Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Dlaczego maxi skuter?


makiavelli

Rekomendowane odpowiedzi

no to skąd pomysł zakupu maxi?

no i co tam jeszcze trzymasz w garażu?

gdzie jeździsz ,czym i na jakie wyprawy? itd itp

chcemy poznać życie twardziela

opowiadaj

P.S. nie musimy znać się osobiście żeby wymieniać poglądy

uhuhuuuu

szklana kulo powiedz przecie...

...wyczuwam dużego kloca i to nawet nie jednego...

ale w dość dużej pajęczynie :rolleyes1:

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Trzymanie kilku moto w garażu to kwestia właściciela i nic nam do tego...Użytkowanie "prawdziwego" moto i Maxi jednocześnie to też broszka właściciela..Jedno drugiego nie wyklucza kwestia tylko utrzymania, ale do portfela nie mam zamiaru nikomu zaglądać.Chce to ma a nie to nie...Motywacja nie jest istotna. Pytanie zadane było "Dlaczego Maxi" i tego sie trzymajmy bo pozostałe rozważania są bezsensowne.

Odnośnik do komentarza
...Masochizm? ;)

Coś w tym jest, wszak jazda do pracy nie należy do moich ulubionych zajęć :confused:

@ Alex, przeczytaj poniższy tekst, tyle razy ile potrzeba, aby go dobrze zrozumieć i zapamiętać :laughing:

Trzymanie kilku moto w garażu to kwestia właściciela i nic nam do tego...Użytkowanie "prawdziwego" moto i Maxi jednocześnie to też broszka właściciela..Jedno drugiego nie wyklucza kwestia tylko utrzymania, ale do portfela nie mam zamiaru nikomu zaglądać.Chce to ma a nie to nie...Motywacja nie jest istotna. Pytanie zadane było "Dlaczego Maxi" i tego sie trzymajmy bo pozostałe rozważania są bezsensowne.

EOT

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Odpowiadając na pytanie zawarte w tytule większość pewnie odpowie,że wybrało Maxi bo jest najbardziej uniwersalnym i praktycznym pojazdem,który ma mnóstwo zalet ale ma też wady,których każdy jest świadomy. Nigdy nie bedzie Goldwingiem,GS-em,Harleyem,Can-am czy innym bo jest jaki jest ale da się kochać czego świadectwem jest tak liczne grono użytkowników na tym forum i poza nim.

Odnośnik do komentarza

No i wolnoć Tomku w swoim domku czyli każdy jeździ na czym chce albo na co go stać albo na tym co mu się okazyjnie nawinęło pod rękę albo na tym co mu się spodobało u sąsiada czy kolegi.

w/w napisałem pare dni temu i czytaj to do upadłego jeśli Ci nie wchodzi do głowy

i nie wykręcaj się od odpowiedzi

to było do Marka_M

nikt nie broni Ci mieć dowolnej ilości moto...

w końcu ludzie kolekcjonują różne rzeczy , również motocykle nawet takie nie bardzo nadające się do użytku...

tylko czym więcej ich masz tym bardziej jestem zdziwiony że jeżdzisz maxi...

i wydaje mi się że nie tylko ja

Odnośnik do komentarza

Zastanawiam się czy aby nie zamknąć tego wątku. Dyskusja robi się mocno nie na temat, zaczynają się jakieś dziwne osobiste "wycieczki". Co sądzicie ?

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

no to skąd pomysł zakupu maxi?

no i co tam jeszcze trzymasz w garażu?

gdzie jeździsz ,czym i na jakie wyprawy? itd itp

chcemy poznać życie twardziela

opowiadaj

P.S. nie musimy znać się osobiście żeby wymieniać poglądy

uhuhuuuu

szklana kulo powiedz przecie...

...wyczuwam dużego kloca i to nawet nie jednego...

ale w dość dużej pajęczynie :rolleyes1:

Alex - jak widać bystrością nie grzeszysz wypytując marka_m o sprzęty jakimi jeździł czy jakie posiada - wystarczy spojrzeć w stopkę każdej jego wiadomości i widać jakimi sprzętami jeździł, a jakie obecnie posiada.

Ma to co ma bo lubi, ma taki kaprys i nie koniecznie musi wszystkim jeździć :)

W przeciwieństwie do innych wchodzi do garażu i ma wybór wg widzimisię, pogody czy nastroju :)

Jeździ maxi bo ma taki kaprys, lubi, nie chce mu się biegów zmieniać itd, a pozostałe trzyma bo mu się podobają i chce sobie na nie patrzeć ;)

Zastanawiam się czy aby nie zamknąć tego wątku. Dyskusja robi się mocno nie na temat, zaczynają się jakieś dziwne osobiste "wycieczki". Co sądzicie ?

To byłaby chyba właściwa decyzja.

Odnośnik do komentarza

Też mi się wydaje, że ten wątek już niczemu nie służy ( a na pewno już nikomu w niczym nie pomaga), a wpisy robią się delikatnie mówiąc irytujące.

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Z cyklu: "Z życia maxi skutero - maniaka. Dzień jakich wiele..."

Dzisiejszy poranek był dżdżysty. W planie wyjazd "zawodowy", do pokonania łącznie ~130 km, bez opcji odwołania. W założeniu miał to być kurs !scooter, bo trasa wiedzie odcinkami, gdzie korki nawet w sobotę są czymś powszednim ale mimo to rozważam jednak przesiadkę do 4oo. Wybija 8:00... pada (leje) dalej, bez zmian. Wybija 9:00 i to ostateczny dzwonek by ruszać, bo wszystko umówione na godzinę. Chwila po 9, lekko przeciera się ale dalej mży. Poza tym prognozy mówią jasno, że cały dzień mają być burze i opady. Kondon nie spakowany (leży w odległym garażu i się śmieje) ale przecież człek nie z cukru.

Ruszam !scooter... Po drodze stacja i wio. Lekko cały czas mży. Pierwszy korek na wiadukcie nad S8 (skręt w lewo na Prymasa - w tym miejscu chyba nie ma dnia bez kolizji). Sznur 4oo ma już cirka 1 km. Całość mijam środkiem, w "korytarzu życia". Dobijam do sprawcy zamieszania. Wszyscy zwalniają do zera, bo przecież każdy musi zobaczyć "kto uderzył w bandę i jakie ma straty" :blink:. Co ciekawe, ci z przeciwka też zwalniają i moment korek sięga 2 km w przeciwną stronę. Nic... lecę dalej w kierunku S7 a później na E77. Wciąż mży z przerwami a momentami jadę w tumanach wody generowanej przez TIR'y. Ze zdziwieniem stwierdzam, że na spodniach mam kilka kropel wody, które spadły z kokpitu i kasku a reszta odzieży ma nieznaczne ślady wilgoci. W końcu deszcz odpuszcza. Dojeżdżam do kolejnego korka, który ciągnie się 4 km. Znów przelot między-pasem. Co tym razem? W okolicy Wólki Kosowskiej wypadek busa z osobówką, która leży na dachu. Przez otwartą klapę wypadło ze 100 kg świeżo zebranej truskawki, którą zbierają z asfaltu służby drogowe. Oczywiście i tu każdy musi zobaczyć "co też się stało??" dzięki czemu korek rośnie z minuty na minutę. Lece dalej. Co chwila deszcz zaczyna i przestaje siąpić. Dawno nie jechałem w takiej huśtawce pogodowej. Docieram na miejsce. Spodnie mam suche, kurtka skórzana lekko wilgotna.

Temat załatwiony. Można wracać.

Droga powrotna opóźniana, bo pada i grzmi z przerwami, więc próbuję wstrzelić się w moment międzyburzowy bez silnych opadów. Startuję finalnie w średnim opadzie. Po 10 km odpuszcza. Po kolejnych 10 zaczyna lać. Chwilę później znów odpuszcza !w00t 

10 km przed dojazdem do domu (dokładnie na mijanym wiadukcie nad S8, gdzie notabene znów jest wypadek w tym samym miejscu co kilka godzin wcześniej) łapię urwanie chmury... ale że jestem napędzony znów czuję "wodoodporność". Po przybyciu do domu kurtka mokra tylko na ramionach, spodnie niezauważalnie mokre w okolicy kolan a rękawiczki ledwo co wilgotne. Poza tym, co w standardzie szyba turystyczna od ERMAX zdaje ten egzamin na 5+.

Konkluzja dnia:

1. Gdybym zamiast !scooter wybrał drive.gifna miejsce dojechałbym nie w 45 min tylko w ~ +1h. CT_17.gif

2. Gdybym zamiast !scooter jechał "typowym moto" (o golasie nie wspominam) dojechałbym na miejsce, a później do domu zmoczony jak pies boje_sie.gif

 

... i właśnie dlatego maxi skuter... puchar.gif

Odnośnik do komentarza

Mariusz też nie mogłem wysiedziec i patrzeć w chmury polatalem nowym nabytkiem i stwierdzam pieknie prowadzi się w deszcz trochę tylko muszę pomyśleć w pierwszej kolejności o szybie bo zbierałem opad na kask a poza tym sucho

Wysłane z mojego SM-G935F przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

Dzisiejsza pogoda dała mi we znaki . Niestety nie dało się uniknąć  dobrej kąpieli. Ale to co napisał Mariusz trasę 80 km, dało radę pokonać w przyzwoitym czasie, samochodem jechałbym i stał w korkach ok.3-4 godz. Moja  trasa dziś to Józefów - Wiązowna - Mińsk Maz. a dokładnie lotnisko w Janowie i z powrotem. Niestety z powrotem trafiłem na burzę i za nim znalazłem schronienie to dobrze zmokłem.

Pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza
  • Klubowicze

Dlaczego Maxi Skuter ? Dobre pytanie. Tak się zastanawiałem kibicując dwóm znajomym biorącym udział w pierwszej edycji wyścigu Race to Home 2018. Zasada jest prosta. Trzeba się zmieścić w limicie 40 godzin i objechać Polskę meldując się w kilku punktach kontrolnych.  

Race To Home Prolog to nasz pierwszy w Polsce rajd dla motocyklistow, zapowiadajacy Race To Home international road racing. Pierwszy raz w Polsce zapraszamy wszystkich bez ograniczen, bez podzialow na przygode i podroz zycia. RTH Prolog do okola Polski w mniej niz 40H bez snu bez odpoczynku, a zatrzymuje nas tylko tankowanie oraz punkty kontroli w wyznaczonych miastach.
 

I wiecie jaka maszyna wygrała pierwszą edycję: Yamaha TMax 530. Można ? Można ! Wszystkie szlifierki, turystyki, czopery i innej maści „prawdziwe” motocykle są nadal na trasie. W piątek o 18:00 wyruszyło 30 maszyn. TMax zameldował się na mecie dokładnie o 23:15 w sobotę. Cała pętla w trochę ponad 29 godzin. Na trasie nadal pozostaje nasz forumowy kolega Sysgone, który jedzie na BMW R1200GS. Trzymamy kciuki za pomyślny finał.

492ba2644631c50f97f0a5afbfa74c85.jpg

7178e3adadc9bbc7e2b4247c18192844.jpg

Zwycięzcy serdecznie gratuluję !

 

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Dzień z życia kierowcy "golasa" 

Wyglądam za okno lekko pada, do pokonania 50 km. W zasadzie to tylko mżawka, ale zakładam spodnie przeciwdeszczowe, na nogi buty za kostkę, trampki  w których zawsze jeździłem na skuterze niestety nie nadają się już do jazdy na biegowcu, bo od zmiany biegów boli noga. Teraz trampki jeżdżą w plecaku, bo przecież nie da się chodzić cały dzień w ciężkich butach. Laptop włożony do worka na śmieci i przypinam go pająkiem do siedzenia. Ehh a zawsze woziłem go pod siedzeniem, wrzucasz i już. Teraz przypinanie to zmarnowane kolejne cenne 5 min. Na plecak który jeździł w kufrze zaciągam "kondoma" i ląduje na plecach. Tylko że teraz w plecaku 3/4 zawartości to rzeczy które były na stałe pod siedzeniem, no może po za trampkami bo nigdy nie woziłem butów w plecaku tylko na nogach. 

Po 5 km jazdy z mżawki robi się co raz mocniejszy deszcz, ciężkie krople co raz bardziej nasączają mi kurtkę.Jest znośnie, jaka to frajda gnać pomiędzy autami, szerokość "golasa" jest wprost idealna do omijania "puszek" skuterem musiałem bardziej lawirować tu idę jak przecinak i te przyspieszenia i prędkości - bajka, zapominam o tym że brakuje mi kufra i bagażnika pod siedzeniem. Po kolejnych 5 km wjeżdżam S8 a potem A2 prędkości już dużo większe co chwila sprawdzam ręką mocowanie laptopa ale jakoś się trzyma.

No i koniec zabawy, to już nie deszcz czy ulewa to wodospad. Jest 20 C i zaczyna mi być już chłodno, odpalam grzanie manetek, spodnie od "kondoma" lekko podwijają się do góry, efekt - cała woda która po mnie spływa od góry do samego dołu statecznie kończy swój bieg w butach. Do tego deszcz moczy mnie nie tylko od góry ale od dołu. Czuje że cyrkulacja wody ma na moim ciele obieg zamknięty. Cieszę się że mimo wszystko założyłem spodnie od kondoma, bo jeszcze przez chwilę miałem obawy czy na taką małą mżawkę je zakładać, na skuterze przecież w większym deszczu nie myślałem o żadnym zabezpieczeniu przeciwdeszczowym. 

I tak dojeżdżam na miejsce - kurtka waży chyba tonę, sprawdzam ręką czy nie przemokła - jest ok - no prawie ok zapomniałem w jednym miejscu zamknąć wentylację kurtki, kurcze nigdy jej nie zamykałem i okazuje się że w tym miejscu jestem lekko wilgotny. Ściągam spodnie przeciwdeszczowe, od biodra do kolana wielka plama na spodniach, szukam przyczyny - jest faktycznie mała dziurka zapomniałem, miałem ją od dawna ale na skuterze nigdy nie dawała o sobie znać nawet w podobnym deszczu, teraz trzeba będzie ją zakleić bo ciśnienie wody przez ten mały otworek wlało niezłe ilości wody. Zdejmuje buty tu już wiem że jest masakra, wyżymam skarpetki jak bym wszedł w nich w kałużę, buty jeden wielki gnój, trzeba wylać wodę. Nauczka na przyszłość buty za kostkę też się nie sprawdzają, trzeba będzie się przeprosić z wysokimi butami do połowy łydki. Wyciskam wodę z rękawiczek w środku nie ma dramatu lekka wilgoć, ale to pierwszy raz kiedy ją tam znalazłem, trzeba będzie do plecaka dołożyć "kondomy" na rękawiczki i buty, może uda się zatrzymać cyrkulację wody. Na szczęście worek na śmieci sprawdził się lapek suchy, trochę pęd powietrza poszarpał go i tylko torba lekko wilgotna ale worek do wywalenia - cały uwalony w piachu bo woda od tylnego błotnika również ma swoją cyrkulacje i kończy się na siedzeniu pasażera za raz za moimi plecami. Plecak na szczęście w środku suchy. Wszystko rozłożone do procesu suszenia może w 6 h lekko podeschnie bo jeszcze trzeba wracać oby już więcej nie padało. Jeszcze tylko usunąć piach z łańcucha i można jechać dalej. 

Konkluzja dnia: 

1. Gdybym zamiast golasa wybrał skuter nie musiałbym mocować się z myślą jak zabezpieczyć bagaż przed deszczem, a plecak nie byłby wożony na plecach. 

2. Dojechałbym lekko wilgotny gdzie ciuchy nie schły by kilka godzin tylko wyschły w chwilę :) 

 

Odnośnik do komentarza

I dlatego kilka lat temu porzuciłem motocykle na rzecz skuterów
Fajnie opisałeś temat
:)


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza

Mam wrażenie że głównie z wiekiem zmieniają się priorytety dotyczące 2oo. Nie chce tu generalizować ani nikogo obrażać, ale zauważam że maxi mają troszkę starszą grupę odbiorców w porównaniu np ze ścigami. 

Mam kilku znajomych 20-stoparo letnich którym jak wspominam o skuterach mówią 'po co komu maszyna ktorej nie można dzidować 250km/h?'. Więc takiemu człowiekowi niepotrzebny komfort kanapy czy ochrony przed deszczem, skoro największy szpan osiągnie jadąc na gumie albo męcząc do odcięcia maszyne w tunelu. Będąc mlodszym też się za takimi oglądałem na ulicy, a teraz pukam się po głowie i wolę komfortową jazdę czy niskie spalanie.

Młodość ma to do siebie, że lubi się wyszaleć, a z wiekiem zazwyczaj przychodzi praktyczne podejście do tematu. Maxiskuter to domena asfaltowego komfortu, a niekoniecznie zawrotnych przyspieszeń czy prędkości. 

Każde rozwiazanie ma swoje zalety i wady - pytanie co dla nas jest w danym momencie ważniejsze.

Odnośnik do komentarza

Sam jestem fanem maxi ,ale od ponad dwóch sezonów oprócz maxi mam biegowca pod postacią BMW F 800 GT i muszę powiedzieć,że nie jest tak tragicznie jak to czasami jest opisywane:otóż moto ma solidne owiewki,zainstalowałem wysoką szybe,napędzany jest bezobsługowym pasem,mam komplet kufrów bardzo łatwo demontowalnych,a o przyśpieszeniu i jakości resorowania chyba nie muszę pisać.Jedynym minusem w stosunku do maxi jest komfort wsiadania.Reasumując: szybki wypad po fajki i browara oczywiście :Exciting,cała reszta BMW!

Odnośnik do komentarza

Witajcie. Jako, że byłem posiadaczem zarówno skutera, jak i biegówki, to  pozwólcie, że podzielę się moimi przemysleniami. Kiedyś, dobre 15 lat temu miałem skuter, stuningowaną aprilke sr 50. Był to wół roboczy na każdą okazję, jak trzeba było skoczyć po bułki do sklepu, na średnie zakupy do marketu, a czasem do pracy.. to czy słońce, czy deszcz, skuterek był niezawodny. Zapisałem się na prawko kat. A z myślą o przesiadce na większy skuter, ale na kursie przekonałem się do motocykli. Liniowe przyspieszanie na każdym biegu, większa kontrola i  moc! Kupiłem 125, a gdy tylko mocy zaczęło brakować, nieco mocniejszą 650-tke (1cyl. i 47KM, bo postanowiłem iść do przodu stopniowo:). Na sprawność / poręcznośćw korkach w sumie nie mogłem narzekać, chociaż wyższy środek ciężkości to mniejsza stabilność i na światłach kilka razy przeważyło ;) Jednak zauważalnie i dosyć szybko zaczęły mi przeszkadzać  wady motocykla. Konieczność czyszczenia z błota po deszczu, obsługowość łańcucha powodowaly, że przed wyjazdem zawsze sprawdzałem pogodę i jak się tylko chmurzyło, wybierałem raczej samochód. Nie chodziło o moją ochronę przed deszczem, bo jadąc po mokrej jezdni, nawet na skuterze kierownik znajduje sie w mgiełce podrywanej przez samochody i przemoczenia trudno uniknąć (doświadczenie z 50tki, moze na maxi jest lepiej), ale głównie o upierdliwość czyszczenia motocykla. A ostatnimi laty pogoda nie rozpieszczała. Do tego wydaje mi się, że na skuter wystarczy kurtka motocyklowa, ewentualnie ochraniacze na kolana, a na motocykl odpowiednie buty i spodnie to podstawa, bo przy przewrotce (a kilka miałem) najczęściej noga zostaje pod maszyną. A mniej specjalistycznej garderoby to większa poręczność i uniwersalność, bo wystarczy kurtkę narzucić:) Dlatego też, po sprzedaży w ubiegłym miesiącu motocykla , postanowiłem powrócić do braci skuterowej i jeśli finanse pozwolą, to na przyszły sezon będę szukał jakiegoś zwinnego sprzętu 250-500ccm z przeznaczeniem głównie na miasto.

Odnośnik do komentarza

Ja unikam np. brzydkiej pogody (jak dzisiaj w Rybniku), czy temperatur poniżej 10 stopni. Chyba już stary jestem ;) Jednakże systematycznie, przez 7 dni w tygodniu i 12 miesięcy w roku widzę zawodników na 50 cm bzykach. Coś w tym jest :) Większość z nich to jakieś Romety, Keewaye, Bartony ale dają radę (sprzęty i kierowcy).

Dobre masz podejście ze stopniowym zwiększaniem mocy. Nieraz spotykałem się z opiniami że bez litra to nawet wstyd parkować pod firmą. A jak chcesz pojechać na górę św. Anny to co najmniej GS 1200. Fajnie że, mimo wszystko, więcej jest "normalnych" ludzi, zdrowo podchodzących do naszej pasji.

Nie rozumiem, nigdy nie rozumiałem problemów z obsługą motocykla. Nie jestem zatwardziałym przeciwnikiem motocykli czy skuterów (po prostu lepiej mi się jeździ na skuterach, ale już taka NAT CRF 1000L z DCT to jest mniam mniam :). Sam mam maxi, ale wcześniej jeździłem na różnych maszynach i zaznaczam że jestem bardzo leniwy. Ale co trudnego jest w popsikaniu po łańcuchu szprejem ? Po tankowaniu kasowałem przebieg A dla kontroli paliwa, a przebieg B do kontroli smarowania napędu. Jak zbliżałem się do 300 km to zaczynałem szukać w domu puszki ze smarowidłem. Jeżeli złapała mnie ulewa to kontrolowałem i w razie potrzeby też popsikałem. Mniej więcej co 3-4 psikanie myłem łańcuch (naftą). To zresztą i tak, mniej więcej, przypadało na wymagane odwiedzenie myjni :) Zresztą, za każdym razem zanim ruszę, czy to rowerem czy na moto, to profilaktycznie sprawdzam opony, zerkam na łańcuch,  czy linki i szprychy. Zajmuje mi to 30 sekund, maszyna i tak zawsze się rozgrzewa z 2-3 minuty. Trzeba do tego podejść rozsądnie. Widzisz że łańcuch uwalony czy suchy to wyczyścisz. 

Mówisz że unikasz deszczu głównie przez upierdliwość czyszczenia motocykla ? Chcesz mi powiedzieć że skutera nie czyścisz ? Tutaj jest tak samo z lekką przewagą dla skuterów. Skuter wygodniej mi się myje, może szybciej nawet, ale myć i tak muszę. Jeden czort.

Co do ciuchów. Tutaj się nie zgodzę. Dobrze kombinujesz z ochraniaczami, ale spodnie czy certyfikowane buty to nie tylko ochrona przed ciężarem maszyny czy rozgrzanym silnikiem. Jazda na skuterze i motocyklu to ta sama rzecz (a w trasie to nawet nie ma dyskusji). Myślisz że jak wpadniesz w szlifa (w samej kurtce) to na skuterku mniej się pościerasz ? 

Wymieniłeś wiele zalet skuterów i pod nimi się podpisuję, ale nie zapominaj że dwa koła to tylko/aż dwa koła. LwG

 

Odnośnik do komentarza

Skuterek też oczywiście był czyszczony, ale rzadziej, bardziej ze względów estetycznych, niż z potrzeby konserwacji silnika i napędu po deszczu.  Moje subiektywne odczucia wynikają po części z faktu, że motorek był leciwy i przy którymś myciu woda dostała się nie tam, gdzie trzeba i spowodowała spustoszenia w elektryce, co pozostawiło niesmak do zabiegów higienicznych jak i do jazdy w deszczu:), a ze skuterkiem takich problemów nie było. A i to smarowanie łańcucha mimo wszystko uciążliwe bez centralki było.  Tak też skuterem jeździłem bez względu na zachmurzenie, a motocyklem nie.

Co do ciuchów, to uważam , że kurtka i ochraniacze na kolana to minimum, nie wyobrażam sobie jazdy w t-shircie i klapkach. W ubiegłym roku miałem szlifa przy stosunkowo niewielkiej prędkosci, a rękaw kurtki z niezniszczalnej cordury i tak się przedarł. Jeśli chodzi o buty, to masz oczywiście rację, ja miałem na myśli ochronę przed przygnieceniem nogi , a nie pomyślałem, że faktycznie przy przewrotce na skuterze but motocyklowy dodatkowo zabezpieczy stopę przed kontaktem ze "ściernymi" właściwościami asfaltu.

Odnośnik do komentarza

Dodatkowy wieeelki "+": manetka gazu i 2 klamki hamulców. W zatłoczonym mieście idealne :) .

 

PS. W razie jakiejkolwiek "wywrotki", stopa (nie mówiąc nawet o nodze!) nie wpada pod skuta, bo "chowa się" zazwyczaj przy upadku na bok w przekroku skutera...

Odnośnik do komentarza
Godzinę temu, dr.big napisał:

W razie jakiejkolwiek "wywrotki", stopa (nie mówiąc nawet o nodze!) nie wpada pod skuta, bo "chowa się" zazwyczaj przy upadku na bok w przekroku skutera...

Dotyczy to tylko kierownika, bo plecak ma nogi przygniecione, jeżeli skuter nie ma bocznych kufrów.

Odnośnik do komentarza
Teraz, dr.big napisał:

Zgadza się :) .

Przerobiłem to na własnej skórze, no może raczej nogach plecaka ;). Na szczęście nic się nie stało bo była to przewrotka parkingowa.

Nasz kolega z forum ok. 2 miesiące temu w czasie wypadku (wymuszenie przez TIR-a) został zepchnięty z drogi i wpadł do rowu, połamał nogę (otwarte złamanie), plecak był tylko ciężko wystraszony, ogólnie poobijany wyszedł cało. Kolega podczas upadku starał się coś tam jeszcze kombinować i noga dostała się pod skuter, tak że w czasie stresu i gdy działamy pod presją nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli :wacko:.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...