rzeczonych Maxi skuterow mam porownanie co do czego sie nadaje najlepiej i 125 do 250 to miasto a powyzej rowniez dluzsze wycieczki i trasy. Na koniec dodam ze dla osoby doswiadczonej nie ma wiekszego znaczenia czym jedzie i ile wazy bo poradzi sobie bez najmiejszych problemow z kazdym pojazdem wiec cwicz nawijaj kilometry , przyjemnosc pojawi sie sama a strach odejdzie w zapomnienie robix 1
przemas Opublikowano 5 Czerwca 2011 Opublikowano 5 Czerwca 2011 Bartaspl, masz typowe objawy człowieka, który jeździ z wyobraźnią - to bardzo dobrze!. Wlaśnie takie wyobrażanie sobie, co może stać się za chwilę, pomaga unikać wielu groźnych sytuacji. Przyznam, że trochę zaskoczyły mnie opinie, że "maksi jeździ się trudniej niż moto"... Ja mam zupełnie odwrotnie. Jak pojeżdżę trochę jakimś moto a potem wsiadam na burka to czuję się jakbym usiadł w wygodnym fotelu, po ciężkiej harówie... Według mnie skuter wybacza dużo więcej od motocykla (przeciwskręt nie jest obowiązkowy a moment prostujący przy dohamowaniu w zakręcie znacznie mniejszy). Jak sugerowano wyżej, koniecznie sprawdź stan ogumienia! Jak gumy są kwadratowe to lepiej je wymień jak najszybciej. Mam nadzieję że wkrótce przyzwyczaisz się do tego "potwora".
T-Rex Opublikowano 5 Czerwca 2011 Opublikowano 5 Czerwca 2011 Przemas jak to się mówi punkt widzenia zależy od punktu siedzenia Jak ktoś już umie jeździć 2oo, to skuter dla niego to pestka. Odczuwa znaczną wygodę. Nie ma mielenia biegami, obydwa hamulce w klamkach, a jeden zespolony. Dociążone tylne koło i nawet hamuje No i pozycja po prostu bajka. Ale nie dla każdego. Mnie np brakuje kontaktu z motorem. Wolałem ścisnąć bak nogami, a tu muszę się wbijać piętami, a plecami w oparcie, żeby nie latać po wybojach. Jak to zwykle bywa są plusy i minusy. Motor z dużymi kołami prowadzi się lepiej od naszych małych kółeczek. I to chyba tyle plusów, bo potem są rzeczy o których pisałeś. Dochodzi zero hamowania tylnym kołem i pewnie jeszcze kilka innych rzeczy, które wymagają większej techniki od jazdy skuterem, ale czy na pewno? Może skuter wybacza, bo jeździmy wolniej? Wiemy, co on wyprawia na dziurach, koleinach, pasach na jezdni i może stąd jeździmy bardziej ostrożnie? Ogólnie skuterem jeździ mi się bardzo dobrze. Są jednak dni, że jestem osłabiony, przemęczony i wtedy mam szereg objawów, które opisał Bartaspl. Gdyby nie to, że jak wypocznę, siadam za kierą i wszystko jest ok, to też bym się doszukiwał awarii w sprzęcie. Oczywiście te objawy występują, ale nie jestem wtedy tak nadwrażliwy.
rpp Opublikowano 5 Czerwca 2011 Opublikowano 5 Czerwca 2011 Jadę na plac i wykupię parę lekcji doskonalących jazdę - po co mam miesiacami dochodzić do tego co ktoś może mi przekazać w praę godzin. Z profilu wynika, że jesteś z Warszawy. Podjedź na Bemowo do chłopaków z Promotora - myślę, że nie będziesz żałował ani złotówki z tego co wydasz na pośmiganie choćby po placu pod ich okiem.
przemo72 Opublikowano 5 Czerwca 2011 Opublikowano 5 Czerwca 2011 Jeżdżę skuterami po Warszawie od 11 lat. Były różne... malutkie i troszkę większe. Od początku sezonu 2011 cieszę się Burgi 400. Nie widzę w sprzęcie żadnych wad jeśli chodzi o miasto. Wszędzie się mieszczę. Że ciężki, to nic..., środek ciężkości jest tak nisko położony, że wiele wybacza... Inaczej niż w motocyklu, gdzie udało mi się przewrócić motor na parkingu za mocno go przechylając.. na trzeźwo! Co do obaw i lęków zgadzam się, to nie jest bezpieczne hobby. Dobrze o tym wiedzieć i pamiętać na drodze, nie zapominając o radości z jazdy na dwóch kółkach rzecz jasna Dzisiaj jeździłem na moto, jechałem przez las, znaki na które nie zwracałem wcześniej uwagi zaczynają mnie interesować: "Uwaga zwierzęta dzikie!" Sarna biegała wzdłuż płotów odgradzających przydrożne sady, co chwilę wbiegała na drogę, kompletnie nieprzytomna ze stresu... W zeszły weekend widziałem podczas jednej podróży: sarnę, zająca i jeża przebiegające drogę. Uważajcie w lasach!!!! Brrrrr. Pozdrawiam serdecznie, Przemo
T-Rex Opublikowano 6 Czerwca 2011 Opublikowano 6 Czerwca 2011 Powiem Wam, że znaki uwaga zwierzęta były dla mnie niewidoczne. Jak tylko wsiadłem na 2oo bardzo zwracam uwagę na te znaki i jak widzę spłoszone zwierzątko to hamuję. Pobudziłem wyobraźnie filmami z Youtube. Nie chciałbym fiknąć kozła przez takiego zwierzaczka, a i jego szkoda. W swojej okolicy wiem, gdzie chodzi dziczyzna, ale w obcej bardzo uważam. Szkoda, że na kursach nie uczą tego. Przynajmniej ja niczego merytorycznego nie doświadczyłem. Żadnego przeciwskrętu, ani co może się dziać z motorem w określonych warunkach. Lipa.
kmodzele Opublikowano 7 Czerwca 2011 Opublikowano 7 Czerwca 2011 Znakomity temat, znakomite posty! Chyba zestawienie: małe doświadczenie + duży motocykl na początek przygody to zły wybór. Ale też nie chcę powtarzać stereotypu, by na początku kupować mały pojazd, a z czasem zwiększać moc (robix...). B400 to bardzo dobry sprzęt (o ile jest sprawny), a Tobie po porstu brakuje wjeżdżenia się. 300 km to bardzo mało. "Przemęcz" się ze 2000 km i zapomnisz o swoich pierwszych rozterkach :-) Tak, jak pisaliście wczesniej: warto poćwiczyć pod okiem fachowca, może pojeździć (choćby wypożyczonym) mniejszym pojazdem i nabrać pewności siebie na czymś lżejszym. Podobnie jest zresztą z kierowaniem 4oo. Gdy zwykle jeździmy jakimś małym autem, i nagle musimy się przejechać długim i ciężkim - nie widzimy, gdzie się kończy i czujemy się bardzo niepewnie. Ale z czasem przestajmy w ogóle o tym myśleć. Jeździć, jeździć, jeździć. Nastawienie się zmieni. A Dziewczyna widząc, że zmieniłeś nastawienie i nabrałeś pewności siebie, w końcu da się namówić na wspólną drogę.
Gość bartaspl Opublikowano 7 Czerwca 2011 Opublikowano 7 Czerwca 2011 Hej! Hej! Jestem, żyję i na bieżąco śledzę wątek I jeżdzę prawie codziennie. Nawinąłem do tej pory 700km. Niestety musze zroibć przerwę bo mam problem ze stacyjką, która zaczęła mi się obracać w kółko (od prób otwierania bagażnika, który nie chciał sie otwierać) więc jutro wstawiam sprzęt na przegląd do Suzuki, niech sprawdzą całość, a przede wszystkim opony i geometrię. Na tylnej oponie mam bieżnik głębokości 3 max 4mm. Zrobiłem jednego dnia dłuższą trasę i na prostej drodze z 6 razy miałem poślizg tylnego koła i zawsze w prawą stronę (?) A jak wpadnie pensja to podszkole się u chłopaków z Promotor jak radzi RPP. Poza tym jeździ mi się lepiej, już tak się nie boję !w00t i przede wszystkim wiem mniej więcej na co uważać. Tak jak radzicie zrobię 2000 km i wtedy raz jeszcze sie zastanowię. Póki co dojazd i powrót z pracy to najprzyjemniejsze chwile dnia T-Rex słuszna uwaga z tym żegnaniem się ze światem sam z wymowy tego postu się smieję kiedy tu zawitam, ale z drugiej strony cieszę się,że podeszliście do tematu poważnie i nie wyśmialiście mnie,że kupiłem za dużą maszynę i mam z nią takie dziecinne problemy A czy jestem zadowolony? Ze skutera jestem dumny, ale trochę się boję jazdy w korkach. A czy z zakupu? Pozwól mi odpowiedzieć jak przekroczę dwa tysiące. Póki co uwielbiam śmigać nim w trasę. Ten dźwięk silnika przy 60-70 km/h, te przeloty przez las z otwartą szybą, nocną jazdę na zajefajnych długich światłach. Lubię te spojrzenia innych skuterowców, to przyspieszenie na długich prostych, to ile płacę na stacjach Póki co jest coraz bardziej !OKK Pozdrawiam!
dzygit Opublikowano 8 Czerwca 2011 Opublikowano 8 Czerwca 2011 Burka mam od zeszłego sezonu. Długo zastanawiałem sie jakie 2oo wybrać. Praktycznie szukałem kilka miesięcy dosiadając testowo różne maszyny. Nie myślałem o skucie bo nie podobały mi się klekoczące plastiki i mało poważny wygląd kojarzony z 50-kami. Przez przypadek oglądając inne moto wsiadłem na AN400 i od razu postanowiłem że będzie mój. Starszy model ale wyglądał jakby dopiero co opuścił fabrykę. Oczywiście trochę przepłaciłem ale to nie ma znaczenia kiedy moto ma wszystkie śrubki. Jeździłem sobie po Wawce skuterowo coraz śmielej i ... dzwonek. Jedna pani wjechała mi w przednie koło z podporządkowanej. Nie pomogła mała prędkość i ręka na klamce hamulca. Pech ale i dużo szczęścia bo konstrukcja skutera uchroniła mnie przed poważnymi obrażeniami jakie mogłem odnieść gdybym jechał motocyklem. Skuter przyjął uderzenie i obrócił się na tylnym kole prawie 360st. Ponieważ jest przekrok zamiast zbiornika mogłem uwolnić nogi i ocaliłem kręgosłup. Pasażer siedział w osi obrotu i też spadł bardzo fartownie. Teraz moto jest po remoncie. Naprawiałem go samodzielnie i włożyłem w to dużo wysiłku i jeszcze więcej pieniędzy. Na szczęście części do starszych Burgmanów są łatwo dostępne -to zaleta posiadania popularnego motocykla Ostatnio sprawdził się doskonale w dalszej 300km trasie na Zlot. Nie dogonię nim 650tek ale odwdzięcza się spalaniem 3,1 na sto.
Maciej_f Opublikowano 8 Czerwca 2011 Opublikowano 8 Czerwca 2011 Witaj bartaspl, Pierwszy jednoślad który miałem to Było Kymco 50 Następnie dorobiłem kategorię A i chciałem kupić jakiś motorek na początek 500 może jakieś Kawasaki ER albo Suzuki GS. Albo Honde CBF. Ale traw chciał że kupiłem B400 K2. Na początku faktycznie zastanawiałem się czy nie za ciężki na miasto. NIeiowiem że jakoś dużo kilometrów nim nawinąłem ale teraz bym zamienił chyba tylko na B400 K7. Czasami zdarza się że utknę gdzieś na między pasie gdzie 50 bym przeleciał, co dziwniejsze ścigacze przejeżdżają a ja stoję. To Nic sama frajda na powolnej jeździe i spojrzenia ludzi. Poza tym Burek na jeden zasadniczy ogromu plus. Bagażnik takiego chyb anie ma nikt. Ostatnio w kumplem jechaliśmy na mazury on Suzuki Intruder 800, Biedaczek kupę pakunków miął powiązane na fotelu. A ja zapakowany cały do bagażnik. Po trasie nie czułem żadnego dyskomfortu pod względem prędkości aż czasami za szubko jechałem a i komarów mniej natłukłem niż kumpel. Jak dla mnie rewela. Owszem ostatnio się zastanawiałem nad 200 ale wtedy wypady na dalsze trasy mogą być cut meczące bo z plecaczkiem może nie nadążać za tempem aut które czasami tak zasuwają że głowa boli. Poza tym Jak masz gabartyt to Ciebie widzą i zwracają uwagę. to tak samo jak w aucie. Jedziesz smartem albo maluchem to każdy ma cie gdzieś nie nie chce przepuścić. A Burgman to jednak klasa puki co zbieram kasę na nowszy model. A tobie radzę pojeździć spokojnie i nawet postać ciut w korkach i nie pchać się do przodu za wszelką cenę to nie oto chodzi. 5 min. nie zbawi a w razie obcierki masa kłopotów. Z czasem wyczujesz swój sprzęt i będziesz czerpał przyjemność z każdego metra przejechanego. Ps. Ja na początku też się gibałem jak jechałem wolno. Ale to kwestia wprawy teraz to i z plecaczkiem jadę jak po sznurku. :)
robix Opublikowano 8 Czerwca 2011 Opublikowano 8 Czerwca 2011 kmodzele >>>> A gdzie ja pisalem o mocy? Mowa byla owszem o pojemnosciach co wiaze sie z waga i gabarytami motocykla a tym samym latwoscia manewrowania po zatloczonych miastach nie wprawionym w jezdzie...zaden to stereotyp tylko naga prawda. dzygit >>> Mialem B400 mieli go tez moi znajomi i zadnemu nie udalo sie zejsc ze spalaniem ponizej 3,7L a zazwyczaj powyzej 4L wiec uwazam to za ,,wyssane z mocno brudnego palca,, robix
Administrator MariuszBurgi Opublikowano 8 Czerwca 2011 Administrator Opublikowano 8 Czerwca 2011 Nie dogonię nim 650tek ale odwdzięcza się spalaniem 3,1 na sto. W/g jakiej normy to spalanie? Prooooszeeee Cię...
Sent Opublikowano 8 Czerwca 2011 Opublikowano 8 Czerwca 2011 dzygit >>> Mialem B400 mieli go tez moi znajomi i zadnemu nie udalo sie zejsc ze spalaniem ponizej 3,7L a zazwyczaj powyzej 4L wiec uwazam to za ,,wyssane z mocno brudnego palca,, robix Też miałem i najmniejsze spalanie jakie uzyskałem latem na trasie(ok. 25-30*C) to (wg dystrybutora na dziewięćdziesiąt parę kilometrów) 3,2 litra. Ale jazda to praktycznie non stop 90 km/h. A po mieście 4-4.5 litra
Administrator MariuszBurgi Opublikowano 8 Czerwca 2011 Administrator Opublikowano 8 Czerwca 2011 Od początku sezonu 2011 cieszę się Burgi 400. Nie widzę w sprzęcie żadnych wad jeśli chodzi o miasto. Wszędzie się mieszczę. Wpadasz w samouwielbienie... nie istnieją sprzęty bez wad !w00t AN 400? Sprzęgło lipne na miasto. Lusterka za szeroko rozstawione... ot pierwsze co mi przychodzi do głowy.
Sent Opublikowano 8 Czerwca 2011 Opublikowano 8 Czerwca 2011 Wpadasz w samouwielbienie... nie istnieją sprzęty bez wad !w00t AN 400? Sprzęgło lipne na miasto. Prawda Lusterka za szeroko rozstawione... ot pierwsze co mi przychodzi do głowy. O ile nie przeciska się między dwoma Fiatami Ducato czy czymś podobnym to nie ma tragedii. 100 razy wolałem szerokie i piękne lusterka Burga niż za krótkie Deauville..... Daj mu się nacieszyć, a wady sam dostrzeże
T-Rex Opublikowano 8 Czerwca 2011 Opublikowano 8 Czerwca 2011 W/g jakiej normy to spalanie? Prooooszeeee Cię... Hehehe Mariusz czytam sobie każdy z tych postów. Są obszerne i w kółko nie mogę się skoncentrować, bo coś mi się nie zgadza. To spalanie hehehe. Bartaspl mnie w ogóle nie rajcowała jazda na 2oo. Kupiłem z racji korków i spalania, bo dużo jeżdżę tu i tam, a potrzebowałem przemieścić tylko swoje 4 litery bez żadnych tam sporych gabarytów. Ale pasja przyszła sama. Teraz jestem chory i nie mogę się przejechać. Chyba nawet burgmanek mnie przeziębił !sciana Najczęściej odwiedza mnie myśl, kiedy będę mógł sobie gdzieś pojechać. Byle gdzie, bo pogoda piękna. Ten skuterek to jak pies. Staje się prawdziwym przyjacielem hehehe Uważaj na siebie i tak jak pisaliśmy. Jak się boisz, bo masz słabszy dzień (każdy z nas taki ma), to nie przeceniaj się. Powoli do celu, a następnego dnia może już pewniej i wtedy pozostanie tylko pasja, bo strach minie No i sprawdź, czy ktoś w nocy Ci paliwa nie dolewa, bo to spalanie... Ktoś Ci kawały robi normalnie hehehe
dzygit Opublikowano 9 Czerwca 2011 Opublikowano 9 Czerwca 2011 Wczoraj jak pakowałem zakupy pod Lidlem to się zrobiło małe zbiegowisko. Motocykl mimo że już wiekowy to budzi zainteresowanie i dostaje komplementy bo jest praktyczny. Ten wynik 3.1 na sto to rekord mego Burka tak przy prędkości 80-90 km/h. Przeważnie po trasie mam nie więcej jak 3.5, miasto 4.3 nawinięte tylko 34tys. Kontroluję zużycie paliwa bo podobnie jak w samochodzie pokazuje stan maszyny. Ostatnie tankowanie pokazało ze zeżarł więcej, myślałem ze to chorągiewki zamkowe go hamowały a tu wyskoczyło łożysko koła. Lecę po bułki i do żelaźniaka po 6202 RS C3 dla mego pieska.
Rekomendowane odpowiedzi
Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto
Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.
Zarejestruj nowe konto
Załóż nowe konto. To bardzo proste!
Zarejestruj sięZaloguj się
Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.
Zaloguj się