Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Tematyka 4oo, ciekawe artykuły, przypadki, ogłoszenia, nowości...


𝕄𝕒𝕣𝕚𝕦𝕤𝕫𝔹𝕦𝕣𝕘𝕚

Rekomendowane odpowiedzi

  • Administrator

Jest w artykule kilka kwasów, jak np. 5 letnia taksówka z 1.8 mln. km. !happybth ale ogólnie wiele w nim prawdy. Temat o tyle ciekawy, że w przypadku 2oo w PL jest bardzo podobnie... tym bardziej jak wczoraj na prośbę jednego z Klubowiczów oglądałem 3 letniego An 650 w cenie 6 letniego !happybth . To co zobaczyłem pozostawiam bez komentarza ;)

A tutaj wspomniany: Artykuł

Odnośnik do komentarza

No fakt, z tym 1,8Mkm w 5 lat to ;)

360 kkm rocznie

czyli codziennie 986 km

przy 8 godzinach ciągłej jazdy (a gdzie postoje, oczekiwanie na klienta itp) średnia prędkość musiałaby być 123 km/h

Niezła taksóweczka. ;)

Myślę, że z tym nagminnym spawaniem z ćwiartek to też przesada, ale z przekładaniem w stylu: z trzech uzyskamy dwa - to już spokojnie (mój kolega z klasy prowadzi warsztat blacharski, to parę razy widywałem ciekawe akcje).

Zresztą ... właśnie zupełnie inne rozumienie określeń "bezwypadkowy", "jak nowy", czy "stan salonowy" jest przyczyną tego, że po zużyciu ok. 2 mies. na rozglądanie się za fajną używką kupiłem nówkę sztukę.

No i konkluzja - statystyczny klient sobie życzy - klient dostaje. A tacy dziwni :) - niech śmigają do salonu, bo interes psują.

Pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza

W duzym skrocie: wlasnie dlatego mojego Tmaxa sprzedalem w Niemczech, w Polsce ta sama cena byla nie do osiagniecia chociazby ze wzgledu za natlok "bezwypadkowych i swietnych" modeli za duuuuzo nizsza cene :lol: ...

Odnośnik do komentarza

O, to jest ciekawy koncept.

Człek myśli stereotypami. Jak transakcja przez granicę używanym sprzętem, to tylko kierunek typu DE -> PL. Jak z PL za granicę - to zdecydowanie w drugą stronę. A faktycznie, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby szło w drugą.

Pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza
  • Administrator
O, to jest ciekawy koncept.

Człek myśli stereotypami. Jak transakcja przez granicę używanym sprzętem, to tylko kierunek typu DE -> PL. Jak z PL za granicę - to zdecydowanie w drugą stronę. A faktycznie, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby szło w drugą.

Akurat w przypadku opisanego T-maxa to nic nie musiało iść z PL> De bo cały czas stało w de :lol:

Odnośnik do komentarza

ok, czyli jak cały czas w DE to pewnie nie było szansy przełamywać innego stereotypu - że jak na PL tablicach, to pewnie kradziony?

Odnośnik do komentarza
  • Administrator
ok, czyli jak cały czas w DE to pewnie nie było szansy przełamywać innego stereotypu - że jak na PL tablicach, to pewnie kradziony?

Nie słyszałem o takich streotypach... ale niech Ci będzie :lol:

Odnośnik do komentarza

Wiekszosc szukajacych, widzac pojazd zarejestrowany w PL, po prostu traci zainteresowanie i nawet nizsza cena nie jest tego w stanie zmienic.

Po prostu za duzo bieganiny, wyrabiania dokumentow, no i dochodzi tez pewna doza ryzyka. Rejestracja pojazdu uzywanego z Niemiec to ok. godziny, z PL "troche" dluzej :D . Nie ma tego przy pojazdach nowych i byly (sa) one wywozone za granice dosc masowo :lol: .

Odnośnik do komentarza

Po lekturze artykułu coraz bardziej podoba mi się salonowy sprzęt z zerowym przebiegiem :lol:

Skutery "bezwypadkowe" potem bujają się w ogłoszeniach i czekają na swojego jelenia,a ceny wcale nie są niskie. A można kupić sobie niezłą skarbonkę :D

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi sie, ze odrobina rozsadku przy zakupie nie zaszkodzi :lol: , sam raczej nie mam ochoty kupowac nowego pojazdu, meczac sie z docieraniem i na sam koniec po przejechaniu kilku(nastu) tys. kilometrow i jednym sezonie tracic na nim kilkadziesiat procent wartosci !happybth . Nowy pojazd moze byc interesujacy dla kogos, kto jezdzi nim kilka sezonow, a juz na pewno minimum dwa :D .

Ze wzgledu na rynek, sam nie mam problemu z zakupem uzywki w dobrym stanie i do tej pory kazdy jednoslad opisany jako idealny okazywal sie taki naprawde. Dochodzi wrecz do smiesznych sytuacji, bo tak naprawde przez kilkanascie lat w zadnym zakupowanym, uzywanym jednosladzie nie sprawdzalem jeszcze numerow VIN :D .

Mowi to juz wiele o rynku i ofercie na nim dostepnej... Kupujac w Polsce na taki luksus bym sobie nie pozwolil i pierwsza rzecza po stwierdzeniu, ze jednak dany pojazd mnie interesuje, byloby dokladne sprawdzenie numeru VIN.

Odnośnik do komentarza

Majac duza stycznosc ze sprowadzanymi autami zza granicy szczegolnie z niemiec nie pozwolilbym sobie na taki luksus jak nie sprawdzenie VINU .Ile tam jest aut z blednymi numerami i tak samo przy skuterach - tylko ze tam to pikus wyprostowac VIN.

Odnośnik do komentarza

ja sie zgadzam z autorem ,że ludzie szukają sprzęta używanego w okazyjnej cenie i stanie salonowym ale takich wehikułów poprostu nie ma , jak ktoś ma 10 letnie zadbane i wychuchane moto to go nie odda za bezcen bo to jest bez sensu z punktu widzenia sprzedającego.Ja już dawno przy okazji kupna moto "second hand" (a kilkanaście już takich transakcji przerobiłem) przestałem oglądać bzdurne detale typu pęknięty plastik czy ułamany uchwyt czy rysa bo dla mnie jak sprzęt ma oznaki użytkowania to był użytkowany i jeździł!

Odnośnik do komentarza

Pomimo tego że gość mówił: "...W klepanie już prawie nikt się nie bawi, bo klient się pozna..." to jednak jak czytałem ten artykuł to mi się przypomniał pewien dowcip:

Była niezła burza i facetowi zerwało blachę z dachu. Trochę ją pogięło. Jak jechał na targ to przy okazji zabrał to do mechanika żeby wyprostował.

Po dwóch dniach mechanik dzwoni do niego i mówi:

- Panie, nie mam pojęcia co pan z tym samochodem zrobił, ale za tydzień będzie do odebrania...

Hmmm... mamy jednak dobrych fachowców...

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy
... Kupujac w Polsce na taki luksus bym sobie nie pozwolil i pierwsza rzecza po stwierdzeniu, ze jednak dany pojazd mnie interesuje, byloby dokladne sprawdzenie numeru VIN.

No patrz pan, a ja kupowałem w ostatnich latach kilka pojazdów w Polsce (seat zakupiony w kraju, smart sprowadzony z D, skutery 3 szt. i też nie sprawdzałem nr VIN. !happybth Każdy sprzedający wzbudzał moje zaufanie i chyba dlatego nie sprawdzałem. Ale teraz jak o tym piszę, to sobie myślę, że chyba postępowałem lekkomyślnie. <_<

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

Myślę że nie sprawdzenie nr.vin przy kupnie pojazdu jest co najmniej lekkomyślne.Znam przypadek ok.dwa-trzy lata temu, podczas rutynowej kontroli przez policję okazało się że w trzy miesięcznym mercedesie sprinterze-autobus nr.vin nie zgadzał się z wpisanym w dow.rej. Druga liczba od końca była inna a cała reszta vin-u się zgadzała,Okazało się że właściciel odbierając pojazd z placu w salonie nie sprawdził nr.vin a pracownik wziął inne auto takie samo,założył tablice rejestracyjne i przekazał kupującemu.

Dobrze że było to w Polsce a nie za granicą gdy miał by turystów na pokładzie i w tedy zaczęły by się problemy.

Odnośnik do komentarza

Worlan, oczywiscie ze powinienem byl sprawdzac, ale jakos zawsze ... hmmm ... no sam nie wiem :) ...

Siemik, jeszcze nigdy przy kontroli pojazdu w D nie sprawdzano mi VINu, ba kiedys nawet wpadlem w specjalna kontrole pojazdem z dosc ciekawymi i daleko idacymi przerobkami, kontrola trawala ponad godzine, sprawdzano wszystkie homolgacje i wpisy tuningu w doku, ale VINu ... nie sprawdzono :) .

Czeste za to byly kontrole VINu przy przekraczaniu (obsadzonej) granicy.

Edit: Ogolnie przy zakupie pojazdu uzywanego powinno sie byc jak najbardziej czujnym. Jesli jednak kupuje pojazd od osoby, na ktora byl on zarejestrowany od nowosci, pojazd jest w naprawde dobrym stanie i bez "przejsc", to po sprawdzeniu stanu technicznego i optycznego powinna nastapic "kontrola" numeru nadwozia... Wlasnie ... powinna :) .

Dobrze ze chociaz nie ma juz kontroli numerow silnika :) ...

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Ja to bym napisał inaczej... czasem warto sprawdzić czy w ogóle jest numer VIN w miejscu fabrycznym :)

Zdarzają sie sytuacje, że nr jest nieczytelny (ślady korozji) lub zupełnie go brak :)

Odnośnik do komentarza

jak kupiłem A6 to VIN sprawdziłem dopiero w Polsce na przeglądzie :) co ciekawe, wszyscy w stacji kontroli chodzili dłuższy czas i szukali gdzie on jest ukryty w samochodzie :)

Odnośnik do komentarza

Całkiem niedawno w tv był materiał o peugeocie 206 co miał inny nr VIN w komorze silnika a inny w bagażniku :) Co ciekawe tak auto opuściło fabrykę a właściciel miał niezłe problemy z przeglądem na stacji diagnostycznej :) Także cuda się zdarzają albo Francuz potrafi :)

Odnośnik do komentarza

Vin, vinem ale po tym co przechodzi mój kumpel i to nie daje żadnej pewności.

Kupił w komisie 3 lata temu auto sprowadzone z Belgii i już zarejestrowane na twardym dowodzie.

Przyjechał do domu, miał po drodze kontrole, przerejestrował auto, jak na niemieckie auto przystało psuło się sakramencko i sprzedał je uszkodzone.

Kupił starszy pan z Augustowa, przerejestrował, zrobił kolejny przegląd.

Teraz na wiosnę zatrzymała go do kontroli straż graniczna i nagle auto okazuje się kradzione ... Przypominam Vin na aucie taki jak w dokumentach, auto 3 razy zmieniało tablice w PL, przechodziło przeglądy, kontrole policyjne itd ...

Odnośnik do komentarza
...

Kupił starszy pan z Augustowa, przerejestrował, zrobił kolejny przegląd.

Teraz na wiosnę zatrzymała go do kontroli straż graniczna i nagle auto okazuje się kradzione ...

to się kurcze "starszy pan" musiał zdziwić - kurna nie zazdroszczę nikomu takiego kukułczego jajka

Odnośnik do komentarza
  • Administrator
jak na niemieckie auto przystało psuło się sakramencko

Rudy... ja lubię, jeżdże i preferuje Niemieckie 4oo i nic się nie psuje :) . Jak kupisz "lumpa" to bez znaczenia jest gdzie został wyprodukowany :)

Teraz na wiosnę zatrzymała go do kontroli straż graniczna i nagle auto okazuje się kradzione ... Przypominam Vin na aucie taki jak w dokumentach, auto 3 razy zmieniało tablice w PL, przechodziło przeglądy, kontrole policyjne itd ...

Wiesz, cuda się zdarzają chociaż jak robimy wszystko z głową to takie akcje raczej nie wchodzą w gre. Kto mądry kupuje w komisie? :)

Apropos komis> kolega kupił dwa lata temu w komisie A6 '02 sprowadzony z Hiszpanii. Auto było gotowe do rejestracji, więc poszedł je rejestrować. Po kilku dniach Policja wpadła do warsztatu gdzie akurat robił rozrząd i wyjęła jego auto ponieważ okazało się (niby) kradzione.

Przez rok trwały akcje, adwokat, pisma, sprawy w sądzie... bo niby na mechanoskopii wyszło, że przebijany. Po kolejnym roku walk nasi wspaniali detektywi policyjni wysłałali mu zawiadomienie, że może odebrać auto bo....... w zasadzie było podejrzenie, że kradziony..., ale nie ustalil poprzedniego właściciela..., niby później już numery VIN były oryginalne ... ;) .

Warto wspomnieć, że wszystkie blaszki, wklejki i inne znaki indentyfikacyjne były ok.

Auto oddali po 2 latach, z połamanym zderzakiem (uszkodził się podczas wciągania na lawete) i usyfione na maxa.

Warto wspomnieć, że auto po 2 latach straciło na wartości min. 35%, zostało uszkodzone. Do tego nie trzeba chyba nikomu mówić co oznacza dla auta 2 lata postoju na odkrytym parkingu policyjnym. :)

Aha, na koniec nikt mu nawet nie powiedział "Przepraszamy" czy "pocałuj nas w d...pe" :) .

Dla mnie to jest mistrzostwo świata :)

Odnośnik do komentarza

Dupa tam sprawdzanie VINu - raz to przechodzilem, musisz pojechac z wlascicielem, z pojazdem, odstac godzine na komisariacie a wynik o niczym nie swiadczy bo: moglo jeszcze nie wplynac zgloszenie (a potrafi wplywac dlugo, do miesiaca), byl ukradziony za granica (a nasi maja wglad tylko do polskich danych) - info od policjanta na komisariacie.

A na koniec okaze sie ze ma ustanowiony zastaw, przyjdzie przedstawiciel banku i kaze ci splacac czyjes kredyty lub zabierze auto, oczywiscie mozna sprawdzic w Krajowym Rej Zastawow, ale gdzies jest granica sprawdzania. Łatwo sie radzi "ja bym nie kupil bez sprawdzenia tego czy owego" a w praktyce przychodzisz placisz i wyjezdzasz.

Odnośnik do komentarza

Ja lubie kupować używane pojazdy, ale przy zakupie wykazuje daleko idącą ostrożność. Do tej pory się jeszcze nie naciąłem :P Może mam farta, ale zwykle trafiam na miłośnika swojego auta, który zakupił nowszy model lub po prostu drugie nowe auto ;)

Ale dla mnie podstawą zakupu jest wybór modelu i marki pojazdu i tylko takim sie interesuje. Nie szukam Pojazdów na zasadzie ten czy tamten mi sie podoba. Zawężam się do konkretu, wtedy przeglądam fora i wiem gdzie w takim pojeździe trzeba szukać i czego trzeba szukać. Fora, choćby takie jak Burgmania, są pełne takich informacji wyszukanie ich naprawdę oszczędza sporo czasu że o kasie nie wspomnę, bo dzięki temu już sporo można wyłapać nawet przy pierwszej rozmowie telefonicznej z właścicielem/handlarzem :P Swojego obecnego używanego siedmiolatka szukałem pół roku i oczywiście wybuliłem więcej jak rocznik był wart, ale auto jest naprawdę w zacnym stanie i w dodatku sprzedawca nie bardzo wiedział czego się pozbywa, ale niestety jak to na belgijczyka przystało jest zasyfione i podrapane, ale za to idealne technicznie

Do tej pory juz ponad rok ciągle śmieję się ze znajomego który kupił mazdę 6 z 2004 r. i przyszedł do mnie z żalem jakie to badziewne auto (diesel) bo przy przebiegu 130 tys rozpadło mu sie koło dwumasowe (element powiedzmy sprzęgła dość drogi zresztą, wytrzymujący spokojnie przebiegi rzędu 350/400 tyskm) :D oczywiście uśmiałem sie do łez po czym poprosiłem o VIN i przedzwoniłem do Lublina do ASO gdzie otrzymałem info, że ostatnia wizyta tego auta w ASO w niemczech miała miejsce w 2007 roku przy przebiegu 380 tysięcy. Nasze forum Mazdy jest niestety pełne takich żali. Chciało się przyciąć kilkaset zł na sprawdzenie auta to teraz trzeba bulić za shit który sie kupiło :P

Ale jak to mój kolega handlarz mawia - KLIENT WYMAGA< KLIENT MA ;): ;)

Odnośnik do komentarza

Artykuł bzdurny i pisany przez siedzących na zapleczu, znudzonych krawaciarzy w salonach. Próbują naganiać absurdalnymi argumentami na nowe samochody. Owszem, jeden na 100 samochodów faktycznie może być zespawany. Owszem, większość ma kręcone liczniki i szpachlowane progi ale nie popadajmy w skrajności. Gdyby artykuł mówił prawdę to na granicy mielibyśmy pełne lawety "połówek". No i oznaczałoby to że na "zachodzie" każdy robi miliony kilometrów i żyje jakoś inaczej niż my. Problem polega na czym inny. Ludzie chcą kupować nie samochód a status społeczny i szukają tylko AUDI, BMW i Mercedesy a że ich nie stać bo większość zarabia w biedronce albo w na wózku widłowym to kupują właśnie takie poflotówki z 600.000km przebiegu albo poturki zajeżdżone przez ich odpowiedniki z zachodu które również chciały mieć wypasioną furę ale nie mieli na serwis więc naprawiali wszystko po sąsiedzku u na klej.

Tak więc problemem jest to że większość klientów chce coś na co ich nie stać a spawanie połówek jest jedynym rozwiązaniem jakie rynek może im podsunąć.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...