Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Wielkopolski etap sztafety z Cusiem, wersja rozszerzona. Czyli jednodniowa wyprawa małą pojemnością z piaskiem morskim w tle :)


MRobs

Rekomendowane odpowiedzi

Z małym opóźnieniem bo chciałem przeczekać Burgmanię 2014 a potem miałem urlop. Ale nareszcie jest!!

Dnia 10-05-2014 przypadała wielkopolska część sztafety z Cusiem. Trasa: Poznań-Szczecin-Poznań = 275 + 275 = 550km.

Zgłosiłem się do niej na ochotnika i zostałem przyjęty do składu. Zagroziłem jednak, że jeśli pojadą za wolno to po drodze odłączę się i dalej pojadę sam :D W końcu trzeba co jakiś czas te 15 kucyków osiąganych ze 175ccm przegonić w jakiejś konkretnej trasie :)

Przed wyjazdem przygotowałem sobie pewien plan. Syn jak dowiedział się, że mam zamiar jechać do Szczecina to powiedział, że mam przywieźć mu piasek z plaży (przecież wszyscy wiedzą, że Szczecin jest nad morzem, prawda :D) Nie mogłem odmówić. Plan zakładał, że pojadę ze sztafetą do Szczecina, potem urwę się na jakieś 3 godzinki do Dziwnówka by zabrać piasek z plaży i wrócić do Szczecina a potem jechać do Poznania już z resztą ekipy. A co z tego wyszło... o tym dalej.

Zbiórka rano na BP, tankowanie do pełna i punkt 7:00 wyjazd. Na szczęście chłopaki wzięli sobie moje słowa do serca i mimo początkowego słabego tempa (już miałem zamiar ich trochę pogonić :D ) pod koniec (S10 i S3/A6) tak się rozbujali, że musiałem przyjmować bardziej aerodymaniczną pozycję chowając się za moją niską szybką by móc wyprzedzać tak jak oni (licznikowe >120) :)

Zgodnie z planem, z dwoma przerwami na kawę/tankowanie/WC ok. 11:30 przybyliśmy do Szczecina (ok 280 km), gdzie pod salonem Hondy przywitała nas pokaźna grupa szczecińska. O tym jak nas przyjęto było już w opisane wcześniej (sam kilka słów też napisałem), więc tutaj tylko skrótowo: obwieźli nas po Szczecinie (było pewnie z 20-30 km) pokazując kilka ciekawych miejsc a potem wywieźli do swojego tajnego miejsca spotkań, gdzie nas nagrodzili (nie wiem za co), nakarmili (pyszności!) i napoili (co kto chciał). Było tak miło, że musiałem zmienić swój początkowy plan. Co prawda niektórzy podpowiadali jak zdobyć piasek z plaży w Szczecinie (patrz film "Miś" i wątek kamienia z Jasnej Góry :D) ale postawiłem się - ja nie dam rady?!

Pojawiły się jednak pewne drobne komplikacje. Najpierw jasne się stało, że nie uda mi się wrócić do Szczecina by wraz resztą sztafety zabrać się do Poznania. Wszystko przez to wspaniałe przyjęcie :) Na szczęście miałem przygotowany plan awaryjny - po imprezie jadę do Dziwnówka, plaża i piasek a potem prosto do Poznania.

Założenie było takie, że najpóźniej o 13:30/14:00 wyruszam ze Szczecina na północ (znaczy z racji miejsca spotkania to najpierw na południe, potem na wschód i dopiero północ :D ). Niestety zanim zjedliśmy i wypiliśmy, i pogadaliśmy, i odpoczęliśmy, i zjedliśmy a potem podpisaliśmy kamizelki oraz pamiątkowy album, itd, to zrobiła się już 15:00 <sic!>. Zanim się ubrałem i spakowałem minęło kolejne parę minut.

Wyruszyłem w drogę ok. 15:20. Dość późno jak na 90km (do Dziwnówka) + 300km (do Poznania). Ale jak mus to mus. Bez większych problemów przebiłem się przez Szczecin - dzięki za wskazówki ArtCho! Dzięki Tobie nie byłem zaskoczony objazdami.

Ciekawostka - nie wiem jak Policja w Szczecinie patrzy na jednoślady poruszające się międzypasem ale jak zauważyłem radiowóz (przepychając się na Pole Position :D) to było już za późno na schowanie się, więc używając starej sztuczki ;) podjechałem do nich pytając się o drogę :cool2: . Powiedzieli, że jadę dobrze :) tylko na następnych światłach mam skręcić w lewo co też zrobiłem :D

Popędziłem E65 by dojechać w sensownym czasie do Dziwnówka. Wiatr też wiał "nad morze" więc szybciej i taniej się jechało :) Tankowanie zaplanowałem w Kamieniu Pomorskim ale za szybko go minąłem (ach ten wiatr :D) a cofać się nie chciałem. Do Dziwnówka dojechałem na rezerwie i wtedy przypomniałem sobie, że tam nie ma stacji benzynowej :oops: . Ruszyłem dalej w kierunku Trzebiatowa (jakieś 30km więc powinienem się dokulać) ale na szczęście w okolicach Pobierowa zatankowałem :clapping:

I znowu trzeba było zmienić plany. Żeby nie cofać się do Dziwnówka pojechałem dalej przez Trzebiatów do Mrzeżyna, gdzie będziemy spędzać tegoroczne wakacje :) O 17:00 wjechałem do miasteczka. Sprawdziłem, czy nasze lokum wakacyjne stoi na swoim miejscu (tak, nadal jest tak samo blisko morza) i na plażę. Telefon do domu, słówko z dzieciakami i żoną, załadowanie piasku :D, pamiątkowe zdjęcie i w drogę do domu - 17:45 a zostało do przejechania praktycznie 300 km.

Szybki rachunek i pytanie - czy zdążę wrócić jeszcze 'dziś'? Będzie się robić coraz ciemniej - minimum 5 godzin jazdy a do północy 6 godzin 15 minut...

Poganiam Dink'a, mijam Kołobrzeg, potem Karlino, Białogard. O 19:15 wjeżdżam do Połczyna-Zdroju (90 km, zostało 210 km). Trzeba coś zjeść, wypić i zadzwonić do domu powiedzieć dzieciakom 'Dobranoc'.

O 19:30 ruszam dalej. Piękna trasa z Połczyna do Czaplinka!!! Pamiętałem ją z wielu przejazdów na 4 kółkach ale na 2 jest jeszcze fajniej! Droga była praktycznie pusta (dopadłem jakiegoś lokalesa ale na szczęście zjechał po kilku kilometrach w boczną drogę), wije się między jeziorkami i pagórkami. Szkoda tylko, że nie jest dłuższa bo to raptem jakieś 25 km.

Potem kierunek Wałcz. Musiałem już zwolnić bo zrobiło się już ciemno a po obu stronach drogi ciągnie się las. Na szczęście ruch niewielki więc można obserwować uważnie pobocza. W Wałczu wróciłem na poranną trasę sztafety Cusia. Dalej Trzcianka, Czarnków, szybkie tankowanie, Szamotuły i Poznań. Punkt 23:00 wjechałem do garażu.

Podsumowanie wyprawy.

Wartości bezwzględne:

Długośc trasy: 750 km

Czas: 7.00 - 23.00 = 15 godzin

Średnia prędkość: 50km/h

Średnie spalanie: 3,2 l/100km

Zatankowano: 25 l

Koszt paliwa: 140 zł

Wartości względne:

Odliczając dłuższe przerwy w podróży:

- Szczecin (przejażdżka po mieście ok 30km, pobyt 11:20 - 15:20 = 4 godziny)

- Mrzeżyno (plaża, piasek, 0 km, 17:00 - 17:45 = 45 minut)

- Połczyn-Zdrój (jedzenie, picie, itd, 0km, 19:15 - 19:30 = 15 minut)

Razem: 30 km, 5 godzin

Długośc trasy: 720 km

Czas: 10 godzin

Średnia prędkość: 72km/h

Mapka:

http://tiny.pl/q241m

Dink spisał się fantastycznie jak na swoje możliwości. Ma sztywne zawieszenie ale na komfort nie narzekałem. Czułem się lepiej niż jakbym nawinął te kilometry na 4oo.

Następnego dnia okazało się, że muszę dolać ok 0,2 l oleju. W sumie przez większość drogi podróżowałem z obrotami w okolicach czerwonego pola więc nie jest to chyba zły wynik.

Wcześniejsza moja najdłuższa podróż jednorazowa na 2oo to jakieś 250 km, a najwięcej w ciągu jednego dnia to 350 km przejechane w 3 etapach z dość długimi przerwami pomiędzy.

Jak widać można kręcić długie trasy mimo posiadania małej pojemności.

Szerokości!

Odnośnik do komentarza

Ja ze swojej strony dziękuję koledze MRobs'owi że pojechał z nami i udowodnił że można zrealizować sobie postawione cele tylko muszą być realnie zaplanowane.

Sorry MRobs ale musieliśmy przyspieszyć pod koniec bo czas uciekał i droga się poprawiła -:).

Odnośnik do komentarza

Ja ze swojej strony dziękuję koledze MRobs'owi że pojechał z nami i udowodnił że można zrealizować sobie postawione cele tylko muszą być realnie zaplanowane.

Mi też było bardzo miło.

Ale trochę głupio mi się teraz zrobiło, że w tej opowieści zabrakło podziękowań dla Was, wielkopolscy sztafetowcy! Za to, że mnie przygarnęliście, nie zostawiliście po drodze :) i za to miłe kulanko do Szczecina :D

Sorry MRobs ale musieliśmy przyspieszyć pod koniec bo czas uciekał i droga się poprawiła - :).

Ależ ja nie narzekam :) Napisałem tylko, że pod Szczecinem mój Kymkacz 'latał' na maksymalnych obrotach :D

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...