Skocz do zawartości
Forum Burgmania

Quadro3 i Quadro4


dr.big

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio natknąłem się na reklamę tych pojazdów w gazecie "Scooter&Sport" ... Cena 4 kółek o poj. 350ccm to: 11.295 euro, a trzech o tej samej pojemności to 7.795 euro...

15d165b08e0e1442704eccbb44e3791e.jpg

Quadro 4, ciekawe ujęcie i ciekawe miejsce umieszczenia tłumika... Tylne koła pasami...

Quadro4-1200x800-08798689624b8383.jpg

Foto: AutoBild

Odnośnik do komentarza

To Quadro4 to całkiem ciekawe rozwiązanie - pierwsze informacje o takich pojazdach komercyjnych pojawiły się 2014 roku i jak widać w końcu są w sprzedaży powszechnej. Patrzeć jak niebawem ktoś takim 4oo jakby nie patrzeć zawita ba Burgmanie - :) i powszechnym stanie się również myślenie że skut to nie tylko 2oo tylko 3oo czy 4oo.

Tylko takie Quadro4 na dłuższe podróże to z takim motorkiem raczej słaby pomysł - należy traktować ten pojazd raczej w kategoriach skuterowego wszędołaza -:)

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

hmmm na moje to quad z możliwością "kładzenia" się ale osiągi mogą popsuć cały fun z jazdy tym.....2x2oo??? :) ale jak zwykle trzeba przysiąść, przejechać się by móc coś konkretnego i wiarygodnego powiedzieć.

Odnośnik do komentarza
  • Sympatycy

Ciekawy pojazd , przy tak małym prześwicie i odkrytych paskach wyciągarka ma sens.

Odnośnik do komentarza

a5fa00d73dcca28e4966369787eb166d.jpgea29ffdb44ae22f15dbc60b5fcbaf167.jpg

W Paryżu byłem,teraz i widziałem kila sztuk tego wynalazku.

Także jak widać Francuzi śmigają Quadro po mieście.

Wysłane z mojego LG-D855 przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza

Refleksje po jeździe Quadro 4.

Szwajcaria to bezpieczeństwo, pewne banki, stabilna gospodarka i demokracja, której uczą już w przedszkolu oraz dostęp do broni dla zwykłych obywateli. Nie powinniśmy być bardzo zdziwieni, że nie chcą oni, aby produkowane u nich skutery łatwo się nie przewracały i pewnie dlatego montują w nich najmniej trzy, a w jednym modelu nawet cztery koła.

2018011081.thumb.JPG.c5920d8ad5ad8b0e30a985f55aa2316f.JPG

Ostatnio przejechaliśmy ok. 500 km w dwie osoby właśnie czterokołowym skuterem Quadro 4. Było to na krętych drogach Teneryfy, w temperaturach od 6 do 24 stopni C w styczniu bieżącego roku (2018). Mieliśmy tam bardzo zróżnicowane warunki drogowe. Od autostrady suchej i słonecznej na południu wyspy, przez bardzo kręte drogi na zachodzie w okolicy Masca, przez śliskie i mokre pod wulkanem Teide na wysokości ponad 2000 m npm, szczytami we mgle i deszczu przy 6 stopniach i porywającym wietrze, po obsypanych igliwiem, gałązkami i korą z drzew po nocnych wichurach drogach, kończąc na zwykłym przemieszczaniu się w gęstym ruchu miejskim i w korkach. Podzielę się naszymi doświadczeniami z jazdy tym bardzo ciekawym skuterem. Na pierwszy rzut oka podobnym do Piaggio MP3, ale z dodatkowym czwartym kółkiem z tyłu. 

 DSC00160.thumb.JPG.dd8b8dd4f901afcfc5c5b39b9ab855cb.JPG 

Sprzęt zwraca na siebie uwagę i choć nie każdy z nas to lubi, to warto ten fakt odnotować. Moim zdaniem ma bardzo atrakcyjną linię, szczególnie w białym umaszczeniu i trudno mu cokolwiek zarzucić w kwestii wzornictwa ogólnego jak i funkcjonalności przełączników. Można sobie wyrobić własne zdanie patrząc na zdjęcia, ale w rzeczywistości wygląda on jeszcze lepiej. Jest jakby lżejszy pomimo swoich 280 kg masy (500 kg DMC), co przy 30 koniach mechanicznych mocy wyduszonej z 350 cm3 pojemności, jak się można spodziewać nie wróży prostowania rąk przy przyspieszaniu, a tym bardziej wyprzedzaniu. Przeniesienie napędu dwoma paskami i wbudowany dyferencjał dobrze współgrają z niezależnym zawieszeniem kół. Nisko umieszczony środek ciężkości i małe masy nieresorowane pomagają w pozytywnych odczuciach w czasie jazdy.

 5a5b960fcf738_IMG_94012.thumb.jpg.f0d139098d840981559cf1ca92b03098.jpg

Szwajcarscy inżynierowie opatentowali hydrauliczny (a właściwie hydrauliczno-powietrzny) system zawieszenia (HTS), który jest genialny w swojej prostocie działania i skuteczny podczas jazdy. Odczuliśmy to w zakrętach w głębokich złożeniach (max. 45 stopni). W praktyce na dobrej nawierzchni jeździ się podobnie do dwu- czy trzykołowego maxi. Skręcając stosowałem przeciwskręt, jednak trzeba użyć więcej siły na kierownicy. Różnice są widoczne dopiero przy gorszych warunkach drogowych, na mokrych i pofałdowanych nawierzchniach. Stroma trasa z Puerto de la Cruz przez La Orotava pod sam wulkan Teide była pierwszym sprawdzianem. Skuter posłusznie obejmuję zadaną linię przejazdu w zakręcie i nawet, jak wjechałem jednym kołem w dziurę, czy najechałem na gałąź na drodze, to pozostałe 3 koła pewnie utrzymywały zadany tor jazdy w zakręcie czy szybkim łuku na mokrym asfalcie. Nawet w pełnym złożeniu na gorszej nawierzchni czuliśmy się oboje bardzo bezpiecznie.

2018010806.thumb.JPG.4e26c1aa398bf74df6507944919262a8.JPG

Pogoda psuła się wraz z przekroczeniem 1300 mnpm, temperatura spadała i ostatecznie osiągnęła 6 stopni C. Pojawiły się mgła, chmury, deszcz i przenikający wszystko mrożący wiatr. Podniosłem szeroką szybę nieco wyżej (dwa uchwyty, prosta konstrukcja, płynna regulacja) i ucieszyłem się, że mamy na sobie założone już na dole ciuchy przeciwdeszczowe. Po przekroczeniu 2000 m npm okazało się, że na drodze pod wulkanem Teide jest lód i spadła lawina. Służby zamknęły nam przejazd przed nosem i musiałem zawrócić na podjeździe. Wjechałem na lewy pas nieco pod górkę, zjechałem w dół na skręconych kołach, pulsując pedałem hamulca, co utrzymywało skuter w pionowej pozycji. Skręt w lewo gaz i już jedziemy w stronę Esperanza szczytami, łatwizna.

2018010808.thumb.JPG.c12419b36e99164a843c4a50991bd5ff.JPG

Temperatura nadal 6 stopni C, wiatr i obsypana mokrym igliwiem droga po dwóch dniach zawieruchy. Zdradliwa nawierzchnia początkowo bardzo mnie zestresowała. Jedziemy we dwójkę obcym sprzętem na odludziu. Ale po chwili zauważyłem, że 4 koła robią robotę. Tam, gdzie inni motocykliści zwalniali do 20 km/h trafiając w pasek rozjeżdżony kołami aut, my przejeżdżaliśmy obok nich pewnie składając się w każdy zakręt. Szok! Śliski szlam z igiełek, kory i innych pryskał w pochyleniu na około oblepiając dolne plastiki, łącznie z butami i nogawkami pasażerki. Przydałyby się szersze chlapacze w przednich kołach. Zobaczyłem to dopiero po zjechaniu na widokowy parking za knajpą Las Rosas, gdzie smacznie zjedliśmy za 9 euro na osobę (kawa, zupa, mięso, deser, likier) i dogrzaliśmy się po dwóch godzinach spędzonych w najgorszych warunkach w jakich kiedykolwiek jechaliśmy. Doceniłem trakcję i cztery koła, a także ochronę przed wiatrem, dzięki regulowanej ręcznie, wysokiej i szerokiej szybie, dyfuzorom na wysokości kolan i podudzia, szerokiej czachy. Niestety zimne powietrze i deszcz uderzały bezpośrednio w dłonie, które z zimna i wilgoci o mało mi nie odpadły. Brakowało szerszej szyby czy dodatkowych osłon rąk, nie wspominając już o grzanych manetkach albo luksusowych grzanych rękawiczkach.

2018010813.thumb.JPG.653abd250fbbbf4347adea5ba3a72447.JPG

Ponieważ droga od wschodu na Teide była zamknięta, postanowiłem zjechać z Esperanza bardzo stromą lokalną drogą pomiędzy domami na autostradę i objechać tą niepogodę od południa. Szyba w górę, zawrotne 120 km/h na blacie (max. 140 kmh, ale wtedy obie wskazówki na czerwonych polach). Wiatr suszył ciuchy i rękawice. Pełny komfort, żadnego bujania na prostych czy łukach. Wtedy odczułem, że przeszkadza mi pod prawą stopą pedał hamulca, który uruchamia wszystkie cztery tarcze hamulcowe (240mm średnicy), a na postoju blokuje jednocześnie przechylanie się moto. Musiałem stopę wysuwać na zewnątrz lub cofnąć, co nie było wygodne w trasie. Nagłe pełne hamowanie jednym palcem do krótkiego zjazdu na stację, bardzo silne i pewne, bez większego nurkowania przodu. Podjeżdżam pod dysrybutor, zwalniam, wciskam pedał lub obie klamki (lewa hamuje wszystkimi kołami, prawa obsługuje tylko przód) i moto się usztywnia w pionie. Zaciągam wajchę z czerwoną rączką w dół, lewą ręką gaszę silnik stacyjką w lewo, prawą ręką zaciągam hamulec postojowy. W tym czasie nie dotykałem jeszcze stopą ziemi! Pod siedzeniem pasażera unoszonym do góry jest z jednej strony korek paliwa, (można pochlapać kanapę), a z drugiej strony łatwy dostęp do bezpieczników. Dotankowałem bak (14L), zużycie paliwa, jak do tej pory, 4,2L/100kmh.

2018010924.thumb.jpg.36a5d4e4796f6d9da200b90a3fa7ee8a.jpg

Przy okazji podniesionej szerokiej i wygodnej kanapy pasażerki odsłonił się bagażnik, gdzie wcześniej zmieściłem pełny kask Shoei Neotec S. Tymczasem mam tam schowane dwie półlitrowe butelki wody z tyłu pod światełkiem i gniazdem zapalniczki, za nimi blokadę z alarmem na tarczę hamulcową, a w przedniej części wypełnioną po brzegi torbę na kask odwróconą dołem do góry i na to jeszcze zmieściła się mała damska torebka wielkości zeszytu A5 i grubości ok. 6 cm. Pytam o komfort pasażerkę, która mi zgłasza, że jest OK, a buty i spodnie zapaćkane igliwiem pochwyconym z drogi już są prawie suche. Zauważam, że z plastików odpadła już większość tego szlamu.

2018010840.thumb.jpg.0c1844ef793b87fb90d537b16644d6b4.jpg

Po niecałej godzinie jazdy w pełnym słońcu i temperaturze ok. 20 stopni (południe jest na Teryfie zawsze kilka stopni cieplejsze i droższe) dojeżdżamy do najpiękniejszej drogi po jakiej kiedykolwiek jechaliśmy i jednocześnie najbardziej krętej z Santiago del Teide, przez uroczą wioskę Masca na północ do Buenavista del Norte. Wstyd się przyznać, ale byłem miejscami tak zdygany przez te ślepe zakręty jakby wkoło studni się jeździło, że połowy widoków nie widziałem. Raz tylko się zagapiłem i musiałem się z autobusem minąć tuż przed zakrętem. Nie było już możliwości wycofania czy zawrócenia. Zjechałem prawymi kołami w rynienkę deszczową, moja pasażerka schowała stopkę i zabrała lewą nogę, żebyśmy się zmieścili. Najlepsze, że Quadro 4 z rozkraczonymi kołami cały czas był w pionie, pełne pozytywne zaskoczenie. Powolutku wyjechałem prawymi kołami z rynienki na drogę i na kolejnym punkcie widokowym zatrzymałem się, żeby sprawdzić, czy pasażerka ma się dobrze, czy nie obtarłem sprzętu i żeby zrobić jakieś zdjęcie. Potrzebowałem też samemu odetchnąć nieco i wreszcie nacieszyć się niecodziennymi widokami.

2018010864.thumb.JPG.981602c79e2c64d7338b2bf9c97f06fc.JPG

Dalej trasa się wije przepięknie, a mnie wzrasta pewność siebie i zaufanie do tego czterokołowego wynalazku. Na północy bliżej oceanu temperatura spadła do 14 stopni, za to droga stała się bardziej płaska z przesychającą miejscami nawierzchnią. Zakręty stały się szersze, widoczność pełna, puszczam wodzę fantazji. Płynnie przerzucam „czterokółkę” w coraz silniejszych złożeniach. Lewa-prawa-łuk-hamowanie, ciasny nawrót i tak przez dobre pół godziny. Frajda jest niesamowita. Prowadzenie perfekcyjne, a pasażerka nie daje żadnych sygnałów niezadowolenia! Wtedy zrozumiałem po co ktoś wymyślił ten sprzęt. Jazda nim w takich warunkach dawała mi najwięcej radości. Muszę przyznać, że więcej niż ciasne agrafki na Masca Road i pewnie więcej niż inne maxi na dwóch kołach w tych okolicznościach przyrody. Powrót do bazy drogami przez nabrzeżne miasteczka był nudny i nie ma o czym pisać. Może tylko oddam, że akcesoryjny wydech dawał się we znaki nam i wszystkim dookoła jak sądzę. Ochoczo dudnił głębokim basem, kiedy przyspieszałem i wyśmiewał duszącym kaszlem przy nagłym odejmowaniu gazu. Dobrze, że mieliśmy selektywne stopery w uszach. Standardowy tłumik zapewne jest o wiele cichszy. Za to każde rondo, łuk czy zakręt były okazją do zabawy w coraz pełniejszych złożeniach. Najlepsza dla nas prędkość przelotowa była w okolicach 100-120 km/h, przy obrotach w okolicy 6-7k RPM. Widoczność w lusterkach była bardzo dobra, chyba, że akurat miałem na zegarze około 4k RPM wówczas drżały tak, że nie było nic widać.

2018010888.thumb.JPG.d473270e83ea0bc5f7cf7644b2a3d675.JPG

Na koniec dojazd pod hotel i parkowanie na stromej drodze, procedura jak przy stacji benzynowej z tą różnicą, że droga w dół a Quadro 4 w pionie cały czas. Zjechałem w pierwsze wolne miejsce, pedał w dół, wajcha w dół, stacyjka w lewo na maxa i jednocześnie hamulec postojowy umieszczony z prawej strony siedzenia kierowcy w górę (przeszkadzał później pasażerce przy zsiadaniu). Ze schowka pod kierownicą wyciągam aparat (alfa 6000-dla porównania wielkości). Opuszczam ręcznie szybę zauważając, że na stelażu jest przydatne miejsce na uchwyt pod telefon czy GPS. I dopiero po tym wszystkim schodzę na ziemię, bo szystkie wcześniejsze czynności procedury zatrzymania wykonuję ze stopami na podestach i pasażerką na siodełku. Tak oto skończył się intensywny, pełen wrażeń dzień jazdy. Łącznie nakręcone 264 km tego dnia. 

IMG_9416.thumb.JPG.238f6bf684e092bd17d0a987fee0ea64.JPG

Kolejnego dnia jeszcze drugie tyle, ale tym razem przy dużo lepszej pogodzie i warunkach drogowych. Jechaliśmy w 16 stopniach C w górach Ananga, w 18-24 stopniach i pełnym słońcu ponad chmurami na drodze pod wulkanem Teide i krętą trasą widokową po zachodniej stronie wyspy do najwyżej położonej wioski Vilaflor.

DSC00173.thumb.JPG.80d2834539583c4457ecb6b069210a46.JPG

Natomiast na powrocie drogą przez La Orotava temperatura spadła poniżej 8 stopni C i zaczynają się nasze „przygody”. W którymś momencie milkną mi komunikaty mapki gps w kasku. Zatrzymujemy się na punkcie widokowym, przy okazji zakładam na siebie polar pomiędzy bieliznę termiczną a membranę. Pod klapką w przekroku znajduję drugie gniazdo zapalniczki, wtykam tam ładowarkę kupioną w sklepie przy hotelu, kabel, żeby podładować baterię telefonu. Po uruchomieniu silnika złowrogo zaczyna migać dioda akumulatora. Podejrzewam tanią ładowarkę i nie chcąc ryzykować jakiejś awarii, postanawiam ją wyłączyć i podpiąć telefon pod powerbank. Niestety niefortunnie, głęboko umieszczone gniazdo wymagało od nas walki i długich paznokci mojej pasażerki, żeby to badziewie wyjąć. Udaje się z niemałym trudem, kontrolka gaśnie, a powerbank (wielkości większej paczki papierosów) z telefonem (iP4) i 2 m kablem mieszczą się pod klapką z napisem Quadro. Później się okazało, że to był wskaźnik ładowania z gniazda zapalniczki. Podczas ruszania zdjąłem prawą stopę z pedału hamulca i odkręciłem jednocześnie gaz, wówczas bez bujania i moich stóp na ziemi ruszyliśmy w stronę hotelu. Ale, to nie był jeszcze koniec naszych przygód tego dnia. Zjeżdżamy przez chmury, nagle zaparowały mi lusterka, okulary i szyba z obu stron. Światła aut wjeżdżających do góry kompletnie odcięły mnie o wizji. Zwolniłem i zjechałem na nierówne pobocze od strony stoku, spadając prawymi kołami z drogi na głębokość ok.10 cm. Zablokowałem Quadro w pionie wciskając hamulec stopą i mając wolne ręce szybko przetarłem rękawicą, ile się dało z szyby, lusterek, zdjąłem też okulary. Bez problemu wróciłem na drogę pokonując schodek asfaltu. Wtedy zrozumiałem, że na powrocie w dół trzeba mieć szybę w dolnej pozycji i niczym nie czyścić jej przed wyjazdem, okulary zdjąć zawczasu i pinlock mieć zawsze w kasku. Pół kilometra dalej pojawiają się znaki robót drogowych, asfalt zdarty i wzdłużne rowki po prawej stronie. Wertepy nie robią wrażenia ani na mnie, ani na pasażerce.

2018010928.thumb.JPG.66e707f7bdb8b9fd7b4da84e864ec0e3.JPG

Chwilę później zapada noc. Fajnie, to sprawdzimy światła, pomyślałem. Na szczęście nie zawiodłem się, bo działają super, długie są mocne, a krótkie wystarczające. Ładnie podświetlone zegary nie przeszkadzały mi w czasie jazdy po ciemaku. Przy okazji zwróciłem uwagę, że mają niepodświetloną ikonkę, brakujących mi w tym momencie grzanych manetek, których akurat ten model nie posiadał, ale pewnie są za dopłatą. Ostatnie pół godziny spokojnie podróżowaliśmy w dość gęstym ruchu i bezpiecznie dotarliśmy do hotelu ok. godziny 20 i zaparkowaliśmy zgodnie z procedurą.

DSC00164.thumb.JPG.1405609432bc5ce919edd14a190cb88d.JPG

Podsumowując Quadro 4 okazał się bardzo dobrym kompanem naszej wycieczki, woził bezpiecznie w trudnych warunkach, dawał frajdę w zakrętach, traktował dobrze kierowcę (176/78) i pasażerkę (155/50), chroniąc od wiatru i niepogody, pozwalał przemieszczać się po autostradzie w rozsądnych prędkościach i zużyciu paliwa, ale też nie rozpieszczał mocą i głośnym wydechem, małym, choć funkcjonalnym schowkiem, pozycją krzesełkową, czy bolącą prawą łydką od unikania prawą stopą pedału hamulca. Trzeba odnotować, że sprzęt wymaga nieco przyzwyczajenia do procedury startu i zatrzymania, ale już po jednym dniu czułem się, jak u siebie. Do większej siły używanej do składania w zakręty też dało się przywyknąć. Jedynie niedosyt pozostaje w kwestii dostępnej mocy, która przy tej masie wydaje się jedynie wystarczająca do spokojnego podróżowania, szczególnie w dwie osoby. Na osłodę zostają niezapomniane wrażenia z wyprzedzania na mokrych i brudnych drogach zdziwionych motocyklistów na GS-ach 1200 i możliwość skutecznego hamowania niemal w każdych warunkach, w zakręcie i w złożeniu również.

DSC00121.thumb.JPG.1b6ad5f45fb8383a9e7960cfbede440a.JPG

Na dalsze trasy przydałyby się lepsze możliwości bagażowe, bo wajcha w przekroku w jej dolnej pozycji parkingowej utrudnia umieszczenie tam większej torby, a bagażnik na jeden kask pod kanapą pasażera i niezamykany na klucz, mały schowek pod kierownicą nie wystarczą dla dwóch podróżników. W katalogu producenta są już rozwiązania w postaci obrotowego kufra, przesuwanego nad miejsce dla pasażera, kiedy się jedzie w pojedynkę. Jest jeszcze obrotowy stelaż na dwa pionowo umieszczone kufry w miejscu topboxa. Widziałem też w internecie dedykowaną jednokołową przyczepkę z trzema wielkimi kuframi. Dodatkowe owiewki na wysokości kolan i czachy też są dostępne, choć mnie ich nie brakowało dzięki skutecznej aerodynamice przedniej części skutera.

IMG_E2003.thumb.JPG.6d1a149c258a4bd9b603d4bf11d7459f.JPG

Na koniec nasuwa mi się pytanie o potencjalnego klienta i docelowe zastosowanie tej konstrukcji. Chyba jak każda innowacja znajdzie swoich fanów i przeciwników. Mnie najbardziej ujęła trakcja w zakrętach na złej nawierzchni i przy trudnych warunkach pogodowych. Niezależne zawieszenie wszystkich kół, centralizacja masy, silnik w ramie, niski środek ciężkości i patentowy system pionowania stanowią niewątpliwe atuty i tak zwane "selling point’y". Praktyczność na codzienne dojazdy jest dyskusyjna, bo torba z większym laptopem nie zmieści się pod kanapę. W trasie wymaga cierpliwości przy wyprzedzaniu, skromności w pakowaniu i funduszy na akcesoria takie jak grzane manetki, specyficzne, dedykowane mocowania kufrów, etc.

IMG_E1994.thumb.jpg.2c4865cc9a1d4c4e17ab6742ebf7ffc1.jpg

Zatem jeśli kierowca specjalnie się nie śpieszy, ale lubi czasem szybko pojeździć po zakrętach, a do tego często jeździ w trudnych warunkach pogodowych po drogach o słabej nawierzchni i nie wybiera się nigdzie daleko, to jest to sprzęt odpowiedni. Patrząc w cennik nie będzie to tani sposób przemieszczania się, ale za to bezpieczny. Do rozstrzygnięcia pozostają wysokie koszty zakupu i prawdopodobnie serwisowania oraz warta sprawdzenia dostępność części zamiennych.

 IMG_E1997.thumb.JPG.571ac5b733ab642b66ddd2f8d1ce140f.JPG

Quadro produkuje również model trójkołowy sporo tańszy od opisywanego wyżej z silnikiem o tej samej pojemności, ale już w zwyczajnej konstrukcji na wahaczu oraz z tym samym patentowym przednim zawieszeniem. Jednak wówczas należałoby go porównywać z doświadczonymi na rynku graczami, takimi jak bestseller Piaggio MP3 300LT czy Peugeot Metropolis 400i. Za rogiem z niewiele większą metką cenową czają się jeszcze modele z silnikami 500 ccm i sporo trzykrotnie tańszych używek w rodzaju Gilery Fuoco. Wybór mamy zapewniony. Chętnym i zainteresowanym polecam wypożyczenie i przejechanie się Quadro 4 przy okazji wypadów do ciepłych krajów. Niestety również w tym przypadku należy liczyć się z dwukrotnie wyższymi kosztami wynajmu w porównaniu ze zwykłym skuterem 125 ccm. Czy warto zapłacić więcej za bezpieczeństwo i frajdę z jazdy, jaką dawał nam Quadro 4? Naszym zdaniem tak. Czy warto rozważyć zakup? Odpowiedź na to pytanie zostawiam tym z nas, którzy mają na podorędziu wolne kilkadziesiąt tysięcy zł.

 smarciu

 

 

Odnośnik do komentarza

Tak że dla jednej osoby no to może jeszcze na upartego Ok, i to nie do podruży wakacyjnych, No jak ktoś na upartego to nawet  50cm3 pojedzie, ale 300-setka to kiepsko, wygląd zajefajny tylko czy to jeszcze jednoślad? Jakim jest typowy moto lub skuter, ale nie wątpię że znajdzie wielu amatorów.

Odnośnik do komentarza

Jakoś nie mam, aż tak optymistycznego nastawienia, że to będzie sukces rynkowy. Miałem wielką frajdę z jazdy tym wynalazkiem. Jak się pojawi w używkach, to i tak może odstraszać skomplikowaniem konstrukcji czy kosztami utrzymania. Widziałem filmiki na YT, jak tym jeżdżą po nieutwardzonych drogach i wygląda na to, że całkiem dobrze sobie radzi :)

Odnośnik do komentarza

Fajny opis. Czy wie ktoś już jak jest to jednostka napędowa? Porównałem dane z Piaggio Beverly 350 i nie zgadza mi się ani skok tłoka, ani średnica cylindra.

Odnośnik do komentarza
  • Administrator

Skądś znam ten skuter :D

5a5c75be43ac5_ResizeofIMG_20161124_175117_HDR.thumb.jpg.54cf0aa285204997e93ffde6cf50f538.jpg

Drogi też jakby znajome ;)

4e55a87f25cf58db304f1bf57360d61b.thumb.jpg.6f48ab8c6a93994fb263b29922fd9163.jpg

87537d87e2a5ff41fd694789b9327244.thumb.jpg.05d2e3e983b83a94fbe23834561c569d.jpg

cc25682e7161e8dc46aa2777c946a68b.thumb.jpg.22471fd82022c373e26820ac8b6fc3a2.jpg

af503385b13e3af638748c7d098badd5.thumb.jpg.87df013160751936a9f07b39fe95ab12.jpg

 

Mi w 4oo Quadro nie podobała się przede wszystkim jakość materiałów (vs cena). Sam motor wbrew pozorom daje radę choć masy do udźwignięcia ma niemało.

2 godziny temu, Geni napisał:

Czy wie ktoś już jak jest to jednostka napędowa?

Z tego co pamiętam to napęd pochodzi od tajwańskiego producenta AEON, który dostarcza motory głównie do ATV.

Odnośnik do komentarza
53 minuty temu, Geni napisał:

Rzeczywiście wygląda na to, że napęd może pochodzić od Aeona 3D-350.

Tak to prawda: silnik i prawdopodobnie podzespoły pochodzą od AEON-a. 

W Szwajcarii jest prawdopodobnie tylko składany. 

W Poznaniu śmiga QUADRO-3 zawodowo już chyba dwa sezony,  pod jednym z kolegów. 

Wyciągnę może trochę informacji to opiszę tutaj w tym temacie. 

 

preview.jpg

Odnośnik do komentarza

Ta wypożyczalnia jest jednocześnie importerem m. in. marki AEON, mieli tam jeszcze wersje 3 kołową, która jak porównuję ze zdjęciami na stronie AEON'a jest identyczna z 3D 350. Może szwajcarzy przeprojektowali ten model i tak powstała wersja Quadro4?

Rzeczywiście silnik był dość zrywny, jak na tę masę, brakowało mu jednak mocy przy wyprzedzaniu i śmiganiu po autostradzie. Ale jeśliby poruszać się nim dostojnie do 120 kmh, to moim zdaniem agregat ma wystarczający. 

Mariusz: możliwe, że to ten sam Quadro :) tylko szybkę mu zmienili, dali nowe opony i niestety zerwali nalepkę Burgmanii ;( Do teraz moto dorobiło się w kanapie kierowcy dziury (wyglądało mi to na przypał papierosem) , którędy wilgoć dostawała się w siedzenie. Na plastiki jakoś nie zwróciłem większej uwagi, wydały mi się zwyczajne, może klapka pod kierownicą była jakaś miękka, a druga do wejścia zapalniczki jakaś może zbyt delikatna, ale poza tym nie miałem większych zastrzeżeń. 

Droga pod Teide jest już po remoncie, a wjazd od strony Orotavy miał zmienianą nawierzchnię i na ten remont się "nadzialiśmy" zjeżdżając w dół. Trasa Teide-Esperanza miała idealny asfalt tylko w części zalesionej miała szlam z drzew, Masca Road w perfekcyjnej jakości na całej długości. Trasa przez góry Ananga i z Teide do Vilaflor też w super stanie. Można tam śmigać skuterem całymi dniami i chcieliśmy zacząć sezon już w styczniu :) A że pogoda zmienna, to niektóre trasy po dwa razy zrobiliśmy najpierw w 6 stopniach i dwa dni później w 24 ;) 

 

Odnośnik do komentarza

To w końcu czyje to rozwiązania ?  Chodzi mi o przednie zawieszenie ? Szwajcarów czy z Tajwanu ?  

Bo z tego co widać na filmie to to zawieszenie jest inaczej zbudowane jak w MP3.  A tylne ? Też jest ciekawe.

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się, że jest to w całości konstrukcja marki AEON w wersji na rynek EU, tak przynajmniej jest napisane na ich stronie www. Choć karaibski importer opowiadał mi, a właściwie opowiadała mi, że to produkt szwajcarski ;) Zawieszenie jest opatentowane i różni się od rozwiązań w MP3, Peugeocie, czy Yamaha. 

Znalazłem taki dość dokładny opis działania zawieszenia, ale w języku Napoleona:

 

Odnośnik do komentarza
5 godzin temu, smarciu napisał:

Wydaje mi się, że jest to w całości konstrukcja marki AEON w wersji na rynek EU, tak przynajmniej jest napisane na ich stronie www. Choć karaibski importer opowiadał mi, a właściwie opowiadała mi, że to produkt szwajcarski ;)

Zawsze lepiej brzmi, że coś jest ze Szwajcarii niż z Chin, przepraszam oczywiście że z Tajwanu :) Te helveckie scyzoryki, zegarki, sery, broń i maszyny precyzyjne...

Normalnie, prawdziwy Szwajcar z alledrogo :D

Chociaż, z drugiej strony, jeśli Szwajcarzy sprzedają pod swoja marką zmodernizowane lub stuningowane pojazdy AEONA, to raczej są pewni jakości i niezawodności produktów tej firmy.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...